Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Lidia Maria Concertina

Użytkownicy
  • Postów

    1 235
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Lidia Maria Concertina

  1. Stupięćdziesięcioletni człowiek pyta: "jesteś teraz może na ziemi?" Jeśli masz choć odrobinę inteligencji, nie zapytasz: "A skąd pan dzwoni?" - zwłaszcza, że ten człowiek telefonuje z zaświatów. Często myślę, co też mogło być pierwsze: miłość, rozum, kura znosząca mądrzejsze od siebie jajka ... Pozłacane? Czy może pierwsza była podczerwień w ludzkiej głowie? Tryb życia: hamak, łóżko wodne, wspinaczkowa ściana, stolik do brydża, być może rzut młotem ... Mój to: samochód. Co dziwne, nie prowadzę. W dalszym ciągu łowię gwiazdy na suficie, płaczę, słysząc hymn - ale płaczę zupełnie nie na jego temat, pytam o drogę ludzi, którzy tak jak ja przyjechali po raz pierwszy do miejsca, które nie jest ich przeznaczeniem... A kocham po nocach! Bogów wszystkich religii, rockowych idoli, brzoskwiniową ścianę, uśpioną bezmyślność, sępie pióra w zapłakanej poduszce ... Następnego dnia napadam na sanktuarium, więzienie i bank. Nie wynoszę stamtąd nic poza przeświadczeniem, że mieszka w nas jedynie nieuchronny koniec stosujący ciągłą przemoc wobec ograniczenia. Bezskutecznie. Szamoce się w świeżo wykrochmalonej pościeli zagubiony świerszcz, sierpniowy zmierzch, hiena i ja ... Koniec świata dzwoni po pizzę. Pycha.
  2. Często prasuję gafy Przyklejam derogatywy Oglądam się ... przed siebie Portretuję też fakty - zupełnie nieprawdziwe. Bywa, że dzielę jedność - na całkiem spójną całość Paradoks łączę w pary Ten, zawsze nieparzysty, z frustracji wybucha - parą. Lubię wszystko ... nie wiedzieć ... Spowiadać się z ... sakramentów Cóż, jestem w końcu grzesznikiem - jednym z najbardziej świętych. Obłęd przychodzi spokojem, Piękno - przez niedoskonałość Wieczność? Lojalna nieprzyjaciółka: nieosiągalna stałość ...
  3. Która godzina? Od nowa. Moje i tylko moje ... Łapy. Białystok. Nie! Nie piszę wierszy, kiedy na Syberii łóżka prowadzę monologi z Bogiem. Nie zna mnie - niech się nie wtrąca do mojej miłości, niech jej nie przeżywa i nie perswaduje tego czy owego Niech tylko w niej istnieje - to wystarczy. Zasypiam w jesiennym płaszczu, a naprzeciwko ludzie śpią w bloku, który śmiało może być nazwany Czeską Republiką Byłam tam kiedyś na wakacjach, ale dziś wyruszam wbić chorągiewkę na inny biegun. Wejdź we mnie. Wtedy na pewno będziemy. Bóg może w poczekalni poczytać kobiecą prasę. Albo inne niestworzone rzeczy ...
  4. Niepewność - zwiewnie gnamy przez polany śniegu i woskowe ołtarze ... Brzoskwiniowe świty wypisane tłustym drukiem na zaganianym niebie należącym chwilowo do siódmej godziny ... Czuję zapach twojej skóry i wspinam się na sam szczyt lata, które razem przeżyliśmy, choć ty masz zupełnie inne spojrzenie na te same fotografie ... Czerwony album, czerwone dachy, koronka z motylich skrzydeł ... Drewnianie pudełko na wspomnienia Z szuflad sączą się słodkie perfumy, confetti suchego jak pieprz tytoniu, kawalkada pocałunków, grająca szafa - na wieszakach tylko nasza nagość ... Niepokonane odległości - walczymy o nie dalej ... Trzymając się jak najdalej od siebie ... "... Wiesz, że cię kocham" W środku koliber, serce ... Wypuszczam.
  5. W samym centrum lata... Białe przestworza parkingów Bóg mówi mi "na ty," ale nigdy po imieniu. Właśnie rzuca meteorami pustki, ciszy i wzburzonego "nie" na odchodnym. Zabrnęliśmy za daleko: ja i ja i nic... Kiedy zakończy się inercja wahań? Kiedy wszyscy staniemy się eliptycznym zaćmieniem? Śmierć. Boisz się jej na każdym skrzyżowaniu, w każdej promocji w hipermarkecie, przy każdym automacie z biletami i w każdym nowym oprocentowaniu pożyczek. Zawsze przychodzi bez zapowiedzi nawet, jeśli wcześniej puka do drzwi całymi latami. Nie otwieram. Też się boję? Nie wiem. Po prostu nie wiem, czy jestem. Powoli zamykam drzwi. Marzę o świcie wypełnionym pejzażami. Niebie, które nigdy nie mówi "dobranoc." Wietrze, który jest rozgadany wiosną. Skrzypcach - źdźble trawy, sali koncertowej - szeleście serca, wodospadzie zamyślenia, lawinie smutku, który nie kłóci się radością ... Zgodne mariaże. Idę popatrzeć na ich świat. Właśnie wszyscy złapali ten sam bukiet. "Sto lat młodej parze!" Jesień ...
  6. Koniec trasy, wysiadamy! Zielony pociąg, niebieska dusza, pękate bagaże, a na ramieniu czerwony gołąb.... Perłowa macica zimowego nieba... Niektórzy lubią spacerować wyłącznie po trasach własnych myśli, na gapę i tylko w jedną stronę Pomijam zaplute bramy, ołowiane kule obłoków wczesnego ranka Śniadanie? Szklanka soku ze świeżo wyciśniętych łez... TriBeCa, sam środek Broadwayu - jednak nie gram: brak, szaleństwo - wypijamy się wzajem do dna ... rozdygotanym od planet wodospadem...
  7. Pełny czas. Niespełnienia ... Nie podnoszę ręki, nie zadaję pytań. Ale zrzędzę, zrzedzę okrutnie niczym stary rabin przed nadejściem deszczu. Drzwi do życia - bez zawiasów. Okna - bez widoków i bez firan. Dookoła - zdrętwienie i martwota żywo przeglądające się w szybkach najnowszych telefonów. Ja? Też latam. Też mi się wydaje, że mogę zawsze i wiecznie - mogę ... do kolejnej sekundy, środku nocy, nowej daty w kalendarzu, gdzie jutro - może być pewną cyfrą dla każdego - z wyjątkiem mnie. Umrę? Tak, niechybnie. Nie będę zajmować już miejsca innym, którym garnki kipią już od lejącej się z nieba manny, a łaskawe gwiazdozbiory są zawsze w ich znaku zodiaku. Puste ulice. Ciepłe lampy w oknach, radosne choinki, świeże kajzerki i płótno - planów na wieczór, sierpień, kto wie, może nawet na przyszłość ... Starannie odmierzanymi krokami - nie szukam towarzystwa, nie idę - w jakąkolwiek stronę. W powszednie dni pomieszkuję w wielkim mieście pełnym zimna i pustki. Ponosimy się wzajemnie jak karę. Wystarczająca motywacja do trwania w inercji tego tygla bez duszy. Bezduszne: "To po co ty tak właściwie żyjesz?" Ja NIE żyję. Jutro przeprowadzka.
  8. Rozmarzona Skandynawią, gdzieś pomiędzy szarością a mgłą niedobudzonego poranka żegluję po morzach własnych słodkowodnych łez. I topię się - w bagnach z piasku... Zły sen, oświecony kompletną ciemnością pielgrzym, ręce w kieszeniach, herbata na białym stole, deszczowe skrzyżowania ... z taką nawigacją dojdę pieszo jedynie do ... wielu lat temu. Powala mnie każde wspomnienie marzanny w kapoku, każde oblicze Szatana, któremu zza ramienia wygląda miłosierny Bóg ... Człowiek. Metafizyka to uczta przy stole ze starannie dobranymi sztućcami Talerze są zwykle puste ... A teraz otwórz drzwi, aby zobaczyć tam ... nikogo! I co, jest?! JEST. Najprostsza prawda: zawołaj, wypełnij, nie zdołaj ... UCIEC!!! Dusza - dom, który nie pomieści tylu gości! A wszyscy tylko przejazdem ... Jakiś przystanek? SPOKÓJ - przewiązany rzemykiem, zwiewna szata ... Jezu...
  9. Są kraje, gdzie w oczach ludzi nie zobaczysz problemu mimo, że odbija się w nich niejedno wypalone słońce i niejeden księżyc wygnany poza orbitę Ciekawe życia? Nigdy nie doczekają się grobu. Gnaj, Gnaj! Powiedz wszystkim kłamstwom prawdę! Będąc w tłumie - miej ten moment: z martwych... Wstań! Jedyny moment wart przeżycia to nadzieja, nawet, jeśli tuż po nim następuje koniec świata. A po nim? Zawsze następuje drugi. Świat czy moment? Ty. Mój półwysep nazywany "w każdym razie" ....
  10. Kołysanka tysiąca nieprzespanych nocy ... I wcale nie oceany dzielą od metropolii "Depresja," Boże mój... niekochany! Pięćdziesiąt pięter wieżowca i tylko cień piżamy Ale z metką Nowy Jork Przepis prania? Samotnie, czyli.... z "nami"? Piszesz o mnie teraz wiersz? Ach, rozumiem, przykro ci, ale spisujesz na straty... Zrób listę zakupów: i perły i wieprze Nie strzykaj złotą zapalniczką - srebrno-pastelowe dziś ma być powietrze... Z każdą sekundą umiera życie - widziałeś już plakaty? Nadchodzi, nadfruwa ... ktoś, kto tak samo jak ja patrzy tępo w życie... Sznur szmaragdów, klucz smukłych żurawii I niemiłość Wyważam drzwi. Rozsiadam się wygodnie w ... umeblowanym niebycie. Wejdź, ubierz się: nadchodzi biegun Czekoladowa kra Nie ma serca... A może jest ... tylko ... tycie?
  11. Wzbudź mnie snem! Celebrować życie to znaczy nie przejmować się jego własnym ... życiem i przemijaniem Pamiętaj: poduszki także rzucają cień na ścianę twojej kuloodporności Tworzę siebie: jestem! ... Dniem i nocą. Przeszkadzam? Bywa, że to ja opróżniam świat - ten napuchnięty od rewolwerów worek... Słucham dzwonów, skrzydeł ważki, świstu procy, zabicia własnego serca ... Nie jesteśmy ranni, oboje jesteśmy nieżywi. I ... żyjemy - ale mówiąc sobie nawzajem "nie." Nie kocham, nie czuję, nie chcę ... - tak myśleć. Raz poszłam na koncert muzyki - szeptów ptaków, liryki świerszczy, sonat i preludiów miłosnych komet. Zobaczyłam tam blond gitarzystę dobrze znanego mi z teledysków i pomyślałam: "o kurwa, jaki przystojny" - była to myśl bez wykrzyknienia, była to myśl z wewnętrznym wybałuszeniem oczu. Wykrzyknik. A on stał w złotych jupiterach, skrząc się gwiazdami całej galaktyki (...) Sekunda, chwila dla reporterów, pozwoli Pan, że ściągnę majtki, później stanik i całą nagą nieprawdę .... "Ochrona!" Wróciłam marząc o czarnych migdałach, całą kruchością swej masywnej postawy - modliłam się do Boga: niech to ze mnie wytrzęsie, niech przytuli! Przestałam słuchać koncertów. Zmieniłam czasoprzestrzeń. I w planetarium zwanym Babel poczekam na alfabet, mój..., wspólny..., "wszystko," "jeszcze"... ... Nie rozumiesz?
  12. Przestałam pisać wiersze, zaczęłam pisać ... duszę. Niewielką literą. Ciekawa historia, bo ... fikcyjna. Nie zmyślam!
  13. Kiedy jest miłość? Kiedy nie pamiętasz. Siebie. Kiedy wydarza się Bóg? Kiedy warcząc nastroszone "nie wierzę" dostrzegasz w kącie tulącą się do ściany pokorę ... I pomagasz jej się wydostać na zewnątrz. Nigdy nie sądź, że wiesz lepiej, bo nie przeżyłeś nikogo poza sobą. Zamrożony łzami dyliżans z cukru ... Wyjeżdżając z baśni mijam gorzką prozę. Ale na pewno gdzieś tu jest wiersz. Szkoda, że jestem analfabetką ... Nie do opisania!
  14. Zmiennocieplność listopada. Zasypiam w niebiesko-pustym studiu ogłuszonym ciszą, na lodowatej tratwie, odcięta od jakiegokolwiek sensu. 15 stopni, odczuwalnie 4 mniej. Chyba nawet ludzie są cieplejsi od tych murów! Dziwne, co? Proszę, aby nawrócił się dla mnie sam Szatan. Powiedział, że zobaczy, co da się zrobić. Ale chcę... Iść w "dobrym kierunku"? Czyli ... cofać się naprzód? Budzę się z soplami zamiast włosów. Przez kilka wieków nie budzę się wcale. Kryształy muzyki, mistyka kościelnych przeciągów kłębiących się w nawach pożółkłej literatury. Błagam obfitość o deszcz. Wymyślam własny język. Jedyne słowo to " nadzieja" - w wolnym tłumaczeniu - "gobi" ...
  15. Nożem goryczy kroję kamień. Na widelec miłości - nabijam serce i dostaję za to ... karę dożywocia Sny to deskorolki pedzące przez błonia minionej jawy. Re-kreacja. Odtwarzam pustą scenę. Kurtyna! Komedia poetycko prozaiczna. Klaps. Ujęcie. Filmowy spektakl reakcji nad rozpłakanym życiem. Końcowe napisy. Na grobie. Ująłeś mnie! Umarłam na miłość! Auć! Klaps! To boli! Przynieś mi kwiaty. Nie mogę oddychać ... sobą. Duszę drugiego człowieka ... duszą. Oderwana od rzeczywistości - pusta kartka z pamiętnika ... Kipię od chmur. Wylewa się ze mnie deszcz mijających pokoleń - surwiwal i leparkur świata I nawet deszcz połamany... Uczucia? Tereny prawie zielone. W prawie. Wprawię w ... Bezruch. Stój, bo nie strzelam. Albo: nie jestem. Albo: mnie nie ma. Co wybierasz? Chwila ... myśli. Widzisz? Nie tylko Ty potrafisz! Ciii... (...) "Czy chcą Państwo już złożyć zamówienie?" Co to za knajpka? Ach, "WIECZNA NARRACJA"! - Co bierzemy? - Podwójność. (...) - Przestań pieprzyć. (...) - Z pianką.
  16. O-racja - mój najnowszy poemat na patefon. Jak spod igły. Nie cieszy cię to?! Obejdzie się. Już nawet nie szerokim łukiem Tylko ciasnym kątem, za karę. Ty. Jesteś przystojny, znajdziesz sobie młodą jałówkę z perfekcyjnie wypełnionymi wargami i instynktem über-macierzyńskim... Serio, masz skazę białkową?! No to nic, to figlujemy dalej. Akuku! Figa z makiem! Czarna, z jaśminową koronką ... - to też się dziś zmarnowało, bo... nawet nic nas nie dzieli! To właśnie jest najgorsze, nawet mnie nie drażnisz, nawet mnie nie osłabiasz, nawet... nie... jesteś mi obojętny.... Nie musisz silić się na grzeczność dopytując o sprawy rodzinne. Moją rodziną są inne planety. A ty nie jesteś moim miejscem na ziemi. Odmawiasz mi miłości w konstelacji wzajemnej. "Sprawy rodzinne?" Osierociłam. Włóczę się razem ze swoją samotnością po wieczornym listopadzie - nic tu po mnie. Te warszawskie drapacze chmur tylko rozdrapują rany. Czekam na Islandię, podobno ma być. Jutro... Na wspólnej drodze życia zielony trabant z rejestracją KID 0001. Zepsuty, tak samo, jak my. To zły znak. Ja na pewno cię kocham, to wiem, ale tego, że zakorkowałeś moje pragnienie w pustej butelce, nie zamierzam ci wybaczyć. Nie widzę pełni, nie ma też mgławic i słońc. Zasypiam na atlasie, z głową na stolicy Hondurasu. Ale skoro już zmarnowałam całe swoje życie, to chociaż te figi z lamówką z jaśminu mogłyby się zwrócić. ... Tylko o co i do kogo?
  17. Ciesz się ... radością! Zdyszany czas przekornie ciska - iskrami przenaczenia Wychodzisz z domu wprost pod koła rozpędzonego świata Nie znacie się praktycznie wcale, więc ... ofiar śmiertelnych nie ma ...
  18. Księżyce skarżą się na lód bez whisky. Późne lato ... Przemijam tuż obok przemijania Jestem bezdrożem w przestworzach siebie Opuszczam dom. Ludzie piszą haiku i długie poematy ponieważ wiedzą, że umiera się często i z głupią myślą: "Nie teraz!!! Błagam, tylko nie teraz!!!" A w tle skowyczą kolosalne rachunki i niespłacone długi. I kończy się papier toaletowy i sól. I ileś lat życia. Jeśli była w nim miłość - to dobrze. Jeśli tylko kradzież i ciągły brak - też ujdzie. Ważne, że był krwioobieg i jakiś stosunek do kościoła, leasing i korzystne raty oraz seks "bez lub z" i coaching z origami. To istnienie. Naprawdziwe. Ciekawy neologizm. Wciąż brakuje mi wiersza, który zaginął w przepastności cyfrowego okrucieństwa. Pt. "Ja?" Jeszcze tu jestem. Że spokojem obserwuję, jak nic się nie zdarza. Przystaje obok mnie życie i że zdziwieniem upewnia się: " nadal tu na mnie czekasz?" Nie. Bo czekałam całe życie. Coś się rozbiło, ale jestem w jednym kawałku. Już wieczór, głowię się, żeby jakoś to wszystko sensownie poskładać. Marmurową wazę pełną orchidei. Myśli! Brakuje im tylko jednego kawałka: tego z życiem.
  19. Świat? Hermetycznie globalna wioska, tragikomiczna sztuka. Nie wychodzimy z roli ...
  20. Noc - most zwodzony na pokuszenie. Pierwsza noc w klasztorze. Umieram na sepsę nieczystych myśli. Szatan patroszy mnie jak strzępiel - od głowy. Od głowy - zaczyna się najlepsze i najgorsze ... Dlatego właśnie zamierzam jej nie mieć. W spadku po sobie pozostawiam jedynie płaszcz. Ziemi ...
  21. "(...) I odnaleźliście wszystko oprócz siebie" - jesień pisze czułym w liście. Czy banałem będzie, jeśli dodam, że lato odeszło ... głęboko w pamięć, ja znów (jak zawsze) bez grosza przy ciele, bez reszty - przy duszy ... Wsłuchuję się w szepty przydrożnych kamieni, na złotą pajdę słońca zarzucam ciężki łańcuch z rozpulchnionych deszczem korzeni: miłość urosła latem ... do rangi wiecznej niedzieli "I nie oglądaj się za siebie!" Nie myśl o mnie, kiedy ... jesteś! Nocą? "Nie chcę go budzić" - biernik strachu, przemocy ... ? Nikogo? Co? Odkładam pierwsze skrzypce - nie umiem nawet porządnie fałszować. Ścielę starannie siennik z gwiazdozbiorów. Deszcz - zasłania ciężką kotarą wszystko, co zamierzam wydarzyć później. Spokój przychodzi ze świadomością, że już go nie raczej zaznam. Po pięknie ciężko się czeka następnego dnia na pustym przystanku, nie robi wrażenia croquembouche na deser ani nawet na śniadanie, nie do opisania są muzyki w rozszalałej od jedwabiu i tafty myśli - oniemiałej głowie ... girlandy bijących dzwonów - wyłącz to. Usiądź teraz przy szachowym stoliku i zapytaj nas, czy jesteśmy nazbyt luddzcy czy po prostu niezbyt anielscy Pakuję to wszystko do pudła i wyprowadzam się ... z błędu. Zyjemy całkiem sami. W Bogu. Nikogo nie ma. W domu.
  22. Człowiek to ktoś, kto w nie-zupełności doświadcza siebie W nie-śmiertelności brnie - w wieczne 'teraz' Biegnąc - tkwi w miejscu Osiągając - zawodzi A życiu ... właśnie o to chodzi...
  23. Najwięcej mówię milczeniem. Jak stary zrujnowany fort, jak tańczący samotnego walca jesienny liść... Grzmi we mnie. Przełamuję horyzont. Dwie nierówne połowy, śmiech bez radości ... Kolejny ranek to kolejne życie. Narodzone o 6:30 rano przy pospiesznej kawie i twardych jak skała bagietkach, "muszę lecieć"! Co zradza twój budzik? Godziny zatrzymane w chwili? Minuty zwisające nad przepaścią? Sekundy nie mające końca ... ? Odradzam się. Zwiedzam słoneczne popołudnia października, udostępniam też do zwiedzania siebie: bez przewodnika. I na coś czekam - podobnie jak reszta świata i ten proces absorbuje mnie do tego stopnia, że ... nie żyję. Czasem ...
  24. Wysyłam siebie na adres słońca Nadmiar Brak Czekanie Nikt nie otwiera, bo nie ma nawet drzwi Nie ma nawet budynku, który mógłby je pomieścić Nie, to nie parabola dla miłości Tęsknota Nie skamle Spokojnie czeka przy stoliku na przystawkę, może kawę A ty to kto? Nie znam. Nawet siebie. Założę korale z kamieni. Rzucisz mi się na szyję ...? Dziś pogoda ładna - w samym środku nocy Ktoś wyprowadza lemura na spacer Gdzieś za przepierzeniem z muślinu świętują środek roku - petardą miłości A potem rodzi się pierwszy przypadek: kto? co? Rozkoszny mianownik, mały bobasek Za kilkadziesiąt lat ten właśnie bobasek będzie architektem - własnego wnętrza, żalu, niespełnienia, a może nawet ... szczęścia? Kto wie - nierealne czasem się zdarza. Wyjdę po chleb. Pójdę się zakochać. Pozostanę - przy życiu, ktoś w końcu musi się nim zajmować? Niby proste czynności, a jednak nikogo po drodze nie udało mi się spotkać, nikogo nie udało mi się ... zanucić, rozczytać jak szyfr, niedbale wrzucić do torebki, zaciągnąć - jak wilka do lasu ... Płaczę I śmieję się do tych łez Słowa przychodzą I odchodzą z kwitkiem Jestem cała pozniekształcana. Od spędzania czasu w sobie Od przerw na drugiego człowieka Od powrotów do ... otwierania wyważonych drzwi Somnambulizm. Zbyt wcześnie zdiagnozowana myśl. Jeśli jestem ... w ogóle ... Kontrabas samotnego popołudnia i Paryża za progiem snów ... ... Poddaję się walkowerem. Nie mam szans na twoje Budapeszty, jeśli mi we mnie nie wierzysz ... "Z Panem Bogiem."
  25. Coż ja bez siebie pocznę, gdy umrę ... ? Z kim będę czekać na miłość - późnym popołudniem? Z kim będę się wykłócać, fikać koziołki, gniewać? Choć może poznam nuty? Dusza podobno śpiewa ...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...