Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Karol Samsel

Użytkownicy
  • Postów

    386
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Karol Samsel

  1. Jacku, Mariuszu, dziękuję, cóż, ten tekst miał taki imperatyw, na pewno trudno się go czyta na szybko, ale nie wyobrażam go sobie inaczej. Nawet z tymi niedoskonałościami. Jak prześpię się z tym jeszcze parę nocy, pomyślę więcej. Ech, Aleks, wybaczam, ale trochę nadinterpretujesz, bo o siadaniu na twarzach nie ma tam żadnej mowy. Pozdrawiam świątecznie.
  2. teraz mógłbym chyba przedstawić ci misterium. już wiele wiem o pasji, znam też jej fantomy. nie chcę grzeszyć pychą, ale strasznie mi ciebie brakuje, ten niedosyt nie pozwala marzyć. ześlij mi kiedyś anioła. niech przygniecie twarze moich małych martwych na cześć zwiastowania. jestem samotny, panie. sieroty nie zostawisz przy życiu i przy śmierci. zawsze coś wybierzesz. to mogło być dla mnie zbyt dużo – przepraszam. nie udźwignąłem grotów, które wkładasz w usta. jutro rano nad wieżą wzejdzie słońce, prawda? nie zostawisz nas, ot tak, bez słowa nieprzymierza? za mocno nas kochasz. za twardo mnie kochasz. panie mój i boże, nie musisz się martwić, kiedy zrywasz kwiaty, chwytając je za kielich.
  3. Jeśli jeszcze tu ktoś wraca,to bardzo wszystkim dziękuję za dobre słowa. Spokojnych Świąt.
  4. Dziękuję za to, Kalino. Też czuję nadmiar zaimków, nie mam jeszcze na nie pomysłu:). Pozdrowienia.
  5. Stasiu, Januszu, Aleksie, dzięki za dobre słowo. Przy księdzu-bokserze lepiej chyba jednak być dogmatykiem;). Pozdrawiam.
  6. uczyli nas jak modlić się z pamięci: w małych pancerzykach salek katechetycznych słońce prześwietlało nasze różańce, kładliśmy je na modlitewnikach i myśleliśmy sobie, że właśnie tak będą wyglądać kłębki naszych ciał, gdy przedwcześnie osiągniemy starość. nie znaliśmy jeszcze płócien rubensa ani karakonów modiglianiego (może poza tymi z księgi kapłańskiej). społeczeństwo nazywało nas wydrążoną jaskinią czułości, ale my tylko chcieliśmy mieć broń na czas gorączki i armię alchemików na okres epidemii. inkantacja dobrego pasterza służyła w dniach smutku i odkształceń, rota na cześć niepokalanej ratowała przed pokusą znaną jako niepewność świętego antoniego. w głębi serca szkoda tych lat - miasta wchłaniały nas jak kawałek drzazgi lub światło lasera. dobry boże odratowali nas w ostatniej chwili. kiedy wróciłeś na ziemię byliśmy już obmyci: bez śladów walki składaliśmy ofiarę rybom na piasku.
  7. Wspaniale byłoby się zobaczyć, Espeno. Mam nadzieję, że tak czy inaczej spotkamy się przy innej okazji. A życzenia urodzinowe prześlę Ci w myślach podczas wieczoru:). Brakuje współczesnej poezji, Oxyvio, jest wybór z określonych nazwisk, ale niewielu rzeczy nowych w literaturze to dowodzi. Biblioteki w tym wypadku są idealnym rozwiązaniem - jeśli zna się już nazwisko, które ma lub nie ma przykuć uwagi. Pozdrawiam serdecznie.
  8. Książka jest dostępna w Merlinie [url=www.merlin.pl/Manetekefar_Nowy-Swiat/browse/product/1,674536.html]pod tym adresem[/url]. W Warszawie można ją otrzymać w BUW-ie na Dobrej i w Bibliotece Narodowej. Także w wydawnictwie "Nowy Świat" na Kopernika.
  9. Dziękuję, na pewno prześlę Wydawnictwu. Adres to Stachiewicza, prawda? Proszę o wyróżnienie tego wątku, jeśli oczywiście jest taka możliwość:). Pozdrawiam.
