Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 13.12.2023 w Odpowiedzi
-
Resztki spokoju zakopał w zgliszczach Jazgot, wstrząsając czaszki sklepieniem, Bym dobrze poznał udręki brzmienie, Wyparł z pamięci, co znaczy cisza. Gdzie by nie podziać głowy, tam bębni. Ledwie powiekę nad oko wzniosę, Ściany oddają w ciało rykoszet. Z hałasu jestem. Hałas jest we mnie. Do śmierci dane mi drżeć w tym rytmie. Choć głosu twego już nie pamiętam, Wspomnienie salwę czyni mi z tętna, A serca przecież z piersi nie wytnę. Z podziękowaniem za inspirację dla @GrumpyElf ;>13 punktów
-
niczym roślina bez korzeni usiłowałam żyć powietrzem w tempie i kierunku pozbawionym plonu nie nadając sensu dniom oczekiwałam go od życia bez zrozumienia że świat widzę nie jakim jest lecz jaką byłam ja sama świadomość tego dociera często z opóźnieniem jak u Bukowskiego trzeba wiele razy umrzeć by narodzić się na nowo i przyjąć siebie5 punktów
-
Muszę się zamknąć. Nigdzie już nie wychodzić. Zamknąć i wtopić w jutrzejszą codzienność. Gdzieś tam, gdzieś... jest klucz, Całkiem zwykły i prosty, Klucz, żeby otwierać życia odwieczność. Muszę się zamknąć. Nie, nie będę spoglądać. Potnę nadgarstki, usta zaceruję... Trzeba jednak wstać... Ale spętany nie wiem, Nie wiem czy zdołam, czy się nie przewrócę.5 punktów
-
miałyby głębię gdyby nie te zaciągnięte zasłony czasem się któraś rozchyli i świat się wciska przez szczeliny albo łza po szybie spływa przejrzysta4 punkty
-
do biegu gotowi start wystrzał dźwięczy w uszach dokąd tak biec znika zarys bieżni trącił ktoś wstęgę przed sobą ma cienką ścianę rozpada się konstrukcja nikt nie patrzy na nią meta pobojowiskiem z grubą warstwą kurzu4 punkty
-
W bezgwiezdną noc zimną i ciemną jak okulary generała rozjechali ostatnią nadzieję czołgami usychała wdeptana w ziemię skutą nieczułym lodem nie będzie koguta z Teleranka jak mantra powtarzany dekret który odbiera wszystko i wszystkiego zabrania za oknem trzech zomowców przy kozie się grzeje połowa miasta jeszcze spała pośpij sobie też córeczko to dla ciebie dzisiaj kołysanka zanim przyjdą po mnie cichutko ją zanucę nie smuć się obiecuję wróci na pewno słoneczko i ja też wtedy powrócę tatusiu czy to wojna? a z kim?... ***4 punkty
-
@error_erros - wiersz dedykuję Tobie, w podziękowaniu za zrozumienie. Myślę, że się w tym utworze również odnajdziesz. Pozorna przyjemność Niby da się tańczyć, Ale się nie tańczy. Niby da się gadać, Ale nic nie słychać. Byłem kilka razy, Wciąż pytałem - po co? “A, bo swych kolegów Jakoś tak unikasz.” * * * Patrzyłem kiedyś na to z wielkim przerażeniem; Pamiętam - Już czekają, trzeba wyjść, coś zrobić? No przecież to nieładnie, przyszli mnie zaprosić, Z nadzieją, że wyprzedzą wieczne zniechęcenie. Dziękuję, nie przepadam. Macie wciąż nadzieję, Lecz wiecie doskonale jak to się potoczy. I po co tak nalegać? Wiecie dobrze o tym… Próbują - Może walczyć bardziej powinienem? Po latach przyszedł spokój, choć jedynie względny, Bo z życiem tak już bywa, że jest dość kapryśne, I nigdy nie wiadomo kiedy się zachęci, By sprawdzić, czy na pewno znowu się rozmyślę. Jak dotąd, całkiem nieźle działa mój bezpiecznik, Lecz słowo - dyskoteka - lubi być perfidne. * * * Wciąż nie rozumieli, Czemu nie chodziłem. Często przy okazji Znowu nalegali. Nie wiem też dlaczego, Ich to nie męczyło. Kamień spadał z serca, Kiedy odpuszczali. ---4 punkty
-
