Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Adam Zębala

Użytkownicy
  • Postów

    286
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Adam Zębala

  1. Ostatni raz byliśmy razem ostatnie wypowiedziane parę słów. Ostatni pocałunek, koniec miłości, musimy sie rozstać. Daleko od siebie, drogę zmyła woda. Zabrała uczucie, zostało w mule i szarym pyle dróg pokryte kurzem.
  2. Na gałęzi usiadł ptak zatrzepotał skrzydłami ozdobionymi w kolorowe pióra. Krople deszczu spadają na jego małą głowę. Zaczerpnij powietrza i napij się wody. Droga daleka. Wziąłeś na siebie ciężar oczekując wdzięczności. Dług zaciągnięty oddać wypada. Lepiej rozwinąć skrzydła i odlecieć. Ktoś udziela rady, nie musisz skorzystać. Wzbij się w powietrze i leć pod niebo, tam jesteś wolny.
  3. W letni poranek słonce świeci mocno. Zmęczony nie wiesz co ze sobą zrobić. Któż powiedział że będzie dobrze. Nikt Cię nie woła nikt nie poda ręki, sam zadbasz o siebie. Jeszcze jeden dzień, jutro wszystko się zmieni. Patrząc za siebie sam nie wiesz co widzisz. Wszystko zepsułeś i nie umiesz naprawić. Jeszcze jest nadzieja, jeszcze jutro może zaświecić słońce.
  4. Pełen pomysłów ruszasz w drogę. Na pewno sie uda, pięć minut będzie Twoje. Ktoś scenariusz przygotował ktoś decyduje za Ciebie, byś utonął po szyję. Lawiną łez skruszysz skały, lawina krwi wszystko zmyje. Ślepy i głuchy zastanawiasz się ile czasu zostało. Po lawinie puste pole. Może powstaną nowe skały, ostatnia jest Twoja. Jeszcze stoisz, jeszcze jesteś twardy, jeszcze masz dużo sił. Kiedyś polegniesz samotny wśród swoich.
  5. Za szeroką bramą pole kwiatów biegnące aż po horyzont. Okolica pożółkła od kwiatów i blasku słońca. Kobiety uśmiech rozgrzewa powietrze a zapach jej włosów biegnie z wiatrem. Na dźwięk muzyki za brzmiał jej głos. Wszyscy ten głos dobrze znają. Śpiewaj długo i nigdy nie kończ. Ktoś rzucił kwiat potem następny aż wreszcie tysiące. Gdy głos Twój zamilknie, zamilknie z Tobą wielu. Któż chce żyć bez Ciebie?
  6. Królujący nad miastem budynek z tysiącem mieszkań i tysiącem świateł. Na wzgórzu świątynia do której prowadzi tysiąc stromych schód. Tam było mieszkanie bardzo ciepłe i przytulne, twój azyl. Oczy dawno zamknięte, zsiniała twarz i zimne jak lód ręce. Nie chcesz patrzyć bo masz zimne spojrzenie i z nikim nie rozmawiasz. Cmentarz za świątynią i królująca nad nim mogiła. Czy to miejsce dla królowej? Bez tronu, tylko tyle?
  7. Byłem obok, lecz nie wszedłem, następnym razem przyjdę. Wybacz ktoś zabronił. Niebo ozdobione słońcem, my pośród gwiazd razem. Mogło przecież tak być. Wieczór zaczął się późno, czekając że coś się zmieni. Zostajesz na Momart sama, tak jak co dzień. Rozciągający się budynek który nie ma końca. Nie wiem gdzie jesteś, stoję więc i czekam. Tam na Momart jest Twój dom. Mieszkanie bez drzwi i okien. Bez wyjścia, każdy dzień zupełnie taki sam.
  8. Rozkrzyczany dzieciak, żądający nowej zabawki, jego matka nie ma pieniędzy. Wystawa sklepowa pełna pięknych sukien i kobieta zapragnęła najpiękniejszej. Sknerowaty mąż kupił innej, żonę okłamał. Postawą kłamstwo i podwójne życie. Dzieciak zabawki nie dostanie kobieta pod wystawę wróci. Nowa miłość ważniejsza poprzednia zgasła niczym światło.
  9. Usiąść nad wodą, i patrzeć do jej wnętrza. Wśród zieleni malować obraz temat o życiu, o nas, o zieleni i płynącej wodzie. Życie zakwitło ja kwiaty i jak one przekwitnie. Dzień się szybko skończy, bo nic nie trwa wiecznie. Po lecie jesień, a po niej zima. W życiu jak w przygodzie po lecie też jest jesień tylko po zimie wiosny nie będzie. Wykorzystaj chwilę i toń w marzeniach, o tym co być mogło lecz nigdy nie będzie.
  10. Zmarszczki na czole i skazy na sercu, przeżycia które pozostawiły ślady. Poplątane drogi krzyżujące się każdego dnia. Zżółknięty liść spadł mokrą ziemię, woda po niej płynie. Słońce zaszło, wszyscy zasnęli, z ciszy wyłania się szczekający pies. Coś do mnie mówisz, lecz nie słyszę. Wskazujesz palcem, nie wiem co. Droga skończona, po zbędne słowa. Zapomnisz co był, bo nic nie było.
  11. Koń biegnący przez pustynię, szum oceanu i zwierzęta leżące w słońcu nad jego brzegiem. Słonce zachodzi nad oceanem jego czerwone światło przenikające wodę. Nasuwające się wspomnienia, ktoś zaginął, ktoś kogoś zostawił. Samotny człowiek błąka się wzdłuż brzegu. Pustynia i horyzont złoty piasek i błękitne niebo. Jeździec znalazł konia, samotny człowiek błąka się dalej bez celu.
  12. Kim jest miłość, ta która kocha, która poświęca i daje wszystko co ma. Niekiedy ma serce z kamienia i ciało z lodu. Nie zawsze rozumie, często myśli tylko o sobie. Czasem uśmiechnięta, czasem wesoła nawet żartobliwa. Niekiedy nawet wyznaje uczucie wierząc że jest szczere.
  13. Nad pustynią powiał wiatr, piaskiem sypnęło w oczy. Żegnać się pora i iść przed siebie. Oddech z trudem łapiąc, stopa tuż za stopą. Oddalasz się ciągle, drogę wyznaczasz sam. Idąc coraz wolniej ale jeszcze stoisz na nogach. W oddali widać zieleń. Wejdź i napij się wody zmęczony przechodniu. To rzeczywistość czy przywidzenie.
  14. Pozorny spokój, sztuczna radość, udajesz że nic się nie stało. Nikt nie zauważy trudnych dni. Spod ziemi słychać głosy dusz zmierzających do Wahali. Wojownicy po bitwach odpoczną. Słońce świeci bardzo mocno, upał a po nim deszcz z burzą. Pogoda nie zwiastująca spokoju. Partner tyran, wczoraj pijany, jutro też będzie. Dawno o Tobie zapomniał nałóg ważniejszy.
  15. Pozostawiony pusty dom, dopalający się w kominku ogień, niedopita herbata. Mieszkaniec nie dawno wyszedł. Zatłoczona ulica, trudno znaleźć kierunek podróży. Zdecyduj albo wróć skąd wyszedłeś. Wszyscy dla Ciebie źli, nikt na Ciebie nie patrzy. Celebryta zaśpiewał piosenkę na Twoje pożegnanie. Ty napisałeś epitafium po swoim życiu. Kogoś skrzywdziłeś, ktoś został sam, nie masz odwagi powiedzieć prostych słów.
  16. Płonący wiecznie ogień, padający deszcz, nawet gdy świeci słońce. Tęcza zasłaniająca promienie słoneczne. Poranek i zmierzch w kilku kolorach. Rosnące na wzgórzu kwiaty odwracają się w stronę światła. Niebo może być zielone, a trawa niebieska. Tak też jest dobrze. Taki malujesz świat, tak według Ciebie wygląda. Uruchomiłeś swoją wyobraźnię nie ma w tym nic dziwnego.
  17. Rozmawiam przez sen, postać z koszmarów to mój rozmówca. Koszmar się skończył, ale sen trwa dalej. Zmęczone oczy nie chcą się otworzyć. Temat ze snu dominuje każdego dnia. Nie chcę zasypiać, dzień bez snu potem następny. Nie wiem kim we śnie jestem, tak szybko mija. Trudno zapamiętać.
  18. Nie pytam o zdanie, nie wiem kim jesteś, to nie istotne. Pojawiasz się i zostajesz na dłużej. Nic o sobie nie wiemy, mówimy do siebie cyfrą. Kiedyś się rozstaniemy o nic nie pytając. Chcieliśmy przecież niewiele, może kawałek chleba. Nie umiejąc dziękować, nie chcemy nic w zamian. Wystarczy uśmiech albo pomachać ręką.
  19. Pokręcone drogi niczym nici, w niekończącej się kolejce jak inni wyciągam rękę. Odbity w lustrze obraz, człowiek ledwo stojący na nogach. Powóz pojechał, nikt monety nie rzucił. Wieczór będzie samotny i zimny. Padający deszcz lub śnieg. Ta sama ulica, Ci sami ludzie. Podarte i brudne ubranie, gdzieś popełniłeś błąd.
  20. Pozostawiona myśl, niedokończona budowla, krótki pocałunek. Zamglone niebo, padający po niej deszcz, wzbierająca woda w rzece. Nieudacznik planuje za Ciebie twoje życie, zniszczył wcześniej swoje. Powiedz by odszedł, nic nie mówiąc dajesz pozwolenia. Lepiej mieć spokój i zachować milczenie.
  21. Dryfująca łódź na wodzie i jeden człowiek na pokładzie. Biegnący tabun koni ale tylko jeden jeździec. Na niebie wzeszła jedna gwiazda. Jeden kwiatek na łące i tylko jeden liść na drzewie. Jedną łzę wylałem, bo raz zatęskniłem. Raz się zakochałem i raz żył będę.
  22. Na ulicy ktoś zginął, zapłakana kobieta oczekuje pomocy. Zagoniony człowiek zły osąd wydał, to nie jego problem. Ten co mógł pomóc, tego nie zrobił. Życie toczy się dalej. Zagoniony człowiek nie myśli do przodu. Planowanie nie ma sensu. Może jutro obudzi się znowu.
  23. Otrzyj łzy i podaj wodę, tysiąc ognisk we mnie płonie. Nie mogę opanować pragnienia. Dookoła pustynia, a ja po jej środku, syn nieznanej matki. Rzeka daleko, słońce pali, jeden dzień i nadejdzie koniec. Czarne ptactwo zatacza koło, nie rozumiem czego chcą. Tylko cisza, skąd wziąć siły żeby wstać i poszukać wody. Pustynia bez końca, dzień bez końca, tutaj nigdy nie zapada zmierzch.
  24. Idąc drogą do piekła i stanąć u jego bram. Zamieszkasz dzień w piekle, to co przeżyłeś to piekło. Obmyj głowę i idź ku niebu, może ktoś Ci otworzy. Z upału do krainy gdzie pada deszcz. Zatrzymasz się wśród kamieni, tam Cię oczyszczą. Ubierz czyste ubranie, i idź dalej. Droga bardzo daleka, jeżeli nie zawrócisz dotrzesz do celu.
  25. Usiąść pośród zwierząt i słuchać ich rozmowy. Gdy mi zaufają, zostaniemy przyjaciółmi. Oswoić zwierzę, aby wyszło z lasu i zamieszkało z ludźmi. Zwierzę ma zasady człowiek nie. Nauczyć zwierzę mówić, porozmawiamy czasem. Nie potrzebuję broni, czuję się bezpiecznie. Nie mamy wrogów, żyjemy razem, to przecież jest możliwe.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...