Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Corleone 11

Mecenasi
  • Postów

    2 253
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Treść opublikowana przez Corleone 11

  1. @iwonaroma Miło mi, a Twój wiersz jest Ci wdzięczny. Iwonoromo, Dobre Pisanie jest prawdziwą sztuką. Sztuką łączenia przekazu z odpowiednią formą. Dzięki za pozdrowienia; odwzajemniam. 🙂
  2. - dla Gabrysi Poczułam, jak moje serce podskoczyło radośnie. - Ola, to świetny pomysł! - pochwaliłam przyjaciółkę, objęłam ją i ucałowałam ją serdecznie w oba policzki. - Napisać do niego! Zaraz... Gdzieś miałam jego wizytówki - zastanowiłam się półgłosem. - Tylko gdzie... O, mam! Chyba... najpewniej w portmonetce - ustaliłam zrywając się z kanapy, aby pójść do przedpokoju po torebkę. - Zobacz, Ola - pokazałam na przyniesioną - kupiłam sobie na Rodos! Cudowna, prawda? - uśmiechnęłam się radośnie, wyjmując z niej portmonetkę, a z tejże obie otrzymane odeń wizytówki. - Mam, mam! - powtórzyłam z jeszcze większą radością, kładąc dłoń z wizytówkami na sercu, które powtórnie zareagowało. O wiele radośniej niż za pierwszym razem. Nagle poczułam, jak całe uniesienie opuszcza mnie i ulatuje. Ni stąd, ni zowąd - bez uprzedzenia i bez powodu. Opadłam na kanapę czując, że opuściła mnie cała radość. Razem z nadzieją, ufnymi myślami i siłą. - Ach, ta moja równowaga... - pomyślałam. - Przychodzi nagle, wraca nieproszona i... A niech to! - prawie zaklęłam. - Cóż więc mu napiszesz? - nie ustępowała Ola, niczym prawdziwa starsza siostra zatroskana o dobro młodszej. Zastanawiałam się tylko przez chwilę, gdyż cała radość znów uniosła do góry moje tak serce, jak duszę i wszystkie myśli. - Michał - klikałam litery szybko, ośmioma palcami młodzieżowym zwyczajem i czytając głośno wpisane wyrazy. - Ja też cię kocham, wiesz? I też tęsknię za tobą. Nie wiem, jak mam cię przepraszać... - łzy, oczywiście spodziewanie, doszły do głosu. Wybacz mi, proszę, jeśli możesz! Błagam! I... i.... przyjmij z powrotem, jeśli... Po chwili wahania usunęłam ostatnie słowo. - Do licha z dumą! - otarłam płynące coraz śmielej łzy. - Przecież wciąż mnie kocha... Voorhout, 17. Października 2024
  3. @Leszczym Zajrzyj i przeczytaj. Dodatkowo wydłużę kolejkę o siedmioodcinkowe opowiadanie pod gwiazdkowym tytułem " *** " , do którego przeczytania również zapraszam.
  4. @Leszczym Dzięki, Michale ;)))) - miło Cię gościć. A czy zajrzysz do "Innej historii... "? Sądzę, że spodoba Ci się 🙂 . Serdeczne pozdrowienia.
  5. Iwonoromo, dzięki wielce za wizytę i za uznanie. Pozdrawiam serdecznie. 🙂
  6. @iwonaroma Przekaz na pierwszym miejscu - oczywiście. Ale istotną jest też - co słusznie zauważyłaś - forma. Powtórzenie określonej frazy w tak krótkim utworze obciąża go. Spójrz. Mogłaś napisać: "twoja jego i jej prywatna śmierć (...)" - prawda? Unikając powtórzenia przy zachowaniu treści, którą chcesz przekazać. Dzięki Ci za odpowiedź, pozdrawiam serdecznie.
