Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Lidia Maria Concertina

Użytkownicy
  • Postów

    1 235
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Lidia Maria Concertina

  1. Peregrynanci! Myślimy, że nie przemijamy, zmieniając płócienne torby na zakupy Żeby się odznaczać ... Potrzebujemy markerów Podkreślam: nawet podczas jazdy pociągiem umieramy, bo to kolejne pokolenia zabiorą nam widok przy oknie Na moim domku ktoś napisał, jak jest: "Niby wszyscy umieramy, wielu też nie żyje" Zagwozdka! Prawie że myślowe sudoku! Zwłaszcza, że mieszkam w domku z kart. Nie wierzysz? Zapytaj mojej duszy. Wprawdzie odpowiada tylko bogom, ale próbuj, może ci się poszczęści: w końcu ciągle siebie szukasz? Boga też. (...) I zbieramy ten chrust zimowych drzew, chrust - który nie nadaje się na podpałkę, uczucia - te uczucia, które są zbyt letnie, by nimi palić w piecu. Oddycham rzeką, która przepływa meandrami prostoty. To myśli. Nie wiem zatem, dlaczego zarówno prostak, jak i uczony w piśmie nie chcą ze mną rozmawiać Nie wiem, dlaczego wilkiem popatruje na mnie nawet nędzarz drapiący się z powodu wesz. Odnoszę wrażenie, że jeszcze kilka lat temu pracował w dobrej firmie i stać go było na wynajem penthousa i dedykowanych ręczników z monogramem Dziś - nikt nie poda mu ręki, bo może zaswędzieć. Czyja ręka? I kogo? Są różne przykazania: 'nie cudzołóż' i 'nie kradnij.' A gdzie jest coś o tym, by skrajnie upodlonego biedą człowieka nie traktować jak trędowatego? Niepisane prawo, większość nie przestrzegają pieniąc się, jakby mieli cholerę. Kiedyś wszyscy będziemy stać u progu świątyń i żebrać o litość Wyszepcze Bóg: 'A daj mi pan spokój, bo wezwę straż miejską! ' Który to ustęp, który to werset? 'No to chociaż ze dwa złote na bułkę' (...) 'Ciało Chrystusa.'
  2. (Na żółto uśmiecha się zachód słońca ... Dziękuję, nie potrzeba.) Mijają lata i żyję - nie odwiedzając pięknych zakątków, za światem zostając w tyle Patrzę się tępo: mijani ludzie, pociągi, domki jak z bajek, obfite plony, nektar jak strumień ze stągwi, ćmy wkoło płotu, a wokół głowy żonkile ... Mój skromny bukłak - nawet kropelki Wracam do miast, knajpek - po nic Uwielbiam świece, romans i imbir i bardzo czarne konie Choć rzeczywistość to inny kierunek - obwarowany murem ... tonie! W kinach - kolejki, w snach - pajęczyny, w łóżku retrospektywa - wszystkich jesiennych nocy namiętnych Pod koszem liści - tęsknota - plącze się ledwo, bo ledwo ... żywa! Wracam do wspomnień, choć nic nie pamiętam: wstążka zapachu, karafka smaku, figurka babci w kuchni nad stołem, a w lesie ... serca - ty, nasza ławka ... Samotność toczy się kołem. Są miejsca, w których warto ... być albo nie być. Nigdy. Od zawsze Czasami Gdzieś ... ... nie ma "po co" i "kiedy." Słońce zachodzi, zamyka kufer. Żyć, działać - teraz ... ?! Rozpaczaj! Bój się! Trzeba TU było być WTEDY ...
  3. Mój najlepszy dotąd wiersz to rozpalony świecznik wbity w sam środek nocy. Drewniany stół i zapach gwiazd przesiewanych sitem galaktyk. Przeżywamy miłość, a potem już, przebudzeni i zdrowi uciekamy do krajów, gdzie Wenus nie kusi Belzebuba, bo nawet nie ma na to czasu - jesteśmy tacy sami. My. Intymni i osobni. Wszyscy ludzie. Tak samo szkicujemy świat przez przezroczystą kalkę i tak samo chcemy swoich ciał, żeby powiedzieć sobie "do końca." Jaki "miłosny akt"?! To pornografia chciwości, która domaga się zaistnienia, tak zwana "miłość"! Ja idę w piątą stronę tego świata Nawet nie myślę o tym, czy jest ... Bo i tak nie na nią mam pomysłu ... Ruda kobieta płacze nad patelnią w przytulnej kuchni: bo księżyc stępił swój sierp, a asfalt mglistych dróg wtopił szlaban w każdy z śpiacych domów. Nie ma nadziei na jutro i nie ma rozpaczy po "wczoraj" - po czasie, który i tak zblaknie jak każda zła karta ... (W kaloszach.) Domy bez śmierci, w jej trakcie, tuż przed nią i po niej. Podlewają tropikalne hosanny. Krucyfiksy z baobabu. Ze sklepu home-&-home-&-homeless. Powiedziałam sobie jedno: w życiu nie będę podróżować nigdzie z wyjątkiem własnej planety. Ziemia ma cztery miliardy lat, a ja, w końcu, po latach i z dumą docieram do samotnego meteoru - zmęczonego trwaniem: to każdy człowiek. Kawałek mchu czy odrobina pyłu ma zawsze tę samą misję: pokazać, że wieczność nie należy do nas. Należy do antycznych dzbanów i piramid, do starszych ludzi, którzy byli świadomi głupoty wszystkich kolejnych pokoleń Kupiłam ceratę z cytatami Platona, kupiłam własną duszę w sklepie "wszystko za cztery złote," sprzedałam wszystkich bogów temu jednemu, który rzekomo nie istnieje. Umarłam. Pod ziemię podjechał czarny kabriolet ... Nie wierzę.
  4. @Leszczym? Pozdrawiam!?
  5. Ociekam snem Pająki deszczu dudnią po skroniach Wiszę tuż nad przepaścią - kurczowo trzymając się igły Zawisam - na nitce Poszarpanym klifem - przebiega całe moje życie Odrywa się ode mnie Ja - pozostaję Po nic. Zmieniam autobusy, sensy, brednie i spokój Każdego dnia wkładam inność Wreszcie mój dzień. Znów leje ... śnieg w głowie I nawet jakieś Maroko! I horyzonty ścian Znów dzień. I wszystko Po nic. A po szufladach rozbiegły się - obłędne wagabondy wierszy Drętwieję. Odrzucenie. Ten świat? Nie. Nie jest w tym pierwszy ...
  6. Zanosisz się ... politowaniem ukrytym - w szyderczym śmiechu Doskonale wiesz, że mam wszystkie błazny w rękawie A ty? Jesteś królem. Wino. Poproszę. Tylko nie cierpkie. I bez goryczy. Zawiruj mną tangiem. No chodź, nie targuj się! Poźniej połóż na szalę. Siebie? Mnie? Nie... Wszystko jedno Wspominam Gorycz Indonezji, twojej kochanki ... "Cynamonowe zasieki" - idiotyzm! Pewnie znowu byłeś u dziwki. Ciągle bijesz się z myślami, że powinieneś mieć swój pomnik, taką replikę Buddy Z premedytacją nie pozwalasz mi się stwarzać. Siebie - też nie. Uczestniczysz we wszystkich porodach moich białych wierszy, białych kłamstw, naszego białego małżeństwa, które, w najczarniejszym scenariuszu nawet, nigdy nie zostało zawarte. Wycieram stolik, na którym kleiła się plama po twoim honorze I nie kleiła - nasza ostatnia rozmowa. Chciałam dostać bulteriera i białe myszki. Zabrałeś mnie do cyrku i kazałeś występować w bikini z podobiznami Darwina. Miła niespodzianka: w namiocie czekał na mnie cały wazon kwiatów lotosu! Życie pisze każdemu scenariusz, bez prób kostiumowych. (Dziękuję za te kwiaty!) Ledwo już wprawdzie dyszę w przyciasnym gorsecie, ale pomijam didaskalia Czekam na WIELKĄ ROLĘ ... (Dżoker w rękawie. W końcu powierzono mi rolę kobiety-grabarza na archipelagu długowieczności. Dostaję angaż, ale po każdym spektaklu żądam bukietu białych kwiatów lotosu. Dostaję miskę prosa ... dla papug.) Jeszcze się odegram!
  7. @emwoo Bardzo barwnym ludziom, wyraziste kolory, rzecz jasna :) Pozdrawiam!
