Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Luule

Użytkownicy
  • Postów

    1 591
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    12

Treść opublikowana przez Luule

  1. Heh zakończenie zaskakuje:) A skoro niemal w każdym wierszu wieją u Ciebie wiatry helleńskie, to takie stuknięcie odgaduję fundujesz sobie niemal codziennie, albo tamto zostało:P Idąc dalej boczną dróżką, fantazjuję sobię, z racji na imię - Cezary - w temacie starożytności pasowałoby bardziej być Ci bliżej Rzymu, no ale serce nie sługa:D Co do wiersza jeszcze, to dwie pierwsze zwrotki najbardziej mi pasują i czuję jakby ten początek nie zakładał dalszego połączenia ze starożytnością, tylko jest sztubak wolny, wędrujący, taki Stachura w górach:) I przyznam, troszkę było mi żal, że dalej z tym Edwardem nie powędrowałam. No ale Tyś Czaru, nie Edward, i z Tobą też lubię wędrować:)
  2. Dla mnie głównym celem tego wiersza jest zabawa słowem, formą, metaforą - chęcią powiedzenia o czymś normalnym (tu o przeciwieństwach, skrajnościach) w sposób nietypowy - i taki cel jak dla mnie osiąga + oprócz zabawy jakaś myśl na końcu jest chyba zawarta;)
  3. nie chodzi, że naprędce dosłownie, że na kolanie, ale po prostu parę miejsc mnie gryzie, że można by jeszcze nad nimi pomyśleć. Bo myśl i obraz z wiersza jest ciekawy. Ale tylko ja mam jakieś uwagi, więc może to niszowe odczucia. Ja jakoś warczę na np. takie przerzutki :)
  4. Org nie działał cały dzień, naprawili dopiero po 22. To tylko przezroczysta piłka akurat do dłoni, w niej małe kuleczki, np. rozmiaru nasionek chia (szałwii hiszp.). Tak to widzę, a nie jest to wytwór na potrzeby wiersza, ale taka moja dziwna wieloletnia już teoria interakcji międzyludzkich. Zawsze jak rozmawiam/myślę o wpływie bezpośrednich i pośrednich czynów na innych, to gniotę w myślach taką piłkę. (Ale zapewne to odejdzie, bo często jak coś opiszę, to to znika:( może to znak, by nie pisać:P). Pzdr
  5. Dzięki beto, cieszę się, że pasuje:) (śmiej się, śmiej, a ja rozdarta jak Werter:P Obco mi było z nowym, choć z wielu względów był właściwszy - tak czy inaczej wykorzystałam limit 3zmian przysługujących w okresie 50dni:P Zostały w razie huśtawek opcje zmiany zdjęć, chyba bez ograniczeń ) Pozdrawiam
  6. piłeczka z lateksu w niej miliony różnokolorowych mikrokuleczek chropowate lub gładkie twarde kłujące miękkie świetliste i czarne czepliwe jak dziady ugniatana tworzy interakcje pod mikroskopem dostrzeżesz uśmiechy smutki łzy i jak zmieniają się kolory i tekstury czasem wśród kulek jedna zaświeci mocniej nieświadomy latarnik odpala kolejne latarnie w sercach ciemnych ulic gdzieś dalej kulka-kałamarnica puszcza atrament tankowiec z wyciekiem ropy zatruwa umysły na wielką skalę dlatego warto (choćby tylko?) zacząć od siebie :)
  7. Witaj. Coś ciekawego w tym wierszu jest, jak dla mnie, ta ostatnia zwrotka - rezonuje:) Pozdrawiam
  8. Hej Deo, dawno Cię nie było, obstawiam sen zimowy przy -15st. z budzikiem, gdy już na plusie jest za oknem. Do tego widzę śniły się wakacje:) Pozdrawiam:)
  9. Ciekawa analiza z tymi genami i cały wiersz, jego historia, choć właśnie bardziej z tych komentarzy zinterpretowane. Nie znaczy, że wiersz jest zupełnie nieczytelny, ale wskazanie imienia daje więcej znaków zapytania, gdy inni nie mają szans wiedzieć o co/kogo chodzi. Ja osobiście jak widzę 'Adama' to jakoś od razu tego od Ewy przywołuję w myślach, a jeśli to nie on, to już ciężko mi się domyślać dalej - kim ów może być (plus zastanawianie czy wiedzieć powinnam). Smutne dzieje i ponure 'konsekwencje', jakoby ród... (wybacz beto) modliszek?
  10. Witaj Waldemarze. Ogólnie zamysł wiersza, jego scenariusz, jest ok, miły, (jeśli rzeczywiście tak płonie, to wspaniale), ale montaż, jak dla mnie - w stylu picasso. Tak jakby naprędce zanotowane i wstawione. Wybacz, odczuwam to jak poniżej:) Ale pozdrawiam serdecznie:)
  11. Nie był, w konkursach są jakieś nagrody, np. żywa gęś:P nie-traktuj-tego-JAKO-itd. To wychodzi, jeśli już, że ja wygrałam, bo Kocie-Andrzeju wskazałeś na jeden z moich tytułów. Zwał jak zwał, dziękuję za uwagę, gdybym Janko znała Twoją podobiznę to narysowałabym podium;)
  12. Heh Fajny pomysł, takie trochę hasło reklamowe Mnie też najbardziej kusi. (taki tytuł). Zmienię więc. Dzięki Wam obojgu za chwilę, sory za zawracanie głowy, Janko- nie traktuj tego jako przegrany konkurs:D
  13. A, mam do Was jeszcze pytanie. Miałam nietypowo problem z tytułem, wstawiłam taki, ale nie wiem czy jest zachęcający. Może miałby ktoś jakiś pomysł? Ja coś kombinowałam w klimacie ostatniej strofy, nawet myślałam o cytacie z Grechuty: 'Osiądzie ziemia w bruzdach ręki'?. Ale chyba przekombinowane. 'Spotkanie teoretyka z praktykiem', 'Spotkanie'... ?
  14. Przyznaję się, odpadłam przy pierwszej zwrotce z tym liczeniem. W planie był biały, ale tak się złożyło, a że trochę wsią powiało, do tego taka powiastka, więc poszło. Rymy tu często prostawe, ale mam nadzieję, że do wybaczenia;) Dzięki @beta_b, nie mam nic przeciwko wskazaniu, też kilka (?) widzę, ale zawsze lepiej oceni ktoś kto tekstu nie czytał subiektywnie sto razy, może niektóre mi zupełnie umykają. Dziękuję Alicjo:) Hehe dobrze więc, że nie jak jazda na byku, ale znaczy, że też nie są to malutkie wyboje jak myślałam (prawdę mówiąc miałam nadzieję, że jest w miarę:P). Już przy ostatnim rymowanym wierszu miałam sporo uwag i porad, wiem, że tutaj strofy nie są równe względem siebie i średniówka też mi ucieka. Ale to nie znaczy, że uważam, że niedociągnięcia mają zostać. Dłubałam w nim kilka dni, ale podłubię jeszcze, jak będzie opcja poczytać zupełnie na głos, a nie szeptem heh. Powalczę ze średniówką, bo zapewne o to najbardziej chodzi? Dzięki za pozostałe 'komplementy':) Wiersz może nie ma pouczać, bo morał nie jest jedyną słuszną racją, ale przedstawia taką moją wewnętrzną refleksję (i trochę walkę) z dwoma skrajnościami. Czasem pięknie się mówi o tym jak chcemy, jak powinno się żyć, a w praktyce wygląda to inaczej, albo teoria wcale nie jest wdrażana, bo zajęci jesteśmy rozmyślaniem - jak żyć. Czasem ci, co nie mają czasu dumać- są bliżej ziemi, bliżej słońca, bliżej siebie:) dzięki! Dzięki @kot szarobury ,cieszę się, że się podoba. Tak, to w ogóle chyba moja pierwsza fikcyjna powiastka, wreszcie nie jestem PeeLem (ale teraz widzę, że nie do końca hehe), do tego nadałam fiszkę 'fantasy', bo w taką nagłą przemianę trudno uwierzyć, ale kto wie, z tego chłopa w końcu był fajny i dobroduszny chłop, mógł oczarować:) Pozdrawiam
  15. (Uwaga, twór ma 60 wersów) Nieopodal kamienia, co leży od dziada przy miedzy, spotkały się dwa światy. Przebita opona - losu przypadek czy chichot, na szosie spękanej, a we wsi dwie chaty. Bez zasięgu telefon nieczuły na prośby i szepty, i krzyki, szału rozognienie. Rozluźnił się krawat, zmierzwiły włosy - aż dźwięk traktora przyklekotał nadzieję. (szepnę jeszcze - pan niebagatela, o życiu felietony i szczęściu teorie, w ciągłej refleksji - dokąd świat zmierza, szuka - nie błądzi, wszystko wie dobrze). Spojrzenia oczu przecięły chwilę obopólną niechęcią i stereotypami, - z burakiem dogadać miał się miastowy, - szczurkowi trza pomóc, trudno, też człowiek. I pomógł chłop, choć czasu miał mało, pominę szczegóły i koleje naprawy, przy tym kręceniu i wspólnym siłowaniu, o sobie jeden i drugi napomknął (spytany). Wielkomiastowy mówił nieco z góry, że doktor, nie lekarz, a tam, pan nie wiesz. Za ogon musi wciąż trzymać trzy sroki, czas go więc goni, prosi by prędzej. A chłop zaczął, powoli, w swej mowie: ja to, panoczku, ksiunżek nie zaznał i ni mam czasu na jakieś teorie, gdy od świtka po wieczór ciungle obrabiam. A Wieśka, kobita dobra i schludna, robotna panie, oj, jak jej z oczu patrzało, jej jasne włosy były mi kłosem, a ślipia chabrami, to rzec jest mało. Miłość? Bo ja wim, a tam, dyrdymały panoczku, ona mi studnią, co wodą poi, bez niej byłbym na patyku gałganem, co ma stać w sadzie i straszyć wrony. Ziemia i źwierz rytm nam wyznacza, w pocie i znoju mijają godziny, a jak sie udo, że czas jest łaskaw, siundziemy na ławce i patrzamy w brzeziny. I miastowemu serce weselej zagrało, jakby po latach spotkanie dwóch braci. Szczery uśmiech i pomoc (nic nie chciał, za darmo), złudne się stały hasła z rozprawki. I poczuł się nagle tak ubogi i mały (choć mógłby kupić wieś tą i drogę), wejrzał w siebie i otworzyły się gały, które dotąd przecierał i mrużył, dziś to wie. Pisząc o życiu, a żyjąc pośród ludzi zamkniętych na siebie, a otwartych na zawiść, z żoną u boku, co go nawet nie lubi i dziećmi co śpią już zanim się zjawi. * I tak los podmuchem wilka rozchwiał słabe i kruche spoiwa, runęła wieża wyniosła i samotna, jej więzień słodyczą zasmakował ciężar. Cegła po cegle trudem rąk, nie czoła, postanowił zbudować od nowa siebie. I przestać szukać szczęścia w teoriach, przez ziemię w bruzdach rąk - poczuć w sobie - Ziemię.
  16. Wiesz, w pierwszym czytaniu to wyobraziłam sobie, przepraszam, buzię po chemioterapii i tu mi myśl kołowała, że jest to coś bardziej intymnego. Ja akurat jakiś czas temu czytałam o tym obrazie i się napatrzyłam, ale i bez tego pewnie szybko się kojarzy. Tym bardziej podoba mi się ostatnie 6 wersów wiersza - dodane od siebie.
  17. Haha! A tak gdybam, o jaką straszną postać Ci chodzi, skąd to wzięłaś MaksMaro, i pstryk, Munch wita:) fajny wiersz i dobrze, że to tylko (?) obraz. A więc wolę Twoje nierymki, tak przy okazji:) Pzdr
  18. W sumie w poezji prawie każdy jest w jakiś sposób samoukiem, studiów na to chyba nie ma. Więc zostają warsztaty i to podpatrywanie, choć to też mi nie do końca pasuje jako stwierdzenie, bo kojarzy się z powtarzaniem czyjegoś sposobu, stylu, połączeń słów? Często nieświadomie. No i uwagi innych, bardzo cenne (jeśli konstruktywne i celne). W dzisiejszych czasach trudno o oryginalność, gdy prawie wszyscy umieją czytać i pisać, gdzie w każdym kraju jest ileś tysięcy poetów, wierszokletów, czy pisarzy i każdy splot słów, metafor, mógł już powstać tysiące razy. Tak czy siak nie mam zamiaru się tu sprzeczać o nic, mam po prostu ciut inne podejście. Na szczęście nie żyjemy w czasach, gdzie np. jedyną uznawaną formą wiersza jest 13zgłoskowiec, a reszta to grafomania. Choć zapewne są i tacy, co nie uznają niematematycznych tworów. Oxyvio, wiem o czym mówisz z komentarzami niektórych z reguły nowych na forum- to taka reakcja, gdy ktoś się doczepi do wspaniałego przecież utworu. To jest taki pierwszy szok, że inni nie odczuwają naszego pisania tak jak my sami i że coś im nie pasuje, proponują zmiany, z początku dziwne uczucie, bo może nikt wcześniej nie wchodził z butami w wydawałoby się nasz skończony i poukładany wiersz. Co do czytania- ja długo nie mogłam znaleźć poety, który by mnie urzekł więcej niż jednym wierszem, w ogóle żeby urzekł, co nie ukrywam, zniechęcało do czytania. Ale w końcu się udało. A teraz od 3mscy czytam Was tutaj, albo piszę nowe, no i brakuje mi już czasu na inne czytania;) Ithiel- 'pasterz gwiazd' może być;)
