Corleone 11
Mecenasi-
Postów
2 606 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Treść opublikowana przez Corleone 11
-
Kocurki już wymarcowane
Corleone 11 odpowiedział(a) na Stary_Kredens utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Stary_Kredens W tej chwili przypominają mi się "marcowe miaukoty": powiedzenie pantery Bagheery z "Księgi Dżungli" Rudyarda Kiplinga. Dzięki Tobie poznałem słowo "marcować"; imiesłów bierny odeń jest jak najbardziej przyjmowalny 🙂 . Dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam serdecznie. -
Kocurki już wymarcowane
Corleone 11 odpowiedział(a) na Stary_Kredens utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Stary_Kredens Dziękuję Ci wielce za wiadomość. Dodam, że podoba mi się słowo "wymarcowane" 🙂 . Twórz nowe wyrazy, twórz. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dobrego Wtorku 🙂 . -
Kocurki już wymarcowane
Corleone 11 odpowiedział(a) na Stary_Kredens utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Stary_Kredens "Ogólnie rzecz biorąc (...)" - prostota, poukładana słowami. Gratulacje 🙂 . Pozdrawiam Świątecznie i życzę z Ich okazji wszystkiego pozytywnego, zdrowego, radosnego i pysznego. Oraz kwitnącego. -
Na taksówkę czekaliśmy około piętnastu minut, kończąc powoli rozmowę i wyglądając przez okno, czy już przyjechała i oczekuje. Gdy kierowca zatrzymał auto pod moim domem, zatelefonował do Jerzego. Ten, odebrawszy połączenie, poinformował go, że zaraz wyjdzie, po czym pożegnał się z moją mamą. Wręcz galanteryjnie: nachylając się, aby pocałować jej dłoń. - Miło mi było pana poznać... Jerzy - przezwycieżyła niezdecydowanie. - Mam nadzieję, że do zobaczenia wkrótce. - Z pewnością, proszę mamy - uśmiechnął się w odpowiedzi. - W każdym razie taki jest plan. - Doskonale - moja mama też pozwoliła sobie na uśmiech. - Chodź już, Jerzy - teraz ja pozwoliłam sobie na więcej bezpośredniości. - Przecież taksówka nie będzie czekać zbyt długo. Uśmiechnął się lekko, kwitując moje zniecierpliwienie. - Chodźmy - odparł spokojnie i otworzył drzwi, przepuszczając mnie i ciągnąc za sobą walizkę. Taksówkarz wysiadł na nasz widok, otworzywszy uprzdnio bagażnik. Odpowiedziawszy nam "Dobry wieczór", schował doń postawioną na jezdni walizkę. W międzyczasie Jerzy otworzył mi drzwi z prawej strony, a gdy wsiadłam, zamknął je za mną i przyszedł na drugą stronę samochodu, aby zająć miejsce z mojej lewej strony. - Kurs będzie do hotelu w Rumii - odpowiedział na pytanie kierowcy, ująwszy uprzednio moją dłoń. - Przy ulicy... - tu podał dokładny adres - po czym wróci pan pod dom, spod którego właśnie ruszyliśmy. - Tak, proszę pana - przytaknął taksówkarz. Przytuliłam się do Jerzego, nagle posmutniała i niespokojna. - Jerzy, czy my dobrze robimy? - szepnęłam mu do ucha. - Nie mogę zaprzeczyć, wszystko wygląda dobrze, zależy nam na sobie, ale... A jeśli wkrótce?... Mocno uścisnął mi palce. - To nie miejsce na tę rozmowę - odparł równie cicho. - Porozmawiamy o tym kiedy indziej. Nawet jutro, jeśli zechcesz. Ale ja nie mam wątpliwości. Popatrzyłam na niego rozumiejąc, że celowo spogląda przed siebie. Nie chcąc, abym odebrała jego spojrzenie jako coś, co ma mnie spróbować przekonać, a co - o czym oboje wiedzieliśmy - wypadnie sztucznie. Tym samym aprzekonująco. - Przecież ty też w gruncie rzeczy ich nie masz - powiedział po chwili, również szeptem i takim samym tonem. - Prawie nie mam, pomyślałam. - Prawie. I tu jest kłopot! Bo wciąż je mam, chociaż wiem, że nie powinnam. Łatwo ci mówić, Jerzy, ty nie zmagasz się z własną traumą!! Ty nie dźwigasz ze sobą bólu i lęku po skrzywdzeniu i porzuceniu! Ty nie płakałeś!! Ty nie rozpaczałeś nocami, tuląc poduszkę, bo tylko ona ci została zamiast!! Ty nie... Zbyt późno poczułam, że moja dłoń drży. I że drżę cała, przytulona do niego. Musiał to poczuć! - przeraziłam się. - A niech to wszyscy... Spojrzał na mnie. Powoli. Przeciągle. Pozornie w zwykły-niezwykły sposób, jak zawsze - a przynajmniej jak często. Ale tym razem w jego wzroku zobaczyłam coś, czego dotąd jeszcze nie widziałam - a w każdym razie nie w takim natężeniu czy też ilości: obawę o mnie. Zrozumiałam nagle, że wszystko, czego domyślał się do tej pory, teraz stało się dlań pewnym. Oczywistym. Podążył spojrzeniem za moim ruchem, gdy sięgnęłam do klamki. Przytrzymał mocno moją lewą rękę, nie pozwoliwszy mi jej wyrwać. - Proszę się zatrzymać! - polecił kierowcy. - Już!! Voorhout, 20. Kwietnia 2025
-
@iwonaroma Dziękuję Ci wielce za czytanie i za uznanie 🙂 . Jerzy jest "(...) taki (...)", ponieważ to mężczyzna po przejściach. O wysokim poziomie samokontroli i świadomy tak swojego Światła, jak i Mroku. Zatem czy rzeczywiście idealny? Pozdrawiam Cię serdecznie.
