Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Lidia Maria Concertina

Użytkownicy
  • Postów

    1 224
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Lidia Maria Concertina

  1. Muzyka niepoważna... Odwaga - gapi się w oczy! W oczy - wstrętnego tchórza. Poczytaj mi psalmy, pośpiewaj! - właśnie nadchodzi burza. Strój - mandoliny nocy ... Pióra, welwety i morze Mimo, że często Cię nie ma Czasami tęsknię ... Mój Boże!
  2. Korowód rozplątanych myśli... Czasem nadzieja jest gorsza do zniesienia niż kiepsko rozegrany dramat. Pałętam się po gwiazdozbiorach obcych twarzy, nocnych światach, łunach orzechów w karmelu ... Boso! Stawiam szlaban, mówię do granatu nieba "stop!" - nie słucha... W końcu granat to mój ulubiony kolor - nigdy go nie rzucam! Lubię zasłuchiwać się w kolory. Nakręcam zegar na różne pory roku. Lato rozczesuje swoje łany zbóż, zakłada sukienkę z bławatków, opycha się irysami... Płatki fioletu pokrywają dziedzińce beznadziei i marzannę, która zwinnie spakowała nas do marcowych pudełek. Idzie zima! Nowy płaszcz i ... ... znowu jestem zadłużonym bankrutem. Ale mam też i nową torebkę. Kolejną niepotrzebną. Gdybym tak zamknęła manufakturę kaprysów, gdybym tylko zaczęła obliczać dokładniej raty do spłacenia popełnionych błędów, salda wszystkich grzechów głównych i pobocznych ... Ech, pewna śmierć od samej świadomości! Zatem - Casablanca. To może zagrajmy w miłość tym razem. Nie wiesz jak zacząć? Va banque.
  3. Cisza przyciąga swoją muzyką Z mankietu wysypują się arlekiny roześmianych zmysłów Niedojrzałość zapada w niepamięć Roztańczona nadzieja tłucze szklaną różę na werandzie układu słonecznego A tu? Ziemia. Jestem tuż po pogrzebie wszystkich pięknych chwil, babich lat, zapachu łąk wdzierającego się do obcych samochodów Lipcowe popołudnia nigdy nie zmierzają do końca ... Wieczności! Przytulam się mocno do piasku A każda prawda zawiera w sobie ziarnko kłamstwa I z tym - wypływa po mnie ... "może" Bez znaku zapytania? Idziemy na dno.
  4. Zagubieni w gwiazdozbiorach, poplątani przez księżyce, ugodzeni przez meteory w samo sedno wszelkich "bez sensu" i "nie ma sprawy" Dotykasz bólu, a potem pustka taka, że nie wiesz, po co ludzie wstają rano i po co rozwożą chleb i mleko ... skoro dusza głodna ... Szybkość. Krzywy uśmiech losu. Ucieczka do otwartej przestrzeni Wista z rozległym widokiem na słońce Popołudnia tak odległe, że wydają się być w innym stuleciu, a jednak zakurzona paproć i ślad ust na otwartym sercu ... Rana! Wszystkie te wczesne godziny minonych pięciu dziesięcioleci - jeszcze śpią. Zamawiam budzenie. Kurier ma dostarczyć "jutro." Oczy pełne strachu jadą metrem i tramwajem, czasem głowa zmienia kierunek, ale zawsze w stronę tej samej samotności ... Można tworzyć złudzenia, a rzeczywistość ... zawsze szykuje złotą zastawę na stół, którego nigdy nie będzie ...
