Ranking
- w Odpowiedzi
-
Wprowadź datę
-
Cały czas
8 Kwietnia 2017 - 10 Października 2025
-
Rok
11 Października 2024 - 10 Października 2025
-
Miesiąc
11 Września 2025 - 10 Października 2025
-
Tydzień
4 Października 2025 - 10 Października 2025
-
Dzisiaj
11 Października 2025 - 10 Października 2025
-
Wprowadź datę
24.09.2024 - 24.09.2024
-
Cały czas
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 24.09.2024 w Odpowiedzi
-
Mistrz Światła Jak strażnik na wysokiej wieży Nad wejściem w czeluść trzyma pieczę. Niejeden w ciemność chyżo bieży, Dopomagając w drodze mieczem. Niejeden smoki latające Przyzywa stamtąd aż pod słońce. Niejedna czarna pcha godzina, Niejedna demoniczna siła. Z czarnego wina sączy wina A z krwi szubrawi czerń niemiła. Nad poszarpane ostrzem skały, Tam żar otchłani srebrzy, miedzi, Unosi orłem się wspaniały, Na czole, łaski klejnot świeci. Marek Thomanek 23.09.20245 punktów
-
przejmujesz władzę w ciele łatwo nie wrócę miłośnicze przywołanie dawnych wcieleń ustanowiło południe mocy pomijając wschody słoneczne wcześniejszy zmierzch nowy rytm ty ty i dalej ty z każdym oddechem wchodzisz niebem to żywy namiętności sen sczytałeś wszystkie moje gesty tętnię tobą magiczna5 punktów
-
w niezgłębionej przestrzeni zasypiasz lipy schłostane nocnym deszczem szepcą o rozgwieżdżonym niebie na którym tyle wydeptanych ścieżek w pustce która jest ogromna nigdy niewypowiedziane pragnienia pachną człowiekiem ciemnozłota jasność wschodu słońca wygładza ostre kształty i zmienia obłoki w plastry miodu4 punkty
-
Kto o przyjaźni śpiewać chce Niech jej wyraża podziw swój, Lecz ja lirycznym wieńcem cię Przyozdobię, O wrogu mój! Dziękować ci winna jestem Bo na życia mego drodze Twa złość szczera to mi dała W czym zawiodła miłość srodze. Bo to lęk przed twoją wzgardą Kazał piąć się na wyżyny, A żadna z zachęt nie miała Siły twej subtelnej drwiny. Jad twój skrzesał we mnie ogień, Co oczyścił mnie z mierności, Nasz śmiertelny bój był dla mnie Ostrogą wśród codzienności. I tak, choć składa cały świat Dary na miłości progu, Ja leję mej wdzięczności miód U twoich stóp, ty mój wrogu! I Lucy: Let those who will of friendship sing, And to its guerdon grateful be, But I a lyric garland bring To crown thee, O, mine enemy! Thanks, endless thanks, to thee I owe For that my lifelong journey through Thine honest hate has done for me What love perchance had failed to do. I had not scaled such weary heights But that I held thy scorn in fear, And never keenest lure might match The subtle goading of thy sneer. Thine anger struck from me a fire That purged all dull content away, Our mortal strife to me has been Unflagging spur from day to day. And thus, while all the world may laud The gifts of love and loyalty, I lay my meed of gratitude Before thy feet, mine enemy!4 punkty
-
Lek na... Krople dla Cukrzyków (czyli "diabełtyków") Dwadzieścia kropli, na cukier... — przed jedzeniem! Albo po... Wszystko jedno.4 punkty
-
Nie ma już tamtych sklepów z zabawkami, Które pośród dzieciństwa chwil beztroskich, Podarowały mi ogrom niewysłowionej radości, Przechowanej skrzętnie w głębinach pamięci… Każda wizyta w takim sklepie, Była w dzieciństwie niezapomnianym przeżyciem, Na długie lata zapadającym w pamięć, Przyoblekającym się nocami w niejeden barwny sen… Pamiętam tamte ich półki, Uginające się pod ciężarem gier planszowych, Dziesiątek pudełek puzzli rozmaitych, Dla dzieci w różnych kategoriach wiekowych, Nie brakowało najrozmaitszych maskotek, Poupychanych w niemal każdym ich kącie, Były pluszaki po naciśnięciu świecące, Były i mechaniczne nakręcane kluczem. Pamiętam liczne plastikowe figurki Wyobrażające lisy, wilki, jelonki, Rozstawione na tle tekturowej dekoracji, Przedstawiającej rozległy las zielony. I liczne plastikowe dinozaury, Niektóre rozmiarów całkiem słusznych, Wielkości całej kilkulatka ręki, Budzące w moich oczach niekłamany podziw. Pamiętam tamte na baterie roboty, Wydające z siebie różnorakie dźwięki, Po naciśnięciu mrugające światełkami, Imitującymi strzały pistoletów laserowych. I liczne modele wahadłowców i rakiet, Rozwieszone na nitkach pod sufitem, Niczym w magicznym sadzie zaklęte owoce, Na rozłożystych gałęziach drzew… A każdy radosny dziecka uśmiech, Rozniecony niespodziewanym prezentem, Zapadał dobrze w starej sklepikarki pamięć, Budząc także i staruszki emocje… Pamiętam jak kiedyś całe pudełko żetonów, Przedstawiających z różnych epok wojowników, Na porysowanej sklepowej ladzie z plastiku, Wysypała przede mną ku niepojętemu zdziwieniu… I wtedy padły te słowa cudowne, Wywołujące u kilkulatka emocji dreszcz, Które na zawsze zapadły mi w pamięć… - Bierz wszystkie... To prezent! Pamiętam jak w oczach kilkulatka, Od nadmiaru niespodziewanego szczęścia, Zawirował nagle cały świat, A chwila ta zdawała się wiecznie trwać. Szeroko otwierając ze zdziwienia oczy, W cudowny prezent nie mogłem uwierzyć, Stałem tak, jak w ziemię wryty, Słowa z siebie nie mogąc wydobyć, Dopiero starej sklepikarki ponaglenie, Okraszone jej serdecznym uśmiechem, Sprawiło że nieśmiało wyciągnąłem ręce, Zbierając nieśmiało żetony tekturowe. Jedne pokryte brokatem, Błyszczały w sklepowej żarówki świetle, Inne zatopione w fosforze, Świeciły się gdy noc spowiła ziemię, Na jednych byli brodaci wikingowie, Na innych rycerze dzierżący lśniące miecze, Na jednych Celtowie prezentowali się groźnie, Z innych spoglądali dostojni maharadżowie, Na jednych żetonach smagli Asyryjczycy, Prezentowali dumnie bujne swe brody, Na innych z kolei amerykańscy Rangersi, Salutowali mi karnie gładko ogoleni, Z jednych żetonów egipscy łucznicy, Mierzyli we mnie z swych łuków strzały, Na innych z kolei zadumani Hetyci, Ostrzyli w skupieniu swe bojowe topory. Choć przedstawiały wojowników tak różnych, Wszystkie po temu się przysłużyły, Że roznieciły u mnie ciekawość całego świata historii, Żarzącą się skrycie w dziecięcej wyobraźni głębi... Lecz jest to już tylko niestety, Zaledwie wspomnienie z przeszłości, Nie ma już tamtych sklepów z zabawkami, Próby czasu niestety nie przetrwały… Jedne te w miasteczkach niewielkich, Niestety nie wytrzymały konkurencji, Z wyrastającymi jak grzyby po deszczu hipermarketami, Które zmonopolizowały lokalne rynki. Inne z nieubłaganym kolejnych lat biegiem, Zostały już trwale wyburzone, Inne budynki zajęły ich miejsce, Nie został po nich na kamieniu kamień… Nie ma już tamtych sklepów z zabawkami, Choć niewielkich tak bardzo urokliwych, Miejsce ich zajęły wielkie molochy, Galerie handlowe i hipermarkety. I nie ma już tamtych sklepikarek starych, O twarzach pomarszczonych i włosach siwych, Zawsze szeroko uśmiechniętych, O sercach czułą dobrocią przepełnionych… Gdy człowiek czasem dzieciństwo wspomni, Pośród dorosłego życia obowiązków niezliczonych, Czasem w oku i łza się zakręci, Na wspomnienie tamtych sklepów z zabawkami, Które niegdyś w odległym dzieciństwie, Podarowały mi radości tak wiele, By w niejednej dorosłości chwili trudnej, Ich wspomnienie było mi pocieszeniem… Niestety, jest to już tylko odległe wspomnienie, cień dawnych czasów… Tamte małe lokalne sklepiki z zabawkami, które niegdyś tętniły życiem, dziś już nie istnieją… Upływający czas i zmieniające się realia gospodarcze naszego kraju nie były dla nich łaskawe – nie wytrwały konkurencji, która pojawiła się ze strony wielkich galerii handlowych i hipermarketów, zdominowała rynek i zmonopolizowała lokalne społeczności. Niektóre z nich, z nieubłaganym biegiem kolejnych lat zostały po prostu wyburzone, a na ich miejscu stanęły nowe budynki, które zatarły ślady dawnej dziecięcej radości… Po innych nie pozostał nawet kamień na kamieniu, jakby nigdy nie istniały… Gdy wspominam moje dzieciństwo i tamte nieistniejące już dziś sklepy z zabawkami, czasem łza zakręci się w oku… Wśród codziennych obowiązków dorosłego życia wspomnienie tych sklepów z zabawkami przywołuje ciepło i radość, które niegdyś tam odnajdywałem… Był to czas, gdy każda wizyta w nich była magiczną chwilą, pełną niespodzianek i dziecięcej radości. I choć dziś już ich nie ma, to w mojej pamięci pozostają jako symbol beztroski i szczęścia, które w trudnych chwilach dorosłości bywa dla mnie pocieszeniem, przypomnieniem, że w dzieciństwie było coś pięknego, co warto pielęgnować w sercu na zawsze… A ile małych lokalnych sklepów z zabawkami z Waszego dzieciństwa nie wytrzymało konkurencji z wielkimi hipermarketami i galeriami handlowymi? Podzielcie się swoimi wspomnieniami z dzieciństwa w komentarzach...3 punkty
-
Skromna żona poety, w naiwnej niewiedzy, sweterek śliczny dzierga swemu mężusiowi. Oczka płyną po drutach, nie wchodzą sąsiedzi, dziś pan mąż posiadł wenę, więc niech sobie tworzy. Wzrok na niego kieruje, od czasu do czasu, czy aby z nim dobrze i czy nie zachorzał. Bo on jest jakiś dziwny, oczy pełne blasku, rozpromienione lico - duszę trawi pożar. Myśli, że wieszcz przeżywa, dla niej przecież pisze, dozgonne swe uczucia, przemienia w wyrazy. Więc bardzo się postara, by sweterek wyszedł; zrobi z przodu warkocze - będzie mu do twarzy. Północ dawno minęła, kończą już oboje. Ona zszywa sweterek, i rękawy składa. On dobrał metafory, dał się wenie ponieść, Ostatnią strofę kończąc, sens chce dziełu nadać. "Przymierz moje kochanie ten piękny sweterek Może na mnie wylejesz swych uczuć strumienie?" A tu ranią z ust słowa, aż do bólu szczere: "Wybacz, nie mam ochoty, rozbierałem wenę." Przemiłe żony wieszczów: wy miejcie baczenie. Gdy wasz chłop wiersze pisze, wzdychając zbyt mocno, czy aby z jakąś weną przeżywa spełnienie, aż wam do końca życia - zostanie samotność.3 punkty
-
Z pękniętej misy z onyksu nieba Słuszność się sączy pąsowym światłem. Walka i sojusz, pokój i przyszłość - Sprawy to wielkie, trudne – nie łatwe. Z pękniętej misy z onyksu nieba W gronach spadają - gwiazdy krwiożercze. Z chmur widać szansę dziś na zwycięstwo, Lecz nie zgaszone pożogą serca. Z pękniętej misy z onyksu nieba Spływa kolorów drapieżna mnogość, To nie troskliwość historię pisze, Ale odwaga, oręż i srogość. Z pękniętej misy z onyksu nieba Gniew swym na ziemię spływa szkarłatem, I nikt nie westchnie choćby przez chwilę, Że w oranżerii – spłonęły kwiaty. Z pękniętej misy z onyksu nieba Sypie się gorycz popiołów siwych, Dla świata liczy się dziś zwycięstwo, Nie pod gruzami – dzieci nieżywe. Z pękniętej misy z onyksu nieba Białość realizm ruin okrywa. Znów o ludzkości prawda tragiczna Pod ukojeniem puszystym znika. A kiedy dzwony lutową nocą Znów ciszę gromem skruszą na części, Niebo i śniegi wyszepczą razem Prawdę o bólu – i o pamięci.3 punkty
-
Spaliłem ostatnie złudzenia że jednak będziemy razem niestety już się nie zmienię nie potrafię inaczej wykasowałem e-maile spis treści naszych marzeń nie będą dręczyć więcej to się nie mogło zdarzyć oddałem tobie serca ty jeszcze chciałaś duszę aż tak się nie poświęcę dla mnie to jest za dużo3 punkty
-
eliksir szukam mikstury która sprawi że gwiazdy przestaną porozumiewawczo mrugać i zaczną mówić umieramy na różne sposoby3 punkty
-
Pamięć o Tobie Nie umrze nigdy mój kochany Tato! Bo byłeś promykiem słońca W moich trudnych momentach I dzięki Tobie wierzyłem że Nadejdzie lepsze jutro Lecz każda strata boli tak samo Bo rodzic to cały świat swojego dziecka Ale rany się kiedyś zagoją (I wyjdzie w końcu słońce)3 punkty
-
2 punkty
-
wszystko między nami jest niemożliwe tkwię jednak w tobie żywomartwa bez snu śladem najstarszej energii ciepły dotyk nie z tego czasu poprzez naskórek podnosi sutki płynie okostną głębiej rozwija ciało dla ciebie nie otwieram już powiek zająłeś mnie całą zaproszenie nocy ślad cienia muśnięcia warg2 punkty
-
jesteś jak wiatr mgła nieuchwytna wabisz kaprysisz zwodzisz uśmiechasz się dajesz się uwielbiać wypatruję z tęsknotą KOCHAM CIĘ niezmiennie a TY TY z pąsową różą zawadiackim usmiechem nie zawodzisz nigdy gdy się zagubię ogarnie mnie smutek uciekam do ciebie przygarniasz i prowadzisz w świat marzeń radości dajesz wytchnienie SIEBIE kocham cię… moja ❤️ POEZJO 8.2023 andrew2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
@Adaś Marek Czasem na pewno lepiej nie wiedzieć a może po prostu nie warto się męczyć szukając odpowiedzi, której nie można uzyskać. @Leszczym Racja. Może lepiej się po prostu z tym pogodzić. @Jacek_Suchowicz Dzięki! :) @MIROSŁAW C. Dziękuję za komentarz :) @Yavanna @słone paluszki @Poezja to życie @Rafael Marius @malwinawina Dziękuję za odwiedziny i serduszka :)2 punkty
-
Byłaś wczoraj (I jesteś dzisiaj) To mnie trzyma przy życiu Bo twój dotyk czyni cuda (A ja wierzę w cuda!) Więc niech nam się uda! Być obok siebie i żyć razem Karmiąc się marzeniami i wspomnieniami (Zapisanymi w naszym pamiętnikach)2 punkty
-
na tych ścieżkach kiedyś czyli wczoraj zostały wspomnienia w ciszy drzew które nigdy nie siwieją milczą usta błądzi twój uśmiech czasem wiatr mówi wierszem2 punkty
-
fakt nie ma już tamtych sklepów z zabawkami w których makieta HO wiązała oczy a kilka parowozików mknęło przez tunele co chwila zatrzymując się jedynej stacji i jakaś siła ożywiała mini miasteczko cysterna mknęła ku stacji benzynowej tylko ludzie jakby zamrożeni ale wyobraźnia ożywiła chodniki nie ma już sklepów z samolotami sklejanych z drewnianych profili napędzanych gumką od majtek lub silniczkiem spalinowym nie ma sklepów z okrętami wojennymi przy sklejaniu cierpliwość i wyobraźnia rozpalały się do białości choć to tylko karton :)))2 punkty
-
z wyborów niewzięty ile bierzesz pensji czy płacą tobie Niemcy bo Polskę rozwalasz nie umiesz tu rządzić no to spier....j :)2 punkty
-
Za każdą chwilą Tęsknić potrafię; Przygodną milą, Wrytą w biografię! Małym majątkiem Jest dla krwiobiegu; Każda wyjątkiem, Jak płatek śniegu! Dla niepoznaki Zamknięta wnęka; Wciąż daje znaki, Do dziś mnie nęka! 20.10.20231 punkt
-
1 punkt
-
czas to pieniądz powiedziała skarbonka i się roztrzaskała spektakularnie zbierałem bilon1 punkt
-
Hej gdzie jest ten którego miłuję Jest w ramionach i rozpędzonych Zmysłach nie do zatrzymania Szybkie samochody Palą klocki, jeden po drugim Budujemy dom1 punkt
-
Na czas być w rytmie Wiatru i snu Nie połykać chwil By zdążyć na następne Płynąć falą kroków Odmierzanych w rytm Toczących się kół Autobusów Wyczuć Zwolnić czy biec Zatrzymać wyczekać ruszyć Pod impuls, że teraz, że już1 punkt
-
Jestem w ciemnym, zimnym pokoju. Czas spać, wyłącznie na ukojenie myśli czekam. Nadeszła chwila ciszy i spokoju. Ze łzami w oczach na podłogę klękam. Czas Bogu ofiarować się w opiekę. Dziwne... mam siłę by nadal go wołać. Wyciągam do niego zakrwawioną rękę. Czy dane mi będzie go w niebie oglądać? Koniec myśli! Przyłóż swą głowę do poduszki! To przecież nie pistolet strażnika, lecz metalowego łóżka koniuszki przeznaczone dla małego robotnika. Zasypiam i widzę - moją siostrę, brata... Mama nas woła na gotowy posiłek. Wtem zauważam na drzwiach postać kata. Na nic był mój trud i wysiłek. Nagle się przebudzam, patrzę na moje ciało... chude, sine, udręczone. Jeszcze tydzień, góra dwa mi zostało. Chwila i zobaczę znajome twarze różami obleczone. Koniec trosk i narzekań! Czas rozgrzeszenia duszy i miłości! Nie będzie już strażnika nękań, lecz wędrówka w stronę wolności. -------------------------------------------- PS Są to przemyślenia bardziej oczami dziecka niż dorosłego człowieka, bo wiesz ten powstał koło 2017 roku, kiedy chodziłam jeszcze do szkoły podstawowej. Postanowiłam jednak mimo wszystko go opublikować, bo uważam, że ma potencjał.1 punkt
-
Jesień w całej swej surowości Przekazuje ludziom gorzkie wieści Serce w liściach rdzawych topi się Gdy Ja o nieprzytomnej miłości śnię. Dla każdego jestem ,nikt dla mnie A Bóg duszę mą na potępienie śle Z letargu wyrwać się nie umiem Oh..Czy to tylko bezlitosny jest sen?1 punkt
-
W moim pokoju rozmawiam z przedmiotami jak pogłaszczę czajnik dostanę herbaty na stoliku budzik przewraca oczami dywan się uśmiecha do kapci kudłaty rozmawiam i słucham spokojnych dialogów gdzie słowa wciąż płyną powolnym strumieniem samotność z butami usiadła na progu na twarzy powaga ogromne znużenie a lampa przygasła zraniona szeptami że światło wciąż razi odbija się w oczach tapety obwisły gdzieniegdzie miejscami komoda choć stara jest dalej urocza spytałem zasłonę czy nie lubi słońca co w szarym półmroku gdzieś pnie się ku górze i mógłbym tak gadać i gadać bez końca wazonik na stole przygarnął trzy róże1 punkt
-
@FaLcorN No bo nie o puentę tu chodziło a o przypowieść. Taka legenda a la Tolkien. @Jacek_Suchowicz Dziękuję @Bożena De-Tre @Kwiatuszek @Łukasz Jasiński Czytam akurat po raz kolejny "Władcę pierścieni". To mnie zainspirowało. Mam na warsztacie jeszcze dwa dalsze wiersze na ten temat. Zobaczymy co z tego wyjdzie.1 punkt
-
mam plan wykonam go sam zrobię to dzisiaj w nocy bez niczyjej pomocy w galaktyce mrowisko gwiazd i świnki w kosmosie jak chichot Zeusa przemierzają parseki i dale... Dorotka ty nie kochasz mnie wcale jak logarytm nienawiści złoty sen nam się przyśnił ale ty przerwałaś sesję wytrącilaś mnie z równowagi choć byłem górą powagi słońce uśmiecha się do rozbitków byle do brzegu !1 punkt
-
1 punkt
-
@Jacek_Suchowicz Ostatecznie na warkocze przymknąć oko facet mógłby. Bo jak żonka, tak ad vocem, da mu stary, sprzed trzech dekad, kwit na węgiel, co nań dług był, to ich domek pójdzie w przetarg - W swetrze, bez? - Za gwóźdź do trumny! ;)1 punkt
-
@Łukasz Jasiński To bardzo ciekawe. Nie o wszystkim wiedziałem, dziękuję. Niestety są tacy, którym MN. - ością w gardle. Pewnie w tym roku, znów spłonie, 'budka pod ambasadą...'1 punkt
-
@Poezja to życie j est tu tęsknota. czuję ja. zazdroszczę : moje wspomnienia są inne. jak mój ojciec umarł, poczułem smutek. i ulgę. dobrze się to czyta. mam od Ciebie inspirację. może też coś napiszę. Dziękuję1 punkt
-
Gdyby tak wszczepić sobie pod skórę gen apogeum twórczości lub dyspozycji wyszłoby życiowo niesamowicie. Nie trzeba by przechodzić tych trudnych faz – dopracowywania się z jednej strony, a z drugiej odcinania kuponów, które bywają niestety takie jakieś już nie aż tak. Warszawa – Stegny, 24.09.2024r.1 punkt
-
zdanko prosto ze snu. przelazłe z niego i wpływające na real (aż postrzeganie świata od tego dziczeje, kiełkuje w niebezpieczne rejony, a charakter – awangardowieje na bezczelnego!). uczucie, jakby się liznęło gwiazdę – i aż na jawie czuć! ...a ty powiesz, że to byle poezyjniak, składzik dźwięków, wymuszony i mało głęboki, jak cały ja (przypominam, że na internetowym teście IQ uzyskałem szalone 20 punktów!), i nawet, gdyby dałoby się coś z tego wycisnąć – byłoby piękne, jak scenariusz remake'u Złotopolskich. poza tym – jest jak post, co wrósł mi w gałkę oczną i którego nie mogę edytować. i że "zapisz je, zapisz, niech się rozrośnie do rozmiaru pełnowymiarowej historii – a ludzie powiedzą, że ostatni raz tak się wynudzili na Srpskim filmie albo Zmierzchu". e tam. obracam w ustach tę gorącawkę, zdanie proste jak jedzenie chleba. jak judzenie. niewtłaczalne w czarny prostokąt, niezamalowane kółko. zdanko za zero punktów, dumne z własnej bezwartościowości i ciemnoty ("Możecie nie ćwoknąć!" – warczy półgębkiem.). wypowiadam je na głos i czuję, że "Zadebiutowało coś złego w tym zdarzeniu."* budzi się magia, z krainy bajek, zakosami, wyjeżdża kichowóz, bajecznie kolorowa łada rapan, autko do przewozu flaków. zbyt szybko wchodzi w zakręt, wywraca się – i cieknie więcej treści. *autentyczne zdanie ze snu, z września 2024 r.1 punkt
-
1 punkt
-
@Andrzej_Wojnowski tekściarzem czy prozaikiem? @Kwiatuszek serdeczne dzięki - historia z życia wzięta Pozdrawiam1 punkt
-
wartkim nurtem poza normy się przelewa piętrzy słowa i zalewa nas falami ujścia szuka dla naporu swych problemów on-line płynie niekonieczne wpław do brzegu1 punkt
-
gdzie jesteś maleńka smutno jest po tobie łut już się wymieszał nie wiedząc, co robić poprzez pola, łąką spaceruje z chęcią oby ciebie spotkać aż uczuć objęciem jesteś zbyt niewinna bym dzwon zauważył; w świecie atrakcyjnym odejść z brew odważył1 punkt
-
1 punkt
-
Na strzępie ośmiokątnym wieży powalonej W czarne ziarna zdumienia żałobnie przybranym Pomiędzy dachu kroplą w kolorze zielonym A zębatym fragmentem obalonej ściany W przykurzonych promieniach słońca lutowego, Które szarą zasłonę żałoby przebiły, A teraz smutno patrzą - na dach zburzonego Kościoła i ceglane samotne mogiły, Ozdobny zegar wisi o tarczy wciąż całej, Lecz pylistą białością lekko przyprószonej Trzy figurki nietknięte, choć kruche i małe, Leżą tchnieniem upału śmiertelnie zmęczone. Zaś wskazówki – jak krzykiem rozszerzone wargi Ku płowym ślą obłokom niewczesną swą skargę…1 punkt
-
Bo coś mi tu nie pasuje. W żadnym kraju europejskim poza Rosją i Białorusią nie było takiej szopki. Wszędzie są kataklizmy, ale jest to rozwiązywane inaczej. Są samorządy i one z pomocą władzy centralnej rozwiązują problem. Centrala nie przyjeżdża i nie poucza. Pozdr.1 punkt
-
1 punkt
-
Nie pytaj o dzieci nieżywe, Płomieniem złocistym oblane, O włosy w rój iskier zmienione I krzyki dotkliwe jak rany. Nie pytaj o usta spękane I wiatrem kąsane palącym, O płaszczyk wełniany rozdarty, Brutalnie wyrwane warkocze. Nie pytaj o oddech bolesny Z goryczy zgęstniałej i dymu, Czy była dziewczynka – wesoła, Czy chłopak - posłusznym był synem. Nie pytaj, czy tyle lat mieli Co mała Alicja lub Johnny, Kto ile zostawił na świecie Niespełnień różowo - zielonych. I będzie też troska daremna O życia w obłoki porwane, Jak owce wełniste zwycięstwu Na stosie w ofierze składane. Nie mogłeś uczynić niczego. Rozkazy - to sprawa najświętsza I milkną łzy drobne litości, Gdy łoskot się niesie oręża. Twe ręce tak wprawne i pewne Otwarły dla wielu śmiertelność. Na ziemi stos gruzów pozostał, A w chmurach odwaga i wierność. Dłoń twoja w tej sądu godzinie (Gdzie wina – tam zemsta i chwała) Swym gestem stanowczym i twardym Budowle złociście odziała. Wśród nocy ze zgrozy uszytej Złączyły się z hukiem westchnienia I pałac swe chwile ostatnie Z umarłym szpitalem podzielił. Tak zdarzyć musiało się przecież (To prawo uznane od wieków) Dziejopis się świata nie troszczy O serce i oddech człowieka. I nie ma tu miejsca na słowa, Mądrości, formuły, teorie. Zwycięzcy od wieków żelazem I ogniem pisali historię. Dlatego nie pytaj już więcej. Pytania rzucone nie w porę Wpaść muszą – w bez – znaczeń otchłanie, Jak kamień – w błękity jeziora. I żalu trzy płatki spóźnione O zmroku dziś będą daremne, Jak zniczy mrugnięcia nieśmiałe, Te – które roztopią się w ciemność. Historia raz bywa dramatem, Raz farsą, nowelą, komedią, Ognistym zaś piórem pisana, Ponurą się staje tragedią.1 punkt
-
pytasz co chciałbym zobaczyć absolutną pustkę bez najmniejszych drgań i wstrząsów czasów dokonanych tych nadchodzących i tych które… pytasz co chciałbym usłyszeć muzykę pustki jak brzmi dźwięk klaśnięcia jednej dłoni pytasz gdzie chciałbym się znaleźć w miejscu gdzie wszystko ma się dopiero zacząć i wygląda tak samo jakby było po wszystkim pytasz o co mi chodzi o nic1 punkt
-
Łono me jałowe, rozum w stogi siana splątany, Cisza porasta moje ciało, świat wokół mnie, wciąż cierniami zaprzątany A cóż mi z tej kreacji pozostało kiedyż to błogości spokoju nie zaznam nijak? Wśród bujnych łąk i gajów, drogi niewydeptanej wciąż szukam, choć nie wiem, gdzież jej szlak. Na kamieniu tedy siądę, słoną wodę w ten zbieram, przestraszy nią oczęta twoje Byś poczuł ciężyznę ducha mego w piersi twej, zaznał jego niedostroje, Byś poczuł to co moje. Aby dostrzec chwasty wśród złocistych pól.1 punkt
-
Wrześniowy spacer Barwami drzewa już zajęte, Czerwień rozpala bujną zieleń, Dzień jeszcze parzy świat gorącem, Noc sny śni coraz bardziej chłodne. Kluczące ptaki pod obłokiem Żegnają, inne przylatują. Złocisty promień na polanie, Cieszę się pysznym tym widokiem. Borowik duma w mchu wygodnie, Wiewiórka orzech chowa w norze, W poszyciu skrzypi coś, chrobocze, To chyba skrzaty i krasnale. Szkoda troszeczkę, że nie widzisz, Za nostalgicznym skryta głazem, Zaszyta w liście butwiejące – Piękniej by tańczyć było razem. Flamenco szaleć, krew gorąca, Zrywać te słodkie z drzew owoce, Nie zważać na to czego nie ma, Roznamiętnieni aż do końca. Marek Thomanek 15.09.20231 punkt
-
Taniec żywiołów Kapie kropla, kapie, pieści, Deszczyk pada, deszczyk deszczy, Kapie, kapie na okapie, Po kałużach kalosz ciapie. Szare chmury i niebieskie, A za nimi czarne jeszcze. Wietrzyk dmucha, wicher dmie, Płynie woda, bo tak chce. Idzie, idzie taka duża, Najpierw bardziej się zachmurza, Później gromkim biczem byczą, Burzy gdzieś, tytani ryczą. Iskry skrzą po firmamencie, Świetlne nieba wzdłuż pęknięcie. Chyba zaraz się zawali. Galopują już z oddali. Biesy sypią grudą lodu, Bez namysłu, bez powodu. Ryczy, wyje, bije, trzeszczy Rozhukany i złowieszczy Perun. Rozpościera skrzydła, Uzębione śle straszydła. Na bestialską rzeź je wodzi, A powodzi się powodzi. Leje, siecze, grzmoci, wrzeszczy Jeszcze więcej, więcej jeszcze, Szarpie, miażdży, łamie drzewa, To ulewa hymn swój śpiewa. Ach ulewa – nawałnica Dzika, wściekła, gradolica, Wichrowłosa, zgubnoszponia Pani burz, Peruna żona... Nagle ... kończy się zjawisko, Tylko z liści kropla pryska. Znowu piękna jest pogoda, A za chwilę ... znów od nowa. Marek Thomanek 04.07.20241 punkt
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne