Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Boskie Kalosze

Użytkownicy
  • Postów

    3 551
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Boskie Kalosze

  1. Intymniej, ale nie chodzi o to, że pod liściem jarzębiny :) To nie jest takie ważne. Powiedzmy, że jest to coś w rodzaju tytułu książki braci Strugackich: "Poniedziałek zaczyna się w sobotę" Podobnie i tutaj, coś bardzo ważnego zaczyna się właśnie w liściach jarzębiny, kiedy siąpi - nawet nie pada, tylko siąpi - deszczyk. Przypomina mi się moja pierwsza miłość: padał właśnie taki mniej więcej deszczyk a ja czytałem w domu z wypiekami na policzkach jakąś przygodową książkę. I nagle, ni stąd ni zowąd, uświadomiłem sobie, że... kocham Monikę! :) Wiem, wiem... kobiety mogą to odczuwać inaczej, ale mnie potrzebny był właśnie taki deszcz, nastrój tej a nie innej książki i, sam nie wiem co jeszcze? Może to, że pokłóciliśmy się z Moniką w szkole na przerwie o coś mało ważnego? W każdym razie siedziała sobie jakby nigdy nic kilka bloków dalej i pojęcia nie miała, że ktoś ją nagle i ponad życie pokochał :) Pozdrawiam.
  2. Tak, lokomotywa też była... na parę. Za to tu dodatkowo wprowadziłem napęd, powiedzmy, że jonowy ;) Dziękuję pięknie. nie wątpię, że wiesz, że chodziło mi o sposób prowadzenia wiersza, ale Twoja odpowiedź, Kalosze, jest doprawdy rozbrajająca :D Dobra, dobra.. a kto mnie do takiej właśnie odpowiedzi doprowadził? Ech, kobiety, kobiety... pokołyszą biodrami, westchną co rusz baaaardzo głęboko lub pomrugają rzęsami, jakby im komar w zimie wpadł do oka a potem dziwią się, że mężczyzna wychodzi z siebie zapominając włożyć spodni :) Ale nie zawsze wszystko sprowadzało się do jednego, czyli kobiety: Noc buntuje, oddala. Bo o czym śni Adam, że co rano się budzi ze sterczącym prąciem? Marzyła mu się zebra? Otwarty pysk gada? Młoda lwica w strumieniu o świcie na łące? - Tak nie mogąc przeniknąć adamowych myśli, Bóg wniósł w Dzieło Stworzenia niewielką korektę: by lepiej kontrolować ów nadranny wytrysk - podsunął Adamowi, kiedy śnił, kobietę.
  3. Dzisiaj masz okazję Orstonie. Akurat kapuśniaczek. :-) U mnie pod oknem jarzębina już przebudzona na dobre, bo liści już prawie nie ma. Wszystkimi ślepkami rozgląda się dookoła, ale pamiętam jak się budziła. Przez moment zastanawiałam się, czy nie poszukać jakiegoś synonimu do metafory, ale doszłam do wniosku, że nie ma takiej potrzeby. Boskie Kalosze, napisaleś ładne haiku. Pozdrawiam, jasna :-)) U mnie akurat cudna słoneczna aura, więc trzeba poczekać, najwyżej do przyszłego roku :) Zastanawiałem się nad "budzeniem", ale myślę, że jest OK. Pozdrawiam O. A wiecie, że ja miałem to samo? Budzenie... kilka dni myślałem, czym je zastąpić. Ale "budzi się" jest takie jakieś ... w sam raz :) Jak zamknięte oczy, które powoli otwierają się a spod uchylanych powiek coraz śmielej zaczynają błyszczeć źrenice. Pozdrawiam.
