Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

marekg

Użytkownicy
  • Postów

    749
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez marekg

  1. inaczej mówiąc psia pogoda gryzie moje myśli moknę w szarej rzeczywistości po pas w wirtualnym deszczu
  2. z szelestem liści przebiegł kolejny listopad nie zapisałem niczego kilka kartek dalej noc zapada w oniryczne wiersze gdzieś w szczelinie czasu ujada ostatni wers wszyscy czytamy w tym samym kierunku
  3. siedzimy trochę niedomalowani jeszcze nienarodzeni a już śmiertelnie poważni księżyc układa się z klocków Lego w gwiazdozbiorze Barbie lalki tulą się do snu noc przyszła się kochać rozbudzić pobudzić z rozkoszą odkryć niebo jest też inna wersja znudzimy się i pozabijamy w dzień powszedni w miejscach intymnych tam gdzie ulice nie mają nazw
  4. człowiek nie pochodzi od małpy może część małp od człowieka ale to zgubne kiedy zrozumieją
  5. w środku wiersza pusty peron spóźniony pociąg z Suwałk i kolejna kropla deszczu zmiana rozkładu nastąpi jutro jeszcze tylko kilka spojrzeń między wersami pojawią się wędrowcy noc ujada psy siedzą cicho
  6. przejść o jeden krok dalej jedną ulicę potem rozkopać całe miasto szukać siebie cienia fragmentu chmury kałuży w której skrył się wczorajszy deszcz tym którym jest zapisane utonąć każda kropla dnia może okazać się śmiertelna
  7. dziś zakładam szalik i wychodzę ten sam szalik od lat wielu chmury pełzają w cieniu miasta zakrywają słońce zakrywają twarz wszystkie kolory nieba ujadają na mojej smyczy oswajam się z ludzkim szczekaniem po śladach słów wracam do moich drzwi
  8. jesteś niebezpiecznie przemęczona nawet kolor oczu nie pasuje do ciebie dziś płyniemy w odwrotną stronę a morze stoi na brzegu i czeka na nas idę do ciebie kolejny raz
  9. w szczelinach dnia miasto mruga zaglądam w oczy dopatruję się tłumów niezapowiedzianych ulic pominiętych szyldów i billboardów ze ślepymi myślami przedzieram się między sobą mój wzrok kuleje
  10. obserwowałem jego ramiona nie wzruszał stał nieruchomo a cały świat się kołysał
  11. obserwowałem jego ramiona nie wzruszał stał nieruchomo a cały świat się kołysał
  12. dziś nie ma takiej niedzieli imion i kapsli po piwie idziemy w czarnych okularach ulice machają się na wietrze pod mostem niezameldowani na moście jeszcze zakochani dobieramy się w kolory każdego dnia o innej porze wiatr skruszył ostanie drzewo zostały po nas liście dzięcioł puka w nienamalowane
  13. @Domysły Kłaniam się nisko i Dziękuję pięknie !
  14. zaadoptowaliśmy się w cieniu późnej jesieni słońce grzebie w chmurach czasem pada deszcz w oddechu miasta błądzą nienamalowani jeszcze szkicujemy ich myśli diagnozujemy uśmiech zarys ciał przypomina o istnieniu wiatru czasem wystarczą sine usta na parapecie kot mruczy we śnie drugiego kota
  15. @Pies sprayem ?
  16. siedzę w fotelu wtulony w siebie nienamalowany kot śpi pod obrazem późny październik drapie w gardle na półce z książkami zaspy zeszłorocznej poezji czytam mniej więcej to samo nachalnie w mętnych godzinach prognoza pogody ulega zmianie
  17. w cieniu mruczących gwiazd spaliśmy kocim snem noc była długa a kołdra zbyt krótka i nastała jesień czas cofnął się z letniego na zimowy nic się nie zmieniło życie gramoli się po kieszeniach czasem przychodzą do nas wiersze otwierasz drzwi spóźniona pizza już dojrzewają drożdże
  18. za blokiem pies szarpie się z chmurami ulewa rozmywa miasto mamy adidasy po kostki i nylonowy parasol nie wydziwiaj dziś szczeka na jutro a wieczorem wyjdziemy na kolejny spacer ugryziemy chwilę przyjemności samotność już nie doskwiera czworonogom
  19. @Lidia Maria Concertina Dziękuję @TomaszT o ciekawe skojarzenie !
  20. @befana_di_campi Topilec, to urokliwa malutka wieś w województwie podlaskim, położona na brzegu Narwi, w otulinie Narwiańskiego Parku Narodowego
  21. wieczór jest estetyczny dobrany i ukwiecony wiatr z domieszką sierpniowej jesieni kołysze brzegiem Narwi letni czas zawekowany powoli zakiszony ogórkowy sezon zmierzch łasi się do lampy kilka obłoków domalujesz jutro w gąszczu drzew gasną cerkiewne krzyże żółknie posiwiałe niebo otwieram okno mruczy deszcz tańczą na parapecie senne krople
  22. urodziłem się kolejny raz zapewne oczyszczony ze zbytecznych grzechów i marzeń nie mogę trafić do siebie ani w zaułki mętnej pamięci świat troi mi się w oczach dokuczają mi pewne słowa ale to ja ich nie rozumiem podnoszę ciężar życia ponad miarę teraz mieszczę się w strefie medalowej dla obłąkanych
  23. wracam do miasta las oddalił się o kilka dni teraz chodzę po ludzkich śladach błądzę w sobie ujadają wykrzykniki
  24. @JWF Kłaniam się
  25. wędrujemy wzdłuż siebie pod wiatr jeszcze kilka kroków kilka słów skrawek drogi mieni się w odcieniu późnego lata za nami senne liście przed nami senne liście w niezapisane noce dokucza nam neuropatyczny ból lewej strony wiersza
×
×
  • Dodaj nową pozycję...