Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Lidia Maria Concertina

Użytkownicy
  • Postów

    1 193
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Lidia Maria Concertina

  1. Między ziemią a niebem - targi hałasu i zgiełku i mętna szarpanina - o nic. Tymczasem mi po nocach - śnią się już tylko wiersze: koronki i nenufary i trąby zniszczenia, złowieszcze Nie mam natchnienia na życie, potrzebny pokarm i napój Nic jednak nie przekonuje, by skoczyć z pustelni pułapu Ludzie mi obojętni - każdego gryzie to samo: czy kredyt się spłaci niebawem, czy dziecko wypowie "mamo," czy jutro będzie pogoda czy nawet - żal za grzechy ... "Ech, umierajcie dalej!" Bóg się serdecznie uśmiecha ....
  2. Noc chłodna i prawie nie ma na niej nieba... Też już zasypiasz? To wróć się po wczoraj. Ukradnij neonowe litery znad kinowej sali. Dziwna projekcja: my, a nikt nie się ogląda. Za siebie. Dziwne: "nas" wcale nie ma: istnieją tylko przeludnione stolice, resztki spaghetti na plastikowych talerzach w szkolnych kantynach, cuchnące toalety, tarty z rabarbarem, seks bez dna i istoty, kiepska literatura i nadzieja przesycona swoim brakiem. Nikt "nas" nie chce dokończyć - misternej malowanki z prymitywnym konturem. Nikt nie chce dopisać - prologu do epilogu. Nikt nie chce wstać od stołu mimo, że nie ma żadnej uczty. Nikt nie chce począć życia, które trwa już od dawna ... Zainspirujesz mnie? Wyrzucisz ze mnie siebie? Bolisz. Poranek - jak haczyk na złą przynętę. Nie chce się mi już nawet bawić w kolejne toksyczne przyzwyczajenia, nie mam zamiaru czytać książek o kolejnych pozłacanych Graalach w dobie samochodów ładowanych baterią Dlaczego ludzie szukają ... czegoś? Dlaczego rozbitkiem, wyrzutkiem jest każdy, kto siedzi na gładko rozścielonym kocu i ma jedynie problem, czy dać imbir do herbaty? Za czym tak gonisz: za śmiercią, tą smutną powieścią bez rozdziałów i stron? A może warto się przesiąść? Do przeciwnego kierunku, do sinusoidy, do eskapistycznego trapezu, do ... dziurawej gondoli?! Bo nic tak nie opróżnia - lekkości - niż idący na dno balon pozbawiony marzeń, myśli i wrażeń. Przystanki, lotek, krzyżówki, seanse u wróżek - zawsze czekamy na niewłaściwy numer, zawsze - oddajemy chwile piękna do edycji. Nie zawsze - istniejemy w zgodzie, a wojnę mamy "dla nich." Tylko i wyłącznie! No bo jak można zabijać ... siebie?! ... kawałek po kawałku robią to za nas sekundy, niewinne igiełki, kryształki złotego lodu i salwy śmiechu, że oto ktoś jeszcze wierzy w sakramentalne " nie wiem" ... A przecież MUSISZ wiedzieć... Co, nie jest tak ... ? Co jest nie ... tak? ... Czy jest czas? Minął mnie właśnie. Ale wróci - postarzony o własne ociąganie, ogłuszony jak fircyk po pierwszych zalotach. Wróci, tylko smutne, że ... nie do "nas." Nie odwracaj się.
  3. Są miejsca od dawna niezamieszkane: mój własny wewnętrzny pokój ...
  4. @Moondog Tak, Thalia to jeden z "gatunku" syren, a "ba" jest dodane dla efektu gierki słowne, żeby wyszła "batalia" na bazie tych "ichtiologicznych" porównań ;) Dziękuję i serdecznie pozdrawiam! ?
  5. Noc jest najlepszym miejscem na wiersze Na odkrywanie dachów Malagi i Bogoty Na rzeźbienie gwiazdozbiorów i ziaren słonecznika Na jednakowe wsłuchanie się w to, co głosi rozwiązły mężczyzna, cnotliwa kobieta i przebiegły wiatr, który deskami zabija drogę do wszelkiej miłości Każdego dnia odradzam się, łupiąc o rdzawy piasek ogonem rekina młota ... Daleko mi do wdzięku syrenki, daleko - do chłodnej kalkulacji piranii, a jeszcze dalej - do jakiegokolwiek horyzontu czy brzegu Dryfuję ... na kawałku skały Nie tonę i nie odmawiam modlitw za to, w co nie wierzę. A jest bardzo mało świata, w który chcę uwierzyć Malutki archipelag porannego maja, ociężałej od kwitnień wiosny Nie chcę nigdzie uciekać, chcę czekać I nic jeśli to na nic. Równiki rozwartych skrzydeł Znów je podetnę - brzytwą wątpiącej łagodności Że istniejemy - dla nich ...
