Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 24.09.2024 w Odpowiedzi
-
przejmujesz władzę w ciele łatwo nie wrócę miłośnicze przywołanie dawnych wcieleń ustanowiło południe mocy pomijając wschody słoneczne wcześniejszy zmierzch nowy rytm ty ty i dalej ty z każdym oddechem wchodzisz niebem to żywy namiętności sen sczytałeś wszystkie moje gesty tętnię tobą magiczna6 punktów
-
Mistrz Światła Jak strażnik na wysokiej wieży Nad wejściem w czeluść trzyma pieczę. Niejeden w ciemność chyżo bieży, Dopomagając w drodze mieczem. Niejeden smoki latające Przyzywa stamtąd aż pod słońce. Niejedna czarna pcha godzina, Niejedna demoniczna siła. Z czarnego wina sączy wina A z krwi szubrawi czerń niemiła. Nad poszarpane ostrzem skały, Tam żar otchłani srebrzy, miedzi, Unosi orłem się wspaniały, Na czole, łaski klejnot świeci. Marek Thomanek 23.09.20245 punktów
-
Nie ma już tamtych sklepów z zabawkami, Które pośród dzieciństwa chwil beztroskich, Podarowały mi ogrom niewysłowionej radości, Przechowanej skrzętnie w głębinach pamięci… Każda wizyta w takim sklepie, Była w dzieciństwie niezapomnianym przeżyciem, Na długie lata zapadającym w pamięć, Przyoblekającym się nocami w niejeden barwny sen… Pamiętam tamte ich półki, Uginające się pod ciężarem gier planszowych, Dziesiątek pudełek puzzli rozmaitych, Dla dzieci w różnych kategoriach wiekowych, Nie brakowało najrozmaitszych maskotek, Poupychanych w niemal każdym ich kącie, Były pluszaki po naciśnięciu świecące, Były i mechaniczne nakręcane kluczem. Pamiętam liczne plastikowe figurki Wyobrażające lisy, wilki, jelonki, Rozstawione na tle tekturowej dekoracji, Przedstawiającej rozległy las zielony. I liczne plastikowe dinozaury, Niektóre rozmiarów całkiem słusznych, Wielkości całej kilkulatka ręki, Budzące w moich oczach niekłamany podziw. Pamiętam tamte na baterie roboty, Wydające z siebie różnorakie dźwięki, Po naciśnięciu mrugające światełkami, Imitującymi strzały pistoletów laserowych. I liczne modele wahadłowców i rakiet, Rozwieszone na nitkach pod sufitem, Niczym w magicznym sadzie zaklęte owoce, Na rozłożystych gałęziach drzew… A każdy radosny dziecka uśmiech, Rozniecony niespodziewanym prezentem, Zapadał dobrze w starej sklepikarki pamięć, Budząc także i staruszki emocje… Pamiętam jak kiedyś całe pudełko żetonów, Przedstawiających z różnych epok wojowników, Na porysowanej sklepowej ladzie z plastiku, Wysypała przede mną ku niepojętemu zdziwieniu… I wtedy padły te słowa cudowne, Wywołujące u kilkulatka emocji dreszcz, Które na zawsze zapadły mi w pamięć… - Bierz wszystkie... To prezent! Pamiętam jak w oczach kilkulatka, Od nadmiaru niespodziewanego szczęścia, Zawirował nagle cały świat, A chwila ta zdawała się wiecznie trwać. Szeroko otwierając ze zdziwienia oczy, W cudowny prezent nie mogłem uwierzyć, Stałem tak, jak w ziemię wryty, Słowa z siebie nie mogąc wydobyć, Dopiero starej sklepikarki ponaglenie, Okraszone jej serdecznym uśmiechem, Sprawiło że nieśmiało wyciągnąłem ręce, Zbierając nieśmiało żetony tekturowe. Jedne pokryte brokatem, Błyszczały w sklepowej żarówki świetle, Inne zatopione w fosforze, Świeciły się gdy noc spowiła ziemię, Na jednych byli brodaci wikingowie, Na innych rycerze dzierżący lśniące miecze, Na jednych Celtowie prezentowali się groźnie, Z innych spoglądali dostojni maharadżowie, Na jednych żetonach smagli Asyryjczycy, Prezentowali dumnie bujne swe brody, Na innych z kolei amerykańscy Rangersi, Salutowali mi karnie gładko ogoleni, Z jednych żetonów egipscy łucznicy, Mierzyli we mnie z swych łuków strzały, Na innych z kolei zadumani Hetyci, Ostrzyli w skupieniu swe bojowe topory. Choć przedstawiały wojowników tak różnych, Wszystkie po temu się przysłużyły, Że roznieciły u mnie ciekawość całego świata historii, Żarzącą się skrycie w dziecięcej wyobraźni głębi... Lecz jest to już tylko niestety, Zaledwie wspomnienie z przeszłości, Nie ma już tamtych sklepów z zabawkami, Próby czasu niestety nie przetrwały… Jedne te w miasteczkach niewielkich, Niestety nie wytrzymały konkurencji, Z wyrastającymi jak grzyby po deszczu hipermarketami, Które zmonopolizowały lokalne rynki. Inne z nieubłaganym kolejnych lat biegiem, Zostały już trwale wyburzone, Inne budynki zajęły ich miejsce, Nie został po nich na kamieniu kamień… Nie ma już tamtych sklepów z zabawkami, Choć niewielkich tak bardzo urokliwych, Miejsce ich zajęły wielkie molochy, Galerie handlowe i hipermarkety. I nie ma już tamtych sklepikarek starych, O twarzach pomarszczonych i włosach siwych, Zawsze szeroko uśmiechniętych, O sercach czułą dobrocią przepełnionych… Gdy człowiek czasem dzieciństwo wspomni, Pośród dorosłego życia obowiązków niezliczonych, Czasem w oku i łza się zakręci, Na wspomnienie tamtych sklepów z zabawkami, Które niegdyś w odległym dzieciństwie, Podarowały mi radości tak wiele, By w niejednej dorosłości chwili trudnej, Ich wspomnienie było mi pocieszeniem… Niestety, jest to już tylko odległe wspomnienie, cień dawnych czasów… Tamte małe lokalne sklepiki z zabawkami, które niegdyś tętniły życiem, dziś już nie istnieją… Upływający czas i zmieniające się realia gospodarcze naszego kraju nie były dla nich łaskawe – nie wytrwały konkurencji, która pojawiła się ze strony wielkich galerii handlowych i hipermarketów, zdominowała rynek i zmonopolizowała lokalne społeczności. Niektóre z nich, z nieubłaganym biegiem kolejnych lat zostały po prostu wyburzone, a na ich miejscu stanęły nowe budynki, które zatarły ślady dawnej dziecięcej radości… Po innych nie pozostał nawet kamień na kamieniu, jakby nigdy nie istniały… Gdy wspominam moje dzieciństwo i tamte nieistniejące już dziś sklepy z zabawkami, czasem łza zakręci się w oku… Wśród codziennych obowiązków dorosłego życia wspomnienie tych sklepów z zabawkami przywołuje ciepło i radość, które niegdyś tam odnajdywałem… Był to czas, gdy każda wizyta w nich była magiczną chwilą, pełną niespodzianek i dziecięcej radości. I choć dziś już ich nie ma, to w mojej pamięci pozostają jako symbol beztroski i szczęścia, które w trudnych chwilach dorosłości bywa dla mnie pocieszeniem, przypomnieniem, że w dzieciństwie było coś pięknego, co warto pielęgnować w sercu na zawsze… A ile małych lokalnych sklepów z zabawkami z Waszego dzieciństwa nie wytrzymało konkurencji z wielkimi hipermarketami i galeriami handlowymi? Podzielcie się swoimi wspomnieniami z dzieciństwa w komentarzach...4 punkty
-
w niezgłębionej przestrzeni zasypiasz lipy schłostane nocnym deszczem szepcą o rozgwieżdżonym niebie na którym tyle wydeptanych ścieżek w pustce która jest ogromna nigdy niewypowiedziane pragnienia pachną człowiekiem ciemnozłota jasność wschodu słońca wygładza ostre kształty i zmienia obłoki w plastry miodu4 punkty
-
Kto o przyjaźni śpiewać chce Niech jej wyraża podziw swój, Lecz ja lirycznym wieńcem cię Przyozdobię, O wrogu mój! Dziękować ci winna jestem Bo na życia mego drodze Twa złość szczera to mi dała W czym zawiodła miłość srodze. Bo to lęk przed twoją wzgardą Kazał piąć się na wyżyny, A żadna z zachęt nie miała Siły twej subtelnej drwiny. Jad twój skrzesał we mnie ogień, Co oczyścił mnie z mierności, Nasz śmiertelny bój był dla mnie Ostrogą wśród codzienności. I tak, choć składa cały świat Dary na miłości progu, Ja leję mej wdzięczności miód U twoich stóp, ty mój wrogu! I Lucy: Let those who will of friendship sing, And to its guerdon grateful be, But I a lyric garland bring To crown thee, O, mine enemy! Thanks, endless thanks, to thee I owe For that my lifelong journey through Thine honest hate has done for me What love perchance had failed to do. I had not scaled such weary heights But that I held thy scorn in fear, And never keenest lure might match The subtle goading of thy sneer. Thine anger struck from me a fire That purged all dull content away, Our mortal strife to me has been Unflagging spur from day to day. And thus, while all the world may laud The gifts of love and loyalty, I lay my meed of gratitude Before thy feet, mine enemy!4 punkty
-
Lek na... Krople dla Cukrzyków (czyli "diabełtyków") Dwadzieścia kropli, na cukier... — przed jedzeniem! Albo po... Wszystko jedno.4 punkty
-
Pamięć o Tobie Nie umrze nigdy mój kochany Tato! Bo byłeś promykiem słońca W moich trudnych momentach I dzięki Tobie wierzyłem że Nadejdzie lepsze jutro Lecz każda strata boli tak samo Bo rodzic to cały świat swojego dziecka Ale rany się kiedyś zagoją (I wyjdzie w końcu słońce)4 punkty
-
Skromna żona poety, w naiwnej niewiedzy, sweterek śliczny dzierga swemu mężusiowi. Oczka płyną po drutach, nie wchodzą sąsiedzi, dziś pan mąż posiadł wenę, więc niech sobie tworzy. Wzrok na niego kieruje, od czasu do czasu, czy aby z nim dobrze i czy nie zachorzał. Bo on jest jakiś dziwny, oczy pełne blasku, rozpromienione lico - duszę trawi pożar. Myśli, że wieszcz przeżywa, dla niej przecież pisze, dozgonne swe uczucia, przemienia w wyrazy. Więc bardzo się postara, by sweterek wyszedł; zrobi z przodu warkocze - będzie mu do twarzy. Północ dawno minęła, kończą już oboje. Ona zszywa sweterek, i rękawy składa. On dobrał metafory, dał się wenie ponieść, Ostatnią strofę kończąc, sens chce dziełu nadać. "Przymierz moje kochanie ten piękny sweterek Może na mnie wylejesz swych uczuć strumienie?" A tu ranią z ust słowa, aż do bólu szczere: "Wybacz, nie mam ochoty, rozbierałem wenę." Przemiłe żony wieszczów: wy miejcie baczenie. Gdy wasz chłop wiersze pisze, wzdychając zbyt mocno, czy aby z jakąś weną przeżywa spełnienie, aż wam do końca życia - zostanie samotność.3 punkty
-
Z pękniętej misy z onyksu nieba Słuszność się sączy pąsowym światłem. Walka i sojusz, pokój i przyszłość - Sprawy to wielkie, trudne – nie łatwe. Z pękniętej misy z onyksu nieba W gronach spadają - gwiazdy krwiożercze. Z chmur widać szansę dziś na zwycięstwo, Lecz nie zgaszone pożogą serca. Z pękniętej misy z onyksu nieba Spływa kolorów drapieżna mnogość, To nie troskliwość historię pisze, Ale odwaga, oręż i srogość. Z pękniętej misy z onyksu nieba Gniew swym na ziemię spływa szkarłatem, I nikt nie westchnie choćby przez chwilę, Że w oranżerii – spłonęły kwiaty. Z pękniętej misy z onyksu nieba Sypie się gorycz popiołów siwych, Dla świata liczy się dziś zwycięstwo, Nie pod gruzami – dzieci nieżywe. Z pękniętej misy z onyksu nieba Białość realizm ruin okrywa. Znów o ludzkości prawda tragiczna Pod ukojeniem puszystym znika. A kiedy dzwony lutową nocą Znów ciszę gromem skruszą na części, Niebo i śniegi wyszepczą razem Prawdę o bólu – i o pamięci.3 punkty
-
jesteś jak wiatr mgła nieuchwytna wabisz kaprysisz zwodzisz uśmiechasz się dajesz się uwielbiać wypatruję z tęsknotą KOCHAM CIĘ niezmiennie a TY TY z pąsową różą zawadiackim usmiechem nie zawodzisz nigdy gdy się zagubię ogarnie mnie smutek uciekam do ciebie przygarniasz i prowadzisz w świat marzeń radości dajesz wytchnienie SIEBIE kocham cię… moja ❤️ POEZJO 8.2023 andrew3 punkty
-
Spaliłem ostatnie złudzenia że jednak będziemy razem niestety już się nie zmienię nie potrafię inaczej wykasowałem e-maile spis treści naszych marzeń nie będą dręczyć więcej to się nie mogło zdarzyć oddałem tobie serca ty jeszcze chciałaś duszę aż tak się nie poświęcę dla mnie to jest za dużo3 punkty
-
eliksir szukam mikstury która sprawi że gwiazdy przestaną porozumiewawczo mrugać i zaczną mówić umieramy na różne sposoby3 punkty
-
wszystko między nami jest niemożliwe tkwię jednak w tobie żywomartwa bez snu śladem najstarszej energii ciepły dotyk nie z tego czasu poprzez naskórek podnosi sutki płynie okostną głębiej rozwija ciało dla ciebie nie otwieram już powiek zająłeś mnie całą zaproszenie nocy ślad cienia muśnięcia warg2 punkty
-
2 punkty
-
Na czas być w rytmie Wiatru i snu Nie połykać chwil By zdążyć na następne Płynąć falą kroków Odmierzanych w rytm Toczących się kół Autobusów Wyczuć Zwolnić czy biec Zatrzymać wyczekać ruszyć Pod impuls, że teraz, że już2 punkty
-
Judasz-to przy nich — ktoś-. Z góry, wyznaczoną, miał rolę. Podajesz na dłoni serce. Mocno bijące, spragnione. Ufasz, że jednak może? Jeszcze nie wszystko stracone. Serce uderza mocno. Aż ciało, całe wibruje. Spróbuję, myślisz, ostatni... Tak, dużo to ciebie kosztuje. Rozsądek, niepewność z nadzieją. Wraz z sercem, w głowę, pukają. Lecz wiara, że - „będzie dobrze” na bok, myśl, odpychają. Cóż z tego, że Cię oni, do siebie przytulili. Skoro w swym „miłosierdziu”, w to serce, zęby wbili. Czy teraz, wierzyć mogę? Wszystkim tym — rozmodlonym? Skoro, gdym mówił pacierz, zostałem ugodzony. Luty 2024 (Rzeszów)2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
@Adaś Marek Czasem na pewno lepiej nie wiedzieć a może po prostu nie warto się męczyć szukając odpowiedzi, której nie można uzyskać. @Leszczym Racja. Może lepiej się po prostu z tym pogodzić. @Jacek_Suchowicz Dzięki! :) @MIROSŁAW C. Dziękuję za komentarz :) @Yavanna @słone paluszki @Poezja to życie @Rafael Marius @malwinawina Dziękuję za odwiedziny i serduszka :)2 punkty
-
Byłaś wczoraj (I jesteś dzisiaj) To mnie trzyma przy życiu Bo twój dotyk czyni cuda (A ja wierzę w cuda!) Więc niech nam się uda! Być obok siebie i żyć razem Karmiąc się marzeniami i wspomnieniami (Zapisanymi w naszym pamiętnikach)2 punkty
-
na tych ścieżkach kiedyś czyli wczoraj zostały wspomnienia w ciszy drzew które nigdy nie siwieją milczą usta błądzi twój uśmiech czasem wiatr mówi wierszem2 punkty
-
fakt nie ma już tamtych sklepów z zabawkami w których makieta HO wiązała oczy a kilka parowozików mknęło przez tunele co chwila zatrzymując się jedynej stacji i jakaś siła ożywiała mini miasteczko cysterna mknęła ku stacji benzynowej tylko ludzie jakby zamrożeni ale wyobraźnia ożywiła chodniki nie ma już sklepów z samolotami sklejanych z drewnianych profili napędzanych gumką od majtek lub silniczkiem spalinowym nie ma sklepów z okrętami wojennymi przy sklejaniu cierpliwość i wyobraźnia rozpalały się do białości choć to tylko karton :)))2 punkty
-
z wyborów niewzięty ile bierzesz pensji czy płacą tobie Niemcy bo Polskę rozwalasz nie umiesz tu rządzić no to spier....j :)2 punkty
-
Rodzimy się z pierwiastkiem końca. Zabieramy profity na chwilę, aby i tak wszystko stracić. Łapiemy chciwie uczucia, ale nie możemy się nasycić. A po co? On tylko wie. *Stephen King, "Doktor Sen".1 punkt
-
Hej gdzie jest ten którego miłuję Jest w ramionach i rozpędzonych Zmysłach nie do zatrzymania Szybkie samochody Palą klocki, jeden po drugim Budujemy dom1 punkt
-
Jestem w ciemnym, zimnym pokoju. Czas spać, wyłącznie na ukojenie myśli czekam. Nadeszła chwila ciszy i spokoju. Ze łzami w oczach na podłogę klękam. Czas Bogu ofiarować się w opiekę. Dziwne... mam siłę by nadal go wołać. Wyciągam do niego zakrwawioną rękę. Czy dane mi będzie go w niebie oglądać? Koniec myśli! Przyłóż swą głowę do poduszki! To przecież nie pistolet strażnika, lecz metalowego łóżka koniuszki przeznaczone dla małego robotnika. Zasypiam i widzę - moją siostrę, brata... Mama nas woła na gotowy posiłek. Wtem zauważam na drzwiach postać kata. Na nic był mój trud i wysiłek. Nagle się przebudzam, patrzę na moje ciało... chude, sine, udręczone. Jeszcze tydzień, góra dwa mi zostało. Chwila i zobaczę znajome twarze różami obleczone. Koniec trosk i narzekań! Czas rozgrzeszenia duszy i miłości! Nie będzie już strażnika nękań, lecz wędrówka w stronę wolności. -------------------------------------------- PS Są to przemyślenia bardziej oczami dziecka niż dorosłego człowieka, bo wiesz ten powstał koło 2017 roku, kiedy chodziłam jeszcze do szkoły podstawowej. Postanowiłam jednak mimo wszystko go opublikować, bo uważam, że ma potencjał.1 punkt
-
(...) Zacznę od tego, że kiedyś znałem dziewczynę, która była katoliczką.. to znaczy.. z początku nie była. Chodzi o to, że kiedy się poznaliśmy to raczej sporadycznie chodziła do kościoła, żyła tak w miarę normalnie - tu impreza, tu jakieś kino albo koncert. Wszystko wyglądało z zewnątrz pięknie: żadnych skrajności, pijaństwa, czasami mieliśmy jakieś igraszki intymne (ale bez sexu czy jakiejś jawnej stymulacji - raczej głębokie pocałunki, czasami wesołe spontaniczne uciskanie - bo to był początek naszej znajomości). No i wszystko było ładnie pięknie, było miło - flirt(ale taki raczej dziecinny), czułości (ale niestety bez szeptania sobie bo miała wadę słuchu). No i czas leciał. Ale po kilku miesiącach znajomości ona zżyła się z koleżanką z ławki szkolnej, która była głęboko wierzącą katoliczką (nie aż tak głęboko, jak zobaczysz za chwilę w porównaniu do tej mojej dziewczyny). I wszystko szłoby dobrą drogą gdyby nie fakt, że całą dogmatykę Kościoła Katolickiego łyknęła jak pelikan rybę. Bezkrytycznie, bez namysłu, bez jakiejkolwiek wątpliwości czy cienia sceptycyzmu, po prostu tak jak wgrywasz pliki na dysk twardy, tak do jej głowy wlazło wszystko co tylko przeczytała lub nawet zasłyszała w kościele. Wiadomo.. jak człowiek zindoktrynowany to chce indoktrynować innych.. więc się zaczęło - "czystość przedmałżeńska", "komunia święta", "spowiedź", "trójca święta", "siedem grzechów głównych", "zbawienie z uczynków i z wiary", mógłbym długo wymieniać ale to jest tak toporne wszystko, tak niespójne i takie po prostu "unbearable" (z ang. "nieznośne", chociaż po angielsku to brzmi lepiej bo nie tylko oznacza, że coś jest nieznośne, co po prostu n Zacznę od tego, że kiedyś znałem dziewczynę, która była katoliczką.. to znaczy.. z początku nie była. Chodzi o to, że kiedy się poznaliśmy to raczej sporadycznie chodziła do kościoła, żyła tak w miarę normalnie - tu impreza, tu jakieś kino albo koncert. Wszystko wyglądało z zewnątrz pięknie: żadnych skrajności, pijaństwa, czasami mieliśmy jakieś igraszki intymne (ale bez sexu czy jakiejś jawnej stymulacji - raczej głębokie pocałunki, czasami wesołe spontaniczne uciskanie - bo to był początek naszej znajomości). No i wszystko było ładnie pięknie, było miło - flirt(ale taki raczej dziecinny), czułości (ale niestety bez szeptania sobie bo miała wadę słuchu). No i czas leciał. Ale po kilku miesiącach znajomości ona zżyła się z koleżanką z ławki szkolnej, która była głęboko wierzącą katoliczką (nie aż tak głęboko, jak zobaczysz za chwilę w porównaniu do tej mojej dziewczyny). I wszystko szłoby dobrą drogą gdyby nie fakt, że całą dogmatykę Kościoła Katolickiego łyknęła jak pelikan rybę. Bezkrytycznie, bez namysłu, bez jakiejkolwiek wątpliwości czy cienia sceptycyzmu, po prostu tak jak wgrywasz pliki na dysk twardy, tak do jej głowy wlazło wszystko co tylko przeczytała lub nawet zasłyszała w kościele. Wiadomo.. jak człowiek zindoktrynowany to chce indoktrynować innych.. więc się zaczęło - "czystość przedmałżeńska", "komunia święta", "spowiedź", "trójca święta", "siedem grzechów głównych", "zbawienie z uczynków i z wiary", mógłbym długo wymieniać ale to jest tak toporne wszystko, tak niespójne i takie po prostu "unbearable" (z ang. "nieznośne", chociaż po angielsku to brzmi lepiej bo nie tylko oznacza, że coś jest nieznośne, co po prostu nie jest człowiek w stanie wyobrazić sobie ciężaru jaki na nim spoczywa gdyby chciał wypełnić te wszystkie czysto zmyślone wymagania). Byłem tak tym wszystkim zmanipulowany, obwiniony że dochodziło nawet do sytuacji, że byłem w spowiedzi 4 razy w tygodniu (codziennie pod rząd) po to by wyspowiadać się z tego, że miałem mimowolną ejakulację (bo jak wiadomo masturbacja to grzech przeciwko życiu). Ja oczywiście sugerowałem się tym, co miałem w sercu - uczuciami, chęcią postawienia kroku dalej (niekoniecznie nawet chodziło mi o to, żeby, mówiąc kolokwialnie: "włożyć", co po prostu sobie wzajemnie ulżyć - wiesz o co chodzi). Do tego ona zaczęła negować wszelkie moje preferencje i twierdzić, że jestem obrzydliwy, nienormalny i chory psychicznie. Robiła tak za każdym razem, kiedy ja się jej zwierzałem z no... najskrytszych pragnień. W końcu mnie zostawiła na skraju wytrzymałości psychicznej, gdzie byłem o włos od rzucenia się balkonu, z kompleksami, brakiem jakiejkolwiek wiary w siebie. Miały w ogóle miejsce straszne akcje pod koniec naszego związku. W desperackim poszukiwaniu miłości uciekłem 250km żeby spotkać się z kobietą, którą poznałem przez Internet - było to w przerwie, kiedy myślałem że już na dobre rozstałem się z tą pierwszą. Jak się domyślasz - zostalem na lodzie. Potem jeszcze na krótki czas wróciliśmy do siebie, i to właśnie wtedy - psychicznie mnie dobiła. Ja zupełnie odciąłem się od kościoła katolickiego nie widząc tam ani prawdy, ani miłości, ani żadnego Jezusa ani niczego, co dobre, szczere i szlachetne. Jedynie potworna hipokryzja i obłuda, których obraz miałem na przedstawionym obrazku. Tak się przedstawia tło. Moja wizja, a właściwie "sen na jawie" przedstawiał ją jako zakonnicę. Mam toaletę za zakrętem wychodząc z pokoju, tam po lewej mam stół do prasowania, dalej jest umywalka, po prawej mam tam wannę, a dalej jest pralka i ubikacja. Na końcu jest okno od północy. Całe pomieszczenie jest dość długie, więc przy samym wejściu i w miejscu, gdzie stoi wanna jest dość ciemno. W tej wizji, ja patrząc z naprzeciwległego do okna rogu na suficie, widziałem, że ze wszystkich elementów wyposażenia i wystroju (bo nawet firanek tam już nie było) pozostała tylko wanna - ogromny pojemnik wykonany z takiego samego materiału jak zazwyczaj kropielnice przy wejściu do kościoła (taki szary, chropowaty marmur). Miał profil wanny ale był dwa razy wyższy i znacznie szerszy. W tej wizji ona stała przy oknie i była noc, a światło w tym pomieszczeniu nie dochodziło z żadnego fizycznego źródła. Po prostu było jasno ale nie tak jasno, żeby dostrzeć jakikolwiek szczegół - wszystko było nieco przyćmione, a światło było takie jakby "ciemne". I podeszła do tej wanny i weszła do niej, powoli, wkładając najpierw jedną nogę, potem drugą by w końcu zanurzyć się cała. Zanurzyć się w wannie po brzegi wypełnionej starym nasieniem, wymieszanym z innymi nieczystościami - kałem i brudem z całej tej łazienki. Wiesz, pisząc to nawet teraz - po chyba już 8 latach jak to widziałem oczami wyobraźni - odczuwam tak wielką odrazę, że dosłownie mnie mdli. Nie wiem czy wiesz jaki zapach ma stare męskie nasienie (ja niestety wiem, bo kiedyś zapomniałem wymienić pościeli w łóżku) i czy jesteś sobie to w stanie wyobrazić ale ja połączyłem kropki i ostatecznie stwierdziłem, że nigdy z własnej woli do kościoła już nie pójdę. (...)1 punkt
-
W moim pokoju rozmawiam z przedmiotami jak pogłaszczę czajnik dostanę herbaty na stoliku budzik przewraca oczami dywan się uśmiecha do kapci kudłaty rozmawiam i słucham spokojnych dialogów gdzie słowa wciąż płyną powolnym strumieniem samotność z butami usiadła na progu na twarzy powaga ogromne znużenie a lampa przygasła zraniona szeptami że światło wciąż razi odbija się w oczach tapety obwisły gdzieniegdzie miejscami komoda choć stara jest dalej urocza spytałem zasłonę czy nie lubi słońca co w szarym półmroku gdzieś pnie się ku górze i mógłbym tak gadać i gadać bez końca wazonik na stole przygarnął trzy róże1 punkt
-
nie tylko lipy szepczą o gwiazdach ale i klony oraz dęby krzewy i trawa roślina każda co widzą skutki ludzkiej nędzy a ludzkie oko pustkę widzi choć przestrzeń żyje własnym życiem czasem pozwoli coś usłyszeć " ty masz omamy" - wciskasz lipę :)))1 punkt
-
1 punkt
-
@Łukasz Jasiński lol Doktorze, powiedz to tym, co zmarli po rozpoczęciu przemysłowej produkcji cukru :)1 punkt
-
@Kamil Olszówka Kamilu dziękuję za zaproszenie i oczywiście „ wczytam „ się w nie z przyjemnością…pozdrawiam.1 punkt
-
@Natuskaa Można było to zrobić tak, jak zaproponowałem. Spolszczenie jest do przyjęcia, aczkolwiek mniej precyzyjne. Proszę bardzo. Pozdrawiam serdecznie.1 punkt
-
@Hiala Och, tyłu błądzi. Wierzą w głosicieli, a wiara należy się Bogu. Pozdrawiam serdecznie Miłego popołudnia1 punkt
-
To jest wykluczenie ponad połowy społeczeństwa - nie ważne na kogo głosują. Taki klimat i musimy z tym żyć. Pozdr. @Jacek_Suchowicz Grubo pojechałeś, ale przecież pokolenia walczyły o wolność wypowiedzi. Pozdr.1 punkt
-
@Jacek_Suchowicz Ostatecznie na warkocze przymknąć oko facet mógłby. Bo jak żonka, tak ad vocem, da mu stary, sprzed trzech dekad, kwit na węgiel, co nań dług był, to ich domek pójdzie w przetarg - W swetrze, bez? - Za gwóźdź do trumny! ;)1 punkt
-
@Łukasz Jasiński To bardzo ciekawe. Nie o wszystkim wiedziałem, dziękuję. Niestety są tacy, którym MN. - ością w gardle. Pewnie w tym roku, znów spłonie, 'budka pod ambasadą...'1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Andrzej_Wojnowski tekściarzem czy prozaikiem? @Kwiatuszek serdeczne dzięki - historia z życia wzięta Pozdrawiam1 punkt
-
@Kamil Olszówka ....hej ...ale tęsknotą powiało. @Jacek_Suchowicz A Bursa miał w d...e ''małe miasteczka''.Pozdrawiam ze wsi.1 punkt
-
wartkim nurtem poza normy się przelewa piętrzy słowa i zalewa nas falami ujścia szuka dla naporu swych problemów on-line płynie niekonieczne wpław do brzegu1 punkt
-
@Jacek_Suchowicz Bardzo obrazowy wiersz. Pięknie ujęte, wykonanie super i cudowny przekaz! Pozdrawiam serdecznie!1 punkt
-
Choć świeci słońce i morze jest spokojne; woda skrywa grozę, magię, tajemnice. Słyszymy szum i widzimy dziwa oraz cienie. Wyobraźnia nas zabiera…1 punkt
-
Według logiki demokratycznej: premier jest niewinny - winny jest Naród Polski - sam wybrał takie władze i zamiast wziąć odpowiedzialność za to - co zrobił - narzeka i winę przerzuca na kogoś innego, dlatego właśnie: jestem za Republiką - ograniczoną demokracją, nie może być tak, aby większość rządziła - głupota, mniejszość - mądrość - cierpiała, proponuję zmienić ustawę o Komisji Wyborczej - osoby głosujące winne okazywać Komisji Wyborczej badania psychiatryczne. Łukasz Jasiński1 punkt
-
1 punkt
-
pod jaki bit to? jestem naprawdę nikim żeby oceniać. tesktowo : aż się prosi o bit i wykrzyczane to do mikrofonu merytorycznie: każdy ma prawo do swojego punktu widzenia. Nawet jeśli się z nim nie zgadzam: szanuję. Pozdro.1 punkt
-
1 punkt
-
Hejtofobonauta pospolity Siedzi taki, w krzesło pierdzi, Pustogłowo wokół śmierdzi. Najadł się biedaczek grochu i wychodzi to po trochu. 15.08.2024 Marek Thomanek1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne