
Boskie Kalosze
Użytkownicy-
Postów
3 551 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Boskie Kalosze
-
W świetle tego, co ostatnio się czyta, brzmi troszkę niepokojąco. Chyba, że to taka lalka, która równo, np. o 8:00 płacze, żeby nauczyć dziecko rannego wstawania i obowiązków (nie znam się na lalkach ale jeśli jeszcze takich nie ma, można zrobić na tym kasę - wchodzisz w to, Magdaleno? ;)) O ile to zwykła lalka, taka którą trzeba poruszyć, żeby zapłakała, sąsiad brzmi dwuznacznie. Niekoniecznie zaraz musiało się coś złego przydarzyć córeczce, tym bardziej, że raczej człowiek nie może wtedy znieść takich rzeczy jak płacząca po niej lalka i na pewno wyjmie baterie, albo jest jakimś masochistą zadręczającym siebie i żonę. W tym obrazku najbardziej podoba mi się właśnie tajemnica płaczącej lalki. Najlepiej, gdyby sąsiad był bezdzietnym kawalerem: codziennie rano w drodze do pracy przechodzę sobie koło jego okna a tu... głos płaczącej laki? :) "Tylko" ustawia jednak obraz, bo wcześniej musiał być też zapewne głos dziecka. Tylko czemu ta lalka jeszcze płacze? Ja bym ją uciszył, ale może ktoś wrażliwy lubi się tak bez końca zadręczać. Pozdrawiam.
-
Pracownia portretu
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na H.Lecter utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Rozumiem, że to brakuje Ci jednak choć jednego trzeźwego spojrzenia? :) Owszem, zawsze można znaleźć jakieś luki. Tutaj kłócą mi się ze sobą: mgła, szelest sukien i zaprószone oczy. Wiadomo, że mgła oznacza wilgoć, więc prószenie bardziej pasuje do pory suchej. Ale to można jeszcze uznać za przenośnię czegoś, co zostaje w pamięci. Natomiast szelest sukien wskazuje już raczej na coś, co nazywam haiku fotelowym, ponieważ zostało napisane z wyobraźni a nie tego, co faktycznie zachodzi w Przyrodzie. Mgła, mosty, rzeka to wilgoć i szelest gryzie się z nią. Połóżmy gazetę na stole i włączmy nawilżacz powietrza: wkrótce papier przestanie szeleścić. To samo jest z materiałem, toteż prószenie i szelest w pobliżu mgły i wody (rzeki) potwierdzonych rdzą (korozją) piegów jest raczej sztucznym wytworem. Na dodatek mamy ciążenie, które ściąga suknie w dół ;) a pod ciężarem wilgoci trudno mówić o szeleście. Kolejnym słabym punktem wydają się mosty, a nie most. Takie uogólnienie, zamiast skupienia się na konkretnym obrazie. Tym bardziej, że chwilę potem mamy: tutaj, a logiczną opozycją dla mostów byłoby: tam. Pokrótce tego, co wymieniłem, brakuje mi do pełni szczęścia, ale i tak mi się podoba. Jak żona, którą coraz bardziej się ma, z każdym rokiem zapominając właściwie dlaczego? :) Pozdrawiam. -
Jasno oznacza raczej maksymę, oczywistość. W przypadku kręgów na wodzie i prównanie ich do zdarzeń też można mieć wątpliwości: co mają do tego zdarzenia i dlaczego mam je odbierać jako zjawisko falowe? Poza tym Tomasz zastanawia się, czy to początek, czy koniec, a przecież wiadomo z fizyki, że ośrodek do którego dotrze fala staje się punktem początkowym nowej elementarnej fali inferującym z tą, która ją wywołała. Jeśli porówna c to ze zdarzeniami, to można zaryzykować stwierdzenie, że zachodzą jednocześnie, równolegle i nie ma czegoś takiego jak początek i koniec :) Podsumowując: taki obrazek, wbrew pozorom, też jest mglisty, gdyby mu się przyjrzeć uważnie. A jednak rozumiem (raczej wyczuwam), o co chodziło Autorowi, bo odrzucam ścieżki, które wiodą donikąd. Inaczej "ślad po zdarzeniu" musiałbym uznać jako absurd (coś bez sensu, choćby dlatego, że raz wprowadza się pojęcie fali a za chwilę ślad, który raczej jest czymś ciągłym). Pozdrawiam.
