Corleone 11
Mecenasi-
Postów
2 253 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Treść opublikowana przez Corleone 11
-
Inne spojrzenie, część 93
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Leszczym Witaj 🙂 . Bardzo mi miło, że przeczytałeś tyle rozdziałów mojej powieści i cieszę się ogromnie z Twojego uznania 🙂 . Wygląda na to, że pobyt poza Polską sprzyja Wenie 😉 ... Dziękuję Ci wielce, serdeczne pozdrowienia. -
Inne spojrzenie, część 97
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Pomyśl, to bardzo ciekawy temat 🙂 . Dlaczego "chyba" ? Zaprosiłabyś w końcu brata na te pyszne placki ziemniaczane, skoro tak je zachwalasz 😉 ... 😂😂😂 -
Inne spojrzenie, część 97
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Wiem. Masz całkowitą rację 🙂 . A Jezus, jak wiesz, kieruje się prawdą, nie zaś uprzedzeniami - co oddaję w powieści. Liczą się talent, zdolności i umiejętności. Wiele filmów podaje tę prawdę: "Gniew bogów", "Władca Pierścieni", "Gwiezdne Wojny"(kobiety-wojowniczki, kobiety-Jedi), serial "Winona Earp" (gdzie prawnuczka rewolwerowca odsyła demony do Ich świata), czy Clarice Starling w "Milczeniu owiec". I oczywiście Twoja Lagertha w "Wikingach" 🙂 . W świecie przyrody jest to też widoczne: na przykład to lwice polują, nie lwy. Wszystko dziś w porządku? -
Inne spojrzenie, część 97
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Ago 🙂 , dzięki bardzo za wizytę. Cieszę się z Twojego czytelniczego zadowolenia 🙂 . Serdeczności. -
- Najwyraźniej ich przywódca wzrósł znacznie w arogancji - książę rozpoczął wojenną naradę, w której oprócz niego i Jezusa brała udział także księżna Molchana oraz Arwena, Maia i Mariko. Czyli te spośród żon Pierwszego Jedi, którym walka nie była obca. I których, oczywiście, poziom świadomości był odpowiednio wysoki. Uczestniczył w niej też dowódca gwardii książęcej. - Skoro przystępuje do bitwy z takim jak Ty przeciwnikiem. Chyba, że nie wie o Tobie... - Trafnie oceniłeś sytuację - odparł mu Jezus. - Nadmierna pewność siebie w parze z pychą powoduje, iż nawet nie wziął pod uwagę ewentualności, jaką jest moja tu obecność. W następstwie czego widzi to, co chce widzieć. Nie to, co jest i co dzieje się naprawdę. Cóż więc - spojrzał po twarzach pozostałych uczestników - w tej sytuacji proponujecie? - Dobrze byłoby - zaczęła powoli Mariko, nadążając za swoimi myślami - wykorzystać to na swoją korzyść. Pozwolić przeciwnikowi podejść pod mury kremla, zabezpieczywszy je odpowiednio. Czyli najlepiej polem energetycznym. Drugim polem odciąć od reszty tę część jego sił, które znajdą się w pobliżu. To... - Dziękuję ci - Arwena ukłoniła się współżonie z uśmiechem. - To spowoduje zakłócenia w przesyłaniu Szarakom rozkazów z centrum dowodzenia. I ułatwi ich pokonanie, ponieważ jako jednostki są autonomiczne tylko w małym stopniu - tu zachęcająco spojrzała na Maię. - Pokonawszy zaś część ich sił, zdezorientujemy sztab, w tym naczelnego dowódcę - kontynuowała księżniczka. - W tej właśnie chwili duma popchnie go do użycia reszty sił. Bez zastanowienia i chłodnej kalkulacji, jedynie w oparciu o wspomnianą pewność siebie. Co skończy się w jedyny sposób, e jaki skończyć się może: przegraną... - ... i sromotną ucieczką... - dodała Arwena. - ... jak tchórz bez honoru, którym w gruncie rzeczy jest - dokończyła Mariko. - Na jego miejscu każdy samuraj popełniłby seppuku, odchodząc na drugą stronę Wielkiej Rzeki * . - A twoje zdanie, książę? - zapytał Jezus. - Cóż mam dodać... - zastanowił się Jurij. - To doskonały plan ** . Aczkolwiek moim ludziom potrzebna będzie osobista ochrona. Chcę ułatwić im zadanie, a przy tym ponieść jak najmniejsze straty. Najchętniej nie straciłbym żadnego z nich... - zakończył. - Ale wtedy - odparł mu Jezus - nie będzie to walka, o którą ci chodziło. Ani twoim ludziom. Przecież są gotowi walczyć i zginąć za ciebie. Pamiętasz przecież, że w przestrzeni bezpośredniej łączności ze mną wybrali sobie to życie. Dokładnie takie, jakie prowadzą. Wliczając w to odniesione rany i śmierć za ciebie. - Trudna z Tobą dyskusja, Jezusie - przyznał książę, unosząc otwarte dłonie na wysokość ramion. - Pozostaje mi wyrazić zgodę. - A ja? - upomniała się milcząca dotąd cierpliwie księżna. - Też chętnie zgłosiłabym swój pomysł. - Jaki, dorogaya zhena? - zapytał Jurij. - Równoczesny atak od tyłu - odpowiedziała. - Będzie to dla tej istoty jak policzkujące dopełnienie klęski. - Może nawet udałoby się zdobyć jego statek? - Śmiały pomysł - uśmiechnął się książę. - I w oczywisty sposób wart wykonania. Prawda, Jezusie? - Prawda - odrzekł zapytany. - Tym bardziej, że nie wystawi on nawet straży. - Jeszcze ja - odezwał się dowódca książęcej - chcę dodać ostatnie słowo. Bo jakbyście, Panie, i wy, książę, o czymś zapomnieli... - O czym? - księżna Molchana spojrzała uważnie, wiedząc że pytanie skierowane zostało także do niej. - Trzeba nam zabezpieczyć waszego Nautilusa. Cdn. * Tuż przed popełnieniem samobójstwa w tenże tradycyjny sposób Yabu Kasigi mówi właśnie o przejściu Wielkiej Rzeki. Uważnego czytelnika odsyłam do końcowego fragmentu odpowiedniej, cytowanej uprzednio, powieści. ** Dokładnie tych słów użył mistrz Jedi Qui-Gon Jin podczas rozmowy z królową Amidalą w "Mrocznym Widmie". Voorhout, 24.02.2023 .
-
Inne spojrzenie, część 96
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Proszę, proszę! Siostro 🙂 , tylko pozazdrościć ☺️ . Cieszę się z Tobą z Twojego miłego wieczoru 🙂 . Odnośnie zaś do tego filmu: żeby to była komedia... 😂😂😂 Żartowałem, nie oglądałem. Po powrocie z pracy planuję nastawić sobie serial "Kolonia" do naleśników 😋 . A potem napisać kolejny rozdział 🙂 . Pozdrowionka 🙂 . -
Inne spojrzenie, część 96
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Tak podpowiedziały mi myśli: że Twoja dusza udała się właśnie tam. Stąd napisałem to, co napisałem. Realistyczność tego, co widziałaś, potwierdza moje przekonanie. W każdym razie dla mnie. W innym wypadku był to wyłącznie sen... 🙂 Wszystko w porządku u Ciebie i Dzieci? -
Inne spojrzenie, część 96
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Myślałem, że Księżniczka wyśle Ci przekaz o sobie samej pokazujący, co teraz robi. A tymczasem odwiedziłaś świat równoległy. Mm... -
Inne spojrzenie, część 96