powiedz mi ile ważyło marzenie gdy zrzucałeś je jak balast do piekła wspinałam się po mostach utkanych ze światła po drogach włóczyłam od gwiazdy do gwiazdy w zaświatach tęsknoty śladów szukałam i na nic to wciąż żyję na ziemi wciąż nie wiem gdzie piąta jej strona powiedz mi ile ważyło wspomnienie kiedy słowa uwięzły w poblakłych ramionach wyszeptuję niedopowiedziane oddechy stygmaty dotyku zacieram nocą na ślepo zamykam duszę czekaniem i na nic to wciąż miłość przecina mrok wciąż nie wiem czy jesteś tylko jej cieniem4 punkty
-
To nic, że tkasz słowami ze świtu i mgły, Trzymasz nade mną niebo rzęsami, Rosą niepewności osiadasz na barkach, To nic, że smutnym ogniem całujesz, To nic. Ubrałam już księżyc w szepty światła, Na skórze układam ścieżki z moich łez, Płynę przez oczy wzdłuż krawędzi snu, Zimne już serce na dłoni podaję - to nic, To nic. (Tylko weź)4 punkty
-
Zróbmy coś bardzo daleko zbyt mocno aby dla nas i powietrza i wiersza zabrakło uczyńmy real z sercem – rozmroźmy tę zimę żeby najśmielszego erotyka było dużo za mało poczujmy ten świat prze odważnie ażeby czytelnik dostrzegł że nas już nie ma a potem ucieknijmy czterema nóżkami za pas przed każdą – nawet malowniczą – literą. Warszawa – Stegny, 17.12.2023r.3 punkty
-
pierwszy śnieg zniknął nieomalże bez śladu ludzie mijają się w przedświątecznym ferworze niejedną uliczkę przyozdobiły świetlne girlandy pisklę ze spóźnionego wylęgu domaga się pokarmu wieczorna mgła zgęstniała zmieszana z dymem świąteczne drzewko obiecuje żywiczny zapach lasu przy wieczerzy jak co roku3 punkty
-
pomimo że czas oszpecił ich ciała i twarze oni ciągle dumnie patrzą na siebie każdego dnia i nocy rozkoszną grą upajają zmysły choć zmienione ciągle szalem zwanym miłością otulone3 punkty
-
3 punkty
-
@Sylwester_Lasota Sam dopiero co się dowiedziałem, że to ma nazwę ;D W sobie - na szczęście - nie odnajduję aż takiego urazu do żadnych dźwięków, bym mógł powiedzieć, że mnie to dotyczy. Dlatego problem wydaje mi się nieco egzotyczny, coś jak klaustrofobia, której też nie pojmuję. Ale przynajmniej mogłem się pobawić nowo przyswojonym słowem ;D @kwintesencja O tak, jeśli uczulenie na czyjś głos można podpiąć pod mizofonię, to jednak ją mam! xD Dziękuję za pochwałę ;> Nie, ja nie jestem mizofonem, po prostu użyłem sobie tego zjawiska do wiersza ;> Ale skoro Ty, jako zdeklarowany mizofon, akceptujesz moją wizję, to chyba nie wyszło źle ;D3 punkty
-
Po tygodniu deszcz wreszcie przestał padać. Sosna, dotąd zbierająca jego krople, odetchnęła. Wiatr przegnał chmury. Ale na drugi brzeg wezbranej rzeki jeszcze przez kilka dni nie da się przedostać. Warszawa, dn. 23.04.2006 r.2 punkty
-
Z cyklu: Inni wrzucają, my wyławiamy Historia miłosna, co wygina się jak sosna Dwa wróbelki się poznały Bo okoliczność wyjazdową miały Jeden był ze stolicy miastowy Drugi, taki bardziej małomiasteczkowy Złączyła ich miłość do suchego chleba Choć to nie zdrowe, jeść coś trzeba Choć to płochliwe, odmienia się dalej Lukrecje wciąż żywe, i pomysłów siedem Wrócili razem do stolicy, na rynek Tam razem żyją, choć brak im jedynek I we wróbelkowym toku myślenia Odkrywają nowe tajniki wtajemniczenia W samego siebie, jednego i drugiego W ziemi pogrzebie, ale nie ma nic z tego Od ludzi zależni, tutaj zostali I do ślubu się przygotowywali Ślub wystawny, na Saskiej Kępie Orator sprawny, ma swoje w gębie Mówi co myśli, o wiecznym sosie Bo go nie dojadł, plama w bigosie A nasze wróbelki, rozanielone Jeden drugiego, i ma już żonę Drugi pierwszego, i jest małżonek Dosyć tych, obopólnych mrzonek Trudny czas małżeński spadł na nich jak kowadło Trzeba było cierpieć, brać co w dziobek wpadło Trzeba było, dbać, i nie zdradzać A ciąg dalszy, sam musisz zbadać Czy byli szczęśliwi, czy się zamienili A może rozwód, i się uszczęśliwili Każdy wróbelek swą historię pisze A przynajmniej, jest tak, z tego co słyszę //Marcin z Frysztaka Wszystkie moje książki Za darmo Znajdziesz na stronie: wilusz.org2 punkty
-
Piasek muska moje nieidealne dłonie dając znać o mojej niedoskonałości Bezczelnie kłując w oczy Przypływ martwych emocji Z odpływem żywych wspomnień Budują dla mnie nową rzeczywistość Bez foremek w kształcie serca A ja ciągle obsypuje siebie piaskiem Sądząc że zbuduje idealny świat2 punkty
-
2 punkty
-
Nie mogę znieść tego hałasu Co w uszach mi się wije i gryzie Jak robak, co mózg wyjada Nie dając chwili spokoju Gdzie bym nie schował, tam słyszę Ten dźwięk, co do szaleństwa popcha Ledwie otworzę oczy, już błyska I odbija się echem w myślach Nie mam ucieczki przed takim losem Choć próbuję się z nim pogodzić Wspomnienie ciszy jak koszmar A życie jak piekło na ziemi Czy znajdę kiedyś lekarstwo na to Co mnie tak dręczy i męczy?2 punkty
-
Nasze, to nie wiem, mój na pewno. Nie wiem, czy choroba cywilizacyjna, ale na pewno cywilizacja dużo tutaj dokłada. W słownikach medycznych nie występuje, a i potwierdzenie nawet kilkunastu osób stąd, że problem również ich dotyczy, nie oznacza od razu powszechności. Trzeba by to zbadać dokładnie. Nie wiem, czy takie rzeczywiście jest, niemniej jednak wzbudza poczucie wielkiego dyskomfortu.2 punkty
-
Gdyby ludzie nie wynaleźli ortalionu, też nigdy bym nie wiedział jak to jest. :))) Mówiąc szczerze, szukałem informacji na ten temat i niewiele mogłem znaleźć, a tu, proszę, na forum poetyckim znajduję taki kwiatek. :))) Za to dzięki. A wiersz jak zwykle dobry. I oczywiście, nie jednoznaczny. W każdym razie ja widzę co najmniej dwie możliwe interpretacje.2 punkty
-
Dyszy fabryka, a w niej maszyny, każda pracuje za ludzi czterech, idzie produkcja, lecą godziny, ale wnet plany pójdą w cholerę. Pierwsza na linii, jedna z ważniejszych, stara maszyna działać przestała. Przyszedł mechanik, potem elektryk, lecz ich przerosła sprzętu awaria. Bestia nieprosta, z zamorskich krajów, dobrze działała przez długie lata, więc mechanicy problem dziś mają, tuż przed Świętami figla los spłatał. Sprytny kierownik dzwoni po serwis i po dniach kilku sprowadza Glena. Glen, to inżynier, zna się na rzeczy, przed nim maszyna tajemnic nie ma. Trwało to chwilę, no... parę godzin, nasza maszyna znowu ożyła, winien był prosty, stary przełącznik, który zwyczajnie w niej się zacinał. Gdy odetchnęli technicy z ulgą: - Ty to już byłeś, zapewne, wszędzie - jeden z kolegów Glena zagadnął, a ten mu odparł na to uprzejmie: - Bywają miejsca w dzisiejszym świecie, do których jechać zwyczajnie warto, lecz są w nim także tak niebezpieczne, że życie nawet stracić jest łatwo. Byłem niedawno w nowej fabryce, którą milioner jakiś postawił, na południowym krańcu Afryki i teraz musi w wojnę się bawić. By strzec fabrykę oraz jej produkt, zbrojne po zęby straże ustawił przy każdej bramie, na każdym rogu, a i tak jeszcze kradzież się zdarzy. Gdy