-
Pracownia portretu
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na H.Lecter utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Ładne. Tytuł i suknie nawiązują do jakiegoś obrazu. Może nawet Muncha bo zdaje się, że już o nim pisałeś, a może mi się wydaje (to z Dariusza :)). Tam też jest coś z opadania, może nie bezpośrednio, ale można to wywnioskować bo kobiety wypatrują w dół z mostu, jakby coś im spadło do wody. Jest też, chyba klon i na pewno rdzawość wody, brzegu i samego mostu, a niebo wygląda tak, jakby sunęła po nim mgła a nie chmury. Puenta... też mi się wydaje, jakbym sam to namalował. A przynajmniej był w takim samym miejscu. Pozdrawiam. -
Jenak mówiąc o 2 zł wiesz - wprowadzasz pewnik. A skoro tylko tyle był wart spokój innych i wyrywanie ich ze snu, można wyciągnąć już jakieś wnioski (zdaje się, że kolegium za zakłócanie ciszy nocnej więcej kosztuje?). Nie chodzi o to, jak sugerujesz, aby znać przyczynę. Chodzi o narysowanie pewnej sytuacji, a 2zł i cisza nocna przerwana przesuwaniem mebli już ją rysuje. W każdym razie pokazuje pewną wartość, dla jednego mało istotną (phi... 2 zł), dla drugiego na tyle naglącą w danej chwili (gdzie te 2 zł!), że nie liczy się z innymi. Nie ważne jest, co tak naprawdę jest przyczyną (alkoholizm, bo zabrakło do kolejnej flaszki? chore dziecko i nagła potrzeba zadzwonienia z automatu po pogotowie... choć tu raczej warto zapukać do sąsiadów skoro i tak wyrywa się ich ze snu szuraniem). Ciekawy jest sam obrazek bo każe się zastanowić, wziąć pod uwagę różne możliwości. Wracając do naszego słońca: miałem rację, wstało :) I to jest najważniejsze, ważniejsze niż to, że tej nocy umarło tysiące ludzi bo... jeszcze więcej się narodziło. Stanowią owe ponad 50% o których wspomniałem. Kto napisze o tych, którzy odeszli? Tylko ci, którzy żyją. Oni są świadectwem i śmierć tamtych można uznać za pewnik tylko, dopóki są jeszcze żywi ludzie. To, że nikt nie będzie pamiętał nic z tego co napiszemy za pięć lat świadczy tylko o tym, że świat się rozwija, idzie do przodu. Nie same wiersze ulegają starzeniu, ale nawet podstawowe prawa fizyki, czyli przyrody. Kiedyś sam uważałem, że wciąż mało wiemy a dziś skłaniam się ku teorii, że to rzeczywistość się zmienia. Ziemia nie tylko kręci się wokół Słońca, ale również z jeszcze większą szybkością oddala od punktu, w którym i ona i Słońce były wczoraj (o ile wczoraj coś tu znaczy). Może przechodzimy w obszary, gdzie np. żelazo będzie miało inną strukturę i nie wiedząc o tym, jakiś uczony "nagle" zauważy, że stare pojęcia umujące jego właściwości nie są ścisłe, skoryguje je i dostanie za to Nobla? pisane tylko teraz, z Warszawy już niedziela i zbliża się południe a choć słońce zbliżyło się od wczoraj o 30 milionów kilometrów to jesień następnym dniem stąpnęła w stronę zimy nawet księżyc będzie dzisiaj tęsknił 2 600 kilometrów dalej ode mnie i od ciebie gdzieś tam, nie wiadomo gdzie, zostały nasze myśli a świat błąka się po bezdrożach oglądając do tyłu
-
Elegia na wypadki samochodowe /ukońcozne/
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na adolf utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Taka wypowiedź od razu wskazuje na głąba :) Nie ma czegoś takiego jak szczyt poezji, albo najlepszy poeta. Tylko ktoś niewyrobiony tak pisze, świadczy to o wąskim, dosłownie dziecięcym odbiorze otaczającego go świata. -
Elegia na wypadki samochodowe /ukońcozne/
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na adolf utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Jakie nowości? -
Elegia na wypadki samochodowe /ukońcozne/