  10. 17 listopada o godz. 17.00 w Klubie Księgarza na Rynku Starego Miasta w Warszawie (obok Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza) odbędzie się wieczór promocyjny mojej trzeciej książki pt. "Manetekefar". Wstęp krytyczny wygłosi Dariusz Dziurzyński (Polonistyka UW), wiersze przedstawi Andrzej Ferenc (Teatr Współczesny). Swój komentarz literacki na temat zbioru zaprezentuje również Anna Lis (Polonistyka UW). Oprawę muzyczną spotkania zapewni Juliusz Rogulski. Wszystkich Was serdecznie zapraszam na spotkanie.
  11. Dziękuję Wam bardzo, ale ta inercja w puencie była w pełni celowa. W moim głębokim przekonaniu, stan zawieszenia prawdy jest sam jedną z najtragiczniejszych prawd, jakie mogą przynależeć do człowieka. A wiersz jest raportem z tego "antonimu umysłu" - na Boga, przecież cała literatura od Sofoklesa po Bernharda oparta jest na zasadzce wątpliwości. A co do Tuluzy, Jacku, nigdy nie byłem, bardzo rzadko zresztą bawię się w "zagranicznika", w rzeczywistości jestem zżyty z tą ziemią, po której stąpam. Pozdrowienia.
  12. Z radością się przyłączam - publikować z Wami to wyróżnienie:). Choć myślę, że jeśli chodzi o komitet redakcyjny, to skład zaproponowany jest składem optymalnym, z chęcią bym pomógł, ale z racji nikłego komentowania wierszy współbraci, chyba nijak nie powinienem.
  13. Agato, Macieju, super, dziękuję. Miło mi to słyszeć - pewnie już czas na zmiany. Pozdrawiam.
  14. mógłbym zawierzyć się pomonie bogini jagód i pierworództwa. prosiłbym ją aby pokonała śmierć zwracając miłości jej własne rozbawienie. swoją drogą to musi być kojące: ta jesień w tuluzie spotkania kochanków na rozkopanej ziemi śmiech jednego z nich gdy zostaje sam w kraterze pełnym gazet. poczęcie jest przygodne. zrodziliśmy się w katakumbach i umrzemy w katakumbach ze skórą miękką jak po nadgryzieniu w szkatułach pełnych boskiego koloru. i w głębi serca wiemy już na pewno: nie warto się modlić nawet do pomony. miałem wiele okazji aby odkryć prawdę cieszyłem się w duchu z zakrytego kłamstwa.
  15. Dziękuję, Fanaberko:). Dziękuję, Kasiu, szczególnie za dostrzeżenie pokory peela, od tego zaczyna się przecież zgoda i odpominanie. Dzięki, Maćku, spróbuję coś z tym zrobić, choć jeszcze nie wiem, jak się do tego precyzyjnie zabrać. Potrzeba czasu - to naturalne. Dzięki, Rachel. Wreszcie po prostu twarzą w twarz, prawda:)? A propos przejrzystości - polecam świetną książkę Marka Bieńczyka na ten temat. Pozdrawiam.
  16. Dziękuję, Goliardzie. Ostatni dystych jest parafrazą różewiczowską, dlatego myślę, że powinienem to pozostawić w niezmienionej formie. Dokładnie: wiersz "Bez", Różewicz kończy tekst słowami - życie bez boga jest możliwe/ życie bez boga jest niemożliwe. Stefanie, w zupełności się z Tobą zgadzam. Świetnie to ująłeś i tak właściwie to jest znaczenie tych dwóch wersów, które przytoczyłeś. O spotkaniu Ja i Nie-Ja pisali pokantyści tacy, jak Fichte, Schelling, także wielki Hegel. Rodzimy się przez Nie-Ja, a potem go zdradzamy w imię nowego, wyabstrahowanego specjalnie dla nas Ja. Dzięki, Aleks. Może kiedyś zwój tego tekstu zostanie rozwinięty. Pozdrawiam serdecznie.
  17. przyjdź do mnie niepewnie tak jak przychodzi się do ludzi tracących wprawę i nadzieję jak odwiedza się dzieci które zwątpiły w niejasność módl się za mnie nawet jeśli rozmodlę siebie na najmniejsze kostki łacińskich oramus fratres modlitw nie módl się do mnie nic nie da błąkanina po zmroku w ciele którego nawet święta felicyta nie okrywa na czas opatrunkiem przyjdź do mnie w przebraniu tak jak przychodzi się do istoty zwiniętej w długą podróż jak odwiedza się istnienie rozgrzane ciepłem mieszkania w którym wybuchł pożar dopóki jestem przed sobą świadczę o obcej reszcie i nie brak mi świata całości i brak mi świata całości
  18. Karol Samsel

    Goliat

    Dziękuję, Stefanie, doskonale Cię rozumiem, przegrani mogą powiedzieć nam dużo więcej od tych, którzy pozostali na powierzchni czasu. Ostatnio zaczytuję się w dziennikach Zdzisława Tadeusza Łączkowskiego, szczególnie w "Jak drzewo w ptakach 1975-1980", tam naprawdę wiele ocalało od zapomnienia. Łączkowski jest faktograficzny, w przeciwieństwie do kontemplacyjnego Herlinga na przykład. Gdy opisuje swoją wizytę u rodziny w Sosnowcu, przypomina sobie chłopaka, który wypadł z okna naprzeciwko jego mieszkania - wypchnął go ojciec po tragicznej kłótni. Jego dziennik jest niesamowitym hołdem dla tych przegranych - którzy dziś są zapomnieni, przykryci patyną czasu, anonimowi do bólu. Jolu, to, co piszesz, jest dla mnie bardzo ważne. Dziękuję - cieszę się bardzo, że tekst przetarł sobie drogę. O Dawidzie trzeba pamiętać tak, jak nie należy zapominać o Goliacie. Nie chciałem udzielać lekcji, ale porozmawiać. "Goliat" powstał po lekturze najnowszego Tkaczyszyna-Dyckiego, myślę, że autorzy, po których tekstach chcemy na gwałt "rozmawiać", będą bez wątpienia autorami zapamiętanymi przez pokolenie. Kasiu, dziękuję za pozytywkę. Bardzo ją sobie cenię:). Aleksie Kleksie, bo naprawdę to wszystko jest wiecznym powrotem. To w intelekcie rodzi się bunt, a intelekt jest z założenia klasycznym. W umyśle nie ma ani awangardy ani ariengardy. "Żywoty równoległe" są tak samo klasyczne, jak "Requiem dla Saddama Husajna". Dziękuję. Pozdrawiam.
  19. Karol Samsel

    Goliat

    Kasiu, dobrze to ujęłaś i masz słuszność. Wiem, że wiersz jest trudny i hermetyczny, ale jest też w tym coś, co napisała Jola S. (dziękuję, Jolu), chciałem, żeby "Goliat" rozpoczął się tam, gdzie skończył się "Wyjątek" - czy mogę się komuś zwierzyć.. Mnie samemu trudno ogarnąć wiersz, czasami boję się, że jest zbyt bełkotliwy, ale poza swoim zamknięciem jest też zbiorem wielu napięć, które podmiot liryczny dotknęły. Przede wszystkim - pamiętać o matce, choćby kosztem Michała Anioła, bo zawsze na portretach pozostanie ten rodowy (właściwy całej dynastii) enigmatyczny uśmiech Buonarottich, zza niego zupełnie nie widać dramatu, przebijającego harpunu dostrzec nie sposób. A dzisiaj nie widać prawie niczego. Pick-up, empik megastore, a Dawid nie jest biblijnym bohaterem, ale zręczną grą towarzyską. Najgroźniejszy wciąż pozostaje niewidzialny Goliat. Przecież to w pewnym sensie on strzela na targowisku do matki malarza. Dziękuję, Adolfie. Wiem, że ten wiersz wymaga cierpliwości, jego przegadałem szczególnie, ale chyba nie dało się inaczej. Piszę oczywiście krócej, ale nigdy nie sięgnąłem do miniatur - limeryków, haiku. Pozdrawiam.
  20. Karol Samsel

    Goliat

    bądźmy szczerzy mój drogi jest już za późno na jesień ziarno zasiane w naszych trzewiach stwardnieje o wschodzie słońca a już o zachodzie rozerwie nam koszule zamiast karetki przyjedzie pick-up ze znajomymi z miasta niespodziewana wizyta bądźmy dla siebie dobrzy myślmy mój drogi o matce buonarottiego dystyngowanej kobiecie z kulą zorzy wewnątrz która prowadzi syna przez zaspany toskański targ rybny michelangelo wymyśla opalone plecy świętego hieronima w naskórku z łusek głowę węgorza w aureoli i małe państwo marzy o dniu w którym poparzy go smak zastanówmy się nad jego matką proszę to ważne ważniejsze od syna od pick-upa strzelali z procy więc się zsunęła na środek rynku przebita harpunem którego nie widać wbrew światłu pod światło uśmiech buonarottich znajomi tak wcześnie dzwonią znajomi mają podarunki empik megastore podwodne alleluja otwórz się mój drogi zrób im przyjemność udawaj dawida tylko jego nie ma w dziennikach twojej rany
  21. Karol Samsel

    Wyjątek

    Kasiu, to cieszę się tym bardziej. To prawda, Praga jest pretekstem, ale jakże ważnym. No, Basiu, serdecznie dziękuję - mucha to dobrotliwe stworzenie jednak. A widzisz, Leszku, trop jest - choć w głębi duszy: czy ja się z tym oswoiłem? Pozdrawiam na dobry dzień.
  22. Karol Samsel

    Wyjątek

    Tak, Arku, warto pisać o Warszawie, brakuje mi tego, prozatorsko bardzo, ale to bardzo smakują mi "Balzakiana" Dehnela, ale w poezji zmiany warty chyba nie zauważyłem. Ja też niewiele znałem z Pragi, zanim się do niej nie przeprowadziłem - z Powiśla, dwa lata temu. Lynch mógłby tu kręcić swoje "Inland Empire" - nie potrzeba Łodzi. HAYQ, dziękuję, tak, tę antyfonę chciałem uczynić szczególnie praską. Obok zajezdni Praga (gdzie wszystko się zdarzyło) jest parę naprawdę przedprzełomowych jeszcze sklepów spożywczych, a kilkadziesiąt metrów dalej bazylika Najświętszego Serca. Stąd te nieprzystawalności - chorałów i cudów spożywczych. Brzeskiej współczuję - jestem z "piechoty", może dlatego mnie to nigdy nie dotknęło na Kawęczyńskiej, gdzie mieszkam. Dziękuję, dziękuję, dziękuję, Rachel:). Dziękuję, Leszku, mnie jako autorowi o napięciu wypowiadać się najtrudniej - początek jest narracyjny i dla mnie dopiero potem coś w środku tego tekstu wzrasta. Nie wiem, czy napięcie, może raczej stężenie emocji, bezsilność, uzmysłowienie. Trudno to nazwać. Dzień dobry, Eszet. Praga otrzyma je niezwłocznie:). Aleksie Kleksie, dziękuję. Tu kulminacja przypada wcześniej - na linijkach z ciemnością, dlatego potem jest już tylko opadanie i wyciszanie tembru wiersza. Co do chorału, to - tak jak pisałem powyżej - ma to swoje uzasadnienie w odniesieniu do topografii dzielnicy, do bazyliki nieopodal, gdzie często można usłyszeć "inny świat". Pozdrawiam.
  23. Karol Samsel

    Wyjątek

    Dziękuję Wam bardzo. Kasiu, cieszę się ogromnie, że - po "Meredith" - ten to ten, to mój, czeka się na takie słowa i bardzo głęboko się je przyjmuje. Mieszkam na Pradze od dwóch lat, ale dopiero teraz uczę się dostrzegać, zresztą bardzo rzadko piszę w Warszawie, częściej w swoim rodzinnym domu. Piotrze, aż chciało by się powiedzieć: jak tu dobrze, dopiero kiedy się powraca do realizmu, rozumie się, co się utraciło. W pewnym sensie - utraciłem drugiego człowieka, jego bliskość. I to święta prawda jest... Ewo, narracyjny ton był nieodzowny, ale tylko w pierwszej strofoidzie, oszczędne wejście w świat obrazu, niczego poza tym nie chciałem przetransportować. Agato, no właśnie, tu jest kłopot z tym "kimkolwiek", ja czuję jakąś wewnętrzną zasadność niezgrabności tych dwóch linijek. Długo myślałem, jak opisać bezradność, pustkę właściwie całego kosmosu wobec tego, co się dokonuje - uznałem, że właśnie "kimkolwiek" tzn. ani bogowie, ani święci, ani możni tego świata nie są w stanie odwrócić cichej tragiczności tej sytuacji. Aniu, te słowa wystarczają mi za wszystko. Pozdrawiam serdecznie.
  24. Karol Samsel

    Wyjątek

    praga północ ostatni dzień świata dziewczynka na brzegu zajezdni odciąga gumkę od spodenek i kołysze się szklistym ruchem opuszczonej przez boga kariatydy nadszedłem za późno niczego już nie cofnę kimkolwiek bym się teraz nie posłużył nie wypowiem modlitwy o skuteczne lekarstwo za chwilę ciemność pożre ją a ja pożrę ciemność o cudzie spożywczy sklepie cynamonowy chorale gregoriański skoro ten wieczór tak czy inaczej eksploduje mi w piersiach czy mogę się komuś zwierzyć Warszawa, 17.09.2009r.
  25. No tak, opętany jestem przez ten film i literaturę, to prawda:). Teatr kiedyś, owszem, bardzo często, Thomas Beinhard, Bertold Brecht, z muzyki poważnej nokturny, szkoda, że pewne ścieżki się porzuca, na tym pewnie polega istota wyboru. Pozdrawiam i dziękuję, Jacku.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...