Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Karol Samsel

Użytkownicy
  • Postów

    386
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Karol Samsel

  1. Tylko metaforycznie, bo zarówno forma i treść z założenia nieballadowe.
  2. zamiast odysei kosmicznej dekadencja na Księżycu i oddech załogi Apolla między końcem i początkiem Wenus znowu kanonem piękna Monroe według Warhola jak ociosany kamień w sercu huraganu wszędzie słyszę o nieśmiertelności wracam do domu włączam odbiornik guziki prochowca jeszcze podkrążone od widm zimnej wojny między Bogiem a stacjami metra nic tylko rutyna Nowego Świata Krynica Morska, 31.07.2006r.
  3. Wydarzenia z Pragi z 1968 roku są jednymi z najbardziej tragicznych historii XX wieku. Uważam, że powinno się je nieustannie przypominać. Przede wszystkim ku przestrodze. Taki jest cel tego wiersza i innych moich tekstów – refleksja i ostrzeżenie. Jestem młodym człowiekiem – praska wiosna dla mnie jest przede wszystkim elementem historii, miałem to szczęście, że nie przeżywałem namacalnie ponurej rzeczywistości lat 60. Przesyłam serdeczne pozdrowienia, Karol Samsel
  4. Wielkie dzięki wszystkim. Pociąłem tekst na krótsze segmenty - przyjmijmy, że tak wygląda II wersja tego wiersza... No właśnie, jest lepiej czy gorzej, jak Państwo uważacie?
  5. miasto w którym oślepłem strefa złamanych kręgosłupów grzybów atomowych przetrąconych skrzydeł piaskownic na miejskiej starówce ułożona troskliwie między blokadami nerka Afrodyty serce już porwane w strzępach lamp ulicznych miasto w którym ogłuchłem Saul i Dawid jego harfa jak jęk tramwajowych szyn potrzaskane szkło świst strun gardłowych król śpiewa królowi policyjną syreną psalm rwanych z jabłoni czaszek owoce już dawno uschnięte w kanałach miasto w którym zamilkłem drenaż gzymsów pociemniałe aorty uliczek dlaczego mam krzyczeć tajemnica ciemności pozostanie tajemnicą po co mi Platon i wyciągnięty do nieba paliczek u ręki cienie w jaskini tyle co noc wieczna z czarnego sukna oto miasto białe od śmierci szron tutaj sypki jak mąka Praga stępionych nożyc Praga senna jak zbrodnia 22.06.2006r.
  6. Dziękuję wszystkim za naprawdę konstruktywne i zaangażowane komentarze. Pomyślę nad wersyfikacją swoich tekstów, bo - jak widzę - była to kwestia, której poświęcono najwięcej opinii. Jeszcze raz wielkie dzięki za Waszą pomoc. Ślę pozdrowienia.
  7. dopiero dziewiąta rano a już słońce zdążyło mi wypalić pastele na powiekach cyrkowa przybudówka przypomina miejską spalarnię jej kolor dopóki nie zmurszał był czerwienią bombek choinkowych i pryskanych graffiti dziś zmatowiał jak krew z miejsca zabójstwa którego nie popełniono ciekawe jak Picasso sportretowałby takiego arlekina dla artysty gotów byłbym nawet wetknąć między zęby cygaro pewnie zaistniałbym na płótnie jako cyniczna kwadratura czaszek albo wariacja przedstawiająca Guernicę w trakcie karnawału na moment przed nalotem dosyć scena czeka czas wkroczyć na trotuar i straszyć laserem źrenic mając usta tak rozciągnięte jak ręce Wenus z Milo 15.07.2006r.
  8. Dziękuję wszystkim za komentarze. Traktuję je poważnie. Pozdrawiam.
  9. pamiętam włókna najczarniejszego kwarcu które spowijały przymrużone firanami szyby marmurowe łzy tych którym niebo i ziemia nie szczędziły przestrzeni na czas exodusu papierosowe nimfy osiadające na sufitach kształtowane westchnieniami spękanych ust mam jeszcze przed oczami rozwinięte arrasy kas biletowych to jakaś nowa transcendencja myślałem z niepokojem podróżni klęczeli na ołtarzach waliz a urzędnik uderzał oktawami palców o czyściec pokręteł i przycisków chyba właśnie wtedy wyszedłem na świeże powietrze by umknąć epidemii pełen bożków rozpaczy w świszczących od potu biegunach nozdrzy 6.07.2006r.
  10. Dziękuję za komentarz. Porządnie się zastanowię, nad tym co napisałaś. Pozdrawiam serdecznie.
  11. wszystko i nic ogarnięte ciemnością jeszcze raz złamano zasadę równowagi w mauzoleach piwnic tysiące dziewczynek posłanych by rozświetlić dom barykadą ognia zaraz buchnie ziarnisty piasek złotych języków popłyną po grzbietach lamp nenufary wosku skarleją nocne zatoki przeinaczone zostanie imię księżyca w domy wstąpi nadzieja a brunatnej śmierci zatknie się usta by nie odetchnęła oparami trucizn zapamiętam tę jedyną chwilę zwycięstwa zjednoczenie zapalających i zapalanych gniew zmierzchu niezdolnego już uczynić krzywdy triumf zanim odejdę na moment przed przejściem jeżeli jestem potomkiem Laokoona co jeśli nie światło odpędzi stąd węże 30.06.2006r.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...