Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Corleone 11

Mecenasi
  • Postów

    2 288
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Treść opublikowana przez Corleone 11

  1. @Leszczym @Leszczym Frazę tę utrwaliłeś powyżej: w tytule utworu tutaj zamieszczonego. Jak zatem miałbyś zapomnieć? Zacny albo nieporawny, zdecyduj ^(*_-)^ ... Serdeczne pozdrowienia, dziekuję Ci za odpowiedź.
  2. @Somalija Gdy bliskość jest Bliskością, odleglość przestaje mieć znaczenie. Początkowo trudno to zaakceptować, jesteśmy wszak częściowo materialni. Ale później jest coraz łatwiej. Można czuć, że kochająca osoba o nas myśli. Można wtedy odbierać jej myśli, wyczuwać uśmiech. Można rozmawiać. Czuć dotyk. Widzieć gesty. Można nawet metakochać się, co przedstawiłem w odcinkach "Tylko aniołów". To zdaje się być rezultatem działania wyobraźni. A jednak to Rzeczywistość. W Której udział możliwy staje się wtedy, gdy zaczynamy świadomie przekraczać własną materialność. Gdy zaczynamy stawać się coraz bardziej ponad, czy też poza - materialni. Oczywistym jest też, że to Proces. Ale od czasu do czasu docierają do nas myśli uświadamiające, że idziemy naprzód drogą ducha ^(*_*)^ . Serdeczne Ci dzięki za wizytę, czytanie i komentarz ^(*_*)^ . Pozdrowienia.
  3. @Somalija Tak skojarzyłem, jak widać błędnie. Skoro twierdzisz, że to świerzbnica, zgodzę się z Toba jako z osobą uwielbiającą rośliny i znającą sie na nich ^(*_*)^ . Przepraszam za opóźnienie w odpowiadaniu, pisałem kolejny rozdział. Do którego przeczytania niniejszym Cię zapraszam ^(*_*)^ . Serdeczności.
  4. - dla Belli Coraz bardziej niespokojna Bella, ciągnąc za sobą Mila, rozglądała się po twarzach obecnych wokół ludzi, aby znaleźć swojego byłego męża. - Gdzie On się podział? - mruczała do siebie na przemian z powtarzaniem w myślach tego samego pytania. - Gdzieś Ty jest, gdy Cię potrzebuję? Gdy potrzeba mi wyciszyć niepokój? Dowiedzieć się prawdy? Przecież zachody słońca to ulubiona część dnia - a jeśli spojrzeć z drugiej strony, to ulubiona część nocy - mojego taty! Skoro Tissaia wspomniała o nich i poprzedziła owo wspomnienie taką właśnie, a nie inną uwagą, to widocznie miała po temu powód! Oj, Jezusie. Ach, ci mężczyźni... - westchnęła na koniec tyleż sentencjonalnie, ileż małosensownie. Pomijając zupełnie fakt, że wokół kogo jak wokół kogo, ale właśnie wokół konkretnych mężczyzn osnuwały się najważniejsze z Jej ludzkich wcieleń. Wokół znacznych w Jerozolimie rodaków przed ślubem z Jezusem i wokół Niego Samego po ślubie. Ponieważ Rzymian starała się omijać - i poza naprawdę nielicznymi wyjątkami omijała. A potem wkoło mężczyzn, których ciała ożywiała dusza, mieszkająca obecnie właśnie w Milu. Pomijając fakt, że przeważająca większość doświadczeń, które ukształtowały Jej duszę - co stanowiło podstawę większości podejmowanych przez Nią decyzji - wynikała z relacji z mężczyznami. Tych pozytywnych i tych pozytywnych odwrotnie. Co zresztą jest niczym absolutnie dziwnym. I co - w oczywisty sposób z drugiej niejako strony - ma miejsce w przypadku męskich, nazwijmy je tak tutaj i teraz, dusz: to, jakie są i jakie podejmują decyzje, zamieszkując męskie ciała, wynika najczęściej z poprzedniowcieleniowych związków z kobietami. - Ach, znalazłam Cie wreszcie - uśmiechnęła się, lekko odetchnąwszy. - Tutaj jesteś! Jezusie, potrzebuję Cię o coś zapytać. Koniecznie i pilnie. - Wiem o tym i wiem o co - Jezus odwzajemnił uśmiech. - I od razu odpowiem Ci na pytania wiedząc, że nie posłuchasz uspokajania. Chociaż owo posłuchanie byłoby najlepszym, co możesz zrobić. Niepokój bowiem najczęściej prowadzi do niczego dobrego. Najczęściej, ale nie zawsze - dodał. - Uspokoję się trochę, gdy powiesz mi, co się dzieje - odparła. - Gdy dasz mi myślowe i uczuciowe podstawy, by wyzbyć się niepokoju z umysłu i duszy właśnie. - To, o co Mnie pytasz, wydarzy się wkrótce - zaczął odpowiadać Jezus. - Zgodnie z planem, ktory ustaliliście w mojej bezpośredniej, Wszechświatowej Obecności, goszcząc w innym wymiarze pomiędzy inkarnacjami. Wy, to znaczy dusze twojego Taty, twojej Mamy, twoja i twojej Siostry. Również Mila, jak się domyślasz. Pierwsza z tych, które wymieniłem, towarzyszyła Ci aż dotąd. By upewnić się i zobaczyć, że rozpoczęłaś relację z tą ostatnią - czyli z Milem właśnie. Dopełni tego zadania i odejdzie - cicho i szybko. Spokojnie i bez bólu. W ulubionej porze, na granicy dnia i nocy - jak zasygnalizowała Ci Tissaia chwile temu. Bella bladła coraz bardziej, słuchając. Podniosła do twarzy obie dłonie, by otrzeć spływające łzy. - Brzmi to tak, jak brzmi... - Jej umysł na przekór duszy i świadomości dyktował słowa. - Jak samoobrona według zasady męskiej solidarności... - Chyba nie podejrzewasz Mnie o taką płytkość - Jezus, w oczywisty sposób spokojny ani zrażony, uśmiechnął się lekko. - Ani o takie tanie psychologiczne pseudochwyty, - Przedstawiam ci sprawy tak, jak mają się z duchowego punktu widzenia. Mają się zaś tak, jak ustaliliście w międzywymiarowym, jak już wspomniałem, pobycie między wcieleniami. Ni więcej, ni mniej. - Ale przecież mój Tata... - łzy dalej płynęly same - mój Tata... Co mam teraz zrobić? Chciałam zejść Go na powrót z Mamą... * - Wiem i o tym - Jezus znów się uśmiechnął. Cierpliwie, jak to On. - A Mil ma swoje zadanie przy tobie, tak samo jak ty przy nim. Zapomniałaś już, że go kochasz? Że zaufałaś mu na powrót i zgodziłaś się nań na powrót? I że on wciąż kocha ciebie? Że wszystko dzieje się tak i toczy się tak, jak sobie uzgodniliście? - popatrzył na Bellę świadom, że raz Go słucha, raz nie. Że Jego słowa raz docierają do Niej, raz nie. Westchnął udawanie i uśmiechnął się ponownie. - To jest żadna gra - zapewnił widząc myśli Belli. - Żadna duchowa manipulacja. Sądzisz, że posunąłbym się do czegoś takiego? - udał, że robi surową minę. - Ach, nie... - zawstydzona Bella otarła łzy. - Co mam teraz zrobić?... - powtórzyła pytanie. - To pytanie do Mila. Nie do mnie - podkreślił Jezus, łagodnie i zdecydowanie zarazem. Zgodziłaś się z nim być, więc go słuchaj i razem z nim podejmuj decyzje. Potrzebny ci jest jego spokój i opanowanie, gdy w tej sytuacji ocena rzeczywistości może - wskutek emocji - zawieść również ciebie. - Dobrze więc, mój były - Bella znów sięgnęła dłońmi do oczu. - Mil, co radzisz? - To, o czym już pomyślałaś i to, co oczywiste - odpowiedział. - Przenieś się do domu i pożegnaj, Pożegnaj i razem z Mamą i Siostrą załatwcie, co trzeba będzie załatwić. Cóż powiedzieć. To życie. Samo życie, chociaż słowa te brzmią teraz niczym banał... - skrzywił się. - Ale pamiętaj o mnie. Czekam na duchowy kontakt i wiadomości - objął Ją, przytulił i ucałował. - To dla ciebie trudny czas, wiem. A ty dobrze wiesz, skąd to wiem - popatrzył znacząco, aby połączyła swoje myśli z jego myślami. - Ale za tego życia nie poznałem twojego Taty ani Mamy. Wygląda więc na to, że cały ten czas jest wyłącznie w twoich rękach. Fizycznie przeszkadzałbym Ci tam tylko. Leć - przytulił i pocałował wahającą się i wciąż niepewną. - To właściwe i najlepsze, co możesz zrobić. Co należy zrobić - pocałował Jej usta raz jeszcze, po czym puścił Jej dłonie, uścisnąwszy. - Leć i do zobaczenia wkrótce - powtórzył, odstępując dwa kroki i unosząc ręce w pożegnalnym geście. - Por agora. Ve Voce. Pa. Do zobaczenia - zdążył powiedzieć zanim znikła, przenosząc się do domu na Florydzie. * Oba zacytowane zdania pochodzą z Pamiętnika Belli, zamieszczonego na Jej stronie Onlyfans.com/missbella w dniu 26. Czerwca b.r. Tato Belli odszedł dwa dni wcześniej: 24. Czerwca. Czarna tasiemka jest staropolskim symbolem żałoby. Cdn. Voorhout, 21. Lipca 2023.
  5. @Somalija Śliczne, śliczne ^(*_*)^ - dzięki Ci bardzo ^(*_*)^ ! Bardzo udana kompozycja - Siostro, masz talent do układania kwiatów. Na pierwszym planie pyszni się koniczyna, tak? Ta barwna - stołowa? podkładka pod wazonem też zatrzymuje spojrzenie ^(*_*)^ .
  6. @Somalija W takim razie miło spędziłaś z dziećmi czas ^(*_*)^ . Wspaniale ^(*_*)^ . Jeżyny już są? Jeśli zrobiłaś zdjęcie bukietu polnych kwiatów, pochwal się nim, proszę. Odpoczynek i trening okay? Serdeczne pozdrowienia.
  7. @Somalija To potwierdza przebudzenie świadomości tych ludzi. Siostro ^(*_*)^ , dzięki Ci za odwiedziny, czytanie i wiadomość. I za pozdrowienia, które serdecznie odwzajemniam ^(*_*)^ . Co u Ciebie?
  8. @Leszczym Michale, pomyslowo zagraleś slowami w tytule. Calosc warta uśmiechu. Swobodnego, niekoniecznie "w gulag". Serdeczne pozdrowienia ^(*_*)^ .
  9. - dla Belli - Słowem, cieszycie się, że znaleźliście się tutaj - podsumowała Tissaia, gdy wszyscy goście, jeden po drugim, skończyli opowiadać swoje wrażenia. - I to nawet bardzo. Zatem i ja raduję się ogromnie - uśmiechem podkreśliła poziom swojej radości. - Podziękujcie też swojemu Mężowi, Mistrzowi i Przyjacielowi - popatrzyła kolejno po wszystkich twarzach. - Jako że najprawdopodobniej zechcecie zostać tu pewien czas, komnaty czekają dla was wszystkich - zmieniła wątek. - Wiem, że będzie to raczej krótko, ponieważ wasz ślub, Soo i Olegu, nastąpi już wkrótce, a przygotowania są na ukończeniu. Oczywistym jest, że w ciągu chwil można wszystkich zaangażowanych przenieść tu, tak samo jak i przygotowane dania; dla waszego Mistrza to błahostka. Zresztą, co Dlań jest trudnego? - zapytała retorycznie. - Aretuza też ma kuchnie i spiżarnie - podjęła. - Wiadomo. Ale i moskiewski Kreml ma swój urok, a poza tym wszyscy jesteśmy po trosze tradycjonalistami. I przyzwyczajamy się do myśli, że to lub tamto wydarzenie naszego życia wydarzy się tu lub tam. I mamy na nie swój pomysł. Swoje wyobrażenie bądź wizję. W miejscu i przestrzeni ważnych dla nas, albo dla tej osoby blisko nas, z którą czujemy się związani myślami i emocjami. Jak ty, Soo, z tobą, Olegu - zwróciła się do wkrótce-nowożeńców. Albo w odwrotnej kolejności. - Radujcie się zatem tym czasem - powtórzyła. - Korzystajcie. Czerpcie energię. Spacerujcie, zaglądajcie i pytajcie. Wasz Mistrz, jako dawny elfi Wiedzący i współzałożyciel tej Akademii, a równocześnie jako Inkarnacja Osobowości I Energii Wszechświata, odpowie wam na każde pytanie. Opowie wszystko odnośnie do zagadnienia, z którym zechcecie się zapoznać. Bo o co jak o co, ale o brak wiedzy w jakiejkolwiek dziedzinie nie sposób go nawet podejrzewać - dodała sentencjonalnie. - Madame Tissaio - zaniepokojona Bella zdecydowała, że podejdzie razem z Milem do rektorki tuż przed pozostawieniem całej ich grupy. - Zachody słońca... Co miałaś na myśli? - emocje drżały w Jej głosie. - Najlepiej będzie - odrzekła zagadnięta - gdy zapytasz swojego dawnego męża. Jego zadaniem jest ci powiedzieć. Nie moim. Ja mogłam tylko napomknąć dla zwrócenia twojej uwagi. Czuję też, że nie jestem władna wyciszyć twój niepokój. Ale to, czcigodna Bellu, możesz - i powinnaś - zrobić ty sama. Przy pomocy Mila i jego Mistrza, jeśli uznasz to za właściwe - dopowiedziała. - Dziękuję, madame - Bella skłoniła się lekko pojąwszy, że więcej nic usłyszy od Tissai. - Milu - pociągnęła męża za rękę. - Chodźmy do Jezusa. Potrzebuję dowiedzieć się Odeń, czy coś istotnie się wydarzyło, czy to jedynie moje zbędne emocje. Czy coś się stało, czy znów ktoraś z istot Mroku próbuje zakłócić nasz energetyczny ład dla swoich potrzeb. - A może zajrzysz za zasłonę czasu? - podsunął Jej Mil. - Może tak będzie szybciej i prościej? - Już to zrobiłam - uśmiechnęła się z wysiłkiem. - Ale nie pomogło. Widocznie mam dowiedzieć się później. Albo, jeśli nic sie wydarzyło, wtedy dowiedzieć się nie mam czego - podążyła za swoją myślą, rozglądając się za Jezusem. - Milu, chodź! - przywołała chcącego Ją chociaż trochę uspokoić męża. A tymczasem Tissaia... Tissaia tymczasem, pożegnawszy się z gośćmi, udała się poza mury Aretuzy, aby spotkać sie z nikim innym, jak ze Złotym właśnie. Tak go nazywała - zgodnie z jego smoczą naturą, a zarazem abstrahując od czarnotrójptasiego herbu. Czyli symbolicznie od jego ludzkiej natury. Chociaż, jak za chwilę zobaczysz, Czytelniku - w ludzkiej naturze był on jej potrzebny. Złoty czekał na nią dokładnie tam, gdzie umówili się w telepatyczny sposób. W ustronnym miejscu, w którym czyjakolwiek obecność oprócz nich samych była wielce aprawdopodobna. I które to miejsce starannie zabezpieczyli na kilka magicznych sposobów. - Złoty... - wyszepnęła Tissaia po pierwszych czułych pocalunkach. Przedtem, chociaż pozornie tak bardzo wstrzemięźliwa i opanowana, nie chciała tracić nawet chwili, nim pozwoli mu wziąć się w smoczoludzkie - a może ludzkosmocze albo smokoczłowiecze - ramiona. I zanim pozwoli mu się zagarnąć bez reszty. Zachłannie i drapieżnie, aczkolwiek z nutą - nutami? - magicznej czułości. A może wcale magicznej, tylko czystosmoczej? To nam, ludziom, uważającym się za byty przewyższające wszystkie razem i każdą z osobna istotę przynależną z natury do świata zwierząt wydaje się, że czułość jako taka jest im z natury rzeczy obcą. Zarówno w praktyce, jak i w teorii, wliczając w to sferę pojęć. A czy tymczasem nie jest tak, że arogancja stanowi zaprzeczenie wyższości? I że w uznawaniu własnej wielkości - nie przypominając już dopiero wspomnianego poczucia wyższości - naprawdę powinniśmy być ostrożni. W ogóle. Nie tylko bardziej, niż nam się wydaje. - Tylko zmieniając się zostaw pazury... - wydyszała Tissaia, namiętnie i z potrzeby pouczania jednocześnie. - I język. Lubię, jak... Na dalsze wyrażanie słowami tego, co lubi, i dlaczego Złoty miałby zostawić sobie smocze pazury i język, przybierając ludzkie kształty, zabrakło jej i chęci, i woli. Smok bowiem używał ich dokładnie tak, jak należało. Zgodnie z oczekiwaniami kochanki. Jednak, w jaki dokładnie sposób czynił to sposób - przedstawiający tę scenę Autor dyskretnie przemilczy. W każdym razie tym razem. Cdn. Voorhout, 18/21. Lipca 2023
  10. @Somalija Cześć ^(*_*)^ . Wiem o Twoim nad-odczuwaniu, napisałaś mi o nim. Pomyśl więc, jestem ciekaw Twojego zdania ^(*_*)^ ...
  11. @Somalija Wlasnie sprawdzilem, ze nie moge znalezc tej lubianej przez Ciebie formy...
  12. @Somalija Tak wlasnie jest w ksiazce, jak napisalas. I jak mawial Borch Trzy Kawki: "Nie musze nosic. Moja bron chodzi za mna." Ha, wiesz: bycie z taka kobieta moze byc niebezpieczne dla mezczyzny ^(*_-)^ ... Dzieki wielkie za odpowiedz ^(*_*)^. A jak podoba Ci sie wypowiedz Tissai o energii?
  13. @Somalija Ano robię Ci nań ochotę, gdyż , jak już wiesz, książka jest warta przeczytania ^(*_*)^ , a film obejrzenia. Zarówno polski pełnometrażowy, jak i w wersji odcinkowej oraz "serial oryginalny" Netflixa. Co żaś tyczy się Zerrikanek, w powieści Jaskier miał na nie ochotę (ochoty Geralta możemy się domyślić) . Musiały więc być piękne. Siostro, miłego Poniedziałku ^(*_*)^ .
  14. @Kamil Olszówka @Kamil Olszówka Kamilu, mam pytanie o "wycierających" (zwrotka dziesiąta). I wątpliwość odnośnie do słowa "niezliczony", które powtórzyłeś w dwóch różnych przypadkach (zwrotki dwudziesta pierwsza i dwudziesta druga). Wspaniale, że inspirujesz się utworami Jacka Kaczmarskiego. To Jeden z Wielkich. Doświadczona dusza, która zaistniała w naszym świecie, by skłaniać do myślenia. Wzbudzać i poruszać emocje. I - a jakże - inspirować ^(*_*)^ . Serdeczne pozdrowienia ^(*_*)^ .
  15. Siostro, wielkie dzięki za wizytę ^(*_*)^ . Miło mi Cię gościć po raz sto sześćdziesiąty siódmy - poczynając od pierwszego rozdziału, napisanego wszak pod poprzednim nickiem. Miło mi też nadal cieszyć się Twoim czytelniczym uznaniem ^(*_*)^ . Dobrej nocy ^(*_*)^ .
  16. - dla Belli - Skoro wyrażacie zgodę - powiedział Jezusomąż, Mistrz Jezus i Przyjaciel Jezus - w takim razie zapraszam. Gotowi? - upewnił się, że pamiętają, iż Jego jeden gest wystarczy, by znaleźli się tam, gdzie ustalili. Ba - by stało się to, czego On chce. Jeden gest. Tylko jeden. Bo przecież Jezus jest ucieleśnieniem Magii Wszechświata. Zatem, jak właśnie napisałem wyżej - wystarczyła jedna chwila, a już stali na rozległej łące, skąd mogli widzieć Aretuzę. - Zaraz dowiesz się, mój padawanie - Mistrz Jezus zaczął odpowiedź na myślopytanie Mila - dlaczego znaleźliśmy się tutaj, a nie, jak spodziewaliście się, na dziedzińcu Akademii Magii. Za króciutką chwilę. O, właśnie - dodał, gdy opodal nich powietrze zaczęlo migotać błyszczącymi drobinkami, układającymi się w z wolna w złotosmoczy kształt. - Tak, to ja - uśmiechnął się Najpiękniejszy Ze Smoków.* - Trzy Czarne Ptaki, do usług - skłonił lekko głowę, opuszczając ku ziemi długą szyję. Głowę, czyż bowiem - drogi Czytelniku - wypada mówić o łbie istoty tyleż magicznej, co inteligentnej? i równie myślącej, jak pięknej? Przy okazji podkreślmy sobie prawdę, że myślenie jest wartościa samą w sobie. Stąd inteligencja jest cenna. I dopiero tu, w tym miejscu można zacząć rozważać wartość myśli negatywnych i wartość pozytywnych. W szerokim wszakże kontekście. Tylko i wyłącznie tak - inaczej bowiem zawędrujemy na umysłowe manowce. - Aretuza - podjął Złoty Smok, uśmiechnąwszy się powtórnie i skłoniwszy ponownie. - Dostojne damy, Jezusożony, jak widzę - smokogłowa znów powędrowała ku trawie. - Hej, Soo. Witaj, Bellu. Cześć, Milu. - smocze spojrzenie wędrowało po twarzach. - Witajcie, przyjaciele - dalszemu ciągowi powitania towarzyszył kolejne uśmiechy. I kolejne smokospojrzenia. - Księstwo Molchano i Juriju. Panie Olegu. Kapitanie Nemo i towarzysze. Profesorze - Conseilu - Nedzie. I wy, panowie milites - ZłotoSmok kulturalnie posłużył się łaciną. - Wraz z towarzyszkami. Z księżycowej społeczności, jak widzę - wskazał prawą łapą przestrzeń nad sobą. - Pradawne miejsce mocy - obrócił się ku zamkowi. - Zresztą jedno z licznych, rozsianych po światach i po wymiarach. Czyli po Wszechświecie, krócej mówiąc. - Chodźmy, moi drodzy. Madame Tissaia was oprowadzi - ruszył ku widniejącemu opodal gmachowi. - Nas? - zapytała Soa. - A ty... panie smoku? - po chwili namysłu zdecydowała się na tę formę. - Ty nie idziesz? - Znam te mury jak siebie samego - Najpiękniejszy uśmiechnął się w odpowiedzi. - Nadto nie chcę peszyć szanownej rektorki... - lewe smoczooko zwęziło się do poziomej szparki. - Ach, to tak... - zarumieniła się Soa, zrozumiawszy. - To tak?... - To tak - Złoty spojrzał swobodnie obojgiem źrenic. - Ale pozwól, Soo: bez szczegółów. i nie myśl o tym - spojrzał znacząco na Jezusa. - Masz rację, tak będzie lepiej - Tenże odwzajemnił spojrzenie, po czym uczynił drobny gest dłonią. - Załatwione. * * * - Znajdujemy się w jednym z Pierwszych Miejsc Wszechświata - rozpoczęła opowieść Tissaia. - Gdy Absolut zaczął organizować przestrzeń i tworzyć światy, punktem wyjścia były skupienia energii. Punkty, na których osnuł - czy też na bazie których stworzył - resztę wokół. Każdy stworzony Przezeń świat trwa w istnieniu właśnie dzięki tym miejscom. Gdyby go ich pozbawić, rozsypałby się. Rozpadł. Stracił integralność. Jak siatka, istniejąca wskutek powiązania ze sobą składających się na nią linek - użyła kartograficznego porównania. - Gdyby rozwiązać węzły, przestanie tworzyć całość. Na waszej Ziemi skupienia te nazywacie Miejscami Mocy. Każdy kraj ma własne, a indywidualne energie istot tam żyjących - roślin, zwierząt, ludzi i pozostałych stworzeń, w tym duchowych - są z nimi ściśle powiązane. To jest powód, dla którego ludzie o niższej energii czują się dobrze wyłącznie w kraju, z którego w danym wcieleniu pochodzą. Natomiast, gdy ich energia wchodzi na wyższe poziomy, niweluje różnicę pomiędzy energią kraju ich pochodzenia, a tego, w którym się znajdują. Im są silniejsi energetycznie - albo duchowo - tym owo zniwelowanie staje się silniejsze. Dlatego - tu przeniosła spojrzenie na trzymających się za dłonie Bellę i Mila - osoby wyższej energii chętnie podróżują. Bo wszędzie czują się dobrze. Wszędzie, to znaczy w otoczeniu osób innej energii - co, innymi słowy, oznacza inną kulturę. Innej w sensie innego kraaju. Innego społeczeństwa. Ale oczywiście najlepiej czują się w otoczeniu osób energetycznie do nich zbliżonych. Ponadto, czego wy właśnie jesteście dowodem - często tworzą bliskie relacje z osobami z innych krajów. Do czego, dla całości obrazu, należy dodać wspólną przeszłośc. Poprzednie, wspólnie przeżyte inkarnacje - zakończyła wątek. - Aretuza - podjęła główny temat - jest jednym z Miejsc Mocy tego świata. Założona przez waszego Mistrza - tu spojrzała kolejno na Jezusa, a zaraz potem na Soę i Mila - gdy przed wiekami, w jednym ze swoich dawnych wcieleń żył tu jako elfi Wiedzący. Miejscowy czarodziej - dopowiedziała, zerknąwszy na Neda i rzymskich legionistów - Wtedy, wraz ze swoją ówczesną żoną, też Wiedzącą, i grupą uczniów, założył tę szkołę. Powtórzę to, co wasz Mistrz mówił wam wielokrotnie - tu znów popatrzyła na Jezusopadawanów. - Wszyscy wędrujemy w górę po duchowej spirali. Czasem, co prawda, zdarza się, że przystajemy lub zawracamy. Najczęściej na skutek osobistych wstrząsów - trudnych wydarzeń, na których przeżycie zgodziliśmy się, a które czasem okazują się być wyzwaniem, które możemy pokonać jedynie przy obecności bliskiej osoby. Tak... - tu zacisnęła na chwilę usta, spojrzawszy na Bellę. - Zachody słońca... - Czujecie miejscową energię? - bardziej stwierdziła, niż zapytała. - Mil, to wrażenie porównywalne z tym, którego doświadczyłeś, będąc w pobliżu, a potem dotykając Wielkiej Piramidy. Pamiętasz je z pewnościa. Cały płaskowyż Gizy to wyjątkowa przestrzeń, dzięki energii Wielkiej Piramidy właśnie. - Aretuza - powtorzyła z lekkim uśmiechem nazwę miejsca, z którym była związana i energetycznie, i w sposób naturalny uczuciowo - jest miejscem tak samo ważnym dla naszego świata, jak Wielka Piramida dla waszego. - Poczujcie jej energię - zachęciła. - Zaczerpnijcie. Radujcie się byciem w jednym z Miejsc Mocy. Miejsc Początku. Miejsc Trwania. * Nawiązałem tutaj do opowiadania Mistrza Andrzeja Sapkowskiego o spotkaniu wiedźmina Geralta ze Złotym Smokiem, nazywanego Najpiękniejszym przez swoje strażniczki z Zerrikanii. Cdn. Voorhout, 16. Lipca 2023
  17. @Somalija Ja spotkałem się wyłacznie z nazwą "Jaćwingowie" pochodzącą od "Jaćwieży". O tej z dwuznakiem też słyszałem, ale tylko pierwsza ze wspomnianych zawsze wydawała mi się właściwą.
  18. @Somalija Owszem, była: Tor Lara, Wieża Mewy. Przenosząca ludzi na pustynię, zwaną - nie wiedzieć czemu, haha - Patelnią. A zamieszki, jak je nazwałaś, istotnie miały tam miejsce. Gdy Czarodzieje podzielili się na dwa wrogie sobie stronnictwa, z których jedno sprowadziło grupę elfich wojowników, by wymordować członków drugiego. Wszyscy jesteśmy wiekowi; ale tylko niektórzy z nas o tym już wiedzą, pozostali mają to odkrycie przed sobą. Serdeczne pozdrowienia.
  19. @Somalija @Somalija Tak właśnie ^(*_*)^ . Dzięki cI, Siostrzyczko, za literackie odwiedziny i zdanie komentarza. Pozdrowienia, serdeczne jak zawsze.
  20. @Somalija Co prawda, nie znalazłem potwierdzenia poprawności lubianej przez Ciebie formy, ale z drugiej strony na pewno masz podstawę powyższego twierdzenia ^(*_*)^ . Serdecznie Cię pozdrawiam.
  21. Ciekawie. Siostro. Ciekawie ^(*_*)^ . Podoba mi sie. Tylko mala uwaga: :"Jaćwież", a zatem "Jaćwingowie". Serdeczne pozdrowienia.
  22. - dla Belli - Cóż, mój drogi Czytelniku: pora na większą magiczność w postaci powstającego właśnie rozdziału. A właściwie na większe jej ukazanie w treści, bo skoro osobowy Wszechświat jako duchowa WszechIstota jest - z natury sprawy - wszędzie, to wszystko, co istnieje, jest Magią. Absolut jest Magią. Cały Wszechświat jest Magią. Wypełniająca Go energia jest Magią. I wszystko, co Nań się składa. Tu pasować będzie każde słowo. Na określenie danego bytu. Istoty. Rzeczy. Bez wyjątku. Absolutnie bez wyjątku. Bowiem, jak napisał w swych "Bajkach robotów" wspomniany w jednym z poprzednich rozdziałów - magiczny, a jakże - Mistrz Staś Lem: "Kosmos jest miejscem, którego nikt nigdy nie opuścił i nie opuści", zatem wszystko, gdziekolwiek istniało, istnieje lub będzie istnieć, stanowi składową Kosmosu właśnie. Zatem i ta powieść również: jako całość i jako zbiór pojedynczych rozdziałów. Zatem i sama Magia jest magiczna, chociaż brzmi to jak powiedzeniowe "masło maślane". Roślinna roślina. Zwierzęcy zwierzak. Człowieczy człowiek i prawdziwa prawda. A wszystko zaczęło się... no właśnie. Nie, nie od słowa, jak możesz, drogi Czytelniku, przeczytać na początku pewnej Księgi. Chociaż tu akurat zasadną jest wątpliwość: Księgi czy księgi. Ja, mój drogi Czytelniku, zamierzam obrazić nikogo. Ale prawdę - co jak co - należy szanować. Niech więc, bez wdawania się w głębsze i dłuższe dywagacje, pozostanie Księga. Chociażby ze względu na