-
miejsce życia
Corleone 11 odpowiedział(a) na Somalija utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Somalija Tak brzmi, ponieważ jest nim właśnie. Stąd też moja uwaga.- 46 odpowiedzi
-
- ewolucjonizm
- historia naturalna
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
miejsce życia
Corleone 11 odpowiedział(a) na Somalija utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Somalija Tak.- 46 odpowiedzi
-
- ewolucjonizm
- historia naturalna
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
@Somalija Uuu, Autorko 🙂 😉 . W języku polskim związek rzeczownika z przymiotnikiem zaczynamy od tego drugiego. Prawidłowo mówimy więc - i piszemy - zielony liść, wysokie drzewo, silny wiatr czy błękitne niebo. Wiesz, że zwracam uwagę wtedy, gdy mam po temu powód. Dzięki za zatytułowanie 🙂 . Pozdrawiam Cię serdecznie.
-
miejsce życia
Corleone 11 odpowiedział(a) na Somalija utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Somalija Tak. Zgodnie z moją wiedzą właśnie "fosfór" jest prawidłową formą.- 46 odpowiedzi
-
- ewolucjonizm
- historia naturalna
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
@Somalija Mitylene ma rację: " złotomiodne" zamiast "złotomiodowe". Ponadto wskazana jest zmiana szyku: "przedsenne ciepło", "namiętny sen", "srebrzysta nitka". No i "nie do odparcia" zamiast "nie do oparcia". Pozdrawiam Cię serdecznie. 🙂
-
miejsce życia
Corleone 11 odpowiedział(a) na Somalija utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Somalija Ciekawie 🙂 . Tylko popraw literówkę: "fosfór". Serdeczne pozdrowienia.- 46 odpowiedzi
-
- ewolucjonizm
- historia naturalna
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
@Kwiatuszek Przedmówcy wyrazili wszystko, co było do wyrażenia. Corleone'owi 11 zostało tylko się 🙂 - nąć.
-
@Kwiatuszek Przyłączam się do lubiących Twój wiersz. Jeśli nawet "W ślimaczym tempie (...)", to szczerze. Serdecznie pozdrawiam.
