
Corleone 11
Mecenasi-
Postów
2 550 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Treść opublikowana przez Corleone 11
-
- dla Siostry - Nie spodziewalam sie, ze bede az tak wzruszona... - szepnela Soa mezowi chwile po tym, gdy dokonczył malzenskiego slubowania. - Ukochany... - w Soooczach, jeszcze bardziej blekitnych niz do tej pory, uczuciem polyskiwaly lzy. Splywajace powoli ku kacikom uśmiechniętych ust, jedna za druga. - Nie jestem pewien - Oleg uśmiechnął sie w odpowiedzi - jak wiele razy usłyszalem od ciebie to slowo: "Ukochany". Brzmi ono dla mnie tak melodyjnie... - pozwolil sobie na wzruszenie, po czym schylil sie, by ucalowac dłonie zony. Celowo nie wymienil dokładnej ilosci wypowiedzen. - Kontynnujmy - Jezus, Pierwszy Duchowny Wszechświata taktownie odczekał chwile, by po jej uplywie usmiechnąc sie do obojga malzonkow. - Chyba i Ja pozwole Sobie na wzruszenie - uniosl lekko dłon, by telekinetycznie otrzec lze. - Wiek dwunasty wiekiem dwunastym i cerkiew cerkwia, ale bedac malzonkami mozecie sie pocalowac. Dwaj najstarsi z popow, z których jeden był już wdowcem, lekko teatralnie uniesli oczy ku cerkiewnej powale. Pozostali, mlodsi, uśmiechneli sie ledwie zauwazalnie., podazajac myślami ku swoim zonom. I wspomnieniami do swoich slubow i swoich pierwszych pocalunkow. Przy czym jeden, kawaler, uśmiechnąl sie trochę szerzej. - Jaka ona jest piękna... - pomyslal o Soi. Ledwie skończyl mysl, Jezus odwrócił sie don i spojrzał surowo. - Moj drogi - przeslal mu energetyczne upomnienie. - Slubowales samotność z wyboru, prawda? Pop spojrzał Nan zaskoczony, bezblednie identyfikujac nadawce duchowej uwagi. - To teraz panuj - kladl akcent na przekazywanych slowach - tak - nad myślami, jak - nad - pragnieniami. Wrocimy jeszcze do tej kwestii - zapowiedzial, odwracajac sie. - Czas teraz na kilka slow z mojej strony - stanał na srodku, poprosiwszy uprzednio nowozencow, aby usiedli. Po czym uniosl sie dwa metry nad podloge. Ktoś mogłby powiedziec, ze teatralnym nieco gestem. Ale przecież Jezus jest u Siebie doslownie wszędzie, a poza tym - któz Mu zabroni lewitowac? - Swietujemy dzisiaj radośc i wzajemne zaufanie Soi, mojego padawana - i Olega, dworzanina waszego księcia Jurija. Tym, którym obce było znaczenie slowa "padawan", podszepnał wyjasnienie. Wszystkim jednocześnie, najczystsza ruszczyzna. - Jako jej Mistrz, ciesze sie również - JezusoMistrzouśmiech widoczne był - i odczuwalny - w sercach i umyslach wszystkich obecnych. - To ich osobista, przemyslana decyzja po rozważeniu wszystkich okoliczności. Z przeszlego i zycia , z obecnych chwil i z mozliwych, przyszłych wydarzen - tu celowo nie sprecyzowal, ze ma na myśli także poprzednie wcielenia, których dlugi ciag pokazal im obojgu. O ile Soa poznała już niektóre ze swoich poprzednich, zobaczywszy częsc istot i postaci, w które wcielila sie jej dusza, o tyle Oleg był zaskoczony. Momentami nawet bardzo. - Ich dwie decyzje - ciagnal Jezus, Mistrz Wszystkich Mowców. - I ich dwie osobiste odpowiedzialnosci, które najpierw lacza sie w jedna wspolna. A potem staja sie - też jednym - z podjetymi decyzjami. One prowadza nas