  6. Po nocach - spokój tłucze się po mnie dosadnym echem. Nie, nie martwią mnie wizje przyszłości żebranej na ulicach, nie boję się grzebania po śmietnikach, bo pusta kieszeń to inspirująca przestrzeń, którą należy zapełniać na miarę możliwości (biletami na mecz, gdzie kibicują wyłącznie "życzliwi") Nie trapi mnie także kwestia depresji i innych chorób odzwierzęcych - generowanych przez ludzkie stwory. Eufemistycznie, znając prawdziwą "wartość" tych oportunistycznych chorągiewek wiem, że łopoczemy w dość mocno innym kierunku. W dość mocno innym świecie. Obalam stereotyp, "że warto": być obijanym, szarganym, na łasce - cudzych nastrojów, widzimisię, wymagań, próśb o czas, porzuceń i powrotów To bzdura: kim jesteś - królem? Bogiem? Co takiego masz do dania, że stawiarsz się w pozycji wyższości? Dla mnie? Nic. Dlatego omijam cię szerokim łukiem - "człowieku" Do swego egzystencjalnego gniazdka przynosisz w dziobie raz glistę, innym razem - tłustą żmiję Nie, nie częstuj - jestem najedzona. Starości - nie boję się, bo pewnie jej nie dożyję A jeśli - to kupię sobie Wielki Wóz - bo bardzo lubię przejażdżki za miasto ...
  7. Konstelacja lutni. A harfy grzmią kryształem ciszy kiedy nasze dłonie tulą się do siebie Czasem bywasz tak odlegle bliski, tak blisko niezdobywalny Oblodzony szczyt wyrastający spod ziemi moich obaw, moich końców świata Na przekór temu śnią mi się muzyki, Skandynawie i autostrady całe w girlandach wczesnego lata ... Pojedźmy gdzieś! Zatrzymajmy spadającą gwiazdę Zabierzmy zmarznięte oczekiwania czułym autostopem! Zakręćmy ziemią - w odwrotną stronę Oplećmy ją nicią Już babie lato! Najczulszy kordonek ....
  8. Wybacz światu. Że nie istnieje tak jak ty, że rzadko zdarza się po twojej myśli ... Że oboje chcecie grać pierwsze skrzypce, tylko ten koncert odgrywacie na kompletnie inaczej dostrojonych instrumentach ... Aby przeżyć dzień - nie należy zadawać zbyt wielu (nie)zbędnych pytań. Aby przetrwać noc - trzeba pamiętać, że sny to lustra - bez odbicia (kłamcy). Nie wiem, ile myśli odwiecznie pożądane szczęście wydaje codziennie na świat i kto jest akuszerką. Nie wiem tego, patrząc na przygarbione sylwetki i rezygnację w oczach, na pomarszczone siateczki twarzy, które wiek, doświadczenie liczą liczbą oszustw w podłym kasynie a.k.a. "szkole życia." Skończyłeś tam Harvard? I pewnie też nadal nie wiesz, kto jest ojcem. A świat istnieje dalej. Przeprostowani, przeorani, z wygarbowaną skórą przemierzamy kontynenty, równiki, horyzonty i końce świata. Grymas, uśmiech, pokerowa zasłona czy tik desperacji ... - hieroglify nie do rozczytania. Ale coś czujemy na pewno: sercem wypisanym na skale - bezdennej obojętności ... Wycofujemy się jak raki... Podaj mi je. Na horyzoncie Jungfrau. No, dalej, w górę, ostatni milimetr! Tchórzysz ... tak blisko szczytu ...?
  9. @Klip Ale ostatecznie liczy się to, czy dobrze brały ?? Pozdrawiam! ?
  10. @Poniry Aż się prosi o dalszy ciąg... ? Pozdrawiam!?
  11. Zmęczenie skacze po żyrandolach, kiedy wreszcie odkładasz wieczór na półkę Nie chcesz już nawet żadnych złotych gór - gwar wczorajszych spraw przeczołgał cię po całym atlasie ... Zbiór map czy góry? Jak atlas wybierzesz dla swojego życia? Czy może atlas-siłownię dla syzyfowych głazów? Północ. Kierunek kompasu czy ta pora nocy, kiedy mentalny kopciuszek ucieka z balu? Niewygodnie. Mokasyny.
  12. Twoja dłoń - pirat drogowy na mapie mojego ciała. Hola, stop! Hamujesz zbyt wolno ... Mandat.
  13. Nie wiem, nie mam ochoty. Na co? Na czas, na siebie ... Ale - nie próbuj mnie czytać, nie sil się to na morderstwo. W afekcie - odpowiem ci tym samym. Chodniki zawsze zadzwiają mnie historią - umarłych kroków, odejścia, minionych defilad triumfu i marszów osaczenia. Staram się jak najmniej chodzić. Posadzki jednak - uwodzą mnie magnetyzmem i tańczę! ... w gorącym betonie. A kiedy zastygam - złota suknia z gwiezdnego pyłu przypomina, że trup naszej miłości to nie ta szafa, że musisz poszukać u siebie, i głębiej! Może na półce z butami, może po śladach chodnika ... ? On ruchomy, jak schody, z determinacją wyczekuje nowych żyć, świeżych istnień, nie ociężałych jeszcze od tzw. przeświadczenia o ... O, już peron, ostatni pociąg! Nie gonię. Niech spóźni się. ... Jutro.
  14. ... Czyli nikt się nie cieszy na zwiedzanie muzeum zwanym życiem? Artefakty minionych sekund, relikty zawiedzionej nadziei i ekspozycja stała - ponurej przeszłości Po jutrze - przewodnik nie oprowadza.
  15. Wers coraz rzadszy, ale jakby bardziej pełen ... Myśli. Przechodząc przez chwilę zwaną trafnie życiem - mijasz mnie: zardzewiałą podkowę nieprzynoszącą szczęścia Próbuj! Półmisek z owocami - bezowocność. Pegazy! Fruną tuż nad naszymi głowami wmawiając im, że świat nie ma szczęścia ... do ludzi. Biały kot przefruwa ... tuż ponad drabiną. Ludzie! Usta w podkówkę - oddaję je do naprawy. Warsztaty z milczenia. Dlaczego jestem tu sama?! Szczękościsk. Niedbale miętoszę chusteczkę: ten kwadratowy świat, pełen sosnowych podłóg i mórz - kręci się zgrabnie wokół mnie. Może ... łez? Obliczam pole powierzchni ... Nieznana galaktyka podaje mi ołówek - szybko notuję: "Liczba Pi." ... Ma ktoś może bumerang?
  16. Śpiączka wybudza mnie ze słodkich migdałów Mam nadzieję, że nie stanowię zwarcia, że nie wybuchnę Przyjemny wieczór w spa: "(...) tylko najpierw proszę mnie skremować!" Nie stać nawet na przeprosiny - wszystkich tych ludzi, którzy wiedzieli o mojej głupocie, ale nie uprzedzili i oberwali. Rykoszetem. Nocami unoszę się w ponadczasowym roku świetlnym Mam zarówno swoje lampy kwarcowe, świetlówki jak i Tabernakulum. Żaden desant nie przekreśli 40 dni na pustyni. Dziś cuda już się nie mnożą. Bo nikt w nie nie wierzy, nie tak łatwo od-dać wiarę. Na gwiazdkę zamawiam vouczer na zaufanie. Nikomu go nie dam. To będzie prezent na wyłączność dla mnie. Ciemno, gdzie tu kontakt? Nie stanowię jedności z podziałem. Już wcześniej wiedziałam, że zbyt silnie ... oglądam świat Dziś - zmieniam kanał. Unurzana w purpurach i fioletach, pluję złotem i brakiem obietnic. Jutro wrócę po wczoraj - na pewno gdzieś tu jeszcze będzie... Po moim trupie.
  17. Na dziś zapowiadane są lekkie opady i nieprzewidziany koniec świata. A my, co? Apetyt na życie obracamy na widelcu ... Miłość - kneblujemy satyną w mętnych kalejdoskopach podkrążonych oczu ... I otwieramy bramy wszystkich rajów - ukradzionym kluczem.
  18. Wielu ludzi dzwoni do mnie z zapytaniem czy i kiedy zamierzam popełnić samobójstwo. Odpowiadam wprost, że nie wiem. Przecież mogę je popełnić nieświadomie, więc skąd mam wiedzieć? A mogę też go nie popełnić w ogóle - więc tym bardziej. Samotny seans kinowy na obryzganej resztkami jajecznicy ścianie. Kapucynka w donicy z jednolistnym fikusem... Mosiężny klosz, czy może szklany? I fosa łzami płynąca - chcesz zajrzeć dziś wieczorem? Nie zapraszam, to bardzo lichy bastion. Skruszymy się razem, nie chcesz tego. Czy wiesz, jak kochała Sylwia Plath? Nie, nie płakałam "na filmie." Nie - bo uważam, że ludzi trzeba wybierać starannie. Miłością z równoczesnym jej brakiem. Od wielu lat wyznaję zasadę, że nie należy wybierać ludzi - wcale. (Płakałam za to "przy książce.") Miłości? Mają konsystencję koronkowych troczków. Misterne i czułe, lecz gdy się zerwą, nie odczuwam tego ... WCALE. Ciało i zapach i smak, jaki doskonale znam ... Swojski, swój i kochany... Też "znasz to tak dobrze"? Wiążesz na dziesięć słupłów. A potem dusicie się oboje. Miłość - uwiązana desperacją i siłą. A statystycznie - wylewka w co trzecim domu. Czy nawet - fundament. Jaki solidny! Dlatego wolę podglądać wieczory w oknach blokowisk, nie w strzeżonych villach. Mentalnie: śpię na wycieraczce. Diabeł zarzuca mi na szyję ogon. Serce - zastawiam w lombardzie, ale ważny jest krwioobieg duszy. Zostaje we mnie. W ustach lądują wszystkie złe myśli, czyli WSZYSTKIE myśli. My, ludzie, tak już mamy. Zastanawiam się, czy powstanie dla nich jakieś mauzoleum: dla myśli złych, ale z prawdą, no i - z duszą! (Oj troczek chyba się poluzował! Od tych wszystkich solennych "ciekocham"...) Sznuruję buty, sznuruję usta. Milczeniem - buduję dom.
  19. @Michał_78 A, to bardzo mi miło, że się podoba - dziękuję! ❤️? @[email protected] ??
  20. Budzę się już... Latem. Moja dusza potrzebuje myśli - bez rakiet i sztormów Przeciągam ciało astralne w geście niewyspania: wciąż nie ma sensu podążać za dźwiękiem kołysanki świata. Nic nie jest takie, jak być powinno, nic się nie składa dobrze, czy nawet jakkolwiek Do dłoni wsuwasz mi pistolet, myślę, że mogłabym całkiem trafnie strzelać Ale na początek .... daruję wszystkim życie, zjem chałwę i nigdy już się nie narodzę. Chyba, że na nowo. Naciskam spust, jest nawet moment, że umieram A że mną - sepie marzeń upchnięte do poobijanej życiem walizki Przesiadam się na statek, już formalnie nieżywa. Nadzieja - falochron dla spienionego Hadesu A życie płynie dalej - oceanem krwistej niklowanej stali ...
  21. Nie wylewam za kołnierz ... najlepszych chwil Zlizuję - nawet rosę ...
  22. Jestem mianownikiem, któremu nie chce się odmienić. Matowością chromu wymijam deszcze, mgły i planetaria Mała wskazówka, brak czasu, zegar ze zdechłą kukułką I tak już ponad 40 lat ... ... Nic mi się nie śni. Nic, czyli wszystko. Lewitująca ziemia, przejścia graniczne wiosny. Nie mam paszportu, poza tym - nie zamierzam nawet wyruszać w drogę. Raz zakochałam się w mężczyźnie, który mnie nie chciał, bo nie jeżdżę na łyżwach. Także - dlatego. Za to w przeręblach potrafię przespać całe lata - w embrionalnym kłębuszku, w egzystencjalnej zadumie Często zastanawiam się, co porabia ten mężczyzna na skraju Norwegii, czy dostaje miłosne listy ze Skłodowską na znaczku ... Miłość? Fałszywa flaga na biegunie. Niby samo południe, a w głowie jakby środek nocy. Ogarnia mnie chęć na gotowane ziemniaki. Tylko ziemniaki, dobrze posolone i gorące. Otwieram lodówkę, otwieram też oczy, otwieram świat i nieświadomość. Ile tu do odkrycia! Czy ktoś mi poda pawie pióro? Podpiszę pakt o wzajemnej agresji! Głód. Nuda. Nudność. Drążymy się, krojmy się na kawałki, zbieramy chrust i stare kości. U Pana Boga, choć nie za piecem - w ziejącej ludzką skargą sieni. Takie teraz będzie życie: aspołeczność jak 10 w skali Beauforta, nikt nikogo nie pozna i się nie rozmnoży, uśmiechy będą rozgniatane poprzez szmatki na twarzy ... Demaskatorzy, karnawał nurkujący w cuchnących wodach najpiękniejszych Wenecji! Obrastam w piórka - idę na nieproszoną kolację. Muszę już kończyć! Coś kipi! Zapomniałam zupełnie! Kukułcze jajo ... Wzywam na pomoc cały świat, z florą i fauną włącznie: zostańmy w domu! Żyjmy dalej, nie schładzajmy klimatu, nie wspierajmy medyków! Pilnujmy jedynie, by nic się nie rozgotowało ... (Nie kracz.)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...