  7. @Somalija Uważam, i Ty też bądź ostrożna. Siostro, dzięki wielce za wizytę i uznanie. 🙂
  8. JWF, dzięki Ci wielce. Miło, że zajrzałeś. Pozdrawiam serdecznie. 🙂
  9. Rozdział pierwszy - Skoro, Jezusie, jako rzekłeś, mamy sobie nie żałować... - Mekkijczyk zawiesił głos, aby do wyciągniętej prawicy przywołać swój oręż: świetlną szablę o wygiętej, rozszerzającej się ku końcowi klindze. - Ach - ciach... - powtórzył, prawie że rozmarzony. - Jak ja to kocham! - uśmiechnął się szeroko. Promiennie wręcz. - Uważaj na Ciemną Stronę Mocy - przestrzegł go Jezus. - Szybko pojawia się, gdy walkę toczysz! Nadto przypomnę ci, że uległeś jej w kilku z równoległych światów, co skierowało losy wielu ludzi, w twoich czasach i w późniejszych, na drogę odmienną od tej, którą kroczyć mieli i która była im przeznaczoną! Czego wyprostowanie zajmie wieki! Tak więc... - Jezus spojrzał nań znacząco. - Masz absolutną rację, WspółMistrzu - zawstydził się Muhammad. - Wybacz - ugiął swoją arabską dumę, zawracając ku Światłu. - Przepraszam. - Przeproś Moc w tobie - odparł mu Jezus. - Skoro mamy sobie nie żałować - podjął Mistrz, zwany Płomienistym - to czy nie sądzicie, że przyda nam się obecność padawanów? - Im więcej Światła tym lepiej, chociaż sami mamy go wystarczająco dużo - wskazał przestrzenie nad głowami swoich WspółMistrzów, gdzie również unosiły się płomienie. - Tak, to błogosławiony widok... i takież odczucie - z uśmiechem wskazał ponad swoją głowę. - Przy ich współudziale będzie jeszcze radośniej. Prawda, Muhammadzie? - uczynił stosowny gest we właściwym kierunku. - A... - Jezus uaktywnił klingę swojej broni pod kątem czterdziestu pięciu stopni; odcieniem ledwie odróżniała się od błękitu nieba. - ...więc... - Siddharta przyłożył do niej promień własnej szabli pod tym samym kątem. - ... padawani - Muhammad dołączył swoją klingę. Prostopadle do powierzchni Ziemi, po której stąpali wszyscy trzej. Ananda, Zubajr oraz Mil z Gabr'I'elą pojawili się bezzwłocznie. - Witajcie - skłonili się swoim mistrzom, a zaraz potem obu pozostałym. - Jak rozumiemy - uśmiechnął się pierwszy z przed chwilą wymienionych - czas w drogę nam wszystkim... Voorhout, 13. Października 2024
  10. Nie bądź tak skromny. Nieskromność jest drogą wzwyż, ku Gwieździe Wielkości. 🙂
  11. @iwonaroma Zawarłaś w poincie słuszną uwagę. Ale tylu powtórzeń nie stosujemy w wierszach, szczególnie w tak krótkich. Pozdrawiam Cię. 🙂
  12. @Somalija W Twoim stylu i duchu. Interesująco. 🙂 Pozdrowienia, Niedzielno-serdeczne.
  13. @iwonaroma Proszę bardzo. Z przyjemnością poczytałem Twoje miniaturki 🙂 . Pozdrawiam serdecznie.
  14. @Jacek_Suchowicz Powyższego wiersza nie powstydziliby się ani Wojciech Młynarski, ani Ryszard Marek Groński. Jacku, moje gratulacje. 🙂 Pozdrawiam serdecznie.
  15. @iwonaroma Istotnie, czasem "(....) trudno (...)" 🙂 .
  16. @iwonaroma Ciekawe. Słuszność w poincie 🙂 .
  17. - dla Gabrysi Już na zawsze zapamiętam te jej odwiedziny. To miała być, jak wcześniej myślałam, zwykła koleżeńska wizyta. Ot, zwykłe babskie (dziewczęce? kobiece?) wpadnięcie na pogaduchy przy herbacie. Bo kawy nie pijam: zatem nie kupuję, nie mam i siłą rzeczy nie częstuję. Nie spodziewałam się, że... Chociaż w gruncie rzeczy mogłam - a nawet powinnam. Ale po kolei. Było środkowe popołudnie: minęła piętnasta. Zobaczyłam godzinę, spojrzawszy na wzięte do dłoni urządzenie wielofunkcyjne, tyleż powszechnle co błędnie nazywane po prostu telefonem. Ot, skrótowość naszego ludzkiego - w tym mojego - myślenia i nazywania. Pora wstawać, zdecydowałam. Mieć coś z dnia, zanim przyjdzie czas na pracę. Wykąpałam się, umyłam głowę. Owinięta kąpielowym ręcznikiem właśnie suszyłam włosy, gdy zabrzmiał dzwonek u drzwi. Wyłączyłam suszarkę i wyszłam z łazienki, żeby otworzyć. Na wszelki wypadek zerknęłam przez wizjer. Ale tak, jak domyślałam się, była to Ola. Otwarłam drzwi. - Wejdź i chodź - odpowiedziałam na jej "Cześć", poprzedzające pytanie, czy może wejść. Przez ramię miała przewieszoną płócienną torbę, co od razu zwróciło moją uwagę; zawsze chodziła wyłącznie z torebką. - Co tam masz? - zapytałam po wymianie powitalnych całusów, wskazując torbę. - Mm... o tym później - zająknęła się. - Dobrze? - okazała więcej zdecydowania. - Zrób nam po herbacie i usiądź. Nie ustąpiłam. - Nagana od szefowej? - zaindagowałam ją. - Podwyżka czynszu? Czy... - Ach nie, nic z tych rzeczy - Ola, uśmiechając się uspokajająco, pokręciła głową. - To coś przyjemnego. - Ach, prezent - teraz z kolei uśmiechnęłam się ja. - W takim razie już wstawiam wodę. Zielona? Czarna? Rooibos? - zapytałam dla porządku, chociaż wiedziałam, że najbardziej lubi tę ostatnią. Sobie nasypałam do kubka dwie płaskie łyżeczki suszonych listków pierwszej z wymienionych, Oli podałam filiżankę z dwiema saszetkami czerwonokrzewu. - Usiądźmy w salonie - wskazałam wejście do sąsiedniego pomieszczenia. Usiadłszy, Ola zaczęła opowiadać o pracy. Niezapytana mówiła i mówiła, co wydało mi się dziwnym. Zazwyczaj była o wiele bardziej małomówna. Nie byłam pewna, wciąż odpychałam od siebie pewne myśli, ale skojarzenie niektórych faktów wydało mi się nagle wręcz oczywiste. Upiłam kolejny łyk i odstawiwszy kubek pokazałam oczami na filiżankę, a palcem na torbę, którą położyła obok siebie. - Ola - zaczęłam pytanie, przerywając jej w pół słowa. Ściszyłam głos. - Co tutaj się dzieje? Szefowa patrzyła na mnie dziwnie, ty zrobiłaś się nagle gadatliwa. Powiedz mi prawdę. Co tam masz? - podniosłam głos, patrząc przyjaciółce w oczy. - Od kogo ten prezent? Nie mów, że... Ola spuściła na chwilę wzrok. Zbyt szybko, takie przynajmniej odniosłam wrażenie. Po czym, uniósłszy spojrzenie, zapytała: - Na pewno siedzisz wygodnie? Trzymająca kubek dłoń zaczęła mi drżeć. Szybko odstawiłam go na blat stołu. - A więc to chodzi o Michała... - powiedziałam cicho, jeszcze nieświadoma tego, co wkrótce usłyszę. Poczułam, jak drżenie przenosi mi się nie tyle dalej, ile głębiej: do myśli, a jednocześnie do serca i duszy. - A więc to nie był sen... - ledwie wyszeptałam. Oczy zaczęły mi momentalnie łzawić, nagle zrozumiałam wszystko. - On... on tu był, prawda? - byłam w stanie tylko szeptać, już nie przejęta, a zdezorientowana, ba! przerażona do głębi. - Był... i pytał o mnie... tak? O Boże... - momentalnie rozpłakałam się. - Boże... co ja najlepszego narobiłam! Co on teraz o mnie myśli! Wszystko stracone... Ola w milczeniu wyjęła z torby i podała mi niewielką reklamówkę. Wewnątrz, tak w każdym razie wydało mi się prze łzy, znajdowało się jakieś kolorowe pudełko i list. Po czym przysiadła się do mnie. Delikatnie, jak starsza siostra, otarła mi oczy swoją chusteczką. Objęła ramieniem i przytuliła. Uśmiechnęła. - Tak, był - potwierdziła. - Był kilka razy i za każdą bytnością pytał o ciebie. Kazał mi przekazać ci to właśnie: herbaciany prezent i urodzinowe życzenia. Jak więc widzisz, nie wszystko stracone. Nie martw się. Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Z ulgi. - Ola... - jęknęłam przez łzy. - Może... może to i głupie, ale kocham go... - To wcale nie jest głupie - stwierdziła. - Wprost przeciwnie. Może więc... - Może więc... co?... - wychlipałam przez łzy. - Może więc odezwiesz się doń wreszcie - zasugerowała mi łagodnie. Voorhout, Twoje Urodziny - 11. Października 2024
  18. @iwonaroma I o to częściowo chodzi. Iwonoromo, dziękuję Ci wielce. Miło mi, że zajrzałaś. Pozdrawiam serdecznie. 🙂
  19. @Somalija Jeśli tak chcesz nazwać WspółMistrzów 😉 ... Zapewniam, że później będzie jeszcze ładniej. Dzięki za czytelniczą wizytę i uznanie 🙂 . Pozdrawiam Cię serdecznie.