fakt, że zawiera w sobie trochę prawdy. I że jest wysiłkiem wielu ludzkich intelektów - chociaż nie wyłącznie ludzkich i nie wyłącznie pozytywnych - włożonych, by ją stworzyć. Częściowo w dobrej wierze. Wszystko zaczęło się od Myśli. - Zróbmy - powiedział Jezusomąż, Mistrz Jezus i Przyjaciel Jezus - moje drogie Żony, moi padawani i moi przyjaciele - przerwę w naszej podróży. Pozostawmy "Nautilusa", Moskwę i otaczające ją Księstwo - zalążek Wielkiego Księstwa, Caratu, Rosji Radzieckiej, Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich i obecnej Federacji Rosyjskiej. Mimo, że ta ostatnia jest nazwą-zapowiedzią. Zapowiedzią przyszłości, zatem w chwili obecnej - nazwą na wyrost. i udajmy sie na pewien czas do świata - do wymiaru - gdzie Magia jest oczywista. Dla wszystkich. Do świata, gdzie wiedzą o niej wszyscy ludzie bez względu na stan. Gdzie Wiedzący - inaczej zwani Magami albo Czarodziejami - stale podkreślają, że rozumieją czym jest Magia i czym jest Natura, ponieważ sami są Naturą. Ponieważ sami są Magią. W świecie Hogwartu, mój drogi Czytelnku, byłeś rozdziały temu - tu pytanie i życzenie moje zarazem - ile rozzdziałów temu? sprawdź - razem z Bellą, Jej Milem i Ich Aniołką. Byłeś tam razem z Soą i Hermioną. Teraz czas odwiedzić i pobyć w świecie, którego część stanowi Aretuza. Chcesz poznać Tissaię Od Prawd (Natury), czyli de Vries? Triss Merigold? Yennefer i jej Wiedźmina Geralta? Uczestniczyć w królewskiej biesiadzie albo biesiadach? Dotknąć przesyconej Magią polityki? A może podążyć za kulturą niższą i, wszedłszy w jej świat, zasiąść w karczmie, gdzie gburowaty karczmarz podaje chrzczone wodą piwo w wyszczerbionych, glinianych kuflach? I na osłodę posłuchać Mistrza Jaskra, jeśli nań trafisz? Lub może na Oczko, którą nazywał siostrą i którą połączył z Geraltem romans tyleż krotkotrwały, ileż namiętny? Ale - by pójść tu szlakiem myśli owej i zapytać w następstwie pójścia owegoż - któryż z romansów Geralta był nienamiętny? Chcesz udać się z nami, Czytelniku? Zobaczyć i posłuchać, jak się uczy Magii? Jak się czaruje? Chcesz przekonać się, że - jak powiedział ocalony przez Białego Wilka kupiec - "nieprosta, widać, rzecz czarować"? A może Twoim marzeniem jest rozmowa ze Złotym Smokiem? Chciałbyś dowiedzieć się, kto tak naprawdę założył Aretuzę? Cdn. Voorhout, 15. Lipca 2023
  23. @Somalija Ale Ty masz wyższe wykształcenie, możesz przynosić "do domu pieniądze" i robisz to. Odnośnie zaś do związków Twoich koleżanek z pracy: tak sobie wybrały lub tak się zgodziły. Zatem żyją tak, jak chciały i tak, jak wciąż chcą. Albo, innymi słowy: żyją tak, jak zgadzają się. Dzień po dniu. Prawda?
  24. @Somalija @Somalija Jak słusznie zauważył Mistrz Andrzej Sapkowski w "Wieży błaznów", pierwszym tomie Reynevano-trylogii, "(...) babskie uniwersytety już istnieją. Utajone po klasztorach (...)". Miał na myśli wiek piętnasty, w którym toczy się akcja powieści - ale i wcześniejsze stulecia. Zresztą zapewne w tych oficjalnych też czasami robiono wyjątki. Możliwe, że świat arabski byl od chrześcijańskiego w sferze edukacji kobiet bardziej postępowy. Cechy charakteru nie mają płci, tu na pewno zgodzisz się ze mną.
  25. @Somalija Powiedziałbym, ze Twój wiersz jest "podejrzany ", ale chyba zrezygnuję z tego pomysłu. Ale nie odmowię sobie uwagi, że "tańczący tylko dla Ciebie w powietrzu śnieg" "zimno" kontrastuje z 7. dniem Lipca, czasem napisania wiersza ^(*_-)^ . Serdeczne pozdrowienia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...