zapytałem jednego z ludzi, widząc strażników przy kupie złomu z automatami: Czemu to służy? Odparł mi szczerze: "Chroni od zgonu. Musisz być tutaj bardzo ostrożny, bo możesz jeszcze przypadkiem głowę przez nieroztropność swoją położyć, gdy się pochwalisz swoim smartfonem." Spojrzał Glen na nas, wszyscy słuchali, po krótkiej chwili mówił więc dalej: - Jednak najgorzej było, gdy byłem na Bliskim Wschodzie, w Jerozolimie. Kiedyś, w dzień wolny, mówi kierownik: "Dzisiaj wycieczkę zrobimy sobie." Wziął mnie do miasta, a tam przy drodze jakiś stał człowiek, a przy nim żołnierz, który Araba zaraz powalił, przydepnął butem, poniósł karabin i kolbą w głowę z rozmachem walił, aż krew tryskała... nie wiem czy zabił... Szepnął kierownik: "Tylko tam nie patrz. Nie waż się nawet odezwać słowem, odejść spokojnie dalej nam trzeba, jeśli coś powiesz, to ty być możesz." "Jedźmy" , powiedział, "zwiedzać Betlejem." To było przecież zupełnie blisko. Chciałem zobaczyć słynną Stajenkę i wam opowiem, jak wszystko wyszło. Była kolejka, długa ogromnie, ludzie w niej stali po kilka godzin. "Czekał nie będziesz", mówi kierownik, "Patrz tylko jak to tutaj się robi. Tam z policjantem jakiś ksiądz stoi, u nich możemy wszystko załatwić." To mówiąc wyjął z kieszeni swojej zwitek banknotów. Same dolary. Pogadał z jednym, pogadał z drugim, zręcznie odliczył żądane kwoty i kazał czekać, lecz po niedługim czasie już wszedłem do środka Groty. Byli tam ludzie. Jedni omdleli, inni modlili się nieustannie, a ja nie jestem zbyt religijny, nikłe wrażenie wywarła na mnie. Była tam srebrna gwiazda na środku, postałem trochę, zrobiłem zdjęcia. Myślałem tylko o tym jak łatwo było przekupić tamtego księdza. Wygląda na to, że na tym świecie wyznają wszyscy jednego boga. Kto jest bogaty i ma pieniądze, dla tego wszędzie otwarta droga. Gdy Glen zakończył swoją opowieść, koledzy jeszcze z nim żartowali, a ja tak w duchu myślałem sobie: Glen, aleś ty mi ćwieka zawalił. Ty znasz maszyny, jesteś inżynier. Czy gdzieś spotkałeś choć jedną, która dała by wierzyć przez krótką chwilę, że się złożyła bez konstruktora? Przecież i ciebie ktoś tutaj przysłał. Czy pozostawi bez technicznego wsparcia maszynę, solidna firma? Czy o klienta zadba swojego? Prawa działają takie na Ziemi, jak w niepoznanym nawet kosmosie, twoje historie się podobały, a resztę, szczerze, to mam już w nosie.1 punkt
-
przeszłość mogłaby zginąć w odmętach świadomości lecz wypływa na wierzch podczas ciała gorączki i nie można się przebrać do całkiem nowego życia a z koszmaru nie wypada po prostu wyjść w piżamie i człowiek snuje się po nim od pokoju do następnego poszukując swego skrawka żeby w końcu pójść dalej kiedy obraz wynurzony co z każdej patrzy ściany niezwykle dziś łagodny wszelkiej wygląda zmiany bo jest czasem postarzały a z odmętów świadomości wypłynął tylko by sprawdzić czy ludzki umysł go ugości1 punkt
-
na łysej skórze czarodziej mieszka chciałby na miotle ten wasz koleżka atrament biały sympatią wzmocniony i czyste strony to jego walory choć tatuaży nie lubi wcale to sobie sprawi jeden na stałe albo piórko przypnie do głowy będzie znaczyło że jest gotowy latać z piórem będzie bez miotły wymiecie niesnaski bzdurne androny i choć pisać w ogóle nie umie to pisać będzie w całym bez piórze bo taki to jest już z niego uparciuch mały i nie poeta i nie doskonały1 punkt
-
Trudno mi porównać, bo w 90tych nie chodziłem. A techno nie lubię i mnie denerwuje. Na tych które prowadziłem było spokojnie. Ludzie przychodzili potańczyć i poznać się. Ja też miałem wiele dziewczyn , bo się do mnie przysiadały do stolika ze sprzętem. Codziennie inne. Wiadomo normalna rzecz przy tym zajęciu. Ludzie generalnie tańczyli w parach szybkie i wolne przytulane. Ja miałem mikrofon i zabawiałem publikę na różne sposoby. Gry towarzyskie i takie integracyjne chwyty, by ułatwić życie tym bardziej nieśmiałym. Ja to dobrze robiłem, stąd miałem taką fuchę, a konkurencja była duża. Dobrze czuję nastroje grupy i potrafiłem ludzi zabawić, rozkręcić. Na imprezach też byłem duszą towarzystwa. I to jak...1 punkt
-
Tak może. Mnie się spodobało od pierwszego wejrzenia i słyszenia. A dlaczego nie umiem powiedzieć. To były lata 80te, zatem muzyka była dyskotekowa z Modern Talking na czele. Zatem dość miła dla ucha łatwa do tańczenia. Dla mnie tylko użytkowa. Nie słuchałem disco w domu. Lubiłem też dyskoteki na łyżwach. Ja grałem na początek punka, potem reggae i na koniec jazz.1 punkt
-
wystarczy chwila nieuwagi napięta cięciwa sama wyrzuci strzałę szukajmy pomiędzy nadstaw drugi policzek a zabij w odwecie ból i utaczanie krwi stare ludzkie pobudzenia błogosławieństwo cierpień drapanych ran Ukraińcy nie należą już do tego czasu mrok pisze na ich dolnych powiekach wilki rozdarły Aragorna nic tak nie otwiera i zamyka na życie jak śmierć1 punkt
-
@Sylwester_Lasota w mieście to nic nie widać, musiałabym być w parku, ale ja już jestem ubrana do snu, we śnie się rozbieram :)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Zwłaszcza, że był to dość popularny materiał, np. w latach 90'. Zapewne z dotykiem masz podobnie, jak ja, gdzie np. tektury dotykać mogę, a jakże, ale przez rękawiczki. Dzisiaj musiałem na szybko oskrobać z taśmy tekturowe pudełko. Czułem się jak laleczka voodoo, nakłuwana igłami. Koszmar. Co do samych dźwięków, kiedy jest ich nadmiar wokół mnie, wszystko jedno jakich, zaliczam meltdown i zwyczajnie się wyłączam. Właśnie wtedy najczęściej ludzie pytają mnie, dlaczego jestem taki smutny. Ciężko czasami się odezwać, bo umysł jest wyłączony, ale zwykle odpowiedź brzmi: co? :-)1 punkt
-
42? No to byłeś już naprawdę daleko. Mi te trochę ponad 38 już dało do wiwatu, nie wiem czy chcę wiedzieć jak bym zniosła temperaturę, o jakiej piszesz... chociaż to się układa w całkiem składną całość. Cofanie się, oglądanie czegoś z nowej perspektywy... tzw ciekawe wrażenia - przed którymi chroni nas zwykle nasz własny system. Dzięki za interesujący komentarz. Pozdrawiam :) Czemuś te koszmary (potrząśnięcia) służą. Dziękuję i pozdrawiam :)1 punkt
-
Zazdro za "piątą stronę ziemi" - zarąbiste, moim zdaniem godne bycia tytułem tego wiersza. Foch za "stygmaty dotyku" - od dawna mi chodzi po głowie motyw stygmatów, a Ty mnie złośliwie ubiegłaś, a do tego w sposób bezczelnie czarujący. Ależ puenta! W pewien sposób podważa postawę peela w całej reszcie wiersza. Podoba mi się taki zwrot akcji. Fajny koniec, taki na gorzko. Lubię!1 punkt
-
By przetrwać do lata, trzeba wielkiej siły, zwłaszcza dla tych, co kochają ciepełko:) Tak czytam, dlatego ciut inaczej widzę końcówkę, ale nie będę Ci tutaj mącić;) Może nawet Twoja jest bardziej otwarta. Niestety, coś się kończy i coś zaczyna, coś umiera i coś się rodzi. Siły nas opuszczają, by po chwili gdzieś indziej, w kimś/czymś innym odrodzić się na nowo i znów miłość kwitnie:) Jest przesłanie. Pozdrawiam Iw.1 punkt
-
Dla mnie dwuznaczny tekst oparty na dwóch konstrukcjach myślowych; cienka granica i dojście do ściany. Jeśli przekroczysz cienką granicę może być krucho. Jednak w tytule jest ściana, a to już trochę inna inszość. Jeśli przekroczymy cienką granicę wcale nie musimy czuć się z tym źle, natomiast kiedy dochodzimy do ściany, jesteśmy w potrzasku. Czujemy się tak, jakby to był koniec wyścigu w którym ponieśliśmy porażkę, ściana przez którą nie da się przebić. Tutaj ściana jest cienka, dało się ją rozwalić, owszem jest kurz i pobojowisko, bo inaczej być nie może, ale pokonanie muru świadczy o sile, determinacji i odwadze podmiotu. O tym, że się nie poddał, a co za tym idzie wyszedł z tego zwycięsko. Pokonał barierę, która była jego zmorą, końcem, metą, a przecież co nas nie zabije...Peel pokonał własne słabości, przebił się przez coś co wydawało się niemożliwe. Znalazł sposób, by nie dać się zaszachować, wpędzić w kozi róg. To była walka z samym sobą, ale też chęć pokazania "światu", że należy walczyć, że z takiej walki można wyjść zwycięsko. Tak sobie czytam ten wiersz. Dla mnie ma konkretny wydźwięk i mocne przesłanie. Podobało się. Pozdrawiam.1 punkt
-
Poproś głęboki sen, aby został na noc I w grzmiącej pościeli "niech się spełni" ... amok.1 punkt
-
Pierwsza warstwa to opis uczulenia na dźwięk. I, mówiąc szczerze opisałeś to doskonałe, aż nie chce się wierzyć że nie doświadczyłeś tego osobiście. Druga, to reakcja "alergiczna" w związku, która paraliżuje peela nawet po zerwaniu relacjì. Jak widzę, jest jeszcze trzecia opcja, która wydaje mi się jednak najbardziej "fantastyczna", czyli uczulenie na bicie własnego serca. Chociaż, z drugiej strony, mieści się zasadniczo w obu poprzednich :) Pozdrawiam1 punkt
-
Wpadłem tu z wierszykiem-ciekawostką, a okazuje się, że to nie jest ciekawostka, tylko powszechny problem, wręcz choroba cywilizacyjna. Jejku, jak daleko zabrnęliśmy we wszechobecny zgiełk i chaos, że nasze mózgi nie mogą już znieść nawet takich dźwięków jak szelest papieru? To jest przerażające.1 punkt
-
Wzmianka o królewskiej parze. Latami słuchałam Twych opowieści. Odszedłeś kiedyś…, dawno już… pogodziłam się z tym. Na drzewach butwieją liście. Nadeszła kolejna zima - kolejna lekcja życia. Przyroda to cenny dar. W moim ogrodzie Królewska Para wydaje dzisiaj bal. Czas wolno płynie…, śnieg przykrył ścieżki (życie) … ziaren nie mają…, to mroźny czas… Może udam się tam. Widzę stąd - z okien. Szepce Królowa przemiłym głosem swym…, ale oburza się Król! O! Już z chwilę bawią się razem… - to pewnie nie pierwszy bal. Piórka trzepoczą lekko na wietrze…, pierwszy prowadzi Król… Berło zostawił - za ciężkie? Królowa pereł sznur… Sypią się…, błyszczą na śniegu. Nie czas teraz na zbiór!!! Nagle zza winkla lis skrada się..., ogród roznosi wyznań krzyk. Krzyczy królowa, wzrokiem ucieka…,unosi się w górę król… Razem za chwilę szybują na niebie - balu nie będzie! Nie wiem, czy powrócą tu… Ziarna trzos sypnę za Miłość, Wiarę i tajemnicę Nadziei.1 punkt
-
@poezja.tanczy Właśnie usłyszałam wczoraj „ za dużo się dzieje”…tek ogólnie nie w wierszu tylko-:)Dziękuję ma się dziać-:)…ale takie czasy w biegu🌞..pozdrawiam serdecznie. @Corleone 11 Dobry przyklad z tym medalem.Zapomniałam że finalnie na podium stanę🤭Oczywiście że te „ winklowe” ujęcia w tej współczesnej ballado-conieco? niestosowne.Poprawie ale serio to prowokacja-:)Dziękuję i pozdrawiam serdecznie…Wenę też.1 punkt
