Corleone 11
Mecenasi-
Postów
2 605 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Treść opublikowana przez Corleone 11
-
Inne spojrzenie, część 167
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Śliczne, śliczne ^(*_*)^ - dzięki Ci bardzo ^(*_*)^ ! Bardzo udana kompozycja - Siostro, masz talent do układania kwiatów. Na pierwszym planie pyszni się koniczyna, tak? Ta barwna - stołowa? podkładka pod wazonem też zatrzymuje spojrzenie ^(*_*)^ . -
Inne spojrzenie, część 167
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija W takim razie miło spędziłaś z dziećmi czas ^(*_*)^ . Wspaniale ^(*_*)^ . Jeżyny już są? Jeśli zrobiłaś zdjęcie bukietu polnych kwiatów, pochwal się nim, proszę. Odpoczynek i trening okay? Serdeczne pozdrowienia. -
Inne spojrzenie, część 167
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija To potwierdza przebudzenie świadomości tych ludzi. Siostro ^(*_*)^ , dzięki Ci za odwiedziny, czytanie i wiadomość. I za pozdrowienia, które serdecznie odwzajemniam ^(*_*)^ . Co u Ciebie? -
@Leszczym Michale, pomyslowo zagraleś slowami w tytule. Calosc warta uśmiechu. Swobodnego, niekoniecznie "w gulag". Serdeczne pozdrowienia ^(*_*)^ .
-
- dla Belli - Słowem, cieszycie się, że znaleźliście się tutaj - podsumowała Tissaia, gdy wszyscy goście, jeden po drugim, skończyli opowiadać swoje wrażenia. - I to nawet bardzo. Zatem i ja raduję się ogromnie - uśmiechem podkreśliła poziom swojej radości. - Podziękujcie też swojemu Mężowi, Mistrzowi i Przyjacielowi - popatrzyła kolejno po wszystkich twarzach. - Jako że najprawdopodobniej zechcecie zostać tu pewien czas, komnaty czekają dla was wszystkich - zmieniła wątek. - Wiem, że będzie to raczej krótko, ponieważ wasz ślub, Soo i Olegu, nastąpi już wkrótce, a przygotowania są na ukończeniu. Oczywistym jest, że w ciągu chwil można wszystkich zaangażowanych przenieść tu, tak samo jak i przygotowane dania; dla waszego Mistrza to błahostka. Zresztą, co Dlań jest trudnego? - zapytała retorycznie. - Aretuza też ma kuchnie i spiżarnie - podjęła. - Wiadomo. Ale i moskiewski Kreml ma swój urok, a poza tym wszyscy jesteśmy po trosze tradycjonalistami. I przyzwyczajamy się do myśli, że to lub tamto wydarzenie naszego życia wydarzy się tu lub tam. I mamy na nie swój pomysł. Swoje wyobrażenie bądź wizję. W miejscu i przestrzeni ważnych dla nas, albo dla tej osoby blisko nas, z którą czujemy się związani myślami i emocjami. Jak ty, Soo, z tobą, Olegu - zwróciła się do wkrótce-nowożeńców. Albo w odwrotnej kolejności. - Radujcie się zatem tym czasem - powtórzyła. - Korzystajcie. Czerpcie energię. Spacerujcie, zaglądajcie i pytajcie. Wasz Mistrz, jako dawny elfi Wiedzący i współzałożyciel tej Akademii, a równocześnie jako Inkarnacja Osobowości I Energii Wszechświata, odpowie wam na każde pytanie. Opowie wszystko odnośnie do zagadnienia, z którym zechcecie się zapoznać. Bo o co jak o co, ale o brak wiedzy w jakiejkolwiek dziedzinie nie sposób go nawet podejrzewać - dodała sentencjonalnie. - Madame Tissaio - zaniepokojona Bella zdecydowała, że podejdzie razem z Milem do rektorki tuż przed