Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

marekg

Użytkownicy
  • Postów

    670
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez marekg

  1. na tych ścieżkach kiedyś czyli wczoraj zostały wspomnienia w ciszy drzew które nigdy nie siwieją milczą usta błądzi twój uśmiech czasem wiatr mówi wierszem
  2. a dzisiaj będzie wrzos kolor odnaleziony w leśnym wazonie na półce między książkami a dębem starym i tylko liście uschłe najpiękniej jak potrafią szeleszczą jesienią jak zwykle o tej porze sfruwają z drzew zgodnie z kalendarzem
  3. na zasnutym mgłą liściu rozrzucone słowa w koronie drzew zbłąkany wiersz kołysze bezlistną gałąź
  4. jest sporo słońca północny wiatr przegonił chmury wyłoniło się morze fale targane modre osolone w oddali stare miasto za falochronem ryby w kostkę ułożone i sieć podarta w przypływie tęsknoty moje ja szuka drugiego brzegu na pustej plaży figurka z marcepanu
  5. @Patrycja_M mój ulubiony -combi Volvo z MAJORETTE i te modele z Matchbox wymienione w wierszu
  6. w niebieskim Iso Grifo wyłamane drzwi bordowy Maserati Bora na doskonale zachowanych resorach autka z dzieciństwa oddajemy wnukom nabierają nowej prędkości
  7. są takie wiersze które przysiadły na moim kolanie przytulam słucham i zapisuję jak słowa babci o przedwojennym Ritzu chanajkach i śledziku po białostocku koniecznie z ołatkami są takie wiersze porzucone wypite i zgniecione jak puszka coli w pysku Kawelina
  8. @Dag Miło mi i też z serca Dziękuję za piękne słowa
  9. każdego dnia liczymy dłonie na fortepianie Chopin wyjechał wcześniej z porannej Valldemossy rozmazałem uśmiech sokiem z cytryny bawiąc się kolorem oleandrów taki dzień budzi się jak niemowlę z oczkami w stronę mamusinego słońca i butelką cieplej chwili na rozgrzanych plażach suszą się turyści morze odpływa w dal słowa niewypowiedziane ubieramy w epitety
  10. rozwiesiliśmy się nad ulicą emotikony z radosną buźką dorysuje grafik nowicjusz w zdeptanych butach spisze spadające słowa rozda parasole jesienny deszcz przegoni z bruku rdzawe koty po pustych ulicach przeturla się ostatni wers zanim pojawi się słońce w kałużach nocy odszukamy nasze wiersze te napisane i nienapisane
  11. @Dag Dziękuję
  12. po kolacji siedzieliśmy na scenie na widowni huśtał się świat w nastroju późnego lata na pohybel wakacjom ostygły jeziora spadły kolejne liście księżyc zlizały bezdomne koty teatr łabędź na czerwonych kołach naga kobieta czyta wiersze niebo pełne ostatnich piorunów
  13. widziałem na twarzy lęk poczęte dziecko diabeł odbierał nowy model auta pazerni stali przed salonem pielgrzym florencki czytał komedię Boską u bram piekieł kruche życie zacierało ślady aniołek skrył się za wierszem
  14. to jest dyskretnie rozwiane zapach łąki pragnienie ciszy właśnie dopasowałem smak wina i nie musimy się spieszyć kilka stron z Paryża reszta to obłoki z pobliskiej wioski barwny Montmartre w otwartych okiennicach z kocią łapką na gardle i poduszką wybudzonej wiosny gdy grzechy snu się czerwienią czytamy z kwiatami w rytmie motyla tomik paryskiej nocy
  15. za pierwszą klamką jest zwodzony most kilka ulic dalej w kolorze wczesnej pełni błądzi księżyc nie musisz udawać każdy śpi jak umie na świeżym prześcieradle senna twarz i dłoń pełna gwiazd w pustym oknie nocy zagubieni wędrują do nieba samobójcy szukają próżno ziemi
  16. pod sku­lonym słońcem bur­szty­nowe ko­nie stąpają za horyzont tyl­ko im ufa wiatr bojąc się szcze­rości kobiet marzy­cielom wys­tar­czy ka­wałek nieba i ka­mien­ne scho­dy donikąd rzad­ko ot­warte okno z niedopałkiem codzienności w spadających obłokach nasze usta z koniczynką beztroski podmuch dnia i ta cisza niemego szybowca słowa ocierają się o stukot zgubionej podkowy
  17. lubię jak chodzisz w bamboszach potem zamiera telefon i kubek z kawą zaczyna padać deszcz za oknem sprzedają wędliny dziś czarno-białe z dodatkiem cielęciny pokorne cielę dwie matki ssie czasem tak mówisz
  18. na brzegu dłoni słońce to na początek tak niewiele potrzeba świtanie i morski wiatr potem między ciałem a niebem jest chmura pełna łez i statek w muszli schowany samotne kotwice toną w głębinach
  19. między wskazówkami czasu kilka zdjęć ten wieczór będzie dla seniorów pierwszy raz w Michałowie otoczeni parkiem i stawem z zielonym oczkiem smakujemy jagodowe ciasto pachnie sierpień słońce gaśnie w kuflu piwa pan w karcianych spodniach zapala lampiony teraz szukamy nieba jest cisza i wykoszone pola w strumieniu mroku rozbiegły się koty wrony klaszczą na dobranoc
  20. w ostatnim oknie jest księżyc koślawa bramka szczeka na wędrowca jest drzewo przytulone ostygłym niebem i puszka porzucona koty na parkingu w różne kolory kilka szarych aut twarz atramentowa pijana noc sączy gwiazdy w pustej szklance
  21. na schodach spóźnione dzieciństwo satyryk rozdaje cukierki możemy już rozwijać na trzy cztery i nastaje wiek średni wtedy brakuje czasu na poranną kawę i okno z marzeniami potem między spacerem a psem z artretyzmem szukamy smyczy buty idą pierwsze za drzwiami jest siwa nić i ostatnie zdjęcie w papierkach porzucone
  22. pięć minut od Centralnego kloszardzi strzygą włosy pod wiatr rozrzucone pragnienia siedzą na ostatniej ławce z iglicy spływa deszcz w tonacji paryskiego fioletu neon Warszawa czerwieni się wieczorowo miłość schodzi ze sceny na chwilę za chwilę odjedzie ostatni Flixbus spóźniony o kilka deszczowych wersów
  23. obłok zdmuchnęłaś trzykrotnie potem był wiatr rozwieszony motyl urwał się z cienia chabrów kilka kropel dalej deszcz odmawiał litanie pijani dzielili kieliszek na czworo życie odbiło się echem na kocich ogonkach zagubione ścieżki tu mruczy każda chwila na pustym peronie chybocze się ostatni wagon
  24. w cieniu chabrów zagubiony motyl wkradamy się w zapach łąk w boską ciszę pod murem kościoła po drugiej stronie nieba są nienamalowane gwiazdy i kwiaty pachnące snami za horyzontem fioletowe krowy i ostatni balon słońca teraz włączysz GPS na wiejskich drogach będziemy szukać naszych wspomnień
  25. motyl u drzwi lato rozłożyło skrzydła wyjęłaś martwą pomadkę usta milczały
×
×
  • Dodaj nową pozycję...