Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Adam Zębala

Użytkownicy
  • Postów

    192
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Adam Zębala

  1. Wykorzystując chwilę spokoju, wieczorem usiądziesz przed domem aby podziwiać gwiazdy. Wykorzystaj wolny czas i pomyśl o życiu. Zaplanuj co zrobisz jutro. Nie myśl o przeszłości bo nic nie możesz zmienić. Deszcz pomysłów spadnie Ci na głowę na pewno zaczniesz ich realizację. Namaluj obraz którego tematem będzie Twoje dalsze życie. W paru słowach określ czego jeszcze chcesz. Poproś los aby był łaskawym. Już wiesz gdzie tor się zaczął, gdzieś na pewno się kończy. Na końcu zadaj pytanie czy nic nie zepsułeś. Kogo skrzywdziłeś a kogo zlekceważyłeś. Nie każdą ranę czas wyleczy.
  2. Stojąc przy otwartym oknie mimo dużego mrozu, próbujesz udawać że jesteś twardym. Stojąc na cienkim lodzie nie czekaj aż lód się złamie. Sam sobie wymierzysz sprawiedliwość widząc w lustrze wody swoją postać. Zachodzące słońce zmienia barwy przy zachodzie słońca zmień swoje życie. Wydała Cię na świat kobieta co wieczór do snu śpiewając Ci kołysankę. Ciągle ją słyszysz. Odbijający się od ściany głos śpiewającej matki. Nie masz odwagi popatrzeć w lustro nie stać Cię na chwilę szczerości. Spróbuj skłamać stojąc przed lustrem i popatrz w oczy temu który w nim stoi.
  3. Napisana węglem data na szczycie góry, którą wczoraj zdobyłeś. To Twoja data urodzin, druga nie znana, nie potrafisz jej odczytać. Objęte tajemnicą fakty które kiedyś się pojawiły, nie widzialne i nie czytelne. Tłumy ludzi bez twarzy inni bez głów, rozmawiają ze sobą, znam ich głosy. Ktoś do mnie mówi, inny prowadzi mnie za rękę. Palcem wskazuje chmurę. Wracajmy na ziemię, chyba to nie możliwe zbyt daleka droga. Z za chmur przyszliśmy tam też wrócimy. Poczekajmy też na innych, razem łatwiej iść.
  4. Proszę tylko o chwilę, o parę sekund z życia. Parę słów rozmowy, jedno małe wyjaśnienie. Wśród budzącego się dnia wśród chmur i wschodzącego słońca, powiewu wiatru i padającego deszczu. Parę chwil radości w mroźny dzień. W czasie padającego śniegu wpaść nie mogąc iść dalej. Podnosząc się na kolana, w tyle widać wiatr i padający śnieg. Jedno słowo wszystko zmieni czy jest już za późno czy nikt mnie nie słyszy? Trudno podnieść się może ktoś poda rękę. Przed Tobą dzień za Tobą noc. Z jednej strony cisza z drugiej gwar i zgiełk nie dadzą Ci chwili ani możliwości wyjaśnienia. Co teraz chcesz wyjaśniać? Mogłeś myśleć wczoraj.
  5. Sto koni przybiegło do wodopoju. Sto okrętów wyszło w morze. Rozwinięto białe żagle, biała plama rozciąga się pośrodku oceanu. Stu jeźdźców dosiadło konie i zajęło miejsce pod lasem. Sto salw z okrętów oddano, armaty wypluły ołowiane pociski. Sto kobiet się martwi wiele rozdartych serc dzisiaj będzie. Ze stu połowa nie wróci, połowa okrętów zatonie. Ziemia matka ich kości utuli ojciec ocean głęboko ukryje. Kto losem się ich martwi, kto łzy po nich lać będzie. Dzień nadejdzie potem następny wszystko wróci do normy a czas zapomni.
  6. Złamane drzewo pod ciężarem słów. Miasto zatopione wylanymi łzami. Płonący ogień podsyca wiatr wspomnień. Portret ukazujący kogoś zupełnie innego. Kiedyś kochający dzisiaj okrutny. Nienawidzi kiedy dawna miłość umiera. Zapatrzona w okno ogląda nagie drzewa co w nich widzi patrząc ciągle tak samo. Co w Tobie zostało o czym nie chcesz mówić. Milczące usta i zimny wzrok. Co się w Tobie kryje jeżeli nie powiesz to nie zgadnę. W ostatniej minucie odchodzisz patrzę w zegar na ścianie. Wahadło się rusza odmierzając czas. Na mnie już chyba pora kim dla mnie była która w młodości kochała na starość znienawidziła.
  7. Nie mogę powstrzymać złości krzyczę głośno. Moje słowa płyną wszędzie je słychać. Biały sad dookoła uschnięte drzewa dawno opadły z nich liście. Mój krzyk sprawił że szybko uschły słowa mają moc niszczą co jest na ich drodze. Blask słońca zatoczył koło nad moją głową można pomyśleć że ktoś mnie wybrał. Pomiędzy drzewami stoję blask ciągle nade mną. Po co ktoś miał by mnie wybrać. Poruszyć słońce niech krąży wokół ziemi. Parę gwiazd strącić z nieba i rzucić pod nogi. Płonące gwiazdy spaliły sad tylko dym się unosi słońce i gwizdy płoną tylko ogień i żar widać.
  8. Bukiet zwiędniętych kwiatów przynoszę ubrany w wyblakłą koszulę i pomięty krawat. Wypiliśmy butelkę zepsutego wina, Ty w sukni nie noszonej od lat wyglądasz pięknie. Przed oknami mężczyzna sto lat nam śpiewa bo dziś zostaliśmy razem. Przysięgę składamy podając sobie przecięte nożem dłonie związane sznurem. Wypijmy toast za parę chwil życia, zepsutym winem i suchym chlebem. Nad płonącym ogniem trzymamy dłonie modlitwę wymawiamy do bogini szczęścia. Połamane drzewa i wzburzona rzeka w pamięci obiecują nas zachować. Daleko za horyzontem nikt o nas nie słyszał. Dwoje zbuntowanych postanowiło być razem.
  9. Dzwony które biją w południe i ludzie klękający do modlitwy. Słuchasz słów bez pokrycia latami ktoś Twój mózg kształtuje. Dzień sądu właśnie nadszedł stwórca walczące dzieci nie może powtrzymać. Ognistym mieczem walczysz nie oglądając się co zrobiłeś o kobiecie dawno zapomniałeś. Przywódca jest Bogiem jego słowa mają moc. Padasz przed nim na kolana. Przyszłości nie będzie, kurtynę opuszczono, braw nie oczekuj takie tylko wygranym się należą.
  10. Zapiszesz historio na swoich kartach wszystkie fakty. Twoja nie kończąca się księga tworzy niekończącą się opowieść. Losy małych i wielkich, ludzkie drogi które w pewnym momencie się łączą. Każdy przypadek jest inny każdy ma swoje miejsce, zrozumiały czy nie, zapisany na innej stronie. Powstali rankiem żołnierze aby zająć miejsce w polu. Wrócą wygrani albo przegrani. Historia o nich będzie pamiętać. Nie zapisałem się na żadnej z Twoich stron. Mały jest zbyt małym aby o nim pamiętać. Są ludzie którzy w Twojej księdze swoje strony mają.
  11. Drutem wystającym z ziemi przechodzień skaleczył nogę. Szukasz Boga pośród pól, gdzie kiedyś ginęli ludzie. Zapytaj poległych czy widzieli tam Boga. Człowiek batem drugiego pogania bo nie ma nikogo kto mógłby go powstrzymać. Głodnego syty odepchnął, czyż nie obu matka ziemia nosi. Mężczyzna z ziemi druty wyciąga. Wieniec z nich zrobi i Bogu w ofierze złoży. Bukietem kwiatów z drutu podziękuje które ktoś krwią zabarwił na czerwono.
  12. W pogodną noc światło księżyca przenika do wnętrza pokoju. Na szybie obraz namalowałem, scena z życia, ja wpatrzony w okno. Rzeczywistość i obraz przedstawiają to samo. Zrobię porządek w głowie, złe myśli wyrzucę po za. Mężczyzna konno jedzie, minął domy i zarośla, potem znikną. Pobiegnę zanim, w butach ze słomy i skarpetach z popiołu. Ksiądz u drzwi stanął, do posługi zaprasza, potem sądem Bożym straszy. Posługi odmówiłem biegnę w butach ze słomy, ze słomianym zapałem daleko nie zajdę. Spopielona wiara , spopielone serce spłonęły w promieniach słońca. Tylko popiół pozostał.