pozostawieniem całej ich grupy. - Zachody słońca... Co miałaś na myśli? - emocje drżały w Jej głosie. - Najlepiej będzie - odrzekła zagadnięta - gdy zapytasz swojego dawnego męża. Jego zadaniem jest ci powiedzieć. Nie moim. Ja mogłam tylko napomknąć dla zwrócenia twojej uwagi. Czuję też, że nie jestem władna wyciszyć twój niepokój. Ale to, czcigodna Bellu, możesz - i powinnaś - zrobić ty sama. Przy pomocy Mila i jego Mistrza, jeśli uznasz to za właściwe - dopowiedziała. - Dziękuję, madame - Bella skłoniła się lekko pojąwszy, że więcej nic usłyszy od Tissai. - Milu - pociągnęła męża za rękę. - Chodźmy do Jezusa. Potrzebuję dowiedzieć się Odeń, czy coś istotnie się wydarzyło, czy to jedynie moje zbędne emocje. Czy coś się stało, czy znów ktoraś z istot Mroku próbuje zakłócić nasz energetyczny ład dla swoich potrzeb. - A może zajrzysz za zasłonę czasu? - podsunął Jej Mil. - Może tak będzie szybciej i prościej? - Już to zrobiłam - uśmiechnęła się z wysiłkiem. - Ale nie pomogło. Widocznie mam dowiedzieć się później. Albo, jeśli nic sie wydarzyło, wtedy dowiedzieć się nie mam czego - podążyła za swoją myślą, rozglądając się za Jezusem. - Milu, chodź! - przywołała chcącego Ją chociaż trochę uspokoić męża. A tymczasem Tissaia... Tissaia tymczasem, pożegnawszy się z gośćmi, udała się poza mury Aretuzy, aby spotkać sie z nikim innym, jak ze Złotym właśnie. Tak go nazywała - zgodnie z jego smoczą naturą, a zarazem abstrahując od czarnotrójptasiego herbu. Czyli symbolicznie od jego ludzkiej natury. Chociaż, jak za chwilę zobaczysz, Czytelniku - w ludzkiej naturze był on jej potrzebny. Złoty czekał na nią dokładnie tam, gdzie umówili się w telepatyczny sposób. W ustronnym miejscu, w którym czyjakolwiek obecność oprócz nich samych była wielce aprawdopodobna. I które to miejsce starannie zabezpieczyli na kilka magicznych sposobów. - Złoty... - wyszepnęła Tissaia po pierwszych czułych pocalunkach. Przedtem, chociaż pozornie tak bardzo wstrzemięźliwa i opanowana, nie chciała tracić nawet chwili, nim pozwoli mu wziąć się w smoczoludzkie - a może ludzkosmocze albo smokoczłowiecze - ramiona. I zanim pozwoli mu się zagarnąć bez reszty. Zachłannie i drapieżnie, aczkolwiek z nutą - nutami? - magicznej czułości. A może wcale magicznej, tylko czystosmoczej? To nam, ludziom, uważającym się za byty przewyższające wszystkie razem i każdą z osobna istotę przynależną z natury do świata zwierząt wydaje się, że czułość jako taka jest im z natury rzeczy obcą. Zarówno w praktyce, jak i w teorii, wliczając w to sferę pojęć. A czy tymczasem nie jest tak, że arogancja stanowi zaprzeczenie wyższości? I że w uznawaniu własnej wielkości - nie przypominając już dopiero wspomnianego poczucia wyższości - naprawdę powinniśmy być ostrożni. W ogóle. Nie tylko bardziej, niż nam się wydaje. - Tylko zmieniając się zostaw pazury... - wydyszała Tissaia, namiętnie i z potrzeby pouczania jednocześnie. - I język. Lubię, jak... Na dalsze wyrażanie słowami tego, co lubi, i dlaczego Złoty miałby zostawić sobie smocze pazury i język, przybierając ludzkie kształty, zabrakło jej i chęci, i woli. Smok bowiem używał ich dokładnie tak, jak należało. Zgodnie z oczekiwaniami kochanki. Jednak, w jaki dokładnie sposób czynił to sposób - przedstawiający tę scenę Autor dyskretnie przemilczy. W każdym razie tym razem. Cdn. Voorhout, 18/21. Lipca 2023
-
Inne spojrzenie, część 166
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Cześć ^(*_*)^ . Wiem o Twoim nad-odczuwaniu, napisałaś mi o nim. Pomyśl więc, jestem ciekaw Twojego zdania ^(*_*)^ ... -
minimalny zapas amunicji
Corleone 11 odpowiedział(a) na Somalija utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
@Somalija Wlasnie sprawdzilem, ze nie moge znalezc tej lubianej przez Ciebie formy... -
Inne spojrzenie, część 166
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Tak wlasnie jest w ksiazce, jak napisalas. I jak mawial Borch Trzy Kawki: "Nie musze nosic. Moja bron chodzi za mna." Ha, wiesz: bycie z taka kobieta moze byc niebezpieczne dla mezczyzny ^(*_-)^ ... Dzieki wielkie za odpowiedz ^(*_*)^. A jak podoba Ci sie wypowiedz Tissai o energii? -
Inne spojrzenie, część 166
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Ano robię Ci nań ochotę, gdyż , jak już wiesz, książka jest warta przeczytania ^(*_*)^ , a film obejrzenia. Zarówno polski pełnometrażowy, jak i w wersji odcinkowej oraz "serial oryginalny" Netflixa. Co żaś tyczy się Zerrikanek, w powieści Jaskier miał na nie ochotę (ochoty Geralta możemy się domyślić) . Musiały więc być piękne. Siostro, miłego Poniedziałku ^(*_*)^ . -
Pobojowisko pod Grunwaldem A.D. 1410
Corleone 11 odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Kamil Olszówka @Kamil Olszówka Kamilu, mam pytanie o "wycierających" (zwrotka dziesiąta). I wątpliwość odnośnie do słowa "niezliczony", które powtórzyłeś w dwóch różnych przypadkach (zwrotki dwudziesta pierwsza i dwudziesta druga). Wspaniale, że inspirujesz się utworami Jacka Kaczmarskiego. To Jeden z Wielkich. Doświadczona dusza, która zaistniała w naszym świecie, by skłaniać do myślenia. Wzbudzać i poruszać emocje. I - a jakże - inspirować ^(*_*)^ . Serdeczne pozdrowienia ^(*_*)^ . -
Inne spojrzenie, część 166
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Siostro, wielkie dzięki za wizytę ^(*_*)^ . Miło mi Cię gościć po raz sto sześćdziesiąty siódmy - poczynając od pierwszego rozdziału, napisanego wszak pod poprzednim nickiem. Miło mi też nadal cieszyć się Twoim czytelniczym uznaniem ^(*_*)^ . Dobrej nocy ^(*_*)^ . -
- dla Belli - Skoro wyrażacie zgodę - powiedział Jezusomąż, Mistrz Jezus i Przyjaciel Jezus - w takim razie zapraszam. Gotowi? - upewnił się, że pamiętają, iż Jego jeden gest wystarczy, by znaleźli się tam, gdzie ustalili. Ba - by stało się to, czego On chce. Jeden gest. Tylko jeden. Bo przecież Jezus jest ucieleśnieniem Magii Wszechświata. Zatem, jak właśnie napisałem wyżej - wystarczyła jedna chwila, a już stali na rozległej łące, skąd mogli widzieć Aretuzę. - Zaraz dowiesz się, mój padawanie - Mistrz Jezus zaczął odpowiedź na myślopytanie Mila - dlaczego znaleźliśmy się tutaj, a nie, jak spodziewaliście się, na dziedzińcu Akademii Magii. Za króciutką chwilę. O, właśnie - dodał, gdy opodal nich powietrze zaczęlo migotać błyszczącymi drobinkami, układającymi się w z wolna w złotosmoczy kształt. - Tak, to ja - uśmiechnął się Najpiękniejszy Ze Smoków.