Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 23.06.2024 w Odpowiedzi

  1. Toast w pucharku Do siebie wracam codziennie rano z gwiezdnych bezkresów z niebiańskich dróg, aby odrobić lekcję zadaną - życiowy trud. * * fragment wiersza Jacka Suchowicza, pt. "Toast" miewam podobnie każdego ranka wracam z bezkresów jakby ze snu podróż się zrywa bo noce krótkie i jestem tu zaczynam przetarg chwile znów zbieram znaczę właściwsze wśród wielu dróg nie pytam losu która najlepsza łagodzę bój i nawet jeśli spadnie na progi kolebka nerwów bo ktoś bo coś wkładam w pucharki deser lodowy złości na złość czerwiec, 2024
    8 punktów
  2. przestwory spojrzeń masz niebem kreślone gdy chcę je poznać to się współrumienię i wzrok opuszczam tak onieśmielona w intymne kąty i martwe przestrzenie lecz przez tę chwilę sprawiłeś przecież tyle syropem płynie we mnie rozkochanie i choćby mogło jak bańki z mydła prysnąć woli zastygnąć szkłem iryzowanym
    7 punktów
  3. cieszę się pięknem wibrującą energią zrywam polne kwiaty listki do kompozycji świec napijmy się arbuzowej wody pokroję arbuza na kawałki ułożę w dzbanku z listkami bazylii zaleję wodą i z lodem a na deser lekki truskawkowy sernik bo upalnie zaczynam od przygotowania ciasta w blenderze dodaję szklankę migdałów i miksuję następnie wrzucam szklankę daktyli i połowę kokosowych płatków łyżkę kokosowego oleju i łyżeczkę waniliowego ekstraktu wszystko razem miksuję i tak zaprojektowana baza kruszonką smaruję foremkę odrobiną kokosowej oleju ugniatam moją kruszonkę następnie robię nadzienie z dwóch szklanek truskawek razem z sokiem świeżej cytryny łyżeczką waniliowego ekstraktu i szklanką greckiego jogurtu miksuję połowę tej zmiksowanej części wylewam na kruszonkę do pozostałej połowy w blenderze dodaję szklankę tego samego jogurtu i ponownie miksuję zmiksowaną część ponownie wykładam tworząc fale i za pomocą wykałaczki będzie marmurkowy wkładam do zamrażarki na noc gdy schłodzony wyjmuję na talerz pokroję kilka truskawek na polewę idealny w gorący letni poranek kurs polskiego z tobą
    7 punktów
  4. Powietrze takie przejrzyste - W krwistość pelargonii zieloną jak w kobietę wnika - błękitnoskóre lato 31.05.2012
    6 punktów
  5. On ledwo dychał podczas dyktanda z dyktatu dychotomii. I żaden wers ani żadna zwrotka więcej wcale nie są tutaj potrzebne. Warszawa – Stegny, 23.06.2024r.
    4 punkty
  6. Kraina wspomnień w pamięci kwiatach z dzieciństwa kartki wyrwane lata na stole zdjęcia uśmiechy dotyk w przeszłość wpatrzone zamglone oczy Dwie bramki piłka guma i trzepak rozmyta pierwsza jakże daleka serca i strzała bójki i plotki młodzieńczych uczuć różowe pąki Ciemność na klatce całusek grzeszny i na ławeczce nieśmiałe gesty foremki babki konik na kółkach gdzie odjechały dawne podwórka
    3 punkty
  7. Pillar kojarzy mi się z zesłaniem na niedostępne niegościnne skały za nietrafione w życiu układy skoki straceńcze w odmęty wody siłę fal, których nie sposób pokonać choć gdybym była cud foczej urody i w żywej głębi bym się ukryła może kochałabym przylądek Pillar marszczy się żółta tafta zasysa ostatnie promienie niebo jak Horeb czas smaga złowrogą ciszę częstuje
    3 punkty
  8. pęd sporonośny otworzył stalowe niebo by żel cytrynowy mógł opaść jasnozłotą lametą na płowe trawy mokre
    3 punkty
  9. dzisiaj bez rekwizytów i aktorów jedynie nieokreślony kolor i stalowe ptaki
    2 punkty
  10. W świętojańską noc nad Świną chłopak spotkał się z dziewczyną coś zdarzyć się musi, gdyż ona go kusi nie tylko czerwoną maliną. Każdy kto zechce z łatwością zmieni ten limeryk na niecenzuralny, a nawet plugawy – miłej zabawy.
    2 punkty
  11. W każdej niemal ślepocie prawdą bezwzględnie rządzą oczy komorą piłek więzione przez totalizatory ruchomym lotto; z ciał ujawniając szkliście w butelkach info! Przed nimi miliardy lat stoją pięknością w mniejszej skali spojrzeniem przeto zza szyby mroczków widok próbował przez dłonie złapać Cały Matrix ukryty z biało-czarnymi klawiszami zgrał duszy foto — grafami część skrojonych łzami niebędącymi ilością myśli w kratkach na centymetrze Już nie ma żadnej skali — tylko muzyka narracją scenariusze pisząc ze środka od serca dla ludzkości ślepo tak z wiarą przewodnikiem miłości ukażą ci Świat
    2 punkty
  12. Lejla lekką bądź Byłaś? Byłą czy co? Oj Lejla mówiłem Ci wczoraj Pleć warkocz i chodźmy Północami Półkrocznie cicho i ciszej Będziemy wczorajszymi Cholernymi dziećmi Lejla dręczysz mnie Z piosenki krzyczysz Głosem nie do zniesienia Oł Lejla gdybym był mężczyzną Umiał bym o tobie śpiewać
    2 punkty
  13. Co to są prawdy? względne, relatywne i absolutne. Wyczytam je z wierszy i piosenek i z szumu drzew, które przekazują treści płynące z ciebie i ze mnie. Prawdy życiowe, mądre i te głupie, które płyną zewsząd jak życie szalone. Co to są prawdy, czy powiesz mi człowieku, a może ty moja wyobraźnio. Może wyczytam je z innych wierszy różnych poetów, z pieśni ludowych i książek głupich. Co to są prawdy? względne, relatywne i absolutne, pewnie je znam, ale ich nie zdradzę.
    2 punkty
  14. czternaście lat to jest kosmos jeszcze można się w nim bawić albo już kogoś zabawiać czternaście lat i wielki świat calutki do ręki wchodzi nie zatrzymany przecieka dziurami między palcami wymykającym się sensem wysiłkiem który ma braki brak przyszłości brak litości brak igły nitki korzeni brak nie umiejący kwitnąć czternaście taki początek a bywa że taki koniec
    2 punkty
  15. 1. boi się świata w jego ryżych poblaskach nie ten raj - tym bardziej piekło - czerwiec - czyściec (nie)pogód 2. czekają na deszcz niespokojne druty wysokiego napięcia 3. balkon otwarty na zieleń z tą samą wonią deszczu jak mokre łąki 4. piwonie nakładają zapach na słonecznych wafelkach waniliowych lodów 5. chlorofilowy makijaż ciszy podkreśla schnące siano kiedy spada rosa 6. burza zderzyła się z drzewem przerażona kotka błysnęła tęczówką 7. ciepło - cieplej - gorąco upał razi udar czerwienieją gruntowe pomidory 8. co tak pachnie - - - - - - - - - - - - - - drobnolistna lipa kiwa na wrzesień
    2 punkty
  16. ,, Chwalmy na wieki Miłosierdzie Boże,, Ps. 107,23-24 życie jest jak ocean piękne rozległe pełne piękna ale i niebezpieczeństw płynę w codzienności czerpiąc radość istnienia przyroda i ziemia oddaje się pełna ufności a ja ja potrafię się nie tylko zgubić odzieram świat z godności jakby był niewolnikiem stworzony z nami jest uległy gdy tracę z oczu Stwórcę tracę i człowieczeństwo tylko On swoim Miłosierdziem może pomóc uciszyć wzburzone morze 6.2024 andrew Niedziela, dzień Pański
    2 punkty
  17. Z cyklu: Inni wrzucają, my wyławiamy Lotnik bez skrzydeł Dziecko które wszystko ma I konsolę, na niej gra Hulajnogę elektryczną I historię tragikomiczną Chrzęst łamanych znów słodyczy Nikt na dziecko nie nakrzyczy Przecież dziecko wszystko może Choć w domu nic nie pomoże Ale takie jest kochane Przez rodziców rozpieszczane Kolonie i wyjazdy zagraniczne I te prezenty, chyba to dziedziczne Zegarek w cenie samochodu Zęby go bolą z nadmiaru lodów I pretensje tylko małego człowieczka Że się popatrzy, przecież to świeczka Nie wie po co i komu świecona O nim pamiętać trzeba, zrobiona Ale, żeby pamiętać o drugim Broni się dziecko w wywodzie długim Dopiero jak życie kiedyś pozna Dopiero jak los mu powie, nie można Twardo na tyłku wyląduje Ale póki co, zmiany nie przewiduje //Marcin z Frysztaka Piszę opowieści, dialogi i wiersze Wszystkie moje książki Za darmo Znajdziesz na stronie: wilusz.org
    2 punkty
  18. Stare sprawy zostały na swoim miejscu i w swoim czasie "na amen w pacierzu" Życie wypełniły nowe wartości Czas w miejscu nie stoi a on ciągle gra na strunach twojej niewiary (?) Nie wywołuj zmarszczki na czole insynuacjami ...
    2 punkty
  19. @violetta ... pomidorek, dobra rzecz... :) @befana_di_campi ... powyższy toast, mieści się.. w.. pucharku... :) @iwonaroma ... dzięki za 'łapkę' w górę... :) @Leszczym ... trzeba się.. czymś... uśmierzać, chyba... ;) @corival ... a ja bardzo lubię lody, mam swoje ulubione smaki, ale nie jem wielkich ilości. To prawda, ludziki na różne sposoby "zabijają" złe chwile. Bardzo Wam dziękuję za zostawione słowa. Pozdrawiam całą grupkę... :) @Monia .... @Starzec ... dziękuję Wam za cichutkie wejście... :)
    2 punkty
  20. Proszę nie głosować na wiersz, jedynie spojrzeć z poziomu tłumaczenia, jakie nie lada było dla mnie wyzwaniem _________________________ Legenda: * the greens * by those blues *Set this down too, as much; — pierwsze wskazuje 'na państwo greens' , ale 'the greens' nie są z dużej litery, więc uważam, że leży w tym słowie jakiś synonim ( postawiłem na słowo 'niedoświadczenie' ) — drugie, podobnie jak pierwsze wskazuje na synonim, jaki skojarzyłem ze słowem 'melancholie' — Tu miałem kłopot ________________________________________________________________________________ A green world, a scene of green, deep with light blues, the greens* made deep by those blues*. One thinks how in certain pictures, envied landscapes are seen (through a window, maybe) far behind the serene sitter’s face, the serene pose, as though in some impossible mirror, face to back, human serenity gazed at a green world which gazed at this face And see now, here is that place, those greens are here, deep with those blues. The air we breathe is freshly sweet, and warm, as though with berries. We are here. We are here. Set this down too, as much* as if an atrocity had happened and been seen. The earth is beautiful beyond all change. ___________________________________________________________ Zielony świat, scena zieleni, głębi z lekkim błękitem, niedoświadczenie* pogłębione przez te melancholie*. Można pomyśleć, że na niektórych zdjęciach, zazdrością krajobrazów obserwuje (przez okno, może) daleko w tyle spokojna twarz opiekunki, łagodną pozą, jak gdyby w jakimś niemożliwym lustrze, twarzą w twarz ( twarzą do pleców) ludzki spokój wpatrywał się w zielony świat który patrzył na tę twarz. I zobacz teraz, tutaj jest to miejsce, te zielenie są tutaj, głęboko z melancholią. Powietrze(m) którym oddychamy, jest świeżo słodke i ciepłe, jakby (jak gdyby) z jagodami. Jesteśmy tutaj. Jesteśmy tutaj. Odłóż to również, tak bardzo jakby okrucieństw(o)em wydarzyło się i zostało zobaczone (zauważone.) Ziemia jest piękna ponad wszelkie zmiany. ________________________________________________________ Pozdrawiam!
    2 punkty
  21. czy to jest jakiś blog codzienny lub kulinarny - chyba wierzę a to Violetka - czy dość celnie ubarwić pragnie nam poezję? :)))
    2 punkty
  22. szklanki - literatki
    2 punkty
  23. czemu obdzierasz świat z godności on także jest dziełem Boga czy człowieczeństwo ciebie złości a Stwórcę żeś głęboko schował natychmiast przywróć Go na ołtarz obdarzy swym Miłosierdziem skruchę i żale Jemu okaż niech cię chroni zawsze wszędzie :)
    2 punkty
  24. @violetta No, to też prawda, wszystkiego nie jesteśmy w stanie przewidzieć i - tragedia gotowa. A jeszcze biorąc pod uwagę nie zawsze szczytne intencje coponiektórych "projektantów"... KATASTROFA! @Leszczym Dzięki, dzięki ! xD
    2 punkty
  25. @agfka Tak, mam taką potrzebę, od dawien dawna :) Fajnie, że zwróciłaś na to uwagę :) Lubię odrobinę sztuczności w sztuce, bo daje oryginalność. Ale oczywiście wtedy, kiedy wychodzi spod rąk prawdziwego człowieka a nie AI ;) Dzięki bardzo za czytanie i ciekawy komentarz :)) Deo @violetta Dziękuję :)))))))) @iwonaroma Dzięki za serce pod sercowymi sprawami :)))
    2 punkty
  26. Wystarczy być z Bogiem i nas uchroni:)
    2 punkty
  27. Tak, widziałem to tłumaczenie za pośrednictwem translatora, jakiego nie użyłem. Stąd, swoją wiedzą postanowiłem sam dokonać tłumaczenia bez niego. Na bazie słownika. Zgodzę się z tobą, że tytuł, to 'Środek lata', albo 'Połowa lata' — w sumie na jedno wychodzi-:) 'A green world, a scene of green, deep with light blues, the greens* made deep by those blues*. One thinks how ( myśli się jak/ ktoś myśli jak) Szczerze powiedziawszy ,tutaj, dwa razy 'deep' nie mogą być tym samym słowem, tak samo słowo blues. Muszą tu być jakieś konotacje w tych wyrazach. Język angielski, w tamtych czasach jest obecnie trudny do przetłumaczenia
    2 punkty
  28. @Rafael Marius super. Grzechkotka ;)) Żadna zabawka... @Amber dzięki za uwagę i również pozdrawiam ;)) @MIROSŁAW C. ja? Ależ skądże znowu ;))
    2 punkty
  29. Andrzej, lekarz, mieszkający w Lesznie, chciał się od żony dowiedzieć wreszcie, czy go naprawdę kocha. Spytał – kochasz mnie Zocha? Usłyszał zaraz – no przecież jestem.
    1 punkt
  30. a może świata ludzkiego już nie ma i przyszedł czas dąć w trąby sądu ostatecznego męczący płytki sen przerywa odgłos pistoletowej palby niczym pianie biblijnego koguta po którym płaczę i przytulam do piersi jak dziecko maszynę singera coś jakbym wyrósł w ten labirynt nieoznakowanych ruin a z dziur po wybitych zębach przez wytrawnego ubeckiego prestidigitatora wylała się szarzyzna przedświtu przy samogonie i kartach oddałem duszę siłom nieczystym w akcie własności
    1 punkt
  31. mówią że kłamstwo to grzech a czym nazwać gdy ktoś komuś zadaje ból mówią że kłamać to grzech a jak nazwać coś co toczy się na dno mówią żeby nie kłamać a sami to robią stojąc obok krzyża kłamią ubrani w szaty które mają jednoczyć być czyste mówią kłamstwo to zaraza a sami ciągle ja podlewają kłamstwem a ja żyjąc obok sobie myślę czy jest ten grzech czy go nie ma
    1 punkt
  32. @hania kluseczka taka moja doskonałość :) @Rafael Marius pięknie, że podziwiasz przyrodę:)
    1 punkt
  33. Z Aleksandra Sołżenicyna Mury z czerwonej cegły. Białe ściany szpitalnego pawilonu. Wysokie okna. Schody w półcieniu. Elewacje pałające jaskrawym blaskiem. W parkowej alei milczące posągi z kamienia. Popiersia… Milczące twarze patrzące na przestrzał. W bezkres. Donikąd. W bezczas. W światłość umierania. W tę oto światłość jak śmierć jasną, która idzie, zbliża się w aureoli blasku i w purpurze. W pasiastych piżamach wszyscy ci, co umarli. Umierają. Albo będą umierać. Nieboszczycy, choć jeszcze żywi. Jeszcze poruszający nogami. Szurający kapciami po żwirze. Po asfalcie. Po piasku… Idą. Maszerują, wymachując sztywnymi rękami, jak roboty, manekiny o pergaminowej skórze. Idą donikąd. Wkoło. Zawracają w beznadziei. Idą w bezsile przypadającej im do powiek razem z kurzem i pyłem zmierzchającego lata. Idą w kwiecistej woni anemonów i róż czerwonych w betonowych donicach. Ptasich śpiewach. W szumie. W piskliwym szumie gorączki. W malignie unicestwienia. W jakimś oddaleniu. W melancholii srebrzących się włosów, płynących powietrzem pajęczyn -- drewniane ławki. Rozłożyste dęby, klomby. Strzeliste topole… Cienie gałęzi na przystrzyżonej trawie. Ruchome gałązki. Drgające. Pełgające, eteryczne widma. W nieustannej reminiscencji. Wychodzące poza ramy snu i w nadmiarze powietrza. Zielone nade mną niebo. Szeleszczące. Migotliwe prześwity słońca. Który to rok? 1954, bądź 1955. Może 1956… Wiesz? Ja tu byłem. Jestem i znowu jestem. Do kogo tak mówię? Do nikogo. Do samego siebie. Siadam zmęczony. Uciekam. Biegnę, gdzieś po płaskim jak stół, porosłym żółtawą trawą stepie. Za mną jedyny dom. Szary tynk popękanej ściany. I w oknie otwartym szeroko twarz umarłego dawno ojca. Twarz obojętna albo przejęta oczekiwaniem. Zamazana częściowo w wyniku atrofii pamięci. O wypłowiałej emulsji w kolorze sepii. Nieruchoma. Całkowicie nieruchoma, jak stojąca na półce fotografia, co jest wyłącznie wyblakłym śladem dawnego życia. Ale wiem, czuje, że każe mi iść, uciekać. I mimo że w milczeniu. I mimo że bardziej w wymyślnej korekturze zdarzeń. Coś chce powiedzieć, coś czego nie zdążył powiedzieć za życia. „Uciekaj, synku”. – Zdaje się mówić. – Idź przed siebie. Nie oglądaj się, bo mnie już nie ma. Jestem jedynie wspomnieniem. Niczym więcej. Ja i twoja matka. My tu razem…” - Nie zdąża. Nie dopowiada, albowiem milknie, poruszając tylko ustami. Rozpływa się w sennej iluminacji. Zapatrzony w oddalenie, w ten odpływ w bezkresnej substancji czasu. Zapatrzony mętnymi oczami, które nie są już tym czym były dawniej. Tak właśnie oddalałem się wtedy i oddalam się teraz od tego obrazu. Powoli. Powoli… Tak bardzo powoli, ale nieubłaganie. I właśnie dostrzegam światło, co wywija się gorejącą gwiazdą w liliowej chmurze. Tuż nad ziemią czerwienią zachodzi ciężką. Raniąc już i tak niewidzące spojrzenie ostrymi jak brzytwa cierniami... Czuję szarpnięcie. Jakieś nerwowe targanie za rękaw. Otwieram z krzykiem zapiaszczone powieki, okrywając dłońmi twarz w oczekiwaniu śmiertelnego ciosu. Nade mną biała postać. Zdaje się machać skrzydłami, przykrywając nimi horyzont. Świat cały. Mówi coś, lecz niedosłyszę, ponieważ zagłusza ją szmer strumienia płynącego opodal. Brzęczenie pszczoły… Mówi coś do mnie, ale nie rozumiem. Ale mówi coraz wyraźniej. Słyszę jak spadają z wysoka kaskady dźwięku. Szarpie mnie coraz bardziej materialna ręka. I teraz widzę nad sobą zniecierpliwioną twarz doktora. „Tu nie można, Władimirze Antonowiczu, tu nie można. Idźcie do siebie. Zaraz będzie padać.” –- I wskazuje dłonią jednolicie szare niebo. Podnoszę się z trudem. Ociężały. Zastały w kolanach. Idę żwirową ścieżką, szurając wolno kapciami. Idę powoli, wdychając mdławą woń późnych kwiatów dusznego ogrodu. Czuję pierwsze krople na twarzy w szmerze idącym po liściach.... We fleszu błyskawicy lśniąca płaszczyzna ściany. Zaraz potem stłumiony grom elektrycznego spięcia. Zwarty snop pędzącego deszczu. (Włodzimierz Zastawniak, 2024-06-23)
    1 punkt
  34. Do siebie wracam codziennie rano z gwiezdnych bezkresów z niebiańskich dróg, aby odrobić lekcję zadaną - życiowy trud. Gdy noc ukaże granatu głębię, jestem nad sobą pomimo snu. Choć serce bije wciąż w swoim tempie nie ma mnie tu. Spełnionych w szczęściu z daleka widzę; błękitna radość maluje twarz, lecz też są inni, ich rozpacz słyszę - cierpienie trwa. Chcę się zatrzymać i coś zagadać: „Na ciebie jeszcze nie przyszedł czas. Do wykonania cały plik zadań”. Ktoś stwierdził fakt. Wiem przyjdzie dzień gdy nie powrócę i znajdę miejsce w krainie gwiazd. Ktoś wzniesie toast przegoni smutek ostatni raz.
    1 punkt
  35. jakaś inna dziś M_arianna kilka słów z głębokim sensem widać z życiem oblatana zmarszczki giną na potęgę :)
    1 punkt
  36. położyłam dłoń na chłodnym policzku mam ochotę gładzić poezję pod włos... na ostrych słowach ostrożnie się położę a ty mój gołębiu płochliwy pod niebo leć
    1 punkt
  37. @befana_di_campi ... nie utopi, bowiem najpierw zje lody i pucharek jej.. ;) ... co jakiś czas, cyklicznie.. kusi, jakże nie... tyle lat tutaj tkwię i.. tylko tutaj. @Jacek_Suchowicz ... Jacku, dzięki wielkie na strofy komenatrza.! Pozdrawiam z... :) Rytuał ranny szwęda się z boku, najpierw ziewanie, po... kawy łyk, spod dachu domu zerkam na niebo, będzie dziś rower, a może nie... Zatem makijaż, to zbędny ciężar, tusz spłynie z rzęsy, zaczerni dzień, a ja wciąż szukam słońca na drodze, ambrozji ślady i wierzę w cud.
    1 punkt
  38. Rafaelu... :) śliczne zdjęcia i.. 'przedni.. temat. Kocham stare podwórza, jak niegdyś moje.. na 'mojej' ulicy. Niech Ci się twoje śni...:) Pozdrawiam.
    1 punkt
  39. @Jacek_Suchowicz aż tak to nie:) @Amber pasuje:)
    1 punkt
  40. @Ewelina Ja już to kiedyś zauważyłem, że naprawdę dobrze Ci z mini...
    1 punkt
  41. @Leszczym nauką się bawi, a nie podchodzi poważnie:)
    1 punkt
  42. @violetta Urozmaicenie... niech będzie wszystko, byleby nie wpaść w to grzęzawisko? Pozdrawiam Violu w niedzielne przedpołudnie, szkoda że... przy garach.
    1 punkt
  43. Staram się dużo chwalić, na ile potrafię. Mamy są od tego moim zdaniem, zwłaszcza gdy nie ma już babci. Dziękuję i pozdrawiam🌼 Dziękuję za urocze. Pozdrawiam 🌼
    1 punkt
  44. Kochajmy się, imperatorze od- dzielnie w naszych M. Pachną też inaczej moje perfumy: nie dla ciebie Eternity i szminka jaskrawa jak plakatowy karmin * Miłość, imperatorze, w snach teraz przychodzi. Lgnie ciasno suknia koloru dojrzałego banana; owocem słodko pachnie, a ja drżę o niechciane dziecko * Gdzieś musieliśmy podziać oczy imperatorze, skoro dopadła nas miłość nie bardziej niż my głupia i bezbronna - pisklę wyrzucone z gniazda trzmieli * Twój oddech ode mnie – daleko z moim - kiedyś z miętą tożsamy, imperatorze miłosnej nudy: ze sobą, obok siebie, bez siebie * Pragnienia wyrzucić do kubła: gdzie obierzyny, pestki, skorupy i łuski; wystygły piec, zimny termofor. Śpiące na biało pozaścielane łóżka * A ten dziadziuś, to ty imperatorze odniesień lirycznych pewnej srebrno- fiołkowej pani, kiedy szaro- godzinne (przed)wiośnie?
    1 punkt
  45. cisza zagłusza myśli krzyczące słowa w zaciszu krzyczeć wręcz chcą a ja uciszam te zbyt gorące i potem stygnę zachodem słońca lecz wschód chce płonąć
    1 punkt
  46. @Andrzej_Wojnowski z Agnieszką Osiecką najbardziej kojarzy mi się piosenka "Łatwopalni", choć to nie ona napisała słowa do niej, a napisał je Jacek Cygan w hołdzie dla Pani Agnieszki. Maryla Rodowicz cudnie ją zaśpiewała. Taka dygresja, która mam nadzieję, wybaczona mi zostanie ;) Pozdrawiam :)
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...