Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Lidia Maria Concertina

Użytkownicy
  • Postów

    1 235
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Lidia Maria Concertina

  1. Ciało - opłaty lotniskowe i prowizje. Uczucia - ciągłe postulaty i rewizje. Dusza - czarna owca, albo krzyżak pająk. Zdarzają się i nimfy, tylko ... nie latają ...
  2. Gdy będzie różowe niebo, zadzwonię do ciebie raz jeszcze Opowiem całe życie Być może - pojawi się dreszczyk Ludzie tak bardzo "cierpią" - rutyna przyczyną nazwana A przecież nowe życie to każdy nowy ranek Oprócz walizki z genami, bagażu trudnych doświadczeń, prócz kalendarza statystyk ... Zadecydujcie sami: czy warto zajmować się niczym, obwisać dekadencją, czy warto być zrzędliwym i starość zabrać w ajencję? Koją mnie proste przyjaźnie - z chmurą i starym dębem Bo zawsze są lojalni - nawet, gdy cienko przędę A tak się dzieje zazwyczaj ... Nie ma znaczenia, gdzie jestem: sandały i skromna szata I łomem muszę otwierać - każdego mieszkańca świata ...
  3. Powszedniość dnia zawsze nastawia budzik dla obaw. U Boga - sypia kątem. Gwiazdy spadają zawsze przeze mnie. Na życzenie. Nie spełniam się. Marzę we własnym tempie, zwalniam - z zawrotną prędkością, współistnieję - na osobności. W której beznadziejności najbardziej mi do twarzy? Popękane lustro. Niezła impreza. Na ścianach tańczą zajączki. Gdy oparłam się o jedną z nich - runął cały bastion: złudzenia, nadzieje, wizje i przypuszczenia. Fundament pozostał nienaruszony. JA. Wyroki - zawsze w zdaniach ze średnikiem. Radości - wielokropkiem (pisane czy śmiane się?). Nie najlepszy mam dziś dzień. Ubieram się, czekam na drogę. Czekam, aż sama przyjdzie, a ja ją wydeptam ...
  4. Na skroni tatuaż: kakadu. Codzienność troskliwie kreśli nieważności margines Zatem ja też się oddalam Do skreślenia, kropki Mocno trzymając świat za rękę - zwiedzam wschody słońca, jem zmysłów eskalopki I to nie po kolei ... Czy ma chwilę zwątpienia - pytam się nadziei A ona umarła! I to nie ostatnia. Kluczem w kształcie serca otwieram wszystkie zachody słońca, odmiany chmur, gatunki nieba Winność mojego ciała ... Wypijasz ile trzeba Nie umiem cię całować 'Kocham' nie lubi podniebień Ja: zbyt dużo poranków w metryce Ty: zbyt wiele 'zobaczę' i 'nie jestem pewien' Nie chcę się kochać na godziny Nie chcę, by świat miał mnie za nic Wciąż mówi mi: ''ty miernoto!'' A ja mu na to bezczelnie: Tylko nie "na ty," alfonsie! Do mnie proszę ''na pani'' ...
  5. 35 stopni w powietrzu, którego nie ma. I o czym tak śpiewasz do drzew? Już nawet wielki szlag wykazuje znudzenie całym światem: nie trafia. Fingowany zamach. Gdzieniegdzie wojna. Smutna śmierć. Podróż do Alzacji. Wylany natłok łez. Kolacja bez świec, ale za to w wazonie - bławatek. Nic nie nauczy mnie pokory. Nie kłaniam się wielu ludziom, nie zawdzięczam im czegokolwiek poza wpychaniem mnie jako dziwoląga do dźwiękoszczelnych klatek. Cóż, jak to się modnie mówi: "nie zbudowaliśmy się." Lipiec, czerwiec, styczeń. Szelest plastikowych wstążek tańczących w futrynie. Fotel? Nadal stoi gdzieś w zakamarku głowy - bez odpoczynku. Kup mi najdroższy bilet do bałkańsko-włoskich tęsknot ... A w międzyczasie niech nie dzwoni wyobraźnia. A jeśli już musi - to nie odbieraj.
  6. Wertykalny maj. Polowanie na oszalałe księżyce. Plan miasta: arterie snów. Archipelag łzy. Kontynent kwitnącego bzu. A ile w tym jakiegokolwiek "my"? Nie zliczysz.
  7. @Dagmara Gądek W takim oto stanie jest biedny wymięty podmiot niezbyt liryczny. Chaos i rozpacz. Zmieniłam jeden zaimek i zbitki linijek - jeśli nadal jest to bezsensowny gniot, to niech takim pozostanie. Mój wierszokletyzm na tym generalnie polega. 😉🤣 Pozdrawiam! 💞
  8. Pre ... medytacja nad filiżanką porannej kawy Już nie chcesz winiet na zakręty, prostych dróg - też nie jesteś ciekawy Nakręcasz zegar bezczasu Mechanizm mówi: "koniec" Wszyscy, spragnieni cudowności - też stoją w tym ogonie Czekają ... Nikt nie rozdaje - widowiskowych cudów Już bliżej stąd do starcia - z egzystencjalnym brudem A jednak dalej czekamy na "to," "tamto" i "wreszcie" Mrugamy powiekami ... "Nie narodzili się!" "Jeszcze." ... Grzmi groźny Bóg ze swej sofy, dmąc huraganami Z nami, czy może przeciw Niech grzmi - i tak jesteśmy tu sami ...
  9. Gdy istniejesz - nie masz końca. Nawet jeśli pozostawiasz poza sobą wieczność z fusów kawy, serwetkę z małym okruszkiem na błękitnym półmisku nieba. Świat podmywa się regularnie - erozją chciwych wdzięków. Idziemy jednak razem przez korytarz czasu. Nie trzymając się za rękę. Bo w wielu sprawach się nie zgadzamy, ale ... Robimy głupi żart kolejnym pokoleniom: żyjemy. Wymaż to. (Wymarz?) Pękata teczka ważnych spraw: istotne, aby się nie przedawnić, by przyglądać się światu ciekawie - mimo niepopłaconych rachunków, ciemnych okien ... Mentalnie: ciepły słoneczny kącik w apartamentowcu w Workucie. Wygugluj sobie, sprawdź. I zadzwoń po "przeprowadzki." A tuż przed świetlnym rokiem ... Miłość! Iluminuje kiepskim żartem. Mrok - spowija lochy czułego niezrozumienia. A pośrodku - ty. I co najgorsze: każdy.
  10. @Dagmara Gądek I niby kilka wersów, a zrobiła się burza w szklance wody - na szczęście nikt nie utopił mnie w jej łyżce😉 A tak poważnie, to Wasze komentarze są genialne, zwłaszcza w zestawieniu z moją "wizją" : ta pusta szklanka, to kompletny BRAK uczuć, czyli woda, która nie wyleje się z przestrzeni, do której jej nie nalano ... Pozdrawiam serdecznie! 🙂❤️
  11. W lśniącej koszuli z bezsennej nocy ... ... Przepraszam za nieistnienie. I czule uspokajam - skurczone w praniu sumienie Która godzina? Jakie to miasto? Pierwsza, dwunasta, może - ostatnia? Nie czas umierać! Na białym koniu - rycerz się kłania - choć - nie ma komu Na otomanach, pośród arrasów prym wiodą: smutek oraz brak czasu Sułtan czy muezzin, kapłan czy kupiec - dusz im nie zgarną, gdyż ... leżą trupem.
  12. Uczucia? Spokojnie, bez paniki. Są jak woda: nie wyleją się z pustej szklanki ...
  13. W starości trzeba się wygodnie umościć. Pamiętnik pełen pustych snów i skowronki przelatujących boeingów. Plaster miodu - roztrzaskany o ścianę, którą ... już nie jesteś. W obrazach, a nie w słownikach szukamy wspólnego stworzenia. Osobny mianownik podaje nam filiżankę przestygniętej nadziei ... Ja - jednym haustem, ty - sączysz przez słomkę ... Odwagi! Jesień obsypuje nas zarzutami. Z liści ... Wyrywam serce. "Po co?!" Przecież kiedyś tak lubiłeś tanie kotyliony ...
  14. Śnił mi się czarny żyrandol I wszyscy - zachwyceni Co dzień ich to zachwyca, że niebo dotyka ziemi W Wenecji - woda jak kryształ W Padwie się dzieje podobnie Bez samotności się dzieje - wciąż tylko niedogodnie Za dużo na ziemi ludzi Szukają hubki, krzesiwa czy choćby jakiejś miłości - co wyda się ''całkiem prawdziwa'' Dlaczego więc się zabił - ten słynny kucharz, co miał ponoć wszystko? Dlaczego to także zrobiła - słynna torebek stylistka? Skoro pieniędzy i fleszy było pod dostatkiem, żony, mężowie i dzieci, był i kabriolet w kratkę Specjalnie zamówiony - na n-te urodziny. Dlaczego to (też) ich zabiło?! Bóg (jeśli jest) zna przyczynę Ciemne witryny księgarni, pustka jak z miasta gnomów O tym, że świat się boi - przecież nie powie nikomu! Nigdy by się nie przyznał, nigdy - skapitulował, choć to, co sobą wykarmia - jak hydra odcina głowy Czyniąc nieroztropności, grzesząc i cudzołożąc i zabijając ''na amen'' ... Matka każdego mordercy - ma jego portret w ramie A czasem tak się układa: "Poznałam Pański samochód, poznałam Pana po głosie i po kolorze włosów! Tak, dobry Panie Boże, wśród miejskiej dżungli kłosów ..." A Bóg mi odrzekł na to: "I na co tyle wydatków - akcje są dzisiaj spadkowe! Lepiej za pewne kwestie - dać sobie uciąć głowę." Zbyt wiele jest takich przypadków, gdzie jeden się cieszy bułką - świeżo wyjętą z śmietnika A drugi, ''opłacany,'' ze swoją świtą przemyka - po hollywoodzkich bulwarach i po trattoriach w Bergamo - od wieków to się ''kręci'' - zawsze dokładnie tak samo Stoję nad własną trumną, Patrzę: ot, pusty nagrobek. Swą czaszkę trzymając w dłoni, pytam: ''mi się tu nawet podoba, a jak podoba się tobie ...?''
  15. Bóg dał mi dość długo pożyć bez konieczności przyjmowania świata do wiadomości.
  16. Depresja? Ty?! Tutaj?! Ostrzegam lojalnie: uważaj na to, co mówisz sam do siebie, na to, co mówisz przez sen i na słowa, które wylewają się z ciebie w pijanym amoku .... .... A to przecież także TY, tylko nie ten ''liryczny,'' z bukietem owoców, śpiący w nocnych tramwajach, piszący życiowe motta na karteczkach w kształcie mewy ... W duszy... Wódka ''Dekadent." Zbyt wczesne popołudnie. Kręcimy się na fotelach z czerwonej skóry i nie dbamy o jutro - od tego są kalendarze. Tym razem nie mówimy nic, co też jest jakąś formą powiedzenia wszystkiego. (Chcę pączka. Albo nie, eklerka. O, bardzo ładny żyrandol w azalie pontyjskie. Zamówię, jak wrócę do żywych.) (...) Nie, nie dziwią mnie publiczne namiętności pomiędzy dwudziestopięciolatkami i sześćdziesięcioletnimi kobietami po dwóch rozwodach i ze znamionami na 'jeszcze względnie dobrym' ciele. Nie gapię się na takie sceny jak głupie cielę - myślę jedynie: ona nie wytwarza już jajeczka, a on chce pewnie taką, która wie, w którym momencie rozłożyć nogi i nie oczekuje kwiatów. Później ona umrze, a on ożeni się z koleżanką z roku, ale nawet czekając na poród pierworodnego będzie pamiętał plamy wątrobowe na jej obwisłych piersiach i niedepilowane 'okolice bikini.' A czy te "okolice" to gdzieś daleko, czy na tyle "w okolicy," aby można było dojść do wniosku, że życie chce być przeżyte tak, jak chcemy? Można na mapie zaznaczyć Boga, można - pracę w burdelu lub korporacji (to ostatecznie prawie to samo). Można - wrzeszczeć z nadmiaru życia i płakać, że każda minuta to jedna grudka ziemi bliżej do tych 'dwóch metrów, pod którymi nas zakopią.' Tak to ujął dzisiaj ksiądz, na sumie dla dzieci. Wyszłam z kościoła roztrzęsiona. W momencie wywietrzał mój liryczny Dior, zaczęłam też myśleć o spłacie kredytu za torebkę Miu Miu - Miau Miau. Bóg wykopał już pierwszą łopatę ... Na poziomie morza.
  17. @E.T. Dobre.👍 Pozdrawiam! 💞
  18. @Somalija Tu jak zawsze coś dobrego i zmysłowego. 🙂👍 Pozdrawiam! 💞
  19. @marekg Super.❤️
  20. I recytują kryminał ... dwaj grzeczni panowie w loży. Długa życiowa podróż: wszyscy widzimy gdzieś zorze. Czasami na zwrotniku, bywa, że w Argentynie A dwaj panowie się śmieją ... Przedstawię im moją ... pustynię. Przeżyli kiedyś rozstanie? Nie, nie machali minutom, sekundom, które odchodzą ... Skrzypiące o parkiet buty zdarte aż do cholewek - przez życie, co na piechotę ... Co zakręt, to kamień milowy Co ''teraz,'' to zawsze ''potem'' Nie gubię się w labiryntach, bo nawet do nich nie wchodzę. Ścieżynka prosta, wzdłuż lasu: jeziorko i wodolotem - staram się pokonywać podstępne muszle i wiry Młode dziewczyny na łódkach - na ''jutro'' się cieszą ... zdziry! Kupczące swoim pięknem, drażniące się z nadzieją i puszczające się z wiatrem - skądkolwiek on zawieje Ja? Leżę jak zeschły konar pod Opoczyńską Dębą Jak las, który zginął zanim - ktoś myślał nad jego wyrębem I pewnie, że mi się marzą - młodości w czeskich miasteczkach, przygody z taksówkarzami, ze smyczą spacery ... bez pieska Nie! Lubię podróże w miejscu. Lubię statyczność pełni: gdy goście wystawnych przyjęć przynoszą plecaki z wełny ... pokornie zastygłych owieczek I żyją "w pełni", choć ... ''po nic.'' Lubię i młodość i starość. Jedynie śmierć trzeba gonić ...
  21. Dla wielu pytań nie znajdziemy znaku zapytania. Dla wielu stwierdzeń nie znajdziemy potwierdzenia. Dla każdego życia znajdzie się śmierć. I kropka.
  22. Liczby zespolone! Tak! Właśnie tym dziś rozmawiają: ludzki proton i neutron. Młodość ... o tyle fascynujący ląd, że kusi własnym nieodkryciem. Sztuką jest mieć 99 lat i wciąż płakać nad pięknem kwitnącego bzu w dniu pierwszego listopada ... ... Najbardziej lubię samotność tłumu. Duety, tria, miliony i: karimaty, pieski, nosidełka, korale z pestek, historie oblanych kolokwiów i pierwszych prac w vegańskim barze - wszystko to miesza się w wielobarwną kakofonię, której jakoś brak spójności. Lęk niby ten sam, niby tak samo odbieramy słońce, lecz jednak - na innej fali. I co rusz to utonięcie. Zamień się ze mną na życie - nie oddam ci go, możesz być pewien. Zbyt dużo w nim pociągów i balonów. Zbyt mało - poczucia bytu i papug ogłaszających rozejm. I w wolności ciasnego pokoju - rozwijam skrzydła. Reszka czy orzeł? I w zniewoleniu bezgranicznej duszy - wzbijam się do lotu. Pas startowy? Wytarte linoleum z motywem kakapo. Nicość? - ma bilet do bardzo zatłoczonej przestrzeni...
  23. @Konrad Koper Super. 🙂👌
  24. @Waldemar_Talar_Talar Świetne! 👍
  25. Kto wie, może kiedyś ubrałabym się w świt i lazur nieba? Gdzieś na innej kuli ziemskiej ... Czy mi tego trzeba? Dramat bywa śmieszny: zmieniam dzwonki w telefonie, płaczę Kładę się spać obok pytania: ''czy go jeszcze kiedyś zobaczę?'' Śmieszność dzielona przez 180 stopni ... Upał. On przecież nigdy nie zadzwoni. A w każdym razie nie tutaj, więc ... Tłukę szklanki i wazy. Furia - najlepsza maść na miłosne urazy Najgorzej jest pocałować kogoś, kto mieszka pod biegunem Życie już nigdy nie będzie takie samo ... Po wyprowadzce od rozumu. Zakochać się do szaleństwa Słuchać tej samej płyty Ekstaza i dramat - co noc prawowity Najgorzej spędzać całe doby, wieczne dwadzieścia cztery godziny - myśląc o braku wzajemności Bez orzekania o winie...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...