-
Postów
1 591 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
12
Treść opublikowana przez Luule
-
A więc niech tak będzie, skoro się dobrze kojarzy, to dobrze:)
-
Osobiście też bym nie chciała, choćby od momentu, kiedy umysł już wygaśnie...no ale to nie taki prosty temat, gdzie jest ten moment i granica...
-
Ok, to fajnie, że chociażby Ty nie odniosłeś takiego wrażenia, bo przecież ile można o tych żaglach, falach, wiatrach. Ale cóż, to wciąż silna i aktualna metafora życia. Daję mięsko, daję, ale ona by i całego fileta zjadła! tak mniemam. Heh właśnie wskoczyła na stolik i poczęstowała się niezjedzoną przez córkę wątróbką;) Oj, moje nie chcą mi tak same z siebie wejść na plecki, widocznie jeszcze za mało bolą...
-
Dziękuję, w kwestii serduszka, to wolę wierzyć, że skoro już jest, to zasłużenie, że coś tam się spodobało:) Nie wiem czy zaczynam, ale zauważyłam, że jak próbuję zmienić swoje starsze wiersze, bo się okazuje, że są poćwiartowaną prozą, to idzie w rym. Osobiście najbardziej lubię białe wiersze, które mimo braku ewidentych rymów, mają swoistą melodię. Albo te rymowane, ale w których rym jest ledwo wyczuwalną mgiełką:) A co mi będzie wychodzić, czas pokaże, wszak ten wiersz miał też być biały. Pozdrawiam :)
-
Witam. Z Twojej wersji-inwersji, pierwsza zwrota ok, zgodna z zamysłem, druga już ciut zmienia na koniec, ale podoba mi się to przyzwyczajenie. Bo te stare szmaty, to stare żagle, dotychczasowe życie, przedmioty, więc i przyzwyczajenia. Ale zostawiam w swojej bardziej rozbudowanej wersji, może kiedyś uda mi się jeszcze dopieścić rytm itp itd, dziś chyba jeszcze nie umiem. Pzdr
-
Oj nie da się, nie da, wszyskim naraz w jednej chwili, ale metaforycznie rzecz ujmując, na każdy z tych 'elementów' jakoś możemy reagować, tak myślę, i w tym clou - jak:)
-
Wiesz, Kocie, jakbyś napisał, że cały wiersz to coś tam z tym biletem, do tego podając mniejsze miasto niż Koszalin, to wtedy zapewne poczułabym smutek i jakieś tortury by przyszły na myśl - np. jedna z moich kocic uwielbia 'prosić' o surowe mięsko, gdy je kroję, więc bym nie dała i tyle:P Ale też bym to jakoś przeżyła, bo wiersz sam w sobie nie jest jakimś ewenementem, do tego o dość oblatanej metaforyce, aczkolwiek iskra, która go wskrzesiła, świeciła żarliwie i była w tym głębia oceanu, oj była... Ale jak często bywa - wyszło jak wyszło,a błysk pozostał nieuchwytny. Lubię jedno i drugie, w kwestii dopaminy, ale coś ostatnio ta bardziej kaloryczna opcja mnie prześladuje... A, i skorzystałam z Twojego 'ująć' i z tą szmatą poprzestawiałam jakoś, ale coś tam i tak utyka. Pzdr
-
Nie rozumiem, czemu miałabym tu wybaczanie uruchamiać, a tym bardziej ewentualność odwrotną, nie ma przecież obowiązku czytania wszystkich wierszy:) Ale miło, dziękuję za 'lajka'. No tak, o miłości nic nie było w tym śnie, mimo, że trochę był w stylu matrixa. Ale, ale - motyw jak z bajki troszkę się tam znalazł, nie pisałam o tym wcześniej, choć kilka razy zaczynałam - zeszlifowana czułam jak przechodzę przez te ostrza, to uczucie śmierci... i nagle przelatuję cało w dół, pod taśmą stoi ktoś na koniu i ratuje, jestem jednak cała, to ktoś z ruchu oporu, chowamy się gdzieś w mieście. A więc rumak był, może i potem miłość by była, ale zapewne nie dla złota. :P Osobiście jestem jak najdalej od łączenia uczuć z kosztownościami, na szczęście jako kasta robotnicza nie mam takich problemów, ale domyślam się, że ci 'obrzydliwie bogaci', mogą nie mieć tak dobrze, jeśli chodzi o intencje partnera. (Już tu kiedyś od tematu złota zaczęła się gruba i niemiła dyskusja na orgu nt. kobiet, także nie ma co ryzykować). Pozdrawiam
-
