Corleone 11
Mecenasi-
Postów
2 605 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Treść opublikowana przez Corleone 11
-
Oby chichot klauna, był złudzeniem
Corleone 11 odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Dekaos Dondi Dekaosie, warto dopracować powyższe opowiadanie, usuwając zbędne przecinki, wprowadzając akapity i "wygładzając" niektóre zdania. Na przykład w drugim z kolei wskazane jest zmienić "skrywają" na "skryły", a w pierwszym piątego z kolei fragmentu usunąć pewną nieścisłość. Polegającą na tym, że skoro cień zazwyczaj pada na ziemię, trudno siadać pod cieniem - siada się w cieniu. Serdeczne pozdrowienia 🙂 . -
Inne spojrzenie, część 205
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Wiesław J.K. Drogi Wiesławie 🙂 , dziękuję za wizytę, uważne czytanie i komentarz. Słowo "achętnie" to przejaw mojej tendencji jako pisarza do zmieniania języka poprzez tworzenie nowych słów, a dokładniej - w tym konkretnym wypadku - ich przekształcanie. A zarazem wyraz swego rodzaju awersji do "nie" jako takiego i do słów nań się zaczynających. Stąd właśnie "achętnie" lub "azdecydowanie". Zatem możesz śmiało nazwać go "nowopolskim". Zwróć przy tym uwagę, że w polszczyźnie funkcjonuje miejscami tak zwana oboczność (na przykład anormalny obok nienormalny). Serdeczne pozdrowienia 🙂 . -
Inne spojrzenie, część 204
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Na pewno będzie rozmawiać z mężem, być może nawet wkrótce. Ale nie jestem pewien, czy Olega trzeba przywoływać do porządku... Pozytywne pozdrowienia. -
- dla A. - Dobrze - Oleg ustąpił, aczkolwiek achętnie. - Skoro, Jezusie, Ty sam mnie do tego zachęcasz, zaczekam. I wybiorę się do Piekła w Twoim towarzystwie. Licząc na to, że... hm, Lucyfer będzie naszym przewodnikiem. - Lucyfer zrobi to, o co go poproszę - odrzekł mu Jezus. - I dokładnie wtedy, kiedy go o to poproszę. Na razie jednak wróćmy do biesiady i do rozmowy. Przyznasz, że rozmowa z naszym gospodarzem może być ciekawa. Nie wspominając już rozmowy z Judaszem. I z Klaudią Prokulą, którą będziesz mógł - ba, właściwie nawet potrzebował - zrelacjonować żonie. I to ze szczegółami. - Dobrze - powtórzył Oleg. - Zatem, Judaszu - tu zwrócił się doń - jak to z Tobą było? Bo wiem już - czego zresztą duchowo domyślałem się wcześniej, widząc podczas medytacji najrozmaitsze obrazy - że działo się inaczej, niż tak zwana Biblia przedstawia. - Było inaczej, i to zdecydowanie - Judasz uśmiechnął się do Olega. - Ale pewnie sam zechcesz zobaczyć - spojrzał pytająco, czekając na zgodę z jego strony. - Zechcę, oczywiście - odparł zachęcony, zrozumiawszy od razu, do czego zmierza Najbardziej Rozważny z Apostołów. - Zatem przyglądaj się - JudaszoMistrz znów uśmiechnął się, czyniąc inicjujący gest. - Ale zamknij oczy... W umyśle Olega zaczęły przesuwać się obrazy, tworzące poszczególne sceny. Stanowiące zarazem - zbiegiem okoliczności, jak zawsze - odpowiedzi na azadane pytania. Widział na przykład, kiedy Judasz z zasępioną miną, kalkuluje nad otwartym niskim kufrem, pełnym ustawionych o różnej wysokości kolumienek złotych monet i co jakiś czas sięga po zadziwiającej długością pióro, by zapisać wynik obliczeń w stosownym miejscu karty rozwiniętej na niziutkim stoliku. Przyciskanej do blatu nie czym innym, jak złotymi monetami ułożonymi na każdym rogu starannie w kształt trójkąta. Co wskazywało czytelnie zarówno na poziom zmysłu estetycznego Apostoła- Liczyciela* , jak i na to, że złoto jest dla niego narzędziem. Środkiem do celu, czymś pomocnym w codzienności, a nie celem samym dla siebie. Kolejne obrazy świadczyły bezpośrednio o przemyślności Judasza. Oto bowiem Oleg ujrzał go w kilku sytuacjach, gdy pożyczał pieniądze arcykapłanowi. Ładną sumkę, jak ujęlibyśmy to potocznie, co potwierdzała wielkość mieszka - a raczej mieszków - zaś jeszcze bardziej treść rozmów. Z których wynikało bardzo wyraźnie, że Judasz pożyczał je na procent, dla zysku. Odpowiednio dużego, aby należycie zarobić i jednocześnie stosownie małego, aby arcykapłan pozostawał w strefie komfortu. Mimo oczywistego przecież uzależnienia od człowieka, którego w gruncie rzeczy nie szanowal. I który pozostawał w bliskim kontakcie - właściwie bardzo bliskim, bo przecież pozytywnie duchowym - z religijnym i politycznym przeciwnikiem, za jakiego uznawał - i to jak najbardziej słusznie - Jezusa. Z uslyszanych i zobaczonych rozmów, tym razem Judasza z Tym Ostatnim Soomąż zorientował się, że Ów wiedział o wszystkim. I wszystko akceptował, wliczając i sam pomysł, jak też wysokość zarobku. *W języku polskim mamy trzydzieści jeden wyrazów, zakończonych na "-yciel" - plus oczywiście ich odmiana przez przypadki. Ciekawym tychże proponuję odwiedzić stronę zakończone.pl . Pozwoliłem sobie dodać kolejny... Cdn. Gdańsk, 13/14. Października 2023
-
- dla A. - To istotnie na nic - Jezus powstrzymał Olega, swoim zwyczajem zamykając dłoń na energetycznej klindze. - Szkoda wysiłku, a i strach w oczach, przyniesiony z serca jest apotrzebny. - Słuchaj, gdy ci Stwórca mowi, mężu Soi - powiedział Świetlisty. - On nigdy klamie, a tym samym szczerze doradza. Ale oczywiście wybór i decyzja należą do ciebie. Jeśli chcesz, możesz spróbować. - Rozsądnym będzie posłuchać - odparł Oleg po chwili namysłu. - Komu mam wierzyć, jak nie Pierwszej Istocie Wszechświata? I wygląda na to, że powinienem wierzyć również tobie, skoro Jezus potwierdza twoje slowa. - Jesteś bardzo kulturalny - rzekł Nazywany Duchem Zła. - Bo coś mi się zdaje, że właśnie dlatego pominąłeś dopowiedzenie: "A przynajmniej w tej sytuacji". - Znasz się na ludziach czy skrycie zaglądasz mi do umysłu? - zapytał Oleg, skoncentrowawszy się dla użycia swoich duchowych mocy, ale nie wykrywając ingerencji. - To pierwsze - uśmiechnął się Pełen Światła. - I to, jak zapewne wiesz, przeważającą większość z nich znam od najgorszej strony. W zajęciu, pełnienie którego uzgodniłem z Pierwszym - tu uczynił gest w stronę Jezusa - i które przyjąłem - wbrew pozorom właśnie z milości do ludzi, spotykam tylko takich: słuchających najczęściej negatywnych emocji. Niosących we własnych duszach destrukcję w takiej ilości, że niszczą nie tylko siebie, ale i wszystko wokół. I że może wydawać się dziwnym, iż sami jeszcze istnieją. Ale skoro dusza jako byt jest nieśmiertelna, trudno, aby było inaczej. - Pilnujesz upadłych dusz? - dopytał słuchający uważnie Oleg. - Ktoś musi - Pierwszy Z Aniołów uśmiechnął się świetliście. - I któż inny miałby to robić, jak nie ten, który oprócz Boga kocha ich najbardziej w całym Wszechświecie? Rozświetlam mrok, który z takim upodobaniem pielegnują, aby nie zbliżali się zbytnio do granicy, po przekroczeniu której rozwój musieliby zaczynać od początku. Chociaż i tak większość z nich uwsteczniła się do poziomu z Czasu Stworzenia, a gdyby mogli, w imię źle pojętej wolności i w imię prawa wyboru dokonaliby samozniszczenia. Dlatego, mój drogi Olegu, jest to wyjątkowo niewdzięczne zajęcie: towarzyszyć im, aż przyjdzie czas na Nowy Początek i dbać, aby nie opuszczali Piekła. Aby nie ponieśli chęci niszczenia do innych wymiarów i do innych swiatów. - Więc Piekło jest wymiarem... światem? - spytał Oleg. - Tak - tu zamiast Najjaśniejszego Z Aniołów odpowiedział Jezus. - Stworzonym dla tych, którzy chcą Mnie znać w stopniu najmniejszym z możliwych. Dla tych, którzy wyrzucają ze świadomości fakt mojego istnienia, chociaż swoje istnienie zawdzięczają Mi właśnie. Jakby na potwierdzenie tych słów Lucyfer ukłonił się Jezusowi, po czym zwrócił się do Olega: - Porzuć myśl i zamiar odwiedzin w Piekle.* Brak dobra i mrok, które tam napotkasz, nie są absolutnie tym, co chcesz zobaczyć i czego twoja dusza pragnie doświadczyć. - A jednak... - zaczął Oleg. - Uparte są ta twoja myśl i to twoje pragnienie - Świetlisty wykonał szybki ruch, przesuwając otwartą dłonią tuż przed oczami Olega. Po czym zamknął ją w pięść, aby chwilę później otworzyc i uczynić gest jakby wysypywania drobinek. Ciemne okruszki, wyglądajace jak rozdrobnione ziarnko pieprzu, zaczęły opadać z niej na podlogę, znikajac wszakże, nim dotarły do jej powierzchni. - Innym razem, Olegu - dodał Jezus stanowczym tonem, po uśmiechnął się zachęcająco. - Lepiej wróćmy do naszej rozmowy. Do gospodarzy i pozostałych gości... * Pomysłem podróży do Piekła nawiązuję do poematu "Boska Komedia" Dante Alighieriego. Cdn. Voorhout, 11. Października 2023
-
Inne spojrzenie, część 203
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Dodam, iż jestem zdania, że tej zmiany spodziewałaś się i oczekiwałaś zarazem 🙂 . -
Inne spojrzenie, część 203
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Autor jeszcze nie wie, przy czym, pisząc kolejny rozdział, zatrzymają się jego myśli. Tak, zmieniłem - z wiadomej Ci przyczyny 🙂 . I zmiana ta wydaje mi się oczywistą... Pamiętam o tym, oczywiście. Serdeczności 🙂 . -
Inne spojrzenie, część 203
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Wiesław J.K. Wiesławie 🙂 , dzięki Ci wielce za komentarz. Masz rację: czasem tak bywa. Staram się, aby tytuł "Inne Spojrzenie" wskazywał właśnie na taką treść 🙂 . Serdeczne pozdrowienia 🙂 . @Somalija Ciekawe, co o Klaudii znajdzie się w kolejnym rozdziale... @Somalija Podobnie jak Piłat. Za to pamiętają o nich Kościoły Prawosławny i Koptyjski... Dziękuję Ci bardzo za kolejne odwiedziny i komentarz. Cieszę się bardzo, że sprawiłem Ci przyjemność 😊😊 . Serdeczności. -
Inne spojrzenie, część 203
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Wieslawie 🙂 , Ago 🙂 - dziękuję bardzo za pozytywne reakcje. Miło mi wciąż cieszyć się Waszym uznaniem 🙂 . Miło mi będzie również przeczytać od Was komentarze 😉 . Serdeczne pozdrowienia. -
- dla A. - Zbliż się - rzymskozdecydowanym gestem Piłat przywołał służącego. - Tak, panie? - sluga - młodziutki, zaledwie kilkunastoletni Judejczyk, podbiegł doń natychmiast. - Zawołaj moją żonę - polecił. - Chcę jej przedstawić moich dostojnych gości. I przekaż, że chcę, aby nam towarzyszyła. - Twoja wola, panie - mlodzieniec skłonił się ponownie. - Skoro tak, Poncjuszu - uśmiechnął się Jezus - ja również przedstawię ci kogoś. - Zuzannę, Twoją żonę? - gospodarz wykorzystał okazję, by pochwalić się wiedzą. - I tak nie wiesz tego, co najważniejsze - Jezus nie pozwolił Piłatowi wytrącić się z równowagi, zachwiawszy tym samym jego pewnością siebie. - Kogoś zupełnie innego. Co prawda, wiesz o istnieniu tego kogoś, gościłeś go bowiem wielokrotnie. Ale wciąż nie masz pojęcia, kim naprawdę jest ta istota. - Brzmi zagadkowo - namiestnik szybko odzyskał rezon. - Znam go i nie znam zarazem... Nadto nazwałeś go istotą, chociaż wyglądał jak człowiek. Ciekawe i zastanawiające... Tak czy inaczej: niech będzie. Bo czemu nie? - Wlaśnie: bo dlaczego nie? - podjął Gość Nad Gośćmi. - Będzie to okazją dla ciebie i dla twojej pani poszerzyć jeszcze bardziej wasze duchowe horyzonty. - Dobrze - przytaknął prokurator. - To może i Oleg - zagadnął drugiego z goszczonych, wymawiając starannie jego imię - zaprosi nam kolejną osobę? - Jezusie, co Ty na to? - po chwili zastanowienia i spoglądania w milczeniu na rozkazodawce swego zabójstwa i swoją ofiarę jednocześnie zapytał Oleg. - To też jest ciekawy pomysł - odparł Jezus. - Szczególnie, że pomyślałeś właśnie o tym przedstawicielu mojego uczniowskiego grona. Najlepszym, bo wiedzącym o potrzebie zachowywania równowagi pomiędzy materią a duchem i rozważania wszystkiego w perspektywie obu tych sfer równocześnie. Przy czym najodważniejszym, bo mającym najwięcej duchowej odwagi, by zrobić to, co konieczne - pomimo stopnia trudności. I najwięcej cywilnej, by potem stawiać czoła fałszywym i płytkim oskarżeniom. No i wielce ciekawym świata. Ba: światów i innych wymiarów. Ale pomyślenie właśnie o nim pasuje do ciebie jak najbardziej - dodał z uśmiechem. - Że też Ty zawsze musisz wiedzieć wszystko... - z lekkim przekąsem odrzekł Oleg. - Chociażbym chciał, nie jestem w stanie inaczej - zripostował Jezus. - Że też muszę ci o tym przypominać... - Tego ostatniego akurat nie musisz - Soomąż żartobliwie nie pozostał dłużny SooMistrzowi. - Aha - powiedział wolno prokurator - w takim razie prawie na pewno wiem, o którym z Twoich uczniów mowa. - Sic, tak: to człowiek z głową na karku, poukładany i rozważny, czyniący wszystko po zastanowieniu. Oddał mi wiele przysług. - Przysług? Tobie - on? - Oleg był szczerze zdziwiony. - Przecież chyba nie pomyślałeś - o wiele mniej zaskoczony Piłat spojrzał na pytającego - że ktoś taki jak Jezus zaprasza do grona swoich uczniów kogoś przeciętnego. Żaden mistrz w dotychczasowych dziejach nie robił tego i nie robi. Mało tego: tak pozostanie - stwierdził Poncjusz - po prostu dlatego, że jest to logiczne. A jeśli... - ... jakiś mistrz - jakikolwiek - postępuje bez sensu, oznacza to, że nie jest mistrzem - powiedziała wchodząc żona Piłata. - Mój drogi, ciągle to powtarzasz - uśmiechnęła się do męża i pocałowała go w policzek. - Przedstawisz mnie naszym gościom? - O tym jednym - namiestnik również ucałował żonę, po czym wskazał Jezusa - słyszałas wiele razy. To Sprawiedliwy* . - Ach, przepraszam... - zawstydziła się. - Istotnie. Witam Ciebie, Sprawiedliwy. Mogłam się domyślić... - Mogłaś - potwierdził Jezus, uśmiechając się lekko. - A drugi z naszych gości? - zapytała Claudia Procula** , przeniósłszy spojrzenie na Olega. - To przyjaciel Sprawiedliwego - objaśnił ją mąż. - Z przyszłego czasu i z kraju, który jeszcze nie istnieje. A który powstanie w odległej przyszłości - za ponad tysiąc lat, tak - na terenach leżących na północ od naszego imperium. - To bardzo ciekawe - żona Piłata wydała się Olegowi mniej zaskoczona, niż jego zdaniem powinna, jednak zachował to wrażenie dla siebie. - Bardzo - powtórzyła i zapytała: - A czy czekamy na kogoś jeszcze? Wydawało mi się, że rozmawialiście jeszcze o kimś. - Rozmawiali o mnie, domina - Judasz zmaterializował się w komnacie tuż przy nich, usłyszawszy między - czy też ponadwymiarowo - myśli Olega. - Ogromnie ciekawie jest tak podróżować, Mistrzu - z uśmiechem ukłonił się Jezusowi. - Wyobraź sobie, że wiem także to - JudaszoMistrz odwzajemnił uśmiech. - Witaj, uczniu. Judasz ukłonił się powtórnie, tym razem Klaudii Prokuli, skinąwszy uprzednio głową swemu Mistrzowi. - Et ecce ego - Nie Rzucający Cienia*** pojawił się tak samo niespodziewanie, jak Judasz. - Witaj, Stwórco - skłonił się Jezusowi. - Ave procurator. Ave procuratrix - poziom jego łaciny nie budził żadnych zastrzeżeń. - Witajcie, Judaszu i Olegu - powitaniom towarzyszyły uprzejme gesty. - Ave Luminose - Jezus odwzajemnił mu się po łacińsku. W przeciwieństwie do Judasza, Poncjusz Piłat, jego żona i Oleg nie do końca mieli świadomość, kto właśnie ich powitał. Oleg domyślił się pierwszy i odruchowo sięgnął do boku po miecz. - Ze światłem na światło? - z delikatną ironią Lucyfer powstrzymał go pytaniem i towarzyszącym mu lekkim gestem. - Zapewniam cię, że to na nic... * To nawiązanie do 27. rozdziału tak zwanej Ewangelii według tak zwanego świętego Mateusza. ** Klaudia Prokula to imiona rzymskiej patrycjuszki, będacej żoną Poncjusza Piłata, która Kościół Prawosławny uznaje za tak zwaną świętą. *** Imię "Lucyfer", spolszczone połączenie dwóch łacińskich wyrazów Lucem ferrens, czyli Niosący Światło, zastosowałem w dosłownym rozumieniu: istoty stworzonej ze światła właśnie. I dlatego nie rzucającej cienia. A łacińskim "I oto ja" nawiązuję do Wolanda z "Mistrza i Małgorzaty" Michaiła Bułhakowa, gdzie pojawiając się w materialnej rzeczywistości mówi: "Wot i ja". Jeśli, mój Czytelniku, nie wiesz, w którym to rozdziale owej powieści i w jakiej sytuacji miało to miejsce, zachęcam do nadrobienia tejże zaległości. Cdn. Voorhout, 9. Października 2023
-
@Somalija Wlaśnie zobaczyłem. To wygląda bardzo ciekawie 🙂 : owocniki rosnące w kręgu. Dzięki-dzięki 🙂 . @Somalija Dziękuję Ci za informację. To interesujące, przy czym trochę trudne do wyobrażenia: tysiące kilometrów takiej... grzybni, tak? To chyba właściwe słowo. Można więc powiedzieć, że to, co najważniejsze dla grzybów, Natura skrywa przed ludzkimi oczami.
-
@Somalija Jako że wyjaśnienie brzmi przekonująco, akceptuję je 🙂 . Dziękuję Ci wielce 🙂 . Serdeczności.
-
@Somalija Refleksyjnie i obrazowo napisany wiersz, a zakończenie bardzo bliskie dosadnemu - ale jak najbardziej na miejscu. "Strzępek" jest rodzaju męskiego, zatem wskazana jest zmiana na ==> "strzępków". Serdeczne pozdrowienia 🙂 .
-
( nie ta piekarnia... )
Corleone 11 odpowiedział(a) na Natuskaa utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Natuskaa Dzięki 🙂 . -
Inne spojrzenie, część 202
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Wiesław J.K. Wiesławie 🙂 , dzięki wielkie za odpowiedź. Miałem na myśli inną osobę, ba! zupełnie inny byt. Ale Twój pomysł jest bardzo ciekawy. Dziękuję zań 🙂 . Serdeczne pozdrowienia. @Somalija Mm, żona Piłata. Proponowałaś jej wprowadzenie do powieści, jak pamiętam. Może zrobić się jeszcze ciekawiej 🙂 ... Dziękuję Ci Wielce 😊 . Serdeczności. -
( nie ta piekarnia... )
Corleone 11 odpowiedział(a) na Natuskaa utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Natuskaa Masz rację, że "(...) czymś się kierujemy przy każdym wyborze" (...) . Możliwe, że tym czymś jest - w gruncie rzeczy - cząstka naszej duszy. Cząstka w postaci śladu po określonym doświadczeniu z przeszłości. Również dziękuję 🙂 . Miło się z Tobą filozofuje, że pozwolę sobie zaczerpnąć słowo z Twojej ostatniej wypowiedzi. Serdeczne pozdrowienia. -
Inne spojrzenie, część 202
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija 🤔 Dlaczego wspominasz zazdrość? -
Inne spojrzenie, część 202
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Wiesław J.K. Do następnego odcinka, Wiesławie 🙂 . Zgadniesz, o kogo chodzi? Dzięki wielkie za odwiedziny i komentarz. Serdeczne pozdrowienia 🙂 . -
Mama Afryka
Corleone 11 odpowiedział(a) na Rafael Marius utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Rafael Marius Rafaelu, przychylna opinia jest zasłużona. Po prostu 🙂 . Zwracam uwagę na inwersje, ponieważ obecnie w poezji należy z zasady ich nie stosować. I jest to reguła nadrzędna. Ale oczywiście masz prawo do swojego zdania tak samo, jak ja do swojego. Odnośnie do ostatniej części Twojej wypowiedzi napiszę, że zadaniem twórców poezji i powieści jest także podnosić poziom intelektualny Czytelników i poszerzać ich myślowe horyzonty. Oprócz oczywiście tworzenia doznań estetycznych. Dziękując za odpowiedź, pozdrawiam Cię serdecznie 🙂 . -
( nie ta piekarnia... )
Corleone 11 odpowiedział(a) na Natuskaa utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Natuskaa Do Twojej wypowiedzi dodam tylko, że wspomniane przez Ciebie przeznaczenie jest wynikiem decyzji każdej duszy, przebywającej w obecności Wszechświata w duchowej przestrzeni poza materialnym życiem. Dzięki Ci wielce za refleksyjną odpowiedź 🙂 . Serdeczne pozdrowienia. -
Inne spojrzenie, część 202
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Proponuję założenie, że jest głodny. Pomimo, że znalazłszy się w innym wymiarze przebywał w obecności Absolutu. I pomimo tego, że tym samym owa dusza zaczerpnąła cząstkę Jasnej Energii. A z drugiej strony: będąc oddzielona od ciała, docenia przebywanie w nim i możność doświadczania tego, co fizyczne: w tym smakowania. Także dlatego reinkarnujemy... 🙂 @Somalija Decyzję o ślubie z Olegiem podjęła świadomie. W oparciu również o uczucia i znajomość siebie... -
Inne spojrzenie, część 202
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Tak napisałaś o byciu pętlą przez Soę, jakby naturę Olega stanowiła wyłącznie zasadniczość. Z dodatkiem braku umiejętności kompromisu. Rozsądnego... -
- dla Siostry - Ucztę jak ucztę - powiedział namiestnik, który wszystko słyszał, będąc przecież obecnym przy wskrzeszeniu Olega. - Ze względu na porę dnia, mamy - tu przeniósł wzrok na niebo - południe. Zatem to, Jezusie, raczej prandium, obiad, niż coena, uczta. - Bene, dobrze - odparł mu Gość Nad Gośćmi. - Wiem i to, i to. Ale, jakkolwiek nazywa się ten posiłek i którąkolwiek mamy pore dnia, wszyscy jesteśmy głodni. Po powrocie do życia bardziej chce się jeśc: to naturalne. Powiem wam, że po dokonaniu wskrzeszenia, i to podwójnego, jest tak samo. Chociaż, spoglądając z drugiej strony, dla mnie to żaden wysiłek - uśmiechnął się WszystkoMogący. - Brzmi to bardzo ciekawie - teraz z kolei uśmiechnął się gospodarz. - Chcesz powiedzieć, iż wskrzeszanie ludzi jest latwe? - tu jego myśl pobiegla daleko. - I że możesz czynić to ot, tak sobie? - dla podkreślenia słów wykonał stosownie lekki gest. - W gruncie rzeczy jest latwe - z uśmiechem odpowiedział Jezus. - Gdy cos umiesz, wtedy wykonanie tego jest dla ciebie latwe. Chociaż bywa, że czasochlonne, co zależy od czynności. Ale to oczywistość. Zasadniczo sprowadza się to do ilosci energii, którą dysponujesz. Im masz jej więcej, tym więcej możesz. I odwrotnie: im mniejszy zasób energii posiadasz, tym mniej dla ciebie jest osiągalne. Akurat ja mam dostęp do całej energii Wszechświata. Albo, innymi słowy, jestem całą energią Wszechświata. Czego nawet nie próbuj sobie wyobrazić - Jezus powstrzymał Piłata przed podjęciem wyobrażenia sobie tegoż. Nie zdołasz sobie tego wyobrazić i to bez względu na to, jak bardzo tego chciałbyś. Jak jednak widzę - zmienił wątek, nawiązując do widocznych Dlań - albo słyszalnych lub odczuwalnych, jak wolisz, mój drogi Czytelniku - a może wszystko to naraz? - wyobrażeń Piłata - twoja myśl podążyła naprawdę daleko. To skadinąd wyśmienicie - tu Jezus uśmiechnąl się znowu - że masz tak szerokie myślowe horyzonty i tyle wyobraźni. Ale nic z tego, uczynił gest na kształt przepraszalnego. - Nie zatrudnię się u ciebie jako zawodowy wskrzesiciel. Ani też w tym charakterze u twojego imperatoris, cesarza. I to bez względu na zaoferowaną sumę: obojętnie czy w formie stałego wynagrodzenia, czy "od wskrzeszenia", jak właśnie pomyślałeś. I to z powodu, którego dobrze się domyślasz zakończył temat. Bez jakiegokolwiek gestu, co było dla prokuratora bardziej czytelne niż sam gest, chociażby i najbardziej stanowczy. - Sic, tak... cóż mam powiedzieć? - Poncjusz Piłat rozłożył dłonie w oczywistym znaczeniowo geście. - Ano, to szkoda. - Et ego, a ja, wyobraź sobie, nie żałuję - odrzekł Pierwszy Wskrzesiciel. - Nie chciałbym bowiem - tu uśmiechnął się wielce znacząco - popaść w tak zwaną niełaskę u cesarza. Lub, co gorsza, u ciebie - kolejny uśmiech był równie pełen treści. - Rozumiem - kiwnął głową Piłat. - A przynajmniej staram się zrozumieć. - Ja zaś widzę, że owe starania idą ci całkiem dobrze - powiedział WszechWidzący. - Ale rozmowa rozmową, a w końcu czas coś zjeść - zwrócił się do gospodarza, by ten przywołał wreszcie oczekującego sługę, robiącego przysłowiowe wielkie oczy, bo przecież słyszał wszystko, co mówiono. Piłat skinął nań władczo, w reakcji na który to gest służąca natychmiast wybiegła. - Aha, podręczna kochanka - Jezus podążył wzrokiem za spojrzeniem namiestnika. - Jakże to po rzymsku - zauważył z przekąsem, po czym dodał - gratuluję gustu i wyboru. - Gratias tibi ego - Poncjusz Piłat jakby