Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 24.07.2025 w Odpowiedzi
-
kurde blaszka! ty mnie nie całujesz i szaleję z przyzwoitości słowo daję a dałabym i usta do diabła! poszłabym z tobą skraść trochę nieba bo to co mam między żebrami psiakrew! psiakość! to zbyt mało to nie tęczowy most to smętarz gdzie motyla noga! i zaraz kolejna ja cię chromolę! chciałabym więcej więc wyrywam się do licha! z tym wszystkim i ty też chodź a wszyscy święci niech patrzą14 punktów
-
Wieczór. Jezioro zapina horyzont ostatnim promieniem światła. Słońce – spóźniony kochanek – tonie w jedwabnej, szepczącej trzcinie. Cisza. Nie pusta. To język pragnienia natury. W niej każde ich tchnienie. Woda milczy Ale to milczenie drży – jak skóra świata przed pieszczotą dłoni. Oni. Bez imion. Miłość nie potrzebuje dźwięku. Spleceni, jakby czas tkany był z ich oddechów, jakby każdy gest, każda ścieżka - prowadziła do tej chwili, czekał zapisany w niebie. A jednak – w ich spojrzeniach cień. Dotyk losu. Świat szepcze kruchą pieśń przemijania. Ich pocałunki – ciepło ciał i drżenie warg, symfonia żywiołów: ogień i wilgoć, wieczny alfabet istnienia. Nie całują się. Oni się stwarzają. Jezioro patrzy: nieme. Wierne. Rozświetlone – bez końca Brzeg milczy, lecz to milczenie kłania się Przedwieczności – ciszą bezmierną.13 punktów
-
Szorstkie już było to życie w trudzie, dzisiaj chcę chodzić tylko w jedwabiu. Jedwabne myśli w codzienność wplatać, wstążki we włosach lekkością wabią. Mów do mnie miękko, ciepło i czule, tak, by jedwabne promyki słońca znów oświetlały mą mroczną duszę. Jedwabnym szlakiem serce podąża. Wystaw na słońce – rozpieść mnie, świecie, lekki wiaterek niech ciało owiewa. Weź mnie na ręce – jak swoje dziecię, chcę znów odkrywać przyjemność życia.11 punktów
-
zetnę dla ciebie bez zmiłowania róże dla ulgi nie dla piękna bo mam w sobie kolce nieposłuszeństwa a żadna z nich nie będzie twoją ozdobą będą cierpiały gdy usłyszą trywialne "sto lat" jakby jeszcze miało coś między nami trwać podaruję ci również uśmiech w celofanie i już nie będę ładna nie będę spokojna miła wyrozumiała wyjdę bez makijażu nie schowam gniewu w koronkach sumienia zrobię siebie po swojemu9 punktów
-
Dzień budzi się pozorną ciszą Tylko wybrani ją usłyszą Ci którzy duszą wtulają się w powietrze Zieleń trawy dźwiga się pierwsza Zaszeleści skrzydłami świerszcza I obmyje rosą stopy wychodzących Tafla jeziora pluskiem pęka Niemrawo snuje się w piosenkach Fali co zaplątała się w tataraku Głos wilgi przebił liście klonu I ukołysał serce komuś Kto o poranku chciał wyciszyć myśli8 punktów
-
nie słyszysz ciszy choć na nią popatrz na niemą drwinę sytego świata o ustach pełnych jadła i Boga lecz pustym wzroku który odwraca od tych maleńkich niewinnych istnień co tysiącami w niebyt odchodzą bez skargi choćby cichej najcichszej w głodnych mirażach by ryż i proso i zapach mleka w niepamięć włożyć gdzie śmiech beztroski fałszywą frazą a zapadnięte dorosłe oczy martwe i suche bo już nie płaczą i to milczenie takie nieznośne że chciałbyś stłamsić sumienie wyciem jak tylko możesz głośno najgłośniej by tego krzyku ciszy nie słyszeć8 punktów
-
Wciąż rozwijam życia kliszę. Piję nektar dni skroplonych. W czasie stoję, czasem wiszę, na granicy dni skończonych. Wciąż rozwijam życia kliszę, aby spojrzeć przez nią sercem. Jakiś bukiet chwycić w ręce. Mówić kocham jeszcze więcej. Wciąż rozwijam życia kliszę, tak jak dywan Tobie Boże, abyś błędy mi wybaczył i prowadził tam gdzie możesz. Wciąż rozwijam życia kliszę. Szukam światła i nadziei. Ścieżki prawdy i zieleni, co da iskrę z dwóch płomieni. Wciąż rozwijam życia kliszę i dziękuję Tobie Boże, że mi dałeś błysk i chwilę, abym stworzył wierszu zorzę.7 punktów
-
tam gdzie wonny kamyk nad rwącym ruczajem dziewannę zaprasza do tańca tam się nie śnią baśnie fantazją spowite ale rodzi bajka7 punktów
-
Kołyszę pytania do snu, niech zasną troski serdeczne, a czas je zapewni, że nic na świecie tym, nie trwa wiecznie. I cicho zanucę im pieśń, niech miękko utulą głowę, wierząc, że często odpowiedź, jest prawdą, tylko w połowie.6 punktów
-
Miałam turkusową spódniczkę na szelkach, które krzyżowały się na plecach i zapinały na guziki. Była rozkloszowana, z ciemnego turkusu – a gdy się obracałam, unosiła się jak parasolka. Mama z babcią uszyły mi ją razem. Była niezwykła – miękka i przytulna jak brzoskwinia. Wtedy mówiłam, że „z meszkiem”, dziś już wiem, że to był aksamit. Dzieci lubią takie rzeczy. Może i dorośli. Do dziś nie znoszę materiałów, które gryzą. Ta spódniczka nie była na co dzień, nie do biegania po podwórku. Ale czasem udawało mi się uprosić mamę – jak tamtego letniego dnia. Sąsiedzi smołowali dach. Dla dziecka to było prawdziwe widowisko – ogień na dachu, dziwny, nowy zapach... Na dach nie wejdę, wiadomo, ale na podwórko sąsiadów? Już prędzej. Ciekawość zwyciężyła. I stało się nieszczęście. Chyba jakiś podmuch wiatru przyniósł ze sobą kroplę gorącej smoły. Spadła prosto na moją spódniczkę. – Ach! – Mama mówiła: „Nie kręć się tam, to niebezpieczne”… Pobiegłam do łazienki, zamknęłam drzwi na zasuwkę i rzuciłam się do ratowania mojej ukochanej spódnicy. Próbowałam mydłem, szamponem, płynem do kąpieli – nic. Plama nie znikała, tylko się rozmazywała. Ale się nie poddawałam. Pomyślałam: ten materiał ma takie jakby malutkie włoski... Może da się to wyskubać? Wyskubię – i będzie jak nowa. Skubałam więc. Palce mnie bolały, ale nic. Wtedy zauważyłam pumeks. Może tym? Siedziałam tam długo, coraz bardziej spanikowana. W końcu zaczęli się dobijać do drzwi. – Co robisz tak długo? – zawołała mama. – Nic. – Jak to nic? To wyjdź! – Nie… nie mogę! – Otwieraj natychmiast. Co się stało? Stałam bezradna. Chciało mi się płakać – już nie cicho, tylko głośno. W końcu otworzyłam. – Co się dzieje? Dlaczego…? Wystarczyło spojrzenie – wszystko stało się jasne. – Dlaczego nie przyszłaś z tym do mnie? Coś byśmy poradziły. – Jakie „poradziły”…? Nic nie pomaga, próbowałam wszystkiego. Została dziura. – Och, dziecko. Trzeba było przyjść. Ja bym sobie poradziła. – Ale jak? Czym? – Masłem. Tłuszcz rozpuszcza się tłuszczem. – Masłem?! – Tak. Ale teraz… już po wszystkim. Do wyrzucenia. – Nieee! – Chyba że chcesz w takiej dziurawej chodzić. Jeśli ci pasuje – proszę bardzo. I tak musiałam pożegnać się z moją najładniejszą i najmilszą spódniczką. Lata później jechaliśmy samochodem do Austrii. Upalny dzień, asfalt się topił i zostawiał na aucie smoliste kropki. Ale ja już wiedziałam, co robić. Masło, oczywiście. Po powrocie było trochę paprania, ale wszystko zeszło bez śladu. Wiem nawet, że jak zabraknie zmywacza do paznokci, to świeży lakier rozpuści stary. Już znam kilka sposobów na pozornie niemożliwe rzeczy. Ale... Jak się zakochasz, a ten ktoś odejdzie w siną dal – to co? Trzeba od razu zakochać się w kimś innym? No, jakoś nie działa. Dziura zostaje.6 punktów
-
4 punkty
-
jak zwykle obrazy - ciekawe ale miłość dźwięków potrzebuje słów i wyznań i czułosći seks namiętność fizys czuje bo ulega swej "wolności" pozdrawiam4 punkty
-
Pod_uszka To co mamy, znów ucieka, lekko skapryszone, a ja lubię aurę lata, gdy naburmuszone. Złotodajną kulę niesie nad zmarszczką jeziora, dodam swoje - cóż po jednej - kiedy tafla woła. Biorę kajak - przecież znasz mnie - złego licho nie zje i nieważne, że pagaje, dobry mały dreszczyk. Gdy po rejsie wyczerpana, do twej klaty przylgnę, czule szepniesz - a pod uszka, węża boa przyjmiesz ? lipiec, 20253 punkty
-
3 punkty
-
Od lat noszę w sobie ból. Nocą, czasami próbuję płakać, by rankiem znów być tym, kim mnie znają. Chcę płakać. I wiem, że potrafię, lecz płacz ten jest głęboko we mnie – zakurzony w warstwach dawnych spraw, w myślach, których nie chciałem poznać. Przez lata milczałem o nim przed światem, a najczęściej – przed samym sobą. Teraz tkwi pod skórą jak blizna, która nie boli, dopóki nie dotkniesz. Gdy łzy w końcu znajdą drogę, będą jak listy – nieczytelne, pełne śladów miłości, radości i bólu – gości nieproszonych. Spłyną ciężkie – jakby każda niosła w sobie cały bukiet: empatii, żalu i masochizmu, którymi uczyłem się kochać. A potem? Może przyjdzie spokój. Może nie. Ale płacz – jeśli wreszcie nadejdzie – nauczy mnie na nowo żyć.3 punkty
-
Nade mną skier płomienie, Wśród nieba nocnej toni, Spoczywam w zielenie, Z rosą na mej skroni, Biją Miesiąca snopy, Światła przez liście gruszy, Bije przez żeber stropy, W sercu echo głuszy, Żywota mego weno, Z gwiazdy hen nad gajem, Choć pragnę Cię to jeno, Patrzymy na się wzajem, Na ziemskim tym padole, Dech więźnie w tchawicy, Gdy marzę przyjąć dolę, Żeglarza wśród mgławicy.3 punkty
-
3 punkty
-
2 punkty
-
fajnie jest się obudzić ujrzeć znajomy krajobraz udekorowany bliskim którego od nowa kochasz fajnie jest zasypiać mając przed oczami wszystko co było miłe co się dziś wydarzyło fajne jest takie życie które się nie ukrywa ozdobione tylko tymi co łzy i uśmiech cenią2 punkty
-
jesteś jak rzeka na którą wczoraj patrzyłam spokojna i czuła skoncentrowana między dwoma brzegami żłobiąca ziemię aż do zdarcia cienkiej tkanki szuwarów nadal słyszę marcowe trawy skrzypiące pod stopami blade łodygi oplatające stopy tylko żaba jak radosny punkcik w tym nadal obumarłym pejzażu Mazowsza lubię sposób w który mnie dotykasz gładząc opuszkami palców spierzchnięte usta tuż po kiedy oddech ciepłem otula przestrzeń wypatrujesz ostrego światła na pograniczu koronki stanika bez pośpiechu mówisz a ja wiem że tylko tobie ufam2 punkty
-
czuję cię to tak jakby ktoś pocierał liściem o krawędzie dłoni linie papilarne zatopione pośród chlorofilowych strupków i wypukleń przestaję dyszeć wybacz że tak nieładnie kreślę słowa wyobraziłam sobie świat między nami na dotyk to nie jest wiersz o Annie zaledwie kilka zdań które drapią gardło ilu ludzi tyle nieszczęść a ja wierzę w powroty marzną mi plecy od chłodnych spojrzeń ogrzej2 punkty
-
gdy marzną plecy ciepły sweterek można by dodać krótko z uśmichem lecz tutaj smaczków jest bardzo wiele skreślone słowa między oddechem tęsknota skradła myśli autorki samotność świata tylko na dotyk subtelnie ładnie krawędzie dloni liściem potarte - sam mam ochotę ;))2 punkty
-
rozbiłeś mnie tym wierszem (dobrze napisany), tak to prawda, a na ustach demokracja walcząca, i głupoty rozwalające państwo - żurkowcy tą ciszę zewsząd dziś słychać Ukraina Syria i Iran bo tam są surowce do licha pazerność świata i tyle kto wspomni państwa Afryki zakonnik i tylko w kościele kwestują walczą o życie kilka złotych daj - niewiele a tu się wydaje miliardy by zbroić państwa na lata chciwość i kasa jest głowie wojna co zniszczy pół świata pozdrawiam2 punkty