Ha! No i pięknie z tym życiem, pięknie, prawie wybuchnęłam śmiechem. Jakby trafiło na serwujących nam dyslektykopoe (ja im to wybaczam, żeby nie było), co by i może żyć z rzycią pomieszali, to byłaby zagadka. Ale i tak ucieszyła mnie ta obrazowa fantazja:) Wiersz świeży, dwudniowy, ta ostatnia podsumowująca zwrota przekształcana w treści najbardziej, więc dobrze wyczułeś inne flow. Pomyślę nad tymi propozycjami. Ująć - brzmi fajniej, żyć po przecinku też ok, zabija skojarzenie:P Prądy mnie nie gryzą jakoś, no nie wiem... Gwiżdżący mną wiatr - wykombinowałam, a może i przekombinowałam, takie trochę trójznaczenie. Pierwsze wiadomo- wiatr w żagle, kierunek, drugie - gwizd jako odgłos wiatru, trzecie - wygwizdywanie, szydzenie, np. gdy ma się kogoś za nic. Więc ten wiatr gwiżdże sobie jak chce, a ja, mimo jego obojętności czy ironii (losu), muszę jakoś się dostosować, wykorzystać lub opuścić żagle. Hmm więc nie wiem, chyba tak bym wolała to zostawić. Dalej- kurczę, ja z tym liczeniem to nie czuję czaczy i nie mam do tego serca, przyznaję się, że nawet nie próbuję, póki co. Ale zapewne warto, dla dobra wiersza. Więc jak już pisałam wcześniej, nie odczułam tego jako lincz, tylko uwagi i pomoc. Dziękuję za poświęcony czas i miły PeeS. Może to stąd, że jestem białasem od ok 7 lat, ale w sumie dopiero od 3 w miarę systematycznie, ale za to czarnuszką od 14-tu (czyli pisanie tekstów/nagrywanie w pewnej konwencji) i zdążyłam swoje częstochowy wyrobić i z nich powyrastać - także jakotaką świadomość mam. Choć pewno jakiś 'czesiek' jeszcze się zdarzy:) Pzdr
-
No mnie to najbardziej, ale oczywiście całość, pełnia porusza jakoś tak. Ale mam nadzieję, że to tylko romantyczna wizja ot tak, bez głębszych planów? Jeszcze tyle rzeczy trzeba skończyć, a jeszcze więcej zacząć:)
-
Wymiękłam:D Taki inny ten wiersz od Twoich co znam, MaksMaro, w układzie i w ogóle. A ja na odwrót, ostatnio z rymem, chociaż w planie mam zawsze bez, ja nie wiem czemu tak, aż mnie to denerwuje:P
-
staję czasem nad wodami dni by odgadnąć nurt i to jak płynąć w nim... ile w płucach żagli tak dąć penetrować wolności fale niczym galerą wiosłami dwóch rąk ku lądom szczęśliwym, wyczekiwanym dotrzeć tam po smak kokosa szmatą toń nakarmić, żyć! aż nasycenie wybuchnie nudą i nowym pragnieniem - innych chwil dryfować jakby od niechcenia? posłusznie, wodzona kursem fal miotana powiewem przeznaczenia czy to ja płynę czy to tylko mój wrak? ująć w dłonie ster, dostojnie ku słodko-słonym prądom mórz i rzek mądrze łapać wiatr, co mną gwiżdże tu celem droga - po horyzontu kres płynąć - kapitanem być na okręcie a zarazem planktonem pośród raf nie bez znaczenia jak to przeżyję wypływając wpływam - na świat
-
Ładnie to opisałaś, Oxyvio:) Nie twierdzę, że nie mam jej wcale, na budowę malutkich metafor i zobrazowanie myśli i uczuć wystarcza (choć nie zawsze czytelnie:P). Ten wiersz mógłby być przecież fikcją literacką, aby przedstawić jakąś teorię, ale ja bym chyba nie umiała czegoś takiego zbudować. Niby sen mój, ale nie potrafię tego odebrać, tak jak piszesz, jako mój pomysł, mimo, że to film z mózgu. To trochę tak jakby lekarz młoteczkiem stuknął w me kolanko, które odwdzięczyłoby się mu kopniakiem - ale to nie kopnęłam ja, tylko moja noga. Czasem naprawdę sny są jak urwane z choinki. Pozdrawiam:)
-
Musi wozić mądrości na kolanach
Luule odpowiedział(a) na Waldemar_Talar_Talar utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jest w tym wiele racji. Ale nadal traktuję to jako głupie balansowanie na skraju adrenaliny i 'na pewno się uda' (którego nie popieram, gdy się mocno przekracza granicę- tylko gdzie ona jest?). Może głupie porównanie, ale jadąc rowerem też kiedyś prawie wpadłam w panią z wózkiem, która wyłoniła się zza żywopłotu. A gdyby, gdyby... wiem, to wszystko to być może takie igranie z życiem swoim i innych, wrażenie kontroli. Gdy wsiadamy w auto i jedziemy powyżej 40/h jesteśmy potencjalnymi zabójcami - nie mam prawka i wolę nie mieć, bo jak próbuję się skupić na jeździe będąc obok, widzę ilu osób nie widzę.:/ -
kiedyś nocą mijałam takiego 'uliczniaka' ,po drugiej stronie ulicy, leżał trochę na chodniku, ciut na jezdni. Chyba szłam sama, ale nie pamiętam już, tak czy siak nie zdałam testu, bo nie zrobiłam nic by go na chodnik chociaż wepchnąć. Ale pamiętam nadzieję, że z właśnie zatrzymującego się auta otrzyma pomoc. Ktoś wystawił tylko rękę z telefonem. Cyk. Pojechał...
-
Dobre, aczkolwiek drastyczne na pierwszy rzut oka. Na drugi i trzeci też, choć troszkę mniej;)
-
Musi wozić mądrości na kolanach
Luule odpowiedział(a) na Waldemar_Talar_Talar utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Poruszasz tu ważny temat, Waldemarze. Może bym tak nie machała pistoletem jak Wy w komentarzach, bardziej mam naiwną nadzieję, że tacy piraci ukarzą się sami, bez innych poszkodowanych, ale wiemy, że to w wielu przypadkach pobożne życzenia. Tak czy inaczej to głupota, brawura, brak wyobraźni, a nie bycie z natury złym człowiekiem. Co do formy wiersza, to może być, ale w moim odczuciu, gdyby te dwie ostatnie zwrotki skondensować w jedną, to wiersz by zyskał. Ale to może tylko takie moje subiektywne widzimisię. Pozdrawiam -
Ptaszysko
Luule odpowiedział(a) na MałgorzataAnnaBobak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nawet podoba mi się ta wykręcona poezja. Może nie wszystkie frazy kupuję, ale ciekawie piszesz. Jedyne na co zwróciłam uwagę, to powtarzające się blisko siebie słowa noc, o pracy i dziobach. Pozdrawiam:) -
drzewo wiecznie zielone
Luule odpowiedział(a) na egzegeta utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Piękno i smutek złączyły ręce jak korzenie. I nie wiem czemu, ale dla mnie jest w tym wszystkim jakieś pokrzepienie, chociaż mówić o nim, gdy boli, nie wiem czy wypada. Aż chyba mi oko załzawiło, aczkolwiek w ramach przeziębienia, mam tak od wczoraj, więc nie jestem pewna czy rzeczywiście wezbrało. :D pozdrawiam -
Trwa zalęknienie
Luule odpowiedział(a) na Justyna Adamczewska utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Dobry wiersz, podoba mi się. Jedynie słowo sekret na końcu burzy mi rymy. Odczytanie metafory jako drzewa ciekawe i malownicze, ale 'kłamliwe ramiona potwora' i ta druga zwrotka mi nie pasują do tego. wiatr może być nieprzewidywalny, ale kłamliwy raczej nie, chyba, że niósłby takowe szepty. Ale nie mam pomysłu, jedynie odczułam to początkowo jako po prostu relacje, sytuację, w której jest się tylko pionkiem, bez wyjścia, pośród tych 'większych', lepszych, którzy też są tylko marionetką w rękach... szatana? Pzdr -
Obrachunki
Luule odpowiedział(a) na anna_barbara__czuraj-struzik utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Gdyby czernie tak po prostu spod paznokci jak i z głowy dały się tak poprzeganiać świat byłby piękny... hippisowy Lekko nie ma, gdy coś utkwi nie poddając kosmetyce ona - cieniem czarnej wdowy on zostaje... mechanikiem :) -
Zagubiony
Luule odpowiedział(a) na Bolesław_Pączyński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Witaj. Mi także druga zwrotka z tego wiersza przypasowała, zwróciła uwagę - reszta, przepraszam, ale nie porwała, nie zaskoczyła, nie zahaczyła pazurkiem, oczkiem, nie odkryła łydki... Ale to moje subiektywne :) (Ps. Pozwolę zwrócić uwagę, boś chyba Bolesławie nie z tych, co nie zwracają uwagi na orty - Jutrzenka ma się tu ukazać czy ukarać? I leżałbym). Pozdrawiam :) -
Obrachunki
Luule odpowiedział(a) na anna_barbara__czuraj-struzik utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Poetycko, ładnie ujęte, choć to głupio tak mówić o formie i 'wdzięku' wiersza, gdy jego celem jest, aby wybrzmiały emocje. Ale przy okazji brzmią ciekawie. Końcówka z księżycem spodobała mi się i suche liście przeszłych uśmiechów, niezła metafora. Pozdrawiam -
Taki starzec Zosima
Luule odpowiedział(a) na egzegeta utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
No cóż tu rzec, po prostu lubię te Twoje wiersze, Egzegeto :) -
Dziękuję, w imieniu siebie, wiersza i snu:) o dziwo, moment śmierci był jak katharsis. Kiedyś jeszcze, gdy byłam na początku buntu wobec wpojonych sił wyższych, miałam sen o wygranej w lotka (nie grywam w niego zbytnio), zapamiętałam 3cyfry ze snu, dołożyłam dwie standardowe, jedną jakoś wydumałam - wysłałam, ale nie tego samego dnia, jakoś kilka dni później chyba. Opadły mi ręce, gdy dwie z tych wyśnionych + ta wykombinowana, dały trójkę. Może traf, może znak. To takie dwa sny, o których pamiętam. Pzdr, miło Cię gościć:)