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Sam kontakt ze strony takiej osoby o czymś świadczy, niezależnie od swojej energetycznej siły i niezależnie od treści. Przyszło mi na myśl, że świat wkracza w kolejny etap przemiany, skoro osoby takie jak Księżniczka z Tisuli kontaktują się z osobami wyższej świadomości - jak Ty - z naszego wymiaru. Prawdopodobnie to pierwsza z wiadomości, które od niej otrzymasz... Mam nadzieję, że zasnęłaś spokojnie 🙂 . -
Inne spojrzenie, część 96
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Nową przestrzeń, powiadasz? Ciekawe, i to bardzo. Z czasem uda Ci się ją nazwać, jak myślę. Z drugiej strony rzecz nie w nazwie... Jak Twój wieczór 🙂 ? Serdeczne pozdrowienia 🙂 . -
Inne spojrzenie, część 96
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Wiesławie 🙂 , Ago 🙂 - dzięki Wam serdeczne za literacką wizytę i uznanie dla kolejnego rozdziału 🙂 . Miło było Was gościć, jak zawsze. Siostro 🙂 , teraz wiem że owa Księżniczka odwiedziła Twoje myśli. I cóż Tobie do nich przyniosła? Serdeczne Wam pozdrowienia. -
- Gotowi. Gotowi, Panie - powtórzyło kilka głosów. Żony wysłały Jezusowi telepatyczne potwierdzenie, zaś para książęca przytaknęła czytelnymi gestami. - Gotowi, Mistrzu - odpowiedział Mil, zapytawszy uprzednio Soę. Też telepatycznie. - A zatem... - Wszechświat-Człowiek skinął dłonią. Cały orszak jeźdźców uniósł się powoli w powietrze, wraz z wozem, na którym złożono szczątki Szaraków. Po czym zniknął, niczym porwany gwałtownym wichrem. Ewa, nieprzyzwyczajona do podróżowania w ten sposób, odruchowo zamknęła oczy. Chociaż nie było praktycznie potrzeby, bowiem wszyscy przemieszczali się w energetycznej osłonie. - Możesz bezpiecznie otworzyć oczy - usłyszała w umyśle głos męża i poczuła Jego uśmiech. - Tym bardziej, że właśnie lądujemy... Ledwie zdążyła zdziwić się po raz kolejny, a już poczuła, że wraz z rumakiem powoli opuszcza się na ziemię. Odetchnęła z ulgą. - Ale szybka podróż... - wyrzekła powoli, gdy Jezus, zawróciwszy od czoła kawalkady, stanął tuż obok niej. - Nic zdążyłam zobaczyć... - To przez pole ochronne - wyjaśnił WszystkoMogący. - Poza tym, poruszaliśmy się tak szybko, że nie nadążyłabyś z rejestrowaniem tego, co widzisz wokół. Dlatego uczyniłem je nieprzejrzystym. A teraz pozwól, droga żono - uśmiechnął się i pocałował ją przepraszająco. - Trzeba przygotować bitwę. - Co?... - zapytała przerażona, ale Jezus odjechał już do księcia, na czoło orszaku. - Bitwę - powtórzył telepatycznie. - Z Szarakami. Ale nic się martw, wynik jest z góry przesądzony... - Drogi Juriju - rzekł stanąwszy obok księcia - powiedz dowódcy swojej gwardii, by wydał rozkaz przygotowania się do walki. Co prawda, moglibyśmy się bez niej obejść - dodał - ale mam okazję spowodować, by przewodzące Szarakom istoty Mroku postąpiły na drodze ku Światłu. Czyli ku mnie. Przyda im się to doświadczenie. Tak. Przywrócimy trochę równowagi... - Doskonale - uśmiechnął się książę. - Dawno nie toczyłem żadnej bitwy, toteż ta wręcz przyda mi się. Nawet bardzo - zatarł dłonie bojowym gestem. - Moim gwardzistom również. Co prawda, codziennie ćwiczą się w walce, ale co innego ćwiczenia, a co innego prawdziwa walka. I to z takim wrogiem... - rozmarzył się