  20. @JWF Dzięki Ci bardzo: za odwiedziny, czytanie i pozytywne przyjęcie 🙂 . Serdeczne pozdrowienia.
  21. @Somalija Je także przyciągasz. Ale nie tylko 😉 😂😂😂 . Z poziomem Twojej energii wizualizacja pogody powinna przynieść Ci chciany rezultat...
  22. Ten cykl opowiadań dedykuję Gabrysi Prolog - Nie żałujmy sobie - powiedział Jezus. Co powiedziawszy, spojrzał w lewo, następnie w prawo. Na WspółMistrzów. - Aha - z ledwie widocznym uśmiechem przytaknął Siddharta, stojący po Jego lewej stronie. - Aha - tożsamosłownie odezwał się stojący po Jego prawicy Muhammad, mający - tak samo jak Siddharta - trwałą, energetyczną więź z Jezusoumysłem. Oczywiście tażsama więź istniała również pomiędzy ich umysłami. Zatem - z natury rzeczy - wypowiadanie słów było zbędne, chociaż one same stanowiły konieczność. - Cóż więc - Mistrz z Mekki zaczął zadawać pytanie - zastosujemy? Moc czy... - tu zawahał się lekko - narzędzia? - Ależ oczywiście, że Moc - korzystając z chwili milczenia Mistrza z Nazaretu odparł Mistrz z Kapilavastu. - Przecież Ona jest z nami zawsze. Po prawdzie zatem narzędzia są zbędne. - Ale bez nich jest mniej wesoło - teraz Muhammad uśmiechnął się lekko. - A jako że radość jest pozytywnym odczuciem... - uśmiechnął się ponownie, wykonawszy prawicą zamaszysty gest od lewego boku w prawo ku górze. - Ciach! Optuję za narzędziami... - Aha - Jezus pokiwał głową. - Mogliśmy się spodziewać. - Mogliśmy się spodziewać - powtórzył nazwany - i do dziś dnia nazywany - Oświeconym. - Mogliście - przytaknął krótko Prorokiem zwany. - Ciach! - uczynił podobny gest w kierunku przeciwnym. - Kocham to... - Ach, ta jego pamięć...- Oświecony z Bet Lehem spojrzał wpierw na Proroka Siddhartę, po czym uniósł wzrok ku niebu. - Nic, tylko... - Ciach - z kolejnym uśmiechem potwierdził Oświecony z Mekki. - Jakbyś, Jezusie, sam nie wojował i jakbyś sam zapomniał. Przypomnieć Ci twoje poprzednie wcielenia? Lub podróż z żonami i z padawanami po światach i wymiarach? To, co wtedy się działo? - Ciach! - Jezus, zmaterializowawszy miecz świetlny na wysokości swojej twarzy, zadał nim - przy użyciu Mocy - cios w lewo ku dołowi. - Działo się wiele, nawet bardzo. A że pamiętam wszystko, to i przypominać nie musisz. Prorok, wizerunkowany z płomieniem nad głową, tym razem uśmiechnął się nieco szerzej. I zmaterializował swój oręż - świetlny miecz z klingą o barwie - a jakże! - płomiennej. - Ciach... - szeptem podpowiedział mu Muhammad. Cdn. Voorhout, 10. Października 2024
  23. @Somalija Dlaczego miałaby nie pozwolić? Skoro łączenie się ze Wszechświatem pozwoli Ci na nią wpływać... Słonecznej pogody 🙂 .
  24. @Somalija Ach tak 😉 😂😂 ? Ale skończyłaś budowę?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...