-
choć krążą nad nami słowa uśmiechy od ucha do ucha tak często brakuje drugiego by tylko zwyczajnie wysłuchał2 punkty
-
Jeżdżę na rowerze Bo rower to mój świat I uczucie wolności Bo zwiedzanie wielu zakątków Na dwóch kółkach To uczta dla ciała I samo zdrowie Aż dusza się cieszy Na te widoki A w sercu radość I lipcowy wiatr Który lekko wieje Na wszystkie strony Więc jadę pod wiatr...2 punkty
-
2 punkty
-
@Alicja_WysockaZ perspektywy czasu, takie wydarzenia "zatrzymują" dzieciństwo, zakowiczają się w pamięci. A Twoja refleksja na końcu - super! Moją najładnieszą sukienkę zniszczyła w podstawówce koleżanka z klasy. Przyszłyśmy na zabawę andrzejkową w takich samych kreacjach, ja się uśmiechałam a ona wzięła sok pomarańczowy i mnie oblała. Pamiętam, jak wówczas przeleciała mi myśl przez głowę: normalnie jak w amerykańskich filmach! Miałam na myśli oczywiście te filmy dla nastolatków. :)))2 punkty
-
Q domu w którym są małe dzieci jak jest za cicho to nie jest dobrze Wiadomo że coś broją albo broić będą tylko an obmyślają Jeszcze gorzej jest w przedszkolu Jak w sali jest za cicho to znaczy że ospa pół gr wytępiła ewentualnie ściana kredkami ubabrana Pół biedy jak kredki tylko w ruch pójdą Ot takie przemyślenia matki i nauczyciela w jednej osobie 😉2 punkty
-
@Roma widzę w tym wierszu serce które jakby wyrwało się z klatki i biegło boso po niebie, krzycząc do miłości po imieniu. Ten wiersz to iskra w gardle, bezwstydnie ludzka, rozkosznie nieposłuszna. Całuje gniewem, przytula pragnieniem. I aż chce się iść z nim, na przekór światu, pod rękę z grzechem. Piękny dynamizm słów.2 punkty
-
@Łukasz Jasiński teoretycznie tak, ale liczba sylab w wersie i melodia determinuje mój wybór: "we trudzie". We włosach - zmieniam. Bb @Gosława mam podobnie. :D@Migrena na ból głowy nie pomoże, ale może na przebodźcowanie (duszy? ;) Dzięki mili za słówka, dobrego dnia, bb2 punkty
-
@beta_b ja mnóstwo rzeczy z jedwabiu i oni na lato znalazłam w ciuchach Uwielbiam grzebać w starych szmatach i wynajdywać różne różniste ubrania Ostatnio noszę tylko takie Żadne szansy i inne Temu Skóra musi oddychać a poza tym ja się wyróżniam na tle takich samych sieciówkowych modniś Ja jestem baba że wsi ale przynajmniej otulona jedwabiem 😉2 punkty
-
nie rozwijaj życia kliszy to celuloid łatwo palny zamiast kliszy otwórz pliki i już jesteś niebanalny otwórz pliki z komputera by przez życie wiodły ciebie i się połącz poprzez Wi Fi z komputerem co jest w niebie jak najszybciej zawierz siebie Jemu w swoich ustawieniach proś żarliwie boś w potrzebie by prowadził do zbawienia :)))2 punkty
-
@Roma no i objechałaś mierniotę i słusznie nie dość że usnął przy czytaniu wierszy to jeszcze się potknął o swoje nogi skaranie boskie z tym chłopem moim skromnym zdaniem powinnaś zamienić - teraz są wakacje to dużo ich chodzi z głową w chmurach może który się nada.2 punkty
-
@RomaIleż tu napięcia,gniewu, miłości, "przekleństw" - to wybuchowa mieszanka ale działa, wiersz charakterny! Świetne zakończenie - wyłamujesz się z konwenansów. :)2 punkty
-
Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.2 punkty
-
dla mnie to rozpacz miast erotyku opuszkiem palca spierzchnięte usta zamiast nawilżyć ust swych dotykiem jakie cierpienia peel dopuszcza jeśli to miłość ma być gorąca a może został już obowiązek szaleństwu w różu nie można sprostać nie profanować - tylko przypomnę :) smutne1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Ridziu To miałem na myśli: Nade mną skier płomienie, wśród nieba nocnej toni. Spoczywam, wokół zieleń i rosa na mej skroni. Biją Miesiąca snopy, światła przez liście gruszy. Bije przez żeber stropy, Serce, co mi się głuszy. Weno mego żywota, Ty co z gwiazdy nad gajem, choć pragnę Cię to jeno.. Spójrzmy na siebie nawzajem. Na ziemskim tym padole, dech więźnie mi w tchawicy, gdy pragnę przybrać rolę, żeglarza wśród mgławicy.1 punkt
-
Dotknij czasu Zanim wejdziesz do lasu Dotknij dna By uniknąć zła Lata Twoje jak ptak Spojrzyj na nie wspak Nie opadnie na ziemię łza Tak długo, jak chwila trwa Chwilę, którą już poczułeś W przestrzeni 4 wymiarowej poznałeś Ból nie istnieje Cierpienie maleje Nóg nic nie rozchwieje Mimo iż burza system zniszczy1 punkt
-
1 punkt
-
jak chcę widzieć oczy piwne no to spojrzę do lusterka ja uwielbiam błękit w oczach zieleń kocią czerń niewielką sił nikomu nie brakuje w czasie figli z jakąś kotką satysfakcję mas niemałą "już dość proszęęę' słyszy słodko :)))1 punkt
-
@Berenika97 dziękuję, to dla mnie ważne, że tak uważasz :) piękne masz imię - już od jakiegoś czasu chciałam to napisać,.ale mi wypadało z głowy :) @Robert Witold Gorzkowski zrobiłeś mi dzień tym komentarzem, dziękuję :) muszę iść dzisiaj na spacer, może jaki wpatrzony w obłoki się potknie i wpadnie wprost w moje ramiona. To brzmi jak dobry patent na podryw :) @Łukasz Jasiński oj Łukaszu, zawsze się trochę boję tego Twojego "oj" :) @Gosława oj ja też - albo wulgarna, albo za smutna, albo nie taka. Posłuchać możemy i tyle, a potem pójść po swoje, bo nam się należy :) Dziękuję Ci bardzo za komentarz (to, że je lubię i, że są dla mnie ważne, to wiesz) i życzę dobrego czasu :)1 punkt
-
Jek Cie nolyźć, kieni só drogi nie ziam, nie poziam. Esteś tam z zionószkam ksiotów śwyżo łobdziyranych. Am zaboczuła i może z łokruszków Twój łobrozik ułoże. Ide i ide eszcze dali i nie ziam dzie, Tako drogó, jenoź cołkam jenakszo Łobziyram sia, szukom - mniłujó, zawdy tako samo. Mamo. Może znajdę Cię na drodze, z wianuszkiem kwiatów świeżo zerwanych. Może z okruchów wspomnień znów ułożę, obraz z witraży już zapomnianych. I ciągle idę na wprost i przed siebie, tą drogą tak bliską, a już nie tą samą. Szukam i kocham zawsze tak samo Mamo.1 punkt
-
@Bożena De-Tre miasto, sen i czerwona wstążka – jakbyś przeszła się po moich myślach. To nie jest tylko wiersz, to miejsce. Chcę tam wrócić. Podoba mi się.1 punkt
-
1 punkt
-
Chcę krzyczeć. Krzyczeć tak, żeby cała Ziemia na chwilę zamarła. Żeby choć przez moment cały świat ucichł. Krzyczeć krzykiem, który zedrze mi gardło — tak, by żaden szloch nie miał już siły się z niego wydobyć. Żeby wszyscy zamilkli. Żeby woda przestała szumieć, wiatr stanął w bezruchu, a cisza… …przestała być tak nieznośnie głośna. Choćby na chwilę. Jedna chwila wystarczy. Dałaby mi nadzieję i powód, żeby po raz setny wtoczyć kamień na górę, nawet jeśli i tak znów się stoczy. Bo wtedy wiedziałabym, że istnieje taki moment w życiu, w którym wszystko milknie. Nawet cisza. I ta cisza daje wytchnienie. Choćby krótkie — wystarczy, by wziąć głęboki oddech i znów zanurzyć głowę w szumie wody, znów biec, jakby ścigał mnie sam wiatr, …aż cisza znowu zacznie krzyczeć.1 punkt
-
1 punkt
-
@Bożena De-TrePoezja doświadcza bólu, miłość oczekiwania, a te gołębie przyniosą dobre wieści, ale czas to wynagrodzi. Takie bóle towarzyszą na co dzień, ale niekiedy przeradzają się w radosne chwile. Wiersz działa na emocje, a to jedna z ważnych cech poezji, gdy zostawiamy cząstkę siebie dla innych. Pozdrowienia1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne