Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 11.09.2025 w Odpowiedzi

  1. Żeromski pisał: Rozdziobią nas. I krążą na siatkówce nieba. Zamiast źrenic mają szkło, stalowy chłód. Tam, gdzie kończy się człowiek, zaczyna uczta padlinożerców. Podnosisz głowę i już wiesz- rozdziobią nas nie kruki lecz drony.
    17 punktów
  2. W ciechocińskim parku tłumy kuracjuszy, tworzą pary łabędzie śpiewając bezgłośnie. Kwiatowe dywany pięknem mogą wzruszyć, kolorowe fontanny przywiodą garść wspomnień. W łowickich pasiakach skazane na niebyt; obertasy, mazurki czynią rwetes spory. Wraz z piwem czas spływa, zdjęcia bez potrzeby, ławeczkowe uśmiechy liczą na sponsoring. Współczesny makijaż zmarszczki złożył w grobie, puszystości ścisnęły spinki i suwaki. Brzuszki nie dopuszczą do zbyt czułych objęć, w zapomnieniu zginęła gdzieś granica smaku. W skocznych dyskotekach większość dyskopatów. Przypadkowo usłyszysz coś tam po cygańsku. W ręku czyjaś ręka, jak karciany atut, zaś prawdziwki się bawią grzecznie i po pańsku. Dość wiekowy młodzian chce marzenia ziścić, balzakowska podlotka też szuka przygody. Kruche możliwości w mig ugaszą wyścig. Tylko wstydem zbielały śmietankowe lody. Kilka drobnych szaleństw i już zawrót głowy, a rytm disco podgrzewa pięćdziesiątką czystą. Jeszcze krople potu w pędzie zabiegowym i markotne powroty w swoją rzeczywistość.
    15 punktów
  3. Oni wszystko widzą, lecz udają ślepych, ale dzięki temu żyje im się lepiej.
    14 punktów
  4. Narysowałam szczęście jak drepcze po plaży, bosymi stópkami choć je piasek parzy. Biegnie roześmiane, aż mu błyszczą oczy, nie przejmuje się wcale, że je fala zmoczy. Pędzi co sił w nogach i rozkłada ręce, chcąc w nie chwycić wielką, kolorową tęczę. Moje piękne szczęście, choć trochę koślawe, wyjdziesz kiedyś lepiej gdy kredki naprawię. Dziwnówek 30.08.2025r.
    14 punktów
  5. łagodnie oddycham dalią rozkoszna koronką stanika z gracją płyną moje piersi wybucham jedwabiem pastelą
    14 punktów
  6. Jackowi Suchowiczowi z jesieni wzięłam barwę słowa, co w Twoim wierszu się zaklęła. ------------- a co ma kolor do miłości? zmarszczek nie czuje przecież serce, tylko się oczy czasem gubią we wzajemnościach wód z odmętem. zdarza się wpadnie jedno w drugie nie wiedzieć kiedy - i zatonie. czy to jest bieda czy to szczęście, ratować, rzucić się czy ponieść? możesz nie wiedzieć, nie słyszałeś - pasuje srebro do czerwieni. a ostatecznie gdy się wstydzisz, możesz na kamień je zamienić. ale czy warto? dobrze pomyśl i doceń smak rzadkości, cymes. bo żadne z wiersza o ludzieńkach, choć chciało kochać - już nie żyje.
    13 punktów
  7. Jesienią weźmiesz mnie za rękę, ścieżką pójdziemy Nad Reglami, zauważymy jak jest pięknie oczarowani kolorami. Słońce otuli nas promieniem niebo pochyli się mad nami. Szeptami ciszy odmienieni się przytulimy policzkami. Potem skradniemy pocałunki, szepniemy sobie słowo "Kocham". Zawstydzą się Czerwone Wierchy, zielenią schowa nas Roztoka. Szumem przywita nas Siklawa, Granaty granią swą zagrają. Mnich się zaduma - "Trudna sprawa, że tacy siwi – tak kochają..."
    13 punktów
  8. Gdy Twoja rzeka gubi nurt a dzień jak cień przemyka myślisz - niewiele możesz móc i dusza cicho znika zza płotu głos nie całkiem Twój powtarza płyń inaczej do przodu płyń i przestań śnić zawsze w kierunku marzeń z dalekich dróg i obcych stron przyszliśmy bez latarni zbudowaliśmy wspólny dom tak wyszło – taka karma a dzieci śmiech jak echo w nas co w pustce się rozbrzmiewa to znak że jeszcze trwa ten czas gdy człowiek to nadzieja nie będziesz sam gdy zgaśnie blask ktoś będzie może w ciszy. bo przyjaźń to nie tylko czas to światło co się słyszy nie lękaj się gdy ciężko jest gdy myśl się w sobie gubi czasami w życiu bywa źle pomogą dobrzy ludzie
    13 punktów
  9. Nie ma, nie ma czystej wody, już skażona cała Ziemia i zatrute wszystkie głowy, więc ratunku również nie ma. Zakażone nerki, biodra, nie ma szans się opamiętać, gdy trucizna już przegryzła świat roślinny i zwierzęta. Marszczy, skręca się wątroba i szaleństwo umysł mąci, nie ma schronów by się schować, gdy skażone wszystkie kości. To nie bomba atomowa, ale cicha katastrofa! Nie odrodzi się od nowa świat, co zbytnio zysk ukochał. Pozostaną symulacje naszych myśli, tęsknot, marzeń, a co będzie potem jeszcze, to już nam się nie ukaże.
    13 punktów
  10. Krzyk przeniknął stratosferę Bliskich zapach odszedł naprędce Siedemset siedemdziesiąt nalotów Wypróżniam jak lękliwe serce. Nachalnie wącham Wrzesień Odchodzi wielkimi krokami Sen o wiekopomnej potędze Zastygł pod maską kochanie. A ja kwiaty zrywam w mieście Ich kielichy poją mnie winem Mam jeszcze Boga nade mną A w głowie bezmyślne chwile.
    13 punktów
  11. Spektakularna jest przychodzi na raty i zawsze w ciszy. Ona- śmierć głodowa. Bo trzeba wybierać- wykupić leki czy zapłacić rachunki, i jest wiotkość z powodu niedożywienia. Za słabi na operację czy chemioterapię. Ze szpitala wypisują, by nabrać sił, i kółko się zamyka. Uliczne latarnie co noc w okna patrzą, bo nikt nie jest sam. Złudzenie? Jeśli tak- proszę skłam.
    12 punktów
  12. czas pozwolił nam na chwilę możemy się wydarzać być nie na miejscu lepić poranki z masła i cynamonu w słowa wplatać trzy po trzy możemy biec na szafot bez końca bredzić w limonkach by tracić głowy dla siebie światu możemy zabierać dech niebu gwiazdki marzeniem jeszcze chwilę
    12 punktów
  13. na brzegu pola rosną słowa których nikt nie zebrał cisza przysiadła na ramieniu jak ptak, co nie zna imienia. w zeschniętej trawie słychać drżenie wiatru i coś jeszcze – jakby echo dawnych rozmów nie patrzę w stronę drogi bo wszystkie drogi są teraz ścieżkami światła a pod stopami ziemia oddycha jakby chciała powiedzieć: „jesteś u siebie”
    12 punktów
  14. Włączam ciszę na pełny ekran i siadam z nią. Myślę o nas i o tym, co zostanie, kiedy świat wyloguje się z własnej iluzji. I wtedy: Twoje słowa - espresso w żyłach, które na języku zostawia spokój. Twoje dłonie - róża wiatrów, nawigacja, której nie trzeba aktualizować, prowadzi mnie prosto do brzegu. I wystarczy mi już jedna chwila, gdy twój śmiech rozjaśnia powietrze i rozsypuje zmrok. Chcę tu być, w szczelinie między dotykiem a oddechem, gdzie miłość jest jedynym kodem, który przetrwa restart świata.
    11 punktów
  15. 04:20 AM stację kolei zamienić w książkę ważniejsze są tylko sklepy z monopolem należy wywrócić wnętrze do zewnątrz co wszyscy kryją na placu kilińskiego niejeden się wykoleił i tak się zawinę w rizzlę bo jara mnie to chodzenie po ścianach po ogień do ciebie
    11 punktów
  16. Cień wszedł bez pukania, rozlał się po mieszkaniu, niczym plama krwi na dywanie. Nie wiem, kiedy wślizgnął się ten lęk — typ z wąsami, w kapeluszu nocy. Ślady po nim znikały w mroku. Wędrował po firankach jak smuga dymu, a na karku poczułam jego wzrok — zimny, ostry - lód na krawędzi. Śledził mnie! Krok za krokiem, bezgłośny jak kurz na podłodze, bezszelestny niczym kula z tłumika. W lustrze odbiły się krople rtęci - błysk jego oczu. Rano zostawił ślady - pióra, trup myszy - zakodowane wiadomości. Czyżby gangster, który nigdy się nie przedstawia? Może stalker, psychopata z bronią i planem zemsty? Dziś wreszcie go zobaczyłam: Mruczał jakby znał wszystkie sekrety, bez pytania przesunął granice mojego spokoju.
    11 punktów
  17. okno pociągu calutki świat odjeżdża w przeciwną stronę
    11 punktów
  18. idąc myślę gdzie idę przecież tu nie ma drogowskazów jest tylko nadzieja wiatr drzewa czasem ptak zaśpiewa idę myśląc co jest grane przecież ta droga nie jest szczera ale i tak się uśmiecham bo wiem że na końcu ujrzę prawdę która nie musi boleć może być ciekawa i tego się trzymam
    10 punktów
  19. Lato minęło w okamgnieniu. Za moment przyjdzie chłodna zmiana. Ogród w ostatnim letnim tchnieniu traci kolory w okamgnieniu. Przyroda odda się milczeniu. Przybędzie Pani Malowana, która przeminie w okamgnieniu. Po niej zaś przyjdzie mroźna zmiana. Pejzaż się zmienia w okamgnieniu. Nie wszystko mija bezpowrotnie. Nie można uciec przeznaczeniu. Aura się zmienia w okamgnieniu, świetlistość gaśnie w światłocieniu. Przyjąć należy najpokorniej, że wszystko mija w okamgnieniu. lecz animalia bezpowrotnie...
    10 punktów
  20. trochę ciepła nie tylko jezus dał się zabić dla dobra ogółu historia zna wiele podobnych przykładów rodzeństwo scholl tank man trójka z czarnobyla weźmy też samospalenia w tym przypadku skala wspina się na wyższy level level samounicestwienia który według niektórych ksiąg zamyka możliwość zbawienia ale teraz teraz chciałbym już zasnąć z twoim oddechem na mojej szyi
    10 punktów
  21. niecierpliwią się dłonie gdy kładę na szali nasze oddechy otula nas różowa poświata rodzącego się dnia przebrzmiały nuty wczorajszych słów dziś między palcami płynie nowa melodia i drga wspomnienie ożywiając zapomniane wibracje
    10 punktów
  22. Ona Po drodze tysiąc zdań marnuje, A na końcu jej: „Tak” wszystko puentuje. Idzie i szuka — daleko, na nowo, A potem odkrywa: "Wystarczyło słowo!" On Milczy godzinę, jakby świat miał czekać. A potem słowem potrafi urzekać. Czasami musi przebyć długą drogę, aby dojść do słowa, w którym miłość czasami się chowa.
    10 punktów
  23. Morze nie rodziło się z wody, lecz z pamięci , w której powstała tęsknota. Ono pulsowało we mnie, każda fala unosiła obietnicę a każda głębia - echo przed-światła. I wiedziałam, że nie dotknę drugiego brzegu. Horyzonty rozpadały się w nieskończone bezkresne nigdy.
    10 punktów
  24. Mówisz, to tylko jesień i liście grają marsza. Cóż z tego, że złotawa, gdy znowu o rok starsza. *** Zdarza się dzień ponury, i łzawym okiem patrzy. Widocznie także jesień, ma swoje dno rozpaczy. *** Jesień już traci barwy i w mglistych tkwi welonach. A może się zasłania, gdy życiem niespełniona.
    10 punktów
  25. Imię bez głosu. Ciało bez granic. Krucha — jak snów porcelana, w mroku zrodzona, z gwiazd, popiołu i tchnienia. W niej śpią korzenie światła, płyną soki życia, jak krwiobieg rzek. W jej oczach odbija się milczenie planet. Gdy ją dotykasz — otwiera w tobie czas, gdy obejmujesz — zasiewa ciemność. Jest kołyską bez dzieciństwa, która nie umiera. Dla ciebie - powrotem w gwiezdny pył.
    10 punktów
  26. tam gdzie naprawdę jesteś w prastarym tomiku osobliwości napisanym piórem wędrownej gęsi przewracam cztery strony tajemnic i jak dłoń w dłoni spłatamy się w wianku za fioletowym powojem mgławic w jednym z wielu światów blizny na sercu w pełnym rozkwicie jak delikatne zarysy maków co kochają niedojrzałe zboża w półśnie bezbronnego lipca gdy spragniony proszę o łyk wody same śpiewają się pieśni przesączone kolorami tęczy
    10 punktów
  27. Amerykańskie Stowarzyszenie Pisarzy za nieautoryzowane wykorzystanie chronionych utworów twórców AI pozwało. Proces wygrało. Unijne prawo mówi, że jeśli AI wygeneruje tekst zbyt podobny do istniejącego dzieła, może naruszyć prawa autora. Jak smakuje deszcz, Czujesz? Drga świerszcz. Czarne włosy w toni morskiej zieleni, a głos uwodzi szumem strumieni Ta dziewczyna jedyna z miliona. Wiew mgieł wiatrem się wznosi, ćmom skrzydła wysoko unosi w ażur chmur tylko ubrana. Ta dziewczyna nieposkromiona, jedna, jedyna- z miliona.
    10 punktów
  28. Porzuciłam moich bohaterów Zastygli w pół gestach w pół krokach Choć byli już tak 🙂‍↕️ blisko celu A cel ten był w pięknych widokach I nad wyraz wspaniali Pełni pasji uczciwi Na szczyty się dziarsko wspinali Bo przecież nie byli tchórzliwi Więc czemuż to się tak stało? Cóż brak chęci i wytrwałości Lenistwo co raz opanowywało Życia meandry i zawiłości A przecież wciąż o nich pamiętam Wiem że oni gdzieś są I czasem od wielkiego święta Znowu odwiedzą mój dom Czy mogliby tutaj pozostać? Tak, bardzo bym tego chciała Lecz oni są tacy wspaniali A ja przy nich cóż, taka mała
    10 punktów
  29. Patrzą na świat spod zmarszczonych brwi, jakoby niebo winne było rachunków, a ziemia - długu, którego nikt nie spłacił Kawa w kubku stygnie - z żalu, choć pachnie nutą dalekich ogrodów Mówią: zwyczajne, banalne jakby zwyczaj był zwyczajną obrazą Przechodzą obok dziecka, co składa z kamyków katedrę w piasku Kręcą głową: strata czasu Nie widząc, że i ich pałace dawno już przykryła pleśń codzienności Wszystko jest passé świt — zbyt prosty, noc — zbyt ciemna, miłość — przereklamowana, wdzięczność — kiczowata A życie jak znudzony konferansjer Śmiejąc się cicho, bije im brawa I nagle nastaje ta pusta cisza I wtedy nawet kurz ma blask, a oni gorzko spluwali na gwiazdy
    10 punktów
  30. jeśli chcesz być szczęśliwy, bo przeczytałeś, że warto – przestań. jeśli szukasz radości w kubku kawy, w cytacie na lodówce, w nowej parze butów – przestań. szczęście nie przychodzi, szczęście to bokser, co wchodzi na ring i spuszcza ci łomot w środku nocy. szczęście to moment, gdy nie masz nic, ale nie czujesz wstydu. jeśli potrzebujesz kursu, aplikacji z afirmacjami, listy „10 sposobów na lepszy dzień” – to nie to. szczęście nie ma planu. szczęście przychodzi kiedy myślisz, że wszystko spieprzyłeś, a potem widzisz kota śpiącego na słońcu i przez sekundę nie chcesz być nikim innym.
    10 punktów
  31. mam pięć lat i przeżyć niewiele za to sny szaleją i budzą mnie nagle słońce mgła na przemian mi ścielą pejzaże a jakże za sto lat snów będzie niewiele za to przeżyć fura i zdziwi się życie mgła i mgła w pejzażach już utkwi na stałe a jakże
    10 punktów
  32. berberys w rubin zamienił zwykłą szatę płomień w ogrodzie
    9 punktów
  33. z nim zaczęłam swoje życie i zakończę gdy przyjdzie kres chociaż nie zawsze mi sprzyja ale to z nim uprawiam sens
    9 punktów
  34. Płomień liże niebo, Drapie ciągle płuca swąd. Patrzę już na ślepo, Zataczając któryś krąg. Krzyczy całe ciało, A z gardła nie dobywa się już dźwięk... Spłonie dziś na popiół, Wiara, że pojawi się. Nadzieja i opór, Że on nie opuścił mnie. Szans ciągle za mało, Nawet na pojedynczy jęk... Wiem, że nie pomogłem, Zagłuszając każdy ton. Niszcząc czego dotknę, Byleby nie zajrzeć w głąb. Lecz proszę, coś powiedz, Potrzebuję Cię, sam przecież wiesz... Gdziekolwiek się przeniósł, Łzę otarł o moją skroń. Również na ramieniu, Niczym wspierająca dłoń. Krople gaszą ogień, Orzeźwienie przyniósł mi mój wiersz.
    9 punktów
  35. wśród obfitości utrwalonej na kliszy wieczorne niebo w złocie i w ołowiu na drodze do psychodelicznego eldorado gdzieś między strunami samotność zanim zaczną kąsać demony wszystkich odcieni życia zaciskam zęby i wstrzymuję kroki aż z wnętrza ciemności zmaterializuję niedokończony obraz jak uliczny grajek odkłada gitarę na biodrach boga na godzinę przed świtem procesja duchów do początku
    9 punktów
  36. nie odstawiaj starości na bocznice dlatego że tak wygodniej częstuj uśmiechem nie skazuj jej na samotność była ci bliska cieszyła dobrem lubiłeś jej zapach budowała lepsze jutro gdy ci wychodziło cieszyła się a gdy nie udawało i smutno było ci była obok nie odstawiaj jej niech cieszą ją kolejne noce i dni
    9 punktów
  37. Anna kupiła brązową jesionkę lekko sfilcowaną przy kołnierzyku tylko patrzeć kiedy w przepastnych kieszeniach zalęgną się myszy małe łyse kulki jedna obok drugiej zwinięte w pozycji embrionalnej grzbietami do siebie dla podtrzymania ciepła cichy pisk tłumiony przez puch wydarty z brzucha matki oberwane drzwiczki szafy skrzypią miarowo gdyby nie ta drzazga którą wyjęłaś cerówką ktoś mógłby pomyśleć że cierpisz
    9 punktów
  38. na dobre słowo i na przekleństwo mogę spojrzeć miłosnym i nienawistnym wzrokiem nożem kroję chleb lecz jeśli trzeba ... użyję go inaczej nie zawaham się nigdy być człowiekiem
    8 punktów
  39. myślę o tobie całym ciałem o niej o nas dzień i noc płynę za tobą całą sobą bez przerwy na wytchnienie świecę srebrem przegubów otwartego pocałunku z każdym oddechem uda nabierają drżenia z każdym zbliżeniem usta czerwieni
    8 punktów
  40. Decyzja Męczy ta pogoń Buduje cisza Polecam się bogom Niech Olimp usłyszy Drażni ta chwiejność Już dawno zbrzydła Niech czarty ją zgarną Ja lecę na skrzydłach Solidna przystań Przy czarnej wodzie Chcesz to pozostań Nie chcesz to odejdź Marek Thomanek 08.09.2025
    8 punktów
  41. że się do ciebie uśmiecham? nie wystarczy. bo znajdą się tacy co będą podejrzewać
    8 punktów
  42. Od kiedy robisz się przeźroczysta wraz z zachodzącym słońcem noce są coraz zimniejsze, nie pomaga nawet wściekłe bicie serca. Przy zgaszonym świetle i szczelnie zasnutych oknach czuję twój oddech, delikatnie osiada na pustej ramce. Świt spopielił zdjęcie, proch wypełnił całą przestrzeń pomiędzy nocą a snem. To jego pragnę, wcale go nie chcąc – cisza i miałkość.
    8 punktów
  43. Jeszcze jednak wiosna przed nami Jeszcze pożądliwym spojrzeniem Obejmuję wysmukłą nagość Twego karku oddechem spływam przez dotyk szyi do kruchego ramienia Jeszcze słońce jest na tyle głębokie Iż widzę Cię taką W letargu jesiennej patyny
    8 punktów
  44. Życie funta kłaków warte, chociaż to niestabilna waluta, jednak cóż poradzisz – galopująca inflacja. Dlatego w ostatecznej wersji jestem niedopracowany jak cholera jasna. Lub inne przekleństwo, które akurat wiatr przyniósł na język. Czas splunąć przez lewe, ewentualnie uciekać przed siebie, aby wyrżnąć głową w mur. Albo potknąć się o perfidny kamień, na nim podobno się rodzą, ale nie wiadomo kto, kiedy i dlaczego. Wypada więc pozostać sam na sam ze swoją niewiedzą, puszczając oko w kierunku niewiadomego. Przecież śmierci nie wyśnisz, a życie – jak było na początku, oraz najoczywistsze: i tak dalej.
    8 punktów
  45. Ileż razy doznaje się ekstazy idąc z gwoździem wystającym z buta. Pomnożyć drogę przez czas, podzielić przez zadziorność ćwieka. przed nawias wyprowadzić współczynnik gdzie rozcięta pięta. Szczęście przełożyć na układ. Czyś Pan może popełnił błąd? Ateista- co do końca swoich dni dociekać Absolutu będzie. Szczęście jest zawsze niepojęte ono szumem tworzy rym. Widział Pan kiedyś kormorany? Koncept skrzydłami słońc spięty. Kliny przeciąłeś brzegami trzcin. Serce wciąż niebem kołacze. Święte.
    8 punktów
  46. Jak co roku Znowu się chylą ku zachodowi Promienie ciepłe i krążą myśli, Nostalgia szpilą po zmysłach mrowi, Żuraw planuje coroczny wyścig. Znów będą wersy o ciemnej słocie I lacrimosą pieśni zatrzeszczą, Będzie o smutku, szronie na płocie, Zabrzmi tęsknotą zimy odwieczną. Zabrzmi tak jakby życia ubyło, Jakby już koniec nieodwracalny A przecież dalej będzie się tliło, Będzie panował byt tak realny I może tylko trochę zaspany Ale na pewno także uroczy, Trzeba by tylko ścieżkę świetlaną Spod jałowizny smętnej wytoczyć. Marek Thomanek 31.08.25
    8 punktów
  47. mogłabym ci powiedzieć, albo lepiej napisać - ale jak? kiedy słowa krople grzęzną w drodze do stalówki, a w międzyczasie supły pęcznieją w atramencie, zatykając ciszą moje ręce jak kamienie a kamieniami nie można mówić ani pisać trzeba je zemleć na pył - ale czas, czasy i pól czasu ile to czasu?
    8 punktów
  48. leżę naga pod kołdrą ciebie nie ma więc obracam się z boku na bok noc pochłaniam samotnie czarną trudną i gorzką ironicznie brzmi twoje - dobranoc
    7 punktów
  49. Nocą? Błagam szeptem o chwilę wytchnienia Mrok gęsty a ja ocieram łzy instynktownie by następnie, po wszystkim, tylko przez moment zagryźć zęby, a później szybko wstrzymać oddech odliczyć do dziesięciu, by mym następnym krokiem mógł być rekonesans każdego zakamarka w głowie W nocy myśli dryfują jak łodzie bez steru O później porze idą za mną bez zmian Wychodzą z odmętów, brutalne, bezwzględne Sen już przekwitł jak kwiaty na grobie, bez skarg Ciemność boli tylko wtedy gdy sen unika oczu A sny kłopoczą tylko wtedy gdy ich brak odbiera mi rozum Nocą? Piszę wiersze
    7 punktów
  50. On do Niej: Mam na piwo, więc jestem szczęśliwy! Ona do Niego: Oj, Daniel, toż to żadna filozofia. Czy doprawdy nic więcej ci nie potrzeba? Wynik rozmowy: nierozegrany. Warszawa – Stegny, 10.09.2025r.
    7 punktów
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...