-
Postów
2 688 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
3
Treść opublikowana przez Dekaos Dondi
-
w łódce z tęsknoty na morzu wspomnień pływał bez przerwy nie mógł zapomnieć
-
przytulić ciszę choć nie rozbrzmiewa spękaną ziemią gdzie pada deszcz i to co rani fałszywym niebem schować do lustra pokochać też chronić od śmierci myśli zbłąkane chociaż w zaułkach koszuli śnią po tak naprawdę to co kochamy bywa że w cieniu zostaje wciąż nucić piosenkę lecz nie zaśpiewać dłoń ranić brzytwą na morzu łez bo czasem smutkiem ogacić trzeba drzewko nadziei gdzie uśmiech jest
-
1
-
powiedz poranku jak długo lśnić będziesz mgłą na łąkami kroplami rosy ktoś łzy porzucił cierpienia miał dosyć tylko zgliszcza drogowskazów czy jeszcze wierzyć że drogę wskażą czy kiedyś znowu samotna jutrzenka zaświeci jasno przestanie się lękać bo horyzont przecięty skalpelem zakrwawił kwiaty odebrał tak wiele ze wszystkich ścieżek ślady wyrzucił by już nie wiedzieć jak powrócić
-
1
-
różne są blaski tego świata w tym wiele złudnych co umysł przytłacza błyszczą skrzywioną swą aureolą i tak metodycznie ego nam biorą jaskrawość każe wyć w zachwycie lecz wrzącą obłudą wypala źrenice przesadna jasność do oczu się wlewa aż człowiek ślepnie nie tam gdzie trzeba bo w takim blasku klaun na zboczu uśmiech szyderczy to chichot losu nie każde lśnienie miłością spowite gdy ciemność schronieniem ratuje nam życie * gdyby latarkę mieć z czarnym światłem smugę skierowaćw jaskrawość właśnie w szarości zadać pytanie sobie czy tu właściwą dostrzegam drogę?
-
{Prolog} Leżę sobie. Co mi innego pozostało. Siłą woli przerzucam, raz na lewo raz na prawo i patrzę ciekawie. Doprawdy nie wiem jak to możliwe. ------------------------------------------------- Jestem w bibliotece. Biorę upragnioną książkę. Poprzednik tak ją oświnił, że przykleja się do rąk. –– Pani szanowana. Książka mnie molestuje. Żądam ratunku! * Zorganizowano salę operacyjną. Nic nie dało. Czuję wewnątrz ciała: kartki, literki i treść. * –– Drodzy studenci. To pierwszy taki przypadek w historii medycyny. –– Ooo… tam… zakładka mu wystaje. * Spoczywam w domu. Brak perspektyw na wyleczenie. * –– Poczytaj mi mamo tatusia. Na pewno jest książeczką z bajkami. –– Niestety dziecko. Atlasem anatomii.
-
jednemu człowiekowi ziści się ładnie innego nagle raptem zabraknie bo życie takie ano właśnie to miało być na sto procent akurat durniu jam chichot losu ciebie zaskoczę a to co zdarzyć nie miało się wcale radości przynosi i to nie małe bo wolna wolna kurde molek ma czasami wolną wolę a zatem Wam życzę by w przyszłym roku jak będzie to czas pokażę wolna wola wolnej woli nie miała za wiele w przesadnym nadmiarze
-
Szare mgły snują się leniwie nad poranną łąką. Całość sprawia wrażenie niewielkiej zatoczki, otoczonej zewsząd gęstym lasem. Jest tym, który musi wyzwolić i wskazać drogę. Czeka, aż się pojawią. Cierpliwość to jego szczególna cecha. Są. Najpierw jedna, później następna. Przebijają mgłę w różnych miejscach. Przestały kurczowo trzymać ziemię. Zwrócone ku niebu, uwierzyły, że mogą odkleić ręce od lepkich, ziemskich powinności. Nie mogą już czegokolwiek naprawić lub zepsuć. Teraz wszystko zależy od niewiadomej. Dotyka każdej. Zamienia w błękitną, jasną poświatę. Ostatnie brakujące części, szybują do swego przeznaczenia. * Odpoczywa. Czeka. Jakiś czas temu, spełnił swoją misję. Czy jego dłoń przebije mgłę?
-
Zwłoki Marzeń
Dekaos Dondi odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Karina Westfall Karina Westfall↔Ano. W rzeczy samej:))↔Pozdrawiam:) -
Szukam Siebie
Dekaos Dondi odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@ais Aisiu↔Ojejku. Kto mnie tu odwiedził. Mogłaś śpiewać nieco głośniej, by zagłuszyć petardy. Sąsiedzi by wystrzelili, a słyszeli by gromki, anielski śpiew:))) To nie podobne do petard↔pomyśleli by zdziwieni:)↔Pozdrawiam i też Zdrowia:) -
Na ile potrafiłem, tekst prawie zgodny z linią melodyczną→''Catch The Rainbow'' - Rainbow ∞ kołysze wiatr gdzieś pośród gwiazd pyta o sens czy świat go ma powróci tu w uśpiony czas rozbudzi sen o brzasku dnia ∞ czy ten klucz otworzy diament w nim odpowiedź lśnieniem we mgle choć ufałeś tajemnym cieniom lecz wiesz wciąż śnisz sen ten otwórz drzwi by szukać tu w ciszy słów witać dzień zgłębić sens w sobie świt
-
@Justyna Adamczewska Justyna Adamczewska↔Dzięki:)↔No fakt. Cały tekst, to metafora/ metafory czegoś. Bo gdyby rozumieć dosłownie↔ to np. tego typu skuteczne ratowanie, byłoby raczej mało prawdopodobne:)↔Pozdrawiam i bez ''korony'' ↔Roku 2021 życzę:))
-
Nazywano go: Poduszeczką, gdyż nosił sprężysty materac. Jegomość posiadał umiejętność, która dawała czas, by zdążyć położyć w odpowiednim miejscu i zapobiec nieszczęściu. Wielu dorosłych i dzieci uratował, co wypadły z okienka. Kiedyś napotkał człowieka, a ten materac z zawiści spalił, gdyż nie potrafił być takim dobrym, jak on. Pewnego razu wyżej omówiony i tak podreptał tam, gdzie go zmysł poniósł. Zdążył bez materaca, lecz był tłusty. Facet spadł i przeżył. – Miał pan szczęście. – Hmm. – Zgubił materac, to podłożył siebie. – Nie rozumiem. – Czego? – Wiedział kto leci? – Co? On ratował wszystkich. – Akurat. A niby taki dobry. Będę ponawiać próby do usranej śmierci.
-
Cicha Noc Prezentów
Dekaos Dondi odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Wieslaw_J._Korzeniowski Wiesławie_J_Korzeniowski↔Dzięki:)↔Czasami lubię w takim ''czarnym humorze" Rożnie to bywa:)↔Pozdrawiam:)) -
A gdyby tak...
Dekaos Dondi odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@opal Opal↔Dzięki:)↔I bardzo dobrze, że nie zasmuci:))↔Pozdrawiam:) -
Lśnienie Łzy
Dekaos Dondi odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Justyna Adamczewska Justyna Adamczewska↔Dzięki:)↔Szczerze mówiąc, nie lubię tłumaczyć, co miałem na myśli. Chyba ciekawiej, gdy każdy rozumie po swojemu↔zdaniem mym rzecz jasna. Tekst nieco do linii melodycznej↔Epitaph↔King Crimson↔ten klimat mi pasował:)↔Pozdrawiam:) I też miłego wieczoru życzę:)) -
przy grobie tu w umyśle jest toni obecny długi czas napis ten co tak boli zasłania realny świat w skrawek barw trudno tak niedawno jeszcze był wspólne dni twarze też czy wróci do nich znów a gdyby rozśmieszyć nagle śmierć mówiąc jej za chwilę zabiję cię twoją kosą przetnę rozłąki dar może chociaż spróbować ją pokonać napis ten diamentu biel przemienia w lśnienie łzy szybuje w błękit poza czas jak kiedyś w czasie snu blisko nieba imię nazwisko to przenika tajemna moc może tam życie lepsze jest wietrze co o tym wiesz przy grobie tu myślą ciałem jest obecny długi czas czy wierzyć ma że spotka ciebie znów gdzie jesteś któż to wie a jeśli tam gdzie umarł czas nie wracaj do cierpień swych czy warto znów na takim świecie umierać drugi raz a gdyby rozśmieszyć nagle śmierć mówiąc jej za chwilę zabiję cię twoją kosą przetnę rozłąki dar uwierz nigdy nie wygrasz z nią tej gry
-
Śnieżne lśnienie emanuje z migoczących, ozdobnych sań. Wraz z zaprzęgiem reniferów i kierowcą na koźle, zawisły nad celem. Gdyby spojrzeć z dołu, można by ujrzeć księżyc, między rogami pierwszej i drugiej pary zwierzaków. Jest cicha noc. Nie ma kto zakłócać rozdawania prezentów. Ofiarodawca z tobołkiem na plecach, dobrodusznie sapiąc, schodzi po drabince utkanej z małych gwiazdek. Obraca kilka razy, lecz nie narzeka. Dobry z niego gwiazdorek. Skrupulatnie wykonuje polecenie, usłyszane od Szefa: „Pamiętaj! Masz zostawiać prezenty, wyłącznie przed tymi chatkami, w których wnętrzach są zupełnie grzeczne dzieci’’ Odlatującym saniom, macha skrzydełkiem na pożegnanie, kamienny aniołek, stojący na jednym z nagrobków.
-
a gdyby tak z koloru modraka kawałek nieba na łące położyć podeprzeć kłosem złocistym jak słońce a dmuchawcem tak delikatnym jak chmurką białą błękit ozdobić krople rosy zebrać na listkach jak diamenty zawiesić o brzasku złotą jutrzenkę wyrzeźbić z pragnienia oraz nuty samotnej harmonii by na płatkach szarych kwiatów zagrały światłu kolce róży przytulić do dłoni krew wypłynie lecz wnet powróci zasklepi ranę balsam oddany a ślad czerwieni w cieniu białym choć boleć będzie nie zasmuci
-
@Gosława Gosława↔Dzięki:)↔Przede wszystkim, za ''szczególnie'' Z resztę komentarza, zresztą też:)) Pozdrawiam:)
-
miłość jak kryształ mą duszę ozdabia nacieki szamba zdarzają się też pycha nienawiść no i pogarda a z drugiej strony przeciwnie śnię uśmiech na twarzy i dobre słowo a momentami pomocy chęć lecz ciału koszula jednak bliższa może nie zawsze no cóż przeważnie raczej zazwyczaj hamuje nagle zapał ten jestem znów sobą mieszam po ludzku dobre nijakie średnie złe czy coś zaradzę hmm… możliwe... a bo ja wiem sprawdzam jak zwykle tak szczerze codziennie w hybrydę zaklęty głupcy gadają że niby jestem
-
wiszę na tobie choinko kaleczę zieloność z każdą chwilką cukrowy aniołek z ostrą krawędzią po odłamanym skrzydle szpecę ozdoby cudne nie chcę byś przez mnie żywicą płakała będzie ci trudniej dlatego proszę żegnaj powiedz zrzuć cierpienie na podłogę bo kocham ciebie mocno choć nigdy nie przytulisz gałązką
-
O! Co za śliczna kołderka na mchu! – pomyślał Lisek Gwiazdorek. – Tylko hmm… to by była kradzież. No chyba że, ktoś mi ofiaruje. O! Dziewczynka sama w chatce. – O! Gwiazdorek! Co masz dla mnie? – Piękną kołderkę. – Po diabła! Leżę pod pierzynką. – Niewątpliwie. – Weź ją sobie. Mówiąc to, wyskoczyła z łóżeczka i obdarła liska ze skórki. – A łaj! Czemu? – Podarunek byłby bez sensu, gdybyś został bez zmian. Nie mogłabym dać. Rozumiesz? – Zimno. – Załóż kołderkę. Będzie grzać gołego, jak moją szyjkę lisi kołnierzyk. Każdy ma o czym marzył. – Hmm… Gwiazdorek wyszedł. Został z gęsią skórką. – Ukradłeś prezent, który zgubiłam. *** – Weź ją sobie...
-
dwa pierniczki lukrowane mają dziś kłopoty grzybki psotne z nich zlizały słodycz co do joty pan makowiec zakręcony kocha się w makówce chociaż jest od lukru siwy myśli o jej główce barszcz uszkami płacz tu słyszy małego ciasteczka karp utulił je płetwami włożył do łóżeczka w białej misie gwiazdkowanej kluski tańczą z makiem na widelcu srebrnym siedzi śliweczka okrakiem cukier puder patrzy smutny nie przestaje łypać nikt nie zechciał słodkim pyłem ciasteczek posypać grzybki śmieją się w kapuście garnek podskakuje ciepło zewsząd je ogrzewa parą je piastuje taca gości na swym grzbiecie owoce suszone lecz za szybko stąd znikają przez to są wnerwione poleweczka z maku szumi nawet chce tu śpiewać talerz senny wciąż ją kusi we mnie tu polewać sernik jakiś pognieciony nie gada z rodzynką nawet z pulchną i żółciutką uroczą cytrynką kiełbasa dziś surowa jeszcze nie sparzona patrzy groźnie na kaszankę nie pachnie jak ona polędwica z dupki świnki spogląda wyniośle co tam piszesz ty głuptasku nie powiem że ośle oj tatara na obiedzie nieszczęście spotkało przed chwileczką miał dwa jajka jedno mu zostało bigos wierci się w garnuszku mięska małe płoszy ucho garnka mu wytknęło że tak się panoszy chrzan jest ostry jak brzytewka chce wszystkich omamić na to rzekła mu musztarda przestań wreszcie chrzanić w piekarniku siedzi kaczka trochę jej tu ciepło wyskoczyła i tym razem kaczce się upiekło
-
1
-
Mister Sorry Już po raz kolejny puka do drzwi sąsiada. Chce go przeprosić. Zrzucić z siebie ten ciężar. Problem w tym, że sąsiad nigdy nie otwiera. Dzisiaj – o dziwo – szczęście dopisało. Otworzył. –– Cześć. Chciałbym ciebie... Pech chce, że zdania nie kończy, gdyż umiera. Zgodnie z zasadą: „Nie znasz dnia ani godziny.” Gospodarz domu jest wzburzony. Nie dosyć, że na pewno pragnął mnie wyzwać, to jeszcze mi wykitował przed drzwiami. Miałem z palantem problem kiedy żył i mam problem po jego śmierci. Na pogrzeb nie poszedł. A co. Czy muszę iść? – pomyślał wtedy. * Słyszy pukanie do drzwi. Chyba nie on? Przecież nie żyje. Tym bardziej otwiera, uspokojony. Widzi małą sąsiadkę. Ośmioletnią Zuzię. Córkę nieboszczyka. –– Za co mnie przepraszasz? Dziecko kochane. Co z tobą? Jadłaś dziś śniadanko? –– Jeszcze nic nie mówiłam, proszę pana, ale mama kazała przekazać… –– Mam gdzieś, co kazała przekazać. Sąsiad niecierpliwie wzburzony zamyka drzwi. * Kolejne pukanie. Ocipieli z tym waleniem? Czubek jakiś? No tak. Listonosz. –– Człowieku! Za co ty mnie przepraszasz? –– Przecież nic nie powiedziałem. * Rześki poranek w zakładzie psychiatrycznym. Słychać wciąż to samo. –– Za co ty mnie przepraszasz? To ja ciebie przepraszam. — Za co ty mnie przepraszasz? To ja ciebie przepraszam… * Wśród personelu ma ksywę→Mister Sorry. Portret –– Tatusiu! Mogę wejść do pokoju, zobaczyć co robisz? –– Coś ci kiedyś powiedziałem. Nie słyszałaś? –– No dobrze. Idę sobie. Postanowiłem, że namaluję portret. Coś w rodzaju namacalnego wspomnienia. Może będzie mi łatwiej. Talentu nie mam, ale chociaż ołówkiem. Miesiąc z przerwami tak rysowałem. I nagle szok! Tylko strzępki w ramie zostały. Siedzi na łóżku w kawałkach portretu. –– Chciałam, żeby mamusia była przy mnie, skoro ty nie jesteś. Musiałam po kawałku. Duża była. Przejrzałem na oczy. –– Widocznie chciała mi przekazać, że jesteś ważniejsza od mojej tęsknoty. –– Jakoś ją naprawię. –– To tylko papier. Chodźmy na huśtawki. –– A wiesz tato? –– Co? –– Znowu jesteś fajny.
-
1
-
Ławka w lesie •*• Sensowny pech •*• Szambi
Dekaos Dondi odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Annie Annie↔Dzięki:)↔skoro skaza zostawała uporczywie w nim, to sączyła swój śmierdzący charakter na zewnątrz, w nosy społeczeństwa. Gdyby uwierzyli, to by się wypadało odwdzięczyć. Pozwolić chodzić blisko, a nie w górach spacerować:)) Choć przyznaję, że czasami piszę dziwnie:))↔Pozdrawiam:)0