wszystkich - chociaż zdanie to pojela zrazu tylko częśc sluchajacych - do przyszlych wydarzen. I poprzez nie ku nastepnym. - Wzajemna milosc jest wsparciem - podjał po chwili ciszy. - Ale wylacznie ta prawdziwa. Wszelkie od niej odstepstwa staja przeszkodami we wspolnej drodze. Im jest ich więcej, im bardziej powiekszamy ich liczbe przez negatywne emocje, tym wspolne zycie staje sie trudniejsze. Prawda, ze nie zawsze tak sie dzieje, ale zdecydowanie czesto. Dlatego koniecznym jest - przenosił spojrzenie z twarzy na twarz i z umysłu do umysłu poprzez wejrzenie w oczy - opanowanie. Kontrola własnych emocji, a co za tym idzie, wypowiadanych słow i czynionych zachowan - zawrócił powoli wszystkoprzenikaj ace spojrzenie. Panujcie nad nimi - uśmiechnął sie uśmiechem do wszystkich naraz i do każdego z osobna. Uśmiechem powtornie przenikajacym do głebi tak, az niektórych mrowilo, niektórych zas wręcz pieklo w myslach i w uczuciach. - Jeśli chcecie zyc w zgodzie z samymi sobą. Jeśli chcecie zyc spokojnie. I jeśli chcecie umrzec zdrowi. Ze starosci, a nie na ciezka chorobe. No, to tyle. - zakonczyl. - Niech teraz wasi duchowni - spojrzał znacząco na popów - przeczytają kilka stosownych fragmentów Księgi i powiedzą od siebie kilka słów. Potem przyjdzie czas na Presuszestwlenije - użył wyrazu, znanego większości słuchaczy. - I czas na uciechy stołu, albowiem także chlebem, mięsem, serem, warzywami i owocami oraz wodą, miodem i winem - napoje specjalnie wymienił ostatnie - żyje człowiek. - Ciekawe - zastanowiła się Soa, uśmiechnąwszy się wdzięcznie do męża - co o tych słowach mojego Mistrza pomyślałaby moja córka... Cdn. Voorhout, 5. Sierpnia 2023
-
Inne spojrzenie, część 174
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Komentarz tyleż treściwy, ileż - właśnie - wzruszajacy. Dziękuję Ci bardzo ^(*_*)^ . Zatem masz już męża. Powieściowego, ale jednak ^(*_*)^ . Serdeczne pozdrowienia. -
- dla Siostry Uroczystość była piękna. Dostojna, poruszająca i spokojna. Stąd wszystkie obecne na miejscu kobiety, włącznie z Jezusożonami, od czasu do czasu ocierały łzy wzruszenia. Slub stanowił połączenie prawoslawnej ceremonii, z dwudziestowieczną rzymskokatolicką oraz z zaproponowanymi przez Jezusa - nazwijmy je ogólnie - swobodniejszymi dodatkami. Było więc sporo śpiewu; niezbyt harmonijnego co prawda, bo przecież nie ćwiczonego uprzednio przez uczestnikow ze zrozumiałych powodów. Ale w miarę melodyjnego i na pewno szczerego oraz radosnego. Było - na wniosek Soi - trochę tanca. Jednak tutaj Mistrz musiał hamować jej zamysł ślubu na wzór afroamerykanski rozumiejąc, że dla zbyt wielu miejscowych taka forma uroczystości byłaby trudna - czyli, używajac innego slowa, niemożliwa - do zaakceptowania. Zaznaczyć też należy, że cerkiewni duchowni byli mało zadowoleni z atradycyjnego przebiegu ceremonii . Nawet pomimo tego, iż uczestniczył w niej sam Jezus. Cóż powiedzieć; tak bywa, gdy ktoś jest tradycjonalistą w zbyt wysokim stopniu. Na tyle wysokim, że uważa - emocjonalnie rzecz oczywista, nie rozumowo - tradycyjną formę uroczystości za ważniejszą od obecności Jezusa. I od Jego zgody na wspomnianą, duchowo-artystyczną syntezę. - A więc pytam was - Jezus przywołał gestem oczekujących Soę i Olega - tu przy Mnie Samym i przy tych wszystkich waszych gosciach - na pewno tego chcecie? Przemyśleliście wszelkie "za" i wszystkie "przeciw"? Bo nie chciałbym, żebyście pózniej skrzywdzili się wzajemnie. To prawda - kontynuował, uśmiechnąwszy się - że widzę nic takiego w waszej osobistej przyszłości. Ale ta jest zawsze w ruchu, jak powtarzał i regularnie powtarza inny moj padawan, Mistrz Yoda. Zatem wydarzyć się może coś, czego w obecnym momencie nie widać. A nie wydarzyc może się to, co w określonej chwili wglądu w przyszłość jest widoczne. - A więc? - podjął, zwróciwszy się najpierw do Soi. - Jesteś pewna swojej decyzji? I gotowa? - Tak, Mistrzu - uśmiechnęła się rozpromieniona Soa, ściskając dłon Olega. - Przemyslalam wszystko... mm, a w kazdym razie bardzo wiele. I tak: jestem gotowa. - Doskonale, moj padawanie - SooMistrz uśmiechnął sie w reakcji. - A ty, Olegu? - Jezus zwrócił sie do książęcego dworzanina. - Wziąwszy sobie Soę za żone, czy będziesz dokładał staran, aby być dla niej dobrym mężem? - Jezusie, ja również przemyślałem wszystko - odrzekł zapytany. - Będę dla niej - tu uśmiechnął się do Soi - dobrym mężem. Na tyle, na ile będębw stanie. Codziennie - dodał. - A zatem - Jezus zmienił ton na oficjalny ton - powtarzajcie za Mną. - Soo, najpierw ty. - Ja, Soa, biorę sobie ciebie, Olegu, za męża. I slubuje ci milosc, wiernosc i uczciwosc malzenska. Oraz ze bede przy tobie az do konca... - ostatnim slowom towarzyszyły lzy. - Teraz ty, Olegu - Jezus spojrzał na prawie malzonka Soi. - Ja, Oleg, biore sobie ciebie, Soo, za żone. I slubuje ci milosc,wiernosc i uczciwosc malzenska. Oraz ze bede przy tobie az do konca - powtórzył Oleg. Spokojny i opanowany jak zawsze. Dla pelnego obrazu tej chwili dodajmy, że Jezus uczynił tu maly cud. Polegajacy na tym, ze wszystkie wypowiadane Przezen i przez nowozencow słowa zdaly sie sluchaczom w ich własnym jezyku... Cdn. Voorhout, 2. Sierpnia 2023.
-
Inne spojrzenie, częsc 173
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Z ta ostatnia największa trudność... -
Inne spojrzenie, częsc 173
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Wydaje mi się tak samo. Inny, co prawda, byl cel tej podróży. A mimo to... Dzięki Ci wielce za komentarz ^(*_*)^ . Serdeczne pozdrowienia ^(*_*)^ . -
- dla Siostry Pierwszy wysiadl Oleg. Stanawszy obok pazia, podziękowal mu uprzejmie, dodajac do słów gest i równie uprzejmy uśmiech. Po czym podal dłon wysiadajacej Soi, podtrzymujac krok ze schodka karety. Gdy juz wysiadla, pozdrowili gestem wiwatujacych mieszczan i mieszkańców okolicznych wiosek. Którzy także przybyli na ich uroczystosc, otrzymawszy od ksiazecej pary dzien wolny od pracy na okolicznośc ich slubu. Uklony i zyczliwe - chociaz chwilami czy tez miejscami niesmiale - wyciagniecia rak towarzyszyły im az do momentu wejscia do cerkwi. - Pani Soo - klaniali się wiesniacy. - Dostojny Olegu - trochę więcej smialosci okazywali mieszczanie. - Dostojni panstwo - witali ich lepiej wyksztalceni - gratulujemy. - Zyczymy wam szczęscia - dodawali kolejni mijani. Tak bylo - co najprawdopodobniej przedstawiasz sobie, mój drogi Czytelniku - także we wnętrzu swiatyni. Zebrani tam goście gratulowali narzeczenskiej parze slowami i gestami pełnymi zyczliwosci. - Cieszymy się razem z wami - mówili, uśmiechajac się. - Pięknie wygladacie - dodawali. Istotnie. W uszytej przez ksiazecą mistrzynię sukni Soa prezentowala się nadzwyczaj wspaniale. Zreszta - dodajmy obiektywnie - przy jej urodzie i figurze w większości barw było jej tak samo do twarzy, jak i do figury. Szczególnie w chłodnych kolorzach. Ale, jak już wiemy, ksiazeca mistrzyni wybrala zielen. Celowo, aby kontrastowala - lekko jednocześnie wspólgrajac - z niebieskoscia spojrzenia. Oleg równiez przedstawial się wspaniale w gustownej czerni, polaczonej bardzo umiejętnie z biela. W strój uszyty na jego zyczenie na prośbę Soi tak, iz wyprzedzal epokę, w której się znajdowali. Co w oczywisty sposób było wyrazem i dowodem i kunsztu, i wyobrazni - aczkolwiek trochę wspartej wykonanymi przez Soę rysunkami - ksiazecego mistrza igły. Trzyczęściowy strój był w istocie odwzorowaniem fraka, uzupelnionego, rzecz oczywista, biała koszula i obowiazkowo biała mucha. Wygladu dopełniały buty, uszyte przez ksiazecego szewca na kształt oxfordów, z czym wspomniany poradził sobie bez trudności, przyjrzawszy się dokładnie wykonanym przez Soę rysunkom. I dodatki - białe rękawiczki, laseczka i cylinder. Dodajmy, iz ze zdobyciem potrzebnych materialow nie było zadnych trudności. W koncu od czego jest umiejętność poruszania się w czasie? Soa, przy pomocy Mistrza, dostarczyła wszystko, czego ksiazecy specjalista potrzebował. Wiadomym jest, ze Oleg mogł w towarzystwie narzeczonej i jej Mistrza przenieść się w czasie i po prostu kupić to, co było potrzebne. Ale mistrz krawiecki księcia i jego mistrz szewstwa koniecznie chcieli wykazać się zdolnościami. Zrozumiałe, ze wzięło to poczatek z ich osobistych ambicji, aby wykonać coś dla nich zupełnie nowego. A przy okazji zablysnąc talentem i umiejętnościami. Soa z Olegiem podeszli do oczekujacego Jezusa i miejscowych duchownych... Cdn. Voorhout, 31. Lipca 2023
-
Inne spojrzenie, część 172
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija ^(*_*)^ Uuu, będzie. Przecież Soa zgodzila siè wyjśc za Olega. Zatem akcja toczyla siè w tym kierunku. ^(*_*)^ . Dzieki Ci wielce za czytanie i komentarz. Serdeczne pozdrowienia i dobrej nocy. -
- dla Siostry Jak zdążył zorientować się Autor i Brat w jednej osobie, śledząca powieściowy bieg wydarzeń Wyżej Wspomniana daje temu pierwszemu pośrednio do zrozumienia, że czas najwyższy powrócić do wątku ślubu Olega i Soi. Bowiem nie tylko wkrótceżeńcy powoli poczynają się niecierpliwić tak długo trwającym przewlekaniem w czasie ich uroczystości. Niecierpliwią się przyjaciele i towarzysze podróży - na czele z Jezusożonami. Sam kapitan Nemo, chociaż zazwyczaj zamknięty w sobie, słysząc o tym wydarzeniu staje się - czym sam bywa zaskoczony - dziwnie wielomówny. Swoje zdziwienie i swój niepokój wyrażają Ned Land i podróżujący z nami od początku rzymscy legioniści oraz ich uczuciowe towarzyszki. Dziwią się i interweniują u Jezusa