Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 23.09.2023 w Odpowiedzi
-
a może jesteś w zakamarkach wszechświata w pudełku na zawsze zmierzony w cyfrach co zdradzają upływ czasu policzony w pajęczynie własnych myśli które tka ktoś inny uwięziony i tylko marzenia twoje wolne są od przeznaczenia7 punktów
-
6 punktów
-
Jurto otworzę mój wiersz tysiąc razy, jako niezalogowany. Pojutrze napiszę nowy i otworzę tysiąc pięćset. We wtorek biorę finał po dwóch tysiącach będę swoim najwspanialszym czytelnikiem. Komu, jak komu...6 punktów
-
Mam coraz bardziej zamglone oczy, choć to nie mgła. Czuję, że jestem tylko fragmentem, pozorem tła. Przerysowany świat mnie odpycha, uciekam w dal. Tam gdzie skowronki piją z kielicha, kwietniowy czar. Dostrzegam wieczność w małym kwiatuszku, co kwitnie sam. Światło jest blisko czuję wyraźnie, więc spieszę tam. I jeszcze tylko oczy obetrę, na co mi łza. Z błękitnym wiatrem wzlecę na wieczność, cicho jak mgła.6 punktów
-
Warto kochać warto marzyć warto żyć Bo to wszystko razem spięte tworzy nić Nić po której się wspinając nigdy nie spadniemy w dół5 punktów
-
myśl nerw wyczekiwanie papier zniecierpliwiony nudny tani stawiam przeciągam zarysowuję... nie – to znowu będzie do bani wdech wydech okno deszcz listowie przemokłe bezbarwne wilgotne szumi dzwoni wzdycha kołacze... stoję – mówi – czekam i moknę ścisk konsternacja i prychnięcie ironiczne śmieszne urocze wypycham wypełniam zaklinam... i tą myślą tak naprzód kroczę 19 IX 20235 punktów
-
-Mistrzu, czy masz radę jak uniknąć porażek, oraz innego typu nieprzyjemnych zdarzeń? -Bardzo będzie pomocne, jeśli zrobisz wszystko, by dać odpór wrogowi, własnemu lenistwu.4 punkty
-
zmuszasz mnie do życia, którego nie chcę do powietrza, którego nie pragnę, do słów, których nie chcę wypowiedzieć zmuszasz mnie do oddychania do mówienia do bycia nie rozumiem nie chcę zrozumieć jestem pęknieta na pół może na trzy czwarte nie zmuszaj mnie do pragnienia boli mnie to boli mnie boli połowa może nawet trzy czwarte4 punkty
-
Zerwał się wiatr Poleciało piórko w przestworza Modli się o kroplę deszczu Chciałoby im ciążyć Lecz nie może Może tylko poddać się sile Która chciałaby być siłą Dachy zrywać z ołowianych powiek A to raptem Ciepły wiatru powiew Zdolny unieść I zapalić jak zapałkę Dawne uczucie4 punkty
-
Z cyklu: Śpiewnik pielgrzyma Na sto trzydzieści osiem Jesień zastała Cię W głębokim lesie Jesienią świat jest kolorowy Wiesz co to znaczy zawrót głowy Jesienią na żółto Mieni się świat Możesz dowiedzieć się Ileś jest wart Bo podróż swą Kontynuujesz Z dalekiej północy Do celu drałujesz Dzień za dniem Do przodu idziesz Dzień za dniem Skraca się cień Widzisz że warto Że w dobrą stronę Pomimo, że natura Kładzie się spać Ty w jednym miejscu Nie musisz stać Jesień to wolność Jesień to smak Tego co się kończy Tego co wspak Jesień to wolność Jesień to smak Tego co się kończy Tego co wspak //Marcin z Frysztaka Wszystkie moje książki Za darmo Znajdziesz na stronie: wilusz.org3 punkty
-
gdy po odcięciu kotwicy zaczynam płynąć i daję się nieść dalej - znów biała chmurka tańcząca z wiatrem aż mnie rozwieje3 punkty
-
deszcz złotem się staje gdy pada nieustannie w potop zamieni sawannę nawet pustynię kiedy woda spłynie cieszmy się urodzajem3 punkty
-
Mądrość jest milcząca, Nie chce dużo mówić. Woli w ciszy usiąść, pomyśleć, poczytać. Mądrość bacznie patrzy, obserwuje, czeka. A gdy nie rozumie, poszuka, popyta. Mądrość miłosierna, odważna zarazem. Swym zasadom wierna, dba o wartość duszy. I gdy przyjdzie moment dać swoje świadectwo, żadną mocą, siłą, mądrości nie skruszysz.3 punkty
-
astronomiczna jesień zapukała do drzwi weszła bez pytania rozsypując tęczowe liście a wiatrem wilgotnym smugała ściany chciałam na próżno za drzwi wyprosić katarem i kaszlem sypnęła po oczach bez słowa usiadła w rogu jak nimfa zrobiłam herbatę z cytryną i miodem dla siebie bo ta odmówiła jakby zachowała resztki kultury gdzieś w kieszeni pod kałużą deszczu odchodząc zapomniała kasztanów i jarzębiny trudno przywłaszczę i zrobię z nich wianek dla siebie a z liści uplotę sukienkę mieniącą się jak konfetti rzucone w otchłań z radością Klaudia Gasztold3 punkty
-
Rozległ się głośny, zbyt donośny również płaczliwy ależ rozpaczliwy. Krzyk na sali, gdzieś tam w oddali. Wszyscy spojrzeli ku sobie, ale nikt go nie słyszał. Niczym czapka niewidka. Bo po co patrzeć, skoro lepiej nie widzieć i tak gwar dnia codziennego wszystko rozmył jakoby nic nie było.3 punkty
-
#OPOWIADANIE_Z_PAMIĘTNIKA_BOGA_CZ_III Z PAMIĘTNIKA BOGA - PRZYJAŹŃ LICZONA W LATACH ŚWIETLNYCH (CZ.III) Zawsze chciałem mieć przyjaciela. Mimo, że miałem wielu kolegów i koleżanek w Niebie, którymi byli święci i święte oraz anioły, to wydawało mi się, że ludzkość, ten zlepek genów, odruchów i szaleństwa, to takie harpaganowe stworzenie surwiwalowe, niezwykle silne istoty i prowadzące swoje prawdziwe życia - to bardzo intrygująca grupa, dlatego zapragnąłem mieć w człowieku przyjaciela. W pewien sposób im tego zazdrościłem, że są tacy wolni, że iskrzą jak ogień, że ulegają namiętnościom i mierzą się z konsekwencjami. Są takim statkiem, który dobrze czuje się w sztormie i celowo bujają nim biegając z lewa na prawo - ciesząc się strachem, że morze może ich przewrócić. W niebie było bezpiecznie, wręcz zbyt bezpiecznie. Czysta pościel, anielskie śpiewy i dyskusje o zasadności dekalogu, uczty, kiedy nikt nie upija się i nie ryczy do księżyca - nie, to nie dla mnie - pachnie to nudą. To wtedy, gdy sobie to uświadomiłem - postanowiłem zrobić coś, co będzie na poziomie mojej siły i wielkości, ale jednocześnie ukaże, że człowiek jest mi bliski, bliski do każdej kropli krwi, do każdej rany, które miały być dowodem tej bliskości. Po naukach Ojca Niebieskiego i sielance istnienia tam, postanowiłem zrobić coś skrajnie niemożliwego. Postanowiłem umrzeć. Umrzeć prawdziwie i uczynić prawdę śmierci - misterium. Ostatecznym aktem miłości, której bliski jest akt przyjaźni i oddania. Gdy miłość jest alfą to śmierć jest omegą, ale tak jak ziemia kręci się w koło wokół słońca, podobnie jest z cyklem życia i śmierci, początku i końca i między alfą a omegą. Wieczność to bezkres czasu, a cykle pozwalają czuć się bezpiecznie, bo gwarantują przewidywalność, pozwalają mieć los pod kontrolą. Zanim jednak urodziłem się na Ziemi, zanim dokonałem ostatecznego aktu przymierza z ludźmi, obserwowałem. Z gwiazd patrzyłem na Ziemię i Izrael, na lud wybrany. Wiedziałem, że samotnie misji nie wykonam, a jedynie w towarzystwie ludzi mi oddanych. Miało być ich dwunastu. Ładna liczba, bardzo ostateczna i kosmiczna. Jest symbolem ważnym. O ile ma się udać, to muszę znaleźć taką materię istot, które uniosą ciężar filarów nowego kościoła, nowej a jakże oddanej starej - wiary. Wielu było potencjalnych kandydatów, ostatecznie znalazłem wszystkich. Byli niemal stworzeni do tego zadania. Ludzie szanujący wiarę, pracowici o dobrych sercach, ale też o sile charakteru. Spodobał mi się Judasz. Człowiek o pewnej tajemnicy, która w nim była jak róża, ale taka skryta w mroku cmentarza nocą, róża z kolcami - ściskana dłonią, która wyraża miłość do krwi. Był jak piorun, który wydaje się przypadkowy, a przecież na świecie nie ma przypadków, przynajmniej nie dla mnie... Mistyka jego istoty była ukryta w kubraku chwiejności i słabości. Tak, on udawał ofiarę, ale to pobudza ludzką dobroć, pozwala na dostęp i wsparcie - co zasadniczo przybliża ludzi. Judasz miał bliskich przyjaciół, jednak trudno mu było zaufać. To prawda. Miałem dla niego zadanie, którego nikt nie zrozumie, przynajmniej niezbyt prędko. Miałem dla niego misję tragiczną i przeklętą. TAK! To ZDRADA. Któż mógłby wbić gwóźdź do trumny, jak nie najbliższy, najukochańszy - a tylko on stał się taki dla mnie. Brzemię, jakie podniósł mogło równać się niemal z tym, co sam miałem dokonać. Różniło nas tylko to, że ja byłem Bogiem, a on człowiekiem. Ale brzemię i jego konsekwencję poniósł i dziś, gdy na to patrzę oczami przeszłości - jest dla mnie tym, kogo szukałem. Jest dla mnie prawdziwym przyjacielem. Długo siedziałem nad planami mojego poświęcenia człowieczeństwu. Wiedziałem, że nie będzie łatwo, ale przecież żadne wielkie dzieło nie jest łatwe, musiałem zachować poziom. Betlejem - tak, tam będzie początek. To będzie małą alfą mojego życia. Koniec na Golgocie - to będzie omega mojego życia ziemskiego. Długo się zastanawiałem, kogo wybrać do zdrady. Judasz był wielkim kandydatem, ale kochałem go mocno i bałem się bólu, jaki wywoła we mnie jego zdrada i ciężar, jaki historycznie będzie na niego zrzucony, bałem się, że mogę nie unieść ciężaru wybaczenia. Kiedyś odwiedzałem Judasza i spędzałem z nim czas, jako przypadkowi ludzie, których poznawał na swojej drodze. Graliśmy razem w gry i chodziliśmy do Synagogi modlić się. Pamiętam, jak śmialiśmy się razem patrząc jak mewy kołują nad jeziorem Genezaret i polują na małe skaczące ryby ponad taflą wody. Gdy graliśmy w gry, zawsze przegrywał, bo biedak nie potrafił oszukiwać. Dawało mi to coś, czego nie sposób opisać. Odnalazłem bratnią duszę. Ostatecznie pomyślałem, że skoro ja mam być wiecznie uniesiony do rangi Boga wśród ludzi, to on jak przeciwwagą będzie potępiony, a w moich oczach będzie jedynym prawdziwym przyjacielem, bo cóż się nie robi dla najbardziej ukochanych, jak nie niesie najgorsze ciężary, jak nie robi rzeczy wielkie. Ciężar zdrady, ba! Za czterdzieści srebrników - cóż za kwota..., był ogromny i czas przeklęcia też przeogromny, ale na końcu, gdy nastanie ostateczne Niebo na ziemi, zaraz po końcu świata, karty odwrócę i z najbardziej poniżonego, stanie się numerem jeden. Wydaje mi się, że mierząc latami świetlnymi, Judasz stał się najbliższy mi, najjaśniejszy, mi będącym w kosmosie i poza nim - jednocześnie, mi będącym - królem Izraela i Bogiem jego. Ta miłość powinna mieć kontynuację. Może już miała, skoro rzeczy już się wydarzyły, nie wydarzyły się nigdy i dopiero się wydarzą. Gdy czas istnieje, gdy jesteśmy jego świadomi, a nie ma go, kiedy nie będziemy o nim wiedzieć. W świadomości Judasza trud zadania niemal go pozbawił rozumu, wiedziałem, że zrozumie, jak posłuszna owieczka, ale dojrzeje do zadania dopiero po fakcie. Tak też było. Jednak zdrada, na którą miłość nie pozwala i która generuje ogromny ból - były cementem naszej wieczności. Judasz stał się gwiazdą krążącą między alfą i omegą mojego jestestwa. Najczulej odczuwał puls mojego serca. Jeszcze chwilę poczekamy na jego chwałę, ale jest to punkt główny mojego porządku nowego świata. Autor: Dawid Daniel Rzeszutek3 punkty
-
@duszka Cieszę się, że wyłapałaś coś ciekawego Miło że jesteś :) @Rafael Marius Prawdziwe bogactwo jest w nas Choć nie zawsze to dostrzegamy Dzięki :) @Tectosmith Dzięki za czytanie :)3 punkty
-
Rasta harmonia losem kołysze Gan Dża zielenią myśli maluje złocista miłość rytmicznie wabi wiara czerwienią roznieca dusze Trójkolorowo tańczą spojrzenia na luzie uśmiech dymkiem się snuje ciepłym zbliżeniem muśnięciem tuż tuż przyjęta fala niesie najczulej Babilon został za bramą troski barierę stopił ekstazy płomień złączeni szlakiem do obiecanej na skrzydłach ziela odlecą do mgieł Gan Dża - ogród Boga Jah(we)2 punkty
-
takie bilety zazwyczaj rozdają nic szczególnego bez ornamentów ani ramek prawie ulotka jednak bilet nikt by nie pomyślał że wartościowy taki bilet się ogląda długo sprawdzając gramaturę teksturę i kolor nawlekając na zwoje mózgu niczym partyturę wieszaną przed orkiestrą taki bilet nie ginie zaczepia się o codzienności kłuje nawet kiedy się śpi w piętę i paznokieć a te nawet zgrubień nie mają dnia jutrzejszego taki bilet niespodzianka to bombonierka i skarpetki kakao na śniadanie które lubi zamykać etap spania bo bierze za dłonie i ciągnie do słońca taki to bilet2 punkty
-
2 punkty
-
na stenogramie wzrost waga kolor oczu w dźwiękach uderzanych klawiszy spisany inwentarz niezbyt imponujących wzlotów i upadków na kilku kartkach papieru suche dane tymczasem czuję jak podchodzisz oddech na karku przyjemnie mierzwi włoski szepczesz z tryumfem do ucha a mi się udało uciec Eh cholero wzdycham z uśmiechem bo cóż innego można zrobić2 punkty
-
Kiedyś krzyczałem całkiem tak jak oni "No future" i bez wątpienia miałem coś na kształt racji. Dużo później przysiadłem na kamieniu nad morzem i odrobinę uważniej wsłuchałem się w chwilę obecną. I ktoś nawet mi pomógł, bo tutaj czasem pomagamy sobie. Może również dorzuciło swoje cztery grosze. Na kwaterę wróciłem niemalże kontent i z odrobiną nadmorskiego kontentu. Władysławowo, 23.09.2023r.2 punkty
-
Biblioteka Otulona książkami bezpieczna w róży cieniu… za zamkniętymi drzwiami. z oknem otwartym na świat. próbuje odnaleźć szuka wzorów które prowadzą w świat Przedszkola jakby nie było, bo inny to byt czas W szkole – fakt – było miło, ale inny to blask… I był pan od przyrody (którego Herbert znał) ale skurczył się szybko pośród historii kart... i nagle jest! Olśnienie Ta Pani od książek długa spódnica w kratę w kolorze smutnym bo jak… W książkach przecież całe życie przeżyła i to jej cały Świat Horyzont się zawęża, postaci coraz mniej Pani wśród książek na półkach jest pewnie dzisiaj lżej2 punkty
-
ile dróg trzeba przejść żeby się przekonać która najlepsza? co poczuć by wiedzieć że coś jest i serce poszerza - jak głęboko zabrnąć...? jak płytko się uśmiechać by smutek zakryć - lecz nie całkiem? czy nasłuchiwać gdy z oddali - milkną dźwięki echa? ile zakrętów ominąć łukiem szerokim? ile zerwać owoców jabłoni żeby zmysły pokrzepić? Ile wody w usta nabrać by się w końcu wylała? jak często tańczyć walca? jak długo stąpać po krawędzi by poczuć ostrość pod stopami?2 punkty
-
Spacerując parkową alejką nic nie mówiąc rozmawiali o miłości. Rozmawiali o niej pięknymi gestami serc oczu i dłoni. Spacerują parkową alejką czuli że inni pożerają ich wzrokiem. A przecież tak naprawdę nikt nie ma prawa drwić z miłości2 punkty
-
Nie od pałki pęka serce, Ni kamieni; Bicz, zbyt mały by go widzieć, Znany jest mi By chłostać magiczną istotę, By ją zabić, Lecz zbyt godna jego nazwa By wyjawić. Wspaniałomyślnie kiedy ptak, Przez chłopca wypatrzony, Swym śpiewem wysławia kamień, Którym był trafiony. Od tłumacza: większość stron publikuje ten wiersz z trzema powyższymi strofami, ale czasem pojawia się czwarta. Niestety jestem tylko początkującym dickinsonistą i nie wiem dlaczego. Pewnie kryje się za tym jakaś historia. Czwarta strofa brzmi tak: Wstyd nie musi się kryć Na świecie takim jak nasz - Wstydzący się - stójcie prosto - Ten Wszechświat jest wasz. I całość u Emily: Not with a club the heart is broken, Nor with a stone; A whip, so small you could not see it, I ’ve known To lash the magic creature Till it fell, Yet that whip’s name too noble Then to tell. Magnanimous of bird By boy descried, To sing unto the stone Of which it died. Shame need not crouch In such an Earth as Ours – Shame – stand erect – The Universe is yours.2 punkty
-
Morze choć ogromne i wszechwładne nigdy nie przesadza. Nie przegina. I nawet jeśli je burze rozszaleją i gdy fale pójdą w wielometrowe kołtuny przypływy niejedno zaleją i podtopią wszystko można z łatwością wytłumaczyć. Niezmienny rachunek zawirowań pogodowych. Co innego człowiek. Ponoć nadrzędny. Ten zapalczywie przesadę wytyka palcem. Zwalcza ją do imentu ścierając zęby i dłonie a sam samodzielnie lub w grupie co krok przesadza. Ba, przesadza nawet w przesadzaniu... (niniejsze stwierdzenie nie jest przesadą). Ma jeszcze czelność - zamiast spokojnie szumieć warczeć - wrrr "bez przesady" lub pretensjonować - brrr "bez przesadyzmu". Władysławowo, 21.09.2023r.2 punkty
-
Gorzki wybór Na suchych wargach smak pocałunku w zgliszcza pamięci spłynął goryczą W krtani uwięzły splątane słowa milczę zarazem bezgłośnie krzycząc. W oczach obrazy chwili minionej płoną boleśnie choć łzą zroszone. Tęsknota trzewia trawi od środka Rozum powtarza: ”wszystko skończone”. Gdy obojętność w nicość obraca miłości wzniosłej ulotną postać choć serce wyje jak ranne zwierzę lepszym wyborem odejść niż zostać.2 punkty
-
Moje dłonie Blisko twoich Szukają schronienia Przed gromami z nieba I nie ma nic więcej Oprócz twojego płaczu (Łez radości) A my wszyscy dalej Chowamy się przed deszczem (W ten ostatni dzień)2 punkty
-
Skąd by się tam wzięła, w raju? Zapytasz. Całe dnie leżeć na chmurce, zero zakłóceń w sercu. Ile dałoby radę wytrwać? Po jakim czasie wystąpiłaby nuda? Pozostając tą samą istotą w życiu pozagrobowym, co w tutejszym, zabraknie nam celu. Wieczność bez celu? To jest raj? Być jak letzter mensch, nie ubermensch? Bóg nie żyje! Nasz koński przyjaciel miał rację! To upadek ludzkości. Trzeba im zabrać co ich, a potem oddać i stado owiec będzie szczęśliwe. Tak, Misza? Ale czy na pewno, czy na pewno? Dzisiejsze badania psychiatryczne wykazują, że gnuśność prowadzi do depresji! O tym, który myśli cytatami z poetów, o mnie Platon pisał. Przecie w arkadii aniołki do końca świata dmą w trąbki Panu od wieczora do wieczora, od wtorku do wtorku. Diabeł miał punkt, woląc rządzić piekłem, niż służyć w niebie.2 punkty
-
pytamy dlaczego i po co gdy ból dosięga i trwoga tak trudno o prostą ufność gdy chcemy zrozumieć Boga2 punkty
-
Drzewa nie chcą jeszcze spać Kołyszą namiętnie Targają myśli sobie Leniwie echo Nie musi odpowiadać Wszystkim Jutro jest we mgle Szeptem Nie mym krzykiem Niemym Gest znaczy więcej niż słowo Potargane Wyrzucony z warg Miedziany grosz Jest skarbem Już wiesz dlaczego Drzewa nie chcą jeszcze spać Targają myśli sobie W cieniu2 punkty
-
Światło przenika Przez moje palce I czuję cię (gdzieś daleko tam) Ciało skąpane w letnim deszczu A dla mnie nie ma nic Poza chłodem samotnej nocy I uderzeniem szumiących fal Blisko mojego domu A potem wracam na gorący rejon Ale ty już odeszłaś I twój czuły pocałunek Był tylko wspomnieniem2 punkty
-
Usiłowałem coś. Nadal usiłuję… Co? Spogląda na mnie z lustra obojętna albo przejęta smutkiem twarz. Trochę podobna do mnie i trochę do nikogo… Kto tu jest? Osacza mnie okrutna noc. Mruga do mnie oczami. Całymi rojami zimnych gwiazd… Noc i nic. I znowu nic, bądź noc… Ktoś tu był. Zniknął w otchłani czasu. Ktoś, coś albo ono… Szalejący wir samotności mży drobinkami kurzu w mdławej poświacie wiszącej lampy. Wspina się po ścianie skrzydlaty cień, porusza odnóżami. Dotyka czułkami plątaniny żeliwnych rur, która rozpierzcha się pod wybrzuszonym stropem. Żeliwna plątanina rur, bulgocząca i pełna jęków. … Ktoś się przechadza na poddaszu w tę i z powrotem. Słychać wyraźnie powolne, ciężkie stąpania… …. Otwieram powieki, zamykam… Trzepotanie powiek trwa przez kilka minut. Coś mnie oślepia, coś przenika… Słońce? Nie. Jakby powiew przeciągu. Przepływają przez pokój widma, lecz jakieś zmechanizowane, stechnicyzowane.. Podejrzanie nowoczesne jak na pradawny sen somnambulika. Podają sobie ciężkie przedmioty od ramienia, od czoła… Czaszki, nie-czaszki, stalowe obręcze, zębate koła… Roznoszącą woń elektryczności podręczną maszynerię. … I znowu się wszystko od nowa tworzy, ale tym razem od końca do końca. I znowu od końca. Nie wiadomo po co. … Uchwyty, przekładnie, powyginane pręty… Zeskorupiałe, rdzawe plamy. Poprzecierane tabliczki znamionowe… Frezarki podpierają ściany w jakiejś dawno opuszczonej fabryce niepotrzebnego złomu ze zwisającymi, pozbawionymi wrzecion głowami. Niczym strudzeni w dworcowej hali, co czekają na Godota. … I znowu do końca… … Rozsypujące się truchła, maszkary… Leżące szkielety koni, psów, hipopotamów? Pełno tu tego, aż po horyzont siny i mokry, jak u Beksińskiego… … To jeszcze nie wszystko. … Jeszcze się zrywa skądś rozjuszona bryła i stacza się z łoskotem po zboczu sennego masywu na wyobraźnię. … Jestem tu jeszcze? Odpływam. (Włodzimierz Zastawniak, 2023-09-21)2 punkty
-
Jako dziecko z ich dobra korzystał jednak gdy wyrósł zapomniał o tym i łukiem omijał Dopiero o los potknąwszy się zapragnął naprawić zło którym krzywdził nie tylko bliskich Lecz było za późno bo na łożu śmierci nie miał już sił czynem naprawić własnego błedu Błędu za którym widnieje dom a w nim zdjęcie otulone szalem utkanym przez matkę Utkanym z wiary nadziei i miłości którym serca biły biją i zawsze będą bić życzliwością Nawet dla tych zagubionych którzy kiedyś zgubili drogę i zabłądzili1 punkt
-
-Gdzie jesteś, gdzie? Tak długo nie ma Cię... A ja tęsknię, czekam, płaczę, myślę kiedy Cię zobaczę! Gdzie jesteś, gdzie? Minuty miną dwie, kiedy na zegarek spojrzę, chcąc już wreszcie Ciebie dojrzeć. Gdzie jesteś, gdzie? Tak bardzo pragnę Cię - przytulić, pocałować i coś Ci ugotować! Nie, zupę nie! Nie najesz wcale się, więc zrobię jakiś gulasz choć Ty jak wiatr gdzieś hulasz. Nie martwię się! Chcesz wrócić - ja to wiem. I gulasz mój spróbować, a potem pocałować z wdzięczności dłonie me. Gdzie jesteś, gdzie? Tak długo nie ma Cię, aż gulasz spalił się... O, nie!!!1 punkt
-
1 punkt
-
@violetta a jednak to wszystko toczy się jakby naturalniej... @Tectosmith Dziękuję i również pozdrawiam ;) @Rafael Marius ano ano choć to niełatwe :// @iwonaroma dzięki :) @A-typowa-b ja też bardzo lubię ;)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Właśnie, właśnie, miło to słyszeć. A entuzjazm i energia to nierozłączna para. Jedno nie może żyć bez drugiego.1 punkt
-
@Corleone 11 On idzie przodem, bo jest zdolniejszy a ona zawsze nadaje mi do ucha, ziemianka...1 punkt
-
Szczęście bywa ulotne Jak łza, Spływająca po policzku Każdego dnia. Słowa raniące, Duszę mą okalające.1 punkt
-
Piszą o nas: Punkt wymiany poezji w Poznaniu. Przynieś i weź wiersz | wPoznaniu.pl1 punkt
-
1 punkt
-
Zamiast szkoły - praca, Stopnie dziesiątego, Koszmary te same wciąż łączą powieki. Gdzie ławki? Gdzie przerwy? Wszystko jest tam, z tyłu, Zostały mi tylko szkolne dyskoteki. I co z tego? Przecież, Dziś nieobecności, Też wiążą się z tym, że któregoś nie ma. Choć z jedną różnicą, Bo za znicz na grobie, Nikt ci nie wypisze usprawiedliwienia. No powiedz mi, jak? To dziecko niewinne! A ty możesz winić już tylko siebie... Gdzie świadectwo z paskiem? Na trumnie, ze zdjęciem. Apel o tobie będzie na pogrzebie. To co takie lekcje mają do przyszłości? Bo niby nie wolno, ale do kiedy? Co z wytłumaczeniem, Że 'rodzic mi kazał'? Nie powie tak w klubie facet do kobiety! A miał nie zapraszać, Gdy nie zna, gdy nie wie. A może, gdy życiorysu trochę liznął... Nie rozumiał świata, Lecz zrozumiał siebie, A wytłumaczenie znalazł pod bielizną. Z wuefu zostało "Rzucanie kulą". Poza tym - wszystko - od deski do deski... W nosie ma chemię, Bibuła znów w rulon, Nauczycielem dziś strażnik miejski. Coś tam na sto procent, Wysiłku z 15, I tak więcej niż nas tu zostało wszystkich... Z zeszytem za młodu, A z gardą przez resztę. Obserwuj, bo nie ma tu korepetycji. Sto twarzy, jedno serce, Pamiętaj o nim, Gdy skończy się siła i zacznie się lament. Tu wf, tu polski, W głowie plan lekcji, A dorosłe życie w spodenki ubrane.1 punkt
-
Minął rok bogaty w tysiąc zdarzeń i setki opowieści autora, a morze nie uległo zmianie. Nie zestarzało się nawet o promil procenta. I choć jest nie najczystsze najbardziej dalej jest morzem jak najbardziej. Wciąż szerokie i głębokie. Ciągle drugi jego brzeg ginie za horyzontem. I niezmiennie koresponduje z którymś z siedmiu oceanów. Warszawa – Stegny, 15.09.2023r.1 punkt
-
Jak wypływasz na morze i widzisz jego głębie ta głębia sprawia, że ono jest piękne Na początku się go boisz, ono nie jest dla ciebie czujesz się za słaby by móc poznać je lepiej by ogarnąć rozumem , bo móc na nie patrzeć i po nim dryfować jak pierwszy raz je ujrzałem , nie wierzyłem że ono jest dla mnie Ono chciało mnie przyjąć , dało mi wszystko co posiada bałem się tego przyjąć , a tak bardzo tego pragnąłem gdy zaczynałem je poznać , gdy chciałem je zrozumieć gdy kochałem dryfować i patrzeć w te głębie której nie mogłem objąć rozumem Nadeszły burze , fale sztormowe za każdym razem się na mim ostałem przez co zapomniałem o jego potędze czułem że ta głębia jest moja że ją zrozumiałem niestety zapomniałem o tym co było najważniejsze , że ono też czuje gdy je straciłem , jak już nie było w nim miejsca na moją łajbę doznałem prawdziwego bólu straty największej straty , nawet gdy znowu dane było mi spojrzeć w te głębie to nie była ta głębia była zbyt głęboko dla mnie ona nie chciała mnie przyjąć znowu , odsłonić swe tajemnice zabrała je w tą otchłań , do której nie miałem szans już wpłynąć tonę i wiem że już nie wypłynę wszystko stracone ta historia jest tak prawdziwa a ja nawet nie byłem nad pełnym morzem1 punkt
-
1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne