Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

befana_di_campi

Mecenasi
  • Postów

    2 466
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    20

Treść opublikowana przez befana_di_campi

  1. W marcu 1999 roku młody oraz bardzo ambitny Krakowski Zespół Kameralny [pod kierunkiem Łukasza Mikołaja Mateji] m. in. nagrał na kasecie Koncert d-moll na obój i orkiestrę barokowego kompozytora weneckiego Benedetta [w rzeczywistości Alessandra] Marcellego. Słuchając tego, skądinąd mistrzowskiego wykonania, opisałam je jako „Horae [godziny], czyli Spektakl światła” opublikowane następnie w poetyckim zbiorku „Rodzima Wieliczka” (Kraków 2005): Andante (Impresje) Mieczyków szereg barwny na baczność stoi jak wojsko cierpkością wieje nasturcji w róż herbacianych krzakach. Spóźniony zakwitł wiciokrzew leżak rozkłada słonecznik w hamaku świetlistym i modrym śliwkowe opala się lato. * Upalny sierpnia finał miodnym oddycha skwarem trzmieli brzęk i granie pszczół wiechliny płowe kołyszą. Łąka kadzidłem faluje - nad nią nachyla się z ciszą smagły wiatr balsamiczny pod słońca palącym ciężarem... ** Jesienne lato słomą pachnie - blask południa ostrzem diamentowym kreśli znieruchomiało ciepło - i jak rtęć z wolna - srebrzyste opada powietrze. Bursztynem iglaki płaczą jantaru skroplonym ulepkiem kwitnie wrzos - żółtą bryczką jedzie uśmiechnięty wrzesień. Adagio (Kołysanka) Ziół spłowiałe pejzaże w kwiatach wirydarze pogłosem rosy odbija się śpiew - W wydmuszce makówki zeschłej w izdebce wieczoru niebieskiej pod lampą miesiąca jasną kometą srebrną choć straszną zachodu czerwoną latarnią zmierzchu ogarkiem szara dogasa godzina Wieczór przechodzi w noc płoną planet lichtarze kryształowe kandelabry gwiazd Presto (Pobudka) To ja promyk szyldkretowy najpierwszy brzask pukam nieśmiało do ufortyfikowanych bram nocy przepastnej Zaraz jutrzenka rozczesze światło jak sploty miękkie Niebo zalśni szafiru białego przestworzem Zapachnie mokro artezyjskim zdrojem – * W porze hejnałów złotych zegarów leniwych tętnach szelestów klepsydr liściastych przeciągów zielonych jak cisza okrągłych kwadransów pospiesznych Gnomon wskazówką furtki trzasnąwszy cieniem nagłym odsłonił tarczę spaloną słońcem! Co się od tego czasu zmieniło? Z wyjątkiem samej, złotej oraz modrej pogody, to bardzo wiele. Przede wszystkim został rozebrany baśniowy domeczek usytuowany na południowo-zachodnim stoku przy ulicy Słowackiego w solnym, powiatowym mieście Wieliczce: drewniany, pomalowany na ciemnozielono, z trzema oknami do frontu i śmiesznie sterczącą staroświecką radiową anteną na dachu. Znikły oraz zanikły tak szaleńczo niegdyś kwitnące nasturcje; wiciokrzew przechował się w rachitycznych resztkach i gdzieś pochowały słoneczniki. Także mieczyki, przekarmiane sztucznymi nawozami szybko umierają w szklanych wazonach. Umierają również łąki wypierane przez quasi włoskie ogrody, jedynie ów gnomon, czyli solarny zegar, stojący przed wielickim Urzędem Skarbowym [zresztą od niedawna] pokazuje wyłącznie słoneczne godziny. Nawet wtedy, kiedy pada delikatny deszcz. http://muzeum.wieliczka.pl/ogrod-zupny-4/
  2. Niby poezja, a groza ! Nie, nie jestem przekonana :(
  3. Nie tak do końca zgadzam się z tym przesłaniem. W wierszu "O serce płaczące świata" jego autorka - niemiecka noblistka Nelly Sachs (Żydówka) pisała niemal identycznie, choć wcale nie była ochrzczoną :)
  4. Tak mi się kiedyś napisało po wielu, wielu latach: http://www.poezja-polska.pl/fusion/readarticle.php?article_id=37835 Bardzo serdecznie.
  5. Bardzo ładnie :))) W drugim wersie od dołu: literówka :))) Serdecznie :-)
  6. L'AUTUNNO - Concerto in Fa maggiore - fragment większej całości Allegro ...dymiące złotem rdzy cytryny seledyny oranże ugry sieny burgundy węgle cynobry bursztyny jagód przepastne fiolety srebra błękity i krepy obrysowanej deszczem mgły (kiedy jest zawsze najpiękniej) * Kolorami zauroczenie głuchych fug przeoczenie to przez września tropiki to znów Vivaldiego zapatrzenie... [...] Z podziękowaniem za muzyczną ilustrację :-)
  7. Pewnie i tak, i nie :) Spierać się nie będę :-) Serdecznie :-)
  8. "że ptasie arie cichną w elegie". Dźwięk nie przygasa. P.S. Na temat straty dziecka mogłabym sama coś od siebie powiedzieć :(
  9. Pierścionek to jedynie przyczynek swoiste uwiarygodnienie, natomiast w zimowej Wenecji jestem / byłam zakochana nie tylko ja. Między innymi Josif Brodski, o którym tak pisałam na portalu "poezja-polska" pl. Refleksje na temat: Josif Brodski: Znak wodny / Przeł. Stanisław Barańczak. Strofy weneckie przeł. Krystyna Krzyżewska. Kraków: Wydawn. Znak, 2010 "Przypływ i odpływ, szelest, szmer, plusk, szept, rezonans i cisza, stukanie kropel, strumyczków deszczowych ciurkanie, szum albo żywiołu mokrego kocie pomrukiwanie. Muzyka wody we wszelkich jej natężeniach, półtonach, fonograficznych niuansach, gradacjach, odcieniach raz wznoszenia się, kiedy indziej opadania. Często światło bez dźwięku oraz dźwięk bez światła bądź jedno i drugie z cykliczną regularnością przechodzące w jedno oraz w drugie. Temu, kto chciałby potraktować tę nadrealistyczną poezję jako zwykłą prozę, to gorąco odradzam lekturę. Mimo szczupłej objętości, Znak wodny J. Brodskiego wymaga (oraz domaga się) natychmiastowego uruchomienia własnej wyobraźni. Jego Wenecja wcale nie musi być naszą Wenecją, jakkolwiek w moim osobistym przypadku, Wenecja Brodskiego to przede wszystkim: moja (i tylko moja), prywatna Wenecja. Wenecja, do której coraz bardziej pragnie się powracać, lecz nigdy nie chce się w niej na zawsze zamieszkać. Sama Książeczka przepięknie wydana, cudownie ilustrowana oniryczno realistycznymi fotografiami autorstwa Pani Joanny Gromek-Illg. Publikacja-objawienie. Jak omówiłam prozę (poetycką), teraz z kolei skupię się na mistycznie melodyjnej poezji Twórcy z miasta nad Newą m. in. dzięki nieziemsko pięknym ilustracjom wymienionej Joanny Gromek-Illg. Niejako w Aneksie wydawca zamieścił 3 poematy Autora Znaku wodnego. Są to: Laguna oraz dwa cykle Strof weneckich, czyli wpierw wyśpiewane poezją po czym opisane potocznym językiem weneckie zdarzenia (a właściwie odautorskie wrażenia, sny i przeczucia). Zjawiskowe fotografie nie są opisane ani też podpisane, ponieważ ich czas oraz miejsce trzeba samemu sobie dookreślić, na przykładzie urywków strof cytowanego Brodskiego, gdzie np. okładkę i stronę przedtytułową przedstawia: Adriatyk zwykle jeszcze przed brzaskiem porannym, / nocą napełnia kanał po brzegi jak wannę.... S.14: ...miasto pomału / porcelanową stłuczkę zacznie przypominać / i stos zbitego kryształu, ss.19-20: ...wszystko się podwaja prócz losu i wody, s.28: Patrz w górę / ujrzysz uśmiechy skrzydlatych lwów..., s. 36: Płyną śmieci.[...] / poranny promień błyskiem ostrym / ciągnie po [...] cegłach i arkadach, ss. 44-45: Za złotą łuską okien wpływa w kanał oko / tłuszczu w brązowej ramie, s.52: Pałace jak zsunięte pulpity już gubi / światło mgłą zasnute. S.62: struga ulicy zwęża się [...] wije jak węgorze..., ss.68-69: ...podeszwa na stałe / nie zostawia śladu, jak łódź na wodnej gładzi; s.76: ...dźwięk przeczy zarówno sobie, jak też i słowom [...] przed małym lecz drapieżnym biesem... , s.84: Tonące miasto, tam gdzie [...] bezwzględny rozum staje się mokrym spojrzeniem, ss.92-93: Dźwięk kościołów weneckich jak serwisów kawowych, ss.106-107: Mokra pętla przystani..., ss.113-114: Iglice i kolumny, arkady i mury, / sztukaterie bram, mostów, pałaców, ss.124-125: Czas wynurza się z wody / i zmienia od nowa / tylko wskazówką zegara. I tak oto na naszych oczach przemija postać świata widzialnego. Przechodzi, odchodzi, mija. Odpływ, przypływ, przypływ, odpływ, deszcz i mgła. Skądś sączące się Largo z Concerto in Fa minore (par.: L`inverno) mojej największej muzycznej, z Wenecji rodem. Miłości w osobie Monsignore Antonia Lucia Vivaldiego."
  10. Jeżeli napisałam, że Wenecja, to Wenecja! Naocznie obejrzana; o tej, co dziś porze, 8 grudnia 1974 roku! Przez cały tydzień podziwiana! Pamiątka też jest: złoty pierścionek z aleksandrytem.
  11. Nieco śniegu najwięcej wilgoci w filigranowych murów prześwitach Jak grafit - Wenecja przez okno snów oglądana w czarnych tęsknot krzyżykach - tych przypływach odpływach. Nic nie dając niż ten ziąb czyśćcowy do szpiku
  12. Jesienniejemy - Jesienniejemy - reverendissimo Maestro w samym lata preludium gdy agrest zielenieje i pięknieją jagody * Czy muzyka też jesiennieje? ** Partytury nie więdną ani nie rozpadają się na żadne wiatropylne słowa - odpowiadasz - brząkadłami z Ospedale della Pieta - to twoje wiersze wietrzeją humusem
  13. Dzisiaj przeżyłam to samo. Jutro muszę wstać najpóźniej o godz. 07:00? :-D
  14. Kurczę, zupełnie jak ja! Serdecznie ;-)))
  15. Mądre toto nie jest, ale się uśmiałam :-) :-)))
  16. Nic platonicznie. Paweł umarł śmiercią tragiczną, wiele nas ze sobą łączyło :( I teraz rozumiem, skąd te niejednokrotnie "dobre rady dla gromady" jak należy rzekomo pisać, jeżeli się osobiście nie wnika w podskórny puls przesłania określonego utworu...
  17. Wiersz prawdziwie mądry :) Jednak - jak mi kiedyś powiedział X Kardynał Karol Wojtyła - mimo że pani ma rację, to ja się z tym nie zgadzam :) Teraz to uczynię w sytuacji niniejszego wiersza :) :)))
  18. Pawłowi :) Żadnych tam jakichś uciech cielesnych właściwych śmiertelnikom My za to wśród bezkresnych eterów przepływając - w siebie przechodzimy. Przenikamy barwami do ultrafioletu Wtedy uśmiecha się powietrze
×
×
  • Dodaj nową pozycję...