  4. Naprawdę Ci się podoba? E tam... naprawdę?! Z wrażenia spadłem z fotela, jakby piorun mnie trafił. Ale uważaj, lepiej nie podchodzić za blisko ;) tróp poprawnie napisany tróp jest bardziej martwy nie zwraca tak uwagi przechodniów trupa przebiega się szybko oczami tróp zatrzymuje na chwilę można skorygować pozycję poprawić śmiertelny grymas niezauważalnie odchylić powieki kusząc ciepłego motyla dłoni
  5. Tak, lokomotywa też była... na parę. Za to tu dodatkowo wprowadziłem napęd, powiedzmy, że jonowy ;) Dziękuję pięknie.
  6. W takim razie wkładam go w specjalną, czerwonoczarną kopertę. Podobno tylko prawdziwi mężczyźni potrafią walczyć, ale i kochać na śmierć ;) Dziękuję i pozdrawiam.
  7. Adolfa trzeba się słuchać, w końcu samo imię zobowiązuje :) Dobrze wychwyciłeś lustrzane odbicia, słowa są jakby tylko pretekstem do czegoś ponad nimi. Myślałeś kiedyś nad tym, ciekawe dlaczego Słowacki, czy Norwid właściwie zawsze pisali "od zewnątrz"? Jakby byli jakimiś komentatorami sportowymi, albo rymowali sytuacje społeczno polityczne. Może wszystko co czuli, było tylko wyczytane? Według teorii, że poezja to ja vis a vis przyrody - rzadko bywali poetami ;) Pozdrawiam.
  8. Poczytałem i mi się jakoś dżdżysto zrobiło... Ech, napiszę coś optymistycznego, może przejdzie bokiem? móżdżek dziabonga dziabdzianieje Insularny czworokątek trójkątny zapłyca się alkoholowymi wyciągami (wyciąg z barku, wyciąg z portmonetki zapatrzonej wyciąg z jabłek, wyciąg jak najwięcej można) atoli dziabong przepijający móżdż wspiera się na kikutkach instynktów pierwotnych a że właśnie padają dżdże za oknem tak samo jak w dziabongu kuśtyka krócejącymi nogami drobi drobi drobi zdrobniałe apatycznością Te, dziabong, dziab dziab? zapytują drzewce przekrwionymi liśćmi październica drożeje drogami bez celnego zakończenia tylko patrzeć jak skrócą przedwieczorność o godzinę? Dziabong kiwa głową że dziab, dziab wyciąga wyciąg z barku, wyciąg z portmonetki zapatrzonej wyciąg z jabłek, wyciąg jak najwięcej można Chwilę później leży obolały wspominkami a pusta czacha lęgnie pierwsze gile: kap kap lecą żerować na brązowych polach chusteczek
  9. Może mi się dziś przyśni, że pochodzę od małpy? Dziękuję i spokojnej nocy. Dobranoc Płakała w nocy lecz jej płacz Zagłuszał cichy rynien szmer Bo właśnie o niej sam śnił a Jej płacz użyźniał jego sen Nad wodą wierzby gięły się Był słońcem wielki złoty dzban Dolewał ciepła w jego dzień U niej wstawała zimna mgła Płakała w nocy lecz jej płacz Zbyt cichy był by przebić się Przez jego nieruchomą twarz Gdy w księżyc niski do niej biegł A w górze krążył srebrny smok Łuskami jak latarnie lśnił Ej smoku dobry ląduj chodź Raz w koniczyny ziemskie przyjdź Daj wdrapać się na mocny kark I drogą mleczną nieś mnie nieś Spójrz w dół jak w rosach miła ma Czekając na nas śmieje się Płakała w nocy lecz jej płacz Nie zbudził nigdy go ze snu Płakała w nocy łkała a Tak dobrze było we śnie mu
  10. Tak, nosiłem ten wiesz razem z piersiówką i Twoimi genialnymi, ale i pełnymi zmysłowości haiku w środku zamiast źdźbła trawy żubrówki :) I jak to dobrze, że byłaś głodna i zapuściłaś się tak daleko, aż na Dział dla Początkujących kiedy wszystko jest takie skomplikowane, tak trudno, coraz trudniej znaleźć się w tych wszystkich podziałach na gatunki, na lepszych i gorszych: ZOO Wiadomo, że smutny jest osioł (to ja, oczywiście). Dlaczego? - nie wiadomo. Może przez wyraz oczu osła tak określono? Z kolei hiena się śmieje (ech, ci krytycy). Czemu? - też trudno dociec. W każdym razie: coś szurnie, a hiena już chichocze. Bawół jest bardzo spokojny (Angelo? eee... chyba nie). Za to lampart nerwowy (pewnie troll) bo biega w klatce w te we wte, jakby miał silny ból głowy. W ZOO rozmieszczają zwierzęta, Polska, Francja, czy Czechy - właśnie przez wzgląd na te ich naturalne cechy. Hienę z dala od osła, bawoła - broń boże z lampartem! I to jest właśnie w ZOO takie nienaturalne.