-
Gdy po blisko pół godzinie Milanek zasnął - uprzednio nagabując mnie, aby Jerzy przyszedł i opowiedział mu drugą po mojej bajkę - posiedziałam przy nim jeszcze kilka chwil, aby być pewną, że się nie obudzi. Dopiero wtedy wyszłam z jego pokoju i skierowałam się do salonu, skąd dobiegały przyciszone głosy. Gdy tam weszłam, zobaczyłam Jerzego rozmawiającego z moją mamą. - Aha, polityka - stwierdziłam, odsuwając sobie krzesło, siadając obok niego i biorąc go za rękę. - Ale komentowana ostrożnie i z poszanowaniem dla cudzych poglądów - uśmiechnęła się moja mama. - Jerzy na ten temat wypowiada się bardzo... oględnie - przez chwilę szukała innego słowa, aby nie powtórzyć "ostrożnie". - Mamo, bo jego poglądy są nietypowe - stwierdziłam z przekonaniem. Zupełnie tak, jakbym miała czas poznać je wszystkie, przeargumentować je we wspólnej rozmowie, a później samej przeanalizować. - Jego widzenie świata - kontynuowałam - jest ponad i pozareligijne. Dlatego liczą się dlań wartości, przede wszystkim te duchowe, a nie którakolwiek wiara jako system nakazów i zakazów, głoszony i wspierany autorytetem czy też powagą instytucji jak Kościół Katolicki. - Zdążyłam już dojść do takiego właśnie wniosku - zaczęła powoli odpowiadać - jak i do tego, że musiał pan poświęcić wiele czasu na przemyślenia i na poukładanie ich w spójną całość. - Tak właśnie jest, proszę mamy - Jerzy po raz kolejny uścisnął mi dłoń. Spojrzałam szybko na mamę, a potem na niego. Uśmiechnęła się ledwie zauważalnie, z pewnością jednak Jerzy zauważył jej uśmiech - nie tylko ja. Z jednej strony zadowolona i szczęśliwa, z drugiej pamięć o byłym przejęła mnie nagłym chłodem. Mimo znaczniejszej różnicy wieku on też rozmawiał z moją mamą na różne tematy. I nic wtedy zapowiadało, że... - Czyli najprawdopodobniej uznaje pan wędrówkę dusz i wiele światów albo wymiarów - podjęła. - W rzeczy samej - przytaknął Jerzy. Znów rzuciłam mamie szybkie spojrzenie licząc, że zrozumie, iż zaczynam czuć się nieswojo. Dłoń zaś Jerzego ujęłam mocno swoją lewą, a paznokciem palca wskazującego prawej przeciągnęłam po jej wierzchu, zostawiając znikającą błyskawicznie jasną linię. - Mamo, odprowadzę Jerzego - skierowałam swoje słowa do niego równocześnie. - Dobrze? - zapytałam, chcąc złagodzić wyczuwalne w moim tonie zdecydowanie. - Zrobiło się już ciemno - zaoponował. - Lepiej zatelefonuję po taksówkę. Odwieziesz mnie i wrócisz tą samą bezpiecznie do domu. I dasz mi znać, że dojechałaś i że wszystko jest w porządku. Zgoda? - uścisnął mi dłoń, spoglądając na mnie wyczekująco. Ledwie powstrzymałam się od przytulenia się doń. - Zgoda - odparłam, "mój ty Jerzy" dopowiadając w myślach. Voorhout, 16. Kwietnia 2025
-
@Kwiatuszek I o taki właśnie - rzeczywisty - odbiór chodziło Autorowi. O odetchnięcie, zwolnienie i zatrzymanie w spokoju. Dziękuję Ci wielce za wizyte, przeczytanie kolejnego rozdziału i za uznanie dlań 🙂 . Pozdrawiam serdecznie.
-
@Bożena De-Tre Bożeno, z podziękowaniem za cierpliwe oczekiwanie na odpowiedź. Miło mi przeczytać Twoją pozytywną opinię na temat "Dzisiaj (22)". Podążaj wyobraźnią za słowami. 🙂 Serdeczne pozdrowienia.
-
@Bożena De-Tre Dzięki wielce, Bożeno. Miło było Cię ugościć. Serdeczne pozdrowienia. 🙂
-
@Somalija Stwierdzenie Horacego, że "Poetom i malarzom wolno ważyć się na wszystko", rozszerzę o pisarzy. Masz rację: "(...) to opowieść, więc może wiele...". Wielce Ci dziękuję za odwiedziny, uznanie i słowa komentarza. 🙂 Pozdrawiam serdecznie.
