-
Postów
1 624 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
9
Treść opublikowana przez Jan Paweł D. (Krakelura)
-
Długo leżała pod gruzamisanitariuszka Małgorzatka.Jakie wszyscy mieli miny,kiedy odkryli ,że na pierwszej liniiśmierć ma odór zdechłej świni,nawet wtedy, gdy uboga w latka.Sanitariuszka Małgorzatka...Nie chciały się z nią bawić dzieciw obawie, że im się rozleci.Bomby takie jej zrobiły szkody,że już nie tylko brodyMałgosia nigdy mieć nie będzie,ale chłopa nie dosiędzie.Sanitariuszka Małgorzatka...-Małgorzatko baw się z nami,z chłopakami, z dziewczynami.Może doktor cię pozszywa,Małgorzatko, nie bądź sztywna...-Ani w wojnę, ani w szpitalnie pobawię się, i kwita.Sanitariuszka Małgorzatka...Seksowna jest muza powstańcza:kiedy kule wokół jak szarańcza,ona chłopców nie odgania,i bujną pierś dumnie odsłania.(U Małgosi pierś dziecięca,Małgosia już much nie odpędza).Sanitariuszka Małgorzatka... https://www.youtube.com/watch?v=RHxQsj8MkLM
-
czy chcesz mieć ze mną orgazm (nieerotyk)
Jan Paweł D. (Krakelura) odpowiedział(a) na Sylwester_Lasota utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Sylwester_Lasota Może mam dziś kiepski dzień, ale staram się zrozumieć o czym jest ten wiersz... i nie wiem. Ubolewa peel, że dziś czasy nie są heroiczne? że ludzie wolą uprawiać seks niż walczyć? i że przy tym nie rozmyślają o przelanej krwi bohaterów? Czy odwrotnie? -
To jest światło, to jest mrok. To jest woda, to jest ląd. To jest ryba, to jest ptak. To jest drzewo, to jest wiatr. To jest dom, wokoło płot. To jest mysz, a to jest kot. To jest ogień, to jest dłoń. To jest mrówka, a to słoń. Idzie burza, koniec już. Gnie się trzcina, wstaje znów. To jest droga, tam jest kres. To jest rzeka, most jest przez. To jest wszechświat – kto wie skąd. To jest mędrzec – rozgryzł to? To jest wiara – można mieć. To jest dobroć – w tym jest rzecz. To jest czerń, a to jest biel. Między nimi - szarość jest. To rozstaje, wiodą gdzieś. To jest tak, a to jest nie. To jest błąd, i prawo doń. To jest pięść, to szczera dłoń. To jest sztuka, to jest świat. To fantazja, myśl bez krat. To jest ziemia, to jest grób. Rośnie zboże, kracze kruk. To jest człowiek, to zbiór praw. To jest inny, a to cham. To jest pani, a to pan. To jest nagość – każdy ma. To jest pszczoła, a to kwiat. Ogrom nieba, a to ja – - mówię sobie, głaszcząc psa.
