Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 23.02.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. Tu ból się panoszy, dotyka, dociera Przez watę przesiąka – przecieram ligniną Wyłazi na zewątrz, uczepia się rdzenia Przetrawiam, przełykam, próbuję ochłonąć Wywieszam różową bibułkę przez okno Zakrywam, w ciemności nie trzeba się wikłać W teatrzyk dialogów – co mi się nie śniło Świat wyje, rozpulchniam skorupę, Coś świta
    8 punktów
  2. Medytacje pozbywanie się umysłu Wpatrywanie w głębię Odpowiednio długo tak by uchwycić No właśnie, co? może zarys dni i nocy których nie było? Cóż to daje? Będą jak sen piękny biało różowy Kwiaty w ogrodzie dom nie zniszczony przez czas Wesoły i młody jak miesiąc majowy Medytacje wpatrywanie w głębię by uchwycić sens? Cóż, ambitnie i komuż to się udało ?! Jeśli nawet duszę zauroczył czyż ostatecznie nie zawiodło go ciało? Więc po co medytujesz ? To proste Dla tu i teraz dla tej chwili Tak bardzo chcę to zgłębić lecz coś wciąż każe mi się mylić
    5 punktów
  3. chciałam niczym żonkil złożyć ci małą wizytę a ty szukałbyś jak trzmiel słodkiego nektaru na lekkim wiosennym wietrze kiwam główką bądź cierpliwy
    5 punktów
  4. przesiąknięta łzami liczę suche miejsca które nie poznały smutku jakoś niewiele zostało chwil nieprzyćmionych zbyt długimi nocami nasze błękity powoli zmieniają odcień a gwiazdy gubią się w ciemnościach może sen rozwinie ostatnią wspólną myśl zapisze karty przyszłości nadzieją chciałabym pobiec po twoich śladach ale wrosłam w ziemię na której stoję korzenie sięgają zbyt głęboko byłoby łatwiej gdybyś został tak po prostu obok głaszcząc mój strach przecież wszystko można oswoić
    5 punktów
  5. Myślę i myślę, więc sądzę, że od bardzo dawna nie grzeją mnie te wszystkie ludzkie sprawy. Poza tym wyglądam topornie, jestem przestarzały i od kilkunastu lat tutaj słabo przystaję. I tylko złośliwy konstruktor rzeczy martwych nie nauczył mnie płakać, czego proszę nie mylić z kapaniem. Warszawa – Stegny, 23.02.2024r.
    4 punkty
  6. jako przechera regularnie bywałem w kościele to logiczne człowiek chory zawsze i wszędzie szuka ratunku lecz z czasem dostrzegłem że przez swoją tam obecność tylko dokładam cegiełkę do niebotycznej budowli obłudy i niech piekło w tej chwili mnie pochłonie jeśli kłamię mój Panie teraz słyszę twój głos w śpiewie skowronków i szeleście liści starego dębu zdrowieję
    4 punkty
  7. nawet w samym sercu sezonu podlega wysokim przecenom ileż to razy szukamy szczęścia w ramach promocji
    4 punkty
  8. w takim świecie żyć nam przyszło gdzie dostawcy prawd zmyślonych zakrzywioną rzeczywistość naciągniętą z każdej strony
    4 punkty
  9. https://www.youtube.com/watch?v=wZrL98NK4rU przenigdy nam nie zbraknie pomysłów skrętów zwrotów wolnością nic nie natchnie europopychla miotu wszech-chaos podział w zyskach jest iskra gdzie jak zgarniać na rozbój boom w pomysłach czym rozwój zgnieść z kim wygrać trwa postęp szczerość w masce od błaznów i bon motów, nad prawem kweres w łasce przydatnych w takt idiotów
    4 punkty
  10. Nie jest powiedziane Że człowiek ma biologicznie odejść Wiedzieli już to Rzymianie A ówcześnie Jest to za wcześnie.. Ale co jeśli Czuje się wewnętrznie Że już nadszedł koniec I dalej żyje się z tym Wielkim podejściem A dzień każdy Jest jak lek doraźny? Albo jesteś bliski Że zamkną cię w dpsie I na korytarz będziesz wychodzić mógł Jak lalka Z uśmieszkiem lecz nigdy już Uśmiechem Niczym Norwid Można jeszcze Sklecić jakieś wiersze I zdobyć się na odwagę By zakończyć to Co już namiastką życia jest I usiłuje być nią Ponad miarę..