  13. Idziesz ciągle pod górę, która nie ma końca. Doszedłeś pod jej szczyt, żeby spaść w dół. Pijany człowiek mówi że wie jak wyjść z nałogu. ślepy jest szczęśliwy bo wyprowadził Cię z rynsztoka. Chce leczyć Twoje rany chociaż ich nie widzi i nie jest lekarzem. Dobrze jest pomóc starcowi usiąść przy stole podać wody i pomóc godnie umrzeć. Powiem wiatru łamie drzewa. Złamany jak drzewo umierasz za szklankę nałogu. Ruszając palcami robisz bruzdy w ziemi. Z czym walczyć daremny nie potrzebny wysiłek.
  14. Serce swoje wyjąłem i w ramę oprawiłem. Wisząc na ścianie, zielona krew z niego płynie. Łodygi roślin to moje żyły. Roślina mnie wykarmiła jak matka dziecko. Wśród roślin wyrosłem serce człowieka oddaje, by rośliną zostać. Wokoło zapach kwiatów, spocony poranną rosą usycham z końcem lata. Słychać mój głos, lecz mnie nie widać. Pośród strug deszczu i płatków śniegu żegnam sam siebie. Szarością dnia i zachodem słońca dusza rośliny nad białą łąką się unosi.
  15. Podałem Ci wody żeby podtrzymać w Tobie życie krew mocno płynie, chyba już wróciłeś. Rękę podano abyś wyszedł z grobu. Zetrzyj z siebie śmierci kurz. Ubierz płaszcz i popraw włosy, ile spałeś tego nikt nie wie. Trup postanowił ożyć. Jaki był Twój koniec dawno zapomniano. Wszedłeś w środek tłumu lecz wszyscy uciekli. Popatrz w lustro i powiedz kogo widzisz. Lepiej z powrotem zaśnij. Zamknij za sobą wrota. Dół zakopią, tyle dla Ciebie świat może zrobić. Ziemia się poci któż jej trud doceni. Czerwonymi łzami po Tobie żałuje. Brunatny płaszcz leży nikt go nie podniesie. Czy dalej żałować, matka ziemia to oceni.
  16. Urojone w głowie mity za prawdę uznajesz. Gdzie jest prawda, masz rozum to sam oceń. To co wymyśliłeś będziesz wyznawał. Cień wspomnień z dzieciństwa może się przydać. Gdzie jest prawda? Czy istnieje Bóg? Jesteś myślącym czy idiotą? Bez mózgu też można żyć. Puste miejsce w głowie zastąpisz czymś innym. I tak żyć będziesz. Dzieciak czy dorosły życie wygląda podobnie. Nad obiema słonce wschodzi. Gdy nauczysz się myśleć może być za późno. Małe posunięcie w pustym miejscu w głowie mózg zamontujesz.
  17. Oglądasz nocą śpiące miasto przy świetle księżyca siedzisz nad wodą. Światło przenika wodę do dna. Pośród wycia wilków i odgłosu żab. Świecący księżyc rozświetla ciszę a sowi głos wprowadza nastrój grozy. Zatańczysz z dziewczyną na wodzie, na głowie ma wianek z gwiazd. Poszukaj na niebie tej jednej gwiazdy i popłyń z nią w otchłań kosmosu. Od jego początku aż do końca, bez względu na to gdzie on jest. Poszukaj gwiazdy i zatańcz z nią.
  18. Ktoś dotykiem dłoni sprawił że natychmiast przerwałeś spokój. Ktoś jednym słowem zniszczył wszystko co osiągnąłeś. Ktoś nie wiele znaczy zimny i pusty bez kropli wody. Poda Ci zupę zaprawioną piaskiem , a toast wypijesz z zepsutego wina. Suchy chleb na stole leży nie jedzą go ptaki bo dla Ciebie jest przygotowany. Nie ofiarujesz zupełnie nic kropli potu ani krwi bo są zbyt cenne. Dasz tyle ile wziąłeś czyli bardzo nie wiele. Nie musisz być dobrym, skoro wokoło pustka.
  19. Dotknij mojej duszy i poznaj ją. Dotknij mojego serca bo jest gorące. Dotknij mojej dłoni i chodźmy razem. W księżycową noc pośród wysokich traw. Trzymajmy się za ręce jak kiedyś dzieci. Patrzymy sobie w oczy nic nie mówiąc wystarczy dotyk dłoni. Przy świetle księżyca wyznajmy sobie miłość tak jak kiedyś w piękną i gorącą noc. Bądź niepoważni bo kiedyś też byliśmy niepoważni księżyc oświetlał nasze postacie zupełnie jak dziś w letnią noc.
  20. Maluj obraz ciemną farbą ciemną stronę twojego życia. Żyjesz tak jak lubisz i nie ma po co tego zmieniać. Nie nieś krzyża bądź szczęśliwym biała dama jest daleko. Jeszcze wszystko jest przed Tobą, jeszcze nic nie straciłeś. Setka leży pod Twoim oknem wystarczy tylko po nią wyjść
  21. Dzień się budzi, przyodziany w szatę z chmur. Jest poranek będzie zmierzch. Patrząc w kobiety wzrok którą los uczynił twardą. Ktoś był ojcem ktoś tyranem. Raz w życiu być mężczyzną raz wyznać miłość raz okazać komuś serce. Ludzie idą bijąc w bębny nie wiadomo dokąd idą i jaki jest ich cel. Nie trzeba iść z nimi, lepie mieć własny cel i iść własną drogą. Lawina myśli zalewa głowę niekończące się rozmyślania, czekasz aby nadeszła cisza.
  22. Gdy wyjdą chmury, zacznie padać deszcz. Przyodziejesz się peleryną z ptasich piór. W liściach schronisz głowę przed słońcem, a kroplą rosy zwilżysz spragnione usta. Gdy inni pobiegną, Ty pójdziesz wolno. Tłum szuka pomocy, zapytaj u kogo. Ktoś świat podpalił, ognia nie da się ugasić. Sprawca chowa się pod ziemią. Na ziemi popiół, bóstwo z pomocą zwleka. Płacz dzieci pod niebo nie dotarł. Gdy jest wojna Bóg kule nosi. Gdy ludzie walczą Bóg nie pomoże.
  23. Jest zimno, jeżeli zmarzłeś nie oczekuj ode mnie pomocy. Jestem wierzącym, ale nóż trzymam w dłoni. Pomyśl co do mnie powiesz moja głowa szybko reaguje. W południe na kolana padam i pieśń śpiewam. Jestem przecież wierzącym. Patrzę na Ciebie niczym wilk i piany toczę. Wczoraj wszedłeś mi w drogę. Jutro się pomodlę i zostanę oczyszczony. Co we mnie siedzi nie ma znaczenia i tak wszystko będzie mi odpuszczone.
  24. Przekwitną kwiaty jesienią i skończą się młode lata. Gorące kiedyś słowa dziś stały się zimne. Serce rzucone do stóp kobiety po latach wyblakło. Życzenia złożyłeś lecz za kłamstwo zostały uznane. Iść razem przez życie, chodź na prawdę zupełnie osobno. Przysięga małżeńska to krzywoprzysięstwo, lepiej o niej zapomnieć. Nazwisko dał człowiek którego nie chciałaś. Na jego grobie chwasty rosną i nikt go nie odwiedza. Zapomnieć o wszystkim, czasu cofnąć się nie da. Małżeństwo z przymusu to życie bez sensu.
  25. Potykać się w ciemności i dobijać od ściany, ciemność i cisza zawsze razem. Światła nikt nie zaświeci, zorientujesz się gdzie jesteś, licząc tylko na siebie. Wyostrzony słuch prowadzi Ciebie, będąc sam słyszysz tylko bicie swojego serca i głos własnych myśli. Posłuchaj co mówią inne głosy odsłoń odrobinę nieba, może kiedyś obudzi się śpiący od dawna dzień.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...