księstwo Molchana i Jurij, mimo wysokiego poziomu zrozumienia i cierpliwości mało zadowoleni z atmosfery, która zapanowała na ich moskiewskim Kremlu. Zaskoczenie wyrażają dworzanie. Ze strony piekarzy, kucharzy, podczaszych i cukierników oraz łowczych też słychać coraz wyraźniejsze głosy niezadowolenia z powodu marnotrawienia wyników ich pracy. Nawet krawiecka mistrzyni księżnej, choć przecież profesjonalnie cierpliwa, tym razem od blisko tygodnia, ranek w ranek i wczesny wieczór we wczesny wieczór regularnie zjawia się sali tronowej, by zamanifestować - w zawoalowany co prawda sposób - swoje niezadowolenie. Osobie bowiem piastującej wysokie stanowisko wręcz nie godzi się zgłaszać wprost swego azadowolenia. - Autorze - mój padawanie - Milu - drogi towarzyszu - bracie - panie Milu - dobiegające od wspomnianych osób energetyczne upomnienia łączą się w jeden - ale różnobrzmiący głosami dopominających się impuls. - Kontynuujmy. Co dalej? - Co z moim ślubem?! - dopytywała w emocjach Soa. - Chcę za Olega, a ty każesz mi czekać! Możesz przecież przyśpieszyć okoliczności. Pokierować biegiem wydarzeń tak, jak dyrygent przewodzi orkiestrze. Jak księstwo Molchana i Jurij władają swymi ziemiami. Jak wreszcie Wszechświat decyduje o wydarzeniach i ciągach zdarzeń - o tych stających się jednostkowo i dziejących jako proces - w swoich przestrzeniach. Macie swój ślub, moi drodzy. Szczególnie Ty, droga Siostro. I Ty, czcigodny Olegu. I oczywiście Wy, Żony Jezusa. Kobiety jak wszystkie uwielbiające uczestniczyć w takich wydarzeniach i lubiące ploteczki. Zbierzcie się na dziedzińcu Aretuzy. Czekajcie w miejscach, gdzie jesteście. Bellu, szwagierko Soi i Milu, jej bracie. Przed wami podróż do dwunastowiecznej Moskwy. Macie ślub. Uśmiechnięty i radujący się szczęściem padawana Jezus czeka przed wejściem do kremlowskiej cerkwi. Tuż obok stoją podekscytowane Jego Żony. Czekają za ikonostasem prawosławni popi, którzy będą asystować Jezusowi, w Którego Obecności Soa i Oleg wymienią się przysięga małżeńską. Zaproszeni goście już zajęli miejsca w świątynnych nawach. W zamkowych salach też wszystko gotowe - godzinę temu zastępujący Olega ochmistrz zakończył ostatnie oglądnięcia. Wszyscy czekają w podniosłej, radosnej atmosferze. W pobliże cerkiewnej bramy zbliża się, zaprzężona w sześć białych rumaków, książęca kareta, wioząca Soę i Olega. Tę pierwszą rozemocjonowaną, może nawet trochę wahającą się. I pełnego spokoju Olega. Jak zazwyczaj. Karoca zatrzymuje się. Książęcy paź podchodzi, by otworzyć drzwiczki... Cdn. Voorhout, 29. Lipca 2023
-
Inne spojrzenie, część 171
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija ^(*_*)^ Piszę właśnie po to, aby stawali się na nią gotowi, zdążając naprzód także drogą ducha. W równowadze z jednoczesnym podążaniem drogą materii. Oczywiście, mnie to też dotyczy. ^(*_*)^ Dziękuję Ci bardzo za komentarz. -
Jedyne zastrzeżenia mam odnośnie do prozaicznego "strzela" - raczej "pęka" - i do literówki w piątej linijce od końca. Na inwersję przymknę oko. Nie od dziś wiadomo, ze erotyka, wywodząc się od magii, przeplata sie z nią ^(*_-)^ ... Serdeczne pozdrowienia ^(*_*)^ .
-
- dla Belli - Eu... sucumbo a voce... estou tremendo... Ulegam ci... drżę... - słowa przemieszczające się w przestrzeni docierały do umysłu Belli, ledwie wszak dotykając powierzchni. Prześlizgując się, prawie niewyczuwalne niczym iskierki impulsów i zaraz ulatując. Bowiem umysł Belli połączył się z pragnieniem, by czuć. By odczuwać Mila wsuwającego się w pulsującą pożądaniem skrytość Jej ciała. Połączył się. Utożsamił i stopił w jedno. Czuła więc, tożsama i zjednoczona z pożądaniem. Z pragnieniem. Czuła jego dłonie, trzymające Jej biodra. Czuła, gdy przesuwał je po udach ku Jej pośladkom. I gdy powracał przesuwającym się dotykiem. Czuła, jak porusza się w Niej i jak wypełnia Ją sobą. Pod przymykane konwulsyjnie powieki docierał niewyraźny jego obraz. Jakby światło świec, które zapalała razem z nim - jedną po drugiej, na przemian - stało się nagle o wiele silniejsze, rozmywając widok poruszającego się przed Nią i w Niej Mila. Chociaż przecież było to niemożliwe. A może jednak? - Ulegam ci... drżąc - słowa dotarły nieco głębiej. Dotknęly umysłu trochę mocniej, niczym czułe muśnięcia kwiatem: czarną różą, a może tulipanem? Drżenie stopniowo obejmowało Ją całą. Nie ciało, które już objęło w posiadanie. Ale przenikało do głębi, równocześnie przecież z wnętrza wyszedłszy. Jednocześnie przecież z głębi wciąż wychodząc. Czuła własne drżenie, jak przybiera na sile. Jak otoczywszy całe Jej ciało, przedostaje się coraz głębiej. Jakby wracając, bo przecież wcześniej wydostało się z jego środka. Z Jej skrytości, sfery Jej kształtów od wieków tylko dla Mila. Chwilami chciała opanować drżenie, jakby w Tych Okolicznościach było ono czymś, czego mogłaby - lub powinna - wstydzić się przed Milem. Jakby było czymś, co byłaby w stanie - albo powinna - przed nim ukryć. Ale był to tylko cień chęci. Wątły cień zamiaru, niemożny do urzeczywistnienia. Bo stawała się drżeniem w miarę, jak docierało ono głębiej i głebiej. Coraz głębiej. Do Jej ja. Do serca. Do duszy. Docierało, dotykało i przenikało. Do głębi. Coraz głębiej i głębiej, nie napotykając przeszkód. Jak światło i jak czas. Drżało więc całe Jej ciało. Powieki, wargi, dłonie. Drżały biodra pod dotykiem dłoni Mila. Stopy, uda i pośladki, gdy przenosił na nie swój dotyk. Drżały piersi unoszone otwartością. I miejsce Jej ciała, które wypełniał sobą. Swoim pożądaniem i pragnieniem. Chęcią czucia. Uległość towarzyszyła drżeniu. Rozchodziła się. Dotykała i przenikała, obejmując stopniowo Ją całą. Całe ciało. Wypełniając, a potem wyciszajac wszystkie myśli i łącząc je ze sobą. Rozlewając się w duszy łagodną falą, jednakże docierającą wszędzie: do każdego zakamarka Jej osobistej energii. Obejmując umysł i nie pozwalając unieść dłoni do drżących ust, by stłumić jęk. Wydostający się z głębi, coraz bardziej i bardziej. Jęk, który czuła. Który odczuwała jako wypływąjący z Niej całej. Z Jej ciała jako całości. Z myśli, serca i duszy. Nie tylko z przestrzeni Jej ciała, znajdującej się obecnie pod wpływem Mila. Chociaż oddała mu ją, podobnie jak ówczesne swoje ciała i duszę - z miłości stulecia temu. Świadomość zanikła. Odeszła, jakby była czymś - a może kimś? - kto w ciągu minut potrafi odwrócić się i odejść. I w ciągu minut zniknąć. Absolutnie zniknąć, nie pozostawiając śladu. Tak, jakby nigdy istniał. Bella stała się Czuciem. Drżeniem. Pragnieniem i Pożądaniem. Złączonymi z Czuciem, Drżeniem i Pragnieniem Mila. Stała się Uległością, złączoną w jedno z jego Pożądaniem. Pozwalała mu na wszystko, chcąc wszystkiego, czego chciał on. Zgadzając się na wszystko wolą, tożsamą z jego wolą. Tożsama z nim i złączona w jedno. Są chwile, które decydują o wszystkim. Które, chociażby dotknęły nas wieki czy nawet tysiąclecia temu, pozostawiają ślad w duszy. Które w konsekwencji przenoszą się do myśli. Do postanowień. Do decyzji. Do uczuć i do pragnień. Które przenoszą się i bedą przenosić na całą naszą przyszłość. Nieodwołalnie, ponieważ stanowią część nas. Dusz złączonych prawdziwie głęboką miłością - tu pytanie, czy prawdziwa miłość może być płytka? - nie da się rozdzielić. Nawet Wszechświat nie jest i nie byłby w stanie tego zrobić. Nawet gdyby mógł wpaść - i wpadł - na ten pomysł. Miłość Wszechświata, będąc Jego Istotą i Sednem Jego Natury, warunkuje istnienie Kosmosu. Cdn. Voorhout, 27. Lipca 2023.
-
bez gotowości bojowej
Corleone 11 odpowiedział(a) na Somalija utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Somalija A czy strach jest dobrym doradcą? -
Inne spojrzenie, część 170
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Tak... A Twoje onieśmielenie jako Czytelnika raduje mnie wielce jako Autora ^(*_*)^ . Dziękuję, Siostro. Pozdrawiam Cie serdecznie. -
bez gotowości bojowej
Corleone 11 odpowiedział(a) na Somalija utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Somalija Alez Siostro: przecież wiesz, ze nie ma czegoś takiego jak przypadek. Pomyslalem o Twoim energetycznym przeniesieniu siè do innego wymiaru w strefe konfliktu, ponieważ napisalas o wojnie. Nie o duszach, które pozary w Grecji uwalniaja z drzew setkami, albo tysiacami nawet. Twoją inwersje potraktowalem lagodnie ^(*_*)^ . A wracanie do dawnych mod widac i w muzyce, i w filmié. Oraz w literaturze; w koncu sam ciagle nawiązuje i przypominam. Prosze bardzo. Za odwiedziny dziękuje i ja. Pozdrawiam Cie serdecznie ^(*_*)^ . -
- dla Belli Minęły dwa tygodnie od chwili, gdy Bella na - ujmując to obrazowo - skrzydłach własnej Mocy przeniosła się do domu na Florydzie. A potem, załatwiwszy konieczne sprawy na miejscu - do jednego ze stanów na północ, by przywieźć do siebie Mamę i siostrę. Które to spotkanie przebiegło, z wiadomych przyczyn, w smutnoemocjonalnej atmosferze. Dlatego też, co zrozumiałe, nie będziemy tutaj przedstawiać szczegółów. Zrozumiałe także, iż Bella kontaktowała się z mężem codziennie, wysyłając mu myśli oraz metapocałunki i metaprzytulenia. A nawet domagając się małżeńskich czułości, co - nawet przy takich okolicznościach - jest zrozumiałe. - Może jednak przeniesiesz się do mnie chociaż na dwa dni - zaproponowała, gdy minął stosowny czas od chwili, gdy skończyli się kochać. Ułożyła się na lewym boku i pacnęła Mila palcem w nos. Spojrzał, udając zaskoczonego. Nie dała się nabrać. - Przecież wiesz, że to lubię - mruknęła, zachichotawszy. - A ja wiem, że i ty to lubisz - żywołowo pacnęła go ponownie. - Nie kuś - uśmiechnął się, pozornie krzywo - bo mam ochotę na więcej. - Na więcej mnie? - trąciła jego stopę palcami swojej. - Na wiecej ciebie - potwierdził. - I mam wrażenie, że z wzajemnością - dodał, gdy znów musnęła jego stopę. Tym razem trwało to chwilę dłużej. - Ale tam - odpowiedziała. - Wydaje ci się tylko. Zaczepiam cię tak tylko z nudów... - Ach więc nudzisz się przy mnie - odparł. - Kobieto! - pokręcił głową z udawanym przekąsem. - Będąc taką jak ty mieć takiego męża jak ja i mówić, że nudno ci przy nim... Tylko ty, przy swojej żywiołowości, możesz powiedzieć co takiego! - roześmiał się swobodnie. Teraz Bella, dla kontrastu i równowagi zarazem, zrobiła nadąsaną minę. - Ach, więc wypominasz mi żywiołowość! - zamruczała. Trudno powiedzieć, czy było to mruknięcie bardziej emocjonalne, czy bardziej zmysłowe. - Chłopaku-sztywniaku! * - roześmiała się z zacytowanego powiedzenia i ze swojego skojarzenia jednocześnie. - Z przerwami na metakochanie się byłam bez ciebie dwa tygodnie i zdecydowanie mam - ochotę - na - więcej. Ciebie - przerwom pomiędzy słowami towarzyszyły czułe muśnięcia. Już w innym miejscu, jak łatwo, drogi Czytelniku, się domyślisz. Łatwo domyślisz się też, że Mil nie pozwolił żonie czekać na więcej dotyku. Obrócił się na bok, przyciągnął Bellę bliżej i sięgnął, gdzie należało. - Mil, czy aby na pewno wiesz, co robisz?... - żartem spróbowała go zdezorientować. W ostatniej chwili, nim dotknięcia zaczęły wywoływać wiadomą reakcję Jej ciała. Czuł ją - nie tylko palcami, ale całym sobą. I słyszał. W miarę upływu minut zaczęła tracić nad sobą panowanie. - Nie wiesz, co zrobić z nogami - pomyślał i tym razem. Jak wiele razy poprzednio - ba, zawsze! - w Takich Chwilach. - Jak ja to kocham widzieć. Jak ja to kocham czuć, kontynuował myśl. - Drżyj i ulegaj. Ulegaj i drżyj - kontynuował dotykanie. - Należy Nam się za ten czas - uznał, nim wspólne rozedrganie dalo znać Im Obojgu, że kontynuacja powinna zmienić charakter. Że czas przejść... dalej. - Ulegaj i drżyj - przesunął dłońmi po Jej udach, a zaraz potem uchwycił biodra, wsuwając się w Nią powoli. - I czuj. Cdn. * Cytat z rozmowy Ray i Finna, bohaterów Epizodu Siódmego Gwiezdnych Wojen "Przebudzenie Mocy", pasuje tu jak ulał. Voorhout, 25. LIpca 2023
-
bez gotowości bojowej
Corleone 11 odpowiedział(a) na Somalija utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Somalija Ze tez brat musi zaglądac do wiersza Siostry, aby zobaczyć, jaka sukienke sobie kupila ^(*_-)^ ... Uch! Juz widze, ze będzie Ci w niej ladnie ^(*_*)^ . Ponownie wspomne: badz ostrozna, z ktora sfera laczysz myśli. Ostroznie tez z zagladaniem do innych wymiarow. Dobrze, Siostrzyczko ^(*_*)^ ? Wiersz ciekawy ^(*_*)^ , ale zmieniłbym zakonczenie. I koniecznie "szefie" na "szelfie". O inwersje z wersow poczatkowych juz nie zapytam ^(*_-)^ ... Serdeczne pozdrowienia. -
Inne spojrzenie, część 169
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Przecież rośliniarki tak zawsze robią: otaczają się ochronnym polem magicznym i w drogę do lasu po jagody, jeżyny i maliny. A na łąki po zioła ^(*_*)^ . -
Inne spojrzenie, część 169
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Dlaczego niestety? To bardzo zdrowa słabosść.. Cudowne zdjęcia, dziekuję Ci wielce 🙂🙂 . -
Pobojowisko pod Grunwaldem A.D. 1410
Corleone 11 odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Corleone 11 Dzieki wielkie ^(*_*)^ . -
@Somalija Jesli masz na mysli poszukiwania duchowe, jak rozumiem - wtedy tak, wiem. Ciesze sie ogromnie, ze jest pomocny ^(*_*)^ . Korzystaj, ile tylko chcesz. Zapraszam. Serdecznie Cie pozdrawiam ^(*_*)^ .
-
Inne spojrzenie, część 169
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Wspaniale ^(*_*)^ . Ano ba - przy samym zbieraniu jako takim i w owocach. Czyli jeżyny już dojrzaly. Pychotka. Dzięki Ci bardzo za wizyte, przeczytanie i wiadomość ^(*_*)^ . -
@Somalija I jak wrażenia po przeczytaniu?
-
Pobojowisko pod Grunwaldem A.D. 1410
Corleone 11 odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Kamil Olszówka Witaj Kamilu. Przepraszam za tak dlugie spoznienie w odpowiadaniu. Zajrze w spokojnej chwili do proponowanego wiersza. Serdeczne pozdrowienia ^(*_*)^ . -
@Somalija Odnośnie zas do tych ostatnich: nie zauważyłem żadnego. Proszę bardzo i dziękuję Ci wielce ^(*_*)^ . Serdeczne pozdrowienia.
-
@Somalija Czy w przeciwnym razie zostawilbym serduszko? I czy napisałbym taki komentarz? Przepraszam za spóźnione czytanie ^(○*_*○)^ . Nie spodobał Ci sie 169 rozdzial? Wspaniałego Poniedziałku ^(*_*)^ .