Tu na polanie, przy zboczu wzgórza
usiadłam dzisiaj, czekam na ciebie,
patrzę na niebo, coś się zachmurza,
czy przyjdziesz zaraz? Sama już nie wiem.
Dłońmi wyciskam soczystą zieleń,
wzrokiem przedzieram gęstość południa
czekam, lecz czasu nie mam zbyt wiele,
więc jak się spóźnisz, to sobie pójdę.
Nade mną wiszą ciężkie obłoki
słońce je grzeje, a wiatr przepędza,
w letnim upale dusznej spiekoty
za chwilę burza będzie na pewno.
Nad łanem zboża już dojrzałego
słychać skowronków trele zalotne
a polne chabry patrzą i widzą,
jak idziesz drogą, niesiesz stokrotki.
Oprócz bukietu masz też parasol,
bo przewidziałeś serc niepogodę,
obyśmy mogli kolejny raz już
cali przemoknąć deszczem na zgodę.
14.12.2018r.