Stoczyć bitwę rzecz łatwa
Lecz zwyciężyć trzeba nie mieczem,
Nie rewolwerem
Nie klawiaturą
Nie gwałtownym ruchem, słowem czy gestem
Kto nimi wojuje polegnie wykrwawiając
Firmament swojej duszy
Węże chodzą między gołębiami,
A owce w ciszy karmią się polną rośliną
W wielkiej cierpliwości lew czeka na zwierzynę
Może znosić skwar dnia
Każde z nich patrzy z zazdrością ku niemu.
Jakby mówiły:
Chodź, razem stanowimy siłę
Chodź, niech uczą się od nas aniołowie
Niech patrzy Lucyfer,
Zbierzmy jego dzieła
By tanio kupić zbłąkane w betonie istoty
Emocjonalne
Tak narrację i melodię życia gonię by pomstę wykonać na tych,
Którzy zabili mój skarb najcenniejszy
Bez litości sprawiedliwość wymierzyć
Taki wstęp do urny najgłębszych pragnień
Rozsypanej po niebie,
W którym znów będę stąpał swobodnie, w sandałach,
I nie potknę się już na ślizgawce urojeń
Gdyż sam je stworzyłem.