Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Karol Samsel

Użytkownicy
  • Postów

    386
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Karol Samsel

  1. Dziękuję, Kasiu, no tak, od pomysłu na pierwszą strofę zaczął się ten wiersz. Zobaczyłem na półce w księgarni gruby opasły tom z napisem: "A.N.O.N.I.M." i poczułem się trochę jak w świecie Schulza, w kosmosie Księgi. Stąd zaproszenie czytelnika w pierwszym tetrastychu:). Pozdrawiam serdecznie, Kasiu, Eliaszu, kłaniam się, Karol.
  2. Alleno, Eliaszu, dziękuję za pozostawienie śladu. Pozdrawiam.
  3. załóżmy że słowo które właśnie czytasz bardzo chciałoby obalić cesarstwo twoich zmysłów widzisz je zamierzające się na ciało które i tak wydłubiesz jak chleb pragniesz bowiem resztką głosu przeważyć szalę pięciu zwycięstw choćby upał w midwich pomyśl o jądrze sierpnia i o rzezaniu z jabłek ostatniej ślepoty środka proste zmęczenie dźwięków niewykończony materiał z lipy słoik wypełniony do jednej trzeciej miodem ze zgłoski i z synkopy wszystko jest sprawą skomplikowania symfonii zwłaszcza to jak jęczysz nie patrząc na sukę którą przed chwilą wyniosłeś na powietrze
  4. Wszystkiego, co najlepsze w życiu i pisaniu. Szczęśliwych:).
  5. Wielkie podziękowanie, Piotrze. Bardzo mnie ucieszyłeś:). Kłaniam się i dobrych Świąt życzę.
  6. Messalinie, nazwisko niemieckie nie jest zniemiecczeniem. Nie wiem, czy się dobrze rozumiemy. Nie mogę przełożyć nazwiska "Tannenbaum" na polski, ponieważ nazwy własne są z definicji nieprzekładalne. Inna sprawa, czy w tytule nie użyć sformułowań odnoszących się do niemieckiego tłumaczenia nazwy pospolitej: "tannenbaum" (jak sugerujesz: "jodła" albo "tama"), ale to już byłoby odejście od pierwotnej intencji. Na początku "Tannenbaum" w tytule oznaczało po prostu nazwisko fikcyjnego bohatera wiersza, Karla Tannenbauma. Miłego dnia.
  7. Dzięki, Mes - teraz wszystko rozumiem. Kurcze, muszę się nad tym zastanowić, to jednak wciąż nie jest wyraz pospolity, tylko nazwisko. Można założyć grę z czytelnikiem, ale wiersz i tak jest gęsty, trzeba się przez niego przedzierać, nie chciałbym dodatkowych utrudnień. Pomyślę jeszcze nad tym. nAzGuL22, dziękuję, "prozopoetyckość" nie jest dla mnie w tym momencie zarzutem. Myślę, że nawet była w podświadomy sposób założona podczas pisania. Kłaniam się świątecznie.
  8. Dziękuję, Messalinie. Problem w tym tylko, że w tytule jest niemieckie nazwisko i nie wiem, jak by w tym wypadku zabrać się do polonizacji:). Pozdrawiam serdecznie i spokojnych Świąt.
  9. mieszkanie w samym łożysku trzeciego okręgu miasta lindenthal dwieście metrów od dzielnicy saun przynosi wiele życiowych podarunków dla karla tannenbauma pierwszym z nich były aryjskie kukułki o różowych odwłokach które chwytał popołudniami do klatek z rozmarynem i stawiał na antresoli z widokiem na katedrę tannenbaum wierzył że kiedyś gdy nadejdzie koniec świata i wszyscy zbiorą się na nizinach münsterlandu ptaki wyjdą z więzień jak święty piotr i wyłupią oczy samemu chrystusowi drugim z prezentów okazała się sofa sprowadzona ponad dekadę temu z gór szwarcwaldu na której karl napisał ostatnią symfonię do gestapo i pierwszą glosę do swoich wnuków z nrd najpóźniejszym darem było światło racheli zdrowa mocna kobieta co piątek z cienkim obojczykiem i z żółtą krwią szabatu grała na skrzypcach dla blondwłosego kyriosa tak to najpewniej miłość w trzecim okręgu miasta lindenthal sprawiła że po nowym roku słońce już nie wzeszło
  10. Niewiele pomogę, Jacku, przepraszam. To nie był popis erudycji i nie chciałem odsyłać do odsyłaczy. Śmierć "na leżąco" to śmierć prozaiczna. Stąd to zachwianie logiki w pierwszym wersie - raczej celowe, choć pierwotnie umieściłem tam śmierć "na siedząco". Ojciec chrzestny jest kimś na kształt szlachetnego, pomnikowego boga, pana magii i symboli, o których pisałeś, Jacku, poniżonego przez konieczność śmierci. Stąd w jednym momencie jest "w sukni z mosiądzu", a w drugim - okazuje się "stłuczonym pszenicznym bożkiem". "Spalony pergamin z terakoty" i "dogasający mężczyzna" miały odwoływać do okoliczności śmierci bohatera wiersza - po prostu: do podpalenia mieszkania. Przypuszczam, że wiersz pozostawia wiele do życzenia. Niemniej jednak chciałem go tutaj przedstawić. Pozdrawiam i dziękuję:).
  11. Bardzo dziękuję. Pozdrawiam.
