
Corleone 11
Mecenasi-
Postów
2 549 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Treść opublikowana przez Corleone 11
-
Mały, biały domek cz.II
Corleone 11 odpowiedział(a) na Kwiatuszek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Kwiatuszek Zastrzeżenia budzi też nadmiar odstępów i brak akapitów 😎 . -
@Kwiatuszek Ironizowanie jest dopuszczalnym środkiem stylistycznym 😉 ...
-
Mały, biały domek cz.III
Corleone 11 odpowiedział(a) na Kwiatuszek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Kwiatuszek Oczywiście, "(...) że dobrze (...)" - powyższe zdanie jest stylistycznie bardzo dobrym. 🙂 -
Atmosfera podczas obiadu była trochę napięta. Chwilami rozluźniała się całkiem, do całkowitych swobody i naturalności, by wkrótce powrócić do bycia taką, jak wspomniano. Nic dziwnego: Milanek czuł się skrępowany obecnością Jerzego. Co przecież od razu zostało zauważone przez jego mamę i babcię, o ugaszczanym nie wspominając. W efekcie pierwsza z wymienionych toczyła ze sobą wewnętrzną walkę, raz wycofując się, to znowu powracając. To oczywiście nie uszło uwagi ani jej mamy, ani Jerzego. Niemniej rosół z makaronem i naleśniki z serem oraz atypowo - a z drugiej strony czemu nie? - surówka ze startych marchewki i jabłka z odrobiną cukru oraz soku z cytryny - smakowały wszystkim. Podkreślić wypada, że gotowania rosołu, przygotowanego uprzednio i wstawionego przez mamę Milanka doglądała babcia, równocześnie szykując drugie danie, to znaczy mieszając w mikserze składniki naleśnikowego ciasta, sporządzając farsz oraz porcjując je na rozgrzanej patelni. Usmażyła je w samą porę, surówka zaś powstawała już po wejściu gościa. Milanek siedział obok babci po jednej stronie stołu, ja z Jerzym po drugiej. Zazwyczaj bywało inaczej: z synkiem siadywaliśmy po tej samej stronie, także wtedy, gdy jedliśmy u mojej mamy. Chociaż oczywiście bywało inaczej. Teraz miałam okazję poobserwować synka z trochę innej perspektywy. Jak starał się "dobrze wypaść" w oczach Jerzego, wkładając nieco więcej niż zwykle wysiłku w prawidłowe posługiwanie się sztućcami. Wiem, że z jednej strony nie powinnam mu "odpuszczać", ale... cóż: miękkie serce matki. Teraz, kiedy Jerzy będzie z nami - myślałam - powoli razem z nim zaostrzę wymagania. Płynnie, aby Milanek nie uznał, że to jego obecność jest przyczyną odrobinę wyższych wymagań. Właściwie nie tyle wyższych, ile bardziej konsekwetnie przestrzeganych, bo przecież kulturalnego jedzenia uczyłam go już od dość długiego czasu. Patrzyłam więc z przyjemnością, jak się stara. Czując i zadowolenie i dumę, że moja praca owocuje. Jestem dobrą mamą, pomyślałam. Już mogę być z siebie dumna, nie tylko z synka. Zerknęłam na Jerzego trafem w jednej z chwil, podczas trwania której uśmiechnął się, spoglądając na Milanka. Na sercu zrobiło mi się jeszcze cieplej. Starałam się odgadnąć, co myśli. Chyba energetycznie przyciągnęłam jego reakcję, gdyż w króciutką chwilę po tym spojrzał na mnie z tym swoim przenikliwym uśmiechem. - Jesteś dumna z synka - szepnął mi do ucha. - I słusznie. Odwzajemniłam spojrzenie i uśmiech, ściskając mu dłoń. - Tak... - odszepnęłam. Ale tego, co za chwilę powiedział Milanek, nie spodziewałam się ani trochę - chociaż jako matka powinnam, a w każdym razie mogłam. Pewnie zauważył nasze wzajemne spojrzenia i uśmiechy... a może dopiero te ostatnie? Skończywszy bowiem jeść naleśnik, odłożył nóż i widelec, opierając je o krawędzie talerza, po czym położywszy dłonie płasko na stole, spojrzał z poważną miną na mnie, a potem na Jerzego. - Proszę pana - zaczął pytanie z wyczuwalną w głosie pewnością siebie - kim pan jest dla mojej mamy? Zdębiałam. Jak chyba jeszcze nigdy... Voorhout, 26. Marca 2025
-
@Bożena De-Tre Jeśli zechcesz, skończysz - to naprawdę zależy od Ciebie. Miło mi wielce być wziętym za przykład 🙂 . Dziel się słowem i zatrzymuj. Dziękuję również. 🙂 @Kwiatuszek Ano tak: "(...) Trzeba zadowolić (...)" wszystkich obiadowiczów - względnie obiadujących. Co zjedzą, dowiesz się wkrótce. Cieszę się, że "(...) Bardzo fajnie się czytało. (...)" 🙂 Dzięki Ci wielce. Pozdrowienia.
-
@Natuskaa Czyli w odpowiedzi przedstawiłaś scenę ze sklepu mięsnego. Z udziałem pani sprzątaczki/sprzedawczyni, klienta z wadą wymowy oraz, oczywiście "młymła". Niech będzie. 🙂 Dzięki Ci za odpowiedź. Pozdrawiam serdecznie.
-
Spotkanie po latach cz.I
Corleone 11 odpowiedział(a) na Kwiatuszek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Kwiatuszek Proszę bardzo. Obiecałem zajrzeć, więc zajrzałem. Proste 🙂 . -
@Leszczym Spodziewam się tego i trzymam Cię za powyższą obietnicę: "(...) no naprawdę (...)". 😉 Pozdrawiam serdecznie, Michale.
-
Mały, biały domek cz.VI
Corleone 11 odpowiedział(a) na Kwiatuszek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Kwiatuszek Dom w miejscu mocy 🙂 . Jak powiedział George Lucas: "I cóż tu dodać?" Tylko to: podkreślić, że czytało się miło i tym razem. Serdeczne pozdrowienia. -
Mały, biały domek cz.V
Corleone 11 odpowiedział(a) na Kwiatuszek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Kwiatuszek Kolejne uznanie... 🙂 -
Mały, biały domek cz.IV
Corleone 11 odpowiedział(a) na Kwiatuszek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Kwiatuszek Z przyjemnością zostawiam serduszko i tym razem 🙂 . -
@Kwiatuszek "Czasem tak lepiej (...), jedynie szarość (...) bylejakość (...)". Jestem pewien, że myślisz inaczej. 🙂 Pozdrawiam Cię.
-
Mały, biały domek cz.III
Corleone 11 odpowiedział(a) na Kwiatuszek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Kwiatuszek "(...) a przenikliwą ciszę zaczął zagłuszać porywisty wiatr. (...)" Nooo... 🙂🙂 Pozdrawiam serdecznie. -
Mały, biały domek cz.II
Corleone 11 odpowiedział(a) na Kwiatuszek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Kwiatuszek Tak zwana "wena" ma to do siebie, że wraca. Interpunkcja!! -
Mały, biały domek cz.I
Corleone 11 odpowiedział(a) na Kwiatuszek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Kwiatuszek Miło wyobrazić sobie przedstawiony obraz... 🙂 Serdeczne pozdrowienia. -
Piękny dzień cz.III
Corleone 11 odpowiedział(a) na Kwiatuszek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Kwiatuszek Zdanie o chceniu złapania przez Olli'ego wszystkich kropelek (deszczu) naraz widzi mi się będącym wysokich lotów. Całość jest prosta i pomysłowa, godna kontynuacji. 🙂 Sugeruję kreowanie prozy. Pozdrawiam Cię serdecznie. -
Piękny dzień cz.II
Corleone 11 odpowiedział(a) na Kwiatuszek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Kwiatuszek Drugi rozdział też czyta się miło 🙂 . Ale co z akapitami? No i "mądrości" zamiast "madrąści" 😉 . A skąd stwierdzenie, że "(...) Energia drzew podczas deszczu jest bardzo rozproszona (...)"? Pozdrawiam serdecznie. -
@Kwiatuszek Drobne zastrzeżenia odnośnie do pierwszych trzech zdań, ujętych jako całość. W poszczególnych miejscach potrzebne odstępy - i zmniejszenia tychże - pomiędzy wyrazami a myślnikami. Pozdrawiam serdecznie. 🙂
-
Spotkanie po latach cz.I
Corleone 11 odpowiedział(a) na Kwiatuszek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Kwiatuszek Znajduję pozytywnie pierwszą część Twojego "Spotkania po latach" 🙂 . Co z dalszym ciągiem? Serdeczne pozdrowienia. -
@Kwiatuszek Dziękuję Ci bardzo za niniejsze odwiedziny. I za niniejsze poetyckie uznanie. Serdeczne pozdrowienia. 🙂
-
@Kwiatuszek A Ty wiesz o tym przysłowiowe "coś" 🙂 . Dzięki Ci bardzo za wizytę. Pozdrawiam serdecznie.
-
* * * (jutro...)
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Kwiatuszek Wielce Ci dziękuję za odwiedziny, czytanie i pozytywną ocenę. 🙂 Pozdrawiam serdecznie. -
Iwonoromo, wielce Ci dziękuję za odwiedziny i czytanie oraz uznanie. Miło mi. Pozdrawiam serdecznie. 🙂 @Bożena De-Tre Bożeno, cieszę się z zaciekawienia Cię. Tym bardziej, że wyraźnego. Dzięki Ci wielkie za wizytę, czytanie i wyrażone komentarzem uznanie dla >>(...) tak "dobrego dialogu" (...) i uporządkowanych myśli. << Serdeczne pozdrowienia.
-
Uśmiechnęłam się doń lekko. - Masz rację, chodźmy - ujęłam i uścisnęłam mu dłoń. Z miejsca, w którym uprzednio zatrzymaliśmy się, do mojego domu było blisko.się Toteż droga zajęła nam mało czasu pomimo wolnego, iście spacerowego tempa marszu. Nic dziwnego, było przecież słonecznie. Trzymając się za ręce szliśmy, ciesząc się pogodą, wspólnymi chwilami i sobą. - Jak droga do mnie? - zagadnęłam Jerzego krótko po tym, jak ruszyliśmy dalej. - Przepraszam, że pytam cię o to dopiero teraz. Jasnym było, że chodzi mi była jazdę pociągiem, toteż jego myśli pobiegły od razu ku sformułowaniu właściwej odpowiedzi. - Dłużyła się trochę - odparł - pomimo czytania książki i podrzemania. Wiesz, kilka stacji było po drodze: Iława, Malbork, Tczew... - zaczął wymieniać. - Wiem - odrzekłam, uśmiechnąwszy się wewnętrznie - spojrzałam na rozkład jazdy. Więc miałeś czas tylko na to... - w tym momencie podchwytliwie zawiesiłam głos - i myślałeś tylko o tym, o czym czytasz. Nie pozwolił się zwieść. - Tak, dokładnie - odpowiedział, zachowując poważną minę. - O kim zresztą miałbym myśleć? Nie mam żony, a dzieci dorosły i idą własnymi ścieżkami. - Ożesz ty! - klepnęłam Jerzego po ramieniu, również udając poważną. - Czyli tak: kupiłeś bilet na pociąg do mnie, wsiadłeś doń i przejechałeś blisko pół Polski, a mimo to nie pomyślałeś ani przez chwilę o o osobie, do której jedziesz. Cały ty! Facet jak inni! - zrobiłam nadąsaną minę. - Ech... - Cały ja - uznał, że jeszcze poudaje bycie poważnym. - I cała ty: dąsać się przy pierwszej nadażającej się sposobności. Ale cóż, mogłem się spodziewać: przecież zapowiedziałaś... - pokiwał głową. Poczułam, że powstrzymywana i maskowana negatywna emocja zaczyna we mnie narastać. - Jerzy, przestań już - powiedziałam, usiłując zachować spokojny ton. Spojrzał na mnie uważnie, zrozumiawszy. - Już przestaję. - Dzięki - odparłam cicho. A w myślach dodałam: Jerzy, obyś zawsze był taki. Nawet nie wiesz, bo i nie możesz wiedzieć, jak na to liczę! Potrzebuję cię dokładnie takiego... - Jerzy - tym razem wypowiedziałam jego imię, wróciwszy na tor treści funkcjonowania po chwilach milczenia w zastanowieniu. - Zbliżamy się do mojego domu. Milanek już czeka - wskazałam mu jasnowłosą głowę chłopca, widniejącą za płotem kilkanaście metrów od nas, po lewej stronie. - Na pewno jesteś gotów go poznać? - obawy znów okazały się silniejsze ode mnie. W odpowiedzi uścisnął mi dłoń, milcząc. Odetchnęłam wewnętrznie po raz kolejny, starając się nic dać po sobie poznać. Ale i tak pewnie się domyślił. - Milanku! - zawołałam. - Mama już idzie! Gdy otworzył furtkę i wybiegł na ulicę wołając: Mamusiu! w odpowiedzi zatrzymałam się i uklękłam na chodniku, aby móc go objąć i uściskać na powitanie. Na widok Jerzego zawahał się. Nieznacznie. - Mamusiu, a kim jest ten pan? - zapytał, uścisnąwszy mnie. Matczyno odwzajemniłam synkowe objęcia i ucałowałam go w oba policzki, po czym wyprostowałam się. - Jerzy - powiedziałam - to jest Milanek, mój synek. Milanku, to jest Jerzy. Zje dziś z nami obiad. Mm.. na razie to tyle - uznałam. - Poznajcie się. Jerzy odstawił walizkę i przykucnął, wyciągając rękę. - Cześć, Milanku - uścisnął mu dłoń. - Miło mi cię poznać. Gdańsk, 22. Marca 2025
-
To podpowiedź? 🤔 😉 Dziękuję Ci za odwiedziny, czytanie i komentarz. Oraz za literackie uznanie. Odwzajemniam pozdrowienia. 🙂 Poczytasz, zobaczysz. Pozdrawiam Cię. 🙂