  11. Cieszy mnie, że ktoś tak samo to czuje, że Ty to czujesz :) Jakoś tak jest, że jeśli kogoś naprawdę się kocha, to kocha się go... po prostu. Stąd zwykłe słowa i prostota wypowiedzi, ale ubrana w rozterkę i nawracającą niepewność. Dziękuję :)
  12. Pani, to zdaje się, nie wierzy mi? Proszę, tu jest mój powód osobisty: Bo Sky, numer 1000103 wydany przez Boga Dzielnicy. Powód jak powód, tyle że w tym zamiast meldunku jest Pani i jazz - żądam stanowczo, natychmiast, byyyy odwieźć mnie pod mój... a, dres! Inaczej mogę kogoś zabić! A co, może nie wolno w takim stanie?! Radzę mnie zamknąć, pilnować, boooo szykuję do Pani serca włamanie: kupiłem Kadarkę i jakiś kwiat, co drzwi otworzy już szykuję... tak, wiem - grozi mi 10 lat bez Pani. Trudno, zaryzykuję. [quote] I to przy pomocy tylko kilku powtarzających się (wcale nie wyszukanych) zwrotów ze zmianą ich kolejności. Tak, chciałem oddać uporczywe myśli, w końcu wiem co się wtedy przeżywa ;) Poezja poza słowem, czy raczej melodia serca :) Bardzo się zdziwiłem ale i ucieszyłem Twoją wizytą na innym dziale, niż Haiku. Tym bardziej dziękuję.
  13. Jeszcze raz dziękuję. Naprawdę miałem stracha, jak to zostanie przyjęte. Tyle ostatnio filozofii w wierszach i mądrości, że... no bałem się i już :) Serdecznie.
  14. Bardzo mnie ucieszył Twój komentarz, bo trochę obawiałem się umieścić ten wiersz. Świetnie wychwyciłaś pewną melodię, czy raczej niczym fala powracające myśli, kołaczące się w głowie Peela. Opętanie, od którego nie ma ucieczki... Dziękuję pięknie :)
  15. Penelopa, mój kobiecy ideał :) A wiesz, że według statystyk kobiety przeżywają swoich mężów mniej więcej o tyle lat, ile właśnie Penelopa czekała na Odyseusza? Można wzruszyć ramionami, potraktować to jako ciekawostkę, ale można też... skojarzyć z Penelopą. Otóż wszystkie kobiety są takimi Penelopami, które kiedyś będą czekać na brzegu życia, aż śmierć znów je połączy z mężami: Wniebowstąpienie Penelopy Więc czeka na niego. Co wieczór patrzy w morze, jak rybacy z mewami wracają do domów, na godziny i dni ich dobrze policzone dla wrogów i przyjaciół, marzenia i połów. Rozkwitają raz po raz oliwkowe gaje, starzeją się rolnicy tuląc do snu żony, a ona, wciąż samotnie na brzegu wystaje i ma już tysiące lat godzin nadliczbowych. Tysiące lat. Wieżowiec. Pod chmurami piętro i czeka już tylko na listonosza z rentą.
  16. kochaj się ze mną w noc atramentową w atramentową noc kochaj się ze mną cynamonową bądź gwiazdą płomienną gwiazdą płomienną bądź cynamonową wycałuj we mnie zacałuj tęsknoty tęsknoty we mnie zacałuj wycałuj chwili pieszczoty nie poskąp nie żałuj nie żałuj chwili nie poskąp pieszczoty zostań słodkawo pachnącym wspomnieniem w grzechach palących kojącym promieniem cynamonowo gwiaździstym zbawieniem w atramentowej ukołysz pościeli nim brzask mleczami po snach się rozbieli nim chłodne słońce nas dniem onieśmieli
  17. Ładnie to odgadłeś :) Chwila, kiedy nagle zauważamy, że jarzębiny są czerwone. Jakby... otwierały ze snu oczy, dziesiątki błyszczących oczu. Pozdrawiam.
  18. dżdżysty poranek wśród liści jarzębiny budzi się czerwień
  19. Jest. Choćby go nie było, jest. Tylko jeszcze. (może nigdy?) o nim nie wiemy. Mendelssohn.. jego muzyczny talent uwielbiał sam Goethe. Ale Mendelssohn szczerze przyznał po latach, że jego największym dokonaniem było odkrycie na powrót ludzkości zapomnianego od 150 lat Jana Sebastiana Bacha. Tak więc, Kochane Latawce - zawsze jest jakiś Jan, albo Sebastian, i nawet jeśli wydaje się, że nie ma... nagle ni stąd ni zowąd: Bach! :)
  20. A mnie się podoba, bo ja to się kocham w wierszach Latawców. I też rozmarzyłem się, październik już mi nie straszny i ciepło myślę nawet o prezydencie :) Postawmy sprawę jasno, panie Mendelssohn: gdyby powtórnie nie odkrył pan Bacha - nie poznałbym Bacha i tym drzewem byłby w tle tym północnym kształtem w mgle wymijaniem kiedy mijam i mijanym gdy mnie mija ja szumiącej wody toń ja jesiennych ognisk woń ja rozmowy cichej głos ja rozwiany w biegu włos ja wieczornych świateł gra wszystkim byłbym tylko ja. Miałaby mnie moja matka moja żona, moje dzieci nawet ten rozdarty głośnik co mu "Pasja" z nosa leci miałby mnie, a nie ja jego tak tak tak, panie Mendelssohn. Nocą jeżdżę tramwajami to dziewiątka, to piętnastka motorniczy z marzeniami co muzyką Bach go trzasnął. Nie wystarczał panu Goethe? Goethe zachwycony panem? Musiał mi pan tego Bacha powyciągać na tramwaje? Pasażerka z małym dzieckiem to spóźniona wsiądzie para a ja... ja, panie Mendelssohn widzę Sebastiana Jana: Bach tym drzewem ciemnym w tle Jan północny kształt we mgle Bach szumiąca wody toń Jan jesiennych ognisk woń Bach rozmowy cichej głos Jan rozwiany w biegu włos Bach wieczorna świateł gra wszędzie Jan Sebastian Bach. Czy pan wie, ilu jeszcze takich Bachów drży i czeka by ich nie chwyciła czasem Mendelssohnów wścibska ręka? Czy pan słyszy te nieznane fugi, pasje i kantaty? Te skradzione uszom oczy: kto to taki? kto to taki? Bo przecież, nie ja. Ja tam jestem drzewa w tle ja północny kształt we mgle ja szumiąca wody toń ja jesiennych ognisk woń ja rozmowy cichej głos ja rozwiany w biegu włos ja wieczorna świateł gra ja tam wszędzie właśnie ja a na przystankach ona ona i Jan Sebastian i ona Ona Bach.
  21. I to jest właśnie najpiękniejsze w tym obrazku: tajemnica płaczącej lalki. Dopiero co o czymś podobnym rozmawialiśmy w innym wątku z Tygrysem Piotrem, tylko tam było 2 zł - kwota dla jednego bardzo ważna (pytanie: dlaczego?) dla drugiego żadna. Dziękuję, że nie zaprzepaszczasz podobnej tajemnicy czymś w rodzaju: tak, chodziło o córeczkę, której już nie ma. Zresztą, nie wiem, czy nie piękniejsza jest wersja starego kawalera z laką? Za to wyszperałem dla Ciebie teledysk do wiersza Leśmiana: pl.youtube.com/watch?v=NnkncFXYi-8
  22. Wbrew pozorom, taka interpretacja nie jest wcale wydumana, czy raczej odosobniona. Gdyby sąsiada zamienić na sąsiadkę, sytuacja jak ulał pasowałaby do tego wspaniałego wiersza: Panna Anna Krakowianka jedna Miała chłopca z drewna. Kiedy wieczór gaśnie I ustaje dzienny znój - Panna Anna właśnie Najwabniejszy wdziewa strój. Palce nurza smukłe W czarnoksięskiej skrzyni mrok, I wyciąga kukłę, Co ma w nic utkwiony wzrok. To - jej kochan z drewna, Zły bezmyślny, martwy głuch! Moc zaklęcia śpiewna Wprawia go w istnienia ruch. On nic nie rozumie, Lecz za niego działa - czar... Panna Anna umie Kusić wieczność, trwonić żar... W dzień od niego stroni, Nocą - wielbi sztywny kark, Nieugiętość dłoni. Natarczywość martwych warg. "Bóg zapomniał w niebie, Że samotna ginę w śnie! Kogóż mam prócz ciebie? Pieść, bo musisz pieścić mnie!" Pieści ją bezdusznie, Pieści właśnie tak a tak - A ona posłusznie Całym snem omdlewa wznak. Śmieszny i niezgrabny, Swą drewnianą tężąc dłoń, Szarpie włos jedwabny, Miażdży piersi, krwawi skroń. Blada, poraniona Panna Anna bólom wbrew Od rozkoszy kona, Błogosławiąc mgłę i krew! Poprzez nocną ciszę Idzie cudny, złoty strach... A śmierć się kołysze Cała w rosach, cała w snach. Potem nic nie słychać, Jakby ktoś na dany znak Nie chciał już oddychać - Byle istnieć tak a tak... A gdy świt się czyni - Panna Anna dwojgiem rąk Znów zataja w skrzyni Drewnianego sprawcę mąk. Sztuczne wpina róże W czarny, ciężki, wonny szal - I po klawiaturze Błądząc dłonią - patrzy w dal... Dźwięki płyną zdradnie, Płyną właśnie tak a tak... Chyba nikt nie zgadnie - Z kim spędziła noc i jak? Bolesław Leśmian
  23. czy chodzi o dziecko Jasna- O nie, nie odpowiadaj :) Całą zabawę byś popsuła: może jeszcze wczoraj poprzez płacz lalki słychać było dziewczęcy głosik? A może... "tylko" oznacza, że z okna dolatuje płacz lalki, a przecież sąsiad nie ma dziecka. "Tylko głos płaczącej lalki" nabiera wtedy swoistego smaczku :)
  24. Wilgoć :) Chodzi o to, że słowa nie przystają do siebie, nie do końca zazębia się to wszystko. Tak jak mosty - a potem tutaj... czyli gdzie? Jakby było jakimś probelmem zamieć mosty na most. Liczba mnoga w poezji jest słabsza od pojedynczej, bo zbyt ogólnikowa.
  25. Lalki może nie, ale balonik mógłby trzymać... dopóki któryś pierwszy nie pęknie. Przypomniało mi się, że kiedyś napisałem coś podobnego. Może Cię zainteresuje: po pogrzebie balonik nad łóżeczkiem z oddechem matki Nawet pasującą mniej więcej do tego ilustrację znalazłem wtedy w Internecie (wkleić w pole adresu) plfoto.com/1124781/zdjecie.html
×
×
  • Dodaj nową pozycję...