Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Lidia Maria Concertina

Użytkownicy
  • Postów

    1 224
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Lidia Maria Concertina

  1. Przestałam pisać wiersze, zaczęłam pisać ... duszę. Niewielką literą. Ciekawa historia, bo ... fikcyjna. Nie zmyślam!
  2. Kiedy jest miłość? Kiedy nie pamiętasz. Siebie. Kiedy wydarza się Bóg? Kiedy warcząc nastroszone "nie wierzę" dostrzegasz w kącie tulącą się do ściany pokorę ... I pomagasz jej się wydostać na zewnątrz. Nigdy nie sądź, że wiesz lepiej, bo nie przeżyłeś nikogo poza sobą. Zamrożony łzami dyliżans z cukru ... Wyjeżdżając z baśni mijam gorzką prozę. Ale na pewno gdzieś tu jest wiersz. Szkoda, że jestem analfabetką ... Nie do opisania!
  3. Zmiennocieplność listopada. Zasypiam w niebiesko-pustym studiu ogłuszonym ciszą, na lodowatej tratwie, odcięta od jakiegokolwiek sensu. 15 stopni, odczuwalnie 4 mniej. Chyba nawet ludzie są cieplejsi od tych murów! Dziwne, co? Proszę, aby nawrócił się dla mnie sam Szatan. Powiedział, że zobaczy, co da się zrobić. Ale chcę... Iść w "dobrym kierunku"? Czyli ... cofać się naprzód? Budzę się z soplami zamiast włosów. Przez kilka wieków nie budzę się wcale. Kryształy muzyki, mistyka kościelnych przeciągów kłębiących się w nawach pożółkłej literatury. Błagam obfitość o deszcz. Wymyślam własny język. Jedyne słowo to " nadzieja" - w wolnym tłumaczeniu - "gobi" ...
  4. Nożem goryczy kroję kamień. Na widelec miłości - nabijam serce i dostaję za to ... karę dożywocia Sny to deskorolki pedzące przez błonia minionej jawy. Re-kreacja. Odtwarzam pustą scenę. Kurtyna! Komedia poetycko prozaiczna. Klaps. Ujęcie. Filmowy spektakl reakcji nad rozpłakanym życiem. Końcowe napisy. Na grobie. Ująłeś mnie! Umarłam na miłość! Auć! Klaps! To boli! Przynieś mi kwiaty. Nie mogę oddychać ... sobą. Duszę drugiego człowieka ... duszą. Oderwana od rzeczywistości - pusta kartka z pamiętnika ... Kipię od chmur. Wylewa się ze mnie deszcz mijających pokoleń - surwiwal i leparkur świata I nawet deszcz połamany... Uczucia? Tereny prawie zielone. W prawie. Wprawię w ... Bezruch. Stój, bo nie strzelam. Albo: nie jestem. Albo: mnie nie ma. Co wybierasz? Chwila ... myśli. Widzisz? Nie tylko Ty potrafisz! Ciii... (...) "Czy chcą Państwo już złożyć zamówienie?" Co to za knajpka? Ach, "WIECZNA NARRACJA"! - Co bierzemy? - Podwójność. (...) - Przestań pieprzyć. (...) - Z pianką.
  5. O-racja - mój najnowszy poemat na patefon. Jak spod igły. Nie cieszy cię to?! Obejdzie się. Już nawet nie szerokim łukiem Tylko ciasnym kątem, za karę. Ty. Jesteś przystojny, znajdziesz sobie młodą jałówkę z perfekcyjnie wypełnionymi wargami i instynktem über-macierzyńskim... Serio, masz skazę białkową?! No to nic, to figlujemy dalej. Akuku! Figa z makiem! Czarna, z jaśminową koronką ... - to też się dziś zmarnowało, bo... nawet nic nas nie dzieli! To właśnie jest najgorsze, nawet mnie nie drażnisz, nawet mnie nie osłabiasz, nawet... nie... jesteś mi obojętny.... Nie musisz silić się na grzeczność dopytując o sprawy rodzinne. Moją rodziną są inne planety. A ty nie jesteś moim miejscem na ziemi. Odmawiasz mi miłości w konstelacji wzajemnej. "Sprawy rodzinne?" Osierociłam. Włóczę się razem ze swoją samotnością po wieczornym listopadzie - nic tu po mnie. Te warszawskie drapacze chmur tylko rozdrapują rany. Czekam na Islandię, podobno ma być. Jutro... Na wspólnej drodze życia zielony trabant z rejestracją KID 0001. Zepsuty, tak samo, jak my. To zły znak. Ja na pewno cię kocham, to wiem, ale tego, że zakorkowałeś moje pragnienie w pustej butelce, nie zamierzam ci wybaczyć. Nie widzę pełni, nie ma też mgławic i słońc. Zasypiam na atlasie, z głową na stolicy Hondurasu. Ale skoro już zmarnowałam całe swoje życie, to chociaż te figi z lamówką z jaśminu mogłyby się zwrócić. ... Tylko o co i do kogo?
  6. Ciesz się ... radością! Zdyszany czas przekornie ciska - iskrami przenaczenia Wychodzisz z domu wprost pod koła rozpędzonego świata Nie znacie się praktycznie wcale, więc ... ofiar śmiertelnych nie ma ...
  7. Księżyce skarżą się na lód bez whisky. Późne lato ... Przemijam tuż obok przemijania Jestem bezdrożem w przestworzach siebie Opuszczam dom. Ludzie piszą haiku i długie poematy ponieważ wiedzą, że umiera się często i z głupią myślą: "Nie teraz!!! Błagam, tylko nie teraz!!!" A w tle skowyczą kolosalne rachunki i niespłacone długi. I kończy się papier toaletowy i sól. I ileś lat życia. Jeśli była w nim miłość - to dobrze. Jeśli tylko kradzież i ciągły brak - też ujdzie. Ważne, że był krwioobieg i jakiś stosunek do kościoła, leasing i korzystne raty oraz seks "bez lub z" i coaching z origami. To istnienie. Naprawdziwe. Ciekawy neologizm. Wciąż brakuje mi wiersza, który zaginął w przepastności cyfrowego okrucieństwa. Pt. "Ja?" Jeszcze tu jestem. Że spokojem obserwuję, jak nic się nie zdarza. Przystaje obok mnie życie i że zdziwieniem upewnia się: " nadal tu na mnie czekasz?" Nie. Bo czekałam całe życie. Coś się rozbiło, ale jestem w jednym kawałku. Już wieczór, głowię się, żeby jakoś to wszystko sensownie poskładać. Marmurową wazę pełną orchidei. Myśli! Brakuje im tylko jednego kawałka: tego z życiem.
  8. Świat? Hermetycznie globalna wioska, tragikomiczna sztuka. Nie wychodzimy z roli ...
  9. Noc - most zwodzony na pokuszenie. Pierwsza noc w klasztorze. Umieram na sepsę nieczystych myśli. Szatan patroszy mnie jak strzępiel - od głowy. Od głowy - zaczyna się najlepsze i najgorsze ... Dlatego właśnie zamierzam jej nie mieć. W spadku po sobie pozostawiam jedynie płaszcz. Ziemi ...
  10. "(...) I odnaleźliście wszystko oprócz siebie" - jesień pisze czułym w liście. Czy banałem będzie, jeśli dodam, że lato odeszło ... głęboko w pamięć, ja znów (jak zawsze) bez grosza przy ciele, bez reszty - przy duszy ... Wsłuchuję się w szepty przydrożnych kamieni, na złotą pajdę słońca zarzucam ciężki łańcuch z rozpulchnionych deszczem korzeni: miłość urosła latem ... do rangi wiecznej niedzieli "I nie oglądaj się za siebie!" Nie myśl o mnie, kiedy ... jesteś! Nocą? "Nie chcę go budzić" - biernik strachu, przemocy ... ? Nikogo? Co? Odkładam pierwsze skrzypce - nie umiem nawet porządnie fałszować. Ścielę starannie siennik z gwiazdozbiorów. Deszcz - zasłania ciężką kotarą wszystko, co zamierzam wydarzyć później. Spokój przychodzi ze świadomością, że już go nie raczej zaznam. Po pięknie ciężko się czeka następnego dnia na pustym przystanku, nie robi wrażenia croquembouche na deser ani nawet na śniadanie, nie do opisania są muzyki w rozszalałej od jedwabiu i tafty myśli - oniemiałej głowie ... girlandy bijących dzwonów - wyłącz to. Usiądź teraz przy szachowym stoliku i zapytaj nas, czy jesteśmy nazbyt luddzcy czy po prostu niezbyt anielscy Pakuję to wszystko do pudła i wyprowadzam się ... z błędu. Zyjemy całkiem sami. W Bogu. Nikogo nie ma. W domu.
  11. Człowiek to ktoś, kto w nie-zupełności doświadcza siebie W nie-śmiertelności brnie - w wieczne 'teraz' Biegnąc - tkwi w miejscu Osiągając - zawodzi A życiu ... właśnie o to chodzi...
  12. Najwięcej mówię milczeniem. Jak stary zrujnowany fort, jak tańczący samotnego walca jesienny liść... Grzmi we mnie. Przełamuję horyzont. Dwie nierówne połowy, śmiech bez radości ... Kolejny ranek to kolejne życie. Narodzone o 6:30 rano przy pospiesznej kawie i twardych jak skała bagietkach, "muszę lecieć"! Co zradza twój budzik? Godziny zatrzymane w chwili? Minuty zwisające nad przepaścią? Sekundy nie mające końca ... ? Odradzam się. Zwiedzam słoneczne popołudnia października, udostępniam też do zwiedzania siebie: bez przewodnika. I na coś czekam - podobnie jak reszta świata i ten proces absorbuje mnie do tego stopnia, że ... nie żyję. Czasem ...
  13. Wysyłam siebie na adres słońca Nadmiar Brak Czekanie Nikt nie otwiera, bo nie ma nawet drzwi Nie ma nawet budynku, który mógłby je pomieścić Nie, to nie parabola dla miłości Tęsknota Nie skamle Spokojnie czeka przy stoliku na przystawkę, może kawę A ty to kto? Nie znam. Nawet siebie. Założę korale z kamieni. Rzucisz mi się na szyję ...? Dziś pogoda ładna - w samym środku nocy Ktoś wyprowadza lemura na spacer Gdzieś za przepierzeniem z muślinu świętują środek roku - petardą miłości A potem rodzi się pierwszy przypadek: kto? co? Rozkoszny mianownik, mały bobasek Za kilkadziesiąt lat ten właśnie bobasek będzie architektem - własnego wnętrza, żalu, niespełnienia, a może nawet ... szczęścia? Kto wie - nierealne czasem się zdarza. Wyjdę po chleb. Pójdę się zakochać. Pozostanę - przy życiu, ktoś w końcu musi się nim zajmować? Niby proste czynności, a jednak nikogo po drodze nie udało mi się spotkać, nikogo nie udało mi się ... zanucić, rozczytać jak szyfr, niedbale wrzucić do torebki, zaciągnąć - jak wilka do lasu ... Płaczę I śmieję się do tych łez Słowa przychodzą I odchodzą z kwitkiem Jestem cała pozniekształcana. Od spędzania czasu w sobie Od przerw na drugiego człowieka Od powrotów do ... otwierania wyważonych drzwi Somnambulizm. Zbyt wcześnie zdiagnozowana myśl. Jeśli jestem ... w ogóle ... Kontrabas samotnego popołudnia i Paryża za progiem snów ... ... Poddaję się walkowerem. Nie mam szans na twoje Budapeszty, jeśli mi we mnie nie wierzysz ... "Z Panem Bogiem."
  14. Coż ja bez siebie pocznę, gdy umrę ... ? Z kim będę czekać na miłość - późnym popołudniem? Z kim będę się wykłócać, fikać koziołki, gniewać? Choć może poznam nuty? Dusza podobno śpiewa ...
  15. Zakładam grube palto z tranu. Nieodporność na miłość, tęsknotę, na sen, na czasowniki w trybie niedokonanym ... Kupuję sobie czas. I lichy zgrzebny sweter z kurzem wspomnień - gratis. Przepłacam? Cały czas! - dobrą monetą, ale rzuconą - w złą stronę ... Pragnę umówić się na randkę. Z przeznaczeniem. W ciemno. Zapalam światło, stygnie ... szampan, milkną świece, stolik pusty ... "Miło poznać!" (Któż to?!) "(...) Wszystko ... jedno."
  16. Są szczęśliwcy kąpiący się w lazurze greckiego nieba. Ale - późnym wieczorem dostaję inną pocztówkę: mijam miasto. Bezdomny robi pompki na zaplutym asfalcie, kolejka po zupę Metro-Centrum, młodzież - połyka ogień, naiwni - przeżuwają rapy nawróconych ewangelistów, ja - kokosowe rafaello, ale myślę, że tych ludzi od zupy musiał nieźle wychujać i los i człowiek w ścisłej współpracy, jak to zwykle się dzieje.... Ale - muszą się z tego podnieść. Nie można nakładać aureoli na tzw. życiowy błąd, nie można potrzebować jego ciągłego wstawiennictwa! Nic nie osiągnęłam w życiu, niczego nie posiadam, niczego nie zabiorę ... Przeznaczenie robi notatki i przed kawalkadą chmur parkuje cudzym samochodem: "Idź i grzesz jeszcze więcej!" Spotkanie absolwentów po latach. Powieki na Saharze, łezka nawet nie ma się w czym kręcić, bo jedyne, co wspominam, to to, że w szkole podstawowej nabyłam piśmienność. Też byś się tym nie wzruszył, co? Jeśli chodzi o cyfry - nieco lepiej: jest mnie tyle ... Oblicz! Podzielę ... się.
  17. Zmądrzałam? Jedynie odłożyłam: głowę na półkę. Niepoczytalność ....
  18. Problemy znosić - bezszelestnie A słońcu widzieć - tylko szarość ... Nie męczy pośmiertność ani powszedniość Szczęście? - te dwie trampoliny ma za nic. Otoczeni drucianą siatką ludzkich głów - staramy dostrzec ... się (i zabić! ) Bezsens życia. Spłacamy długi życiowych pomyłek - czekami lekko ... bez pokrycia. Myślę - więc nie ma: mnie ani ... Myślę! Nie! Myśle-nie Może ... mnie minąć Zakamufluję się! ... Wieczną zimą. Morze - podpłynąć ... może... ... Koniec? Nie szkodzi! Nadzieja i tak cenną jest - i niemal zawsze zawodzi ...
  19. Bóg stworzył się sam i każdego z nas, czyli - siebie. Ciekawa sprzeczność: sam Mendelejew zmarł, bo nie odnalazł w człowieku "boskiego pierwiastka" Inaczej byłby nieśmiertelny. A my z nim. Ale jest ósma rano, zaspy i skandale. Mężczyzna z zimnym torsem popatruje w lodowaty laptop z wściekłością i napięciem, bo wie, że kocha swoją wierną ladacznicę, bo wie, że gdzieś na podłodze skrzypiącej epoką lodowcową poniewierają się slipki wydęte w balon - w kształcie bulgoczącego wrzątkiem serca ... Z tym, że ten balon przeczy prawom fizyki: jest ciężki i pełny... Chce latać bez worków z piaskiem. No tak. Statystyczni kochankowie zawsze myślą, że są sami, a tymczasem świat przeżuwa ich miłość przy śniadaniach w Kuala Lumpur i przy kolacjach w drapaczu chmur ... Nepalu. Za szczyt! (Wypijmy.) Newton nie wiedział, czym jest grawitacja, która przyciąga bryłę lodu do kotłującej się w piecu surówki (to do domu wraca, rozpłaszcza się i pada na łóżko - miłość! Pada - z wyczerpania - bo nie ma dachu i nie ma ... głowy) Podmioty niezbyt liryczne opuszczają z ociąganiem drugi akapit. Później piją beztrosko sok z marchwii i odliczają godziny do kolejnego całkowitego zaćmienia słońca. Nigdy jednak nie chwalą dnia przed zachodem, bo ich kompas okrąża wokół ziemię. Aby mogli przetrzeć szlak do ... ślepej uliczki. (Za) życia.
  20. Powoli ... dobiega do mnie czas. ... Uciekam sprzed ołtarza.
  21. @Klaudia Gasztold Piękne, zwiewne, opalizujące metafizyką i zmysłowością jednocześnie - BARDZO DOBRY (i bardzo ... zakochany) WIERSZ. Pozdrawiam! :)
  22. @Konrad Koper ? Pozdrawiam! ??
  23. Każdy z nas ma swoje wielkie ucieczki i podróże, które nie mają końca Każdy czasem wróży z własnej ręki, w burzowy dzień - wystawia twarz do słońca Każdy - co najmniej jeden raz popełnił "życiowe głupstwo" Większość, z pobudek troski, za prawdę powiada oszustwo Wielu nie ma bladego pojęcia o tym, co będzie dalej Boją się, płaczą, miotają, a jedyna wiadoma: "teraz" ... bawi się doskonale I wszyscy w coś zabrnęliśny: w spokój, stagnację, kłopoty - kokietujemy przyszłość Biedulka, nie wie, co myśleć o tym: "... Nadeszłaś już, tak szybko?! Bo nie masz na siebie pomysłu?! Bo bardzo się niepokoisz?! Bo twierdzą, że nie nastaniesz?! To głupcy są! Obrażasz się?! No co ty..."
  24. Zapytaj pusty pokój, czy w cokolwiek wierzy. O, czyżby wszyscy już wyszli ... ? Wolę pozostać w bezpieczeństwie tego wszechświata, który znam: nieważkość, inercja i odciąganie ziemskie. Jakiż duch nas tutaj zesłał, że jesteśmy aż tak cieleśni, że nawet kubki smakowe parują od obfitości wędlin, cygar i rozcałowanych komet ... ? Nie jestem atrakcyjna dla Boga - to dlatego nigdy nie prosi mnie do tańca i zawsze ignoruje mój bełkot, zadrapuje igłą adaptera moje ulubione płyty: "w kółko powtarzasz te smęty o żalu za grzechy, jednocześnie mówiąc, że niczego nie zamierzasz żałować ..." Zdarta płyta. To w końcu jak? Zmierzamy donikąd, czy zamierzasz określić cel w momencie ustępowania z drogi? "Puść proszę następny utwór." Wolę iść sama. Jeśli nie doznam olśnienia dalsze życie nie ma sensu. Dalsze życie człowieka nagiego, czyli: odartego ze wszelkich złudzeń. Potykam się o wieszak, ale wiem że coś nas musi tu trzymać, w tej poczekalni do marzeń. Pusto. Czuję się ... Niecierpliwość? "Następny proszę."
  25. Nie opychaj się całym światem, bo straci na ciebie apetyt ...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...