Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

marekg

Użytkownicy
  • Postów

    760
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez marekg

  1. pamiętasz było kiedyś ta­kie nieme kino z lus­tra­mi i pus­tym bufetem cza­sem ko­bieta w golfie sprze­dawała tam herbatniki zja­daliśmy je bezszelestnie a wokół słychać było krzyk łuszczo­nych małych pestek zbi­ci w jed­no ciało szu­kaliśmy bezustannie gniazda prawdy nadzieja przyk­ry­ta śla­dami czołgów jarzyła się śniegiem w ciemności nig­dy nie przes­tałem wierzyć że Wol­ność is­tnieje realnie
  2. są wiersze uczepione do choinki zatrzymaj mnie jeszcze wczoraj czytaliśmy w leśnym domku dziś w pośpiesznym do Krakowa potem był pusty peron i czerwona czapka nie pasujemy do nikogo nawet w dobranych słowach miasto kwitnie śniegiem na białych ulicach marzną kartki niezapisane i wersy do nieba przytulone
  3. @Dagmara Gądek Dziękuję !
  4. włączyłem noc w świecy zasnął knot bajki chrapią na parapecie we śnie każdy rozgrzesza siebie w imię bólu prawego kolana i pędu świata w przeciwną stronę
  5. @Alicja_Wysocka Frazeologizm a nuż, widelec jest żartobliwym przekształceniem wyrażenia a nuż. W wierszu zamieniłem to na prawdziwy nóż na stole , tak mi bardziej pasowało . Dziękuję za uważne czytanie , doceniam i kłaniam się z szacunkiem !
  6. ponaglam ekspres do kawy pusty kubek uronił codzienność wytargał mnie za ucho papierowe białe niebo zaszeleściło w oknie a nóż widelec na stole gdy złożysz zamówienie ułożę dziurki w serze i żarłoczne metafory
  7. chciałem zawrócić bez przyczyny riposty cięte jak kwiaty usychają na końcu języka
  8. spaceruję w świecie nieobowiązkowym ani jednej myśli ani żywej duszy nie odbieram telefonów w zaakceptowanej ciszy głos morza tylko mewy przesiadują na moich słowach rozdziobując porywisty wiatr w tle krajobraz zrywa się do lotu
  9. @Dagmara Gądek Dziękuję z wielkim uszanowaniem ! Pozdrawiam z szarego , matowego obecnie Podlasia .
  10. urywamy się kolorom nocy kiedy jeszcze nie ma snów z ust przygryzionych na wietrze ulatują zarumienione słowa w chwilach największych obietnic nikt nie sprawdza sumienia nieprawdziwy jest czas krótkie chwile gubi zegar puentę przyniesie poranek w przebudzonym wierszu otworzą się cudze oczy
  11. a kiedy przechodzę obok matowe morze ścieli się do snu w niekończącej się wędrówce słońce gaśnie kolejny raz dokucza mi jedynie cień przemijania
  12. inaczej mówiąc psia pogoda gryzie moje myśli moknę w szarej rzeczywistości po pas w wirtualnym deszczu
  13. z szelestem liści przebiegł kolejny listopad nie zapisałem niczego kilka kartek dalej noc zapada w oniryczne wiersze gdzieś w szczelinie czasu ujada ostatni wers wszyscy czytamy w tym samym kierunku
  14. siedzimy trochę niedomalowani jeszcze nienarodzeni a już śmiertelnie poważni księżyc układa się z klocków Lego w gwiazdozbiorze Barbie lalki tulą się do snu noc przyszła się kochać rozbudzić pobudzić z rozkoszą odkryć niebo jest też inna wersja znudzimy się i pozabijamy w dzień powszedni w miejscach intymnych tam gdzie ulice nie mają nazw
  15. człowiek nie pochodzi od małpy może część małp od człowieka ale to zgubne kiedy zrozumieją
  16. w środku wiersza pusty peron spóźniony pociąg z Suwałk i kolejna kropla deszczu zmiana rozkładu nastąpi jutro jeszcze tylko kilka spojrzeń między wersami pojawią się wędrowcy noc ujada psy siedzą cicho
  17. przejść o jeden krok dalej jedną ulicę potem rozkopać całe miasto szukać siebie cienia fragmentu chmury kałuży w której skrył się wczorajszy deszcz tym którym jest zapisane utonąć każda kropla dnia może okazać się śmiertelna
  18. dziś zakładam szalik i wychodzę ten sam szalik od lat wielu chmury pełzają w cieniu miasta zakrywają słońce zakrywają twarz wszystkie kolory nieba ujadają na mojej smyczy oswajam się z ludzkim szczekaniem po śladach słów wracam do moich drzwi
  19. jesteś niebezpiecznie przemęczona nawet kolor oczu nie pasuje do ciebie dziś płyniemy w odwrotną stronę a morze stoi na brzegu i czeka na nas idę do ciebie kolejny raz
  20. w szczelinach dnia miasto mruga zaglądam w oczy dopatruję się tłumów niezapowiedzianych ulic pominiętych szyldów i billboardów ze ślepymi myślami przedzieram się między sobą mój wzrok kuleje
  21. obserwowałem jego ramiona nie wzruszał stał nieruchomo a cały świat się kołysał
  22. obserwowałem jego ramiona nie wzruszał stał nieruchomo a cały świat się kołysał
  23. dziś nie ma takiej niedzieli imion i kapsli po piwie idziemy w czarnych okularach ulice machają się na wietrze pod mostem niezameldowani na moście jeszcze zakochani dobieramy się w kolory każdego dnia o innej porze wiatr skruszył ostanie drzewo zostały po nas liście dzięcioł puka w nienamalowane
  24. @Domysły Kłaniam się nisko i Dziękuję pięknie !
  25. zaadoptowaliśmy się w cieniu późnej jesieni słońce grzebie w chmurach czasem pada deszcz w oddechu miasta błądzą nienamalowani jeszcze szkicujemy ich myśli diagnozujemy uśmiech zarys ciał przypomina o istnieniu wiatru czasem wystarczą sine usta na parapecie kot mruczy we śnie drugiego kota
×
×
  • Dodaj nową pozycję...