wojowniczo. - Rozumiem cię - Jezus zaśmiał się w odpowiedzi, przypominając sobie z szeregu swoich wcieleń wszystkie te wojskowe, z lat na Ziemi i z innych wymiarów: hoplita, legionista, lechicki woj, samuraj... I inne. - Jak widzisz - uśmiechnął się do księcia, widzącego te obrazy w Jezusomyślach - było tego całkiem sporo. - Jak widzę - Jurij odeśmiał się, odpowiadając. - Było. I mam nadzieję - zaśmiał się powtórnie - że pamiętasz, jak się walczy. - No coś ty! - Jezus żachnął się żartobliwie. - Zapomniałem... Cdn. Voorhout, 22.02.2023
-
Polska Rzeczypospolita Narodowa
Corleone 11 odpowiedział(a) na Łukasz Jasiński utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Łukasz Jasiński Ujmując rzecz potocznie: Fajne To 🙂 . I miło się czytało. Serdeczne pozdrowienia. -
Zostaw wiadomość
Corleone 11 odpowiedział(a) na Lidia Maria Concertina utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Lidia Maria Concertina Bardzo Dobre 🙂 . Zapytam jednak, co oznacza słowo "obrewany"? Mam też uwagi natury technicznej. Jeśli przed trzykropkiem wstawiasz spację, której zwyczajowo tu nie stosujemy, zwiększ odstęp przed następującymi po nim słowami (pierwsze zdanie) lub słowem (ostatnie). Pytajnik umieszczamy przed trzykropkiem, a jeśli, zmieniając regułę, po nim, wtedy nie stosujemy spacji. Kropka po "do widzenia" winna znajdować się po cudzysłowie. Serdeczne pozdrowienia 🙂 . -
Tylko anioły, część 4
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Droga Siostro 🙂 , bardzo się cieszę, że spodobało Ci się powyższe opowiadanie 🙂 . Dzięki Ci ogromnie za gratulacje i za uznanie ☺️ . Mm... spróbuj jeszcze raz wyciszyć się i otworzyć na Wszechświat. A potem słuchaj myśli i pisz 🙂 . Serdeczne pozdrowienia. -
Drżenie. Przenikanie. Wnikał w Nią dotykiem - najczulszym, na jaki tylko potrafił się zdobyć. Skoncentrowany, by sprawić Jej jak najwięcej przyjemności, czuł coś dziwnego: jakby tenże opuszczał jego palce i, niezależny od niego, sam zagłębiał się dalej. Dalej w głąb Jej niesamowicie pięknego ciała. Wręcz Boskiego. Tak Boskiego, że wszystkie kobiety świata razem wzięte, mogłyby - i powinny! - zazdrościć Jej urody i wdzięku. Z Miriam od Jezusa na czele. Jednak nadal odczuwał swój dotyk. Mimo koncentracji na sprawianiu przyjemności Kochance - którą nie tylko czul, fizycznie i ponadfizycznie, ale widział i słyszał, bo tłumiła jęk, zasłaniając usta lewą dłonią - wędrujący, leniwie i kusząco - po przestrzeniach Jej ciała. Przesuwający się skrawek po skrawku. Centymetr po centymetrze. Przenikający Nadal. Dalej. Bardziej. Rozprzestrzeniający się. Obejmujący Ją Całą i zagarniający Ją Całą we władanie jego dotyku. Jego pragnienia i pożądania. Energii. Czuł owo rozprzestrzenianie wewnątrz Niej, mimo iż nawet nie starał się za nim nadążyć. Delikatne i jednocześnie drażniące. Coraz bardziej i bardziej, owym drażnieniem najłagodniejszym z łagodnych i najczulszym z czułych. A zarazem przepełnionym pożądaniem. Na chwilę odsłoniła usta, by uśmiechnąć się doń. Miał wrażenie, że w tej właśnie chwili cała przestrzeń wokół pojaśniała barwą, której w żaden sposób nie potrafiłby nazwać. Określić. Nawet wtedy, gdyby nie był tu przy Niej. Dla Niej i dla Przyjemności. Jej i swojej. Poczuł, jak przenikający odeń dotyk dociera do granicy. I jak jego energia staje się jednym z Jej odczuwaniem. Sypialnia wokół nich pojaśniała po raz drugi. Jeszcze bardziej intensywnie niż poprzednio. - Czujesz?... - raczej poczuł pytanie, niż je usłyszał, bo nadal przysłaniała usta dłonią... Cdn. Voorhout, 19.02.2023
-
Inne spojrzenie, część 95
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija @Somalija O siostrzanej propozycji napisania kolejnej części "Tylko anioły" brat pamięta 🙂 . I szykuje się do tego 🙂 . A Jezus, w kwestii uśmiechów do Soi, przecież powyżej nie czyni tego. Brat wie, że siostra jest pozytywną osobą. Również dlatego jest padawanką Jezusa. Jakże więc w swojej powieści miałby przedstawić ją jako podstępną zazdrośnicę? Wiem, że wróciłaś do treningów. Ale chętnie dowiem się więcej o Twojej Sobocie 🙂 . -
Inne spojrzenie, część 95
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Siostro 🙂 , dzięki Ci wielce 🙂 . Serdeczne pozdrowienia. -
Polowanie udało się. Książęcy łowczy, którzy im towarzyszyli - jako że władca zawczasu pomyślał, by połączyć je z oglądnięciem miejsca UFO-katastrofy i z wydobyciem szczątków pochowanych istot - sprawdzili się w swoich obowiązkach. Jak zresztą zawsze. Upolowali sarnę, jelenia i dwa dziki, a przy jednym z puszczańskich stawów parę dzikich kaczek. W drodze powrotnej, trzymając się wytyczonych traktów, zatrzymali się na krótki postój blisko miejsca, które odwiedzili kilka godzin temu. Już mieli wyruszać, gdy wszystkich zaskoczył dziwny, pulsujący dźwięk. Trwający z przerwami dość długo. Jakieś pół godziny, ocenił książę. I z pewnością pochodzenia poza-naturalnego, jak skonstatował. - Domyślam się, że jego źródłem jest jeden ze sztucznych umysłów, które oglądaliśmy - rzekł do Jezusa. - Jego poruszenie musiało go obudzić... Hm, lepiej będzie rzec - uaktywnić. Zapewne w celu wezwania pomocy. - Domyślasz się dobrze - odparł mu WszystkoWiedzący. - Ów dźwięk był przekazem, promień zaś czerwonego światła, o ten, który właśnie oglądasz, pobłyskujący pomiędzy drzewami, to dane lokalizacyjne. Podające, gdzie ona ma przybyć. - Trochę zbyt późno - ocenił dowódca książęcej straży. - Istotnie - książę wypowiedział jednocześnie dwie myśli: swoją i tę, którą zobaczył w Jezusoumyśle. - A jednak ma miejsce. I bardzo dobrze się składa, że je zauważyliśmy. Inaczej mówiąc, ich przeoczenie mogłoby kosztować nas wielką niespodziankę. I to z gatunku tych zdecydowanie niemiłych. - Zdecydowanie z gatunku tychże właśnie - potwierdził Jezus. - Wracamy do kremla, i to szybko. Najszybciej, jak to możliwe. Nakaż swoim ludziom, aby tu do nas podjechali. Jak najbliżej - dodał, uprzednio wysławszy swoim żonom, Soi i Milowi to samo telepatyczne wezwanie. Gdy to uczynili i znaleźli się w zasięgu wypowiadanych słów, uśmiechnął się do księcia (do księżnej wszak nie wypadało, chociaż Bogu wypada wszystko, a poza tym - kto Mu zabroni?), zaś ku swoim padawanom przymknął lewe oko. Po czym zapytał donośnym głosem: - Gotowi na cud? Cdn. Voorhout, 18.02.2023
-
Inne spojrzenie, część 94
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Wiesław J.K. Drogi Wiesławie 🙂 : oczywiście, że masz rację. Co prawda, rozszerzyłeś temat, zawężony w powyższym rozdziale do kwestii tak zwanych Szaraków. Znane przykłady filmowe stanowią cykl "Terminator" i "Ja, robot". Natomiast w polskiej literaturze, i to dziecięcej... właśnie: odgadniesz, jaka książka jest tu przykładem? Istnieje też ekranizacja, ze znanymi aktorami w rolach głównych. Serdeczne pozdrowienia 🙂 . -
Inne spojrzenie, część 94
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Wiesławie 🙂 , cieszę się bardzo z Twojego uznania. Miło mi było Cię gościć i tym razem 🙂 . Serdeczne pozdrowienia. Ago 🙂 , dzięki Ci wielce za odwiedziny i uznanie. Dobrze, że jesteś 🙂 . Serdeczne pozdrowienia. -
Inne spojrzenie, część 93
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija A czy Soa ma cechy Anny Boleyn? Drugie zaś pytanie jest takie: czy Wszechmąż pozwoliłby zagarnąć się na wyłączność? Serdeczne pozdrowienia 🙂 . -
Zgodnie ze zwyczajem służący przytrzymali konie wsiadającym płci męskiej, księżnej zaś, Jezusożonom i Soi pomogli wsiąść. Również obyczajnie. Spośród tych przedostatnich Ewa obawiała się nieco tej przejażdżki, mając wcześniej mało podobnych przygód. Ale sekundy energetycznego oddziałania przez Jezusa tak na nią, jak na jej wierzchowca wystarczyły. Gdzieś zniknął lęk, który odczuwała przed dosiadanym rumakiem. Podobnie stało się z obawą przed jazdą, które czuła jeszcze kilka chwil wcześniej. - O, jak fajnie! - pomyślała radośnie, zanim książę nakazał odjazd. - W drogę zatem! - moment później książę Jurij spojrzał najpierw na Jezusa, a potem na pozostałych jeźdźców. Wreszcie na dowódcę swoich gwardzistów, który tego razu miał pełnić także rolę przewodnika. Ten, zrozumiawszy spojrzenie, dal umówiony znak swoim ludziom. Dziewięciu z nich natychmiast wysforowało się naprzód, oddzielając się od ustawionej jako straż tylna grupy i ustawiło trójkami. Jeden zaś, najwidoczniej zastępca, zatrzymał się tuż obok niego. - Ruszamy! - zawołał, na co poprzedzająca ich grupka strażników zareagowała we właściwy sposób: jak jeden mąż ponaglając konie niemal od razu do kłusa, płynnie przechodzącego w galop. Droga minęła spokojnie. Jechali raz wolniej, raz szybciej - tak, jak na samym początku. Po około godzinnej jeździe - jak ocenił dowódca straży, spojrzawszy na słońce - dotarli do kniei, porastającej wielkie połacie ziemi na północ od miasta. Tam trakt zwężał się, przechodząc w ścieżkę, wytyczoną przez książęcego namiestnika i utrzymywaną w należytym stanie przez jego ludzi. O szerokości pozwalającej jechać trzem konnym obok siebie. Po następnej godzinie jazdy - również około - przybyli na polanę, powstałą w w wyniku upadku obiektu z Przestrzeni * i jego eksplozji. Których ślady było widać do dziś: w postaci pasa ściętych ukośnie od góry drzew, zbliżającego się stopniowo ku ziemi. I wspomnianej polany, prawie równo okrągłej w kształcie. - To tutaj, Jezusie - powiedział książę. Czysto zwyczajowo, znając przecież Jego stan - czy też poziom - wiedzy. Wszechświat w ludzkiej osobie rozejrzał się wokół. Także zwyczajowo. - To tor spadania ich statku - wskazał swoim żonom wyraźnie widoczną linię uciętych pni drzew, wyglądających jak po ciosie gigantycznego miecza. Żaden z nich nie odrósł w miejscu zranienia, niemo wskazując na krzywdę, jaka go spotkała. Pozostali jeźdźcy zbliżyli się do nich, podjeżdżając jak dało się najbliżej, aby lepiej słyszeć. I rzecz jasna widzieć. - A miejsce pochówku przybyszy tam, tuż za polaną? - pokazał widoczny pomiędzy drzewami głaz. Jego przywiezienie, a zwłaszcza załadunek i umieszczenie go tam kosztowały gwardzistów wiele trudu. Co prawda dodatkowo wynagrodzonego sowicie przez władcę, chcącego na zawsze dla potomnych upamiętnić tak niezwykłe i niecodzienne wydarzenie. Książę potwierdził skinieniem głowy. - Pójdźmy tam więc - rzekł Jezus, zsiadając i oddając wodze już czekającemu na nie strażnikowi. - Pilnujcie koni, są jeszcze trochę niespokojne - polecił, czując w umysłach młodszych ludziom braci ** obawę przed przebywaniem w miejscu, gdzie wydarzyło się coś dla nich niezrozumiałego. - Dobrze, Panie - ukłonił się gwardzista. Jezus podziękował mu gestem i ruszył przez porastające polanę trawy ku obeliskowi. - Rozkaż strażnikom - zwrócił się do księcia, gdy podeszli - niech rozkopią grób. Władca nie okazał zdziwienia, dostrzegłszy uprzednio ten zamiar w umyśle Wcielonego Wszechświata. Zresztą, jako osobę wyższej świadomości niewiele go dziwiło. Często okazywał to swoim ludziom bardzo wyraźnie, chcąc, aby Ich świadomość wzrastała również. I wyjaśniając powody swego braku zdziwienia, gdy było to potrzebne. - Gdy skończycie, wydobądźcie szczątki - dodał. Książę już zobaczył w Jezusoumyśle, o co chodziło. Ale jego ludzie spodziewali się ujrzeć coś zupełnie innego niż to, co ukazało się ich oczom. Żony Jezusa wiedziały, prowadząc między sobą telepatyczną rozmowę podczas drogi. Soa zaś i Mil domyślali się. - To nie są ludzkie szczątki... - jeden z kopiących miał przerażenie na twarzy i jeszcze większe w spojrzeniu. - Jakże to?... - nie pojmował. - Przecież... - To nie były żywe istoty - wyjaśnił WszystkoWiedzący. - Ale tak zwane bioroboty *** . - Bio... roboty?... - powtórzył powoli drugi strażnik, przestraszony tylko trochę mniej. - Czyli... co? - Masz w swoim ciele kości - zaczął Jezus obrazową odpowiedź. - I wewnętrzne organy, dzięki którym twoje ciało żyje. Dzięki którym funkcjonuje jako całość. Serce. Płuca. Żołądek. I inne. Dzięki temu twoja dusza może w nim zamieszkiwać. Gdy ciało kończy żywot, dusza je opuszcza. Zgadza się? - pozwolił słuchającym pozbierać myśli, by chociaż trochę otrząsnęli się z szoku. - Zga... dza - odparł zapytany. - A teraz wyobraź sobie - kontynuował Jezus powoli - że twoje kości są sztuczne. Metalowe. Że służą wyłącznie podtrzymywaniu naturalnej powłoki, żebyś tylko wyglądał jak żywy. Tak bez mięśni. W środku zaś nie masz nic. Żadnego ze wspomnianych organów - mówił nadal, jeszcze wolniej i bardzo wyraźnie. - A co masz w głowie? - zapytał gwardzistę widząc, że jego przerażenie ustępuje. - No... mózg - odpowiedział. - Umysł. Dzięki niemu myślę, widzę, słyszę. I czuję. Mogę poruszać się i reagować na to, co dzieje się wokół mnie. Na... hm... bodźce - przypomniał sobie książęce nauki. - Taki ster... ownik - powtórzył trudne dla siebie słowo, kojarzące mu się z czymś znanym: sterem rzecznego statku. - Brawo! Świetna odpowiedź - uśmiechnął się Jezus. - Doskonale pamiętasz nauki - pochwalił głośno strażnika, tak by jego towarzysze to usłyszeli. A jednocześnie wysyłając księciu myśl, że warto zwrócić nań baczniejszą uwagę. Gwardzista pokraśniał z dumy, jakbyśmy wtedy powiedzieli. - To teraz wyobraź sobie - wskazał owalny przedmiot, metalicznie pobłyskujący w pustych oczodołach czaszki jednej z odkopanych istot - że zamiast mózgu masz to. - Zaczekał, aż wszyscy spojrzą na to, co właśnie pokazywał. - Sztuczny umysł, który tobą steruje - celowo użył słowa tego samego, co żołnierz. - Odbiera światło, ciemność, obrazy, dźwięki i wydarzenia wokół przez organy zbudowane na kształt twoich oczu i uszu. Ma zapisane, niczym na papierze, bardzo wiele możliwych wydarzeń. I dopisane do nich odpowiednie reakcje. Gdy dzieje się któreś z nich, interpretuje ją i wybiera właściwą. Działasz właśnie tak. Prawda? - zaczekał na żołnierską odpowiedź. - Prawda - padło potwierdzenie. Zdecydowane już o wiele bardziej. - Doskonale - Jezus uśmiechnął się doń po raz kolejny. - Twój książę jest z ciebie dumny. Właśnie to wszystko oznacza bio-robota - podzielił słowo na tworzące je części. - Robot to sztuczny organizm, "bio" zaś oznacza organiczny dodatek. W tym wypadku powleczenie naturalną skórą, by ta istota wyglądała na żywą. Z której, jak widzicie, zostało prawie nic. - Wydobądźcie jedne z nich - nakazał książę, przyjąwszy od Jezusa telepatyczną sugestię. - Zabierzemy ją do kremla, nasz gość chce pokazać nam coś więcej - po chwilach, potrzebnych na wydobycie szarakoszczątków, odprowadził spojrzeniem gwardzistów, przenoszących je i składających na specjalnie do tego celu przyprowadzonym wozie. - A co powiecie na małe polowanie, takie naszym zwyczajem? - zaproponował. Cdn. * Celowo użyłem tu słowa-zamiennika dla wyrazu "Kosmos". ** Zgodnie z wczesnochrześcijańską koncepcją, obecną także w tak zwanej antropologii filozoficznej, zwierzęta mają dusze. Na niższym poziomie rozwoju, zatem nazwa "młodsi bracia" jest właściwa. Słusznie też tak zwany święty Franciszek z Asyżu, nawiązując do owej idei, podkreślał związki ludzi z innymi stworzonymi przez Wszechświat istotami ("Bracie Wilku"), jak i oczywistego przecież ze Słońcem i Księżycem ("Brat Słońce", "Siostra Księżyc") . Mimo, że ten ostatni jest tworem sztucznym. Ale Franciszek o tym najprawdopodobniej nie wiedział. Voorhout, 17.02.2023
-
Inne spojrzenie, część 93
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Pamiętam, że wspomniałaś o kuzynce z Ukrainy. A gdzie jeszcze masz krewnych? @Somalija Może nie znam się na dzieciach, ale czemu Mateuszek jest za mały, by usłyszeć o wujku w Holandii? Bo zaraz wpadnie na pomysł odwiedzin? -
Inne spojrzenie, część 93
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija @Somalija Mówisz mi więc, że siostrzenica będzie chciała prezent na imieniny. W kwietniu, w maju, w czerwcu czy w lipcu? (O urodzinach nie wspominając). Żaden kłopot 🙂 . Najwidoczniej nie boję się i Jezus też się nie boi 😉 😂😂 . Wężowidło? Oj! To brzmi jak nadmiar samokrytyki 😂 .