  5. Podbijam świat i wysyłam go w kosmos.
  6. Miasto całe wyrzeźbione jest niemrawą poezją poranka I śni nam się dobrze - pod kołdrą z betonowego pierza Ludzie pospieszni, polują, są tacy, co w coś tam wierzą ... Zależy na jakiejś perspektywie: każdemu, a może - nikomu. Porzucony bagaż, podejrzana paczka, czyli, człowieku, ty! Iskrzący się lustrem złotej twierdzy - a całkowicie ... bez domu
  7. Zwyczajny wiersz wiesza na sobie słowa - ortalionową kurtkę. Naprzeciw... Róża wiatrów. Zefirek, bryza, oddech ... Sprężynująca gąbka uniesień - chodnikowe płyty, beza i ptyś, i "tak" i "nie" Każde słowo to odwzajemniony pocałunek - jeżeli wiersz jest dobry. O niedobroci - powstało już wiele wersów, wiele tomów, atomów, neuronów... Wracając puslujacym od słońca popołudniem, to zakochuję się, to strzelam smutkiem w parkany przemijania. Nikogo to nie omija: nawet wczorajsze odbicie lustra w ścianie zdaje się mieć to za złe - mi? Ja? Nie mam żadnych pretensji do muz śpiących w lotniskowych halach. Nie roszczę sobie praw do snów o wiecznym (nie)spełnieniu. Życie - pożółkła karta pokładowa na odwołany lot. Wolę pobudki. Mężczyzna, gdzieś na drugim końcu świata: monogram na twarzy i na spodniach od piżamy. Nuta przerwana prawdą. Fakir. Fałsz wysiada - idzie sam przez pół drogi. Wycieczka z przewodnikiem odliczonym od ceny. Gdzie jest prawda? Trafi. W obiektywie - Ciemnia.
  8. Odczuwam przynależność do stada ... niczym nieograniczonej samotności - czarna owca.
  9. Życie powinno być tańcem ociężałym - od piękna, tańcem woltyżera! Nikt nie prosi? ... Zapraszam! "Nie potrafię!" "Nie teraz!" Wszędzie tylko tymczasowość, dorywczość, improwizacja wędliny na kanapkach ... I ciągłe ... "zaczynasz od zera?!" Rozsiądź się wygodnie. Obiecaj, że nie porośniesz mchem, że nie wyparujesz ... Zagotuję nas w imbryku, powróżymy esencjonalnie, z fusów - "i jak, reflektujesz?" Stróż nocny, sen, wyrywa nas spod kontroli ... spod kontroli - nas samych. Widzimy każdą asymetryczność w krzywym lustrze Każdą chropowatość odczuć głaszczemy jak aksamit Rozluźnienie - ciaśniej wiążemy chustką i z reguły - wokół cudzej głowy ... A tam głuche: "na nic!" Cymbałki z konwalii, płaszcz z obłoków, korona z tiramisu ... Częstuj się mną, do woil! Wiem, że zbyt dobrze mnie rozumiesz... I dlatego muszę szukać ... suflera. A "chcesz tego," "potrafisz"? "A wiesz, jak to boli...?"
  10. Ile to już pokoleń ... wymarłych salw śmiechu? Jedni bywają na cmentarzach by z namaszczoną powagą polerować granitowe ciała swoich zmarłych, inni - by popłakać sobie, że "nas też to czeka." Trzecia grupa po prostu żyje - nie utrzymując żadnego kontaktu ze śmiercią. ("Zadzwoń do niej, albo wrzuć coś fajnego na insta - może polubi?") Każdy z nas chce być niezapomniany - we własnej głowie. Tam, gdzie tron i berło zawsze się znajdą. Sami się błogosławimy, wychodząc po światło i krzemień: spotkania z "drugim człowiekiem" to często zetknięcia zimnych czarnych mostów przy wylotowych trasach do piekieł. Wszystko musi być nasze: nawet żużlowe wyrobiska, protesty nienawistych lesbijek w sprawach rozrodczości, łzy Salwadorczyków, którzy w powodziach potracili wszystko, nawet powietrze zabieramy, gdy usiłuje nami oddychać! Ziemia już schłodzona i wstrząśnięta o kilkadziesiąt stopni od równika. "Chcesz tylko gin czy może tonik?" Dżin stłukł butelkę, samoloty odmówiły wstępu do kabiny - a przymierzaliśmy się do inwazji ozonu... Jakiś niemrawy starzec powiedział nam "do widzenia," wyłamał terminale, zagrodził startowe pasy. Dał tylko klucz do starego kościoła, a tam morze ... I ... wierzę.
  11. Mieszkam w przytulnym domku z kart. Proszę nie pukać.
  12. Z życiem chodzę pod rękę, lecz nigdy tą samą drogą ... Rozglądam się po utraconym raju, a świat - stoi tuż obok. Zaglądam w oczy światłu, na ziemię sprowadzam meteoryty i jestem głodna miłości, choć ona ... jest mną syta Nadzieje czekają na jasne niebo, ono - zaciąga ciemną zasłonę Do Boga - milczę swoje modlitwy Przyrzekam - chwiejnością bytu W środku pustyni - tonę Piszę swym życiem wielki poemat "Pusto!" Taki jest tytuł ...
  13. Stwórz mnie, (Boże), od zera, od podstaw ... do głębi. Bez snów. Pajęczyna kolejnego przemijającego lata i tak wszystko zabiera. Przeglądam się w bursztynowym złocie słońca - nie rozstajemy się, ale mówimy sobie "do widzenia." Każde "kolejne lato" jest jak jedna karta w zbudowanym z nich domku. Lekko wysuń i .... Jedyne, na co w życiu trzeba być przygotowanym, to nieoczekiwane. Ono zawsze zbłądzi, zawsze puka nie do tych drzwi, zawsze podrzuca pod nie nadzieję ... A potem bomby, moździerze, artyleryjskie pantomimy ... Przeżywasz szok? To prawidłowo: "kwalifikujemy cię jako człowieka." Zmęczony duchem, wybuchający ciałem, kołysany przez chaotyczne sarkofagi tramwajów, zawrotne lektyki pociągów, mumie nocnych autobusów ... Samotność płacze, że ktoś jej kradnie piosenkę ... A bywa, że fałszuje okropnie! "Ktoś" - czyli każdy z tych mrożących krew w żyłach ... pasażerów. Horror! - te obojętne spojrzenia, zatłuszczone krzyżówki, zardzewiałe klucze, telefony bez kontaktów ... Nie ma nawet porządnego szaleńca wymachującego parasolką oświecenia w dzień mrocznej ulewy ... ... Miasto śpi. Nie chce budzić zwątpienia. We mnie, w tobie ... Jest coś, co nie pozwala nam zrzucić skóry, wzbić się do lotu i odpowiedzieć (Bogu/sobie) na pytanie ... Istniejemy? Ludzie nie mają czasu czytać, delektować się cudzą myślą. Czytać w myślach ... ? Połatany kapelusz na bezkształtnej czaszce Życiowej Filozofii, balet Ambicji na drzazgach obrewanego parapetu i w końcu: My - pochłonięci lekturą - ogólnoludzkiej telefonicznej książki ... Wszystkie numery zajęte. Albo: "Abonent czasowo niedostępny." Dlaczego nie odbierają?! Ludzieee!!! Piszą nowy rozdział. To w takim razie ... oddzwonię.
  14. Zasypiam ... "Z Bogiem!" Pnę się po Nim bluszczem żarliwego milczenia Rzucam w siebie światłami ulicy, zimnymi reflektorami, ich tęczowym opalem Dwa kontynenty nie istnieją na pewno, są to: "ziemia" i "niebo" Tak! Nie istnieją wcale! Chowam do kieszeni piątą porę roku, zmywam puste naczynia po tęskniącej niedzieli Co, nie jesteś już głodny? Może lepiej pościelić? Słońce wschodzi tuż ponad samowarem, nad ciemną kuchnią unosi się zapach głodu W myślach toczy nas tłusty, łapczywy kanibalizm W mowie i uczynku - anorectic vulgaris ...
  15. Stupięćdziesięcioletni człowiek pyta: "jesteś teraz może na ziemi?" Jeśli masz choć odrobinę inteligencji, nie zapytasz: "A skąd pan dzwoni?" - zwłaszcza, że ten człowiek telefonuje z zaświatów. Często myślę, co też mogło być pierwsze: miłość, rozum, kura znosząca mądrzejsze od siebie jajka ... Pozłacane? Czy może pierwsza była podczerwień w ludzkiej głowie? Tryb życia: hamak, łóżko wodne, wspinaczkowa ściana, stolik do brydża, być może rzut młotem ... Mój to: samochód. Co dziwne, nie prowadzę. W dalszym ciągu łowię gwiazdy na suficie, płaczę, słysząc hymn - ale płaczę zupełnie nie na jego temat, pytam o drogę ludzi, którzy tak jak ja przyjechali po raz pierwszy do miejsca, które nie jest ich przeznaczeniem... A kocham po nocach! Bogów wszystkich religii, rockowych idoli, brzoskwiniową ścianę, uśpioną bezmyślność, sępie pióra w zapłakanej poduszce ... Następnego dnia napadam na sanktuarium, więzienie i bank. Nie wynoszę stamtąd nic poza przeświadczeniem, że mieszka w nas jedynie nieuchronny koniec stosujący ciągłą przemoc wobec ograniczenia. Bezskutecznie. Szamoce się w świeżo wykrochmalonej pościeli zagubiony świerszcz, sierpniowy zmierzch, hiena i ja ... Koniec świata dzwoni po pizzę. Pycha.
  16. Często prasuję gafy Przyklejam derogatywy Oglądam się ... przed siebie Portretuję też fakty - zupełnie nieprawdziwe. Bywa, że dzielę jedność - na całkiem spójną całość Paradoks łączę w pary Ten, zawsze nieparzysty, z frustracji wybucha - parą. Lubię wszystko ... nie wiedzieć ... Spowiadać się z ... sakramentów Cóż, jestem w końcu grzesznikiem - jednym z najbardziej świętych. Obłęd przychodzi spokojem, Piękno - przez niedoskonałość Wieczność? Lojalna nieprzyjaciółka: nieosiągalna stałość ...
  17. Która godzina? Od nowa. Moje i tylko moje ... Łapy. Białystok. Nie! Nie piszę wierszy, kiedy na Syberii łóżka prowadzę monologi z Bogiem. Nie zna mnie - niech się nie wtrąca do mojej miłości, niech jej nie przeżywa i nie perswaduje tego czy owego Niech tylko w niej istnieje - to wystarczy. Zasypiam w jesiennym płaszczu, a naprzeciwko ludzie śpią w bloku, który śmiało może być nazwany Czeską Republiką Byłam tam kiedyś na wakacjach, ale dziś wyruszam wbić chorągiewkę na inny biegun. Wejdź we mnie. Wtedy na pewno będziemy. Bóg może w poczekalni poczytać kobiecą prasę. Albo inne niestworzone rzeczy ...
  18. Niepewność - zwiewnie gnamy przez polany śniegu i woskowe ołtarze ... Brzoskwiniowe świty wypisane tłustym drukiem na zaganianym niebie należącym chwilowo do siódmej godziny ... Czuję zapach twojej skóry i wspinam się na sam szczyt lata, które razem przeżyliśmy, choć ty masz zupełnie inne spojrzenie na te same fotografie ... Czerwony album, czerwone dachy, koronka z motylich skrzydeł ... Drewnianie pudełko na wspomnienia Z szuflad sączą się słodkie perfumy, confetti suchego jak pieprz tytoniu, kawalkada pocałunków, grająca szafa - na wieszakach tylko nasza nagość ... Niepokonane odległości - walczymy o nie dalej ... Trzymając się jak najdalej od siebie ... "... Wiesz, że cię kocham" W środku koliber, serce ... Wypuszczam.
  19. W samym centrum lata... Białe przestworza parkingów Bóg mówi mi "na ty," ale nigdy po imieniu. Właśnie rzuca meteorami pustki, ciszy i wzburzonego "nie" na odchodnym. Zabrnęliśmy za daleko: ja i ja i nic... Kiedy zakończy się inercja wahań? Kiedy wszyscy staniemy się eliptycznym zaćmieniem? Śmierć. Boisz się jej na każdym skrzyżowaniu, w każdej promocji w hipermarkecie, przy każdym automacie z biletami i w każdym nowym oprocentowaniu pożyczek. Zawsze przychodzi bez zapowiedzi nawet, jeśli wcześniej puka do drzwi całymi latami. Nie otwieram. Też się boję? Nie wiem. Po prostu nie wiem, czy jestem. Powoli zamykam drzwi. Marzę o świcie wypełnionym pejzażami. Niebie, które nigdy nie mówi "dobranoc." Wietrze, który jest rozgadany wiosną. Skrzypcach - źdźble trawy, sali koncertowej - szeleście serca, wodospadzie zamyślenia, lawinie smutku, który nie kłóci się radością ... Zgodne mariaże. Idę popatrzeć na ich świat. Właśnie wszyscy złapali ten sam bukiet. "Sto lat młodej parze!" Jesień ...
  20. Koniec trasy, wysiadamy! Zielony pociąg, niebieska dusza, pękate bagaże, a na ramieniu czerwony gołąb.... Perłowa macica zimowego nieba... Niektórzy lubią spacerować wyłącznie po trasach własnych myśli, na gapę i tylko w jedną stronę Pomijam zaplute bramy, ołowiane kule obłoków wczesnego ranka Śniadanie? Szklanka soku ze świeżo wyciśniętych łez... TriBeCa, sam środek Broadwayu - jednak nie gram: brak, szaleństwo - wypijamy się wzajem do dna ... rozdygotanym od planet wodospadem...
  21. Pełny czas. Niespełnienia ... Nie podnoszę ręki, nie zadaję pytań. Ale zrzędzę, zrzedzę okrutnie niczym stary rabin przed nadejściem deszczu. Drzwi do życia - bez zawiasów. Okna - bez widoków i bez firan. Dookoła - zdrętwienie i martwota żywo przeglądające się w szybkach najnowszych telefonów. Ja? Też latam. Też mi się wydaje, że mogę zawsze i wiecznie - mogę ... do kolejnej sekundy, środku nocy, nowej daty w kalendarzu, gdzie jutro - może być pewną cyfrą dla każdego - z wyjątkiem mnie. Umrę? Tak, niechybnie. Nie będę zajmować już miejsca innym, którym garnki kipią już od lejącej się z nieba manny, a łaskawe gwiazdozbiory są zawsze w ich znaku zodiaku. Puste ulice. Ciepłe lampy w oknach, radosne choinki, świeże kajzerki i płótno - planów na wieczór, sierpień, kto wie, może nawet na przyszłość ... Starannie odmierzanymi krokami - nie szukam towarzystwa, nie idę - w jakąkolwiek stronę. W powszednie dni pomieszkuję w wielkim mieście pełnym zimna i pustki. Ponosimy się wzajemnie jak karę. Wystarczająca motywacja do trwania w inercji tego tygla bez duszy. Bezduszne: "To po co ty tak właściwie żyjesz?" Ja NIE żyję. Jutro przeprowadzka.
  22. Rozmarzona Skandynawią, gdzieś pomiędzy szarością a mgłą niedobudzonego poranka żegluję po morzach własnych słodkowodnych łez. I topię się - w bagnach z piasku... Zły sen, oświecony kompletną ciemnością pielgrzym, ręce w kieszeniach, herbata na białym stole, deszczowe skrzyżowania ... z taką nawigacją dojdę pieszo jedynie do ... wielu lat temu. Powala mnie każde wspomnienie marzanny w kapoku, każde oblicze Szatana, któremu zza ramienia wygląda miłosierny Bóg ... Człowiek. Metafizyka to uczta przy stole ze starannie dobranymi sztućcami Talerze są zwykle puste ... A teraz otwórz drzwi, aby zobaczyć tam ... nikogo! I co, jest?! JEST. Najprostsza prawda: zawołaj, wypełnij, nie zdołaj ... UCIEC!!! Dusza - dom, który nie pomieści tylu gości! A wszyscy tylko przejazdem ... Jakiś przystanek? SPOKÓJ - przewiązany rzemykiem, zwiewna szata ... Jezu...
  23. Są kraje, gdzie w oczach ludzi nie zobaczysz problemu mimo, że odbija się w nich niejedno wypalone słońce i niejeden księżyc wygnany poza orbitę Ciekawe życia? Nigdy nie doczekają się grobu. Gnaj, Gnaj! Powiedz wszystkim kłamstwom prawdę! Będąc w tłumie - miej ten moment: z martwych... Wstań! Jedyny moment wart przeżycia to nadzieja, nawet, jeśli tuż po nim następuje koniec świata. A po nim? Zawsze następuje drugi. Świat czy moment? Ty. Mój półwysep nazywany "w każdym razie" ....
  24. Kołysanka tysiąca nieprzespanych nocy ... I wcale nie oceany dzielą od metropolii "Depresja," Boże mój... niekochany! Pięćdziesiąt pięter wieżowca i tylko cień piżamy Ale z metką Nowy Jork Przepis prania? Samotnie, czyli.... z "nami"? Piszesz o mnie teraz wiersz? Ach, rozumiem, przykro ci, ale spisujesz na straty... Zrób listę zakupów: i perły i wieprze Nie strzykaj złotą zapalniczką - srebrno-pastelowe dziś ma być powietrze... Z każdą sekundą umiera życie - widziałeś już plakaty? Nadchodzi, nadfruwa ... ktoś, kto tak samo jak ja patrzy tępo w życie... Sznur szmaragdów, klucz smukłych żurawii I niemiłość Wyważam drzwi. Rozsiadam się wygodnie w ... umeblowanym niebycie. Wejdź, ubierz się: nadchodzi biegun Czekoladowa kra Nie ma serca... A może jest ... tylko ... tycie?
  25. Wzbudź mnie snem! Celebrować życie to znaczy nie przejmować się jego własnym ... życiem i przemijaniem Pamiętaj: poduszki także rzucają cień na ścianę twojej kuloodporności Tworzę siebie: jestem! ... Dniem i nocą. Przeszkadzam? Bywa, że to ja opróżniam świat - ten napuchnięty od rewolwerów worek... Słucham dzwonów, skrzydeł ważki, świstu procy, zabicia własnego serca ... Nie jesteśmy ranni, oboje jesteśmy nieżywi. I ... żyjemy - ale mówiąc sobie nawzajem "nie." Nie kocham, nie czuję, nie chcę ... - tak myśleć. Raz poszłam na koncert muzyki - szeptów ptaków, liryki świerszczy, sonat i preludiów miłosnych komet. Zobaczyłam tam blond gitarzystę dobrze znanego mi z teledysków i pomyślałam: "o kurwa, jaki przystojny" - była to myśl bez wykrzyknienia, była to myśl z wewnętrznym wybałuszeniem oczu. Wykrzyknik. A on stał w złotych jupiterach, skrząc się gwiazdami całej galaktyki (...) Sekunda, chwila dla reporterów, pozwoli Pan, że ściągnę majtki, później stanik i całą nagą nieprawdę .... "Ochrona!" Wróciłam marząc o czarnych migdałach, całą kruchością swej masywnej postawy - modliłam się do Boga: niech to ze mnie wytrzęsie, niech przytuli! Przestałam słuchać koncertów. Zmieniłam czasoprzestrzeń. I w planetarium zwanym Babel poczekam na alfabet, mój..., wspólny..., "wszystko," "jeszcze"... ... Nie rozumiesz?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...