Wpadłam w jego sidła zbytnio pewna siebie,
przez brak przezorności i poczucie siły;
a zwodnicze ścieżki ku niemu się wiły,
któż zatrzyma serce, jak się rozkolebie?
Wpadłam w jego sidła, gdy za późno było,
by zdrowy rozsądek na ratunek wołać;
niczym odurzona przez magiczne zioła
dotknęłam marzenia, co się tylko śniło.
Wpadłam w jego sidła, co jak pajęczyny
rozsnuwał przebiegle myśli odgadując;
cieniuteńkie nitki tak wolę krępują,
jak żeglarskie sznury i stalowe liny.
Wpadłam w jego sidła - jestem omotana,
pochwycona z nagła, słodko wpółprzytomna,
tak uległa, chociaż przed chwilą niezłomna,
chwiejna jak skąpana w powodzi szampana.
Wiersz zainspirowany przez @Waldemar_Talar_Talar