-
wykrzywiona bólem pomarszczona twarz starego mężczyzny wlaśnie zmarła mu żona, po wielu latach małżeństwa po raz pierwszy w życiu zwyczajnie nie wie, co powinien zrobić wychodzi na podwórze podzielić się z deszczem swą rozpaczą Warszawa, 08.04.2006 r.1 punkt
-
Spójrz, ja tu, ty, gdzie indziej… Ty, gdzieś tam, ty, gdzieśkolwiek, gdzieś… Spójrz, nie ma już nic, albowiem jest tylko nic, gdzie nic jest w tej właśnie nicości, jedynej takiej… Nie wiem, dokąd iść, tak jak się idzie w noc bezkresną, w mrok i chłód. Nie wiem. Już nic nie wiem. Powiedz mi, czy ty mnie… Dobrze, jeśli nie chcesz nic mówić, milcz. Milcz w tej ekstazie oczekiwania, w tym bezlitosnym pulsowaniu czasu, który dudni w żyłach, w głowie i w sercu, i który… Czy ty mnie… Nie dostrzegasz mnie, mrużąc załzawione od wiatru oczy. Albo dostrzegasz, tylko udajesz niewidzenie. Na tych polach zasnutych mgłą ze stogami siana, z przekrzywionym płotem wokół samotnego domu… Kto tu jest? Kto? Opuszczone to wszystko i ciche tą cichością zagnieżdżoną w ślepym kącie sanktuarium. Wiesz, ja się zmieniłem od tamtego czasu. Jestem jak ten brodaty faun, co klęczy na brzegu i przegląda się w spokojnym nurcie rzeki na podobieństwo pochylonego, starego drzewa. Dokąd tak idę w tym zapamiętaniu? Idę, bo szukam, przechodząc przez bramy z mgieł i powietrza. Zbieram rozrzucone na polu dawne momenty niczym ziarna życiodajnej gleby. Czy ty mnie, powiedz. Czy ty… Przedzieram się przez niepotrzebne nikomu zagaje W chłodzie, w mroku, w oblepiającej mnie miękkim całunem wilgoci, jakby pocałunkiem. Szum. Na liściach szmer padającego deszczu. Na drodze, na rozmokłej ziemi. Na rozmiękłej… To wciąż szumi, w uszach. Sam już nie wiem, co jest realnym spostrzeżeniem rzeczy, a co fantasmagorią potrójnego wniebowstąpienia we śnie. Sam już nie wiem. Ale jak mam wiedzieć i co? Kiedy ty, kiedy tak… Czy ty mnie, powiedz. Czy ty… Widzę zapłakane oczy mojej umarłej już matki, kiedy idzie polami, kiedy tak idzie serpentyną dróg. Skąd ten płacz? Ona wie. (Włodzimierz Zastawniak, 2023-12-13)1 punkt
-
@wolnosc_mojej_duszy Bardzo ładnie przelane emocje Warto pisać takie wiersze Pozdrawiam serdecznie :)1 punkt
-
1 punkt
-
Ciekawy ten pakiet, jak zawsze fajnie napisany. Moje życiowe uwagi to, po pierwsze, nic nie trzeba, każdy ma własne pomysły, narzędzia i drogę. Ja na dyskoteki chodziłem rzadko, bo męczyła mnie głośna muzyka, w której moje subtelne metody nawiązywania kontaktów były zupełnie nieskuteczne. Po latach, jak przyszedł spokój, w ogóle się z kolegami nie spotykałem, z wyjątkiem na kortach, ale to w ramach treningów czy weekendowych turniejów. Podsumuję, zgadzam się z Twoim podejściem, spotkania, na które nie ma się ochoty, są stratą cennego czasu. Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
wybaczcie państwo ale to są jeszcze dzieci możemy je nauczyć pisać i czytać ze zrozumieniem tak by mogły stroić świat w kolorowe zdania i żyć dla kogoś więcej niż tylko dla siebie ale wybaczcie nawet ptaki daleko nie polecą jeśli nie zaznają gniazda1 punkt
-
1 punkt
-
relacja Ty - On i czyba nie idzie tu o Morfeusza. Ale wszystko możliwe:))1 punkt
-
1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne