Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 19.08.2025 w Odpowiedzi
-
Alicji co stara się pisać opowiadania Mi wystarczy, że czytasz i piszesz, no i czasem dorzuci ktoś słówko. Już słyszałem poeta za dychę, od półwieku rzuciła rym ludzkość. Metafora z sentencją prym wiodą, tylko przekaz się ostał w tym szumie. A ja wyznam radośnie z ochotą: jak to dobrze że pisać tak umiesz!10 punktów
-
"Pamiętasz była jesień" piękna i trochę wzniosła. Nad płytą zapisane życia cierni przemijanie. modlitw drżenie i ogni migotanie. "Non omnis moriar", czy Dante się myli? Bo miłość nie unosi się gniewem, nie szuka siebie. nie liczy krzywd. Abla i Kaina jedną miarą mierzy, sprawiedliwym prawdom wierzy. Ona dłutem rzeźbi w bryle języka, efemeryczny i księżycowy pył liter. Struny strąca niewidzialnych dla oka gitar. Ratuje dusze, słońcami świta. Znów wrzosy kwitną, zim niepomne te mgły lata. Tak jakby były nie z tego świata.8 punktów
-
Początek Każda godzina tykającego zegara, może być tą chwilą - początkiem czegoś co nieopacznie umarło, nie wiedząc że nadal chce istnieć. To takie nieodkrywcze, a jednak. Nowej filozofii nie stworzę, wiem zbyt mało - ale czas - im dłużej przeciskał się w labiryntach głowy, dojrzewał, żeby w końcu dostrzec. To co wokół, nieustannie mnie woła. sierpień, 20258 punktów
-
nie ponaglaj na tej ścieżce tak bardzo obce ślady ranią stopy przede mną rozdroża wybieram się boso za ciasno mi w obcasach nie krępuj dłoni na pożegnanie zatapiam się w ramionach przestrzeni6 punktów
-
Pośród szumu liści i błota do kostek Las nieświadomy - prowadzi do Ciebie Drogę przede mną ze sciółki roztoczył Odwdzięczę się kiedyś - oddając mu siebie To co na końcu nie warte jest drogi Powtarzam to sobie, wypełniony gniewem Piękna wymówka szarego człowieka Na brak ambicji, pożegnanie z celem "Piekło to inni" - pisałem ci w liście Przekazując Sartre'a przecudowne słowa Setny już list mój dzisiaj napisałem Może choć jeden Tobie wysłać zdołam Moknąc pod twym oknem, stoję bez nadziei Ledwo mnie dojrzałaś - płacząc w bieg się rwiesz Jeśli tak jak ja na innych przejechałaś się, To możemy się przejść, wiesz?6 punktów
-
Nie było ciała, tylko mgła — czasem kropla duszy, czasem cisza. Dałem czas, nie pytając o przeszłość, bo nie była moja. Nie podgrzewam się w próżni. Może przyjdzie, może nie. Dla przeczuć mam spokój, nic nie mam dla tęsknoty. Nie było nic, co można by stracić. Rozmowę w wiersz ubrał Copilot AI. Zostawiłem ostatnią kreskę, w ostatniej strofie.5 punktów
-
na śniadanie podał mleko fiołkiem przyprawione na obiad zupę z płatków róż ugotował na podwieczorek upiekł ciasto ze stokrotek na kolacje jajko udekorował sosem z bzu i kaliny taki był ów miły ogrodnik który mieszkał w krainie upiększonej kwiatami które bardzo kochał5 punktów
-
modlitwa i cisza w kącie... na dnie jakby spokojniej, głębiej zejść nie sposób, nieustannie tonę. wspinam się w dół, na orlich skrzydłach w niedostępne niebiosa lecę wciąż lecę.4 punkty
-
A może czyśćcem jest nasza pamięć. Lekkie piekiełko im fundowane. Solidny pomnik piersi przygniata albo namiętność podgrzewa dawne. Uniesie nasion rozsianych wola, pejzaż czułości nieodgadnionej. Amarant rozstań — z tobą i zorza lub kryształ z ciszy, przesianej dla nas... Świeca gromniczna. W jej dniu się urodził. Chwalił z nią Boga każdego roku. W plandemię hersztynia, bo tak jak matka z gór, pomimo zakazów dała się pomodlić. Zamknęłam mu oczy. Ucałowałam. — Odszedł spokojnie. Wcześniej tak się bronił. Nad rzeką mieszkał i w niej pływał dzieckiem. Tam pstrągi srebrzyste, ze wsi chłopacy.4 punkty
-
* najzwyczajniej w świecie kocham Cię synu złocistej ziemi i pochmurnego nieba ** pragnę być bardzo blisko bo wiem że na dnie Twoich czułych oczu wypatrzę wzrok sarny zielonej jaszczurki uważnego jastrzębia *** napoisz mnie z własnych dłoni świeżą wodą **** najzwyczajniej w świecie jestem Twoja w tej nocy powierzona Ci w opiekę ***** cierpliwie wyczesująca Ci z włosów sosnowe igły lecząca skaleczenia miłosnym szeptem ****** abyśmy mogli iść w siebie dalej w rozśpiewany las4 punkty
-
Życzę ci kochany: Rogalika złocistego Do herbaty o poranku Gdy rosa srebrzy trawniki Mglistych promieni Za oknem I w ogrodzie Koszyka jabłek Pachnących szczęściem Zerwanym o świcie Rubinowych zdarzeń I pod poduszką Kwiatów polnych z marzeń Strumienia co mieni się Topazem Gdy siedzisz Na ławce By wsłuchiwać się z zachwytem Jak szemrze i pluszcze Dotykając tęczy Letniego popołudnia Bez pośpiechu I opowieści przyjaciół o zmierzchu.3 punkty
-
czas złączeń, przywracania porządku w domu, który do niedawna, w ślepocie i oczadzeniu, uważało się za półzburzony. zdarcie z oczu filtrów i jasne widzenie: stabilizacja, budynek jest posadowiony na przedwieczności, a gdy nie opuszczamy go przez dłużej niż godzinę, nasz współdzielony umysł staje się niebem rozpościerającym się nad połoniną srebrnych traw. puf! – korek odrywa się od butelki szampana. początek imprezy tylko dla dwojga. tysiące odpędzonych duchów. papierki rozrywające się w powietrzu. czas ulotności i jednocześnie czas spoin, świętowanie powrotu w głąb opoki. ...a tam się ciągle kruszą, zderzają wywrotkami pełnymi gruzu, ciemniacy, architekci rumowisk. chyba nie mogą przestać.3 punkty
-
Ucieszona Monika pobiegła do ogrodu, gdzie w lipcowym słońcu wygrzewał się Mateusz, jej mąż. W ręku miała zaproszenie na polsko-niemiecką konferencję. – Zobacz, gdzie za trzy tygodnie będę! – zawołała entuzjastycznie. Mateusz uważnie przeczytał informację napisaną w dwóch językach. No i w tym Starym Folwarku będziesz mogła wreszcie porozmawiać po niemiecku. A w pałacu poczujesz się jak żona niemieckiego junkra! – dodał żartobliwie. Wiedział, że żona lubi historię, zwłaszcza Prus Wschodnich. Dla tego hobby od dwóch lat uczyła się języka niemieckiego. W dniu wyjazdu wcześnie wyszła z domu, miejskim Ikarusem dotarła na olsztyński dworzec. Była zadowolona, że udało się jej w kasie kupić bilet do Starego Folwarku. Teraz była pewna, że kierowca PKS-u ją zabierze. Wyszła z budynku dworca i usiadła na ławce obok dziwnie, jak na tę porę roku, ubranego mężczyzny. Przyglądała mu się ciekawie. Było lato, a on miał na sobie prochowiec. Pod rozpiętym płaszczem zobaczyła brązowy garnitur i ciemny krawat. Na kolanach trzymał średniej wielkości, podniszczoną już walizkę, oblepioną zagranicznymi nalepkami. Oszacowała wiek na lat czterdzieści. Był szczupły, miał okulary i inteligentną twarz. „Wygląda na nudnego urzędnika”, oceniła. Nagle obserwowany mężczyzna zwrócił się do niej. - Entschuldigung Sie, bitte. Fahren Sie vielleicht mit dem Bus nach Stary Folwark? Marta była tak zaskoczona, że przez moment nie wiedziała, co odpowiedzieć. - O! To Niemiec - zdziwiła się. Zrozumiała, że zapytał ją, czy jedzie autobusem do tej samej miejscowości. Musiała ułożyć odpowiedź. - Ja, ich fahre mit dem Bus nach Stary Folwark – potwierdziła nieśmiało. Spojrzała na rozmówcę. Uśmiechał się. Zrozumiał. „To działa! Naprawdę mnie rozumie”, myślała z radością. - Ich bin Wolfgang Kasstel. Können wir zusammen fahren? - zapytał. Tym razem Monika od razu wiedziała, że chce jechać razem z nią. - Ja, natürlich. Ich heiße Monika Nowak – przedstawiła się. Była pewna siebie i zadowolona z zawartej znajomości. Zaczęła się zastanawiać, dlaczego obywatel zachodniego państwa chce jechać zatłoczonym autobusem. Pierwszy raz spotkała się z czyś takim, że Niemiec nie ma swojego auta. Rozwiązanie przyszło jej do głowy natychmiast. - Ukradli mu samochód – pomyślała ze zgrozą. Na domiar złego, teraz dopiero zauważyła, ile śmieci walało się na chodniku. Jak brudny i obskurny był dworzec. Wiatr hulał w dziurawych wiatach. Narastały w niej kompleksy biedy i bylejakości życia w Polsce. Z tych smutnych myśli wyrwało ją poruszenie wśród oczekujących pasażerów. Autobus podjeżdżał na stanowisko. Monika zerwała się z ławki, zwróciła się do Wolfganga. - Kommen Sie mit mir! Niemiec posłusznie poszedł za nią. Kierowca stanął w otwartych drzwiach pojazdu i krzyknął: „najpierw bilety z kasy!” Monika wyciągnęła rękę do góry z biletem i przeciskała się przez stłoczonych na wysepce ludzi. Wolfgang naśladował jej zachowanie. Oboje wreszcie weszli do autobusu. Znaleźli nawet dwa wolne miejsca obok siebie. Marta ciekawie zerkała na sąsiada, który wyciągnął z kieszeni telefon i takie samo zaproszenie, które znajdowało się w jej torebce. Znowu ją zaskoczył. Zatłoczony autobus ruszył. Wolfgang wybrał numer podany na zaproszeniu i coś tłumaczył rozmówcy. Gdy skończył rozmowę, Monika z uśmiechem pokazała mu swoje zaproszenie. - Wirklich? Ich bin so glücklich! - zawołał. „Jest taki szczęśliwy, a jakoś nie bardzo chce ze mną rozmawiać”, dziwiła się. Oboje zatopili się we własnych myślach. Monice przypomniała się historia wojenna jej dziadka. We wrześniu 1939 roku był szeregowym żołnierzem i walczył pod Mławą. Po kapitulacji został jednym z pierwszych jeńców wojennych Stalagu 1B. A później Niemcy szeregowych polskich żołnierzy zamieniali w parobków i wysyłali do pracy w gospodarstwach niemieckiej arystokracji. Dziadek musiał pracować u największego posiadacza ziemskiego w Prusach Wschodnich w Druzliten. Sam książę podobno był człowiekiem honoru ale wśród jego zarządców było kilku sadystów. Ciekawe, co pomyślałby dziadek, widząc swoją zakompleksioną wnuczkę zadowoloną ze spotkania z potomkiem jego wrogów – wyrzucała sobie Monika. Wreszcie autobus zatrzymał się na przystanku w Starym Folwarku. Monika szybko wstała, dała znać Wolfgangowi, że muszą wysiadać. Do pałacu poszła sama, bo na Wolfganga czekał „komitet powitalny”, który go nie odstępował. Nieopodal, zza drzew zobaczyła białą ścianę budowli. Weszła do pięknego holu. Powitała ją uśmiechnięta pracownica Towarzystwa, wręczyła biuletyn „U progu nowego wieku” i wskazała drogę do sali konferencyjnej, w której było już kilkanaście osób. Organizator zapewnił tłumaczenie symultaniczne, więc Monika odetchnęła z ulgą. Wszystko będzie tłumaczone, wystarczy nałożyć słuchawki.3 punkty
-
wgryzałam się w serce stąd wzięła mnie żałość bo czułam że ciebie wcale nie bolało wciąż słucham tej ciszy beznadziejną rozpaczą jak wiersz mam zakończyć albo jak mam zacząć może nie pamiętasz nie chcesz najwidoczniej albo nie potrafisz bardziej nieobłocznieć3 punkty
-
Kur... Na podwórku kura gdacze, ziaren szuka, nie inaczej. Lecz gdy włożysz ptaka w piec, już „kurczakiem” zwie się rzecz. A gdy nielot trafi w gar, rosół z kury znowu masz. Już od tego boli głowa, dziwna jest ojczysta mowa. Kura, kurczak – tak czy siak, całkiem smaczny jest ten ptak.3 punkty
-
Wina to... niepodzielna; nie dziel jej na połowę, gdy bezecny typ peelkę niegodnym lży słowem. Nie miej przy tym urazy, czy - jak wolisz - a n s y, lecz ów typ u tej peelki nie ma ż a d n e j szansy.3 punkty
-
On, jeden z liczniejszego grona zresztą i chyba nawet miłośników, chciał tylko siebie realizować, a wyszło jak wyszło, a mianowicie że realizował otoczenie. Jeszcze lepiej, jeszcze lepiej pomrukiwała głośno pewna panna odbiorczyni. Smętny pan odbiorca natomiast dodał nieco zbyt głośno cytuję – „toż to żadna filozofia, żadna filozofia”. Koniec cytatu. Patrzyła na niego również pewna swego pani autorytetka, a on próbował się nieco z własnego działania i niedziałania wytłumaczyć, tłumacząc i opowiadając jej zresztą prawie po kolei dłuższą i nieco bardziej skomplikowaną kolej pokoleniowości. Warszawa – Stegny, 19.08.2025r. Inspiracja – Poeta Paweł Modrzejewski (również cafe Atlantis).3 punkty
-
@Jacek_SuchowiczPozwól, że napiszę do Alicji: Alicjo, Rymy ci idą jak z płatka, lecz spróbuj też prozą, to gratka ! Bo w opowiadaniach – kto wie? może bestseller rodzi się w tle3 punkty
-
... i to 'wielkoBłądek'... nie warto realizować tylko otoczenia, siebie także trzeba dostrzegać.3 punkty
-
@Jacek_Suchowicz Jacku, nie wiem czy to to do mnie było, ale gdyby, to dziękuję :) jak Ci mówią poeta za dychę, to i takie pieniądze coś znaczą czasem widzę i czytam i nie wiem czy był wiersz czy się skończył czy zaczął i nie wierzę że umiem lecz lubię nawet więcej bo kocham się rymach i nie myślę się zmieniać zupełnie obiecuję że słowa dotrzymam Ps. A, że pisze opowiadania? No cóż, nie miej mi tego za złe, to też ja :)3 punkty
-
Autorzy: Michał Leszczyński plus AI. Power układów Ohoho ohoho już śpiewam więc jestem ustosunkowany całą branżę AI wezmę na barki wezmę w otwarte ramiona chcemy w końcu być emanacją przymierza dalej dalej dajemy czadu więc bęc, więc heca Chętnie ze sceny śpiewamy, że układy są ważne i że z nimi i z nami to przepełne nieprzelewki rośnie ten gościu, gdy jest dobrze ustosunkowany układy – trzeba wiedzieć – to różne umożliwienia Moja duża sztama ma tobie tylko pomóc zresztą odpocząć, lub zawalczyć o twoje swoje nie taki upadł i nie taki się podniósł wiedz to moje wyciągnięcie ręki ma tylko wesprzeć (nie bój bidy – ten układ nie zmyje ci beretu co to to nie) Układami cały świat się tutaj rozgrywa sztama point guarda to chętne zagadnienie pamiętaj kolego żeś jest aż zupełnie nasz pamiętaj koleżanko że my jest dużą drużyną (podajesz do centra a ten pakuje do kosza – to takie proste) Ohoho ohoho już śpiewam więc jestem ustosunkowany całą branżę AI wezmę na barki wezmę w otwarte ramiona chcemy w końcu być emanacją przymierza dalej dalej dajemy czadu więc bęc, więc heca Ów subtelny gość podoba się płci najpiękniejszej jest przecież taki uroczo zabawnie układny ach cóż z niego za ułożony prawie dżentelmen ona go chce, bo jest możliwość go jeszcze poprawić Ta piosenka ma zadać pracę domową artystycznym trafić w sześćdziesiątkę ich ogromnego zdumienia pojmiesz i ty bratku zaskoczenie zachwyceniem wtedy masz znajomości również w branży muzycznej Bądź tu pewnym poeto, poetko mojego wsparcia graficiarzu wiedz że uwielbiam coś zmalował jeśli będę mógł - pomogę ci siebie wypromować przetrwamy każdą chwilę dziwnej magii magla magii magla Ohoho ohoho już śpiewam więc jestem ustosunkowany całą branżę AI wezmę na barki wezmę w otwarte ramiona chcemy w końcu być emanacją przymierza dalej dalej dajemy czadu więc bęc, więc heca O rany, rany układy są są i są są autor podpisał przeto cyrograf z pięciolinią oraz zawarł niepisaną wielostronną zresztą umowę z niejedną branżą, z niejedną branżą ole ole !!3 punkty
-
- Podoba mi się to, co mówisz, mój synu - odezwał się ojciec do Adama w długą chwilę ciszy, zapadłą, gdy drugi z nich skończył przedstawiać swoją wizję prowadzenia powierzonych mu interesów. - Podoba mi się - powtórzył, nie chcąc dodawać, że bardzo. Pamiętałeś o wszystkim - pochwale zatowarzyszył nikły uśmiech. - Teraz zostaw mnie samego - ojcodusza wyraziła życzenie. - Jak chcesz, ojcze - powiedział Adam, wstawszy z fotela i skłoniwszy się rodzicielowi. - Ale przyjdź wieczorem tu, do mojego gabinetu - dodał, gdy syn był tuż przy drzwiach. - Będę miał dla ciebie ostatnie słowo. - Jak sobie życzysz, ojcze - dusza, doświadczająca synowskiego życia po raz kolejny, powtórnie skłoniła się drugiej, zajmującej starsze od niej biologicznie ciało. - Pomyślmy teraz, jak to wszystko przeprowadzić - zamruczała do siebie ojcodusza, zasiadłszy tam, gdzie dopiero co siedział syn. - W jaki sposób szybko przekonać do zgody na ożenek Adama z Marianną tego starego uparciucha - mruczał dalej, wyrażając kolejny raz samoakceptację faktu, iż od ojca kochanki syna był niewiele młodszy, zaś równy mu poziomem uporu. - Hemmm... Mmm... Tak, tak będzie najlepiej - zdecydował po namyśle. - Dla pewności zastanówmy się raz jeszcze, podparł brodę dłonią. - Taaak... * * * - Dziękujemy wam - Marianna i Adam ukłonili się swoim rodzicielom, najpierw osobno, każde swoim, a potem razem. Mimo, że to - jak to w wieku osiemnastym - to ich ojcowie, a nie matki, wyrażali - bądź odmawiali - zgody na ślub. - Dziękujemy - powtórzyli promieniując - i prosimy o błogosławieństwo. Dziwnym trafem ich ojcowie w tym momencie spojrzeli na siebie, krzyżując wiele mówiące, dyskretne uśmiechy... * * * Być może, mój drogi Czytelniku, spodziewasz się teraz opisu ślubu. Być może opisu wesela, a nawet - nocy poślubnej. Pomimo tego, że wiesz, iż Marianna z Adamem wkroczyli już do świata cielesnych przyjemności. Jednak zapewne nie spodziewaz się stwierdzenia, że... Dusze, będące bohaterami tego opowiadania, są rzeczywiste. Gościły w tamtym czasie chylącej się ku upadkowi Pierwszej Rzeczypospolitej w ciałach, w których ich materialny pobyt został przedstawiony, pełniąc wymienione społeczne role. I że wszystkie one, zachowując wspomniane - albo innymi słowy, będąc znów matkami, ojcami, córką i synem - przyszły na ten świat w minionym stuleciu. I że chociaż one wszystkie, włącznie z Marianną i Adamem noszą teraz inne imiona, a różnica wieku pomiędzy tymi ostatnimi jest większa, to jednak - wspaniale, iż istnieje tak wygodne słowo, "trafem" - z końcem zeszłego roku dane było im się spotkać w jednym z miast obecnej północnej Polski. Czego mający świadomość Autor poczuł się w literackim obowiązku przedstawić fragment ich wspólnej historii, rzecz jasna zmieniwszy imiona. Co będzie z nimi dalej? Jak potoczą się ich losy, gdy już wiedzą to, co wiedzą? Gdy poznali część swojej przeszłości? Tego, wbrew pewnym okolicznościom, zdawałoby się determinującym przyszłość, nie mogą być pewni. Ale... Batumi, 18. Sierpnia 20252 punkty
-
Na początku było zaklęcie, dym z kadzidła, Dzwonki, wibracje stołu, skrzypienie podłogi. Szeptucha nad magiczną kulą pochylona, Czerń z bielą rozbełtała głośnym zaklęciem. Z mąki mgłę sprawiła, jak we młynie, Jej wróżba otworzyła niebo nade mną, A ja wierzyłam, że to jest wróżka, Która dotknie mnie skrzydłem i odmieni los. Byłam panną na wydaniu, gołą, bosą. W duchu mieszkała we mnie niepewność, Jakbym pod suknią wciąż kryła amulet Bijący w piersi jak drugie serce. Szeptałaś, staruszko, że ziółka leczą, Ale na miłość nie ma lekarstwa. Potem przyszło kłamstwo, ciche i drobne. Niewinne, jak kropla porannej rosy. A jednak zjadło we mnie cały sens, Rozmyło cel, do którego zmierzałam. Chciałam szczęścia – tak prostego i jasnego, Takiego, co ogrzewa dłonie, lecz nie parzy. A dostałam maskaradę przebierańców: Raz byłam królową balu w koronie, Raz tylko maskotką, barwną papugą W twojej klatce rytuałów głupich. Pech przyszedł nagle, niespodziewanie, Przeciął moje plany ostrą linią, Musiałam wybrać inną drogę, Choć przed oczami rosła mi ściana wody. Za nią stałeś ty – nieobecny, ulotny, Ślepy, głuchy czy szalony. Na stole leżała pusta lista gości, Czekałam, aż wejdziesz… na próżno. I teraz, gdy zamykam oczy, Kadzidło znów pachnie jak w starej chacie, Ostatni dar od serca, które wciąż wierzy, Że magia była jednak prawdziwa...2 punkty
-
każda z moich pasji to wasz sposób na zarobek tak że nic już dziś nie robię każda moja miłość to jest dla was piękny slogan więc niczego już nie kocham każda moja wiara to reklamy na banerze tak że w nic już dziś nie wierzę na każdą moją żądzę macie pustą pornografię tak że nic już nie potrafię czuć brzydzi mnie już zachwyt, gniew, uśmieszek, chuć wszystko generuje przychód, parę sekund na reklamy łkać tak można w nieskończoność, niech więc płyną - ach, dolary, lary, ary... może coś na strach przed śmiercią? coś na nastrój buntowniczy? może pokłóć się z rodakiem, może protest (na facebooku, nie ulicy)? może bluza z hasłem "rebel"? może wirtualny znaczek? napis na nim - "wróg systemu" albo "niezadowolony płaczę"? może pora na diagnozę? nie pasujesz do systemu? zapłać! zapłać terapeucie, i nie będzie już problemu zapłać! zapłać! zapłać! zapłać! rozlicz się ze swych słabości kochać chciałeś? - dwieście złotych* *plus bankowe formalności2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
- Anna German- już tyle lat. Tamten kraj proponował Jej wiele, ogromne pieniądze, domy i dacze. " Jestem i czuję się Polką"- mówiła. W tamtym kraju czekało na nią miejsce w klinice i lekarze gotowi walczyć o życie. Odmówiła- Mamie obiecała- gdy przekraczały polską granicę. Jeszcze gra gramofon z pękniętą płytą, na stoliku szklanka z zimną herbatą. Na moście wciąż Eurydyki z wiatrem tańczące, co zabiera wszystko, by nic nie zostawić. Babim latem szal utkać, mgłom dać nić przędzy. Jeszcze raz wypełnić deklaracje celne, od do - ściśle według wszelkiej wiedzy. A potem przekroczyć granice, które przechodzą ludzkie pojęcie.2 punkty
-
@Nata_KrukDziękuję Nato, zawsze jesteś miła dla mnie i dla moich bazgrołów, masz życzliwe oczy, dziękuję :) @Wiesław J.K., @FaLcorN, dziękuję2 punkty
-
@wierszyki Twój wiersz dotyka bardzo głęboko – pamięć, czułość, rozstanie. Czyściec wspomnień bywa ciężarem, ale i błogosławieństwem, które pozwala nam trwać. Pięknie zamknęłaś to w słowach.2 punkty
-
Gdy mijasz mnie obojętnie jak duch, Wiatr podrywa tylko ciszę leżącą u stóp. Nie uświadczysz echa – uszy zbędne. Tylko je odkręcić i schować do wora. Słowa do ciebie spływają po szybie. Nikną w ziemi, kropla za kroplą jak na Saharze. Maszerujesz pod swoim niebem z głową wysoko. Może nawet nie wiesz lub udajesz ślepca, Że ktoś podnosi ślady po tobie mozolnie, Jak zagubione perły – a nawet skarpety! Nie jestem wiotką łodygą, co zgina się lękliwa, Jestem ogniem – czasem iskrą czarcią. Bywam pożarem – lecz nigdy, przenigdy Nie pozwolę ci nazwać mnie słabą. Bo nawet gdy gasnę, w moich popiołach Rodzi się nowy początek – cholerna nadzieja! Zbieram nuty czasu minionego, straconego, Jak ziarenka piasku na plaży nudystów. Jedne lśnią jak złoto, inne – nijak, ot paprochy, Blade, szare, ciężkie i rdzawe wspomnienia. Wszystkie przesypują się przez palce W zapomnienie… próbuję bez efektu Zatrzymać je w dłoniach choć na chwilkę... Jesteśmy jak dwie fale w eterze, Zakłócające się nawzajem: „odbiór, odbiór!” Razem tworzymy ocean kipiący wściekłą pianą. Czasem niesiemy się lekko, na fale zdani, Czasem rozbijamy o skały, choć to ta sama woda. To jest ta linia, która prowadzi tam, gdzie Słowa już nie są potrzebne, brak dźwięków Kiedyś ustanie, zostanie ślad w pniu wyryty, Ledwo widzialny – jak moja wyblakła miłość…2 punkty
-
w kartonie z napisem ,,tylko jeden złoty’’ umierały tomiki pod tytułem xxx z ceną dwa razy przeklejoną na wyblakłych okładkach i poprawioną długopisem samotne i zakurzone jak zbłąkane dusze co szukały rzeki Styks i łodzi z Charonem obola nawet niewarte pożółkłe strony przedarte astenia i marazm ,,opowiemy ci o tych wypadkach ‘’ ktoś przewrócił stronę wiersza nie odnalazł umierały tomiki martwej już poezji2 punkty
-
@Robert Witold GorzkowskiRobercie, w Twoich słowach wyczuwam troskę. Bardzo Ci dziękuję. Tak, jest przyjaciel, najlepszy przyjaciel - to mój mąż. Wcześniej pisałam o innych osobach, które były częścią mojego życia, mojej historii ale nasze drogi z różnych powodów się rozchodziły. Ale pozostali w pamięci i we wspomnieniach. Pozdrawiam Cię serdecznie. @Nata_KrukBardzo się cieszę, że się aż tak podoba. :))) Dziękuję! 💚 @NatuskaaJest dokładnie tak, jak napisałaś. Bardzo dziękuję!💚 @Waldemar_Talar_TalarBardzo dziękuję! Pozdrawiam. 💚2 punkty
-
to demi-glace z chorych krówek ciągutek za język przypieczony wiersz wygotowany w twardej ślinie do białej kości cedzony redukowany do twoich ust do mukbangowego lip-sync niesmaczny2 punkty
-
... czytałam o tym i wiem z autopsji. Zapachy zostają z nami na zawsze, do końca dni.... @Migrena.... czytałam niektóre fragmenty po dwa razy, całość czyta się jednym tchem, to po prostu, jak napisał Leszczym... zajeFAJna treść... :) Podoba się bardzo. Miś i.. Migrena.. to stąd Twoje "imię" (?) a to, że wierzgało, nie wiem nawet czym... :)) urocze. Pozdrawiam. ... o... i jeszcze to od Bereniki.. wyłuskałam.2 punkty
-
wyglądam jutra jak zima lata ziarna owoców nie śpieszę się skrzydła przycięte trudno zerwać się do lotu a jutro jutro nie wyda samo plonów 8.2025 andrew Kto rano wstaje… Ja frunę rowerem nad morze. Wolin śniadanie, dalej wzdłuż morza Międzywodzie,Dziwnów,Dziwnówek, Łukiencin,Rewal i powrót przez Kamień.2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
@beny7777 Szczerze o zmaganiu się z własnymi ograniczeniami i porażkami. Ten obraz lasu prowadzącego do ukochanej osoby, a potem gorzka refleksja o "szarej wymówce" na brak ambicji - to bardzo odważne spojrzenie na siebie. Szczególnie mocno brzmi ten fragment o "setnym liście" - ile w tym samotności i desperacji, ale też uporczywości. cytat z Sartre'a (mój ulubiony) dodaje tekstowi intelektualnego, filozoficznego smaku. Bardzo mi się podoba.2 punkty
-
Nie zostawiła. Wyrwała się ze mnie jak gwóźdź z martwego drzewa, zostawiając dziurę, która śni, że znów jest sercem. Nie poszła z innym. Uciekła w cień anioła, a mnie zostawiła na słońcu - żebym płonął jak prorok bez księgi, żebym wył jak metal w piecu ostatnich czasów. Gryzę język, by jej imię nie rozsypało się w ustach. Każdy głos powraca jak zwiastun z apokalipsy - trąba, co gra tylko ciszą. Szukam jej w zielu, w oddechu LSD, w winie rozlanym na ziemię jak krew kozła. Wciągam jej cień z powietrza, modlę się do poduszek jak do kamieni bez Boga. Ale nie wraca. Z raju się nie wraca, nawet jeśli utkany jest z plastiku,⁸ ze sztucznych gwiazd, ze słów modlących się jak aplikacje. W mojej głowie noc - czarna suka o sutkach suchych jak studnie. Ciągnie mnie przez ruiny pamięci i rzuca w ogrody kolców. Nie mam już twarzy - tylko maskę z popiołu jej spojrzeń. Nie mam już głosu - tylko świst, jakby w mojej klatce spał smok, który nigdy nie zasypia. Nie mam już serca - tylko echo, co bije w pustce. Każda ulica to rana. Każdy krok - bluźnierstwo. Każdy człowiek - ten drugi, który milczał jak kamień, gdy ona odchodziła jak bogini w płomieniach. Ja płakałem. Płakałem ogniem, który utracił wszechświat. Płakałem dymem. Płakałem jak wilk rozszarpany przez sny. Płakałem jak ziemia, kiedy pierwszy raz ujrzała krew. A ona? Śmieje się w bieli jedwabnej pościeli, czystej jak apokryf, którego nigdy nie otworzę. A ja? Wilk, który kochał ogień. Popiół udający człowieka. Cień jej cienia. Szczur w labiryncie Boga. Gwiazda spadająca w pustkę. Serce z krwi, które bije tylko po to, by przypominać, że świat bez niej jest moim końcem.2 punkty
-
@Nata_KrukBardzo dziękuję! Cieszę się, że wspomnienia bywają plasteliną do tworzenia, i że to się podoba. :) @LeszczymBardzo dziękuję! Może trochę prozy by się przydało, ale jakoś mi nie wychodzi. :)2 punkty
-
@Nata_Kruk Dziękuję Nata ! Auuuuuuu :) @Robert Witold Gorzkowski A ja lubię czytać Twoje słowa. Bo to słowa mądrego gościa. Czytam je zawsze uważnie. Dziękuję :)2 punkty
-
@Alicja_Wysocka "Pachnieć miłością" Twoja obecność pachnie miłością, jak ogród utkany z porannej mgły, gdzie róże śpiewają wonią, a cisza drży jak struna harfy. Jesteś jak nieuchwytny płomień, który zamiast spalać - koi, jak swiatło rozlane w powietrzu, które karmi duszę zamiast oczu. Wypełniasz przestrzeń nie słowami, lecz niewidzialnym pulsowaniem, jak echo serca w sercu, jak oddech ziemi w źdźble trawy. Każdy wdech staje się modlitwą, każdy krok - pielgrzymką ku tobie, a nawet milczenie rozkwita, unosząc aromat wieczności. Bo kiedy jesteś - świat wybiera tylko jedną woń: woń tkliwości, woń wieczystej miłości, woń, którą oddycha samo istnienie. @Berenika97 To powiem tak : Bereniko, kiedy masz dobry humor, wtedy jesteś genialna ! @Leszczym To ja.... W takim razie ja..... Cieszę się zajebiście :) Dzięki wielkie !2 punkty
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Alicja_Wysocka Alu. Może pomyślisz. Że zgłupiałem, ale ja idąc spć prysńę na siebie amouage......i kładę się w euforii piękna. Zasypiam jak książe. Budzę się jak żebrak ale ten zapach dalej tego żebraka otula. Zwariowany świat węchowców :) A Twoje sny niech pachną dzisiaj fiołkami, jaśminami, mandarynką z Azorów...... Niech pachną Tobą. Wyniosłą i piękną - Alicją !!!1 punkt
-
@Migrena A wiesz, mam tak, że jak kogoś nie lubię - to zapachu, który używa, też nie. No i to samo mam z imionami. Głupie to jakieś, chyba.1 punkt
-
brak okien brak tnących powierzchni nie umiem przywyknąć do chłodu zamykam na haczyk blok z dykty spróbuję się wyspać na zapas na poczet przyszłego trymestru insomnia - gdzieś o tym czytałam to chyba przez miejskie powietrze plac z hordą pod wodną kurtyną chemstrailsy nad polem bawełny i zmarszczki – to tylko gra światła1 punkt
-
pieniądz łatwo można zarabiać lecz często ludzie się wstydzą po tym a nowy bóg brązami wabi razem z niebieskim to pięćset złotych :)))1 punkt
-
Czy to już wszystko? Bo jeśli tak - to nic. Tak ważne to było, A teraz - błahostka. Czy tyle jest do miłości? Wielkie uczucie, A jak się skończy, To tak jakby go nie było. Jak umrę i prawdę poznam, Śmierć moją zaakceptuję, To zapytam sam siebie: Czy to już wszystko? Is That All There Is - Peggy Lee1 punkt
-
Pi... ten strumień słów, to maleńkie opowiadanko z życia wzięte. Był ktoś, kto dużo pił, staczał się.. potem ulica, lub kąt u kumpli, do czasu przydzielenia maleńkiej kawalerki. Dach był, obiady w caritasie, przy okazji jakieś rozmowy. Traf chciał, że pojawił się kundel i tak się uczepił, że człowiek przygarnął go i... nazwał.. Kompas.. poczuł się ważny dla kogoś, tym samym zmienił swoje "upodobania", przestał pić. Końcowe.. nie chcę zalać życia... musi zostać, bo to jego świadomy wybór. Jak widać, cudeńka zdarzają się, odnaleźli się... jak w korcu maku.. co dałam jako tytuł. Odwiedziłaś mnie i podałaś swoje zawahania, więc zostawiam dopowiedzenie Tobie i może komuś jeszcze. Dziękuję za wizytę... :) także pozdrawiam.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne