Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Corleone 11

Mecenasi
  • Postów

    2 287
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Treść opublikowana przez Corleone 11

  1. - dla Belli Równie rozgorączkowany Mil pomyślał w odpowiedzi, że i on pragnie, aby Bella nie przestawała. Będąc, jak już domyśliłeś się, mój Czytelniku - współaktywną. Z całą bowiem swoją, wspomnianą poprzednio, południową czułością, współobdarzała Mila i dotykiem, i pocałunkami. Jednym i drugim wypełnionym delikatnością i łagodnością. - Nao paro... - powtórzył po Niej Mil. - Muito Doce Bella... *. * * Soa, udawszy się do sali biesiadnej, odnalazła poszukiwanego Starszego. Zgodnie ze słowami Jezusa, omawiał z księciem przygotowania do uczty. W swobodnymi tonie, stojąc obok niego przy jednym z wejść do komnaty. - Zrobimy wszystko tak, jak proponujesz, mości książę - usłyszała Soa, podchodząc do nich. - Będziesz zadowolony, jak zawsze - dworzanin ukłonił się lekko. - Wiem, mój dobry i wierny sługo - książę Jurij uścisnął mu dłoń, uśmiechając się. - Jak zawsze. - Ach, oto i Soa: dzielna uczestniczka naszej bitwy - władca księstwa Moskwy odwrócił się, widząc trzecim okiem, kto do nich podchodzi. I zarazem dając Starszemu do zrozumienia, że kończą rozmowę, aby mógł on swobodnie z nią porozmawiać. - A... tak, wasza książęca mość - dygnęła Soa. - Przyłożyłam się do zwycięstwa w miarę skromnych możliwości. - Nie takich skromnych, jak widziałem - odrzekł książę Jurij. - Nauki u Mistrza Jezusa nie poszły w las. Rozmawiajcie sobie - uczynił z uśmiechem przyzwalający gest, pokazując jednocześnie, że wie o wszystkim. - Jak mógłby nie wiedzieć... - pomyślała Soa. - Pani Soo - Starszy Nad Służbą skłonił się dwornie, postanawiając słowo po słowie przechodzić do rzeczy. Ale tak, by jej nie speszyć. - Może mogę zaoferować spacer po książęcych ogrodach? * * * - Nooo... - i książę, i księżna, biorąc udział w dokonywanych przez Jezusa oględzinach zdobycznego statku gwiezdnego, kręcili z niedowierzaniem głowami. Chociaż oboje byli osobami wysokiej świadomości. - I ta maszyna to potrafi, powiadasz? Osiągać takie szybkości? Znikać? Poruszać się także pod wodą? I to wszystko bezpiecznie dla ludzi w środku? Aż trudno uwierzyć... - A jednak to prawda - przytaknął Jezus. - I jak widzę wasze myśli, chcecie się przekonać... Cdn. Voorhout, 09.03.2023
  2. @Somalija Ago, odparłem Ci pytaniami, odpowiedzi na które stanowią odpowiedź na Twoje rozmyślanie 🙂 . Jezus jest płodny jako mąż idealny pod każdym względem. Jako taki daje każdej z żon wszystko, czego pragną. W każdej sferze zaspokaja ich pragnienia, sprawiając, że są z Nim szczęśliwe. Nie potrzebują więc być "ciekawe innych mężczyzn" i wątpię, by przychodziło im to na myśl. No i nie myl wybaczenia z akceptacją... Dobrej Środy 🙂 .
  3. @Somalija Dzięki Ci serdeczne za wizytę i komentarz 🙂 . Odpowiem następującymi pytaniami: Jak Mężczyzna Nad Mężczyznami miałby być niepłodny? I która kobieta, mając Go za męża, byłaby, używając Twoich słów, "ciekawa innych mężczyzn"? Pytsnie zaś trzecie brzmi: jak myślisz, co Jezus zrobiłby z taką niewierną żoną? Pozdrowionka 🙂 .
  4. - dla Belli - Moje żony, witajcie z powrotem! - Jezus pojawił się przed nimi, uśmiechając się promiennie. Po czym przytulił i ucałował czule każdą z nich. Po kolei, poczynając od tej, z którą żonaty był najdłużej - od Arweny. Otrzymując w zamian, rzecz jasna, powitania równie pełne czułości. Jedynie Mariko zachowała się nieco bardziej powściągliwie, zgodnie z samurajskim obyczajem. - Moje ukochane - obiecująco uśmiechnął się Mąż Nad Mężami - każdej z was należy się noc pełna czułości. I to wkrótce. - Jak zawsze - dopowiedziała Ewa, rumieniąc się także z powodu własnej śmiałości. Uśmiechnięty Jezus pokiwał głową w odpowiedzi... * * * Gdy odeszli dostatecznie daleko, Bella upewniła się przy pomocy duchowego wszechspojrzenia, że nikt ich nie widzi i nie słyszy. Oprócz dusz, zamieszkujących miejscowe ptaki i otaczające ich drzewa i pozostałe leśne rośliny. Zatrzymawszy się, objęła Mila, przytuliła go i zaczęła całować z całą swoją południową czułością - Mam na ciebie ochotę... - wyznała wprost, rumieniąc się. - Tu i teraz. Rozmowa o sprawach ducha może poczekać... * * * - Drogi Jezusie - książę Jurij razem z Mochaną podeszli do Jezusa odczekawszy taktownie, aż przywita się z żonami - wygraliśmy bitwę! Zadufek, jak go słusznie nazwałeś, pokonany! Znalazł się tam, dokąd swoimi myślami i decyzjami zmierzał. - Pora na radosną ucztę po zwycięstwie! - dodała księżna. - A co zrobimy ze statkiem i jego ocalałymi biorobotami? - zapytał książę. - Droga Mochano, na ucztę oczywiście zgoda - odparł Jezus. - Pewnie, że należy się ona nam wszystkim. Waszych poległych wojów wskrzeszę, a rannych uleczę - odpowiedział księżnej na pytanie, które właśnie zamierzała zadać. - Niech nadal żyją zdrowo i dobrze wam służą, jak dotychczas. Statek zaś i bioroboty mogą wam się w przyszłości jeszcze przydać. Dokonam tylko - o, już gotowe! - uczynił gest dwoma palcami prawej dłoni - zmiany w ich oprogramowaniu, by teraz wam służyły bez żadnych niespodzianek. - Chcesz nas nauczyć nim latać? - upewnił się książę. - Przecież już o tym pomyślałeś i chcesz tego - odrzekł mu Jezus. - Twoja księżna też. Będąc tak pozytywnymi osobami wykorzystacie go dobrze, a przecież przewaga wam się przyda... - dodał. * * * Soa, stanąwszy kilka kroków od rozmawiającego z książęcą parą Jezusa, czekała, aż skończy. Gdy Mochana i Jurij ukłonili Mu się i odeszli, zbliżyła się. - Mistrzu - powiedziała - gratuluję zwycięstwa. - Dziękuję ci bardzo, moja droga padawanko - uśmiechnął się Nie Do Pokonania. - Nic nie jest dla mnie trudne i ty o tym doskonale wiesz - przytoczył, ale z pozytywną emocją w miejscu negatywnej, słowa Wolanda. Słowa, które Mistrz Michaił zapisał w "Mistrzu i Małgorzacie" * . - Jak widzę, pragniesz zapytać o Starszego Nad Książęcą Służbą - uśmiechnął się ponownie. - Chcę, Mistrzu - Soa zarumieniła się lekko. - Właśnie rozmawia z księciem o przygotowaniach do uczty - odparł Jezus. - W sali biesiadnej. Pójdź tam, a znajdziesz go. - A straże? - zapytała. - Oczywiście, że przepuszczą cię bez żadnych pytań - odrzekł z uśmiechem. - Chyba nie pomyślałaś, że mogłoby być inaczej... * * * - Mil, nao pare... nie przestawaj... - wydyszała Bella. Była rozgorączkowana tak, że ledwie mogła oddychać, a przeplecione w jedno emocje z pragnieniami wypełniały ją i buzowały jak ogień. - Continuar... ** Cdn. * Przytoczone słowa znajdziesz, uważny i dociekliwy Czytelniku, w końcowych scenach wspomnianej Powieści Mistrza Michaiła. ** Tu, jak sądzę, dodawanie tłumaczenia jest zbyteczne. Voorhout, 07.03.2023 .
  5. @staszeko W tym znaczeniu trudno się nie zgodzić. Dzięki Ci za odpowiedź 🙂 . Serdeczne pozdrowienia.
  6. @Lidia Maria Concertina "(...) Dał tylko klucze do starego kościoła, a tam morze... (...)" Czy "może"? Tak czy inaczej: bardzo dobrze napisane 🙂 . Serdeczne pozdrowienia. @staszeko W jakim sensie "(...) dorobek (...) przepadnie" 🤔 ? Serdeczne pozdrowienia 🙂 .
  7. @Leszczym Szczególnie owo "panie Boże" potwierdza napisanie "Oceny..." z przymrużeniem oka 😉 . Interpunkcja tym razem zasłużyła na wyższy stopień 😂😂 ... Serdeczne pozdrowienia.
  8. @Somalija Aha. Ale czy to bezpieczne, droczyć się z bratem prowadzącym walec 🤔🤪 ? 😂😂 Jedzie sobie powolutku, brrrumm, brrrumm. Toczy się, jest coraz bliżej, brrrruuum... 😂😂
  9. @Somalija No, włączyłem już silnik: brrrum-brrrum - wrrr 😂😂😂 . Zaraz się potoczy: "Przyjdzie walec i wyrówna" 😂😂 , jak śpiewał Mistrz Wojciech Młynarski 🙂 . Siostro 🙂 , przecież brat nie krytykuje, tylko wskazuje i doradza... .
  10. @Somalija Tak - właśnie "Łoo Matko". Myślisz o tym, gromadzisz w sobie myśli, potem Twoja dusza wędruje do miejsc, w których stało się to, co się stało. Te myśli to energia wiadomo jaka. We wspomnianych miejscach Twoje duchowe ja dotyka tej samej, czerpie ją chcąc nie chcąc. Mam chociaż nadzieję, że oczyszczasz duszę każdorazowo po napisaniu takiego wiersza 🙂 . Serdeczne pozdrowienia 🙂 .
  11. - dla Belli - Przecież wiesz, dlaczego - Jezus zaczął odpowiedź. - Dawałem mu szanse powrotu na Jasną Stronę Mocy. Chociaż czuł energię dotykających go wydarzeń, z rozmysłem odrzucał tę możliwość. Aż doszedł do punktu w czasie swojego przeszłego już wcielenia, w którym ciąg moich propozycji dobiegł końca. - Zatem teraz wszystkie istoty w galaktyce odeń odpoczną - Mil podszedł do Belli, aby ją przywitać. Obdarzyła go kolejnym czarującym uśmiechem i pocałowała czule - ba, nawet bardzo czule - objąwszy i przytuliwszy. Z pewnością domyślasz się, Czytelniku, że zarówno objęcia, jak i pocałunek zostały odwzajemnione. Z całą, pełną radości, czułością. - Nie teraz, Milu, nie teraz - Bella z trudem zaprzestała pocałunków. - Aż się zarumieniłam... widzisz? - spojrzała zawstydzona. - Mnie też pieką policzki... - uśmiechnął się czując, że spąsowiał. Wzięła głęboki wdech i ujęła jego dłoń, drugą przysłaniając najpierw oczy, potem usta. - Rozumiem, że wkrótce wrócisz - na powrót zwróciła się do Jezusa. - Tak, wkrótce - odparł. - Potowarzyszę naszemu przyjacielowi w drodze do innego wymiaru, a potem utniemy sobie pogawędkę. Już emocjonuje się swoim zwyczajem, czekając na mnie, a i dusze wokół obecne coraz bardziej mają dosyć jego obecności - wskazał na otaczające polanę drzewa, które jedno po drugim, jakby pod uderzeniem wiatru, zaczęły falować - najpierw łagodnie, potem coraz bardziej gwałtownie. Chociaż powietrze pozostawało nieruchome. - Wkrótce wrócę. Czekajcie - powtórzył, zwracając się do żon z uśmiechem. - Do zobaczenia - uczynił gest ku Milowi z Bellą i Soi. - Ach, wy... - pogroził żartobliwie palcem. - Widzę, że chcecie... porozmawiać - szybko zamienił słowa. Idźcie sobie na spacer. Długi - zalecił na odchodnym. Gdy tylko Jezus zniknął, Soa podeszła do żon Jezusa, rozprawiających o ostatnich wydarzeniach. - Myślałam, że będzie to spokojna wyprawa... - westchnęła Małgorzata. - A tu masz! Bitwa, i to jeszcze jaka! I z kim! - pozbywała się niepokoju i strachu. - Oj... - Mariko zrobiła współczującą minę. - Przecież chyba nie pomyślałaś, że nasz mąż mógłby przegrać... to zresztą zupełnie amożliwe. Pomijając już boskość, w całym Kosmosie nie ma wojownika o równie wysokich umiejętnościach. Zarówno, jeśli chodzi o te szermiercze, o te strategiczne, jak i znajomość Mocy. Nie wspominając już o tym, że nikt i nigdy nie wziął udziału w większej ilości pojedynków i bitew, co nasz mąż. Stąd zresztą jego doświadczenie i umiejętności - zakończyła. - Jak to? - wciąż jeszcze niespokojna Małgorzata usiłowała nadążyć za biegiem rozumowania Mariko. - Przecież Jezus-san uczestniczył w każdej... - dopowiedziała. * * * - Ano, to teraz sobie podebatujemy - rozpoczął Jezus, gdy wraz z duszą pokonanego Annunaki znalazł się w wymiarze, który najlepiej będzie nazwać Jego rodzimym. Określenie "Jego własnym" byłoby niewłaściwe o tyle, że - jak absolutnie słusznie zauważył Stanisław Lem - Kosmos jest przestrzenią, której nikt nigdy nie opuścił i nie opuści * . Zatem skoro wszystkie światy i wymiary znajdują się w jego obrębie - czyli Doń należą - trudno nazwać "Jego własnym" tylko jeden spośród nich. Negatywna energia wciąż emanowała ze stojącej obok Wszechświata duszy, znajdując uzewnętrznienie w emocjach. - Narozrabiałeś, mój drogi - powiedział doń surowo. - I to jak jeszcze. Gdziekolwiek pojawiłeś się, w którymkolwiek świecie bądź wymiarze, tam naruszyłeś równowagę energii, wprowadzając niepokój, strach, duchowe rozchwianie i bezład. Spójrz! - wskazał palcem. - Na przykład tu. I tu. Tam. I tam też! Wszystkie pozytywne istoty - w całym mnie - mają cię dość! Wiesz więc, co czeka cię teraz. Dusza Nibiranina, który poziomem pychy przewyższył każdą z żyjących kiedykolwiek istot, wciąż patrzyła krnąbrnie w bok, nie odpowiadając. - Za-du-fek! - Jezus położył akcent na każdej głosce wymawianego właśnie słowa. - Czeka cię teraz mozolne i długotrwałe przywracanie równowagi. Długi ciąg wcieleń, w których będziesz doznawał krzywd od wszystkich dusz i osób, które napotkasz. W większości z nich od początku aż do końca: emocjonalnych, psychicznych, fizycznych i finansowych. W jakąkolwiek wcielisz się istotę, będziesz cierpiał. Patrz tu - Jezus pokazał człowieka, pozostawiającego ślepe jeszcze i całkowicie bezradne kociątko na pastwę losu. I tu - innego, który wywozi do lasu psa i przywiązuje go do drzewa, po czym odwraca się i odchodzi, jakby nigdy nic. Wreszcie kolejnego, który głodzi i pastwi się nad innym, bijąc go, kopiąc i doprowadzając do stanu prawie całkowitego wycieńczenia. - Te wszystkie istoty to ty. A to dopiero początek. - Ja tak nie chcę! - wyrzucił z siebie Anunnaki. - Wybierałem tak, jak chciałem i czyniłem, co chciałem! Ale wszystko za Twoją zgodą! Nie możesz więc teraz... - Tak, to prawda - przytaknął mu Wszechświat. - Wszystko za moją zgodą. A równocześnie za twoją - także na następstwa tego, co uczyniłeś. Chcesz przykład? Porównanie? Proszę bardzo. Wywoływałeś energetyczne tsunami i trzęsienia ziemi sprawiając, że napotkani przez ciebie ludzie i inne istoty traciły oszczędności, majątki, rodziny, a często i życie. Krzywdziłeś innych dla zabawy i rozrywki. Dla przyjemności krzywdzenia. Sam więc ściągnąłeś na siebie taki właśnie los. - Alternatywa? - Anunnaki nadal zachowywał się arogancko. - Nie ma alternatywy - odrzekł Jezus. - Nawet tysiąclecia energetycznego wyobcowania, z dala od innych dusz, nic zmienią. Kiedyś będziesz musiał zacząć oddawać to, co zabrałeś. Rozmawiać z innymi duszami, porozumiewać się z nimi i umawiać na życia pełne cierpienia i krzywd. Tym razem twoich. I to dokładnie z tymi, których skrzywdziłeś. Jedyne, co możesz wybrać, to kolejność: komu najpierw, a komu potem oddasz, coś winien. Nibiranin milczał, nadal pysznie nie odzywając się. - Zostawiam cię więc - Wszechświat odwrócił się i odszedł. * * * A tymczasem Bella i Mil... Cdn. * Zainteresowanego Czytelnika odsyłam do "Bajek robotów" autorstwa wspomnianego Mistrza Stanisława. W jednej z nich znajdziesz krótki dialog, przekształcony w zdanie, do którego nawiązuję niniejszym przypisem. Voorhout, 06.03.2023.
  12. @Somalija Ago 🙂 , to kolejny Twój wiersz, w którym zawierasz określoną energię, oddziałującą i na Ciebie samą, i na czytelników. Jak na pewno pamiętasz, wymienialiśmy już uwagi na ten temat. Z drugiej strony patrząc - oczywiście, możesz pisać, o czym chcesz 🙂 . A teraz stylistyka. W drugiej zwrotce proponuję zamienić miejscami środkową i ostatnią linijkę oraz usunąć "mocno". W trzeciej bardziej właściwą będzie forma czasu przeszłego "płonęło" zamiast "płonie" (z wiadomych powodów), zaś ciąg dalszy winien brzmieć: "schrony wypełniły kości/żywcem stopionych", pozostając równie obrazowym. Dalej: - "rosyjska sztuka wojenna w rozminowywaniu/nie przewidziała saperów/oddział skazańczy biegnie/polem minowym". Następnie: - zamień "barbarzyństwo" na "barbarzyńców" oraz napisz "Półwysep" zamiast "półwysep". I: - oblatuje się prototyp samolotu, nie pilota, - "w kila godziny" jest niezrozumiałe, - jaki związek mają buty z oblatywaniem? - "bak", jako wyraz pochodzący z mowy potocznej, warto zastąpić słowem "zbiornik". Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂 .
  13. @Leszczym Przygoda przygodą i miło było przeczytać Twoje zaobserwowanie 🙂 , ale interpunkcja psuje odbiór. Ponadto konstrukcja niektórych zdań budzi zastrzeżenia - np. "Ja tak ty". Język mówiony przedstawiany w prozie też powinien być staranny. Serdeczne pozdrowienia 🙂 .
  14. @Somalija Owszem, trzeba. Ale czemu zaraz miałaby to być zazdrość 😏 ? Zwłaszcza, że Soa na urodę nie ma powodu narzekać 🙂 ...
  15. @Somalija Jest Co podziwiać, jest ☺️ . Ale przecież Soa też jest urodziwa. Siostro, a ładnie to zazdrościć 🤪 ??
  16. - dla Belli ... i, jak łatwo mogłeś się domyślić, mój Czytelniku, odbił z łatwością nadlatujący cios. Podobnie jak kilka następnych. Wściekłość Nibiranina, nie mogącego dosięgnąć przeciwnika mimo umiejętności szermierczych i wysokiego poziomu Mocy, wzrosła jeszcze bardziej. - Większość oglądających naszą walkę osób, jak również innych dusz wokół obecnych - Jezus unieruchomił telekinetycznie adwersarza, przyciskając go do pnia jednego z otaczających polanę drzew - oczekuje pięknego pojedynku. Emocjonującego, zatem i trwającego należycie długo. Jednak energetyczny punkt widzenia jest najbardziej istotny, co zresztą sam doskonale wiesz. Wiesz także, chociaż odsuwasz od siebie tę świadomość, że twoja negatywna energia bardzo poważnie narusza równowagę nie tylko Ziemi, ale i całego układu słonecznego. I to od zbyt dawna. Szkodząc wszystkim żywym istotom, niezależnie od tego, czy odczuwają owo obciążenie twoim Mrokiem, czy też nie. Tak więc - uwolnił przeciwnika - czas kończyć. Tę walkę i - twoje - obecne - życie - po każdym słowie odbijał wręcz niedbałe energetyczne uderzenia czerwonego promienia. Po czym wyprowadził swój własny cios. Tak szybki, że niezauważalny dla nikogo z wokół obecnych. W tym dla Anunnakiego, którego owym ciosem dosięgnął. - Ty...! - wyartykułował emocję Nibiranin czując, że życie zaczyna zeń uchodzić. Cząstka po cząstce łącząc się energetycznie z powietrzem wokół. Przez ranę, w której wciąż tkwiło fioletowo-złote ostrze promiennego miecza. - Ty...! - powtórzył z niesłabnącą wściekłością. Trzymając się jej uporczywie, jakby mogło mu to cokolwiek pomóc w sytuacji, w której znajdował się obecnie. - Przeprosić cię? - Jezus odczytał myśli umierającej istoty, która stworzyła naród Izraela i wmawiała swoją boskość początkowo tylko jego członkom. - Nic z tego. Będąc Wszechświatem, nie używam słowa "przepraszam". Do zobaczenia - w innym wymiarze - dwoma powolnymi ruchami wyciągnął świetlne ostrze z ciała, które opadając na ziemię wydało ostatnie tchnienie. Wyłączył miecz, powiesił go u pasa i używając Mocy podniósł leżące przed nim zwłoki, po czym przerzucił je sobie przez ramię. - Czekajcie na mnie - popatrzył na żony, po czym przeniósł spojrzenie na padawanów i na książęcą parę. I na Bellę, która zjawiła się niespodziewanie, posławszy Milowi od razu czarujący uśmiech i ukloniwszy się Soi. - Ach, to ty - uśmiechnął się do niej Jezus. - To ja - odwzajemniła uśmiech. - Nie mogłam opuścić takiej chwili. Ale powiedz mi: Czemu trwało to tak długo? Cdn. Voorhout, 03.03.2023.
  17. @Somalija Nawet sto druga, jeśli rozpocząć liczenie od rozdziału, który napisałem pod innym pseudonimem: "Michaił". Tak: tyleż Ich nazbierało się przez ten rok 🙂 . Czas pokaże siostrze, co jej "braciszek może jeszcze wpleść w (...) opowiadanie", bo on sam tego nie wie 😉 . Ale wie, że jest jej Ogromnie Wdzięczny za obecność, czasi uwagę 🙂 . Siostrzyczko, może więc przejdziesz od postanowienia do urzeczywistniania tegoż? Mimo niesprzyjających czasem okoliczności? Raz jeszcze Dzięki Ci Wielkie ☺️ 😚😚 .
  18. Ago 🙂 , dzięki Ci serdeczne za sto pierwszą wizytę w moich literackich progach. Zawsze miło mi Cię gościć 🙂 . Pozdrowienia 🙂 .
  19. - Nigdzie-nie-pójdę - wyskandował wściekle pełne negatywnej emocji stwierdzenie. - Nawet nie próbuj mnie zmuszać! - Już spróbowałem - odrzekł spokojnie Jezus. - I oczywiście udało mi się. Jak zresztą wszystko i zawsze, czegokolwiek i kiedykolwiek podejmę się zrobić. Tak więc pójdziesz - ba, już idziesz. Posłusznie, chociaż mało grzecznie. - Przerwał na chwilę, by znów pociągnąć za sobą skrępowanego energią Nibiranina * . - Czyżbyś sądził, że masz jakikolwiek wybór? Mylisz się. Jak właśnie widzisz i czujesz. Tak więc przestań myśleć o oporze. Zapewniam cię, że to na nic. Marnować energię na usiłowanie uwolnienia się również przestań. Ona przyda ci się bardziej trochę później, gdy już dojdziemy na miejsce. - Na miejsce czego? - największy arogant w całej galaktyce ponownie usiłował stawić opór. - Twojego wymarzonego pojedynku - Jezus uśmiechnął się szeroko pełnym spokoju uśmiechem Wojownika Wszechczasów. - Wiem tak samo dobrze jak ty, że tego chciałeś. Jak zresztą powiedziałem wcześniej. - Nie!! Miało być odwrotnie!!! - apozytywne emocje Pyszałka Nad Pyszałkami znów osiągnęły przysłowiowy zenit. - Chacha! - zaśmiał się Jezus. - Tylko ktoś o ego tak apozytywnym jak twoje mógł pomyśleć w ten sposób i wypowiedzieć takie słowa. O zamiarze już nie wspominając. Muszę ci przyznać - dodał - że w jednym jesteś wielki. - W czym? W czym?? - egoizm Nibiranina, który naprawdę uwierzył w swoją boskość znów uzewnętrzniła się w słowach. - W byciu złym - Jezus zakończył rozmowę, nakazując milczenie położeniem palca na ustach. * * * Stali naprzeciw siebie: Jezus spokojny jak zawsze i aż gotujący się wewnętrznie Anunnaki. - Gdyby był chociaż cień szansy, że posłuchasz - powiedział Jezus - doradziłbym ci, żebyś uspokoił się przed walką. Możesz tego potrzebować. Ale ty słuchasz nikogo, jak sam doskonale wiesz. Nibiranin wciąż patrzył z nienawiścią. - Jeśli już chcesz spotkać się sam ze sobą - zadrwił, nadal przedumny - to mnie uwolnij. Wtedy zobaczymy, czyje będzie na wierzchu. Jezus nadal patrzył spokojnie. - Cóż - Jego uśmiechowi towarzyszyła pewność kogoś, kto po prostu wie, że zwycięży. - Zobaczymy. Uwolniony Anunnaki błyskawicznie pochwycił swój świetlny miecz, włączył go i zaatakował. Wojownik Nad Wojownikami odczekał widowiskowo do ostatniej sekundy. Po upływie której niesamowicie szybkim i zarazem pełnym gracji ruchem uniknął ciosu, sięgając jednocześnie po własny miecz. Włączył go i... Cdn. * Ponieważ, jak głoszą dawne przekazy, Anunnaki pochodzą z Nibiru, gramatycznie właściwym jest stworzenie i użycie tego właśnie słowa. Zgodnie ze schematem: Ziemia - Ziemianin, Mars - Marsjanin itd. Voorhout, 02.03.2023
  20. Wiesławie 🙂 , dziękuję za odwiedziny. Może dodasz jakowyś komentarz? Ciekaw jestem, co w powyższym rozdziale zatrzymało najwięcej Twojej uwagi. Serdecznie Cię pozdrawiam 🙂 .
  21. @Somalija Cieszę się bardzo, że i "Setka" 😂😂😂 Ci się spodobała ☺️. Dziękuję ogromnie za czytanie i powinszowania ☺️☺️ . Serdeczności 🙂 .
  22. - Ano - podjął książę Jurij po około półgodzinnym czekaniu - pora na właściwą bitwę. Jako się rzekło. Jezusie - tu uśmiechnął się znacząco w sposób, jakiego, drogi Czytelniku, oczywiście się domyślasz - nie możemy przecież zawieść naszego przyjaciela. Prawda? - Oczywiście, że prawda - zagadnięty uśmiechnął się równie znaczącym uśmiechem wojownika. - Oczywiście, że prawda, mój mężu - przytaknęły obecne w komnacie żony. Księżna Molchana Jurijowi, Arwena, Maia i Mariko Jezusowi. Każda w charakterystyczny dla niej sposób, z właściwym sobie gestem. - A więc wyruszamy - dowódca straży otworzył odrzwia na całą szerokość. Z równie znaczącym uśmiechem. Zszedłszy na kremlowy dziedziniec, książę nakazał otwarcie bram. - Wojowie wychodzą i ustawiają się tak, jak zaplanowaliśmy - przypomniał dowódcy swojej gwardii. - Nasz gość uniesie osłonę na potrzebny nam czas, wtedy ruszycie. Potem ją opuści, więc pamiętaj - musicie odejść od murów na odpowiednią odległość. Mamy osłonę także od góry, w powietrzu, więc wojowie mogą bez obaw koncentrować się na walce, tak samo jak we wszystkich poprzednich bitwach. Wiem, że zrozumiałeś i zapamiętałeś - książę poklepał dowódcę po ramieniu - ruszaj więc przekazać rozkaz. - Zrozumiałem, mości książę - potwierdził naczelny gwardii. - I zapamiętałem, tak samo jak we wszystkich poprzednich bitwach - powtórzył książęce słowa. - Zatem do zobaczenia po bitwie - ukłonił się. * * * Bezpieczny w swoim latającym statku - jak przynajmniej zdawało mu się w owej chwili - ukrytym w lesie po zachodniej stronie miasta i osłonięty polem zapewniającym niewidzialność, Anunnaki, którego fałszywe imię zapisano przy użyciu wyłącznie spółgłosek, obserwował bitwę z uczuciem, którego doznania w swej arogancji absolutnie się nie spodziewał. Patrzył, jak jego bioroboty, zadając przeciwnikowi straty znacznie mniejsze od oczekiwanych, padają jeden po drugim. W pysze zlekceważył zupełnie to, co działo się na początku - unicestwienie przez pole energetyczne części jego oddziałów. Chociaż już to właśnie powinno mu dać do myślenia. - Arogancja zaślepia cię, mistrzu Yoda * - przypomniał sobie zdanie, które wyrzekł w swoim poprzednim, innowymiarowym wcieleniu do przywódcy Zakonu Jedi. Chociaż to właśnie jego zaślepiała pycha i żądza władzy, by decydować o życiu każdej istoty i każdej osoby w całej galaktyce: nieważne, kim byłaby i jak odeń daleko. Rządzić według swej woli, bez cienia czyjegokolwiek sprzeciwu - oto, czego chciał w swych ogarniętych Mrokiem umyśle, sercu i duszy. Ponad wszystko. - Atakujcie nadal - już nie wyrzekł gniewnie, ale wściekłe wywarczał rozkaz. - Macie ich pokonać, po to was stworzyłem! - walnął pięścią w blat pulpitu zdalnego sterowania, wypierając wściekłością świadomość, że coś dzieje się inaczej, niż chciał i chce, oraz kiełkujący powoli lęk przed przegraną. - Coo?!!! - wyemocjonował jeszcze wścieklej, gdy na polu bitwy pojawiły się trzy kolejne osoby. Z których dwie natychmiast zaczęły powiększać spustoszenie w jego robotoszeregach, a trzecia zamieniła się w zwierzę, kształtem przypominające i mamuta, i triceratopsa jednocześnie. Z tą różnicą, że wielkości pierwszego z wymienionych. - Zabijcie go, już!! - wrzasnął, przestając nad sobą panować. W chwilę przed tym, jak cały statek zatrząsł się od potężnego uderzenia. - Tego już za wiele!!! - ryknął, co mu zdarzało się wcale często. Znaczy, podnosić głos do ryku i wściekłość jako taka. Zerwał się z obrotowego fotela - tak mój Czytelniku, dobrze się domyślasz - przypominającego tron Imperatora w jego komnacie na Gwieździe Śmierci. ** Otworzył drzwi kabiny i wykorzystując umiejętność lewitacji, przemieścił się do drzwi wyjściowych statku, aby sprawdzić, co się stało. - Witaj znów, Jeszcze Będący *** - pozdrowił go Jezus uśmiechając się czytelnie, gdy tylko wejście stanęło przed Nim otworem. - Zdziwiony? Zapytany w odpowiedzi chciał chwycić swój miecz świetlny. Na chceniu jednak się skończyło. Nie mógł bowiem się poruszyć. Ale myśleć i mówić mógł. - To twoja sprawka? - wycedził zimno. Najzimniej, jak potrafił. Chociaż było to absolutnie oczywiste. - Tak, moja - Jezus uśmiechnął się powtórnie w sposób taki sam, jak poprzednio. - A to, co chciałeś zrobić przed chwilą, zrobisz później. Na zewnątrz. Idziemy - uczynił gest, jakby ciągnął coś - lub kogoś - na linie za sobą. Po kilku krokach przystanął i odwrócił się. - Przecież tego chciałeś i o tym marzyłeś - Pierwszy Jedi uśmiechnął się po raz następny. - Prawda **** ? Cdn. * Dokładnie te słowa wypowiedział Kanclerz Palpatine/Darth Sidious do Mistrza Yody przed ich pojedynkiem - patrz "Zemsta Sithów", III Epizod "Gwiezdnych Wojen". ** Przenieś się, Drogi Czytelniku, myślą do odpowiednich scen "Powrotu Jedi". *** To nawiązanie do imienia, którym tenże Anunnaki siebie nazwał. Ale i do czegoś jeszcze. **** Uznałem, że to najlepsze słowo na zakończenie setnego i zarazem ostatniego w tym miesiącu rozdziału... Voorhout, 28.02.2023
  23. @Arsis Widać, że umiesz pisać 🙂 . Przeczytałem z Wielką Przyjemnością 🙂 . Serdeczne pozdrowienia.
  24. Ago 🙂 , dzięki za literackie odwiedziny. Miło mi było Cię ugościć 🙂 . Pozdrawiam Cię serdecznie.
  25. Krótkie opowiadanie z pomysłem 🙂 . Dobre 🙂 . Zastrzeżenia mam jedynie w sferze interpunkcj: potrzebne są przecinki po "zwycięstwo", "jedyne" i "pozostało". Oraz akapit przed początkowym "A". Serdeczne pozdrowienia 🙂 .
×
×
  • Dodaj nową pozycję...