-
Postów
499 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Treść opublikowana przez marekg
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 20
-
w oknie przemija dzień pijemy ten herbaciany wieczór na rozsypanych puzzlach w strukturze późnego nieba odgłos żurawi i grafitowe chmury resztę kolorów pozbieramy jutro jeszcze ostatni łyk słońca zobacz siny wiatr rozrzuca pierwsze sny marcowe koty przeżywają swój pierwszy romans
-
w poezji nocy nieuformowany księżyc kilka wersów dalej gwiazdy brodzą w swoich maskach stanąć i patrzeć z innej nie ludzkiej perspektywy nie mamy się co spieszyć po zawarciu związku małżeńskiego oddaliśmy się od siebie niemałżeńskimi krokami
-
dzień otwiera słońce przewraca się na wszystkie strony marudzi w pejzażu jeszcze niewyspany rozmawiamy o zieleni o kolorach niemożliwych w żyłach płynie rzeka słów niewypowiedzianych w odmłodzonych wierszach mruczy kot lecą żurawie nie marudzę układam wersy z pluszowych zabawek
-
odłamki śniegu puszysty kot wciela się w dachowca w oknach bezradna sobota zmęczeni piątkiem wylogowujemy się z przestrzeni jeszcze jeden pocałunek odprowadzę cię samotnie
-
to jak podróż w kapryśny dzień na porcelanie miasta ciemne obrazy zbliżam się do siebie w rozkładzie ulic wybudzone ciała chłód poranka dotyka moich dłoni czarny kot jeszcze nie ochrzczony łasi się tylko do wybranych szukam słońca mój cień jeszcze śpi wyślę ci moje narodzone zdjęcia bez zbędnych kolorów słów kącików ust uśmieszku say cheese
-
@kwintesencja Dziękuję .
-
rozpycham się między snem a tobą w oknie naprzeciw twarz świeżej paprotki księżyc fermentuje noc śpimy na twardych kropkach stand- up lucyfer przełamał mój wstyd biegam jak oparzony mleko się wylało zbierasz kożuch i napęczniałe słowa na dobranoc - dobry wieczór miś pluszowy śpiewa nam
-
w warstwie nieba żurawie patrzą nam w oczy słońce schodzi po schodach nie zamykam okien wieczór puka do drzwi karafka niedopita rozmyślamy o nieistnieniu
-
@Lidia Maria Concertina Dziękuję
-
w okamgnieniu kolejna rzęsa odpadła w castingu dziewczyny o mysich włosach wędrują po nienamalowanym niebie na brzegu dnia oddycha słońce wiatr zimny drań szaleje po mieście i znowu minęliśmy się o kilka chwil kilka ulic dalej w desperackiej tęsknocie za wczoraj czytamy się ze zrozumieniem
-
a kiedy odnaleźliśmy klucz Chrystus stał przed drzwiami słońce wyczekiwało po drugiej stronie cień naszych ciał błądził w oddali i tylko dzwon w katedrze uśpiony recytował zagubione wiersze Picasso malował wiatr w kolorze bugenwilli ukryłem się w twoich marzeniach w smaku parzonej kawy dotyku błękitu morza w oddechu piaszczystej plaży
-
tej nocy wędrujemy nieobecni na uliczkach błyszczą pomarańcze w kompozycji snu flamenco kolory mijają się wzajemnie smak wina całuje nasze usta zza księżycem jest most tam kochają się niezameldowani spójrz na to z innej perspektywy za chwilę przytulę cię wierszem i nie patrz kotom w oczy bo będą ślepe
-
pierwsza strona miasta jeszcze niezapisana ugruntowane ulice oddycha noc tylko o Bogu wers krótki przemieszczamy się między neonami myśli rozchodzą się we wszystkie strony w oczach błądzą kolory i każdy z nas zapisałem się na murze czekam na ranek przez profil zaufany turla się moja głowa
-
trzeszczący łańcuch i dwa gumowe pedały Bonjour Paris jazz na na początek z przepoconym shirtem po obłokach oniemienia w tęczowym koszyku chat noir i wiadomość dobre wino kup kotku co nie drapiesz w francuskie noce przeciwnie do tego rudego spryciarza i koniecznie teraz musi padać deszcz velib zostaw przy stacji Blanche twoja płochliwa- Ryża cnotka wieczorem z ulic grzechu uciekniemy do konfesjonału nocnych wyznań gardząc niesmakiem pa -Ryża
-
w bezsenne noce nie wstydzę się nagości moich słów mój nieseksualny uśmiech zdradza wszystko po raz kolejny jestem bezwiednie rozebrany pierwszym wersem
-
przyszedłem ze swoim snem w pustym łóżku spało nasze ego noc zbliżyła się do pustych okien zmrużyłaś oczy czekałem aż odnajdziesz mnie w swoich źrenicach tutaj jesteśmy bezpieczni
-
piąta nad ranem zroszony poranek tli się jeszcze noc ulice wygaszone czekają na zaspany tramwaj w zrekonstruowanej bieli błądzą kartki wierszy nie chce mi się nic dziś jestem wypalony jak ostatni papieros
-
za oknem kolejny Vivaldi w papierowej bieli bądź las sarny spłoszone niedomalowane zlizują z pędzla szron dziś marszczmy się mrozem w palecie zimnych barw dobierasz ciepłe słowa na zaśnieżonej pięciolinii rzeczywistość kłamie jak z nut
-
zima jest zazdrosna o ciepło twoich rąk może jeszcze coś ale tego po niej nie widać
-
z każdej strony jest noc w zestawie kilku wierszy koty wymykają się po ulicy szylkretowa sierść oczy mruczą w odcieniu nieba dobry sekret ma ogon kocie łapki wędrują we śnie rozetkowy rudzielec włóczy się po księżycu na mlecznej drodze chlipią różowe języczki
-
karmisz mnie piersią anielico z ułamanym skrzydłem kolejny raz ulegasz ograbionym wygłodniałym wędrowcom to takie nieestetyczne kiedy ktoś gubi twarz i duszę szczególnie w pędzącym metrze na pierwszej stacji latający talerz z powszednim chlebem głodni odfrunęli w nieznane w porannym orędziu malujesz słowa litość zapomni o naszej bluźnierczej nocy jak niewidoma bogini klękasz przed obrazem kto zamyka oczy aniołku zostaje okradziony z własnego sumienia
-
nierozpoznawalna twarz dusza pozornie nieskomplikowana jeszcze nie pora ale poniedziałek ostatni tramwaj wypluwa ludzi trzymam w ręku puste okno klamka milczy w drzwiach pojawiły się pierwsze gwiazdy zaczęliśmy marzyć
-
zaakceptuj wszystko i kliknij wieczorem teraz nie potrafię odpowiedzieć po moich kartkach biegają krokodyle ile słów tyle łez piszę spóźnione życzenia netto i brutto aż palce bolą czasem wolę ten dziecięcy świat z gumką myszką i Miki
-
nigdy nie prosiłeś napisałem cię rano zaraz po księżycu po pierwszym łyku słońca twoje zimne wersy owijam w grube szale czytam bez pośpiechu każdy dotyk to słowo mruczymy razem kici kici wołam uciekasz
-
jest noc i kolejna strona księżyca zima włóczy się między opłotkami w stare walonki sypie śnieg w pożółkłym pamiętniku tyle ciepłych wspomnień wybudzone chwile przysiadły między nami i nie powróci chleb z zapachem dziecięcych marzeń czasem łza wytrącona zabłyśnie na opuszczonym stole czytasz zapomniane wersy słowa rwą się nagle za progiem
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 20