-
Postów
498 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Treść opublikowana przez marekg
-
w pustej cerkwi myśli klęczą w samotności w zaułkach wzruszeń nasze prośby przed ikoną pisaną łzami tli się światło oczyszczenia ziarna modlitwy anioł rozsypał na niebieskie pola między progiem nieba a wiecznością list niedokończony kilka słów zawisło na krzyżu czytam wiersze wskrzeszone
-
jest dzień otwarty w okiennicach na oścież wędrowne ptaki rozhuśtały przestrzeń nie pytam już o nic między błękitem a skrawkiem kartki jest obłok odpowiedzi czerwiec rozpaczliwie przegania szpaki z kolorów dojrzałej czereśni
-
potykamy się o myśli nadprzyrodzone nie odwracaj się chciałem ci tylko powiedzieć cholera nie mów do mnie tak więcej zostałem ugodzony słowem niezapisanym
-
między pierwszą a drugą wskazówką jest chwila okno otwiera dzień zaspane słońce turla się między wersami sosny tańczą wokół zieleni twoje oczy mówią wierszem pod gruszą śpią poeci spacyfikowani letnim winem
-
@Nata_Kruk Masz rację ale taki zbyt często nadużywany na Podlasiu zaimek bardziej mi pasował . Czasem wychodzę za krawężnik
-
śpimy w jednej kropli morza dotykam słów czytasz noc są sny płytkie i latarnie oddalone zakotwiczyłem się w kobiecie mojego życia
-
nie taki diabeł jak go malujesz za ostatnim wykrzyknikiem między mną a tobą jest jeszcze niedomalowany wtorek nie ma czego żałować zostałem ugodzony słowem w nomadycznej przestrzeni czułość pędzla oddziela niedobrane kolory
-
wtedy zapytałem gdzie mieszkają poeci była wiosna w kolorach orwo ktoś wbrew ułożył berliński mur to nie moje klocki jeszcze nierozebrany z marzeń płakałem jak dziecko komunizm trzymał mnie za rękę tylko w wierszu była dziura
-
istnieje taka możliwość że stanę się szablonem którym życie oznaczy mury oszczane przez psy Pawłowa jest maj pierwszy choć świt zagląda w oczy czytam kołysankę
-
@corival Dziękuję .
-
czas przemierza Wisłę w obie strony jakkolwiek się obrócisz pada deszcz jest jeszcze ten wiatr na zielono chłodny i uporczywy idziemy środkiem wiersza skręcasz kolejne wersy to miasto wciąga
-
kilka promieni porannego słońca przysiadło na starej szafie cienie drzew tulą się między półkami w domu otwartym i pustym senna wilgoć i książki niedoczytane tylko tyle na wyblakłej fotografii babcia Lila przy drabinie po której stąpa życie do wiecznego nieba
-
wciskam się w zdania a ty stawiasz przecinki moje wiersze siedzą jeszcze na nocniku kwadrans przed rozbieramy się do kości na żebrach tatuaż w bolącym krzyżu wyczuwam odrobinę ironii nie śmiem zapytać o kolejna stronę twojego ciała
-
w ofercie promo jest bilet IC i pusty peron na Centralnym wszystko w swoim czasie ruchome schody ludzie z tabliczką nie mam czasu i głodny filozof między gołębiami time perfekt z czerwoną torbą spóźniony do Gdyni wiruje na wyświetlaczu mieszczę się w przedziale między mną a spojrzeniem brunetki o wyrazistym kolorze słów
-
nie zdążę wszystkiego zapisać huśtam się na wersach między balkonem a chwilą obok w dole szachiści obrócili koniom głowy targają się za krótki rękaw czarno na białym w kolorze moralnego kaca obok kobieta porzucona rozbita jak szklanka
-
@Nata_Kruk Dziękuję za tak pięknie dobrane słowa . Pięknie dziękuję za cały komentarz .....Pozdrawiam
-
po północy kiedy koty biegają po księżycu a świat mruczy nasze sny spotkały się jeszcze w niedokończonym wierszu kobieta myje gwiazdy szuka ich pogubionych nazw w wybudzonych wersach słowa bez zapitki usychają w zakamarkach spragnionych ust
-
na porannym niebie niepokorne mewy budzą milczące morze lubię przytulać senne muszle i słuchać fal wybudzonych ze snu moje ślady zostają bez śladów brzeg ginie w destrukcji przypływu bezkres zostałem na kolanach sam myśli błądzą w depresji pustej plaży
-
chmury stoją pod ścianą na porannej kromce chleba topi się maślane słońce gdzieś na niebie jej dłoń na mojej dłoni i wiersze wyprane pusta drabina rozpłynęła się we mgle kobiety są jak gwiazdy znikają
-
idź już spać wiersze nie ponoszą odpowiedzialności za nieprzespaną noc przeczytam jeszcze kilka uliczek potem przeliczę baranki zaczynając od siebie w sennych podróżach łaszę się do czworonogów to bardzo bezpieczne nie gryzą koszmarami jutro obudzimy się na słodko z niczyjej winy
-
koci wzrok usiadł na parapecie między mną a zachodzącym słońcem zawieszam fotografie dnia czas przechodzi turbulencje jak zwykle jak co dzień za narodziny chwili łyk wódki na agrafce jeszcze jedna sekunda rozmarzona jak wieczorna gwiazda w wielkim wozie samotności
-
wracam do moich wierszy z koszykiem pustym tu wolno nam wszystko na ścieżkach wybudzonych wiosną zakwitły pierwsze słowa w błękicie nieba otwiera się życie kluczem lecących żurawi
-
za czerwonym słońcem łowiliśmy ryby czas mrugał jednym okiem na wyspie łotrów zawieszonych głowami w dół dzieliliśmy łuski jakby tego nie było przeszliśmy dalej nie mogąc znaleźć haczyka
-
wybudziłaś mnie z moich wierszy był kot zwinięty w poranek i spam owinięty kołdrą za ostatnim wersem czytam sen straszny i groteskowy na czczo