W końcu przyszła niepogoda,
siąpie wilgoć naokoło,
deszcz szeleści, szumi woda,
kołysankę nuci polom.
Liście pożegnały drzewa,
odleciały jak żurawie,
tylko jeszcze echo śpiewem
goni tropy po murawie.
Wśród gałęzi bezustannie
tworzą się błękitne plamy,
a sterczące krzywe linie
wszechobecny tną aksamit.
Na iglaki zerkam dumne,
wciąż zielone tuż za oknem
w szmaragdowych sukniach strojne
stoją, patrzą jak świat moknie.
Niepogoda w końcu minie,
bo nic przecież nie trwa wiecznie,
powitamy białą zimę,
śnieg zasypie szarą przestrzeń.
03.11.2018r.