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na adolf utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Okazuje się, że trochę już popisał tu sobie, choć raczej niczym się nie popisał :) Nie mówię tego nieskromnie, tylko z pozycji oczytania i znajomości warsztatu. Pozdrawiam. Nie... nie i jeszcze raz nie! Boski twoje śmiecenie powoduje że jeszcze bardziej upajam się tym PRZEGENILANYM I LEPSZYM OD WSZYSTKCIH WIERSZY wierszem... NIEEEEEEEEEEEEEEE Zauważ Adolfie, że ja jeden poświęciłem Twojemu genialnemu wierszowi trochę uwagi. To jakby jeden kucharz zdradzał tajniki swojego rzemiosła drugiemu, zamiast zyczajnego: smakowało, ale trochę za mało słone. Natomiast Hania powinna dostać bana za nie pierwszy tego typu komentarz nie mający wiele wspólnego z portalem poetyckim. Idę sobie w każdym razie, skoro wystarczają Ci pierdoły :) -
Elegia na wypadki samochodowe /ukońcozne/
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na adolf utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Kto tu nie jest skromny? Ja nie oceniam nikogo i to jest właśnie podstawa skromności. Napisałem tylko przestrogę, żeby jakiemuś przejętemu swoją roloą trollowi nie wyszło to bokiem A propos... kto to jest kokopustelnik18? Zdaje się, że to pierwszy post i od razu ośmiela się zabierać zdanie po czyjejś stronie. A to skromniś :) Okazuje się, że trochę już popisał tu sobie, choć raczej niczym się nie popisał :) Nie mówię tego nieskromnie, tylko z pozycji oczytania i znajomości warsztatu. Pozdrawiam. -
Elegia na wypadki samochodowe /ukońcozne/
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na adolf utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Kto tu nie jest skromny? Ja nie oceniam nikogo i to jest właśnie podstawa skromności. Napisałem tylko przestrogę, żeby jakiemuś przejętemu swoją roloą trollowi nie wyszło to bokiem A propos... kto to jest kokopustelnik18? Zdaje się, że to pierwszy post i od razu ośmiela się zabierać zdanie po czyjejś stronie. A to skromniś :) -
Jednak znając powód (2 zł) można wyciągnąć sporo wniosków o sąsiadach. Tak jak to, że jutro wstanie nowy dzień nie musi być prawdą, a jednak odrzuca się możliwość aby było inaczej. Potem, że nagle nie wyskoczy 30 st. ciepła, itd. Podobnie z haiku: jeśli więcej niż 50% możliwości spełnia jakąś interpretację, to jest ona trafna.
-
Elegia na wypadki samochodowe /ukońcozne/
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na adolf utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Rozumieją wiele więcej. Na przykład jeśli ktoś przeciąga jakąś żałosną rolę, przestaje to być zabawą i świadczy raczej o początkach choroby psychicznej. Kiedyś czytałem, jak w jednym z Zaborów poborowy udawał, że ma chorą nogę bo nie chciał iść na wojnę. Udawał tak dobrze, że rzeczywiście zaczął utykać, aż w końcu kończyna poczęła mu gnić i trzeba było ją uciąć. -
Elegia na wypadki samochodowe /ukońcozne/
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na adolf utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Ładny wiersz, właściwie to taka ballada drogi. Ale czy ukończona? Troszkę za bardzo się to jeszcze rozjeżdża, w sumie nawet do haiku można by w ten sposób dodawać kilkadziesiąt zwrotek :) Warto by spiąć źrenicę z czymś na końcu, czy mleczarza z przedświtem: Byłem tam rankiem, gdy mleczarz mleko jak chmury białe rozwoził świeże bo przecież rano chmury są purpurowe. Puenta też jakaś taka... zwyczajna. Daleko... każdy tak pomyśli, zwłaszcza Hania :) A trzeba właśnie na odwrót, jako poeta powinieneś nam pokazywać rzeczy zwykłe w innym świetle. Albo Jezus... Adolfie, czemu nie ma nagle nic o Jezusie?! Ale ogólnie jest naprawdę bardzo dobrze, odkąd zagoniłem Cię do pracy nad samokontrolą poczynając od uważania na błędy ortograficzne, odtąd co dzień jest lepiej. A jak wobec tego czytam Twój wiersz, stosując się mniej więcej do tego co napisałem powyżej? Coś w tym rodzaju, pomijając niewątpliwie piękne okoliczności przyrody: Ulica pchała ich w dal, do przodu auto spychając z wilgotnych pleców garbił się asfalt i na kształt schodów szal tworzył mglisty, niosąc go niebu. Droga donikąd, ziemi źrenica nie chciała zadrżeć, by dać uciec im - wtem się skończyła, jak wiara znika a w szczerym polu próchnieje wciąż krzyż. O, jakże trudno powstrzymać nam jest zbyt rozpędzone zamiarem koło - i choć próbowali, daremny gest: nikt nie zatrzyma go trawą - mową! Czekałem ich rankiem - mleczarz mleko nim chmury białe rozwoził świeże - godzina szósta... jeszcze są przecież, to nie ich ciągle mam pod powieką? Aha, a przede wszystkim popracuj nad tytułem. Od razu podpowiada o co chodzi, jakbyś stawiał tylko na czytelników w rodzaju Hani :) Nawet bez tytułu reszta i tak domyśli się, o co chodzi. Pozdrawiam. -
wykwit przedzimny
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na Alicja_Wysocka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jesienne cacuszko Alicji z Krainy Czarów :) -
==Majowa Bogini Rusałeczka
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na czarny-tulipan123 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Ona po srebrnym pląsa jeziorze, On pod tym jęczy modrzewiem. Któż jest młodzieniec? - strzelcem był w borze. A kto dziewczyna? - ja nie wiem. Adam Mickiewicz Czuję się czasami na tym Portalu, jakbym był własnym praprapradziadkiem :) Kiedy zrozumiesz Zorro, że sztuką jest stworzyć coś nowego, także fabułę. Ta jest oklepana od "Króla Olch", po "Świteziankę" i "Jezioro łabędzie". Poza tym widać poprawę w warsztacie. -
Mądre :) Ale zabrakło mi miejsca dla czytelnika. Czyli zabrakło mi (w tym zdarzeniu) mnie samego: kręgi na wodzie od linii papilarnych na mojej dłoni Mielibyśmy kręgi na wodzie, jako ślad po zdarzeniu. Natomiast zdarzeniem byłby człowiek, czyli ja. Wracając do pytania "początek czy też koniec" - otóż nie wiadomo, czy ręka w tym przypadku jest początkiem, czy już tylko końcem fali, którą wywołała dotykając lustra wody. Przeniesienie: na dłoni/na wodzie jako eskalacja ego. Tak sobie tylko gdybam, bo haiku Tomasza inspiruje :) Pozdrawiam.
-
Dlaczego w nadinterpretacji? Jeśli napiszę wieczorem, że rano zaświeci słońce, czy to też będzie nadinterpretacją? :) Podobnie to, że jak jest mokro, to ślisko bywa nie tylko na ulicach, ale zamki również wtedy nie skrzypią. Nie mówiąc o tym, że mgła tłumi odgłosy, jak... wata. Ładne :) Prawdopodobnie nawet mimoza była przyczyną lokalnej mgły. Skoro dym powoduje jej powstawanie, równie dobrze olejki eteryczne unoszące się w powietrzu mogą powodować skraplanie się powietrza i być przyczyną mgły. Pozdrawiam.
-
paralaksa
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na Boskie Kalosze utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Tamte bardziej maskuję - przeczytaj jeszcze raz i zobacz, jak naprawdę są poważne ;) Naśladuję w tym słońce, które świeci wesoło kiedy ktoś właśnie umiera. Dziękuję i pozdrawiam. -
Ulga Chrystusa
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na adolf utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Coraz lepiej, ale w końcu od początku w Ciebie wierzyłem, inaczej bym tyle nie marudził ;) Jeszcze mało odkrywcze, bo to że będzie Koniec Świata wiemy od początku z Biblii, a wiersz właściwie nic poza to nie wnosi. Natomiast jest absurd, skoro mamy na początku "historia krąg zatoczy", to na końcu okrzyk: "tego świata tak naprawdę nie ma" jest masłem maślanym. Poza tym dużo obrazków, właściwie nic nie wnoszących do treści, poza tym, żeby było piknie :) Ale ogólnie widać postępy gołym okiem (nie wiem, jak tam z Góry) Pozdrawiam. -
W takim razie bardzo się cieszę :) Chodzi właśnie o oddanie uwolnienia się, a czy wiosna nie wywołuje w człowieku podobnego nastroju? Iść, ciągle iść w stronę słońca W stronę słońca, aż po horyzontu kres Iść, ciągle iść tak bez końca... martynkaa.wrzuta.pl/audio/aanORg67hO/dwa_plus_jeden_-_isc_w_strone_slonca Trafiłaś w dziesiątkę: kasztany uwalniają się w końcu ze swojej zbroi i rosa wraca do nieba, kiedy mocniej zaczyna przygrzewać słońce. A chory (raczej poważnie, skoro trafił aż do izolatki) człowiek? Albo zabrał się po drodze razem z rosą, albo z kasztanami dotyka ziemi. Sam nie wiem, to jest tylko obrazek o otwieraniu się "na oścież". Pozdrawiam.
-
zima zima zimność
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na Boskie Kalosze utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Oj, bo p. Hania przypali ziemniaki ze złości :) Niestety, nie wolno już nawet powtórzyć, co własny ojciec (mowa o Peelu) mawiał w pięknych chwilach ;) Dziękuję i pozdrawiam. -
Raczej szpital,w przeciwnym razie od okna ważniejsze byłyby kraty. Ewentualnie mawia się: więzienne okno (w przypadku izolatki to chyba nawet jest okienko?) Rola? Rosa i kasztany są czymś po tamtej stronie. Tak samo przeciwnym: tam rosa a tu sucho, sterylnie, tam kasztany najeżone kolcami, tu miękkość pościeli, tam chłód (rosa) tu szpitalny "ziąb", tam igły i tu igły: fotoforum.gazeta.pl/72,2,887,58121237,84609630.html Kluczem jest "na oścież" bo wiadomo, że przeczy definicji izolatki (zamknięcia) a jeśli pominąć metaforykę i przerzutnię: na oścież dotyczy okna. Wskazuje też na to rosa, która raczej jest czymś odczuwanym, niż widzianym z daleka, przez szyby. Na przykład z okna - ale skoro te jest otwarte na oścież, to znaczy, że izolatka jest już pusta. Można powiedzieć, że też otwarta na oścież. Ktoś z niej odszedł, ktoś następny będzie w niej leżał. Tak w skrócie, bo właściwie co tu tłumaczyć? Jakbym miał pisać, dlaczego właściwie mówi się, że deszcz jest mokry? Co się wtedy czuje, czy jest jakaś różnica niż kiedy rozłoży się parasol i wejdzie po czubek głowy do jeziora? ;) Przepraszam ,że dopiero teraz odpowiadam, ale rano pogoniły mnie sprzed komputera zajęcia i już nie zdążyłem :) Pozdrawiam.
-
A może "jesienny wiatr" w L1? Ps. Ładnie Nie, bo mgła jesienią bywa tak gęsta, że dosłownie wszędzie się wciśnie. Wiatr jest trochę utarty - wiadomo, że głośno wieje i nie słychać wielu rzeczy, ale jednak skrzypienie drzwi, kiedy je się otwiera - raczej i tak słychać z bliska. Jednak przede wszystkim mgła jest bardziej... erotyczna :) To wilgoć, wszechobecna. Nawet stare zamki oliwi, żeby to, co ukryte glęboko na co dzień, mogło jesiennym wieczorem wyjść na świat.
-
Ale izolatka i okno na oścież - kłócą się teraz ze sobą. Niby to możliwe, jednak sens izoltaki polega na zamknięciu. Natomiast lśniące kasztany, to... interptetacja :)) Skoro kasztany i rosa? Lśnienie miało się zrodzić już w głowie Czytelnika, więc bardzo się cieszę z Twojego obrazka :) Powiedzmy, że chcę oddać drobne (nawet nasze :)) niesnaski, które łagodzi zbliżająca się jesień bo narasta obawa, że długie wieczory ciągnąć się będą samotnie. Czy muszę o tym mówić, zamiast po prostu przełożyć to na zjawisko przyrodnicze? jesienna mgła... nie zaskrzypią drzwi jeśli przyjdziesz
-
Już wyraziłam swoją opinię...ale powtórzę;) Bardzo mi się podoba Twoje hai! Udało się - nam, ale grunt, że już się nie smucisz :) Dziękuję i pozdrawiam.