Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

marekg

Użytkownicy
  • Postów

    670
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez marekg

  1. w tym śnie droga miała kocie łby a kot błękitne oczy uwielbiam sny czarno- białe i poranki w barwnych rekonstrukcjach dnia poprzedniego w dużym skrócie budzę się na pomarszczonym cieniu kołdry między mruczącymi memami
  2. miasto pędzi w neonach w nikczemnych strofach gaśnie chłodny dzień nie zdążę wszystkiego zapisać kolory słów huśtają się na wietrze dalej są schody i kilka fragmentów codziennej prozy już śpią ci których kocham
  3. po kolacji siedzieliśmy na scenie na widowni huśtał się świat w nastroju późnego lata na pohybel wakacjom ostygły jeziora spadły kolejne liście księżyc zlizały bezdomne koty teatr łabędź na czerwonych kołach naga kobieta czyta wiersze niebo pełne ostatnich piorunów
  4. kiedy mówisz dobranoc zasypiam na enigmatycznej plaży bez krasnoludków i sierotki Marysi w życiu każdy ma swoją noc ze słodkim snem i księżycem z innej bajki możliwe że zbudzimy się całkiem samotnie między grzesznymi ciałami z sakramentalnym tak na odchodne
  5. w progu światło to przeszedł dzień w środku wiersza niezgaszona lampka i kilka przebudzonych słów za oknem powtarza się jedno i drugie cień miasta przedziera się przez żaluzje słońce drapie się w moje czoło
  6. za oknem klucz lecących ptaków otworzył niebo ornitolodzy zatoczyli jeszcze jeden krąg cień naszego kota mruczy w szuwarach błękitu
  7. wybuchnęłaś wiosną uśmiechem po lewej stronie wiersza musiało się wydarzyć to niedzielne spotkanie zagubiona jaskółka co prawda były dwie nad krawędzią pustej kartki zanim pojawiły się słowa czekałem na końcu zdania padał deszcz a ty recytowałaś swoje niebo
  8. w progu światło to przeszedł dzień w środku wiersza niezgaszona lampka nieuczesane myśli krążą po głowie za oknem powtarza się jedno i drugie razi mnie jedynie jaskrawy krawat Trumpa
  9. wiatr przetrąca pejzaże w wybudzonej przestrzeni kilka zazielenionych wersów i łąki popielate w zakątkach dzieciństwa nie ma wschodów i zachodów w plenerowej fotografii powracam w przyciasne ubranka wspomnień
  10. na bezludnej plaży mewy przesiadują na moich słowach nie dokucza im wiatr w tle krajobraz zrywa się do lotu
  11. cofająca się noc zostawia rysunki snów teraz liczy się tylko poranek znamię słońca przypomina mi o sobie wszystko to bułka z masłem i niepokolorowana filiżanka z kawą
  12. niebo pełne poczętych piorunów w dali Salvador obejmuje księżyc nie płacz drzwi otworzą się pierwsze z ukłonem diabeł zatańczy rock and rolla podróżujemy w snach śnimy o podróżach całkiem samotnie i bez nikogo obok
  13. koniecznie !
  14. nie mrugaj cieniem słońca na alejkach wspomnień słowa obracają się wokół drzew pusty park oddycha jeszcze nocą odrywamy się od rzeczywistości moje życie zaczyna się z twoim pocałunkiem
  15. po pierwsze to gdzieś wyjechać zakręcić wodę zgasić wszystkie światła sprawdzić gaz na odchodne pocałować Chrystuska i ten klucz magicznie przekręcić dwa razy do końca jeszcze szarpnąć klamką na odchodne podróż peron gate bilet oddalam się od codzienności jeszcze chwila i teraz wszystkie nieba świata można rzec poezja w niezdrowym przywiązaniu do podróży zbieram autografy miast szukam siebie jest niedziela za oknem malują się góry żaden dzień nie powtórzy magii tego poranka
  16. wiatr zagląda nam w oczy pozwól mi odlecieć z tobą przytulić do zimnego płaszcza dziś odkrywamy się na nowo przyzwyczajeni do starego słońca czekamy na noc sex przy księżycu w pełni nas zaspokaja liczba gwiazd dostrzegalnych nieuzbrojonym okiem pozostaje niezmienna
  17. @tetu Hej Też się nad tym zastanawiałem pisząc ten wers. Dziś czytając twój komentarz aż się uśmiechnąłem . Dziękuję , zapewne coś będzie zmienione .
  18. @andreas Dziękuję
  19. szmer to tylko ocieramy się o siebie nie pośród gwiazd a w szarej rzeczywistości czasem człowiek wtula się w mój wzrok przypadkiem odmieniam każde spojrzenie (nie) potrzeba wrażliwości
  20. w pogubionych godzinach kilka nagich westchnień nie wstydź się usiądź przy moim ramieniu dotykaj słów które przegania wiatr są takie wiersze codzienne które jeszcze nie powstały z kolan wyobraźni
  21. ukryłem się w środku duszy niczyjej w szczelinie nadziei nieobecni śpią po drugiej stronie nadliczbowe tłumy przemierzają miasto tu jest jeszcze cicho nie zastanawiam się nad wyrazem twarzy mimiką kolejnego dnia światła gasną i zapalają się tu się nie zabłądzi w końcu i tak trafi się na mur
  22. to co chcesz zobaczyć urywa się w pół drogi niebo wdziera się w nasz wzrok iskrzy niedomalowany wieczór codzienność gubi się na pożółkłych ścieżkach wrócimy na czas kiedy północ zbierze wszystkie gwiazdy nasze popękane myśli ominiemy szerokim łukiem wiersza
  23. jak co roku jest zima z deficytem śniegu i ostatnim pożegnaniem kilku przyjaciół pamiętnik dławi się od markotnych słów szczerych wspomnień poświąteczne nieporządki przekładam na umowne jutro mój elektrokardiogram na wczoraj dokucza mi myśl że nigdy nie miałem psa
  24. tej nocy nie mogłem zasnąć czekałem na przyczajony sen ciszę w nieistniejącym ogrodzie na północnym niebie błądziły gwiazdy wpatrywałem się w okno czerpiąc nadzieję z każdego drgnienia oceanu
  25. wszyscy chcą przysiąść na umowną chwilę noc nie zmrużyła oczu mruczy kot w nadmiarze myśli głaszczę każde niewypowiedziane słowo psy szczekają na spóźniony pociąg
×
×
  • Dodaj nową pozycję...