Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 03.11.2024 w Odpowiedzi

  1. Pomniki dzisiaj wyczyszczone, Przykryte kwiatów kolorami. Tysiące zniczy wokół płonie, Cofa się w czasie nasza pamięć. Przesuwa bliskich przed oczami, Radosne chwile i cierpienia I zdaje się, że znów są z nami, A przecież ich już tutaj nie ma. Myślę: czy nie ma ich naprawdę, Bo nieraz kiedy się odwracam, To mam wrażenie, że zobaczę Jak z dali patrzy na mnie tata. I wiem, że żyje, gdzieś istnieje, Wierzę, że został w niebo wzięty. Kiedyś go spotkam, dziś westchnienie, W ten dzień zadumy: "Wszystkich Świętych"... 2006
    9 punktów
  2. przefarbowałaś włosy na kolor kasztanowy i włożyłaś ciepłą sukienkę rzucając kilka słów mimochodem coś jakby w gorzkawo-cierpkim smaku teraz będę melancholijna i z każdym dniem bardziej zimna ukłoniłem się nisko jak słonecznik przy ogrodzeniu nietuzinkowych spotkań i na przekór okolicznościom podarowałem ci korale jarzębiny przekłute krótką sentencją w przyszłym roku bociany przylecą na dłużej
    8 punktów
  3. Opadły las - jest innym lasem: ścieżki znajome w liście ubrane, niby podobne, lecz nie te same. Sufitu nie ma, bo spadl na ziemię. Wręcz nie poznaję. Zarysem zwraca uwagę droga, gdy tonę w liściach ścieżka się chowa, największe tylko błądzą wspomnienia. Niby to las mój, ale go nie ma. Czy tak już będzie, gdy ktoś odchodzi i traci głowę, wspomnienia, pamięć, Niby to ciało jest jak pień brzozy, i niby znam go, a nie poznaję.
    5 punktów
  4. Leśna kompilacja drzewa stare i młode nawet niemowlaki przebogaty słownik nazwisk imion gdy słońce świeci w bezwietrzny dzień ptactwo ożywione – Bel canto dla niewskrzeszonych mrówki tańczą tu chodzonego od czasu do czasu ciche monologi tu jest prawie wszystko co powinno być schludne granity wśród gęstych porostów mech i trawa na starym lastriko tylko grzybiarz wróci stąd z pustym koszem a ktoś przepełniony tęsknotą nadal niepocieszony 1 listopada 2022
    5 punktów
  5. jestem niczym cyklamen ciemnoczerwone usta srebrny makijaż mieć mnie w domu obok głębokich bratków ucieszę twój widok zaprzyjaźniony mój jaki cudny na wejściu
    5 punktów
  6. Coraz częściej widzę w lustrze jego oczy, przyłapuję się czasami na jej geście. Choć oboje z tego świata już odeszli, w jakiejś części żyją przecież we mnie jeszcze. Z drugiej strony czeka Niebo albo Piekło, ostatecznych prawd otchłanie niezgłębione, póki żyję, tu w jej geście, w twarzy jego, powracają coraz częściej we mnie do mnie.
    5 punktów
  7. Kiedyś odejdą wszystkie trudy, spoczną spokojnie, niewzruszone. Pomilczą przy nich chryzantemy, znicze ogrzeją chłodne dłonie. To co bolało, straci ważność, a życie zyska inny wymiar. Milknącym echem powrócimy, w pamięci matki, córki, syna. Pozdrawiam Jacku:):)
    5 punktów
  8. wczoraj było głośno wszyscy święci w niebie! światła kwiaty tłumy dziś zaduszki schyłek dnia dogasają znicze kwiaty ciemnieją znikają ludzie dusze w drodze tuż za wszystkimi świętymi przybywają tu
    4 punkty
  9. Staje sie taka, jak moja mama i chociaż kiedyś to wyśmiewałam, dzisiaj rozumiem, patrzę w pokorze. I choćbyś nie wiem jak się odwrócił, jak się oddalił, to przyjdzie moment, kiedy z oddali wspomnisz korzenie. Daleką drogę musiałam odbyć, od kiedy w buncie zanegowałam ścieżki po niebie, moje korzenie. Wracam do domu. Wracam do siebie.
    4 punkty
  10. trzysta lat ziemi mrugnięciem oka dwieście świetlnych kosmosu chwilą sto dwadzieścia życia wiecznością kwadrans miłości cząstką ogromu
    4 punkty
  11. Złote zioła wyrosły przy lesie słońce chmurą przesłania oblicze gdzieś przez pola wędruje już jesień tlą się myśli i płoną jak znicze kwiaty zapach rozdają ostatni i kolorem malują obrazy dwa podgrzybki strażnicy brunatni chłodny dotyk marzenia na twarzy księżyc srebrem przystraja swe noce drzewa zgięte słabością wichury jakiś zając się w krzakach szamocze zamazują się lata kontury
    4 punkty
  12. ,, Będziesz miłował Boga z całego serca ,, Powt.prawa 6,2-6 czy można kochać troszeczkę kupić bilet i nie udać się w podróż marzeń miłość i na rowerze jeździ i na gitarze grać potrafi bawi się kolorami liści zatrzyma się popatrzy na przydrożną kapliczkę zawiąże buta szalik poprawi we wszystkim się odnajdzie nie na chwileczkę ta prawdziwa od Boga pochodzi Bóg ją podarował a Jezus pokazał czym jest w Bogu ją zobaczymy gdy sercem się zbliżymy Jezus jest miłością Jemu ufam 11.2024 andrew Niedziela, dzień Pański
    4 punkty
  13. obserwowałem jego ramiona nie wzruszał stał nieruchomo a cały świat się kołysał
    4 punkty
  14. A czy to co złego, że się czasem zdarzy, że się matka Polka z 'inżynierem' sparzy ❓ Przecież będzie pięknie, kiedy bez przymusu, 'owoc' ich miłości był klientem ZUS-u. Może jak za Duce, trzeba wyjść do mas - lecz by przekonywać, do łączenia ras ❓ YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona) https://youtu.be/s2mSX93awXk
    4 punkty
  15. Oświecenie Grad skrzących promieni, Światło które walczy z jasnością. Oślepia, napiera, Waży zbyt wiele. Przestań! Nie w czas, nie w czas. Uciekasz spłoszony w kojące objęcia ciemności, Twym przyjacielem jest spokojny promień świecy.
    4 punkty
  16. Wiesz, ja tak tutaj... Bo… Ja, tylko tak, przelotnie. Właśnie przechodziłem i postanowiłem wejść... Dobrze, wiem. Nie potrafię kłamać. Przepraszam. Ja, właściwie to do ciebie. Tak jak wtedy, pamiętasz? Dlatego nie kupiłem wówczas nic. A teraz przyszedłem tu, bo wiem. Wiem tak, jak tylko można wiedzieć do głębi. Przyszedłem, aby zapatrzeć się. Wpatrzeć. Zatonąć w źródle twoich ócz. , Ale tak, jak tylko się czuje i wie, ściskając w dłoniach bukiet czerwonych róż. Bo to można, tylko tak. Nie inaczej. Nie. Wiem. Nieporadne to słowa rozemocjonowanych chwil. Albowiem bez ciebie, każdy dzień jest pochmurny i tkliwy. Bez ciebie każdy dzień przeszywa cisza, co niesie perlisty szmer w ogrodzie tym. Padającego deszczu na płatki bzów. Na zielone liście kasztanów Wiesz, jakoś mi tak. Jak tylko może być właśnie w takiej chwili. Takiej kroplistej od łez. W ciepłych westchnieniach melancholii słońce wychyla się czasem zza chmur, dając nadzieję na nowy dzień. Ale znowu. Ale znów... W cieniu gałęzi piszę. W powietrzu. W zapachu anemonów i malw. W tęsknocie, w tej tylko, jaka może być jedynie w takiej chwili. Jakoś mi tak. Czy wiesz? A więc w różach tych. W tej czerwieni rozedrganych ust. W tym pocałunku. Właśnie w tym. I w szeptach. W słowach tych: Kocham cię. (Włodzimierz Zastawniak, 2024-11-02)
    4 punkty
  17. nie macie pojęcia ile szczęścia dajecie wiosną latem jesienią a zimą znów czekamy na wasze piękne życie bo w was i my - piękniejemy
    3 punkty
  18. Umilkły werble gromów i perkusje grzmotów, Ucichł szklanych odłamków wielokrotny grzechot, Spać już poszło zmęczone, zachrypnięte echo I złowrogo spiczasty warkot samolotów. Rubin w grafit powoli, miękko się przemienia, Zasypia karmin, rudość, różowość i błękit, Gasną iskier dziobatych i szponiastych pęki, Po gruzach spacerują nikłe, blade cienie. W tej ciszy zatroskanej, brzemiennej żałobą Pośród ruin kościołów i dziecięcych grobów Z nieba płatki się sypią szarości i czerni Na wątpliwość umarłą – i na zgasłą wierność. Rankiem zaś litościwa, biała dłoń Natury Ozdobi nagość mogił perłowym marmurem…
    3 punkty
  19. Tragifarsa, czy komediodramat? A może - tak zwyczajnie - takie jest życie? Warszawa – Stegny, 03.11.2024r.
    3 punkty
  20. wiejska zagroda przy studni zniewolony pracuje ptak
    3 punkty
  21. O tak! Z Sulejowa woje Leszka to!
    2 punkty
  22. wielkie rzeczy małe nieba rozgryź czego ci potrzeba
    2 punkty
  23. I jeśli Śmierć Przyjdzie na kawę Łzy staną na baczność Schowane w powiekach Poproszę: "bądź obok" Choć drogi tam nie znam Pożegnać się muszę Ty za mną przeżegnaj Do zobaczenia wkrótce Do światła ... Do światła ... .
    2 punkty
  24. pamiętasz drogi szepnęła cichutko ściskając swoją jego drżącą dłoń dawno temu na tej ławeczce powiedziałeś mi coś pięknego tak mój skarbie - pamiętam to powiedziałem że będąc razem łatwiej nam będzie się starzeć po czym przytulił całując w skroń chwilę potem pomagając sobie wzajemnie wstali i odeszli a na ich ławeczce wietrzyk położył dwa listki jesienne
    2 punkty
  25. Rozsiane w kwiatowych dolinach Słowa pisane na kolanie I na cmentarzu palące się znicze W święto zmarłych A w sercu tylko ciemność Opisana na sto sposobów
    2 punkty
  26. aj czy aj ej? ajajaj... ej! aj? czy aj ej? aj! aj! aj!
    2 punkty
  27. być może będzie nam wtedy raźniej gdy On ogarnie nas i zatrzyma znikną materii wszelakie węzły szczęściem radością On nas obdarzy i dostaniemy pewno coś więcej coś co przekracza kres naszych marzeń
    2 punkty
  28. @Jacek_Suchowicz Jaka w tym krótkim tekście skoncentrowana jest dawka życiowej mądrości! Wiersz krótki a jakże zachwycający! (I poruszający także).
    2 punkty
  29. @violetta Od Ciebie AM26 JESTEŚ jesteś niczym róża zerwana w porannej rosie karminowe usta delikatny makijaż jesteś puste lustro nie smuci kwitnie uśmiech 11.2024 andrew Pozdrawiam
    2 punkty
  30. prawdziwa miłość przewraca cały świat co było niemożliwe dziś łatwo pokonasz każdy dzień raduje jak cudowny kwiat bo On cię na chwilę wziął w swoje ramiona Panie Tobie zaufałem
    2 punkty
  31. To porównanie można przy teraźniejszych trendach można zrozumieć różnie, nie pasuje mi do charakteru tego wiersza. Te wersy skłaniają ku zadumie, że miłość znajdujemy w zwykłych codziennych czynnościach, wystarczy tylko na nie spojrzeć z odpowiedniej perspektywy. Ładny wiersz tylko przykład lodowy przy tym chłodzie za oknem nie na miejscu. Pozdrawiam Adam
    2 punkty
  32. Żywy, to nie wzrusza ;) Konkurencja jest duża. W porze choćby wydawania decyzji o dodatek mieszkaniowy warto przyjść i poobserwować. Cała kolejka kulawych przewracających się i beznogich. Wszyscy poza kolejką, muszą stać. Super miniatura. Pzdr
    2 punkty
  33. Dzisiaj w głowie mam pustostan, brak mi myśli lokatorów, kosmos próżnią w niej się rozparł, imploduje bez oporów. Wstałem rano, a świat znowu był na miejscu, nie bootował. Był gotowy, by z wyboru w rzeczywistość się logować. Potem wszystko tak jak zwykle, no bo przecież nic nowego, zjadło mi godziny wszystkie, aż do czasu obecnego. Nienormalna ta normalność, co nas zwalnia od myślenia, ciągle stara się zagarnąć nawet pustkę, której nie ma.
    2 punkty
  34. mówisz na początku ojczyzna jest na wyciągnięcie ręki uśmiecha się każdy dom ulica pamiętam smak nocnych czereśni z zakazanego drzewa sąsiadów i pojedynek z największym łobuzem podwórka w samo południe dzisiaj ojczyzna nie boli nie krwawi nasze relacje są chłodne kiedyś bardziej mi się podobała teraz żyję bardziej dla siebie unikam trwałych związków są takie patetyczne tylko czasem we śnie widzę jak kręci się koło niej jakiś typ momentalnie się budzę z zaciśniętymi pięściami pełnymi agresji i obaw ktoś znowu pragnie ją tak po kryjomu rozebrać
    1 punkt
  35. Idzie ulicą miłość i nicość promienie słońca deszczu czarne krople Idzie ulicą w kogoś wsiąka spojrzeniem zarzuci miłość czy nicość? Potykasz się robisz fikołka na rękach stajesz z ulicą się witasz i gonisz, gonisz miłość nagle wpadasz na nią a tu nicość Czerń od rana grafitowe tęczówki kranówka z E colą mielone z duszy i duszno Ci i trudno trudno... wszędzie tlenek niespełnienia
    1 punkt
  36. i karby porani w tyle. Elyt wina ropy braki 5,19 -> 9,15
    1 punkt
  37. Jam wrząca huta! Ogień się tli, W ogromnej kadzi, Z pożytkiem zanim ktoś ciepła nie zgładzi. Bo jeno chłodniej nastanie w hali – Nikt zdrowia huty już nie ocali!
    1 punkt
  38. mógłbyś mnie tak kochać niewątpliwie niecierpliwie szybko do końca baz żadnej skazy i szukać mojego mgnienia oka w każdym zakamarku wąchać moje ubrania dotykać je palcami z czułością myśleć o nas kiedy już odejdę wynieść śmieci
    1 punkt
  39. No cóż, jednak istnieje świat poza Warszawą. Co do krzeseł. Reszta jest prywatna i mnie nie interesuje. Miłego wieczoru.
    1 punkt
  40. @agfka Do października zeszłego roku nie korzystałem z dodatku mieszkaniowego i bonu energetycznego (wniosek został przyjęty i nie wiem czy otrzymam), wiadomo: co było w październiku zeszłego roku, jeśli chodzi o urząd - u mnie na Mokotowie jest ładnie i czysto - nie trzeba stać, są tam krzesła i stoliki, nie, nie jestem pasożytem, wręcz przeciwnie... Łukasz Jasiński
    1 punkt
  41. @Wiesław J.K. @Wiesław J.K. Ogromnie mi miło... Bardzo Ci dziękuję...
    1 punkt
  42. @Domysły Monika Mam problem z koncepcjami. Na spacer słów wziąłem miłość i nicość i to mi opowiedziały.
    1 punkt
  43. Meta bar. Z radu kara ta tik; łap i pałki - tataraku dar z rabatem.
    1 punkt
  44. w promieniach słońca się aż się iskrzy prawda a ty bez końca chowasz głowę w piasek szukasz ciemności chodząc wciąż po kątach fakty porażają a żyć w kłamstwie da się
    1 punkt
  45. Za to na peeeewnoo sama się wyżywi ;) ?
    1 punkt
  46. Ela, prima wam i RP, ale... - Że tango, baty? Za ile mamona? - Rabat si...? Vat a vista. Baranom Amelia, Zyta. - Bogna też?
    1 punkt
  47. A masa ta, Lila, szalona. I pianola z sali lata sama...
    1 punkt
  48. (Droga) Daleko jest stąd do wszystkiego. Daleko jak stąd do wieczności. Przez drogę zaśnieżoną, bijącą po oczach cząsteczkami jaskrawych, mżących luminescencji. Idę. I idę, gdy wokół drzewa... Gdy na poboczach chylą się pod czapami ciężkiej bieli. Pochylone. Coraz bardziej wątłe w tej nieskończonej pustce piekielnego lodu. W tym absolucie nieistnienia. Jesteś tutaj? Spójrz! Moje oczy i dłonie. Moje spierzchnięte gorączką usta… Przesłonięta mgłą żółtawa łuna opadającej siarki.. A w tej ciszy mdławy odblask natury. A w tej nicości jedyne oko. Zaćmione. Przesłonięte dymem w snopie kwaśnego deszczu. Moje własne oko patrzące na mnie. Wpatrzone w samo siebie. W głąb. W tę głębinę bez końca. Do wnętrza swojej własnej egzystencji… (Miasto) Wiesz, ja byłem tutaj wiele razy. Byliśmy. I jestem znowu, będąc jeszcze. Szliśmy tędy, idziemy. Ulicą. Ogrodem. Placem... I słyszę. Słyszę te oddechy. Lecz nie twoje, ani moje. Inne. Te westchnienia obce. I widzę procesje przesiąkniętych wilgocią widm. Jakby idące samych nas odbicia na zatartej częściowo starej fotografii. Czy ty mnie jeszcze kochasz? Ja kocham. I tęsknię. Chodź, pójdźmy, mimo że deszcz zalewa oczy. Ten niekończący się deszcz. Popatrz, jak smukleją w oddali kominy industrialnej kreacji, których dymy giną w zwolnionym tempie w stalowej konsystencji niewzruszonego nieba. I parują jeziora spuszczanej z fabryk wody, nad którymi tańczą ognie świętego Elma. Drgają. Niekończący się rur splątany krwiobieg cuchnących wyziewów. Samochody tonące w brudnym śniegu. Taplające się w błocie. Przechylone na bok zardzewiałe żuki. Całkowicie martwe. Pamiętasz mnie jeszcze? Chodź, pójdźmy znowu. Idziemy. Zaciskam powieki. Pod powiekami powidok. Czerwonawy płomień. W ustach metaliczny smak. W oknach blokowców twarze. Jednakowe. Przywarte do pokrytych pyłem szyb, poznaczonych kroplistym piętnem. Żelaznym. Ułożone do pocałunku usta. Jak wtedy. W oknie odjeżdżającego pociągu. Na pożegnanie. Przyciśnięte dłonie. Na murze imię wypisane kredą. Lecz nie twoje, ani moje. Inne. (Włodzimierz Zastawniak, 2024-11-01)
    1 punkt
  49. Rozdział czwarty - Mmm... - rozmarzona pocałunkiem męża Gabr'I'ela podążyła myślami wiadomo, ku czemu. - Ach, ty mój... - Nie pytam "Co?", wiedząc dobrze, co - odmruczał jej Mil. - Wieczór się zbliża - posłał żonie jednoznaczny uśmiech. Co widząc Jezus uśmiechnął się lekko. - Zbliża się, to prawda, padawanie - powiedział. - Teraz jednak kontynuuj. Mil, co łatwe było do przewidzenia, zawahał się. Jego Mistrz udał, że nic dostrzegł. - Rezultat bitwy Franków i Arabów pod Poitiers w siedemset trzydziestym drugim roku - rozpoczął - proponuję zmienić na remis. I podpisanie traktatu pokojowego przez Karola Młota z jednej strony i Abd ar-Rahmana z drugiej, którego zasadniczym punktem byłoby nie tylko pokojowe współuznawanie się ludzi obu skonfliktowanych stron, ale i otwarcie się na międzyreligijny dialog i kulturową wymianę. Mającą u podstaw wyłącznie - co podkreślę bardzo wyraźnie - same pozytywne intencje. Rzecz oczywista, będzie wymagało to godzin rozmów przy... - tu Mil zastanowiwszy się chwilę, co zalecić: ognisko czy biesiadny stół, wybrał to pierwsze - z użyciem wpływu Mocy na umysły rozmówców. To, Mistrzu, na pewno zadziała - poparł stwierdzenie gestem pełnym zdecydowania. - Jesteś pewien? - jego Mistrz udał wątpliwość. - Cóż - odparł Mil, uśmiechając się podobnie jak Anakin Skywalker - kto ma ci wierzyć, jak nie twoi padawani? - WspółMistrzowie - odrzekł mu natychmiast Jezus. - Mogłem się spodziewać... - Mil rozłożył ręce w geście, imitującym rezygnację. - Mogłeś - przytaknął mu Mistrz, po czym zapytał: - A następny pomysł? Odpowiedź padawana tym razem nastąpiła natychmiast. - Zmienimy los jednej z dusz, biorących udział w bitwie pod Grunwaldem - podsunął Gabr'I'elomąż. - Zawisza Czarny, pojmie w niewolę wielkiego mistrza Zakonu Krzyżackiego, Ulryka von Jungingena. Które to zdarzenie Władysław Jagiełło wykorzysta w sposób najlepszy z możliwych - przymuszając go do podpisania pokoju na swoich warunkach. Bardzo perspektywicznych - tu Mil uczynił kolejny odpowiedni gest - warunkach wyprzedzających epokę. - Praktyczna likwidacja Zakonu wskutek oddania wszystkich zamków - poczynając oczywiście od Malborka - i wszystkich zagarniętych Krolestwu Polskiemu i Wielkiemu Księstwu Litewskiemu ziem. Następnie wyrok śmierci na wielkiego mistrza i wysokich urzędników - w tym każdego z komturów. I wygnanie do Cesarstwa wszystkich braci zakonnych. - Wow - powiedział Jezus, uprzedziwszy pytanie padawana, co sądzi o jego propozycji. - Bra-wo, mój uczniu - uścisnął go serdecznie. - Prześwietny pomysł. - Co o tym myślicie? - zadał retoryczne pytanie WspółMistrzom, doskonale wszak wiedząc, co odrzekną. Siddharta spojrzał na Muhammada, Muhammad popatrzył na Siddhartę. - Jesteśmy pod wrażeniem - powiedzieli jednocześnie. - I gratulujemy ci takiego ucznia. - A ja gratuluję sobie takiego męża - Gabr'I'ela objęła Mila, nadstawiając wargi do pocałunku. - Dobrze, że wieczór coraz bliżej... - Właśnie zapadł - Jezus prztyknął palcami; momentalnie zrobiło się ciemno. - Cieszcie się sobą - powiedział padawanom, nim wykorzystując Moc przenieśli się do jednego z ulubionych miejsc: do pogrążonego w mroku i ciszy domu w miasteczku, leżącym na wybrzeżu jednej z greckich wysp. - Tylko nie przedłużajcie zbytnio nocy... Voorhout, 28. Października 2024
    1 punkt
  50. - dla Gabrysi Poczułam, jak moje serce podskoczyło radośnie. - Ola, to świetny pomysł! - pochwaliłam przyjaciółkę, objęłam ją i ucałowałam ją serdecznie w oba policzki. - Napisać do niego! Zaraz... Gdzieś miałam jego wizytówki - zastanowiłam się półgłosem. - Tylko gdzie... O, mam! Chyba... najpewniej w portmonetce - ustaliłam zrywając się z kanapy, aby pójść do przedpokoju po torebkę. - Zobacz, Ola - pokazałam na przyniesioną - kupiłam sobie na Rodos! Cudowna, prawda? - uśmiechnęłam się radośnie, wyjmując z niej portmonetkę, a z tejże obie otrzymane odeń wizytówki. - Mam, mam! - powtórzyłam z jeszcze większą radością, kładąc dłoń z wizytówkami na sercu, które powtórnie zareagowało. O wiele radośniej niż za pierwszym razem. Nagle poczułam, jak całe uniesienie opuszcza mnie i ulatuje. Ni stąd, ni zowąd - bez uprzedzenia i bez powodu. Opadłam na kanapę czując, że opuściła mnie cała radość. Razem z nadzieją, ufnymi myślami i siłą. - Ach, ta moja równowaga... - pomyślałam. - Przychodzi nagle, wraca nieproszona i... A niech to! - prawie zaklęłam. - Cóż więc mu napiszesz? - nie ustępowała Ola, niczym prawdziwa starsza siostra zatroskana o dobro młodszej. Zastanawiałam się tylko przez chwilę, gdyż cała radość znów uniosła do góry moje tak serce, jak duszę i wszystkie myśli. - Michał - klikałam litery szybko, ośmioma palcami młodzieżowym zwyczajem i czytając głośno wpisane wyrazy. - Ja też cię kocham, wiesz? I też tęsknię za tobą. Nie wiem, jak mam cię przepraszać... - łzy, oczywiście spodziewanie, doszły do głosu. Wybacz mi, proszę, jeśli możesz! Błagam! I... i.... przyjmij z powrotem, jeśli... Po chwili wahania usunęłam ostatnie słowo. - Do licha z dumą! - otarłam płynące coraz śmielej łzy. - Przecież wciąż mnie kocha... Voorhout, 17. Października 2024
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...