  19. No więc nie do końca:) Tak, macie z Oxy rację ogólnie, gdy mowa o warsztacie. Też pisałam, że nie chodzi o to, żeby nic nie czytać, ale tu troszkę zbuntowało mnie to zawężenie. Wiem, że to może być metafora ogólnego oczytania, ale ja to odebrałam dobitnie, nie wiesz co to jest akurat to, nie tykaj się pisania. Co do piano, nie musi być to walenie w klawisze i nie porównuję do bycia lepszym od wielkich. Ale są tacy, co mają w sobie tyle dźwięków, metafor, słów, że mimo braku posiadania wiedzy, zrobią coś lepiej od 'warsztatowców', bo mają w sobie to flow i oryginalność. Sama byłam świadkiem pięknego progressu gry na klawiszach, szczękę zbierałam z podłogi... Ktoś może czytać 10 wierszy dziennie, a o księżycu nie umieć samemu napisać nic oprócz zapożyczonego 'słońce bezsennych'. No ale to moja wizja, może zupełnie niesłuszna, albo po prostu druga strona kijka:D Natomiast zgadzam się z poszerzaniem wiedzy, techniki itd, np. w sporcie - gdzie można być najlepszym na setkę, ale nie pobiec dłużej niż przez 15minut, bo trzeba nauczyć się oddychać itd. Ale nie skreślam tych nieoczytanych, bo potrafią zaskoczyć intuicją i pomysłem. Pozdro:)
  20. dokąd zmierzamy? może stojąc w innych kaloszach grzęźniemy wciąż w tym samym bagnie ze schematu w schemat po krzywych interpretacji w toń trzech czarnych kropek i 'haków zapytania' wierząc w wizje żadne lub wszystkie iluzję iluzji czy może okruszki prawdy z których złożymy kiedyś puzzle z chlebem albo płonące żyrafy Pzdr:)
  21. Witaj. też na początku myślałam, że to 3osoby, ale to jest moim zdaniem nocna refleksja nad swoim życiem, w łóżku, samemu ze sobą i tymi 3światami. Bo dla umysłu są to trzy różne światy, do których - racja - warto zajrzeć, by zespolić w jedno:) podoba mi się zamysł wiersza. pozdrawiam
  22. Tak, nie odczytuję tego jako zamknięcie w 4ścianach, ale zamknięcie siebie na świat. Choć ten adres ściąga bardziej w temat nieruchomości:) no chyba, że chodzi o ruchomość - ciało - jako adres duszy:)
  23. Ogólnie wiersz mi się podoba, miło płynie, 'krągła brosza' uśmiechnęła najbardziej, czuć trzepot skrzydeł. Ale mam bunt, może nie zasłużony, ale... Nie sądzę, że aby móc wziąć długopis, tudzież gęsie pióro klawiatury, trzeba być alfą i omegą w zaznajomieniu z poezją każdej epoki. Zawsze ktoś nas zagnie, nawet mimo znacznego oczytania, że np. 'jak to-to nie czytasz Byrona?' Oczywiście nie sądzę, że nie trzeba nic czytać, bo skoro lubi się poezję tworzyć, to powinno się też lubić ją czytać. Ale czy idąc tym tropem - muzykę ma prawo robić tylko ten co zna nuty i jest po szkole ? A gdy usiądzie ktoś bez nauki do klawiszy pianina i po jakimś czasie samouctwa odegra z duszy coś, co się nie uda stworzyć tym obeznanym? Które wiersze są bezwzględnie potrzebne, mówią o czymś ważnym, a czy gdy ważnym choćby dla autora, to w ogóle ważnym dla kogoś kto przeczyta? Czy to będą wiersze w których szeleszczą szepty i wołają tonie - dla uszu ucztą będąc, czy ku przestrodze fraszki, czy hymny, czy krótkie, techniczne, małopoetyckie formy, ale z głęboką refleksją. Tak sobie Czaru gdybam, jak zawsze patrząc na drugi koniec kijka:) pozdrawiam
  24. Coś mi się spodobało w tym wierszu, przykuło. Ale jest jak dla mnie, troszkę ulotny, nie do końca wiem, czy łapię:) Ja to sobie układam tak, że ludzie są pozamykani w swoich domach jak klatkach to jakby o stabilizacji? 'Serca z papieru' dwojako, jako takie słabe (?) albo papier jako banknot. Pozamykani w swoich pozornych luksusach, pozamykani na świat i przyrodę, gubimy to co w tytule. Jedynie trochę mi ten koniec nie gra w takiej formie. Bo jeżeli wiersz jest dezaprobatą zamknięcia się, to myślę, że trzeba by wylecieć za uleciałą radością i ją złapać. Bo jeśli ją zatrzymać np. na skraju okna, to znaczy - być wciąż w tym samym miejscu. MaksMaro, tak sobie gdybam, może źle interpretując cel. Pozdrawiam:)
  25. Witam. Tak, inwersje będą pozmieniane, ale nie wiem jeszcze, czy wszystkie. Być może niestety mam taki nawyk, to chyba jakiś wieczorny patos tak rozstawia słowa :) dziękuję za komentarz
×
×
  • Dodaj nową pozycję...