Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Justyna Adamczewska

Użytkownicy
  • Postów

    6 866
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    73

Treść opublikowana przez Justyna Adamczewska

  1. Oj, kocie, kocie w to mi graj. "Zaczynasz ze mną rozmawiać, a nie mówić mi". Staram się, ale pracuję nad tym "staraniem". Dziękuję. :))
  2. Deonix_, dziękuję. Wiesz ja ciągle się uczę i Twe uwagi są bardzo cenne dla mnie. Absolutnie nie uraziłaś. Miłe, że tak dokładnie przeanalizowałaś mój wiersz. Poprawek jednak w nim nie wprowadzę - cały bym rozwaliła, ale ideę przekażę w innym - może lepszym. Ciepło pozdrawiam.
  3. Jarosławie, bardzo przejmujący wiersz. Myślę, że krwawych ludzkich działaniach. B. mną wstrząsnęły wersy. "
  4. Ostatni marsz Cichutko jadą walizki wypełnione Stacja Radegast czeka wyjątkową cierpliwością służy upodlonym. _____ Lekki wiatr rozrywa materiały pomaga zniszczeniu. Tratowany bruk płacze nie potrzebuje ucisku kół i drażniących kroków _______ Czeka groza niewidoczna dla martwych źrenic doceniających wegetację uniżoności. Cichcem zamilkły balkony nie chcą ruin gotowe na trwałość i ład zachłannych pieców. Maszerujących dotyka stagnacja nowo narodzonych demonów bydlęce skrzynie ostateczne drganie. J. A. Lipiec 2016 r. Radegast - jeden z najważniejszych obiektów związanych z historią łódzkiego getta. Miejsce, z którego w latach 1942-1944 odjechały tysiące ludzi do ośrodka zagłady w Chełmnie nad Nerem, a w sierpniu 1944 do Oświęcimia.
  5. Wstawiłam obrazek kobiety obdarowanej, "szalikowo - kostiumowy. Pozdrawiam :))
  6. smutek przebija z wiersza. Ci mężczyźni :" zostawiają prezenty w progu i sami odchodzą o świcie Samotna nie - samotna tylko tyle można zrobić - wiersz o życiu autsaiderki - tak rozumiem. Dużo w nim wolnej samotności. Taki wybór, może zawód z przeszłości. podoba się :)
  7. ozzy9509, wiersz wzruszający. stwo Tak na zwierzętach można polegać, ludzie czasami zawodzą, jednak starają się naprawiać błędy - cóż młodości szaleństwa. Mam tylko taką sugestię. 1. 5 - może lepiej pięć 2. cie - poprawiłabym na "cię" 3. licze - na "liczę". :))
  8. Annie_M, dziękuję za poczytanie i komentarz. Co do 2. obrazka - to jest dość realistyczny, ponieważ chciałam "przełamać" domyślność. 3 b. - jest "mych", bo moich już tworzy sześć sylab a potrzebowałam 5. Jednak pomyślę o tym. :)))
  9. Odpisałam Jackowi K Kocie, "lubię z Tobą mówić z tobą"
  10. Już o tym pisałeś. Wybacz nakazowy ton wiersza. P.S. jak to wycięto Twój komentarz? Jeżeli nawet tak się stało, to na pewno nie ja to zrobiłam. Pozdrawiam.
  11. Bystrooki mieszkaniec Mądralina tracił wzrok gdy patrzył na swego syna. Oczy stawały mu dęba trzymał się słowa mitręga Aż się dowiedział, że to jego wina Pozdrawiam, Maćku J.
  12. I pluję po ciemku w twarze chrapiących stworów warczą jak złe psy II śpi taki chrapol zyzygzy…. noc jest strachem agresjo budź się III a Noc Świętojańska narodziny dziewczynki niezdarne życie III b ciach pępowiny zieleń liści na drzewach stal chmur na niebie 23. czerwca 2017 r.
  13. Dziękuję, Jacku, jednak nie wszystkie zwrotki to haiku. Raczej miniaturki A to haiku dla Ciebie: Haiku nocne noce polarne - sen nie nadejdzie szybko trzaskają sople
  14. Dziękuję Ci kocie za wskazówki. Masz rację, piszę minimalistycznie. miałeś ciekawe spostrzeżenie nt zwrotki z Pitagorasem. Nawet mi do głowy nie przyszło, że tak można ją odczytać, jak Ty to uczyniłeś. Napisałam wersy "nakazowe" - ot mam teraz wskazówkę. Dziękuję Ci za pomoc. Pozdrawiam. Justyna
  15. Freya – bogini nordycka Freja (także Freyja, Freya, Frøya, staronord. Pani) – bogini nordycka należąca do wanów asgardzkich, bliźniacza siostra Frejra. Była bóstwem wegetacji, miłości, płodności i magii. Ponadto patronowała wojnie, 1/2 poległych wojowników podlegała jej władzy na polach Fólkvangr (reszta należała do Odyna – w Walhalli). Jej mężem był Od (letnie słońce), córkami Hnoss ("skarb") i Gersimi ("klejnot") w blasku poranka - ruszyła zimną zorzę dłoń pieści kota wiatr włos rozwiewa - biała suknia spokojna światłem bogini łkają gałęzie - zabierając porządek magicznej wojny całość jest równa - dotyk Pitagorasa cud wegetacji na rękach złoto - dogania kamienny czas twardej miłości tło drążą skały - migotanie krasnala dane zamkowi letnie słońce Od - czystym Skarbem Klejnotem rodziną Frei mijają lata - szron jest ozdobą bogów zawsze tak będzie
  16. Wędrowiec Szedł długą drogą. Miał do pokonania wiele kilometrów. Był sam. Czas nie istniał dla niego, choć funkcjonował w rzeczywistości. Żył przecież. Ale nigdy nie miał się zestarzeć. Umrzeć tak, ale nie zestarzeć. Był przestrzennym Wędrowcem. Mijały go mknące minuty, godziny, wieki, a nawet tysiąclecia. Wędrowiec trwał, pokonywał przestrzeń, która dzieliła go od poznania tajemnicy wiecznego istnienia. Miał świadomość - ona wyznaczała cel jego wędrówki. Wiedział też, jak się do niej przygotować i był bezpieczny. Czuł się chroniony. Wizja tego, co napotka na końcu drogi pojawiała się często w jego głowie. Idąc, podziwiał cud stworzenia, obserwował krąg życia. Miał oczy przystosowane do odbierania piękna i dobra. Jednak wiedział też, że istnieje zło. Skąd to wiedział? Ano zdawał sobie sprawę, że cały Wszechświat opiera się na przeciwieństwach. Inaczej nie mógłby w ogóle istnieć. - Kosmos to genialna układanka – zaświtało mu głowie. Pojawiała się też w niej wizja tego, co napotka na końcu drogi. Miał wrażenie, że otrzymał dar od losu. Był nieprzemijający, podobnie jak Stwórca rozszerzającego się ciągle wszechświata. Cieszył się także wolnością, mógł znajdować się wszędzie jak wiatr. Czuł jedność z naturą. Rozumiał ją, znał mowę zwierząt, roślin, wody i gleby. Przypływy i odpływy, opady deszczu lub śniegu, zmiany pór roku, równowagę ekologiczną. Z tymi cudami był zżyty. Trochę niepokoiło go istnienie gór, ponieważ milczały. Tak, gór nie pojmował. Może nie był to lęk, ale zaczynało mu przeszkadzać pewne ograniczenie, wkradające się do jego istnienia. Brak całkowitej wolności nie pozwoliłby mu na spotkanie Inteligencji, która panowała nad tym, co miliardy lat temu, stworzyła i uformowała. Skrępowanie było murem ograniczającym pojęcie „Bez Skazy”. Jak Wędrowiec mógł zobaczyć i zrozumieć Ideał, skoro sam przestawał być idealny? **** Zmiany następowały szybko. Upodabniał się do ludzi. Tracił cechy nadprzyrodzone. Los go oszukiwał. Odporność, która dawała mu wcześniej, przewagę nad wszystkim, co istniało, zniknęła. Przestał czuć się bezpieczny. Zawładnęły nim destrukcyjne uczucia. Smutek, rozpacz i strach. To królowało teraz w jego wnętrzu. I… samotność, niesamowita samotność. Przestawał rozumieć naturę. . Już nie tylko obawiał się gór, niepokoiło go wszystko wokół. Blask Słońca oślepiał. Ta idealnie kulista gwiazda, powodowała omamy. Męczył się. . Czuł, że zostanie niedługo zamknięty. Będzie więźniem - herosem przykutym do skalnej ściany Kaukazu. Cierpiącym nie tylko psychicznie, ale i fizycznie. Stawał się małym, ograniczonym człowieczkiem. Najgorsza rzecz czas go objął swoimi mackami. przestrzenny Wędrowiec zaczął się starzeć. Miał wrażenie, że otaczają go lustrzane ściany. Widział w nich swoje odbicie. Kadr za kadrem mógł śledzić etapy degradacji swojego organizmu. Twarz nie była już młodzieńcza, włosy posiwiały, skurczył się. Garb zaczął wyrastać na plecach. Paznokcie u rąk i nóg szybko rosły. Wpijały się w jego palce. Nie mógł zrobić kroku, odczuwał ból. Był już karykaturą nawet nie człowiekiem. - Dlaczego?! – krzyknął przerażonym głosem. Wiedział już, że nigdy nie nawiąże kontaktu z Istotą Idealną. Jego skarlałe, zgarbione ciiało prochem, dosłownie się rozsypywał. - Pytasz dlaczego, Wędrowcze? – dotarły do jego zniszczonego mózgu słowa Stwórczej Inteligencji. Jeszcze zachowywał świadomość, choć pragnął śmierci. Ale przecież naznaczony był piętnem nieśmiertelności. Niedawno tak bardzo się z tego cieszył. Oj przewrotność losu! - Tak pytam, dlaczego? - Bo to ja cię stworzyłem, prowadziłem tysiące lat przez życie. - Obdarowany zostałeś szczodrze, jednak nie spełniłeś moich oczekiwań. Rozmawiałem z górami, powiedziały mi, że nie potrafisz nawiązać z nimi kontaktu. Wyczuwały nawet twój kiełkujący lęk. Okazałeś się być zwykłym człowiekiem, choć obdarzonym nieśmiertelnością. - Tego przywileju ci nie zabiorę – mówił odwieczny głos wszechświata. - Może jeszcze mi się przydasz.. – Dlatego staniesz się prochem, bo z niego powstałeś. Znasz przecież historię stworzenia. Jednak będziesz czuł, widział, cierpiał, ale nigdy nie umrzesz. To ogromna moja łaska, doceń. - Nie żal Ci mnie – wyszeptał w ostatniej chwili – Wędrowiec. I pozostał tylko po nim niewielki kopczyk ziemi. Czuł, widział, choć nie miał oczu. Na szczęście chociaż zwierciadła zniknęły i już dostrzegał prawdę a nie mamidła. Wędrowiec trwał. Jego Stwórca odszedł. Nie czuł żadnych wyrzutów sumienia, nie czuł niczego. _______________________________________ - Jeśli kiedykolwiek zaczną pojawiać się we mnie emocje – rozmyślał Wędrowiec - Będzie źle - Mój Stwórca zawiedzie się na mnie. – Ruszam w drogę, aby zgłębiać tajemnice Wszechświata – władcy idealnego. - Moja wina, bo wybrałem nieodpowiedni czas. A mógłbym być nieskończenie wolny, byłbym rozszerzającym się wszechświatem. WŁADZA.
  17. Fajny wiersz o małej istocie. Obserwacja godna podziwu, ale różna ilość sylab w wersach, trochę "zbija z tropu". I ostatni wers - lepiej radością niż "radość". pozdrawiam. J.
  18. świat naprawdę jest cudowną baśnią, która się kończy zbyt szybko i smutno. Wiersz o cudach - niecudach. Wiele w nim sprzeczności, podoba mi się ta historia o dualizmie życia.
  19. Kłębuszek Kot zwinięty w kłębuszek maluteńka kuleczka, drzemie słodko nasz mruczek szczęściem jego miseczka. A jeszcze nie tak dawno futerko miał zmierzwione - ogon mu podpalono oczy były zamglone. Biegał skowyczał z bólu, błagał ludzi o pomoc. Mówili: spadaj ciulu, więc przytulała go noc. W dzień wychodził na trawę wchłaniając słońca promień grzał ciałko obolałe zdzierał z ogona ogień. Cierpliwie znosił swój los - czekał na zmiłowanie. Przyszło zdążyło na czas, jak to dobrze o Panie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...