Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 24.09.2023 w Odpowiedzi
-
takie bilety zazwyczaj rozdają nic szczególnego bez ornamentów ani ramek prawie ulotka jednak bilet nikt by nie pomyślał że wartościowy taki bilet się ogląda długo sprawdzając gramaturę teksturę i kolor nawlekając na zwoje mózgu niczym partyturę wieszaną przed orkiestrą taki bilet nie ginie zaczepia się o codzienności kłuje nawet kiedy się śpi w piętę i paznokieć a te nawet zgrubień nie mają dnia jutrzejszego taki bilet niespodzianka to bombonierka i skarpetki kakao na śniadanie które lubi zamykać etap spania bo bierze za dłonie i ciągnie do słońca taki to bilet5 punktów
-
Jurto otworzę mój wiersz tysiąc razy, jako niezalogowany. Pojutrze napiszę nowy i otworzę tysiąc pięćset. We wtorek biorę finał po dwóch tysiącach będę swoim najwspanialszym czytelnikiem. Komu, jak komu...5 punktów
-
Jesteś: pomiędzy dniami pod skórą i żebrami wypełniając: jak aksamit Możesz więcej bo jak w tytule: po prostu przyjdź to przytulę Nie wymagając nie oczekuję a co będzie zaakceptuję Uśmiechem wypełniasz serca naczynie by najgorsze myśli były niczyje Choć niewiele Cię mam i znam niewiele to szelest Twoich słów otwiera myśli i cele5 punktów
-
Przecieram jednym pociągnięciem dłoni moją wytartą już skroń Pełen nadziei, na sekundy moja rozkosz z życia się zlicza a tą upragnioną moją, jest ulga od mojego bycia. I martwi mnie to- rozkłada i zjada moja niedola, moja głupota.4 punkty
-
Każdy z nas z nadbagażem - spieszy we wszystkie strony. I po co ten pośpiech, po co wciąż: ''aby wygrać''? Skoro "i tak umrzemy" jest dawno ustalone? Nowy numer Vouga - należy się udrapować: bywać, nabywać i kusić. Nie, nie należy się chować. Należy wtopić swą inność w mdlącą 'takosamość' A jeśli cokolwiek śnimy - tabletki połykać na noc. Brak Nostradamusa, który by zapowiedział, co też nastąpi za chwilę. Perfidny głupiec nie wiedział, że wszyscy, owszem, chcą wiedzieć - najlepiej o jakimś: "za ile?" Zmagam się z trudną epoką: kalendarz grzmi ... moim wiekiem. Chcę znikać, powracać, uciekać! Umierać?! Zamierzam będąc ... każdym możliwym człowiekiem.4 punkty
-
w parku wiatr słucham szelestu liści na rogu mętnej alejki pusta ławka jak zwykle pusta z niedomalowaną jesienią i wyrytym inicjałem uwielbiam kwiaty jak motyle siadam i zapominam że nie mam skrzydeł4 punkty
-
"niepokojąca wersja samego siebie..." i oto on w ogniu męstwa - jak robak leży nie żyje albo już prawie bliski - wysokim drzewom wznosi się do koron i głośno wzdycha patrzę na niego i widzę monumentalny pomnik choć jeszcze klatkę piersiową powietrze podnosi - żyje już tylko w moich rojeniach w obrazach w wodach łzawych toni zaraz go puszczę wiatr słabe liście na wieczność - przegoni ordynarnie usta zaciskam i pot na szyję jak prawda wychodzi z naciskiem zasypiam3 punkty
-
Kasztanowiec I już pożółkłe liście - kruche, ich ukłony tak delikatne niczym pióra siwych pliszek, niedojrzałe owoce i ostre zasłony - pęknięte: nie mogą wyjść - na ten ludzki paj-dół, wiesz, mistrzu, wiesz, widzę to - te sidła modliszek, każda jęczy i jęczy jak jakiś tam graj-dół, powiało chłodem - śmiercią i za tak niewiele danego mi z ich łaski - życia niczym liszek i już pożółkłe liście: nad grobem - wesele... Łukasz Jasiński (wrzesień 2023)2 punkty
-
2 punkty
-
Mam coraz bardziej zamglone oczy, choć to nie mgła. Czuję, że jestem tylko fragmentem, pozorem tła. Przerysowany świat mnie odpycha, uciekam w dal. Tam gdzie skowronki piją z kielicha, kwietniowy czar. Dostrzegam wieczność w małym kwiatuszku, co kwitnie sam. Światło jest blisko czuję wyraźnie, więc spieszę tam. I jeszcze tylko oczy obetrę, na co mi łza. Z błękitnym wiatrem wzlecę na wieczność, cicho jak mgła.2 punkty
-
2 punkty
-
dzisiaj słońca nie widziałem wiatru i mgły nie czułem miłość była gdzieś za horyzontem tęcza nie cieszyła dzisiaj smutek mnie odwiedził nadzieja mnie ominęła byłem jak domek z kart który nie był pewny czy podoła gdy zapuka prawda dzisiaj był ciemniejszy niż wczorajsza noc cienie się schowały były na nie tylko echo mówiło że nie jest żle2 punkty
-
A ona - faktycznie naj - chciała ze mną biegać pośpiesznie. A ja - istotnie nie naj - tylko odbiegałem. Odbiegałem, po czym przepraszałem aż dała sobie ze mną spokój. Władysławowo, 24.09.2023r. Inspiracja - Poetka TylkoJestemOna.2 punkty
-
Rocznica. 1) Nie musisz mi kwiatów kupować – - one w ogrodzie są. Nasz Eden ich pilnuje. Obrazy robi z nich. 2) Perfum mi też nie kupuj. To rosa zna ich smak. I róża - ta różowa – - ich nutę dobrze zna. 3) Sukienek mam w nadmiarze, a nosić przestałam je. Życie tak przyśpieszyło, że w spodniach wygodniej jest. 4) Czekoladek nie lubię – - zbyt słodkie na ten czas. Chyba, że solą dosłodzisz i znajdziesz ten mój smak. 5) Auta nie potrzebuję – - to stare dobre jest. Latami skrywa swe wady i dobrze mi z tym jest. 6) Przecież gust mamy różny… Kobieta zmienną jest… Ułóż mi bukiet wspomnień, ale taki bez łez.2 punkty
-
a może jesteś w zakamarkach wszechświata w pudełku na zawsze zmierzony w cyfrach co zdradzają upływ czasu policzony w pajęczynie własnych myśli które tka ktoś inny uwięziony i tylko marzenia twoje wolne są od przeznaczenia2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
Kiedyś krzyczałem całkiem tak jak oni "No future" i bez wątpienia miałem coś na kształt racji. Dużo później przysiadłem na kamieniu nad morzem i odrobinę uważniej wsłuchałem się w chwilę obecną. I ktoś nawet mi pomógł, bo tutaj czasem pomagamy sobie. Może również dorzuciło swoje cztery grosze. Na kwaterę wróciłem niemalże kontent i z odrobiną nadmorskiego kontentu. Władysławowo, 23.09.2023r.2 punkty
-
ile dróg trzeba przejść żeby się przekonać która najlepsza? co poczuć by wiedzieć że coś jest i serce poszerza - jak głęboko zabrnąć...? jak płytko się uśmiechać by smutek zakryć - lecz nie całkiem? czy nasłuchiwać gdy z oddali - milkną dźwięki echa? ile zakrętów ominąć łukiem szerokim? ile zerwać owoców jabłoni żeby zmysły pokrzepić? Ile wody w usta nabrać by się w końcu wylała? jak często tańczyć walca? jak długo stąpać po krawędzi by poczuć ostrość pod stopami?2 punkty
-
,, Pan bliski wszystkim, którzy Go wzywają,, Ps.145 zapatrzony w cudowny świat siebie raduję się życiem nie zastanawiając się skąd to wszystko a raczej wiem powstało z niczego jest zmienia się ot tak sobie z siebie samego gdy ta samoistna zabawka zaczyna się psuć i ja z nią czuję ból cierpienie nie obwiniam nicości ale... tak wtedy przypominam sobie o Bogu Stwórcy wzywam na pomoc a ON ON jest blisko zawsze wysłuchuje daje siłę do trwania Jezu ufam Tobie 9.2023 andrew Niedziela, dzień Pański2 punkty
-
Lata mi pod żyrandolem ćma. Cóż to za zwierz? Ćma, nie-ćma. Jakieś rozłożysto-skrzydle, brzęczące i zataczające z uporem maniaka koła. Kiedy to się zmęczy? Jakieś to niezmęczalne i natrętne, uporczywe. Ćma szamocze się pod rozognioną od mojej gorączki lampą i wpada co jakiś czas w odmęty pofałdowanych zasłon. Jakieś wzloty i upadki, jakieś karkołomne akrobacje… Ćma jak ćma, jak każda puszyściejąca w locie inna… Kołuje mi się w głowie od jakichś zawirowań w atmosferze o nieznanej proweniencji, jakbym to ja latał pod żyrandolem bez określonego celu. Coś się gdzieś kotłuje i przepoczwarza. Ale mam to gdzieś, ponieważ skupiam się na etykiecie butelki. Ballantines finest blended scotch whisky… Czytam, czytam, ale wszystko mi się rozmazuje i troi… Kto się ze mną napije? Nikt? George Ballantine i syn nie będzie z tego zadowolony. Dlatego zabiera mnie w Góry Kaledońskie na północy Szkocji. Wiatr. Mroźny wiatr… Ośnieżone szczyty szpiczastych gór. Trzeba wychylić do dna, aby się rozgrzać. Jedna szklaneczka, druga… Masz, chlaj! Grdyka musi pracować! Ale ja już nie mogę, błagam! Milcz! Chlanie, to chlanie! Kto? Kto tu jest? Nie zmuszaj mnie, łotrze! Odczep się ode mnie! Macham, macham rękami. Odganiam chmarę czarnych, tłustych much… Lecz, nagle słońce! Pada prosto na moją twarz ta polarna zorza, brzęcząc i iskrząc, majacząc gdzieś w lodowatym nieboskłonie ogniami świętego Elma. Powiedz mi. Mów! Kto do mnie mówi? A, mój kompan z przeciwka, mój mistrz! Poczekaj chwilę, już zakładam płaszcz. Daj mi zawiązać, chociaż buty… Lecz nie czeka. Nikt już nie czeka. Wszystko, gdzieś idzie, jakby na zawsze opuszczając doczesne jestestwo. To był tu jeszcze ktoś? Kto? Chodź tu, no chodź, scotch whisky powoli uderza do głowy. Rozpala mózgowe neurony w labiryntach białej istoty czy czegoś tam jeszcze… Książki machają okładkami, przygotowując się do długiego lotu, gdzieś na skraj Afryki. Zupełnie tak samo jak bociany czy inne albatrosy. Robią wiatr. Coraz większy wiatr, co wspina się po wzorach pozrywanej tapety. Łaszą się do mnie i mizdrzą w oparach absurdu te wzorzyste zjawy. Czego one mogą ode mnie chcieć? Nie słyszę, niedosłyszę, ponieważ zagłusza je nurt wzburzonej rzeki czasu. Upadam w nadbrzeżne szuwary i czołgam się do lustra rwącego potoku. Chłodny kryształ wody na twarzy a w twarzy wyraz zdziwienia i smutku, co odbija się we wzburzonej toni. Napijesz się ze mną? Pij. Wychyl do dna tę szklaneczkę… Wydaje mi się, że ktoś wspina się ociężale po schodach. Na korytarzu mrok. Ciężkie stąpania rozchodzą się po klatce zagubionym echem. Wypada mi z dłoni wieczne pióro: Parker, Waterman, Sheaffer, W. Cross Company, Pelikan, Zenit? Diabli wiedzą. Albo, być może najzwyklejszy, tandetny długopis, taki, co się gnie i pęka. Nie. To ja uderzam w klawisze komputera. Stąd ten pogłos nadciagającej śmierci, co stąpa po moich śladach. Chodź, no chodź, zdaje się do mnie szeptać ochryple i tkliwie. „Tomek Beksiński – Portret prawdziwy”, Wiesława Weissa. Skąd to się wzięło w moich rękach? Nie przypominam sobie abym przekartkowywał ów wolumin. Albo może to on przekartkowuje się za mnie? Niewykluczone. Zresztą wszystko tu jest jakieś magiczne i nierealne i pełne atrofii. Jest, bądź znowu nie istnieje. Albo znowu jest, tylko gdzieś tam dalej. George Ballantine uśmiecha się do mnie. Jego syn nalewa mi kolejną szklankę. Biorę w palce. Spoglądam pod światło wiszącej lampy. Trunek koloru złotawego, palący co nie co w gardle. Rozlewa się w żołądku rozkosznym ciepłem. Wiesz, smutno mi. Deszcz uderza w blaszane parapety. Ścieka z okiennych szyb. Jesteś tu jeszcze? Bo widzisz, moje przybycie było tylko pretekstem. Ja nie chciałem tak naprawdę tu nic kupować. Miałem gdzieś te papierowe bony. Chciałem zobaczyć ciebie, kochanie. Chciałem cię dotknąć i pocałować. Może pocałować to za dużo powiedziane, ale na pewno wziąć cię za rękę i tak potrzymać. Jesteś taka piękna. Jesteś moim marzeniem, choć być może nierealnym. W ostateczności nie kupiłem niczego i wróciłem z pustymi rękami. Bez kawałka chleba i bez twojej miłości… Bez niczego… A potem był ten dzień, kiedy rozminęliśmy się w donośnym rechocie kpiącym ze wszystkiego złośliwego fatum. Wracałem wtedy… Wracałem do niczego. Do martwych ścian martwego domu. Smutno mi. (Włodzimierz Zastawniak, 2023-09-24)2 punkty
-
(...) I mówisz, że to był "twój czas"...? Mylisz się: każde lato należy do bezpowrotnych.2 punkty
-
2 punkty
-
astronomiczna jesień zapukała do drzwi weszła bez pytania rozsypując tęczowe liście a wiatrem wilgotnym smugała ściany chciałam na próżno za drzwi wyprosić katarem i kaszlem sypnęła po oczach bez słowa usiadła w rogu jak nimfa zrobiłam herbatę z cytryną i miodem dla siebie bo ta odmówiła jakby zachowała resztki kultury gdzieś w kieszeni pod kałużą deszczu odchodząc zapomniała kasztanów i jarzębiny trudno przywłaszczę i zrobię z nich wianek dla siebie a z liści uplotę sukienkę mieniącą się jak konfetti rzucone w otchłań z radością Klaudia Gasztold2 punkty
-
Ten przeklęty Bóg... Tak, zamilcz: ty nie masz prawa: słowo po słowie - mówić nic: jesteś po prostu nic i nic i nie dotykaj mnie: czuję odrazę i widzę twoją pustą: chciwość - pragnienie: cudzego - życia, odejdź i zostaw moje zdrowe sny: nie dla takich jak ty - jestem stworzony, morderco... Łukasz Jasiński (maj 2020)1 punkt
-
mandarynką kwitnącą kiedy biegam po ramie fontann twoim olejkiem gdy złapiesz mnie unoszę spódniczkę gorąco listkom1 punkt
-
ten moment niespecjalnie prawdziwy - wzruszył mnie za mgłą rozbełtaną światło uleciał smutek... "Leć leć!" do nieba do gwiazd zadarta głowa już nic mi nie ciąży rozsądek został jak zawsze - samotny1 punkt
-
1 punkt
-
gdy po odcięciu kotwicy zaczynam płynąć i daję się nieść dalej - znów biała chmurka tańcząca z wiatrem aż mnie rozwieje1 punkt
-
zmuszasz mnie do życia, którego nie chcę do powietrza, którego nie pragnę, do słów, których nie chcę wypowiedzieć zmuszasz mnie do oddychania do mówienia do bycia nie rozumiem nie chcę zrozumieć jestem pęknieta na pół może na trzy czwarte nie zmuszaj mnie do pragnienia boli mnie to boli mnie boli połowa może nawet trzy czwarte1 punkt
-
Przeliczam ostatnie grosze. Chcę kupić okręt wojenny w butelce. Kto wie, być może znajdzie go ktoś u brzegu Ziemi Ognistej? Ugasi nim świat. Aż dziwne, że nie ma frazy: "szczęście nas nie oszczędzało.'' Nie mam żadnego depozytu. Obręcz słów, których nie mówisz na odchodnym. Roztaplany widelcem omlet z wszystkich odcieni nieba. Czuję się uziemiona wolnością czterech ścian. Czuję, że muszę wyjść. Naprzeciw - nicość, która orzeźwia południowym słońcem. Czuję, że nic już się nie wydarzy - mimo, że przyniosłeś koszyk moreli i że są kraje, w których nikomu nie przeszkadzają księża i kościoły. Owszem, mamy wielki kryzys i generalnie chodzi o udowodnienie bezużyteczności tej instytucji, ale ileż innych miejsc okazało się bezużytecznymi ... ? Np. jeśli robiłeś pieniądze na biznesie prosperującym z racji trendu lub nadmiaru, to ... nie ma się co dziwić, że nadmiar jako pierwszy odrzucił pasożyta. No, nie jest tak? Jest, jest ... Nikt się nie lituje na tą biedną, niezaradną, słabą 'resztą świata.' Ilu ludzi FAKTYCZNIE pracuje? Ilu tworzy pozory, robiąc uczone miny przed komputerem lub tworząc po nocach misternie 'stylizacje fotograficzne' z kawą, ciasteczkiem i przeczytanym ostatnio bestsellerem w roli głównej? Wszystko przez filtr. Wszystko w sepii. Żyjemy tylko raz. Każde przewrócenie się z boku na bok przybliża nas do spersonalizowanego rigor mortis. Żyjemy w czasach emocjonalnej zarazy. Lekarze bezgrawitacyjnie ratują wszystkie narządy - oprócz serca. Powiem kolejny banał: ludzie tego teraz po prostu nie mają. Nie nosi się, nie jest modnie. No to chociaż o jedno mniej do ratowania. Ale mają litość. Jedni i drudzy. Nad tym, kto nas stworzył. Łatwo się litować nad kimś, kogo nie ma. Umarł? Nie narodził się? Został poddany eugenicznej aborcji? Jest go kilka miliardów. Na ziemi, w każdym razie. Szukają szczepionki. Uważajmy na siebie zatem. ... Boże!1 punkt
-
@duszka Dziękuje bardzo za opinie, szczerze mówiąc nie spodziewałem się jakiejkolwiek. A jednak. Pozdrawiam : )1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Ewelina Ja odbieram jako nadzieja wbrew rozsądkowi, co często ma miejsce. A czasem nawet się ziszcza.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@janofor Biedny żuczek. One lubią chodzić po ścieżkach. Najczęściej rowerzyści rozjeżdżają, albo konie.1 punkt
-
Tyle, że nie jest to przyjemne na ogół. Lepiej wcześniej oderwać ją samemu i dobrowolnie, ale tak jak piszesz, jednak zewnętrzne czynniki mają na to najczęściej wpływ. Ludzie niechętnie się zmieniają. Wolą pozostać przy starym, znanym. W swojej strefie komfortu.1 punkt
-
1 punkt
-
Warto kochać warto marzyć warto żyć Bo to wszystko razem spięte tworzy nić Nić po której się wspinając nigdy nie spadniemy w dół1 punkt
-
@viola arvensis rozbicie wszelakiej maści jest ojczyzną naszych wierszy a poza tym: jeśli Poeci to wiatru i fal przesyłam pozytywną energię i pozdrawiam Korneliusz Karol1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
myśl nerw wyczekiwanie papier zniecierpliwiony nudny tani stawiam przeciągam zarysowuję... nie – to znowu będzie do bani wdech wydech okno deszcz listowie przemokłe bezbarwne wilgotne szumi dzwoni wzdycha kołacze... stoję – mówi – czekam i moknę ścisk konsternacja i prychnięcie ironiczne śmieszne urocze wypycham wypełniam zaklinam... i tą myślą tak naprzód kroczę 19 IX 20231 punkt
-
1 punkt
-
Pewność czynów trwa, póki nie patrzy im prosto w oczy- Gdy popatrzy im prosto w oczy, zagłuszy je niepewność uczuć.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne