Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Czarek Płatak

Użytkownicy
  • Postów

    5 836
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    55

Treść opublikowana przez Czarek Płatak

  1. Faktycznie 'chociaż przecież' wyszło mi w amoku pisania i nie zauważyłem :) a w 'kitwaszę' wylazło mi 'fy' w miejsce 'w'. Co do uwag o płynności, mimo karcącego dzieła nie podejmuję polemiki. :)
  2. Opisany dobrze, ale te poranki nie zawsze dobrze mi robią :) Z podziękowaniem i pozdrowieniem.
  3. No właśnie. Zawsze twierdziłem, że wolę jak jest ciepło, ale jest wtedy kilka minusów. Poza wspomnianym przez Ciebie dołożyłbym komary i męty wyłażące na ulicę.. No, ale coś za coś :)
  4. Dzień dobry, to może wyjdę Pierwsze chyba są ptaki za oknem, (bo już prawie wiosnę tu mamy), sączą w śpiące wciąż ucho me piosnkę wielogłosem rozszczebiotanym. Dalej kocur swe głodne żale miauczy i po głowie mi skacze, jeśli tylko z łóżka nie raczę zwlec się w porę na to wezwanie. Później budzik zaczyna dzwonić, choć ja przecież wcale już nie śpię, chowam głowę pod schronem kołdry — może skoczyć mi kot; wciskam drzemkę. Chwilę w pół śnie kitwaszę lekkim, na ulicy już ruch się zaczyna, jakże chciałbym móc jeszcze pokimać, budzik na mnie alarmem znów wrzeszczy. Skrzypi łóżko, a wzrok skudłacony wciąż gdzieś błądzi w morzu pościeli, na poduszce wyławia jej włosy, wstaję, ale cyt, cyt, bo jeszcze śpi. Trzeszczą schody, gdy idę do kuchni, szumi woda, gdy czajnik nastawiam, u sąsiada pies wściekle ujada, a w czeluściach lodówki coś burczy. Zaraz głosy schodzących dzieciaków, telewizor androny zalewa, mleko, kawa — w proporcji pół na pół, dzwoni łyżka o kubek, ja ziewam. Śmiechy dzieci, kot miauczy, labiedzi Wenus, która wychynęła z kołdry fal, znów na głowę mi spada lawina, już mi myśli w cholerę uciekły. Ktoś szufladą łomocze, ktoś biega, coś upadło i huknęło gromko, ktoś coś krzyczy, a po chwili tonie we łzach, któreś z dzieci już beczy w niebogłos. Potem koncert jest życzeń wszelakich, nieodzownie doprawiony jojczeniem — chcę to mamo, tato tego nie zjem! Wenus w nerwie periodu zła warczy. Znowu we łbie od rana mi piszczy i narasta, narasta harmider, wiecie co wy kochani, najmilsi? — może wyjdę i wrócę, gdy przyjdę.
  5. Całość śliczniutko, tylko tu się błąd gramatyczny zakradł.Poprawnie będzie 'czego jeść nie muszę'. Sorałka, że wyciągam, ale wobec naszej pięknej mowy i poprawności w tejże zboczeńcem jestem zarówno ;) Pozdrowieństwa
  6. I znowu ślicznościowo, choć nie rymuje mi się tu i ówdzie, ale jak wiesz to moje zboczenie :P
  7. Normalnie szacuny za te wierszyki dla dzieci. Nie ma tego współcześnie zbyt wiele, a jeszcze mniej dobrych ;)
  8. Słuszne uwagi, trafne spostrzeżenia i rady ;)
  9. No i piknie Maryś :) Całkiem melancholijnie, a ja się z melancholyją lubię z wzajemnością zdaje się. Osobiście zwróciła moją uwagę niekonsekwencja w braku rymów w drugiej zwrotce: ciebie - chryzantemy i siostra - Neptunem, co wcale nie wadzi, ale ja zbokiem na tym punkcie jestem :)
  10. Świetne, zgrabne malujesz obrazki :)))
  11. Dzieciom przeczytam :)
  12. @evicca Senkju :)
  13. @Natuskaa Podziękowania za ?
  14. To ja dziękuję, że chciało Ci się tutaj zajrzeć, poświęcić chwilę na czytanie i zostawienie kilku słów komentarza :)) Pozdrawiam serdecznie
  15. Dziękuję serdecznie. Kwiatek dlatego, że 'kwiat młodzieży', choć zaiste do kwiatów im lata świetlne. Pozdrowienia
  16. Śmiesznie nie jest wcale, to niech chociaż będzie w satyrze. Tylko ostrożnie z psimi souvenirami :D
  17. Obawiam się, że to tak tępotą skażone łby, że poza ich paplaniną nic innego doń nie dociera. Dziękuję. Pozdrawiam :)
  18. Dzięki, dzięki, dzięki :)) Taka już we mnie figle płatająca natura ;)
  19. Kwiatek Zapachniało marcem w trawie, zimy topiąc kamuflaże, souveniry psiej ekskrecji wskroś wypstrzyły się z roztopów, pod trzepakiem koło bloku zakwitł polski kwiatek miejski. Kopci petem w poliester patrolując miejską przestrzeń, biel i czerwień pierś mu zdobi, bogobojny, ojczyźniany kwiat wyklęty, z kotwicami, na nogawkach burych spodni. Farmazonem z pasternakiem mami dziewczę pod trzepakiem, że im przejąć chcą podwórko Żydzi, Niemce, islamiści, że na szczęście ma szabelkę on, podobnych jemu więcej wyrezają w pień ich wszystkich. Nowa wojna mu się marzy, byle mógłby kogoś zabić, węszy zdrady, szuka wroga, z braku laku wśród rodaków tropi gejów i lewaków, dla Ojczyzny, w imię Boga. Ene, due, rabe, kibel, rośnie kwiatek na pohybel człowieczeństwu wczoraj, dzisiaj, później znów gdzieś na ulicy w jakieś święto, z resztą dziczy Rotę ryczy, prężąc „sieg heil!”.
  20. A ja dużą kawę poproszę. Może być średnie wiaderko :) Fajny wierszu
  21. Super. Dopadł Cię przez chwilę syndrom Stefka Burczymuchy, haha :)
  22. Oj, ciekawie. Bardzo osobiście. Zda się. Kiedyś tą ofiarę wszyscy złożymy, po co więc się spieszyć ;)
  23. Cała przyjemność po mojej stronie ;)
  24. @Alicja_Wysocka Dziękuję Ala :)
  25. Podzielam zdanie koleżanki dwa piętra wyżej :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...