zawstydził się trochę. Zupełnie jakby związek z kochanką był tym, czego powinien wstydzić się bardziej od zamiaru zabicia osób, które szły zwyczajnie go odwiedzić. - Dzięki ci. - Olegu - Jezus zwrócił się do odzyskującego kontakt ze sobą samym męża Soy. - Powiesz coś wreszcie? - A powiem, powiem - wskrzeszony odzyskał pewność siebie. - Chcę-go-zabić! - zaakcentował każdy z wypowiedzianych wyrazów. X X X - Oo, wreszcie jedzenie - Oleg natychmiast porzucił swoje rozterki i wątpliwości na widok wnoszonego posiłku. - To zapewne miejscowy chleb... a to ser. Kozi, jak czuję. Ale skoro jest chleb, gdzie jest masło? - zapytał. - Olegu, Rzymianie nie jadają masła, uważając jedzenie go za barbarzyński obyczaj - rzekł Jezus. - Aha... - zawahał się Oleg. - Hmm. A to? - wskazał dużą mise wypełniona zielonymi kulkami. - Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego. - To są oliwki, miejscowe owoce - wyjaśnil mu szybko Piłat. - Tylko uważaj na pestki, mają je twarde - ostrzegł. Wciąż nadąsany Oleg udał, że nie dosłyszał. - To jajka, mniam - uśmiechnął się na ich widok. - Uwielbiam je, są pyszne i bardzo zdrowe. - Pomidory, sałata, czosnek. I pieczeń. Pysznie. Jezusie, a to? - demonstracyjnie pominął spojrzeniem Piłata, wskazując wielką misę parującego sosu. - To rzymski przysmak, zwany garum - odpowiedział mu Ten, Który Wszystkiego Spróbował. - Możesz w nim maczać chleb i kawałki mięsa, możesz nim polać jajka. - Dziwnie pachnie - lekko skrzywił się Oleg. - Z czego to jest zrobione... gospodarzu? - uznał, że wystarczy okazywania niechęci. W oczywisty sposób zrozumiałej, jak sądził. - A to jabłka! - rozpromienił się i uśmiechnął, wysłuchawszy wyjaśnień. - Pewnie inne niż w mojej ojczyźnie, ale ważne, że są - rozpogodził się do końca. - I oczekiwane przez ciebie wino - Piłat wskazał niewolnika, wznoszącego wielki dzban, a właściwie konew. - Z dodatkiem miodu i ziół, zgodnie z naszym rzymskim zwyczajem - dodał. Oleg popatrzył pytająco na Jezusa, gdyż nagle kończenie posiłku jabłkami wydało mu się dziwne. - To rzymski zwyczaj - powiedział Jezus. - Ujęty miejscowym - rzymskim -powiedzeniem Ab ovo usque ad mala, czyli od jajka aż do owoców. Dokładnie, do jabłek właśnie. - Jedzmy i pijmy - Poncjusz Piłat sięgnął po jeden z napełnionych srebrnych pucharów. - Jedną chwileczkę - powstrzymał go Wszechświat. - Brakuje nam jeszcze kogoś... Cdn. Voorhout, 6. Października 2023.
-
Inne spojrzenie, część 201
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Zimnoracjonalne podszepty istot Mroku służą z założenia tylko im. Nie człowiekowi, do którego są kierowane. Ponieważ stanowią przewrotną manipulację: wmawiają człowiekowi, że ucieczka przed pozytywnymi uczuciami - w tym miłością - uchroni go przed bólem. Mało tego: że bycie apozytywnym i zamkniętym na innych również chroni przed bólem. A czegoż innego doświadcza na co dzień taki człowiek, jak nie bólu samotności wskutek odgradzania się od innych właśnie?? I to na własne życzenie. To dopiero jest pętla... Dlatego nakreślam postać Soy jako pozytywną. Jakaż zresztą miałaby być jako padawan Mistrza Mistrzów? Serdeczne pozdrowienia 🙂 . -
Inne spojrzenie, część 201
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija A czy otwarta pętla jest jeszcze pętlą 🤔 ? Oleg wierzy i ufa Soi. Wierzy w Soę i w jej miłość - nie tylko ją kocha.