* - Trzy Czarne Ptaki, do usług - skłonił lekko głowę, opuszczając ku ziemi długą szyję. Głowę, czyż bowiem - drogi Czytelniku - wypada mówić o łbie istoty tyleż magicznej, co inteligentnej? i równie myślącej, jak pięknej? Przy okazji podkreślmy sobie prawdę, że myślenie jest wartościa samą w sobie. Stąd inteligencja jest cenna. I dopiero tu, w tym miejscu można zacząć rozważać wartość myśli negatywnych i wartość pozytywnych. W szerokim wszakże kontekście. Tylko i wyłącznie tak - inaczej bowiem zawędrujemy na umysłowe manowce. - Aretuza - podjął Złoty Smok, uśmiechnąwszy się powtórnie i skłoniwszy ponownie. - Dostojne damy, Jezusożony, jak widzę - smokogłowa znów powędrowała ku trawie. - Hej, Soo. Witaj, Bellu. Cześć, Milu. - smocze spojrzenie wędrowało po twarzach. - Witajcie, przyjaciele - dalszemu ciągowi powitania towarzyszył kolejne uśmiechy. I kolejne smokospojrzenia. - Księstwo Molchano i Juriju. Panie Olegu. Kapitanie Nemo i towarzysze. Profesorze - Conseilu - Nedzie. I wy, panowie milites - ZłotoSmok kulturalnie posłużył się łaciną. - Wraz z towarzyszkami. Z księżycowej społeczności, jak widzę - wskazał prawą łapą przestrzeń nad sobą. - Pradawne miejsce mocy - obrócił się ku zamkowi. - Zresztą jedno z licznych, rozsianych po światach i po wymiarach. Czyli po Wszechświecie, krócej mówiąc. - Chodźmy, moi drodzy. Madame Tissaia was oprowadzi - ruszył ku widniejącemu opodal gmachowi. - Nas? - zapytała Soa. - A ty... panie smoku? - po chwili namysłu zdecydowała się na tę formę. - Ty nie idziesz? - Znam te mury jak siebie samego - Najpiękniejszy uśmiechnął się w odpowiedzi. - Nadto nie chcę peszyć szanownej rektorki... - lewe smoczooko zwęziło się do poziomej szparki. - Ach, to tak... - zarumieniła się Soa, zrozumiawszy. - To tak?... - To tak - Złoty spojrzał swobodnie obojgiem źrenic. - Ale pozwól, Soo: bez szczegółów. i nie myśl o tym - spojrzał znacząco na Jezusa. - Masz rację, tak będzie lepiej - Tenże odwzajemnił spojrzenie, po czym uczynił drobny gest dłonią. - Załatwione. * * * - Znajdujemy się w jednym z Pierwszych Miejsc Wszechświata - rozpoczęła opowieść Tissaia. - Gdy Absolut zaczął organizować przestrzeń i tworzyć światy, punktem wyjścia były skupienia energii. Punkty, na których osnuł - czy też na bazie których stworzył - resztę wokół. Każdy stworzony Przezeń świat trwa w istnieniu właśnie dzięki tym miejscom. Gdyby go ich pozbawić, rozsypałby się. Rozpadł. Stracił integralność. Jak siatka, istniejąca wskutek powiązania ze sobą składających się na nią linek - użyła kartograficznego porównania. - Gdyby rozwiązać węzły, przestanie tworzyć całość. Na waszej Ziemi skupienia te nazywacie Miejscami Mocy. Każdy kraj ma własne, a indywidualne energie istot tam żyjących - roślin, zwierząt, ludzi i pozostałych stworzeń, w tym duchowych - są z nimi ściśle powiązane. To jest powód, dla którego ludzie o niższej energii czują się dobrze wyłącznie w kraju, z którego w danym wcieleniu pochodzą. Natomiast, gdy ich energia wchodzi na wyższe poziomy, niweluje różnicę pomiędzy energią kraju ich pochodzenia, a tego, w którym się znajdują. Im są silniejsi energetycznie - albo duchowo - tym owo zniwelowanie staje się silniejsze. Dlatego - tu przeniosła spojrzenie na trzymających się za dłonie Bellę i Mila - osoby wyższej energii chętnie podróżują. Bo wszędzie czują się dobrze. Wszędzie, to znaczy w otoczeniu osób innej energii - co, innymi słowy, oznacza inną kulturę. Innej w sensie innego kraaju. Innego społeczeństwa. Ale oczywiście najlepiej czują się w otoczeniu osób energetycznie do nich zbliżonych. Ponadto, czego wy właśnie jesteście dowodem - często tworzą bliskie relacje z osobami z innych krajów. Do czego, dla całości obrazu, należy dodać wspólną przeszłośc. Poprzednie, wspólnie przeżyte inkarnacje - zakończyła wątek. - Aretuza - podjęła główny temat - jest jednym z Miejsc Mocy tego świata. Założona przez waszego Mistrza - tu spojrzała kolejno na Jezusa, a zaraz potem na Soę i Mila - gdy przed wiekami, w jednym ze swoich dawnych wcieleń żył tu jako elfi Wiedzący. Miejscowy czarodziej - dopowiedziała, zerknąwszy na Neda i rzymskich legionistów - Wtedy, wraz ze swoją ówczesną żoną, też Wiedzącą, i grupą uczniów, założył tę szkołę. Powtórzę to, co wasz Mistrz mówił wam wielokrotnie - tu znów popatrzyła na Jezusopadawanów. - Wszyscy wędrujemy w górę po duchowej spirali. Czasem, co prawda, zdarza się, że przystajemy lub zawracamy. Najczęściej na skutek osobistych wstrząsów - trudnych wydarzeń, na których przeżycie zgodziliśmy się, a które czasem okazują się być wyzwaniem, które możemy pokonać jedynie przy obecności bliskiej osoby. Tak... - tu zacisnęła na chwilę usta, spojrzawszy na Bellę. - Zachody słońca... - Czujecie miejscową energię? - bardziej stwierdziła, niż zapytała. - Mil, to wrażenie porównywalne z tym, którego doświadczyłeś, będąc w pobliżu, a potem dotykając Wielkiej Piramidy. Pamiętasz je z pewnościa. Cały płaskowyż Gizy to wyjątkowa przestrzeń, dzięki energii Wielkiej Piramidy właśnie. - Aretuza - powtorzyła z lekkim uśmiechem nazwę miejsca, z którym była związana i energetycznie, i w sposób naturalny uczuciowo - jest miejscem tak samo ważnym dla naszego świata, jak Wielka Piramida dla waszego. - Poczujcie jej energię - zachęciła. - Zaczerpnijcie. Radujcie się byciem w jednym z Miejsc Mocy. Miejsc Początku. Miejsc Trwania. * Nawiązałem tutaj do opowiadania Mistrza Andrzeja Sapkowskiego o spotkaniu wiedźmina Geralta ze Złotym Smokiem, nazywanego Najpiękniejszym przez swoje strażniczki z Zerrikanii. Cdn. Voorhout, 16. Lipca 2023
-
minimalny zapas amunicji
Corleone 11 odpowiedział(a) na Somalija utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
@Somalija Ja spotkałem się wyłacznie z nazwą "Jaćwingowie" pochodzącą od "Jaćwieży". O tej z dwuznakiem też słyszałem, ale tylko pierwsza ze wspomnianych zawsze wydawała mi się właściwą. -
Inne spojrzenie, część 165
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Owszem, była: Tor Lara, Wieża Mewy. Przenosząca ludzi na pustynię, zwaną - nie wiedzieć czemu, haha - Patelnią. A zamieszki, jak je nazwałaś, istotnie miały tam miejsce. Gdy Czarodzieje podzielili się na dwa wrogie sobie stronnictwa, z których jedno sprowadziło grupę elfich wojowników, by wymordować członków drugiego. Wszyscy jesteśmy wiekowi; ale tylko niektórzy z nas o tym już wiedzą, pozostali mają to odkrycie przed sobą. Serdeczne pozdrowienia. -
Inne spojrzenie, część 165
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija @Somalija Tak właśnie ^(*_*)^ . Dzięki cI, Siostrzyczko, za literackie odwiedziny i zdanie komentarza. Pozdrowienia, serdeczne jak zawsze. -
minimalny zapas amunicji
Corleone 11 odpowiedział(a) na Somalija utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
@Somalija Co prawda, nie znalazłem potwierdzenia poprawności lubianej przez Ciebie formy, ale z drugiej strony na pewno masz podstawę powyższego twierdzenia ^(*_*)^ . Serdecznie Cię pozdrawiam. -
minimalny zapas amunicji
Corleone 11 odpowiedział(a) na Somalija utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Ciekawie. Siostro. Ciekawie ^(*_*)^ . Podoba mi sie. Tylko mala uwaga: :"Jaćwież", a zatem "Jaćwingowie". Serdeczne pozdrowienia. -
- dla Belli - Cóż, mój drogi Czytelniku: pora na większą magiczność w postaci powstającego właśnie rozdziału. A właściwie na większe jej ukazanie w treści, bo skoro osobowy Wszechświat jako duchowa WszechIstota jest - z natury sprawy - wszędzie, to wszystko, co istnieje, jest Magią. Absolut jest Magią. Cały Wszechświat jest Magią. Wypełniająca Go energia jest Magią. I wszystko, co Nań się składa. Tu pasować będzie każde słowo. Na określenie danego bytu. Istoty. Rzeczy. Bez wyjątku. Absolutnie bez wyjątku. Bowiem, jak napisał w swych "Bajkach robotów" wspomniany w jednym z poprzednich rozdziałów - magiczny, a jakże - Mistrz Staś Lem: "Kosmos jest miejscem, którego nikt nigdy nie opuścił i nie opuści", zatem wszystko, gdziekolwiek istniało, istnieje lub będzie istnieć, stanowi składową Kosmosu właśnie. Zatem i ta powieść również: jako całość i jako zbiór pojedynczych rozdziałów. Zatem i sama Magia jest magiczna, chociaż brzmi to jak powiedzeniowe "masło maślane". Roślinna roślina. Zwierzęcy zwierzak. Człowieczy człowiek i prawdziwa prawda. A wszystko zaczęło się... no właśnie. Nie, nie od słowa, jak możesz, drogi Czytelniku, przeczytać na początku pewnej Księgi. Chociaż tu akurat zasadną jest wątpliwość: Księgi czy księgi. Ja, mój drogi Czytelniku, zamierzam obrazić nikogo. Ale prawdę - co jak co - należy szanować. Niech więc, bez wdawania się w głębsze i dłuższe dywagacje, pozostanie Księga. Chociażby ze względu na fakt, że zawiera w sobie trochę prawdy. I że jest wysiłkiem wielu ludzkich intelektów - chociaż nie wyłącznie ludzkich i nie wyłącznie pozytywnych - włożonych, by ją stworzyć. Częściowo w dobrej wierze. Wszystko zaczęło się od Myśli. - Zróbmy - powiedział Jezusomąż, Mistrz Jezus i Przyjaciel Jezus - moje drogie Żony, moi padawani i moi przyjaciele - przerwę w naszej podróży. Pozostawmy "Nautilusa", Moskwę i otaczające ją Księstwo - zalążek Wielkiego Księstwa, Caratu, Rosji Radzieckiej, Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich i obecnej Federacji Rosyjskiej. Mimo, że ta ostatnia jest nazwą-zapowiedzią. Zapowiedzią przyszłości, zatem w chwili obecnej - nazwą na wyrost. i udajmy sie na pewien czas do świata - do wymiaru - gdzie Magia jest oczywista. Dla wszystkich. Do świata, gdzie wiedzą o niej wszyscy ludzie bez względu na stan. Gdzie Wiedzący - inaczej zwani Magami albo Czarodziejami - stale podkreślają, że rozumieją czym jest Magia i czym jest Natura, ponieważ sami są Naturą. Ponieważ sami są Magią. W świecie Hogwartu, mój drogi Czytelnku, byłeś rozdziały temu - tu pytanie i życzenie moje zarazem - ile rozzdziałów temu? sprawdź - razem z Bellą, Jej Milem i Ich Aniołką. Byłeś tam razem z Soą i Hermioną. Teraz czas odwiedzić i pobyć w świecie, którego część stanowi Aretuza. Chcesz poznać Tissaię Od Prawd (Natury), czyli de Vries? Triss Merigold? Yennefer i jej Wiedźmina Geralta? Uczestniczyć w królewskiej biesiadzie albo biesiadach? Dotknąć przesyconej Magią polityki? A może podążyć za kulturą niższą i, wszedłszy w jej świat, zasiąść w karczmie, gdzie gburowaty karczmarz podaje chrzczone wodą piwo w wyszczerbionych, glinianych kuflach? I na osłodę posłuchać Mistrza Jaskra, jeśli nań trafisz? Lub może na Oczko, którą nazywał siostrą i którą połączył z Geraltem romans tyleż krotkotrwały, ileż namiętny? Ale - by pójść tu szlakiem myśli owej i zapytać w następstwie pójścia owegoż - któryż z romansów Geralta był nienamiętny? Chcesz udać się z nami, Czytelniku? Zobaczyć i posłuchać, jak się uczy Magii? Jak się czaruje? Chcesz przekonać się, że - jak powiedział ocalony przez Białego Wilka kupiec - "nieprosta, widać, rzecz czarować"? A może Twoim marzeniem jest rozmowa ze Złotym Smokiem? Chciałbyś dowiedzieć się, kto tak naprawdę założył Aretuzę? Cdn. Voorhout, 15. Lipca 2023
-
@Somalija Ale Ty masz wyższe wykształcenie, możesz przynosić "do domu pieniądze" i robisz to. Odnośnie zaś do związków Twoich koleżanek z pracy: tak sobie wybrały lub tak się zgodziły. Zatem żyją tak, jak chciały i tak, jak wciąż chcą. Albo, innymi słowy: żyją tak, jak zgadzają się. Dzień po dniu. Prawda?
-
@Somalija @Somalija Jak słusznie zauważył Mistrz Andrzej Sapkowski w "Wieży błaznów", pierwszym tomie Reynevano-trylogii, "(...) babskie uniwersytety już istnieją. Utajone po klasztorach (...)". Miał na myśli wiek piętnasty, w którym toczy się akcja powieści - ale i wcześniejsze stulecia. Zresztą zapewne w tych oficjalnych też czasami robiono wyjątki. Możliwe, że świat arabski byl od chrześcijańskiego w sferze edukacji kobiet bardziej postępowy. Cechy charakteru nie mają płci, tu na pewno zgodzisz się ze mną.
-
@Somalija Powiedziałbym, ze Twój wiersz jest "podejrzany ", ale chyba zrezygnuję z tego pomysłu. Ale nie odmowię sobie uwagi, że "tańczący tylko dla Ciebie w powietrzu śnieg" "zimno" kontrastuje z 7. dniem Lipca, czasem napisania wiersza ^(*_-)^ . Serdeczne pozdrowienia.
-
Trafna miniaturko-obserwacja. Duzo jest prawdy w tej mysli, ale czy cala? Serdeczne pozdrowienia ^(*_*)^ .
-
- dla Siostry - Ooo! - Soa uśmiechnęla się po chwili, potrzebnej na złapanie powrażeniowego oddechu. - Woow! - dodała anglojęzyczną wersje okazania zachwytu. - Dziękuję ci serdecznie, dziękuję! - tu odwróciła się, stanęła na palcach i ucałowała Olega. Delikatmie, w prawy policzek. - A to niespodzianka co się zowie - uśmiechnęła się ponownie. - Mój drogi, czy to Mil cię zainspirował? - W gruncie rzeczy, tak - odparł zapytany. - Twój Mistrz wspomniał, że ułożył on podobne dla Belli. - Uznałem to za miły pomysł i powtórzyłem go spodziewając się, że ci się spodoba - odwzajemnił pocałunek. Równie delikatnie, na prawym policzku narzeczonej. - I spodobał się - Soa podkreśliła swą radość kolejnym pocałunkiem. -Czy to te same muszle, których użył Mil? - Te same - odpowiedział Oleg. - To pozytywnie energetyczny przekaz dla ciebie: z jego energią i z energią Belli, która dotykała tych muszli, zostawiając w nich cząstkę siebie. - Mogłam się tego domyślać - powiedziała Soa powoli. - A własciwie wiedzieć, że i jego Bella zechce w ten sposób przekazać mi prezent. O, przepraszam cię - uśmiechnęła się lekko zawstydzona, mimo iż Oleg nic rzekł ani uczynił żadnego gestu. - Chciałam powiedzieć, że jest to prezent dla nas. Nie tylko dla mnie. - Tak - Oleg uśmiechnął się w odpowiedzi. - To subtelne rozróżnienie pokazuje bardzo czytelnie twoje duchowe bogactwo. Szerokie postrzeganie we wspomnianej właśnie sferze ducha. Obok umysłowej - przesłał Soi kolejny uśmiech. Zaczerwieniła się. - Przeceniasz mnie... - rumieniec jakoś nie chciał zniknąć i trwał podwójnie na jej policzkach, zgodnie ze swoją naturą. - Bynajmniej - tym razem głos Olega był zdecydowanie poważny. - Pomijając już obiegową - czy tak to ujmuje się w twoich czasach? - prawdę, że lepiej przeceniać niż nie doceniać. Soa przytaknęła. - Tak, tak to ujmuje się w moich czasach - odparła. - Miło mi ogromnie - tu rumieniec pojawił się ponownie i znów, trafem, podwójnie - że mnie tak cenisz... - Cóż - Oleg znów się uśmiechnął. - Cenię cię jak najbardziej podstawnie, wiedząc o tobie więcej niż przysłowiowe "to i owo". I od twojego Mistrza, i z własnych obserwacji. Oraz przemyśleń, które rzeczywistość w postaci twoich słów i zachowań potwierdza w bardzo wyraźny sposób. - Zawstydzasz mnie, Olegu... - powiedziała cicho Soa. - Nie wiesz o mnie wszystkiego... - Ale wiem dość - Oleg włożył w wypowiadane właśnie wyrazy więcej niż trochę łagodnego zdecydowania. - Wystarczająco. Czy potrzeba mi wiedzieć wszystko? Powiedz sama - ujął jej dłoń. - Potrzeba? Mimo, że przeszłość jest podstawą naszej teraźniejszości, a tym samym przyszłości, jednak patrzymy w tę ostatnią, zostawiając za sobą tę pierwszą. I odcinając się - tak mentalnie, jak duchowo - od tych jej fragmentów, których w naszym obecnym życiu już nie chcemy. Ani w tym fizycznym, materialnym - ani w umysłowym. i tym bardziej w duchowym. Soa, nadal trochę się wstydząc, w milczeniu odwzajemniła uścisk. - Chodź, Olegu - uśmiechnęla się, unosząc głowę, by porzucić smutki. - Pójdźmy pospacerować. Obejrzeć przygotowania do ślubu, zajrzeć do krawieckiej mistrzyni księżny i zobaczyć efekt jej pracy... - Nie jestem pewien - Oleg zaśmiał się radośnie - czy wspomniana mistrzyni tym razem wpuści mnie do swojej pracowni. Bo chyba twoja ślubna suknia powinna pozostać dla mnie niespodzianką. Ale przekonaj mnie podczas spaceru - podał Soi ramię, uprzednio schyliwszy się do jej dłoni, by złożyć na niej dworny pocałunek. - Pójdźmy - otworzył drzwi komnaty. Cdn. Voorhout, 13. Lipca 2023
-
kościana chata
Corleone 11 odpowiedział(a) na Somalija utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Somalija Ba! Nie ma to, jak mieć wolne 🙂🙂🙂 . Ciesz się, Siostro, wolnym czasem i nowymi rzeczami 🙂 . I celebruj Urodziny jak najbardziej radośnie 😆😄 . To osiemnaste, o ile pamiętam ☺️ ... Dlatego brat już myśli o kolejnym urlopie ☺️ .- 31 odpowiedzi
-
kościana chata
Corleone 11 odpowiedział(a) na Somalija utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Somalija I dlatego brat podzielił się jej zdjęciem z Siostrą, aby i Ona mogła się zachwycać 🙂 .- 31 odpowiedzi