  8. Barczystą odmową przesłaniasz mi wstęp do marzeń Zataczamy się ... potem i wstrętem w drodze do bezpańskiego słońca Mijamy prerie milczenia I sady - bezowocnych snów Obolała krucjata - z początkiem, ale bez końca Nieszczęśliwością łatam - wszystkie obnażenia Uczynki - to tylko kratery i dziury Co rusz to dostaję po łbie: od oberwanej chmury Ale gdzieś jeszcze są nadzieje Nad oceanu ... jeziorem Tęczowo wyolbrzymione - transparentnym kolorem I chociaż są - nie istnieją Do domu wracam po rano. I czeszę - zbyt bujne loki ... ... zbudzonej wyobraźni - zawsze zamawiam to samo: kołyszę się lekko przez próżnię, napełniam się helem, fosforem A życie częstuje mnie dymem - Puste, zobojętniałe ludzkości humidory ...
  9. Zadziwia mnie to, że śpię ... W snach. Wariuję na parkietach - zastygła karykatura w połowie drogi do ... snu, któremu nic się nie śni. Mijam i sztormy i minarety i kawałek drewna opatrzony szatą Rany tragedii, ramy ludzkiej siły. Chmury i korytarze obaw, a przecież przyszłość powoli szykuje się do wyjścia, szybko - rozwiewa opary wątpliwości: 'czy będzie lepiej, gorzej, czy w ogóle będzie?' ... gdy los stanie w drzwiach i zagrodzi drogę ... Lubię oglądać piękne wnętrza i zewnętrza. Z wnętrza - też. Lubię usiąść i porozmawiać tylko po to, by poczuć bezpieczną przechodniość, wiedzieć, że ludzie celebrują kąpiel i byli na all inclusive Grunt to dojść do dobrych wniosków. Ważne, by laską wanilii podeprzeć stragan na souku z przemocą Smutkiem - dochodzę do granic Radością - staram się je poszerzyć Od mojej strony. Wewnętrz ... a ... ch! To się nazywa niewidzialność. Niewidoczność. Nie muszę być widziana. Ważne, że mam pejzaż, który wygląda z każdego okna Świat! Widzisz? Dostrzegasz? Łamę kształty, kolory, objętości. Kamienna wstęga - to lasso, z którym poluję na ćmy i ważki Choć częściej - na ludzi. Kim jestem? Kijem w mrowisko. Gdziekolwiek się nie pojawię, tłum rozpierzcha się w mgle złego snu "Zadziwia mnie to, że nie śpią w snach" Bezsens. W satynowej pościeli.
  10. @Olya Świetne!
  11. @emwooOoo! ?? To jest mi bardzo miło i z całego ? dziękuję! Mam nadzieję, że to bez ironii?? Cóż, moja 'wirtuozeria' to tylko takie, nazwijmy to, wodospady myślowe, które udostępniam jedynie tutaj. Kiedyś przyszedł mi do głowy pomysł wydania niewielkiego tomiku, wymyśliłam już nawet tytuł: Wiersze w adidasach, ale jakąś chwilę później miałam okazję wysłuchać utyskiwań profesjonalnej poetki "z dorobkiem" o tym, jak trudno jest własnym sumptem coś wydać (chodziło konkretnie o aspekt finansowego wkładu) - i to mnie skutecznie odrzuciło od pomysłu. Zwłaszcza, że poezja musi być obiektywnie "naprawdę dobra," żeby pokusić się o pomysł publikacji książkowej. ? Jak w piosence Rodowicz wolę "kolory darmo dawać dziś"? Pozdrawiam sedecznie!?
  12. Osłaniasz mnie ciosem... przed sobą A za nami - już tylko nie ... ... spadające gwiazdy Łap! Połknij dla mnie jedną Srebrna szpilką pożądania przykuję cię do nieba Morze Zaśniesz
  13. Meteorologiczność nadziei ... Kto wie, czym powinna być: burzą, gradem, mgłą ... ? Niepogoda nad każdą stroną świata. Nie chcę go czytać. Światowo nieoczytana! ... Czy łagodnie uśmiechający się z młodzieńczej fotografii Hemingway wiedział, że pewnego dnia ukołysze go łódka samobójczej krwii? Świat tuż przed burzą jest żółty. Prześwietlona klisza. I co zrobić z życiem, gdy już wiesz, czym są "te trzy" : wiara, nadzieja i miłość? Musisz im znaleźć czwartego do pary i bywa z tym trudno. SENS. Pierwsza letnia burza kołacze do drzwi łagodnego horyzontu Ulice są latarniami - samochody wiozące niecierpliwość i pożądanie - ten plenerowy festiwal, po którym gwałtem zapełniają się porodówki Mówią jednak, że najwięcej narodzin jest w listopadzie, gdy ciemny druid śmierci wtacza głaz uśpionej wiosny. Co po nas zostaje? Coś, cokolwiek i wszystko - bo musi. Ślad szminki na papierowym kubku, pot i łzy wyciosane życiem "od nowa" Myśl bezcenna przez to, że utracona Sporo takich miał Bóg: aż w końcu sam zniknął ... gdzieś na ziemi. Pada.
  14. Na czym polega wierność? Nie powtarzasz siebie nikomu.
  15. @Leszczym Czyli, siedzimy w jednej ławce :)) A tak na serio - to wielkie dzięki, pozdrawiam!
  16. Dwie gorzkie bezy w Zanzibarze ... Pozdrawiam - wszystkie końce świata I czekam. Chociaż - nie oczekuję, że figla spłata coś ... czego nie chcę - chociaż mogę Coś, co tobołkiem jest w mojej drodze - do zrozumienia ludzkich przepaści, szczytów, odlotów, likierów z rumem, pustych pokoi, tępych 'rozumiem' Czasami stoję w nieśmiałości - gestem zdobywcy - odrzucam kości Siadam i w barze jem kotlety - i myśli próżne Siłą atlety - trawię, wychodzę, zmawiam różaniec Stacja końcowa ''Niedoczekanie!'' A ja poczekam. Mam kilka chwilek - co chwilę myślę, że nie wiem, ile Gdy śmierć przychodzi na Americano: ''nie mam śmietanki, możesz przyjść ... rano?''
  17. Grzecznościowo: "jak rozumiem, nie chcesz kawy?" Naczynia zbyt połączone... Odbierasz telefon. Przesyłka kurierska. Jest i czeka. Na spustoszenie. Czy o odejściu od kogoś decyduje kombinacja kodu kreskowego? Zostawiasz jednak irytację na ławce w parku, mimo, że kątem oka dostrzegam, że robisz notatki z furii. Świat nie jest nawet przez chwilę lepszy czy gorszy przez twoją złość. Chyba, że wypowiedziałbyś mu wojnę. A tak niedużo trzeba, by zamknąć się w absolutnym pokoju i kleić latawce o różowo-niebieskich warkoczach ... Zaznaczam terytorium kobaltową kredką do makijażu Wychodzę wieczorem na festiwal kalkomanii Nie rozumiem jeszcze, że nigdzie się nie odcisnęliśmy - ani lekkością, ani piętnem. Odwracam plecy do chmur Czuję, że pośpiech tylko przyspiesza ten dzień, kiedy bezradnie skonstatuję starość w obwisłym lustrze... ... Możesz mnie brać do woli. Na smutne-wesołe miasteczka i płatne autostrady z kocich łbów. Łaskotki? Przecież i tak tam nie polecisz! Przedwczoraj zwróciłam bilety. Czy raczej napisałam o nas ... bilet. Ale nikt nie przeczytał. Uczucia! Te nadbagaże! Dopłacisz? Czy ty w ogóle zdążyłeś gdzieś ... być?! Napierasz na mnie swoją męskością ... Szukam tego mojego biletu. W sobie ... Latawiec! Układa się w sensowną całość, ale rozmowa się nie klei: ''Jak będzie po francusku 'szantaż'?'' Ściel łóżko i wynoś się bez przesiadek. Zwrotnicę zostaw. Jestem swoja.
  18. @Zlatan Powiedziałabym, że manifest a i owszem - z tym, że bardzo dorosły (czy: dojrzały, jak wolisz) Pozdrawiam! :)
  19. Bez wyrzutu kupuję za kolejne kredyty - puchowe palta, klepsydry i kastaniety: za jakieś jutro pewnie mnie tu nie będzie. A trzeba - odrobiny szczęścia ... do szczęścia Kobieta - niezmienną jest. Zazdroszczę ludziom odbić w szybach artystycznych pomarańczarni, fabrycznych oranżerii Żałuję - zmarnowanych sekund wolności bez towarzystwa świateł i trolejbusów Brak mi - foteli, w których z rozkoszą zapada się czystość sumienia, podczas gdy ono samo - wychodzi beztrosko na przesłodzoną mokkę do gabinetu z jedną tylko książką. Życiem. Uchodzi cało! Jestem swoim własnym demonem Diabłem, który okręca wokół palca anioły swojego ciała Te anioły są bez duszy: są aureolą miast, za którymi tęsknię - bo nie istnieją Zabierasz mnie tam co noc ... Diable, ty! Późną jesienią, z którą rozstaję się bez tęsknoty za wiosną... Trzeźwość przeciąga paznokcie granatowym lakierem Rozmarzenie - wybucha trotylem realizmu Czekam przy torach, aż rzuci się pode mnie jakiś pociąg Na co czekasz?
  20. Kim jest człowiek? Niewielkim wyłomem na tafli egzystencjalnego lustra. Świat już nie chce intruzów, dlatego topi lodowce, chucha bez litości korowodami dwutlenków i odmawia hodowli wanilii na zawołanie Już nic tu nie zdziałamy, pora zwijać koce i markowe akcesoria do pikników, pora sobie uświadomić, że źle spożytkowaliśmy naukę alfabetu i liczb do tryliona Na nic się zdały zajęcia z nauki o rodzinie, płazach i równoleżnikach Z zawodu jestem ... amatorem. Filozofem, rzecz jasna, choć - teraz moje życie bardziej się skupia na segregowaniu puszek i obierków niż na Makiawellim. Miłość kupuję na targu. Wolność - wymieniam się nią na inne dobra w domu publicznym. Godność - bezwartościowy papier na giełdzie staroci. Na tym wszystkim nie zarobisz. Gdy byłam dzieckiem, w przedszkolu kazano mi leżeć na wykładzinie po obiedzie i spać - patrzyłam tępo w sufit wiercąc się i zastanawiając, jaki to ma mieć cel, kiedy nie mam ochoty spać w promieniach lutowego popołudnia. Z każdym dniem budziłam się wiedząc, że do takiego świata nie da się czuć "zaproszonym." Nie umiałam wiązać butów, zapiąć kurtki, gluty wycierałam w rękaw Nie umiałam wymachiwać nogą we właściwą stronę, nie rozumiałam, po co "górale zasiali żyto"... Będąc dorosłym człowiekiem, kupiłam marokański arras, z sufitu wyczytuję gwiazdozbiory, tańczę jazz na polach tytoniu, a każde popołudnie lutego roztapia mnie szczęściem głazu, który doskonale mnie zna: też jest człowiekiem ...
  21. Życie jest magicznym momentem bez względu na porę. Najbardziej rozkrzyczane odbicie - tafla prawdy To lustro, od którego wszystko odbija się rykoszetem Furkoczą plisy akordeonów, a lato zwija swą przędzę Usiądź obok mnie na ławce Bądź sobą lub nie sobą Świat będzie lub nie będzie Zależy, jak sobie to wymyślisz. Żyję w pokoju Prometeusz co świt sam gasi światło. Wojna! Złowrogie kormorany lęków w dziobach przynoszą kolibry nadziei Historie ludzi, którym los, ta podstępna fala odpływu, zabrał wszystko Życie to często wesele, na którym pojawiają się wszyscy goście, z wyjątkiem państwa młodych Co drugi mijany mur to ściana czyjegoś płaczu Nie trzeba być Żydem, by czuć na języku gorzki cymes niechcianego boga Lunatycy? Ci zawsze poszukują centralnego biura adresowego. Nicość, smutek, śmierć .... Nie, nie o to chodzi - znają doskonale ich miejsce zamieszkania. Chcą się jedynie dodzwonić do właściwego komornika ...
  22. Przedzaśnięcie jest wrzawą, kalejdoskopem Kolorowych wstęg i niedokończonych parad Złamana buława Kompromis: głowa na poduszce. Puste echo głosu, który nawet nie miał zamiaru przemówić Dialekt zwany modlitwą - nie rozumiem, nie posługuję się, ale mam już rozmówki Bagna pod stołem, gdzie stykają się nogi, które nigdy nie miały zamiaru przejść razem tą samą ścieżką A ... "ładna dziś pogoda" Idziemy gdzieś? (Utwardzają szosę.) Grająca szafa cichutkich radości Wrzuciłeś tam miliard? Bo coś nie gra, coś się zacięło... I przycisz, proszę. Porzucony kontynent, który nie został jeszcze odkryty, a istnieje we wszystkich wyobraźniach Spinki do mankietów należące do mężczyzny, który obrabował wszelką wiedzę ze ... świadomości Słodycz, przyjemność .... Ślizgawica - niewielu chce skosztować własnego upadku. Drewniane pudełko ... zgniatam w nim tytoń i resztki dni, w których śmiałam się do słońca, a ono udawało, że mnie nie widzi Przekraczam rubikon poprzez zbyt długie tarcie butami o wycieraczkę Gdy okazuje się, że nic tam nie ma, wracam do ludzi i błagam ich o uwagę ... odwróconą ode mnie. Jagody w środku zimy i ciepły pled w środku lipca - muszę wypocić miłość. ... do wszechświata, który nie chce brać udziału w farsie, w której wszyscy umierają: z powagi.
  23. Płoty Ścieżki Elipsy Zastygłe w bursztynowe kameleony Słowa Nieistnienia Najczulsze inwektywy Z dedykacją Piramidy Schron - otwartej przestrzeni Uspokojenie Sztorm na ścianie Cienie Gest Odmowa że stanowczym potwierdzeniem Już nam ciasno w sobie W ciele Bezduszność I nic! O miłości ... Melodie. Żebrzące swą subtelnością Święte Do ktòrych nikt się nie modli Drzwi Za nimi - starzec Bóg Do niego - już chyba też nie Ciekawe, czy to wiedzą Poranne gazety Na obu biegunach Konik i zorza Z pasją Oplatam się rattanową ... wstęgą Ludzka rzeka Szuflady W domach ocalonych tuż przed końcem miłości Jeszcze nie mam tylu lat, by udawać, że nie wiem ... A Ty? Co masz w torebce ... ?
  24. Czasem wydarza się ... dziwna refleksja: czy Bóg jest nam faktycznie tak nieodzownie potrzebny, że kulimy się w ciasnym kącie, pod stołami i na strychach tuż za wstydem ... ? Wstyd nas zasłania, jest bardziej pewny siebie. Wstydzimy się, bo stękamy na klozetowym tronie, myjemy intymne części siebie, oddajemy się rozkoszom zapominając o kotwicach i fundamentach: managerstwach, generalicjach, dydaktyce i przywòdztwie Zapominamy o dniu, który oświetla nas bezlitosnym kwarcem tarczy zegara, nieubłaganym pergaminem kalendarza ... A pod wieczór przyciskamy kurczowo do piersi samotność nadąsaną różnymi kształtami makaronów, okupioną - beztroskim sushi, zakrapianą pustą butelką pośrodku oceanu ludzkich pełni, do których dochodzi się na tafli sztormu: "Moje-dla mnie-mi-ja!" Zabawna pięciolinia ... Ograna, osłuchana i - nikt nie chce śpiewać. Wolność daje mi ostatni przeszastany banknot. Pieniądze mnie irytują, pozbywam się ich jednocześnie potrzebując. Naruszyłam i zmarnowałam wszystkie finansowe świętości. To dlatego, że nie widzę cudòw, nie słyszę śmiechu na ulicach, a w dłoniach ludzi nie rosną lilie Walą się domy. Barykadują uczucia. Wzloty nie podają ręki upadkom. Nikt nie chce wierzyć w nic więcej poza sanktuarium siebie - Bòg tylko BYWA - nam potrzebny. Częściej jednak przeszkadza, bo wolimy się modlić do ... siebie: ciszą, lękiem, brakiem religii, nadmiarem nadziei, złością, nieśpiewaną piosenką ... Nie ma kogokolwiek, by zaufać, by powiedzieć mu prawdę oświetloną jasnym reflektorem ponadczasowości. Prawdziwości! Dziś przebywam w szpitalu psychiatrycznym. Bo ponoć ani ktokolwiek, ani prawda ani ponadczasowość nie istnieją. To kto mi poda leki ... ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...