-
Postów
717 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Treść opublikowana przez marekg
-
przystanek -noc muzeów
marekg odpowiedział(a) na marekg utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Deonix_ Dziękuję . -
ubraliśmy się w pomniki w rozmiarze kolumny Zygmunta w muzeum śpi malarz między gwiazdami zmęczone niebo noc wydaje się dzieckiem zapłakana niewinnym deszczem tuli się do snu z kołyski odjeżdża ostatni tramwaj grzechocze siedzimy na skraju twojej dłoni rzeźby spacerują obok martwa natura otwiera oczy ulica milczące usta
-
wiersz z krótkiego spaceru ....... jak sms . Dziękuje za uwagi . pozdrawiam wiosennie , zielonym lizaczkiem ( nie z Amsterdamu )
-
miasto pędzi w zieleni nikczemne strofy owijam między mostami po Wiśle pływa długopis ten sam od wielu lat potem będzie piwo i uśmiech przyjaciół lizaki pachną wiosną
-
@Nata_Kruk Ha ha ...nie mam w nosie ...tylko taki jestem , to fakt -leniwiec piszący . Dziękuję za opinie ,serdeczne pozdrowienia , jest mi niezwykle miło i cieszę się z każdej istotki która znajdzie w tym zabieganym świecie garstkę sekund i rozsypie ją nad moimi wersami . Kłaniam się nisko. @[email protected] Dziękuję pięknie
-
owinęliśmy się gwiazdami kolejnej nocy już w drodze do łóżka między pierwszą a nieprzespaną na schodkach za oknem turlał się księżyc przy odrobinie sexu wyglądamy młodziej w półsłodkim kieliszku nie nasza wina
-
w życiu piekne są tylko wyspy
marekg odpowiedział(a) na marekg utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@[email protected] to prawda tęsknie za Teneryfą . -
najpierw był ocean potem za nami wulkan emocji bananowe słońce czarna plaża i muszle na dobranoc tu dojrzewają wakacje jeszcze nienazwane jutro jest środa wciąż czekamy na noc
-
wspólny mianownik kur …. wszyscy mamy tylko wspólny wykrzyknik śnił mi się dziś Neapol taki nocny roztargniony Włoszki były z innej planety i spały na Wezuwiuszu za moim oknem rano ćwierkały ptaszki po naszemu jak mówią na Podlasiu
-
1
-
przekartkowałem wszystkie ulice odnalazłem cię na ostatniej stronie w ostatnim zdaniu włóczymy się miasto pachnie kebabem księżyc tuz tuż poza krawędzią ziemi wędruje obok w kolorze gorzkiej czekolady gaśnie malownicza nędza cienie marnotrawne klną i piją
-
1
-
to był wstęp przeszliśmy przez morze zdegradowane fale spoczęły na dnie księżyc zatonął chwilę później nastała noc potem nie było nic a ty rysowałaś statki brzeg kolejny kolejny żagiel lubię ten wiatr o słonym poranku
-
2
-
@Gosława Dziękuję pieknie
-
mój dom na wzgórzu piaszczystej drogi gdzie czas wędruje w nieskończoność ślady ostygłe nocnego wędrowca zaproszę do siebie kamień porzucony do kamienia zbiorę odnajdę promień wiary zgubiony w upiorów gromadzie tu przy drodze stary drewniany krzyż drogowskaz dla grzeszników wzniesie w człowieka Chrystusowe tchnienie
-
doczytałem się psy szczekają z książek na półce stoi buda za oknem marznie cień ostatnich wierszy merdam słowami ujadam nocą w każdą stronę
-
2
-
każdy cień ma swojego kota wystarczy głaskać słonce mówię przez sen i ty mówisz że mruczę w biały dzień
-
@[email protected] spoko, smacznego , pozdrawiam
-
jeszcze pachniało duty free staliśmy z wiatrem w stronę Sztokholmu puszyste fale topiły ostatnie kolory dnia wyspy odbijały słońce twarze ściskały się przez most dumne kaczki udawały turystów czekaliśmy na śledzie w postaci każdej i korzennej każdy ma czas sprawdź dane i zaloguj się ponownie
-
@Dag Kłaniam się i dziękuję .
-
czytam ile białych stron tyle czarnych myśli dziś jest taki dzień w kolorze zebry a ty masz nowy cover czarno na białym tym razem
-
na stole owsianka za oknem płatki śniegu zwykłe górskie i błyskawiczne
-
1
-
dziś niebo znikło kot przechadza się między cieniem miasta a ostatnim obłokiem w koszyku śpią pomarańcze po krótkiej podróży zmieniliśmy mapy wkleiliśmy swoje twarze w kolejne fotki nie wiadomo do końca kto zamówił poranny fakultet na wygasły wulkan pamiętam tylko kontrast między rudym futrem a śpiącym owocem
-
czerwone cegły rozbite między obłokami tworzą mur za zielonym światłem wieczność stary cmentarz jeszcze oddycha nie święci garnki lepią a stary Gawrycki za oknem czasem palą się znicze mrugnie okiem anioł każde słowo brzmi jak testament dziś niebo ma smak ostatniej wieczerzy
-
2
-
w teatrze trzymamy się za ręce maseczki ułożone usta w usta wgniatają uśmiech tego aktora już sobie nie przypomnę zainfekowany przez media zakwitnie w kolejnym akcie jeszcze wczoraj jedliśmy ptaki potem nastał człowiek ułożył polbruk i domalował na niebie grillowane skrzydła
-
czekam na skraju bajki a ty głaszczesz jeszcze ten sen noc się nie kończy a podróż zaczyna na rozgrzebanej pościeli kocie morze w misce ciepłego mleka mruczy księżyc
-
2
-
nic się nie zmieniło poeta stoi w oknie pragnienia uwięzione w gwiazdach tłuką się po niebie w taką noc pociągi błądzą w przestworzach po koślawym peronie wędruje księżyc podróżni śpią w swoich książkach na pustej bocznicy w metafizycznej orbicie wspomnień tłum plecaków i wiersze porzucone świt pojawia się z każdej strony