    3 punkty
  11. Sen Życie Miłość Grzech I jeden oddech Który gaśnie tak szybko Zło Dobro Zdarzenie Czas I w falach oceanu Pogrzebane nadzieje Śmierć Smutek Choroba Odejście W inny świat Gdzie ból nie istnieje
    3 punkty
  12. Deszcz siąpi czterdziesty dzień, na szczęście nocą obraz się wyostrza. Prostokąty okien zaklinowane w gardzielach przemoczonych podwórek dzielą przestrzeń na prawie zapomniane ścieżki. Tylko lekkie drżenie z trudem przesączanego przez szyby światła przypomina o tysiącach kroków żłobiących koleiny w czasie przeszłym i przeszłym. Teraźniejszość jest przerażająco cicha, prawie martwa, nie licząc poszeptywania sekundnika. Deszcz siąpi.
    3 punkty
  13. Jak ja cię kocham? Niechże policzę pomału. Kocham głęboko, szeroko i tak wysoko Jak sięgnie dusza, gdy nie zobaczy jej oko Do kresu istnienia i łaski ideału. Kocham cię w każdej codziennej potrzebie małej, Czy świeci słońce, czy ogarek skwierczący. Kocham wolna, jak ludzie o prawa walczący. Kocham czysta, jak oni gdy odrzucą chwałę. Kocham z namiętnością, którą kiedyś włożyłam W dawne żale i mą dziecinną wiarę mając. Miłością, którą zdało mi się, że straciłam Razem ze świętymi. Kocham cię oddychając, Śmiejąc się i płacząc; I Bogu zawierzyłam Że w śmierć odejdę jeszcze mocniej cię kochając. I Elizabeth (1845): How do I love thee? Let me count the ways. I love thee to the depth and breadth and height My soul can reach, when feeling out of sight For the ends of being and ideal grace. I love thee to the level of every day's Most quiet need, by sun and candle-light. I love thee freely, as men strive for right. I love thee purely, as they turn from praise. I love thee with the passion put to use In my old griefs, and with my childhood's faith. I love thee with a love I seemed to lose With my lost saints. I love thee with the breath, Smiles, tears, of all my life; and, if God choose, I shall but love thee better after death.
    3 punkty
  14. tak gorące w środku że przebijają zmarzniętą ziemię by się zjednoczyć z przedwiosennym słońcem
    2 punkty
  15. szeleszcząc koronkową bielizną w foliowej torebce za jednym zamachem ręki wyrzucę wszystkie swoje rachunki wyrównane sto lat temu i niewielkim okładem sześciocyfrową zaliczką z dwoma zerami po przecinku a potem ustalę palące w gardle priorytety i segregując je poukładam chronologicznie według terminu przydatności do spożycia w dobrze zmieszanym sobą wesołym towarzystwie z przewagą pierwiastka typowo męskiego na koniec w oparach jodłowego odświeżacza z szyszką walcząc środkowym palcem z rozrzedzonym powietrzem spróbuję odnaleźć swoją nową drogę mleczną gdzieś przy wyszczerbionym czasem krawężniku i błądząc po omacku poszukam na oślep złotego środka między nogami
    2 punkty
  16. Wszechświat to my robaki planety gwiazdy płacz uśmiech nuda ośmieszanie prawdy wszechświat to brama wielkiej dziury która zawsze donikąd zaprowadzi Co znaczy że ciągle będziemy błądzić między złudnymi jego światami na jakich my ludzie nigdy tego co na ziemi nie doznamy - one rządzą się własnym prawem Dla nas niepojętym które tworzy kolejne dziury w dziurze - my ich nie dotrwamy są pojęciem obcym niezrozumiałym do jakiego staramy się zbliżyć Lecz wszechświat to wielkość niedościgniona ona zawsze będzie przed i za nami
    2 punkty
  17. Jakie to piękne kłaść się do snu z myślą że jutro będzie ładniej niż wczoraj i dziś Że pokaże nam iż warto jest żyć bo horyzonty nie są tylko ciemne czasem coś się tli Jakie to piękne budzić się widząc uśmiechy nie łzy czuć szczere ciepło od nich bijące Słyszeć śpiew ptactwa szum drzew krzyk bawiących się dzieci które przedrzeźnia świerszcz Jakie to piękne być świadkiem prawd którymi częstuje bezinteresownie kolejny ale inny dzień
    2 punkty
  18. Projekt Antymateria, 5 Tego świata nie wybieram, W małych ludziach puste głosy. Myśli układane w stosy Proces Kafki sponiewierał. Zamiast pasji wola trwania, W głębi celi twarz idioty. Śmiech szympansa krzywym lotem Karmi głowę niedospaniem. Los narzuca plewy glebie, Czas rozciąga guma ciszy. Nawet krzyku nikt nie słyszy. W środku życia pusty przebieg. Obcy ręcznik i ubranie, Smętna szmata materaca. Obraz Ciebie przestał wracać. Strup na ciepłej jeszcze ranie. Niech się już cokolwiek stanie, Bo czekanie nie popłaca Na tych szarych krat pałacach I bezmyślnych strat kurhanie. Byłaś blisko, moja miła. Bliżej tylko Bóg zamieszkał. Szkoda, że ten czas straciłem, Szkoda, że los sprzyjać przestał. Pozostało zapić winem, Chociaż miłość wciąż nie przeszła.
    2 punkty
  19. nie trzymaj mnie w dłoni patrz tylko jak przysiadam na chwilę jestem motylem popatrz jak tańczę na zielonym dywanie śpiesz się coraz bliżej nocy ulotna jest chwila i życie motyla
    2 punkty
  20. jestem w środku otoczony przez kokon emocji dzięki nim kontaktuję się ze światem ale też z tym jestem
    2 punkty
  21. przyprószony srebrnym pyłem chodzę po morzach księżycowych w butach z czerwonego pergaminu z ciemnej strony jego twarzy nabijam fajkę krajanką samotności chciałbym się skrystalizować i spaść na ziemię oddając nieśmiertelność
    2 punkty
  22. Drutem wystającym z ziemi przechodzień skaleczył nogę. Szukasz Boga pośród pól, gdzie kiedyś ginęli ludzie. Zapytaj poległych czy widzieli tam Boga. Człowiek batem drugiego pogania bo nie ma nikogo kto mógłby go powstrzymać. Głodnego syty odepchnął, czyż nie obu matka ziemia nosi. Mężczyzna z ziemi druty wyciąga. Wieniec z nich zrobi i Bogu w ofierze złoży. Bukietem kwiatów z drutu podziękuje które ktoś krwią zabarwił na czerwono.
    2 punkty
  23. Przychodzi i odchodzi (Tak jak ty) Czas uwięziony w klepsydrze A potem nie ma już nic Tylko zimne dłonie z przeszłości Pytają o twoją zbłąkaną dusze I czemu nie jesteś w niebie I czy twoje sny są tak bardzo Podobne do moich
    2 punkty
  24. wykpisz każdy mój odruch wypaczysz każdy przejaw wyzwiesz od wstrętnych dzikusek moją ukochaną kotkę która wie jak nie dać się dotknąć i nie naruszyć swojej dumy zazdrościsz mi kiedy wzbiera we mnie odwzajemniona miłość i jesteś zazdrosna o mnie bo też byś tak chciała jak ja być kochaną przez mrówki sójki i inne myszki chciałabyś dopieszczać opiekować się dogadzać podstawiać pod nos r o z u m i e ć ale możesz tylko skrytykować kąt rozdziawienia paszczy hipopotama być może zrobiłabym dla ciebie wszystko ale prawie ciebie nie znam mamo
    1 punkt
  25. Na każdym zdjęciu widnieje pustynia albo ocean.
    1 punkt
  26. Dnia 18 lipca roku 1956 w niewyjaśnionych okoliczność swojego żywota dokonał Sylvester Amaroun. Znaleziono go martwego w pokoju na drugim piętrze tuż przed lustrem. Policjanci z ogromnym oporem opowiadali o szczegółach związanych z przyczynami zgonu. Ciało martwego całe pokryte były zadrapaniami i śladami po pazurach. Jego oczodoły ponadto, okazały się całkowicie puste. Adam, jako że był ulubieńcem wuja, w testamencie otrzymał jego posiadłość. Adam trzy dni po tym drastycznym wydarzeniu postanowił udać się do domu, który od tego momentu należał do niego. Budynek posiadał dwa piętra i strych, zbudowany był z dębowych desek. Zdecydowanie domostwo miało swoje dni świetności za sobą. Oprócz nowego posiadacza, w posiadłości mieszkał jeszcze stary służący, który oprowadził Adama po całym budynku. Po około godzinnej przechadzce i szczegółowym sprawozdaniu starego Jima, mężczyzna został zaprowadzony do pokoju Sylvestra. Pomieszczenie to zawsze wydawało się mroczne i tajemnicze w latach młodości Adama. Farba opadała ze ścian, a stare biurko wręcz emanowało mrokiem. Pomieszczenie na dodatek opanowane było przez woń starych ksiąg. Oprócz rzecz jasna biurka wuja i jego łóżka, wewnątrz pokoju stało kilka regałów z książkami. Stare woluminy były równie zniszczone i obdarte co cały pokój. Okładki niemal opadały, strony często były ubrudzone jakimiś ciemnymi substancjami. Jedna książka jednak przykuła uwagę Adama. Była zaskakująco nowa. Mężczyzna wziął ją i przeczytał napis na okładce - "Pamiętnik Sylvestra Amarouna". Adam otworzył na pierwszej stronie. Co dziwne, pamiętnik zaczynał się od daty 14 czerwiec 1956. Wujek dopiero miesiąc temu zaczął go pisać. Adam zaczął czytać. 14 czerwiec 1956 Przechadzając się po mojej posiadłości natknąłem się na coś niezwykle ciekawego. Pokój na drugim piętrze jako jedyny świecił pustką. Jedyną rzeczą, która w nim stała to duże lustro. Nie wiedziałem, że w ogóle takie kupowałem. Nie jestem w stanie sobie przypomnieć, czy stało tutaj wcześniej. Kolejne strony były powyrywane. Następny czytelny fragment pochodził z 24 czerwca i był dziwniejszy od pierwszego: 24 czerwiec 1956 Coraz częściej odpuszczam sobie pracę i siedzę przed lustrem. Ono emanuje jakimś dziwnym światłem. Staram się zrozumieć... Tutaj tekst się urywał. Adam zaczął myśleć, że wujek postradał zmysły. Zaczął czytać kolejny wpis: 14 lipiec 1956 Słyszę głosy. Ono chcę bym je ponownie dotknął... To chce mnie... Muszę się temu postawić... Te zapiski nie dawały nadziei na potwierdzenie dobrego stanu psychicznego wujka. Kolejny, a zarazem ostatni czytelny fragment pochodził z dnia jego śmierci: 18 lipiec 1956 Muszę je zniszczyć. Nie zniosę tego więcej. Jeżeli Bóg istnieje, niech mi pomoże. Adam z ciekawości wszedł na drugie piętro i dotarł do opisywanego pokoju. Rzeczywiście, jedyne co znajdowało się w jego wnętrzu to lustro ze zdobioną, miedzianą ramą. Tuż przed nim, na podłoże była jeszcze kałuża krwi. Tutaj umarł wujek. Adam podszedł do zwierciadła i dotknął je ręką. Niespodziewanie z jego wnętrza wyskoczyło dziesięć, czarnych rąk, które chwyciły mężczyznę za koszulę i zaczęły ciągnąć go w stronę szklanej tafli. Adam chciał zawołać po pomoc. Wydać jakikolwiek dźwięk. Niestety ręka wbiła się w jego gardło. Ostatnie co ujrzał, to ogromna, zdeformowana postać, cała stworzona z czarnego śluzu, która się śmiała. Po czterech dniach od zaginięcia Adama, na komisariat policji przyszło zgłoszenie. Stary Jim, gdy sprzątał pokój na drugim piętrze, niespodziewanie dostrzegł poszukiwanego na podłodze. Nie miał pojęcia skąd się tam wziął. Wpadł w jeszcze większe zdziwienie, gdy Adam zaczął swoimi pięściami okładać lustro. Kawałki szkła przecinały skórę na jego dłoniach, ale nie przestawał w nie uderzać. Skończył dopiero po 12 minutach, gdy przybyła policja. W czasie przesłuchania nie był w stanie wypowiedzieć pojedynczego słowa, a gdy funkcjonariusze przeprowadzili go obok lustra w przedpokoju, dostał ataku paniki. Koniec końców, został odesłany do szpitala psychiatrycznego, w którym spędził resztę swoich dni.
    1 punkt
  27. pląsają drzewa błyska słońce szarpie wiatr przed letnią burzą
    1 punkt
  28. twoje policzki w krwisto-czerwonych barwach wabią pąsami
    1 punkt
  29. @sisy89 pięknie napisane, chociaż o trudnych emocjach
    1 punkt
  30. słowami od świata odgrodzę nasz skrawek nieba i chwilę poczekam aż słońce pieszczotą ogrzeje turkusowe źdźbła trawy po czym wśród mniszków i przy bzach wonnych pasjans z gwiezdnych przeźroczy ułożę a wiatr szelestem liści wieczorny koncert rosy rozpocznie pod magicznym tytułem znów jesteśmy młodzi
    1 punkt
  31. @sisy89 Czasem "zakorzenienie się" powoduje bezruch i bezsilność... Chyba wtedy, gdy spowodował je lęk... Bardzo ciekawy i trudny aspekt naszego ludzkiego istnienia. I piękny wiersz. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  32. @jan_komułzykant 🙂 jejku:) no ja nie aż tak, wbrew pozorom bardzo czuwałam nad nim, ale zawsze i odkąd zaczął chodzić, wydawał mi się zbyt rozsądny, przemyślany (to jest geniusz matematyczny i piszę to na serio, serio, może z tego wynikało jego poukładanie), przewidujący konsekwencje, więc koniecznie chciałam mu nadmuchać wiatru w skrzydła i dać możliwość korzystania z najmłodszego wieku, w którym nie powinien się niczym przejmować, no a czasami wychodziło tak, że wprawiałam go w ryk, swoimi wybrykami:)
    1 punkt
  33. @kwintesencja Puenta, palce lizać... ...i reszta - inplus ! Pozdrawiam.
    1 punkt
  34. Wszechświat codziennie nas testuje. Liczy się-"tylko tu i teraz" , to tak łatwo powiedzieć... Pozdrawiam.
    1 punkt
  35. @jan_komułzykant Ja mam jednak nadzieję, że to się odwróci. Tylko nie wiem kiedy.
    1 punkt
  36. @Stary_Kredens w codziennej gonitwie trudno się zakotwiczyć w tym „tu i teraz”, ale trzeba się nauczyć sztuki medytacji
    1 punkt
  37. @iwonaroma A proszę 🙂 . Pozdrowienia, serdeczne i week-end'owe.
    1 punkt
  38. @ja_wochen piękna ta ulotność
    1 punkt
  39. @Natuskaa Dzięki za poprawienie i odpowiedź 🙂 . Co prawda, w słowniku języka polskiego nie znalazłem wyrazu "krzywic", ale odgaduję, że jest to synonim terminu "krzywy" - por. Szczerbiec czy pijanica. Serdeczne pozdrowienia.
    1 punkt
  40. Piękne zdanie. Chociaż jednak myślę, że już zawsze tak było. Dzisiaj mamy tylko więcej możliwości rozpoznania tego. Pozdrawiam
    1 punkt
  41. Na bankiecie, w Kawęczynie, dama się w mudżahedinie zakochała wraz z Jolą. Szczęściem jej gigolo, przejął rzecz, w społecznym czynie
    1 punkt
  42. galaktyka Droga Mleczna plecie srebrne kobierce gwiazd.... a jak jest pana tajemnica długowieczności? tabletki... rano tabletki w dzień tabletki wieczorem tabletki a ile pan ma lat? 90 a pana tajemnica długowieczności? gimnastyka rano gimnastyka w dzień gimnastyka wieczorem gimnastyka a ile pan ma lat? 95 a pana tajemnica długowieczności ? dziewczynki rano dziewczynki w dzień dziewczynki wieczorem dziewczynki.... a ile pan ma lat? 40 w mgławicy Andromedy nie opowiadają takich dowcipów....
    1 punkt
  43. Spaliła (chyba mocno spontanicznie zresztą) przez dwa tygodnie wszystkie nasze mosty bez wyjątku odważnie posadowione między nami, co uczyniła a jakże i przesadnie i pracowicie, po czym stanęła na drugim brzegu głębokiego wąwozu, ładne ręce wzięła pod boki i wołała donośnym, kobiecym głosem żebym do niej wrócił przed naszą samotną północą. Zdębiałem i zadałem sobie w duchu pytanie – głupia, cholera, czy optymistka? No a potem dałem w długą między wersy i wiersze... Warszawa – Stegny, 19.02.2024r.
    1 punkt
  44. jaskrawe słońce nad zamarzłym jeziorem rysuje się lód
    1 punkt
  45. wschodzące słońce połyka kulę nocy na oczach świata
    1 punkt
  46. rybak w szuwarach- błyszczą puste butelki w świetle księżyca
    1 punkt
  47. Za mglistym niebem Słońce rozpala zmysły Do czerwoności
    1 punkt
  48. ciepłe oddechy zmarźnięte cztery dłonie topnieją serca
    1 punkt
  49. rozległy widok szelestem spływa jesień wybarwia liście
    1 punkt
  50. leży bez słowa a w środku cała skwierczy flądra smażona
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...