Ciężkie stopy, lekkie serce
Ciężkie stopy, lekkie serce —
z tym brzemieniem los koślawy
w dniu narodzin mnie o ziemię
rzucił, bym o niebie marzył.
Panoramy złe na przestrzał
płyną w rzędzie nigdzie, nigdzie,
wolną rzeką w ciągłych echach
przelewają się zastygłe.
Pośród lasu pni sczerniałych,
w życia pajęczynach gęstych
czasem błyśnie listek jasny,
znika nagle w wirach wietrznych.
Dzień mi skrzydła świtem zlepia,
noc topnieje jak gromnica
ciszę w niebo czyste śpiewam,
milczę, milczę do księżyca.
W zapatrzeniu, w zamyśleniu,
stopy w pyle, lira w sercu,
idę w linię widnokręgu,
aż w błękitu wniknę przestwór.