Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Boskie Kalosze

Użytkownicy
  • Postów

    3 551
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Boskie Kalosze

  1. Stąd, że wierzę w Ciebie i chcę, żebyś przedstawiała mi coś w inny sposób niż milion ludzi przedstawia to w podobnej sytuacji :) Coraz częściej haiku zaczynają być regułami, a nie unikalnymi obserwacjami i od Tych bardziej utalentowanych (czy raczej wrażliwych) oczekuje się czegoś więcej. Pozdrawiam.
  2. własnie tu jest przedstwione to w w y j ą t k o w y sposób. Czy zwraca się na co dzień uwagę na stokrotki? Są tak popularne, że aż ich nie widzimy. I tu jest to doskonale - niemal nie do zauważenia - oddane. a co, ktoś ma krzyczeć wtedy: O, znowu te stokrotki? Zenek, natychmiast przenieś namiot koło tych lilii przy brzegu!
  3. Wiem, ale to temat tylu wierszy, że aż nie może być... szczery :) (płynąć z głębi serca). Co nie znaczy zaraz, że nie lubię Twoich haiku. Jest nawet wręcz przeciwnie :) Pozdrawiam.
  4. Ależ wrażliwość to jest to, co kogoś wzrusza, gdy inny na to samo wzrusza ramionami Dlatego nie widzi się na ogół czegoś naprawdę szczególnego. Całe tysiąclecia trwało, zanim ktoś wymyślił koło, choć to takie... proste ;) Brakuje Ci czegoś w haiku Jasnej bo szukasz zaskoczki, jakiegoś niezwykłego kwiatu, widoku a tymczasem ... nic takiego tam nie ma. Ja je rozumiem, bo widzę w tym ucieczkę od niezwykłości, nawet od laurów i zaszczytów i często ukazuje się słynnych, zarośniętych i niechlujnie ubranych uczonych, którzy zaszywają się w najzwyklejsza dziurę, żeby w takim miejscu nabrać sił na następne... oklaski. Ale przede wszystkim haiku jest doskonałą obserwacją przyrody, co opisałem już przykładem z kołem: nic tak naprawdę samo nie włazi w oczy. Pozdrawiam.
  5. Jesli pada deszcz, to czujemy krople przede wszystkim na swoich policzkach i dziwienie się ich widokiem na innych jest... dziwne :) Owszem, może ktoś wtedy płakać, ale jakoś nigdy w czasie deszczu nie zastanawiam się, czy przechodnie płaczą jak bobry czy mają mokre twarze? To jak patrzyć na zachód słońca nad morzem i gdybać, czy ktoś do niego nie nasiusiał :) Ja wiem, wiem... deszcz i łzy - takie to romantyczne choć pojęcia nie mam, czemu same łzy albo sam deszcz jest mniej romantyczny? Toteż pisze się o płaczących (na dodatek koniecznie nad grobem!) których ciepłe łzy mieszają się z zimnym deszczem no bo przecież... niebo tez płacze w takiej chwili. Pozdrawiam.
  6. Właśnie dlatego podałem jako przykład haiku Busona. Większość czyta to w ten sposób, że na niebie błyszczy tak wyjątkowo piękny księżyc, aż nawet prostak przystanął na chwilę zapominając o swoich przyziemnych spraw(k)ach (pewnie skojarzył mu się ze złotem). Tymczasem ja czytam to tak, że trzeba dopiero czegoś szczególnego, żeby człowieka niewrażliwego zmusić do wzniosłych przeżyć. Buson ujął to naprawdę genialnie. Pozdrawiam.
  7. Tak, wręcz przeciwnie :) Chodzi o zapominanie szczegółów, zacieranie, czyli o cechy którymi charakteryzuje się mgła. Jeden z pierwszych objawów jesieni. [quote] Może spróbuję przedstawić taki obraz: polna jesienna droga prowadzi przez bardzo rozległe pole, gdzieś w oddali (na horyzoncie) majaczy mało widoczna, jakby za mgłą, kępa samotnych drzew, skąd dochodzi krakanie wron. Muszę sama decydować, bo nie ma kogo zapytać, dokąd ta droga prowadzi. Podejmuję ryzyko, idę. Nie chcę zawracać, bo cel mnie nęci, bardzo chcę do niego dotrzeć. Próbuję sobie radzić. Wiem, że trudno. Nie wiem, czy idę we właściwym kierunku. Czy trafię? Nie wiem. Ja to wszystko wiem, haiku jest przejrzyste :) Chodzi o to, że rebus jest jakiś taki... geometryczny. A geometria jest przeciwieństwem mgły - nie ma mowy o wyraźnych kształtach, jakichś trójkątach, sześcianach, czy kulach. Bardziej z rebusem kojarzy się zima i mróz na szybach. Tu może być na drogowskazie drogi prowadzącej do domu. Rebus jest zagadką w formie liter albo rysunków, dlatego jakoś nie pasuje mi w kontekście mgły, która je właśnie z a c i e r a. Moje słowa nie są jakieś zobowiązujące. Po prostu podzieliłem się swoimi wrażeniami notabene mgły i rebusu :) Pozdrawiam.
  8. Raczej łatwo się domyśleć, chyba... że pisze się to w fotelu ;) Deszcz nie pada zazwyczaj tylko na policzki. Jednym słowem: nie przekonuje. Pozdrawiam.
  9. Nieprawda. Nie czytałem u Ciebie jeszcze czegoś tak świetnego :) Większość tego typu skojarzeń opiera się na mechanizmie starego haiku Busona: Co za księżyc - Złodziej przystaje Żeby śpiewać. tłum Cz. Miłosz Coś musi być w y j ą t k o w e, żeby wlazło w oczy :)) Pic na wodę, krawacik, błyszczyk. Tymczasem to zwykłe stokrotki są genialne. Pozdrawiam.
  10. Też ładne, ale sprawia wrażenie trochę wymuszonego ... groźbą mandatu :)))) A Twoje naturalne, bo kto by się tam przejmował stokrotkami? ;) (sto KROCIE) Kiedy przeczytałam haiku Jacka przypomniał mi się mniej więcej taki sam obrazek, który opisuje Tereska. Pojechałam wtedy pierwszy raz pod namiot 10-letnią syreną104 na wakacje. Pole namiotowe było ładnie usytuwane, z widokiem na jezioro. Tylko my musieliśmy rozbić namiot z daleka od widoków, w najgorszym chyba miejscu i prawie na środku łąki. W dodatku na górce. Wszystko przez akumulator. O nowym, w tamtych czasach można było tylko pomarzyć, więc średniej klasy wóz europejski o opływowych kształtach mógł ruszyć tylko na "popych" albo z górki. Dzięki temu mieliśmy widok na stokrotki i inne polne kwiatki. :-)) Cha, cha, chaaa! Któż by wtedy przypuszczał, że dziś napiszę o tym haiku. Ale to właśnie jest dla mnie takie piękne: zatrzymanie się naprzeciw czegoś zwyczajnego. Sama piszesz: "Któż by wtedy przypuszczał" i to jest to! Sporo wody musi upłynąć w Wiśle - to tak a propos Syrenki ;) - żeby nauczyć się dostrzegać rzeczy, wydawałoby się, zwykłe. Pozdrawiam.
  11. Nie ma sprawy. Warto przypomnieć, że nawet ci najwięksi ciągle coś poprawiali. Zresztą, może właśnie dlatego najwięksi?
  12. Belladonna to po naszemu pokrzyk wilcza jagoda, psinka, wilcza wiśnia, leśna tabaka, ale przede wszystkim - silnie trująca roślina. Zresztą stąd właśnie bierze się jedna z nazw: wilcza jagoda, bo jej jagody służyły kiedyś to trucia wilków. Znaczenia "pięknej pani" możemy się tylko domyślać ;) Pozdrawiam.
  13. Sam jestem ciekaw, bo genealogię mają zawikłaną nie mniej niż charaktery ;) Pozdrawiam.
  14. A: "nie wiem czy kwitną tam akacje"? :) Skoro "nigdy nie byłem w Antwerpii" to jasne, że nie wiem też czy mają tam tramwaje, jaką stroną ulicy jeżdżą samochody i tym podobnych rzeczy. Autorze, jeszcze raz zachęcam do usunięcia tego przegadanego wersu. Zostałoby coś ciekawego dla Czytelnika także na koniec. Pozdrawiam.
  15. Dlaczego maśle maślane? Właśnie to jest najlepsze: zamiar błękitu powiedz jak to jest kiedy mi powiesz że mnie nie ma Błękit może symbolizować coś wyższego, do czego zwraca się Peel z pytaniem: co będzie, kiedy mnie już nie będzie? Potwiedzeniem śmierci może być tylko coś, co jest wieczne. Ale zarazem, tylko to, co jest śmiertelne... utrwala to co wieczne. Czy będzie wieczność, kiedy zabraknie jej już rzeczy śmiertelnych? Niczym. Drugą interpretacją może być np. wątek erotyczny. Jej pozornie niewinne, niebieskie oczy patrzą bez zmrużenia w jego, kiedy pyta: Jak to jest, kiedy mi już powiesz tak jak innym, że mnie nie ma? Takie pytanie wyraża bezgraniczne uczucie, pogodzenie się z tym, że kiedyś musi nadejść koniec miłości. Ktoś nie może sobie tego nawet wyobrazić, ale zgadza się nawet na to kosztem pięknej chwili i pyta kogoś, kto już tego doświadczył: jak to wtedy jest? Pozdrawiam.
  16. Podobno... nie miałem prababki :)
  17. Ależ to... nie jest bajka. Pozdrawiam :)
  18. We mnie też pozostało takie pejoratywne znaczenie. Właśnie spróbowałem je oddać: www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?pid=584803#584803 Zapraszam ;)
  19. dzisiaj wieczorem ja i dwa bliźniaki znów spróbujemy zapierdolić księżyc - tym razem chodzi o milion tajemnic które sprzedamy nie mając pracy I 23 czerwca wieczorem nasz pradziad w drodze do kwiaciarni spotkał cudzoziemkę, cudnej urody tancerkę kabaretową bawiącą na tournee we Włochach pod Warszawą. - Diva! - wykrzyknął (Boska!) a nawet dodał: - O, bella Dona! (O, piękna Pani!) Wszystkie, zarówno te, jak i inne utrzymane w podobnym tonie okrzyki, oraz złote milczenie jej koralowych ust w kontekście pobliskiej kwiaciarni sprawiły, że natychmiast rozkwitła w nich miłość. Owa diva belladona, a moja prababka, okazała się wkrótce Marią z domu Ceratonia, co symbolizuje zasadzona przez nią w ogrodzie ceratonia siliqua - wiecznie zielone drzewko z jadalnymi strąkami, nazywane też świętojańskim chlebem. I rzeczywiście - chociaż pradziad kosztował odtąd co noc owoców prababki Marii Ceratonii – nigdy mu ich nie zabrakło, a ona sama zachowała świeżość i urodę aż do śmierci. Ba, nawet po śmierci... a to za sprawą rubinów położonych na jej oczach, które miały ją doskonale zmumifikować, kiedy umarła przed pradziadem. A ja, zamiast wyblakłej, pożółkłej fotografii na biurku, mam dziś swoją prywatną, jak żywą mumię prababki Marii w piwnicy. II Nie słuchaj bracie, co bredzi ten don Juan z brazylijskiego serialu! Cała ta historia o naszej prababci Maryśce Ceratonii jest może gdzieniegdzie prawdziwa, za to przesłodzona tak, że zwraca się co roku słuchającym . Sąsiedzi nazywają to już nawet "Tradycją wymiotów", choć raczej wiążą je z nadużywaniem przez nas piwa w Noc Świętojańską, niż z rodzinną legendą o znalezieniu tej właśnie nocy miłości przez naszego pradziadka. I wcale nie: - Diva! - wykrzyknął (Boska!) a nawet dodał : - O, bella Dona!" (O, piękna Pani!) tylko krzyknął wtedy do kumpli : - Ale dziwa! zaś ta belladona wzięła się stąd, że szedł właśnie narwać jagód pokrzyku wilczej jagody na truciznę dla tej dziwki Rudej Berty, co to zaskoczyła go ciążą. Nasz najmłodszy brat jest doskonałym przykładem, jak można wypaczać historię, robiąc z czerwonego października zielony maj. Mumia owinięta ceratą w piwnicy, to nie żadna prababcia Ceratonia, tylko właśnie: Gruba Berta! III Braciszkowie, na miłość boską, uspokójcie się choć w tym roku! Jako najstarszy, od urodzenia byłem najbliższy prawdy, a prawda jest zupełnie inna. Rzeczywiście, jeden z naszych przodków zapewne mieszkał we Włochach, skoro tu teraz mieszkamy? Jednak nic nie jest mi wiadome o prababce leżącej teraz gdzieś w piwnicy z rubinami na oczach, tym bardziej o tej Grubej Bercie. O ile w mumię jestem w stanie uwierzyć, to w to, że te rubiny ciągle tam są - nigdy! Gdyby było to prawdą, któryś z was już dawno by je przepił tańcząc z karaibskimi pięknościami w strunach nieba. Ale skoro rubiny zostałyby wyjęte z oczu - mumia by się raz dwa roz - pad – ła. Czemu więc jeden bredzi, że babcia Ceratonia leży w piwnicy, a drugi potwierdza, że owszem, leży - ale ta ruda dziwka Gruba Berta? To fałsz, bo po wyjęciu rubinów żadna z tych pań długo by tam nie poleżała, a rubiny tym krócej!
  20. Nie widziałbym tego, podobnie jak Adam, tak słodko. Zawrót głowy? I owszem. Kwiat paproci? Najczęściej okazuje się korkiem od butelki ;) Roztyła się noc na pola, na drogi zaraz po burzy spierzchniętymi mgłami; Gdzieniegdzie tylko wydarte otchłani latarnie sine podstawiają nogi sznurówki plącząc oczom strutym w bani: Na błota! W pustkę! Przez mroczne rozłogi! skąd licha złego śmiech sowio złowrogi, w kałuży ognik wzrok błędny tumani. I zanim rano zatrwożone głosy bajały będą, że znowu straszyło, wędrowiec chwiejny we mgle wyrwie włosy w błocie odciśnie zabiedzone ryło. Nareszcie, cudem trafi do chałupy, zaśnie... Na szybie oddech jego trupi.
  21. Na przykład tak: Mówią, że jest ponoć Gdzieś polana leśna, Gdzie zakwita paproć W noc grzesznego Leszka. Pozdrawiam :)))
  22. Dla mnie już to jest bardzo ciekawe :) Właściwie dalszy ciąg jest tylko zobrazowaniem tych trzech wersów, a ostatni wręcz przeciągniętą struną (czyli bez: "nie wiem czy kwitną tam akacje"). Ale trzy pierwsze wersy są naprawdę super, zwłaszcza w kontekście tytułu i co by po nich nie było - i tak się podoba. Pozdrawiam.
  23. To też jest ładne, ale zastanawiam się nad tym rebusem? Wydaje się w kontekście mgły trochę zbyt mechaniczny. Mgła zaciera kształty, a on tak bardzo z niej wystaje. A gdyby tak zamienić go na ułudę, nawet oznakę czegoś w rodzaju choroby? W końcu jesień tak bardzo kojarzy się z symptomami choćby... sklerozy :) Słońce coraz częściej zapomina wstać rano, liść zielenić się i szumieć, a trawy kołysać: jesienny objaw - czy to ta sama droga którą szłam z domu? Dlaczego z nami miałoby być inaczej? Skoro jesienią nawet drogi nie poznają siebie, to czy w ludziach nie mogą się rodzić wtedy pierwsze wątpliwości? Człowiek młody nie waha się - jest szybki, porywczy, pełen słonecznej energii. Aż tu... nie stąd, ni zowąd pierwszy symptom (objaw) jesieni. Żartowałem, ale Twoje haiku daje dosłownie: (jesienne) pole do popisu (wronom) Pozdrawiam ;)
  24. To jest u k i e r u n k o w a n e ale tamta wersja wydaje mi się naprawdę misterna. Właściwie to dwa różne haiku. Szkoda, żeby zostało tylko zagubienie w lesie, tak polubiłem pierwszą wersję :) [quote] [quote]Wiosnę widać wiatrem już zapadło w pamięci. Na amen. :-)) Jesteś poetką :) Aż przykro, że w haiku metafory to... faul taktyczny, ale za to jaki widowiskowy: daleko od domu z jagód na buzie leśny zmrok
  25. Raczej nie :) Ale przecież pisanie na ten dział nie jest czymś zobowiązującym, zawsze można to potem edytować i poprawić, a nawet usunąć raz na zawsze i zamieścić po miesiącu już nową - ostateczną - wersję. Mnie podoba sie tak jak jest, poprzez wielomówność która tak wlasciwie dodaje się do siebie. Grunt, że chodzi o drzewa i wiatr, one są kluczem ale zawsze w obrębie jednego obrazu mamy dość podobne odczucia. Pisałem o jesieni, o świcie, może to też być choćby wczorajsza nawałanica, chwila kiedy wiatr przestaje wreszcie wyć i znów szumią drzewa, słychać coraz wyraźniejsze szczekanie psów. W sumie - jak dla mnie - to nie jest ważne który z tych obrazów mógłby być prawdziwy, albo czy w ogóle jest. Podoba mi się sam nastrój, uchwycenie czegoś nieuchwytnego, co powraca poprzez odchodzenie. Oczywiście można też to odwócić: wiatr sprawia, że coraz więcej drzew szumi, dając wrażenie, jakby ich przybywało. Zarazem niesie ze sobą głosy. Mamy tu identyczną sytuację co... ze świtem tylko na większą skalę (patrząc poprzez wczorajszą wichurę). Dlatego właśnie przytoczyłem swój zapisek o wiośnie, kiedy drzewa widać dlatego, że... wieje wiatr. Jeszcze niedawno były nieruchone, aż tu z dnia na dzień znów kołyszą się, wiatr lata od jednego do drugiego (zimą przelatywał przez konary bez oporu). Wiosnę widać wiatrem - napisałby poeta patrząc na drzewa i trawy ;) Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...