  12. Andrzejowi Sienkiewiczowi mój ojciec chrzestny umarł na leżąco jeszcze przez jakiś czas poruszał głową po spalonym pergaminie z terakoty mężczyzna dogasający na podłodze jak stłuczony pszeniczny bożek lub rozciągnięte ramię azymutu powiedz jak można mu zadośćuczynić za katafalk przedarty na kolisku sali i cygański aromat zorzy za oknem mój ojciec chrzestny w sukni z mosiądzu w jego zwłokach z dalekiej północy w rozciętej nerce w przekłutym brzuchu przegląda się róża pustyni z południa 13-14.12.2008r.
  13. Dziękuję. Mogę tylko tyle i aż tyle. Dziękuję:).
  14. Kłaniam się w podziękowaniu.
  15. Tak, Ewo. Lepszego. Dziękuję Ci, pozdrawiam:).
  16. Bardzo Wam wszystkim dziękuję. Może Saturn jest jedyną słuszną drogą historii, a chłopiec światem poddanym pod działanie określonych sił. W tym sensie zgodziłbym się z Fanaberką. Oskarze, dziękuję, wybiorę czas przyszły dokonany ("zapragnę"), to zniweluje powtórzenie, a składnia, przyznam, bardzo toporna - rozbudowany dopełniacz i narzędnik, czuję tę gęstość doskonale. Zastanowię się - także nad formułą modlitwy, to prawda, jeśli nie rozszerzymy pojęcia gatunku literackiego, to opatrywanie tekstu takim tytułem będzie nieuzasadnione. Dziękuję Ci, Jacku. Chyba muszę pomilczeć. Wobec Twoich pytań. Tak będzie najuczciwiej. Pozdrawiam serdecznie.
  17. mój chłopiec będzie miał pachnące podniebienie i choć będę tego bardzo pragnął nie zdążę nauczyć go wymierzania siedmiu rodzajów proporcji nożem do papieru na pewno wiele zobaczy każde słoneczne miasto przypomni mu prędzej czy później że światłem trzeba się dzielić z bliskimi których się zaraziło nie spotka na drodze żadnej kobiety będzie płakał na każdym kamieniu musi żyć wiecznie nie mogę pozwolić na lekką zabawę to może się źle skończyć modlę się do ciebie saturnie któryś pożarł wszystkich swoich synów zaprawdę twój żołądek pełen dziś dobrych wieści
  18. Dziękuję, Karolciu. Miło to usłyszeć:). Pozdrawiam jak zwykle serdecznie i dziękuję, że wpadasz.
  19. Dziękuję, Tovo i Piotrze. Wiersz powstał na zrębie poprzedniego, czasami korekty po prostu bywają zbyt długie lub zbyt intensywne. Pozdrawiam Was serdecznie. PS Czystość stylistyczna, ładnie ujęte, dziękuję:). Będę o nią dbał.
  20. najwyraźniej jesteś już zawłaszczony i to do tego stopnia że nie słyszysz furgonetek które za dnia i w nocy wywożą twoją rodzinę na drugą stronę granicy ciągle myślisz o tym jak wywlekli ojca i rozstrzelali przy bramce do ogrodu po śmierci wysmarowali mu żebra starym tuszem do stemplowania klacz tak naprawdę mogłeś zamilknąć na co ci teraz ten irracjonalny czas żałoby po rozgwieździe którą zabito w samym środku kolorowych roślin zdradziłeś i będziesz nienaruszony krzycz zatem z radości klaszcz w ręce dziecko i tak się nie poruszy o jeden raz za dużo podniosłeś je na wysokość wzroku
  21. Dziękuję, Karolinko. Kwestia poszukiwania odpowiedniej poetyki. Będę myślał:). Pozdrawiam serdecznie.
  22. Bardzo wszystkim dziękuję. Staram się nie przedstawiać własnych intencji, bo wydają mi się najmniej ważne, ale może po prostu przedstawię kontekst wiersza, bez jakichś imperatywów, że to jedyne, właściwe rozwiązanie tego, kim są "oni". [url=1.bp.blogspot.com/_jPwF_PC61d8/SSAKbLXGyfI/AAAAAAAAAT8/FBRnaP069qM/s1600-h/skanuj0001.jpg]Tutaj.[/url] To zdjęcie z rodzinnego albumu. Wiersz powyżej powstał z poczucia wydziedziczenia. Właściwie to z czegoś na kształt wydziedziczenia. A "gruczoł dokrewny", mam nadzieję, będzie już teraz trochę łatwiejszy do odczytania, Piotrze. Najserdeczniej.
  23. Dziękuję. Ja jak zwykle kłaniam się nisko w podziękowaniu:).
  24. oni już wiedzą w końcu to od ciebie nauczyli się trudnej sztuki nieustępliwości są ciałem obcym i mają być zapomniani sprawiają fizyczny ból ilekroć podniosą kieliszek szampana lub półmisek z wodą i posiłkiem naturalnie możesz zwrócić się do znachora dobrze by było jednak w opowieściach nie nazywać ich bohaterami ani nie posługiwać się kłopotliwym zwrotem dostąpiłem objawienia strzeż się słońca nad nimi mają bardzo ciepłe przedramiona i mocne niedzielne obuwie które chroni przed szkłem rozsypywanym w ósmy dzień tygodnia pośród nich co najwyżej można być adeptem kryształem węgla rozcinać świąteczny poranek mówić że to nie dreszcz ale ziemia na trzy dni przed balladą 16.11.2008r.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...