-
Pospacerowy wieczór upłynął nam bardzo miło: na lekkiej, owocowej kolacji - dla Milanka truskawkach ze śmietaną, a dla nas plastrach ananasa do kawy - i rozmowie. Moja mama towarzyszyła nam i pomimo mojej obawy, że Jerzy będzie miał coś przeciw temu, albo że z powodu obecności synka rozmowa nie do końca będzie swobodna - cała potoczyła się naturalnym torem. Chwilami mój synek, najwidoczniej przysłuchując się, włączał się w jej tok - ku mojemu i swojej babci zdziwieniu - jak dorosły. Cóż - pomyślałam już przy drugim jego wtrąceniu - wygląda na to, że przez całą tę sytuację z nieobecnym ojcem stał się dojrzalszy, niż myślałam. A teraz, przy Jerzym, ten jego szybszy rozwój po prostu uzewnętrznił się. Uśmiechnęłam się do swoich odczuć: zdaje się, że podjęłam właściwą decyzję. Chyba faktycznie coś - jakaś duchowa siła - pokierowało mną wtedy... I chyba spotkaliśmy się nie przez przypadek. Zaraz, przecież Jerzy już kiedyś powiedział, że przypadków nie ma! Czyżby to wszystko przewidział? - znów się zaniepokoiłam. - To w gruncie rzeczy nieważne - odparłam sobie po chwili. - Bo nawet gdyby, to co z tego? Obejrzeliśmy potem film. Trafem tego wieczoru Polsat wyemitował "Birds", jeden z bardziej lubianych przez Milanka obrazów. Jerzy przez większość tego czasu milczał, zerkając na niego od czasu do czasu i uśmiechając się. Na mnie, co też zauważyłam - i po kobiecemu przemilczałam - zerkał niby mimochodem trochę częściej. Naprawdę mu się podobam, uśmiechnęłam się do siebie raz i drugi. Ciekawe, czy zauważył i te moje uśmiechy? Pewnie tak... Jerzy odczekał do końca wspólnego oglądania. Gdy film dobiegł końca, podniósł się razem z nami z kanapy. - Dziękuję za przemiły czas - powiedział, wyraźnie kierując te słowa jednocześnie do wszystkich nas współobecnych w pokoju. - Na mnie już powoli pora, a i wam - szczególnie tobie, Milanie - czas spać. Dotknęło mnie - rzec, iż uderzyło, byłoby za dużo - że Jerzy znów zwrócił się do mojego synka jak do dorosłego. Mam tu na myśli także ton. Zauważył coś, co mi jako matce umknęło? - zadałam sobie kolejne tego wieczoru pytanie. - Bo czyżby była to tylko maniera? - Milanku, pożegnaj się... z Jerzym - zawahałam się, apewna, czy nie powiedzieć "z panem Jerzym". Od razu jednak zmieniłam zamiar: nie pora na wprowadzanie dystansu tam, gdzie przyszedł czas na budowanie rodzinnych więzi. - Dobranoc, Jerzy - mój synek najwyraźniej nie miał tych co ja wątpliwości. - Dobranoc, Milanie - odparł Jerzy, przykucając. Reakcja synka zaskoczyła mnie kolejny raz. Bo oto, najzwyczajniej w świecie i znów jak dorosły, odrzekł: - Dziękuję ci. Miło mi było cię poznać - po czym wyciągnął do Jerzego rękę, którą ten uścisnął w odpowiedzi. Gdy Jerzy wyprostował się, wymieniłam z nim szybkie spojrzenie. - Zaczekaj na mnie, aż Milanek zaśnie - rzuciłam, biorąc synka na ręce i wchodząc z nim do jego pokoju. - Odprowadzę cię. Zaczekał. Voorhout, 6. Kwietnia 2025
-
@Kwiatuszek To jedynie pozorna akonsekwencja, gdyż nagłość odejścia może oznaczać i niespodziewaność tegoż, a zarazem szybkość - gdy szybki krok przechodzi w bieg. Cieszę się, że czytasz uważnie i oczami, i umysłem. Wspaniale. 🙂 Dzięki Ci wielce za wizytę i uznanie. Pozdrawiam serdecznie.
-
@Somalija Ciekawie brzmi "przyswajanie obrazu zdarzeń ". Tyle ode mnie (komentarza) tym razem, reszta jest wiadoma. Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂 .
-
Ja, mnie, o sobie...
Corleone 11 odpowiedział(a) na Kwiatuszek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Kwiatuszek Zamiast "ok" powinno być "dobrze" (po co potoczny anglicyzm?) w miejsce "znalazłoby się" - "znalazłby się". Drugie zdanie będzie czytało się lepiej, gdy zmienisz szyk wyrazów na "Przecież cały czas zajmuję się sobą..." Po "jem" potrzebny odstęp, zbędny zaś pomiędzy nawiasem a "co"; podobnie "sklepu" - nawias - "kupując". Ujednolić akapity, korygując ich długość do jednej i wprowadzając tam, gdzie ich brakuje. Zalecam odrobinę więcej staranności. Niemniej "Ja, mnie, o sobie..." jest interesujące i dobrze napisane. Pozdrawiam serdecznie. -
@Leszczym Słowo "bzdury" nie sprawdza się w roli komplementu.
-
Kwiatuszku, dzięki bardzo za wizytę. Cieszę się, że spodobał Ci się i ten rozdział. Pozdrawiam serdecznie. Alicjo, wielce Ci dziękuję za odwiedziny. Miło mi cieszyć się Twoim literackim uznaniem. Serdeczne pozdrowienia. @Leszczym Michał - naprawdę uważasz swój komentarz za stosowny??? Niemniej dzięki za wizytę i czytanie. Pozdrawiam Cię.
-
Iwonoromo, dzięki Ci wielce za odwiedziny, czytanie i uznanie. Pozwól zaprosić Cię do przeczytania kolejnych rozdziałów. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego week-end'u.