-
Rósł sobie Jasio, pochyły jak pochyłe drzewko, za to bardzo pożyteczny – gdy komuś ciężko było, to zawsze mógł wskoczyć na Jasia i lżej od razu się poczuć, lub stanąć na jego tle i przewyższać Jasia o głowę, albo połowę, lub nawet dwie – jednym słowem, ile kto sobie życzył. I dlatego wszyscy lubili Jasia i ten jego garb, który mu każdy wybaczał. A i Jasio wyglądał jak gdyby się cieszył, że garbaty, i że tak go lubią koledzy. Śmieszny Jaś- niczym to lustro, które powiększa. Śmieszny Jaś – ustami puszczał bańki powietrza. Aż któregoś dnia, i nikt nie wiedział dlaczego, stanął prosty i bujny jak sosna, do tego pełna słowiczych gniazd i skaczących wiewiórek. Byli tacy co się cieszyli, lecz ponure były oczy niektóre, że Jasio garb stracił i trzeba głowę zadzierać by go zobaczyć - - i jak mu to wybaczyć? Taką Jasio miał cechę: raz jednym, raz drugim przynosił pociechę. Jedni znowu się chcieli wdrapywać na niego, chwytać łase łasice, które w cieniu jego igliwia lubiły przemykać, lub do berka chcieli go zaprosić, gdy on tylko chciał ćwierkać. Dziękował najuprzejmiej jak tylko potrafił w ludzkim języku, i jak najbezszeletniej pławił swoją iglastą czuprynę w słońcu, a czasem szeleścił albo bezczelnie rozwichrzał z wiatrem, że jak się popatrzyło z dołu, to tak jakby niebo czarne całe z igieł, a na nim gwiazdy było widać, drgające jak wszystkie gałązki, i było w nich życie, były nawet pająki. Drudzy lubili usiąść, posłuchać pod sosną w upalne dni, nawet przytulić się z wdzięcznością, że taka bujna i cień rozłożysty rzuca i migotliwy na ziemię – Jasio przypuszczał, że jedynie światło przepuszczał przez igliwie, i milczał o tym, ze światło zna jego imię prawdziwe – tak również przypuszczał – i po chmury niczym ciasto z białej mąki sięgał do góry, i chciał wiedzieć kim jest piekarz, który codziennie je zagniata, i jak na szkle kładzie na niebie aż po horyzont – i tym chlebem chciał się żywić. Bardzo się cieszył gdy przyjaciele prawdziwi, chociaż mówić potrafił jedynie jak drzewo, chcieli posłuchać, nawet pospieszyć z konewką. Bo i lekko i ciężko jest być taka sosną, zawsze samotną, chociaż inne również rosną sosny podniebne i rozłożyste nad lasem, widząc siebie, milcząc pozdrawiają się czasem, chociaż każda chce być większa, wyższa od drugiej - - jest milczenie, w którym jedna drugą rozumie, i rozumie, ze każda swój garb wewnątrz dźwiga i dźwigać będzie, w lesie, gdzie zmienia się klimat, z którego sosny jedna po drugiej odchodzą, tam gdzie nie ma garbów, i nikomu nie szkodzą.
-
Większość owoców pan zakazał
Jan Paweł D. (Krakelura) odpowiedział(a) na Jan Paweł D. (Krakelura) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@jan_komułzykant Dzięki. Pozdrawiam. -
@Annie_M Już znalazłem, ale myślałem, że to jakiś serial w TV :)
-
@Annie_M A nie znam. Tytuł coś mi mówi, ale chyba nie widziałem.
-
hiperorganizm
Jan Paweł D. (Krakelura) odpowiedział(a) na pomaranczowy.kot utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Podoba mi się wiersz. Pozdrawiam :) -
pogrzebion w przerwie pomiędzy kazimierzem a tetmajerem
-
Mógłbym ci powiedzieć, że piękno jest duszą świata, ty byś mi odpowiedział, że bez niego obracał będzie się dalej i gonił swój ogon na łapach czterech, i że piękno w żaden sposób nie przemawia za tym, że darmo nie spożywam chleba, dlatego nie mówię niczego, ponieważ piękno nie służy niczemu, nie można go użyć, ni wsiąść do niego, pejzaże konsumować w długą podróż wyruszyć. Pstryk. – aparat to co innego, ten się przydaje, zaspakaja głód obrazów, można się nachapać. Dlatego nie mówię niczego. A świat będzie dalej obracał się na upazurzonych czterech łapach, ze mną lub beze mnie, ani lepiej, ani gorzej. Żadnego mój odlot nie przysporzy mu kłopotu, nawet z ulgą nie odetchnie, lecz jeszcze ponoszę siebie trochę, i jeszcze pozbieram do odlotu.
-
@calluna Proszę uprzejmie :) @iwonaroma Tak, zmasowany nalot Januszów :) Dziękuję bardzo.
-
Hej, żeglujże Janusz! Myśl nocy o dniu, gdy w mięso się wcieli, przybijesz klinem do gruzów niedzieli. Aż słowo „piątek” znów ciałem się stanie, a ty się nie zaprzesz. Hej, żeglujże Janusz! Gdy język nocy chleb dnia w popiół zmiele, niech zstąpi but twój na suchą niedzielę. Aż słowo "piątek" znów ciałem się stanie, a ty się nie zaprzesz. Hej, żeglujże Janusz!
-
sobotni wieczór Janusz kupił pół litra oj będzie ryba idzie listopad Janusza stopy suche jak równo idą w samo południe wężowy cień Janusza pożera Sfinksa w samo południe wężowy cień Janusza zjada Janusza w samo południe wężowy cień Janusza Grażynę pożarł w samo południe wężowy cień Grażyny pożarł Janusza w samo południe wężowy cień Janusza pożera monolit w samo południe wężowy cień Janusza zjada Chrystusa w samo południe wężowy cień Janusza w imię Ojca i nareszcie piątek - - znowu Janusz powiedział całkiem do rzeczy pusta ulica znowu Janusz przechodzi ludzkie pojęcie zemstę za Potop latem Sopot wydycha wzmaga się Janusz ppowrót JJanusza i jjeszcze ttylko ggromy zz GGrażżyny nnieba Grażyna w oknie z dużym bukietem lajków świeżo uciętych Janusz pod oknem z dużym bukietem lajków świeżo uciętych Janusz na szczycie przewyższa orlim śpiewem wątrobiany szept Janusz na zdjęciu przewyższa orlim śpiewem wątrobiany szept piątkowy wieczór przyjaciele Janusza oparli o drzwi jasny monitor rzeźbi triumf Janusza choć raz by przegrał dwunasta w nocy czemu Janusz brnie w sieci chociaż wie wszystko powrót Grażyny rolka przed monitorem zdradza Janusza Janusz za kasą ujmująco uprzejmy zupełnie szczerze pomna Grażyna pocałunku Janusza w podpis Ibisza świąteczny wieczór przeto Janusz ma oddech warty imienia grudniowy ranek długim kładzie się cieniem Janusz na karpiu grudniowy ranek wężowy kładzie Janusz swój cień na karpiu pochmurny wieczór znowu Janusz przegapił "Szansę na sukces" „Szansa na sukces” - - znowu Janusz skorzystał tylko z kanapy „Szansa na sukces” Janusz żywcem wyjęty z gardła kanapy „Moda na sukces”- - Janusz się posunął o jeden sezon gardziel fotela - - ostatni Janusza krzyk „Mody na sukces” „Szansa na sukces” – - Janusz w gardle fotela całkiem jak żywy drzewa wycięte - - Janusz wyostrzył pogląd na drugą ścianę codziennie Janusz sobie rękę ucina ona odrasta
-
@Sylwester_Lasota Ulżyło mi... Dobranoc.
-
Mam nadzieję, że znajdę hordy odbiorców, na to liczę :) Nam nie trzeba tłumaczyć na czym polegają dowcipy o Januszu i Grażynie, bo my to kumamy w lot, i nie piszę dla Anglików. Dla mnie Janusz i Grażyna to kod, czytelny, popkulturowy kod. Przepraszam, że obraziłem portal i to co próbujecie tu tworzyć moimi haiku o Januszu i Grażynie. Postaram się poprawić, a wy próbujcie dalej. :)
-
@Sylwester_Lasota A poza tym, to gdzie tu widzisz negatywne cechy Grażyny? że płonie? To już kobiecie nie wolno? Zwłaszcza kiedy Janusz ma wąsy we właściwym miejscu, to może Grażyna ma z tego frajdę? No chyba nie możemy jej tego odmówić? Grażyna uwielbia wąsy Janusza, Janusz nosi je dla Grażyny, i nikomu nic do tego. Myślisz, że mickiewiczowska Grażyna nigdy nie płonęła? Jestem za wolnym dostępem do orgazmu!
-
@Sylwester_Lasota Ja to powiem. A Janusz i Grażyna to nie imiona, to po prostu czytelny kod. Tzw. "typowy" Polak i Polka. Oburz się też na dowcipy o Jasiu. @Sylwester_Lasota Stać mnie, ale od czasu do czasu chcę podążać za głupkowatymi dowcipami. Nie czuję aby mi to w czymś ujmowało. @calluna Dziękuję. @iwonaroma Dziękuję.
-
Większość owoców pan zakazał
Jan Paweł D. (Krakelura) odpowiedział(a) na Jan Paweł D. (Krakelura) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Nata_Kruk Dziękuję. -
1) lipcowy wieczór Janusz znów przy lodówce mrozi krew w żyłach 2) Grażyna płonie Janusz z wąsem gdzie trzeba jej nie przeszkadza
-
Znów Mikołaj jest w kłopocie – - co dać dzieciom po nalocie? Jak osłodzić im wybuszki kiedy w strzępach mają brzuszki? Nie na miejscu z dżemem pączek kiedy dziecię nie ma rączek… Niestosowne nowe butki kiedy sterczą im kikutki. Dać czapeczkę z Myszką Miki gdy bez główek leżą smyki? Pod choinkę nowe bombki kiedy im zdmuchnęło domki? Frasobliwa jego mina, trzeba solidnego drina: cóż mu da do życia kopa jak nie z dobrą Whisky ropa? Że Mikołaj ma mózg prężny twórczą niemoc przezwyciężył: broda kwitnie mu piosenką, że sam Pan Bóg mógłby klęknąć. Schodzą się już gwiazdy popu, żeby jakoś pomóc chłopu każda ust otwiera dźwierze- jednej zwrotki ciężar bierze, potem haust solidny tlenu- - wspólnie niosą krzyż refrenu, a na koniec najjaśniejsza, do poświęceń najzdolniejsza, słodka niczym mandarynka, przytuliła strzęp murzynka.
-
Stanął raz osioł w wąwozie, i patrzy uparcie przed siebie… Dlaczego osioł tam stoi ? Nawet sowa nie wie. Raz kicał tamtędy zajączek: „ach przesuń swój zad panie ośle bo drogę mi w świat tarasujesz!”, a osioł nań patrzy wyniośle i ani o cal się nie ruszy, oślimi uszami wciąż strzyże, więc musiał zawrócić zajączek i w lesie rozszarpał go wyżeł . Znów razu pewnego jelonek biegł ślepo przez wąwóz ku wiośnie i nosem się wbił w ośli zadek: „ach rusz no swój tył durny ośle!” Lecz osioł nie myśli się ruszyć i muchy opędza kąśliwe, więc pobiegł do lasu jelonek gdzie wziął go na muszkę myśliwy. I innym zwierzętom zawadzał uparte jak osioł oślisko , na wszystko miał jedną odpowiedź: „ihaha …ihaha…”- to wszystko. I czy to skwar lata czy wiosna, spod kupy śniegu albo liści „ihaha” wciąż dało się słyszeć i bez dla nikogo korzyści. Lecz wieść się rozniosła po lesie, że osioł w wąwozie wciąż stoi i póki żywota stał będzie bo on się krytyki nie boi. Tak długo uparciuch swym zadem w wąwozie tym przejście korkował, że aż liczne grono wyznawców oraz naśladowców wychował. I zgodnie orzekły zwierzęta, że upór szacunku jest godny, a osioł żuł trawę jak… osioł i w lesie tym zrobił się modny. Już w oślim odbycie widziano odpowiedź i przepis na życie i mnogie proroctwa i prawdy i wicie… no ten… rozumicie… Wyrazy poparcia doń zewsząd płynęły a on się nie zmieniał i tłuszczem obrastał i pierdział, i był stamtąd nie do ruszenia. Wnet zjawił się klan powołanych stać bliżej należnych im włości- - by ośli zad bydłu objaśnić trza wejść do krynicy mądrości. Enigma oślego odbytu wymaga nie lada wysiłku, a precyzji interpretacji potrzebna obfitość posiłków. Więc znosi już siano najlepsze lud zwierząt pokorny i cichy, i czeka aż natchnie go promień co z oślej wyłoni się kichy. Raz niedźwiedź pijany szedł w nocy i w wąwóz się wtoczył i nagle: „a co tu się , w mordę…”- rozpoczął, ciąg dalszy wnet uwiązł mu w gardle bo licznie zebrane zwierzęta nieomal go w strzępy rozniosły i odtąd nabożnie omija ten wąwóz i liczne w nim osły co stoją za osłem i ryczą i patrzą uparcie przed siebie, lecz czemu tak patrzą i ryczą- - nawet sowa nie wie…
-