Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

marekg

Użytkownicy
  • Postów

    671
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez marekg

  1. @Stary_Kredens może nie -Pozdrawiam
  2. a stąd jest tylko kilka stron do placu na którym bawimy się w teatr jest też tani bar mleczny z pomidorową i kluskami kręcimy się w maseczkach rozmazujemy ulice kapiemy wyobraźnią bojąc się rzeczywistości po drugiej stronie drabiny jest ten sam aktor w kolejnej scenie znieczulenia
  3. między ostatnim dworcem a pierwszym pociągiem mkną w oddali samotne wioski dziś znów przestawiono czas tej nocy stoimy w pustym polu fascynuje mnie pewien chaos napoczętej bułki starszy pan w słuchawkach zdobył się na drugi kęs mlaszcząc na widok księżyca przeżuwa swoje myśli stąd jest tylko kilka stron do wyciętego miasta z ust wypadają kolejne słowa pozbawione kalorii zaraz stąd ruszamy świat jest daleko za oknem a moje ciśnienie skacze na trampolinie
  4. w pogubionych godzinach kilka nagich westchnień nie wstydź się usiądź przy moim ramieniu dotykaj słów które przegania wiatr są takie wiersze codzienne które jeszcze nie powstały z kolan wyobraźni
  5. są godziny po których trudno wejść na kolejne schody podnieść głowę otworzyć usta pochyleni nad mostem nad brudną rzeką czerpiemy tylko wiatr w zregenerowane płuca na powierzchni miasta ludzie kołyszą się w tramwajach szukają siebie w lustrach niektórzy przestają oddychać na samotnej dłoni ostatnia wskazówka dnia
  6. wczoraj jeszcze była jesień i niedopałki na surowej plaży artysta domalował rzekę kolejne fale pandemii i przeszedł na drugą stronę tak ten most nie istnieje tylko każdego dnia i o każdej porze zmarli zostawiają tu swoje dusze na pustym brzegu w przestrzeni czasu który zaraz odpłynie
  7. @Nata_Kruk Dziękuję
  8. do dna w szklance rozpuścił się księżyc pijane gwiazdy śpią na wozie wielkim w radosnym okrzyku wybudzony sen cud nocy cud życia w pełni dzień kolejny nie zapalaj słońca pal licho następny poranek
  9. iluzja to taka nitka na której kołysze się świat to przestrzeń której nie ma sen piękny jak różowe okulary które zgubiłem wczoraj a może mi spadły zbyt wcześnie stoję w dzieciństwie na jednej nodze i zaczynam wierzyć w bociany
  10. na pniu ściętego dnia słońce umiera w ciszy potem zgładzono księżyc jego blask turla się w zaświatach na publicznym niebie znika noga lewa potem prawa w przeciągu istnienia nasze życie czas wypadł mi z rąk bezpowrotnie
  11. słońce wylało się na bruk domalowałaś kwiaty potem uschły doniczki i nastała noc przyszedłem porozmawiać może pocałować raz tylko raz i herbaty napić się w tej filiżance którą wytargałem za ucho
  12. w albumie o Podlasiu jest kilka malowanych cerkwi synagoga w Tykocinie stary kościółek nad Narwią i spóźniony pociąg do Czeremchy obudziliśmy się na kolejnej stronie wtuleni jeszcze w koci sen mruczymy do siebie nocą poczęte wiersze zawijam w pieluchy na skraju łóżka kolejny akapit i kartki czasem podzielone teraz rozwieszasz akwarele pędzle odjadą ostatnią furmanką na fotografii w kolorze sepii radosna wieś tykający zegar wspomnienia w starych łachmanach pukają do drzwi
  13. zanurzam się w kolor zielony nienaturalny zdewastowany późną jesienią przepocony korą spróchniałych drzew skadrowany żółcią konających liści w wirującym lesie kropki ptasiego śpiewu dzioby spłoszone uskrzydlone hipoteką opuszczonych gniazd na kawałku nagiej skóry konający komar i krew moja rozmazana
  14. nie mówiłem ci że kupiłem zieloną pościel a i tak śpię na dnie mojego oka
  15. @error_erros czy dzisiaj potrafimy być tak naprawdę sami ze sobą? Myślę że to trudne ale czasem musimy dla higieny. Z innej strony ,czym jest samotność ? czasem obwarowujemy się tłumem osób , może wyłuskanych znajomych którzy maja być ramą dla naszego- Ja . Mają stanowić tamę przed krytyką mają usprawiedliwiać , głaskać i malować nas jak najpiękniej .a my krzyczymy -nie jestem sam -Patrzcie !
  16. @Nata_Kruk nie obfotografowałem jegomościa niestety ... Następnym razem pokuszę się o fotkę , nawet jak będzie to bluza w kacze łapy . Pozdrawiam
  17. noc pomarszczona przytulona do zimnej ściany kilka godzin temu turlało się tu słońce w ostatnim pociągu na ulicach złachmanione chmury niedokończone pety obelgi i rozmowy na dworcu cisza mącona chrapaniem rozmemłane twarze śpią na wydechu w głąb miasta betonowe schody windy i wyspy zielone na słupach świecą kocie źrenice zaginął Wood ufny łagodny zaszczepiony wykastrowany rano stąd wyjeżdżam facet w bluzie w kocie łapki coś mruczy pod nosem
  18. dziś będę sam tu czyli blisko w mojej ciszy upaćkanej chmurami wiejską drogą tnącym wiatrem odcięty od sieci kciuków w górę dół serduszek roześmianych mordek i tylko ten lęk codzienny w ciało zanurzony mrożący gdzie każda kra zabija myśli kaleczy dziś będę sam jak wojownik poczęty w złotej ciszy pierwsze lodołamacze dotykają dłoni
  19. na wieczór wystarczy herbata z cytryną i koc z księżycem daleko stąd twarze pogubione w mokrych liściach i mural z kromką chleba w zakrzywionej nocy dziewczynki mają swoje tajemnice i własne ciała przy śniadaniu ustalimy imiona lalek
  20. obrazy nie potrafią milczeć rozkołysały morze potem były schody rytmicznie w dół stand up szatniarki ubrałem się w marzenia reszta wydała się zbędna aż ciasna od słów za drzwiami martwa cisza nóż piękny jak kobieta tnie wzrokiem
  21. na kartce zerwanej chwili kolejny wtorek czarny nieodświętny zwyczajny między mapą a kalendarzem nasze zmarszczki chwila na herbatę i spojrzenie w okno potem spragnieni podróży idziemy obok siebie w nienamalowanym lesie w cieniu wiejskiej ciszy za stogiem siana słońce rozbabrane nagie turla się w szklance zimnego wiatru
  22. @Dag Dziękuję za uważne czytanie , już poprawione . Pozdrawiam serdecznie
  23. w szybie odjeżdżającego pociągu pusty dworzec bursztynowe liście niemy odruch owadów i pet nie ostatni malarze siedzą za rzeką nadnarwiański fotograf cztery zdjęcia dalej na sztalugach plamki zwierząt w rozmazanych łąkach wioski pędzlem przemierzone w zachodzącym słońcu konie uczepione nieba w galopie wędrujących słów poeta stanął nad wierszem i czeka
  24. jest tyl­ko szklanka łyk słońca opar­ty o usta i kaszta­nowe włosy cienia je­sień prze­myka przez las w od­da­li intercity mknące ok­na w pośpiechu zer­kają na bez­czel­nie kończący się dzień po­tykam się o ob­jedzo­ne rdzą szyny mi­jam człowieka i psa niepos­trzeżenie rzeczy­wis­tość tra­ci kontakt z człowiekiem pies prze­myka przez las cisza... mimowolne wtrącenie w samotność
  25. @Gosława Dziękuję
×
×
  • Dodaj nową pozycję...