Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Father Punguenty

Użytkownicy
  • Postów

    946
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Father Punguenty

  1. Hej szumi las, Cosik we łbie migoce. Hej przyloz czas, Pyska w kuflu umoce. Kiek obyrtne sakiewecką, Parę dutków wytocę. Kiek do baru praśnę dźwierze, Piwo w śklance bulgoce. Hej duje wiatr, Dziewczę w kącie się żali. Hej kis to czart, W starym piecu dyć pali. Nie płacz Maryś, mas dukota Łowcem przedał na hali. Mas tu lajbik, mas korale Będziem razem gruchali. Hej w kącie kiep, Kiedyś byłeś towarzysz. Pudź z nami haj, Piwa z nami nawarzysz. Hybaj razem z kamratami, Popod brzyzkiem gazdować. Są 'Harnasie', ponad watrę Będziem razem hipkować. Hen szumi las, Skrzypi stara koliba. Niejeden raz Licho z lasu pozira. Hej frajerkom i harnasiom, Gajdy, gęśle grajcież im. Nie płaczcie już, bo nad ranem We łbie swąd i siwy dym. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona) * Utwór jest piosenką na motywach Marsza zbójnickiego i nutę 'Hej, idę w las' (sł. Kazimierz Przerwa-Tetmajer). Śpiewając biesiadnie, poleca się rytmicznie uderzać ciupagą (lub wyrobem ciupagopodobnym - może być Made in China) w takt melodii. Szczególnie poleca się korzystać przez współczesnych 'harnasiów' przy ognisku, zwłaszcza gdy 'Maryna' jest już wstępnie urobiona (np. za pomocą tzw. umiejętności miękkich).
  2. Prędzej ciele wyleci oknem. Słoń przejdzie przez ucho igielne. Prędzej kura wyschnie niż zmoknie. Kot miauknie i myszy się zlęknie. Prędzej krowa poglądy zmieni. Lis łup do kurnika odniesie. Prędzej tęcza w czerń się odmieni, Zaś Kapturek wilka powiesi. Prędzej Zenek zanuci jak Pavarotti, A żaba połknie bociana. Zaś Donald na Jarka weselu Zatańczy z wybranką do rana. Prędzej kanarek w garści zaśpiewa. Ze szczęścia karp na patelni zarży. Prędzej runie na Marsie ulewa. Baba wejdzie na wóz, a koń nie poskarży. Prędzej gaz się do butli wessa. Putin zwróci 'skrzynki' kurierem. Prędzej na łono wróci Odessa, Jak Zbigniew zostanie premierem. Prędzej rura się sama odetka, A Wisła zamieni się w rzeczkę. Prędzej ziemia 'na trzy' się zatrzyma, Nim poseł Braun nałoży maseczkę ! Gdy bez brody widokiem nas ubogaci - Myśl taka delikatnie mnie kręci - Sam utopi się wirus z rozpaczy I wszystko się samo odkręci. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
  3. Tak jak samiec do samiczki, Rzekł różniczek do różniczki, Na różniczkę patrząc mężnie: Popatrz, krzywą wznoszę prężnie. Pomysł taki mi się snuje, Że cię wezmę, zróżniczkuję. Nawet kwadrans nie upłynie, Zróżniczkuję po dziedzinie. Limes kusi, więc z całej siły, Raz a dobrze, jak Euler miły ! Już nie skryje żaden ciuszek Gdzie dolinka, gdzie cycuszek. Jak w nas miłość zakiełkuje, W Monte Carlo przecałkuję. Po twych stopach, brzuszku, licach Wycałkuję, lecz w granicach. A że romantycznie cenię, Nie pogardzę i podstawieniem. Nim ulegnie twa kibić krągła, Bądź mi gładka oraz ciągła. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona) * - pomysł wiersza yoteck52 Do pewnego zrozumienia wiersza wymagana jest podstawowa znajomość pojęć z rachunku różniczkowego oraz całkowego (albo i niekoniecznie...)
  4. @Koziorowska Siła rozkazu odpowiedź wymusza, Że po rozbiorze zostanie półdusza. W każdej zagnieździ się półpotrzeba, Jedna do piekła, druga do nieba.
  5. Przy ścianie za starymi meblami, Gdzie kłąb pajęczyn i puch, Mieszka i sobie nieźle poczyna Jedna z okropnych 'tych' much. Przyznaję - sprytnie się umieściła, Pod osłoną gazet i szmat. W dzień cicha, przed światem ukryta - Śledzę ją z góry od trzech lat. Tylko z wyjątkiem nocy i ranków, Gdy śpię odwrotnie, czyli na gębie. Gdyż brzęczeć zaczyna upiornie, Z pierwszym rannym gołębiem. Jedną paskudną ma cechę : Gdy w człeku plącze się duch, Nie wiedzieć czemu w gadzinie Jest zdrowy - jak bywa wśród much. Brzęczeć zaczyna niewinnie, Kręgi zataczać ponad tapczanem. By zdradziecko nurkować jak sztukas. Prosto w nos o czwartej nad ranem ! Próbowałem wziąć ją na cukier, Lub lep wyłożony w miseczkę. Lecz sprytna cukier zeżarła, Więc na noc włożyłem maseczkę. Gdyż za nią potęga się kryje - Jak twierdzą osoby znane. Maseczka przed każdym ochroni, Przed każdym czynnym szatanem. Niestety mimo zasłon na twarzy I potęgi nocnej udręki, Podstępnie w nos wejść potrafi Bez względu na szybki ruch ręki. Może znajdzie się jakiś mocarz, Który węzeł gordyjski zerwie. Niech Władca Much skinie berłem, Niech potworne bzykanie przerwie. W miarę walk narastała wątpliwość, Lecz przekonanie teraz wręcz mam, Że mucha to upierdliwa wybitnie, Wśród wszystkich much jakie znam. Może weźmie ktoś sprawę w swe ręce ? Politycznie, sprawnie nagłośni. Niech Rząd się weźmie, coś zrobi, Rozwiąże problem muchy nieznośnej. Trzeba śmiało petycję napisać, Oprzeć na liczbach albo szacunkach. Czas od Rządu żądać dodatku Za sen w bardzo ciężkich warunkach ! Jeśli nie, za obrót sprawy nie ręczę, A głosy zgasną, jak śpiewy po rosie. Zamiast tego wstaną wściekli rodacy, By rozwiązać kwestię much w nosie. Wezmą żonę lub męża rodacy, Lub kolegę by rozmach swój wzmóc. Kupią packi nowe na muchy I czwartą plagę zaczną much tłuc. Jak wytłuką uparte robactwo I złość poza tapczan zepchną, Wystawią nosy na rześkość poranną I pełną piersią wreszcie odetchną. Z życzeniem na bok się obracam, Choć wiem, czy pełnia lub nów, Wyfrunie z dziury poczwara, By furczeć, by brzęczeć nam znów. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
  6. "..a do tego ukryć muszę Myśli swe pod kapeluszem, Ciężkie czasy, dziwne czasy Panie mój! " Jakże to aktualne, psiakrew......?
  7. @Marek.zak1 ....ale nie 107 km/h . 60-70 OK.
  8. Płomienny polityk z Gdańska, miasta O którym Danzig, zwykł mówić i zwał, Do Warszawy na weekend się puścił. Samochodem własnym - sam chciał. Już, już woń czując i posmak stolicy, A w zębach przydrożnej smak kawy, Nacisnął -Tfu!- Mocniej na pedał, tak Gdzieś w okolicach rogatek Mławy. Licznik, więc żwawo ruszył na prawo, Kiedy w radio Bacha leciała kantata, Lecz im mocniej na pedał naciskał, Tym mocniej naciskała prostata. Zarechotał, mknąc, widząc w duchu, Jak Prezes po kocich łbach chodzi. A że przypadki chodzą, tu się rozmarzył, Gdy się potknie, 'jego owoc się zrodzi'. Nim owoc dojrzał, patrol się zrodził, Który czekał frajerów, co dają w gaz. Suszarką skwapliwie wysuszył, jemu Portfel na pięćset minus - w sam raz. Na dokładkę nieszczęsny zapomniał, Jak się na wiecu sierdził i grzmiał, iż Pewien facet jeździć nie umi, a teraz Nim samym bez prawa jazdy się stał. Mizerna powiastka ma i swój morał, Pod rozwagę politykom - niecnotom, Gdy ktoś szybko rwie się do władzy, Po objęciu zwykle chadza piechotą. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
  9. @jan_komułzykant ? Nie do końca, tamto było ideą, a tutaj masz zastosowanie.....
  10. Sczepiłem się kiedyś z kobietą Lecz ciut garściejszą niestety. Wszak taka dziś moda panuje, Na którą chorują nasze kobiety. Kiedy klimatu owinął nas całun I zaświerzbiły tak usta, jak dłonie, Szepnęłą: Książę mój jednej nocy, Chcę śród nocy, tu na balkonie. Jako że nie gustuję w igraszkach, Ze słowikiem w tle i pod chmurką, Bez wstępów zająłem się żwawo Na tapczanie uroczą jej dziurką, Do której już pukał pan Sztywny, Gdyż stał od kwadransa jak kłoda. Wszedłem aksamitnie i gładko, Tak jak w usta słodka renkloda. Dalej, już bez zbędnych pieszczot, Wskutek tarcia, gorących całusów Za obopólną zgodą w chwil parę, Doszliśmy razem do konsensusu. Pamiętaj, więc że jeśli chcesz mieć W życiu ciało swe zdrowe i kości, Miast przyjąć kolejną szczepionkę, Zaszczep się szczyptą miłości. A jeśli przy tym będziesz miał wybór Z orszaku, która panna piękniejsza, Niech ta będzie nocy wybranką, Która mniej piękna, ale garściejsza. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
  11. @Sylwester_Lasota ...3m się ????
  12. @Sylwester_Lasota starałem się nawiązać do swoistego zielonego szaleństwa, z którym mamy obecnie do czynienia. Jako kanwę wziąłem na 'warstat' Tuwima, z uwagi na wdzięczny temat i powiązanie z niesłusznym politycznie węglem. Napisałem jak umiałem. ? . Ps. ..a poetą nie jestem. Daleko mi do mistrzów/rzemieślników słowa.
  13. @Sylwester_Lasota ...niestety nie byłoby ślicznie, bowiem węgiel/(U235 - ale nie u nas) plus para jest jedynym powszechnym sposobem na ruch i bez znaczenia jest tutaj 'przełożenie' konwertywne pomiędzy kotłem a 'kołem' za pomocą sieci i maszyn elektrycznych. I o to tutaj chodzi.......?
  14. Stoi na stacji lokomotywa. Ogromna, blaszana i spolegliwa. Kupa żeliwa. Daremnie stoi, bo już nie sapie. Choć nieruchoma parą nie chrapie. Brrrr - jaka zimna ! Chłodna jak grób. Krypta grobowa. Żelazny trup. Choć zmierzch zapada, Choć kogut pieje, Choć maszynista wodę w nią leje, To gwizdka bez pary nie usłyszymy. Ani we wiosny, ani też w zimy, gdyż Nikt więcej węgla pod kocioł nie sypnie. Więc stoi cholera i ani zipnie. Jeszcze wagony podoczepiali ! Lecz tylko czterdzieści, więcej się bali. A w każdym wagonie też kupa ludzi, Ruszyć, dojechać do celu się łudzi. Wśród pasażerów nie ma grubasów, Ni fortepianów, ni kontrabasów. Próżno by szukać, czy jest atleta. W zastępstwie mięśnie pręży kobieta. Żadne tam konie, żadne tam świnie, Nawet nie wspomnę o wołowinie. W trzecim jakieś wychudłe Victorie Siedzą i liczą tłuste kalorie. A tłoki martwe i pusto w baku I tyle wagonów wisi na haku. Więc czemu nie rusza, czemu nie pędzi, Czemu maszynę na kołach coś więzi ? A temu, że z węgla do kotła żar wchodzi, I wodę w komorach podgrzewa, nie chłodzi. I grzeje bąbelki, co w wodzie buch, buch, Aż pary prężności pojawi się duch. Ten duch, co się rurami do tłoka przeciska, A tłok wraz z tłoczyskiem na dwie strony wciska I z masą się para bierze za bary, Wraz z tłokiem przesuwa żelazne wiązary. To belka stalowa nie raz hartowana, Na czopy nabita, do pchania, ściskania, Gdy koło z wiązarem raz w górę, raz w dół. Stąd moment na kołach tak silny jak wół. Lecz tak się nie stanie. Będziecie, więc stali. Gdyż węgiel wynieśli, zamknęli, zabrali. I choćbyście żagle dopięli z łopotem, Sto razy sprężynę kręcili z hurkotem, Siadł ktoś na dynamo i się natężał, Bez węgla, bez pary - nie ruszy ten ciężar. Wie to kolejarz, który stanął w półkroku, Pokręcił głową, podparł się w boku. Nic nie rzekł. Rzekł za to dzięcioł i w lesie zastukał. Kolejarz westchnął i w czoło popukał, A tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!... YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
  15. Pierwsza , dostojna, lecz i zawrotna. U jednych wściekłość, u innych brawa Wzbudza, gdy błyszczy w złotej koronie, Ni mniej, ni więcej jak omen - to sława. Bez sławy sukcesy są 'mikre i przykre'. I życie przepływa jak smuga szara, Lecz kiedy wieniec przystroi skronie, Fałszywe nuty stłumi spryciara. Drugą w szeregu jest polityka. Strasznie kapryśna to kochanica. Bądź, jaką dziurę zapełni zachcianką, Za nic, ma rywalki - ta zazdrośnica. Z niej ołtarz doświadczeń cały wyrasta, Gdy od dziecięcia uniki ćwiczył, Uzasadniając kolegom w szkole, Że nie skradł księżyca, ale pożyczył. Trzecią kochanką jest chytra intryga. Pojawia się nagle, czasem niechcianie. Wypełza cicho, jak czarny pająk. Oplata siecią i niespodzianie. Sięga się po nią, gdy pili potrzeba, Gdy ciemne nad głową zbiorą się chmury. Gdy druga pokus nie spełni, nie sprosta, Czas użyć podniet Koryntu tej córy. Czwartą istotną jest faworyta, - z nią diabłów zatrzyma, inne pokona - Wzmaga ciągoty, wiśnia na torcie: Mała, ruda laleczka - typ Donald. Zawsze, gdy brak konceptu doskwiera Zawsze, gdy pustka bezpłodna dotyka, Kołysze i w oczy laleczki patrzy, I z nią się budzi, i z nią zasypia. Kwartet kochanek podałem na tacy, Lecz gdy jest powód, nie kończyć wiersza, Bez zbędnej zwłoki cynk proszę dać mi, Pojawi się zwrotka ostatnia lub pierwsza. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
  16. Jeśli zasłuchasz się w zgęstniałą ciszę, Tak mocno, aż usłyszysz szepty traw, Namiętność w nas zadźwięczy, zakołysze, Jak ciepłem słońca zalany chłodny staw. Z niej wyplotą się promienie uczuć ciągłe, Ażeby na wrzecionie czasu wątki pleść. Aby spragnione ciała się dotknęły wątłe I żeby pocałunki pierwsze w ciszy nieść. Bez lęku wyciszeni w naszych ciałach, Nabierze barwy skóra w mleczny róż. Od świata pustka odgrodzi nas jak skała. Od słońca żaru lub gwałtownych burz. W tych małych miejscach cicholubnych, Gdzie ptasi śpiew kołysze wiotki strąk, Jak dwa owady w żądliwościach zgubnych, Będziemy pili rozkosz z ust i naszych rąk. Krew rozkosz poniesie nam przez skronie, Dopóki kos w upojny zasłuchany trel, Nie powie nam czy miłość w nas zapłonie, Póki nie skończy, nie oderwie się od drzew. Dopóki w serca nie wedrze się spełnienie, Póki miłosny wątek się nie skończy pleść, Chcę poczuć każde ciała twego drżenie Oraz siebie cząstkę w twoim ciele mieć. Chcę czuć jak płynie obok czas miłosny, Kiedy na parę sekund zapłonie wokół świat. Widzieć twe lśniące oczy, być zazdrosny; Chcę patrzeć, czuć jak rośnie święty kwiat. Kiedy z zastygłej nocy wyjdziesz ukojenia, Zapomnisz, choć na chwilę szczęsny czas. Gdy usłyszysz bicie serca, bez wzruszenia Pojmiesz, że miłość owładnęła i jest w nas. Zapomnisz próżne ścieżki beznamiętne. Zasypiesz i zatrzesz swój bezbarwny ślad. Porzucisz wszystko szare, obce, obojętne, Aby powrócić z nieczułego w czuły świat. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
  17. Father Punguenty

    Gra w skojarzenia. :)

    Ciocia Chrum-Chrum.
  18. Są tacy. Np. Niejaki Korwin poseł Mikke z 'przydatkami'.....?
  19. Trzeba być twardym-oznajmił polityk, Tu się nabzdyczył i wypiął swą pierś. Dla dobra przyszłości, dobra narodu Jam gotów znojów jest wiele znieść. Za gardło nas dusi problemów hydra. Gdzie jeden załatwisz, wyrasta sześć. Lecz program na to mam już gotowy I tutaj trzy po trzy rozpoczął pleść : Kompletnie podatki obniżyć do zera. O zdrowie narodu codziennie dbać. Wydatki wszystkie trzy razy podnieść. Wszystkim nie pięćset, lecz tysiąc dać. Gdy mówią, nie można, rada jest taka : O prawdę walczyć, przy prawdzie tkwić. Moja jest prawda, więc mnie słuchajcie, Twardym powiadam, twardym trza być ! Dla wszystkich zatem sugestia jest taka : Obietnic nie słuchać lub czytać na wspak, Gdyż przed wyborami polityk jest twardy, Lecz po - jak w miłości - kompletny flak. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
  20. Zaledwie lśniące główki portu mijamy, A chief stanowczo cała naprzód każe. Wiśniowe światła z nostalgią żegnamy, Cel mając przed sobą, potulni żeglarze. Przez oceany, przez morza sine w dali, Kędy konchy muszli na dnie śpiewają, Tam mkniemy, mimo wód wezbranej fali, Mimo burz i syren, co we mgle wzywają. Choć ciasno nam pod ścianą z blachy, Zimno, wiatr bezmiaru wód nie głaszcze, Chociaż drwią z nas rozmaite patałachy, My rżniemy prosto w Lewiatana paszczę. A w każdym porcie zawijamy z fasonem. Czy Singapur, Dhaka - nawet nie liczymy. Gdzieś ktoś liczy, ktoś wydaje mamonę. Kil znaczy wodę, zaś mila rejsu godziny. Jeszcze jeden przesmyk, cieśnina, a za Burtą jak na filmie się przesuwa Sahara. Znów zadygocze na bębnach windy lina. Na czas będziemy, chief nie śpi i się stara. Wreszcie gwizdek, hol pręży się na biegu. Przyjaźnie mrugają czerwone portu główki. Pirs końcowy, cumujemy do brzegu, skąd Pozdrawiają: chińskie, za dychę, tenisówki. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
  21. Pan poseł, co się rudym nie kłaniał, Niejaki Borys - ksywa Ruska Budka, Na konferencję chwacko przystąpił, By popłynęła z ust gadka krótka : PiS każdą kieszeń sobie napycha Tak, że zgliszcza zostają POPiS - ie. Kraj nasz bezprawny jęczy, usycha. PiS kraj nam niszczy, tak zdaje mi się. Praworządności, miast 500 i sznapsa ! Użyźnim krainę i wyrwiem spod suszy ! A Kaczorowi na goły my damy klapsa, By Sasinowi następnie oberwać uszy. Zaś Marek niejaki - ksywa Perukarz, Też poseł, co się rudym nie kłaniał, Na konferencję nieśmiało przystąpił I głaszcząc kota rozpoczął jak łania : To my zawsze z naszym ludem bylim. Dla szczęścia ichniego nasza reforma. Nie było piniendzy, my równo dawalim I pamiętajcie - na nie, była Platforma ! My budujemy, choć wiatry ze wschodu. E-wozy wam damy lepsze od Muska. O jądrowatość zadbamy narodu, więc Pamiętajcie, jak za Hitlera było i Tuska. Trochę się zmęczył, trochę mu zaschło I krawat upijał mu spod mundurka, Więc na tym skończył, swój róg opuścił. By zwilżyć usta, wpadł do Mazurka, gdzie właśnie biesiada wesoła trwała. Tam niedaleczko, w lokalu, ukradkiem. Gdzie między śledziem a czystą z lodu Na Ruską Budkę się natknął przypadkiem. Dogadzał sobie tak intensywnie, aż Gęba nad stołem świeciła czerwona. Wraz z gębą Budka się słaba chwiała, Lekko wstawiona, lecz niespalona. Na okoliczność nie mając względu, Przybili piąstki wstawieni z deczka. Partyjnym witając się pocałunkiem; W ręku każdego pełna szklaneczka. Lecz już do Rudego wieści dotarły, Do tego, co się nikomu nie kłaniał I już od Kaczora telegram otwierał : 'Piękny scenariusz.Weź, zawieś drania.' Gdy na teatrzyk spoglądasz Polaku, Tyrając ciężko, gdy kredyt Cię łupie, Szklane okienko wywal na śmietnik, Raz do cholery mając ich w d……e ! YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
  22. Nie wiem, czy ktoś w sobie problem nosi, Nie wiem, czy podobne ma o tym zdanie. Lecz podjąłem decyzję i mam to w nosie. Czas walnąć pięścią i postawić pytanie. Wiem - w eterze pytań nadmiar i klęska. Tu i ówdzie rój myśli skłębionych się roi. Lecz dmie ponad jak fanfara zwycięska : Komu na tym zależy i kto za tym stoi ? Bo to ważka materia, która żąda odwagi, Przez różnych typków dęta i odmieniana. To, bowiem temat najwyższej jest wagi, Przy której znikają pomniejsze pytania. Wskutek rzucanych kłód oraz cenzusów, I tutaj jedynie słuszna historia się kłania, Płonęły stosy i dyndały setki korpusów, By nikt nie mógł postawić tego pytania. Nieważne są fakty na tle szarym lśniące, Nieważna przyczyna i skutek, i zasada. Jak i trybik, który wątpliwości gasi tlące, Ale ważna zasłona, która ważne zasłania. Naprzeciw złu, wbrew czarnym armadom, Niech miecz wzniesie wichrzyciel młody. Dziś ja, bez względu na kundelków stada, Rozetnę pytaniem zasłony i odwalę kłody. Bo męstwo, entuzjazm współtowarzyszą, Nawet krztynę odwagi wciąż zachowałem, Wiec idę na ostro, niechaj wszyscy słyszą, Że stawiam pytanie. Jakie?...zapomniałem. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...